Poszukując przyczyn bezprecedensowej sekularyzacji naszego społeczeństwa po 1989 r., nie można pominąć zmian zachodzących w zewnętrznej formie kultu, w tym także zmian dotyczących muzyki liturgicznej. Przy ignorowaniu przepisów liturgicznych zmiany te dążą do zerwania z tradycją i w konsekwencji prowadzą do desakralizacji, a ponieważ muzyka najbardziej przylega do tekstów liturgicznych, niewłaściwy jej dobór może prowadzić nawet do profanacji.
W liście apostolskim „Mane nobiscum Domine” (MND) z 7 października 2004 r., który wprowadzał Kościół w Rok Eucharystyczny (2005), Jan Paweł II napisał: „Eucharystia to wielka tajemnica! Tajemnica, którą trzeba przede wszystkim dobrze celebrować. Trzeba, aby Msza św. zajmowała centralne miejsce w życiu chrześcijan i aby każda wspólnota dokładała wszelkich starań dla jej uroczystego celebrowania, zgodnie z ustalonymi normami, z udziałem ludu, korzystając z posługi różnych osób wypełniających zadania dla nich przewidziane, i z poważną troską o zachowanie sakralnego charakteru, którym powinien odznaczać się śpiew i muzyka liturgiczna”.
Missa
W dalszym rozważaniu Papież przypomina o realnej obecności Jezusa Chrystusa w Eucharystii: „W szczególności trzeba pielęgnować, zarówno podczas celebrowania Mszy św., jak i w kulcie eucharystycznym poza Mszą św., żywą świadomość rzeczywistej obecności Chrystusa, dbając o to, by dawać jej świadectwo tonem głosu, gestami, sposobem poruszania się, całym zachowaniem. W związku z tym normy przypominają (...) wagę, jaką należy przywiązywać do chwil milczenia czy to w celebracji, czy w czasie adoracji eucharystycznej. Jednym słowem, konieczne jest, aby całej postawie względem Eucharystii, zarówno szafarzy, jak i wiernych, towarzyszył najwyższy szacunek” (MND 18), aby w zakończeniu wyrazić zdumienie i fascynację, „jak niezrównany skarb Chrystus powierzył swemu Kościołowi” (MND 29).
Niech powyższe fragmenty, podane Kościołowi przez jego widzialną Głowę, posłużą do przemyślenia naszego uczestnictwa we Mszy św. i niech zastąpią wszystkie czcze wywody na temat tego niechlubnego zdarzenia, jakim była tzw. rockowa Msza św. w kościele pw. Świętych Bonifacego i Stanisława w Świnoujściu (nb., organizatorom przyświecał szczytny cel uczczenia rocznicy śmierci i zbliżającej się beatyfikacji Jana Pawła II). Wszak Świnoujście objawiło w całej pełni, że „gitara i bębenek” w kościołach wielu innych miejscowości zdają się wyznaczać kierunek rozwoju „muzyki liturgicznej” na Mszach z udziałem dzieci i młodzieży. Argument?! – bo w kościele jest smutno. Tak. Zaprośmy jeszcze kabaret, przynieśmy miśki, lalki i samochodziki i … zaśpiewajmy na Ofiarowanie: „Taki gruby, taki chudy może świętym być!”. Od razu weselej. Tylko, czy to jest Msza św.? Czy tak powinna wyglądać muzyczna oprawa liturgii? Nie zamierzam polemizować ze zwolennikami tego typu ekscesów. Najwyższy czas, abyśmy nie poprzestawali na delektowaniu się kremówkami i żarcikami na temat Ojca Świętego, a przejęli się jego nauczaniem i troską o kształt i muzyczną oprawę liturgii eucharystycznej, która jest skarbem całego Kościoła, nie zaś własnością księdza, grupy ludzi, organisty czy zespołu muzycznego. Nauczanie to jest głęboko zakorzenione w Tradycji Kościoła. Zanim jednak przybliżę ważniejsze przepisy odnośnie do muzyki sakralnej, konieczne jest przypomnienie treści, jaką niesie słowo „Msza”.
