piątek, 30 marca 2012
Z księgarskiej półki c.d.
Zapomniane prawdy c.d.
Arcybiskup Fulton J. Sheen - "God and Intelligence", 1949r., str. 268
Kreacjonizm filozoficzny a ewolucjonizm
Wykład x. prof. dr hab. Andrzeja Maryniarczyka SDB pt.
KREACJONIZM FILOZOFICZNY A EWOLUCJONIZM
Wrocław 28 III 2012 r.
Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
MP3, 20 MB
Nie płać modernistom. Wspieraj Tradycję
prof. von Hildebrand o Komunii św. na rękę
Nietrudno zauważyć, iż niebezpieczeństwo, że cząstki konsekrowanej Hostii upadną na ziemię jest bez porównania większe, a niebezpieczeństwo zbeszczeszczenia lub naprawdę strasznego bluźnierstwa jest dużo większe (co jedno i drugie zostało wielokrotnie udowodnione, wręcz udokumentowane). I co świat chce przez to osiągnąć? Twierdzenie, że kontakt z ręką daje większe poczucie realności hostii jest oczywistym pustym nonsensem, ponieważ przedmiotem (wiary) nie jest tutaj realność materii hostii, ale przeświadczenie, które można posiąść tylko przez wiarę, iż hostia stała się rzeczywistym Ciałem i Krwią Chrystusa. Godne przyjmowanie Ciała Chrystusa na język z konsekrowanych rąk kapłana, dużo bardziej sprzyja wzmacnianiu tego przeświadczenia, niż przyjmowanie z naszych niekonsekrowanych rąk.
Odpowiedzią na kontestacje duchowieństwa jest prawda wiary
Nowa bezbożna religia na polskiej ziemi
Dziecko wrażliwe, chłopiec, dziewięcioletni ministrant, chciał przyjmować Pana Jezusa w Komunii Świętej na klęcząco. „Opiekun” ministrantów stawia mu ultimatum: „Albo będziesz przyjmował Komunię Świętą na stojąco, albo przestaniesz być ministrantem”. Rodzina płacze. Proszę Państwa, to się dzieje na polskiej ziemi. W polskiej parafii. Znana mi osoba referuje.
Coraz więcej „katolików” wchodząc czy wychodząc z kościoła w ogóle nie klęka przed Najświętszym Sakramentem.
Coraz więcej „katolików” przechodząc przez środek kościoła, przed tabernaculum, w ogóle nie klęka przed Najświętszym Sakramentem.
W wielu kościołach i kaplicach zdetronizowano Pana Jezusa, usuwając tabernacula na drugi plan – na ukryty plan!
Quaerere Deum
Zapomniane prawdy c.d.
"Prawo naturalne, o którym mówi Vaticanum II, nie jest tym, o którym pisali św. Tomasz z Akwinu oraz klasycy hiszpańscy. To jest prawo naturalne optymizmu antropologicznego Rousseau`a. (...) Skoro ‘Kościół’ progresizmu jest dzisiaj pierwszą z sekt protestanckich, (...) to jego rozumienie katolickie (...) musi być bronione przez tradycjonalistów hiszpańskich. Przeciwko Watykanowi, jeśli będzie trzeba; będąc bardziej papieskimi od papieża, mówiąc bez ogródek. Przez wierność naszym przodkom, którym zawsze będziemy posłuszni"
Francisco Elías de Tejada y Spínola
„Liturgia będzie piękna, gdy jest prawdziwa i autentyczna”
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza” (Mk 9, 2-5).
Wczoraj, w drugą niedzielę Wielkiego Postu, liturgia głosiła słowa, które właśnie przeczytałem. Słowa, które mogą, jak sądzę, posłużyć jako tło lub wprowadzenie do tej prezentacji książki ks. Guillaume’a Derville’a, Eucharistic Concelebration. From Symbol To Reality, opublikowanej przez wydawnictwo Wilson & Lafleurin w jego serii Gratianus.
Kiedy myślimy o opowieści o Przemienieniu Pańskim, przychodzą na myśl słowa takie jak chwała, jasność oraz piękno. Są to terminy, które mogą być zastosowane bezpośrednio do liturgii. Benedykt XVI przypomina nam, że istnieje nierozerwalny związek między liturgią i pięknem. Istotnie, Prawdziwym pięknem jest miłość Boga, która definitywnie objawiła się nam w Misterium Paschalnym.
