Od ponad 30 lat obserwuję u niektórych biskupów, kapłanów, sióstr zakonnych i wykładowców katolickich tendencję do "rozwadniania" Wiary katolickiej, co w zamyśle ma uczynić ją rzekomo łatwiej akceptowalną dla współczesnego człowieka. Ta tendencja ujawnia się również w książkach katolickich, prasie, kazaniach i podczas nauki religii - od przedszkoli poczynając, na duszpasterstwach akademickich kończąc.
Zjawisko to mozna również określić inaczej, a mianowicie "rozmiękczaniem" katolicyzmu. Efekt jest osiągany na przynajmniej dwa sposoby. Pierwsza metoda to całkowite pomijanie prawd, które są uważane za "niemodne" lub "zbyt trudne" do zrozumienia przez współczesnego człowieka, jak np. nauczanie o grzechu pierworodnym, o grzechu śmiertelnym zasługującym na piekło, o samym piekle jako takim, o czyśćcu, o istnieniu diabła, o siedmiu grzechach głównych, o rzeczywistości pożądliwości i pokuszania przez Złego, o potrzebie i wartości pokuty w postaci postu, o tym iż każda osoba zaraz po śmierci staje przed obliczem Chrystusa, który szczegółowo sądzi ze złych i dobrych uczynków, o sądzie ostatecznym przy końcu świata. Niektórzy całkiem słusznie nazwali tę wybiórczość co do prawd Wiary - "Kawiarenką Katolicyzm"
Kolejna z metod zniekształcania pełni Wiary katolickiej to przesadne uwydatnianie przyjemnych i radosnych aspektów katolicyzmu, jak np. pierwszeństwo miłości, Boża dobroć, miłosierdzie i chęć przebaczania wraz z dorozumianą czy nawet wprost stwierdzaną wiarą w to, że wszyscy pójdą do Nieba. W powyższym słowniku nie sposób odnaleźć słowa "nadprzyrodzony", a większość tego "odchudzonego" nauczania to praktycznie czysty humanitaryzm, który można znaleźć, w dodatku bardziej bezpośrednio wyrażony, w którejś z lokalnych sekt protestanckich.
Tendencję ową określam słowami "Katolicyzm bez kalorii". Jego główną cechą jest położenie głównego nacisku na przyjemne aspekty Wiary katolickiej i rozwadnianie lub nawet kompletne pomijanie choćby wspominania o bolesnych aspektach naszej Wiary, czyli o grzechu, Bożym gniewie, Jego sądzie i potępieniu będącym karą za grzechy. Przykładowo - niedawno przeanalizowałem sobie cztery przykładowe teksty kazań przeznaczonych na uroczystości parafialne związane z Rokiem Jubileuszowym 2000. Nie było co prawda w nich nic heretyckiego, ale we wszystkich z nich starannie i systematycznie unikano "twardych prawd" Wiary katolickiej i kładziono nacisk na miłość i miłosierdzie Boże praktycznie wyłączając pojęcie Bożej sprawiedliwości.
Chciałbym podac jeszcze kilka przykładów na dowód mojej tezy. W liturgii obecnie kładzie się większy nacisk na zgromadzenie i na Mszę rozumianą jako posiłek czy ucztę niż na dogmatyczną prawdę o tym iż Msza najpierw jest ofiarą, zanim staje się sakramentem. Znaczenie sacrum jest praktycznie pomijane, co najlepiej widać w braku szacunku dla Rzeczywistej Obecności naszego Pana w Najświętszym Sakramencie poprzez głośne rozmowy i spacerowanie po kościele przed i po Mszy świętej. Potrzeba adoracji Boga, jako naszego Wszechmogącego Stwórcy i Pana została zastąpiona stwierdzeniem iż jest On naszym Doradcą i Przyjacielem.
Nie słyszymy zbyt wiele o nieśmiertelności duszy ludzkiej ani o eschatologii - o tym iż nasze przeznaczenie - niebo lub piekło - zależy od tego, czy umieramy w stanie łaski uświęcającej. Z drugiej strony co chwila słyszymy o prawach katolików, ale rzadko kiedy - o ich obowiązkach i powinnościach.
To, o co podejrzewam wielu katolików, to właśnie "katolicyzm bez kalorii", w którym niektóre z podstawowych prawd Wiary, które otrzymaliśmy od Chrystusa za pośrednictwem Apostołów, są skrywane przed wiernymi, by nie rzec - całowicie zapomniane. Takie postępowanie, jeśli nie zostanie odpowiednio skorygowane w końcu doprowadzi do tego iż Kościół katolicki w USA stanie się po prostu kolejną sektą protestancką mimo iż nadal uparcie będzie mieć w nazwie "katolicki"
Główną przyczyną "rozmięczania" katolicyzmu jest inwazja świeckiej myśli humanistycznej do wnętrza Kościoła. Mówiąc wprost - to modernizm potępiony przez papieża św. Piusa X. To znaczy, że pozytywizm, subiektywizm i relatywizm wniknęły do Kościoła i doprowadziły do "rozwodnienia" Nicejsko-Konstantynopolskiego wyznania Wiary. Zadaniem dla nas, katolickich kapłanów, jest reakcja na to zagrożenie poprzez nauczanie "twardego katolicyzmu", to znaczy CAŁEJ prawdy katolickiej, a nie tylko wersji "bez kalorii".
o. Kenneth Baker SJ