W znaczeniu teologicznym Msza św. jest bezkrwawą ofiarą Jezusa Chrystusa, którą kapłan – Alter Christus – składa na ołtarzu w obecności i przy czynnym udziale wiernych. Jest więc za każdym razem celebracją wydarzeń Wielkiego Tygodnia, od Niedzieli Palmowej poprzez Triduum Sacrum do Niedzieli Zmartwychwstania. Dlatego stanowi duchowe centrum życia Kościoła powszechnego oraz każdego wiernego indywidualnie. W tym kontekście śpiewy mszalne, stałe i zmienne (ordinarium i proprium missae), są swoistym komentarzem do celebrowanych tajemnic naszej świętej wiary i stanowią integralną część liturgii. Części stałe: Panie, zmiłuj się, Chwała na wysokości Bogu, Wierzę, Święty, Baranku Boży (łac. ordinarium missae: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei) występują w każdej uroczystej Mszy św., a w ciągu wieków powstawały do nich godne melodie, poczynając od średniowiecznego chorału gregoriańskiego, późniejszej polifonii, homofonii aż do współczesności. Cykl części stałych opracowany przez kompozytora nosi również nazwę „msza”, ale odnosi się do formy muzycznej i zwykle doprecyzowana jest określeniem tonacji, okoliczności, dla których powstała i nazwiskiem kompozytora, np. Msza h-moll J. S. Bacha, Msza koronacyjna C-dur W. A. Mozarta, „Missa solemnis” L. van Beethovena. Mówiąc o mszy w znaczeniu formy muzycznej, nie nazywamy jej „święta”. Wiele tego typu kompozycji powstało z przeznaczeniem do wykonania koncertowego jako muzyka sakralna, lecz ze względu na duże rozmiary nie przystają one do liturgii, w której dwa czynniki: actio i contemplatio powinny zachować zarówno proporcje, jak i płynność przebiegu. Inne, mające zwartą budowę (np. niektóre msze Mozarta), mogą być wykonane w ramach liturgii z tym, że lud nie powinien pozostawać biernym słuchaczem, lecz może wtedy wykonać części zmienne. Z kolei śpiewy tzw. zmienne (proprium missae), jako antyfony na Wejście, Ofiarowanie i Komunię, treściowo wynikają z okresu liturgicznego, święta, bądź uroczystości i, pierwotnie śpiewane po łacinie, z czasem zostały zastąpione przez stosowne pieśni w językach narodowych. Części stałych nie należy zastępować pieśniami, zaś śpiewy zmienne powinny być dobierane z uwzględnieniem treści antyfon, liturgii słowa, czynności liturgicznej lub tajemnicy dnia.
Co mówią dokumenty?
Po tym niezbędnym wyjaśnieniu łatwiej będzie nam przyjąć przynajmniej niektóre wytyczne Kościoła pochylającego się z ogromną troską nad muzyką wprowadzaną do liturgii:
– Konstytucja o świętej liturgii, „Sacrosanctum concilium” (SC), Soboru Watykańskiego II w VI rozdziale, określając służebną rolę muzyki w liturgii, wskazuje na jej nadrzędny cel, „którym jest chwała Boża i uświęcenie wiernych” (SC 112). Nie eksponując siebie samej ani wykonawców, muzyka serdeczniej wyraża modlitwę, przyczyniając się do jednomyślności i nadając uroczysty charakter obrzędom świętym. Jakkolwiek w liturgii może funkcjonować muzyka instrumentalna, to w połączeniu ze słowem nabiera szczególnego znaczenia, jednocząc wspólnotę serc i kierując pieśń pochwalną ku Bogu.