Wyrażenie Misterium Paschalne syntetyzuje zasadniczy trzon całego procesu odkupienia, jest zwieńczeniem dzieła Chrystusa. Liturgia z kolei zawiera, jako coś własnego, dzieło Chrystusa, ponieważ przez nią dzieło naszego Odkupienia jest aktualizowane. Dlatego liturgia, jako część Misterium Paschalnego, jest „najwyższym wyrazem chwały Bożej i, w pewnym sensie, otwarciem się Nieba na ziemi. Pamiątka odkupieńczej ofiary Jezusa zawiera coś z tego piękna, któremu Piotr, Jakub i Jan dali świadectwo, gdy Mistrz, w drodze do Jerozolimy, przemienił się na ich oczach (por. Mk 9, 2). Piękno, to nie jest tylko ozdoba, ale jest ono istotnym elementem akcji liturgicznej, gdyż jest atrybutem samego Boga i jego objawienia. Rozważania te powinny nam uświadomić, jak należy się troszczyć, żeby czynności liturgiczne miały na celu odzwierciedlenie jego wrodzonej wspaniałości”.
Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na ostatnie frazy tekstu, który właśnie zacytowałem, ponieważ moim zdaniem wprowadzają bardzo wrażliwą kwestię, która jest równocześnie centralną częścią pracy ks. Derville’a. Przeczytajmy je raz jeszcze: Piękno, to nie jest tylko ozdoba, ale jest ono istotnym elementem akcji liturgicznej, gdyż jest atrybutem samego Boga i jego objawienia. Rozważania te powinny nam uświadomić, jak należy się troszczyć, żeby czynności liturgiczne miały na celu odzwierciedlenie jego wrodzonej wspaniałości”.
To znaczy: liturgia, a w niej akt koncelebry, będzie piękna, gdy jest prawdziwa i autentyczna, gdy jej wrodzona wspaniałość jest w niej naprawdę odzwierciedlona. To właśnie w tym kontekście powinniśmy rozumieć pytanie postawione przez Ojca Świętego dotyczące koncelebry z dużą liczbą kapłanów: Z mojej strony - powiedział papież - muszę powiedzieć, że to pozostaje problemem, ponieważ konkretna wspólnota w celebracji ma fundamentalne znaczenie, i nie uważam, że ostateczna odpowiedź została naprawdę znaleziona. Ja również poruszyłem tę kwestię podczas ostatniego Synodu, ale nie uzyskała ona odpowiedzi. Miałem też inne pytanie dotyczące koncelebry Mszy: Dlaczego, na przykład, jeśli tysiąc kapłanów koncelebruje, to my jeszcze nie wiemy, czy taka struktura jest pożądana przez Pana?
Pytanie jest właściwie jedno, o strukturę pożądaną przez Pana, ponieważ liturgia jest darem od Boga. To nie jest coś wykonane przez nas - ludzi, nie jest w naszej dyspozycji. Istotnie, przez swoje polecenie: To czyńcie na moją pamiątkę (Łk 22, 19; por. 1 Kor 11, 25), prosi nas, byśmy odpowiedzieli na Jego dar i uczynili go sakramentalną obecnością. W tych słowach Pan wyraża jak gdyby swoje oczekiwanie, by Kościół zrodzony z Jego ofiary przyjął ten dar, rozwijając pod kierownictwem Ducha Świętego formę liturgiczną sakramentu.
Z tego powodu musimy nauczyć się rozumieć strukturę Liturgii i dlaczego jest ona określona, tak jak jest. Liturgia rozwijała się w ciągu dwóch tysiącleci, a nawet po reformacji nie była po prostu czymś ułożonym przez kilku liturgistów. Zawsze pozostaje kontynuacją tego trwającego wzrostu kultu i głoszenia. Dlatego, aby żyć w zgodzie jest bardzo ważne, aby zrozumieć tę strukturę, że rozwinęła się i została włączona wraz z naszym umysłem do głosu Kościoła.
Dokładne badania ks. Derville’a idą mocno w tym kierunku. Pomaga nam on słuchać Soboru Watykańskiego II, którego teksty, jak bł. Jan Paweł II zauważył, nie straciły nic z ich wartości ani blasku. Muszą być prawidłowo odczytane, aby były powszechnie znane i przyswajane jako miarodajne i normatywne teksty Magisterium, należące do Tradycji Kościoła.
Sobór rzeczywiście zdecydował się poszerzyć możliwość koncelebry zgodnie z dwiema zasadami: że ta forma celebracji Mszy Świętej odpowiednio przejawia się w jedności kapłaństwa, i że była praktykowana do dziś w Kościele zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie. Stąd koncelebra, jak zauważa również Sacrosanctum Concilium, jest jednym z tych obrzędów, które wypada, aby przywrócono według pierwotnej reguły świętych Ojców.
W tym sensie ważne jest, aby spojrzeć choć krótko, na historię koncelebry. Historyczna panorama, jaką ks. Derville nam oferuje, nawet jeśli jest – jak sam skromnie zaznacza – tylko krótkim streszczeniem, wystarczy nam, aby dostrzec obszary niejasności, pokazujące brak jednoznacznych danych na temat Eucharystii w najdawniejszych czasach Kościoła. Równocześnie, bez popadania w naiwny archeologizm, daje nam wystarczająco dużo informacji, aby móc stwierdzić, że koncelebra, w prawdziwej tradycji Kościoła, czy Wschodniej czy Zachodniej, jest nadzwyczajnym, uroczystym i publicznym obrzędem, zwykle przewodniczył jej biskup lub jego delegat, otoczony przez jego prezbiterium i całą wspólnotę wiernych. Codzienne koncelebry samych kapłanów – które są praktykowane prywatnie, jak to się mówi w Kościołach Wschodnich, zamiast Mszy sprawowanych indywidualnie lub bardziej prywatnie – nie stanowią części łacińskiej tradycji liturgicznej.
Ponadto, wydaje mi się, że autorowi udało się w pełni i dogłębnie przeanalizować podstawowe powody wymienione przez Sobór, aby rozszerzyć koncelebrę. To poszerzenie możliwości do koncelebry musi zostać przejrzane, jak możemy zauważyć czytając teksty Soboru. I jest logiczne, że powinno być tak: cel koncelebry nie jest rozwiązywaniem problemów logistyki lub organizacji, lecz uobecnieniem Paschalnego Misterium, ukazując tym samym jedność kapłaństwa, która rodzi się z Eucharystii. Piękno koncelebry, jak powiedzieliśmy na początku, oznacza wierną celebrację. A tym samym jej moc jako znaku zależy od sposobu, według którego się żyje i szanuje wymagania, które koncelebra niesie sama z siebie.
Gdy liczba koncelebransów jest zbyt duża, można zatracić jeden z głównych aspektów koncelebry. Kiedy jest prawie niemożliwe, aby zsynchronizować słowa i gesty nie zastrzeżone dla głównego celebransa, gdy koncelebransi są oddaleni od ołtarza i Ofiary, gdy nie ma dla nich szat liturgicznych, gdy istnieje brak harmonii w kolorze lub kształcie tych szat, to wszystko to może przesłaniać ukazanie jedności kapłaństwa. A nie możemy zapominać, że to właśnie to ukazanie uzasadniło poszerzenie możliwości do koncelebrowania.
Już w 1965 roku kardynał Lercaro, przewodniczący Consilium ad exsequendam Constitutionem De sacra liturgia, napisał list do przewodniczących Konferencji Episkopatów, ostrzegając ich przed niebezpieczeństwem traktowania koncelebry po prostu jako sposobu radzenia sobie z problemami praktycznymi. I przypomniał im, że może to być właściwe, aby do tego zachęcać, jeśli to będzie wspomagało pobożność wiernych i księży.
Chciałbym bardzo krótko spojrzeć na ten ostatni aspekt. Jak stwierdził Benedykt XVI: Przyłączam się do Ojców synodalnych, polecając „codzienną celebrację Mszy św, nawet gdy wierni nie są obecni”. Zalecenie to jest zgodne z obiektywnie nieskończoną wartością każdej celebracji Eucharystii, i jest motywowane przez wyjątkową płodność duchową Mszy. Jeśli celebracja jest sprawowana wiernie i troskliwie, to kształtuje człowieka w najgłębszym sensie tego słowa, sprzyja bowiem upodobnieniu się kapłana do Chrystusa i umacnia go w swoim powołaniu.
Dla każdego kapłana celebracja Mszy Świętej jest powodem jego istnienia. To musi być całkowicie osobiste spotkanie z Panem i Jego dziełem odkupienia. Jednocześnie, każdy kapłan w Eucharystii staje się samym Chrystusem obecnym w Kościele jako Głowa swojego Ciała i działa również w imieniu całego Kościoła, gdy zanosi do Boga modlitwę Kościoła, a przede wszystkim gdy składa Ofiarę eucharystyczną. Kiedy doświadczamy daru Eucharystycznego cudu, który przemienia i upodabnia nas do Chrystusa, to jest to czas na zdumienie, wdzięczność i posłuszeństwo.
Autor pomaga nam zrozumieć tę zachwycającą rzeczywistość głębiej i wyraźniej. Równocześnie, jak czytamy, przypomina nam i ukazuje wartość tego, że istnieje także, wraz z koncelebrą, możliwość indywidualnej celebracji lub uczestniczenia w Eucharystii jako kapłan, ale bez koncelebry. To jest kwestia wejścia w liturgię, stosownie do konkretnych okoliczności szukania alternatywy, która pozwoli łatwiej wejść nam w dialog z Panem, z poszanowaniem struktury samej liturgii. Znajdziemy tu granice prawa czy koncelebrować czy nie, co również szanuje prawo wiernych do udziału w liturgii, gdzie ars celebrandi sprawia, że ich participatio actuosa jest możliwe. Dotykamy zatem punktów, które są kwestią sprawiedliwości. Sam autor odwołuje się także do Kodeksu Prawa Kanonicznego.
Pozostaje mi tylko podziękować ks. Derville’owi i wydawnictwom Palabra oraz Wilson & Lafleur za książkę, którą mam przyjemność dziś zaprezentować. Myślę, że przedstawia nam ona przykład prawdziwej hermeneutyki Soboru Watykańskiego II. Zmiany, które Sobór wskazał do analizy, miałyby być rozumiane w całkowitej jedności historycznego rozwoju samego obrządku, nie stosując sztucznych braków ciągłości, i będzie to zarówno pomoc i impuls wobec odpowiedzialności, którą Ojciec Święty przypomniał niedawno Synodowi, któremu przewodniczyłem: trzeba skoncentrować się na dawaniu nowego impulsu do promowania liturgii w Kościele, zgodnie z odnowieniem, którego Sobór Watykański II pragnął, na podstawie Konstytucji Sacrosanctum Concilium. Jestem pewien, że ta książka pomoże uczynić Rok Wiary dobrą okazją do zintensyfikowania celebracji wiary w liturgii, zwłaszcza w Eucharystii.
Źródło informacji: NOWY RUCH LITURGICZNY
czwartek, 29 marca 2012
x. Arnoldo Vidigal o Nowej Mszy
CONSIDERAÇÕES SOBRE
O “ORDO MISSAE” DE PAULO VI
CONSIDERAÇÕES SOBRE O “ORDO MISSAE” DE PAULO VI (pdf, 2 Mb)
Program do otwierania plików pdf: Sumatra.exe (exe, 4,4 Mb)
------------
Cejrowski: "Nie zgadzam się z tezą, że religie są sobie równe. Nie są"
Szanowni Państwo,
Do realizacji tego odcinka byłem przygotowany w sposób wyjątkowo staranny - spodziewając się takich protestów, jak Wasz.
Scenariusz napisali mi dwaj eksperci (obaj Tajlandczycy, obaj praktykujący wyznawcy buddyzmu): profesor uniwersytetu buddyjskiego w Tajlandii, który wykłada teologię buddyjską dla obcokrajowców oraz mnich buddyjski obecnie w świątyni, a wcześniej po studiach teologicznych z tytułem magistra.
Mam kilkugodzinne nagranie wywiadu z ekspertami, w którym oni sami informują mnie, że w buddyzmie nie ma boga, że w buddyzmie czci się i oswaja demony, stosuje techniki okultystyczne, a chińskie wróżby wykłada w świątyni po to, by przyciągnąć prosty ludek.
Usłyszeli Państwo to wszystko z moich ust jako cytaty. Szokujące cytaty?
Ja sam byłem zdziwiony, choć przecież pojechałem tam przygotowany i wiedziałem już na przykład, że Dalajlama co dzień modli się do lucyfera - pana ciemności - o to, by ocalił wyznawców buddyzmu, a w zamian za to pochłonął innych, niewiernych, czyli nas.
Jedyna kwestia, która pochodziła bezpośrednio ode mnie, to słowa "głupie ludzie". Zostały wypowiedziane o katolikach (polska wycieczka za moimi plecami), a nie o buddystach. O katolikach, którym nie wolno (tak naucza Kościół) uczestniczyć w obcych obrzędach. Skomentowałem głupie zachowanie moich braci w wierze - mam do tego prawo, a nawet mam taki obowiązek, jako współwyznawca. Głupie ludzie skoro najpierw idą na pielgrzymkę do Częstochowy, a teraz dookoła stupy. Głupi, bo nie wiedzą co czynią, a zanim coś zrobią powinni poznać istotę obrzędu - do kogo się modlą i o co.
KU ROZWADZE:
1. Jestem rzymskim katolikiem. Gdy ktoś dokonuje wyboru jednej religii z wielu dostępnych, to takim aktem wyboru wyróżnia tę religię ponad inne - uznaje tę wybraną za lepszą od innych. Gdyby tak nie było, to zmieniłby wyznanie na inne, zgoda? Logika.
2. Nie zgadzam się z tezą, że religie są sobie równe. Nie są.
Najprawdopodobniej każdy z Państwa ma pewien osobisty ranking i pozycjonuje religie, ustawiając na przykład islam, w jego wojowniczym wydaniu, jako religię mniej cywilizowaną od religii chrześcijańskich, które są pokojowe i nie każą zabijać innowierców. Islam owszem - nakazuje zabijać niewiernych, czyli nas.
3. Jako rzymski katolik uważam, że moja religia jest jedyną drogą do zbawienia - wszystkie inne drogi są fałszywe. Tak uważam i w to wierzę. Nigdy tego nie ukrywałem, a nawet dość głośno o tym trąbię, więc nie przyjmę teraz usprawiedliwień, że ktoś nie wiedział, gdy włączał telewizor.
4.Mój program jest programem autorskim - w tytule napisano jak wół "Wojciech Cejrowski boso", a nie po prostu "Boso" - a to oznacza, że mamy do czynienia z dziełem subiektywnym.
W tym przypadku autor jest katolikiem i uważa, że nie ma zbawienia poza Chrystusem, religie nie są sobie równe, czyli nie są różnymi ścieżkami dojścia w to samo miejsce. Jeśli ktoś taki zrobił film o buddyzmie, to naiwnością byłoby oczekiwać, że film będzie obojętny ideologicznie. Ba, on dlatego jest ciekawy, że osobisty, a nie zimno-sprawozdawczy.
To tyle ku rozwadze, nie chcę zanudzać. Moim zdaniem warto mieć swoje poglądy, warto je publicznie wyrażać, nawet jeśli nie są politycznie poprawne.
www.facebook.com/Wojciech.Cejrowski
Kościół o wiele bardziej niż Soborem kierował się tak zwanym duchem Soboru
Prymas Holandii: Dość liturgicznych nadużyć
Do przestrzegania norm liturgicznych wezwał księży, diakonów i świeckich w specjalnym liście metropolita Utrechtu i prymas Holandii, kard. Willem Jacobus Eijk.
Nova et Vetera nr 8
Zapomniane prawdy c.d.
"Co utraciliśmy poprzez renesans - o renesansowej rewolcie w sztuce i obyczajach"
Realizacja i montaż: Tomasz Tokarski
Z księgarskiej półki c.d.
Abp Fulton J. Sheen: Rola kobiety odpowiedzią na kryzys naszych czasów?
środa, 28 marca 2012
''Nous allons offrir cette prière pour notre Très Saint-Père le Pape Benoît XVI!''
Źródło informacji: http://www.mojecogitarium.blogspot.com
Zapomniane prawdy c.d.
Fałszerstwa „obrońców” ofiar duchownych
Dyskusja: Sakrament i misterium
"Nie koncelebrujmy za wszelką cenę"
Czytaj dalej
Printfriendly
POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.