– Instrukcja „Musicam Sacram” (MS) stawia muzyce sakralnej określone wymagania, aby mogła znaleźć się w liturgii, mianowicie powinna odznaczać się „świętością i doskonałością formy” (MS 4a). Takie przymioty Instrukcja odnajduje w śpiewie jednogłosowym: chorałowym i ludowym, w polifonii dawnej i nowszej oraz w muzyce organowej i granej na instrumentach dopuszczonych do użytku w kościele (MS 4b). Pozostaje sprawą dyskusyjną, czy muzyce można przypisać świętość i co ewentualnie przesądzałoby o niej: interwał, melodia, tonacja, akord?… Dźwięk sam w sobie jest neutralny, tzn. trudno mu przypisywać konotacje ze sfery sacrum czy profanum, ale już sekwencja dźwięków, realizowana przez określone instrumenty, połączona z rytmem i dynamiką z pewnością nasuwa konkretne skojarzenia i odczucia. Jeżeli więc muzyka nie sprzyja modlitewnemu skupieniu, lecz raczej prowokuje do podrygiwania, to z pewnością nie ma w/w przymiotów i z całą pewnością w zamyśle twórcy nie była komponowana z przeznaczeniem dla liturgii (nie spotkałem nigdy tańczących przy chorale gregoriańskim czy polifonii renesansowej). Oddzielnie należałoby potraktować piosenkę religijną, o czym poniżej.
– Instrukcja Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II (IEP) podkreśla powszechny charakter Eucharystii: „Ponieważ liturgia jest dziełem całego Ludu Bożego, dlatego podczas jej sprawowania należy mieć na względzie dobro duchowe wszystkich zgromadzonych bardziej niż poszczególnych jednostek. Ten wzgląd należy mieć zawsze na uwadze przy włączaniu w ramy liturgii odpowiednich śpiewów” (IEP 9). I zaraz dodaje: „Wszystkie śpiewy przeznaczone do użytku liturgicznego mają mieć aprobatę Konferencji Episkopatu Polski albo przynajmniej Władzy Diecezjalnej” (IEP 10). „Podczas liturgii nie wolno wykonywać muzyki mającej charakter wyraźnie świecki, np. jazzu, big-beatu itp. Muzyka ta nie jest zgodna z duchem i powagą liturgii, nie sprzyja jej refleksyjnemu przeżywaniu, a ponadto często wyłącza całe zgromadzenie wiernych od udziału w śpiewie” (IEP 20).
Instrukcja zabrania wykonywania w liturgii piosenek religijnych (IEP 15), które mimo że często zawierają w sobie pogłębioną treść duchową (np. „Barka”, „Zjednoczeni w Duchu”), to jednak nie nadają się do liturgii ze względu na banalną linię melodyczną i taneczny rytm. Muzyka z religijnymi tekstami może być wykonana podczas specjalnych nabożeństw, nad którymi pieczę powinni sprawować duszpasterze, dbając o ich religijny charakter, uszanowanie miejsca oraz o dobro duchowe uczestników (IEP 20).
Instrukcja odnosi się także do instrumentarium w liturgii, wskazując na organy piszczałkowe, które „należy mieć w wielkim poszanowaniu”, ponieważ ich „brzmienie dodaje ceremoniom kościelnym majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga” (IEP 28). Dopuszczone są także inne instrumenty „z wyjątkiem tych, które są zbyt hałaśliwe lub wprost przeznaczone do wykonywania współczesnej muzyki rozrywkowej. Wyłącza się z użytku liturgicznego, zgodnie z tradycją, takie instrumenty, jak: fortepian, akordeon, mandolina, gitara elektryczna, perkusja, wibrafon itp.” (IEP 29).
Ponieważ liturgia eucharystyczna nie pozwala „zaistnieć” wielu wartościowym kompozycjom z zakresu szeroko rozumianej i ze wszech miar godnej wykonania muzyki religijnej, Kongregacja Kultu Bożego wydała Instrukcję o koncertach w kościołach (IOK), która precyzuje, jaką muzykę można wykonać w świątyni i jakie warunki powinny towarzyszyć takiemu koncertowi. Powołując się na kan. 1210 KPK, Instrukcja przypomina: „W miejscu świętym dopuszcza się tylko to, co służy sprawowaniu i szerzeniu kultu, pobożności i religii, a zabrania się tego, co jest obce świętości miejsca” (IOK 8). I nieco wcześniej: „…kościołów nie można uważać za zwyczajne miejsce «publiczne», mogące służyć wszelkiego rodzaju zgromadzeniom. Są to miejsca święte, przeznaczone wyłącznie i na stałe, od momentu ich konsekracji lub poświęcenia, do sprawowania kultu Bożego. (…) W niespokojnym i pełnym zgiełku społeczeństwie, zwłaszcza w wielkich miastach, kościoły są również miejscem, gdzie w ciszy i modlitwie ludzie znajdują duchowe uspokojenie lub światło wiary. Jednakże dzieje się tak tylko wtedy, gdy kościoły zachowują swoją tożsamość” (IOK 5).
Skądinąd wiemy, że kościoły są doskonałymi i często jedynymi salami koncertowymi ze względu na dużą kubaturę i dobrą akustykę. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, a zarazem dbając o świętość miejsca, Instrukcja przyjmuje następującą zasadę: „Jest niezgodne z prawem wykonywanie w kościele muzyki, która nie zrodziła się z inspiracji religijnej i została skomponowana z myślą o określonych środowiskach świeckich, niezależnie od tego, czy jest to muzyka dawna, czy współczesna, czy stanowi dzieło reprezentujące najwyższy poziom, czy też posiada charakter sztuki ludowej. Jej wykonywanie oznaczałoby brak szacunku wobec świętości kościoła, a także samego utworu muzycznego, który nie powinien być wykonywany w niestosownym dla niego kontekście” (IOK 8).
Poza obrzędami liturgicznymi można wykonać w świątyni muzykę sakralną: wokalną, organową i instrumentalną, która np. ze względu na wielkość formy nie mieści się w liturgii, a także muzykę religijną do tekstów biblijnych czy mszalnych. Organizatorzy koncertu powinni zwrócić się do ordynariusza z prośbą o zezwolenie, przedkładając program z wyszczególnieniem tytułów utworów oraz ich autorów. Zezwolenie na koncert w kościele, szczegółowym aktem administracyjnym wydaje każdorazowo ordynariusz, zasięgając rady komisji diecezjalnej ds. liturgii i muzyki sakralnej (jedno zezwolenie obejmuje organizację jednego koncertu). Na organizatorach spoczywa odpowiedzialność cywilna za ewentualne szkody, zobowiązanie do pokrycia kosztów i uporządkowania miejsca. Wstęp do kościoła powinien być bezpłatny, a strój i zachowanie tak wykonawców, jak i słuchaczy nie może naruszać sakralnego charakteru miejsca. Muzycy nie powinni występować w prezbiterium, a szczególnym szacunkiem należy otoczyć ołtarz, ambonę oraz miejsce przewodniczenia celebransa. Najświętszy Sakrament powinien zostać przeniesiony na czas trwania koncertu w bezpieczne i przyozdobione miejsce. Ważnym byłby stosowny komentarz, pogłębiający duchowe uczestnictwo oraz zrozumienie muzyki przez słuchaczy (IOK 10).
Zamiast zakończenia
Czy w świetle przytoczonych dokumentów powinna się zdarzyć tzw. Msza rockowa?
Z tym pytaniem pozostawiam wszystkich mających wpływ na piękno liturgii. Składam podziękowanie wielu kapłanom, zakonnicom i organistom, którzy podejmują trud uczenia – zwłaszcza dzieci przygotowujące się do pełnego uczestnictwa w Eucharystii – wartościowych śpiewów. W dobie „kultury hiphopowej”, czyli stawiania wszystkiego na głowie, Kościół ma stanowić wyraźną przeciwwagę, jako że głowa ku górze wzniesiona być musi, aby cała reszta mogła się na właściwym miejscu odnaleźć.
W Nieszporach z wtorku IV tygodnia modlimy się: „Będę Ci śpiewał wobec aniołów, pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku” (Ps 138). Warto nad tymi słowami się zatrzymać przed wejściem na chór i do prezbiterium, by obudzić w sobie świadomość – każdy według powołania – że nie śpiewamy dla siebie, ale dla Pana Boga, a jeżeli przyjdzie nam ochota zaśpiewania byle czego, może lepiej zachować … silentium sacrum (święte milczenie).
Źródło informacji: NIEDZIELA.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz