poniedziałek, 28 lutego 2011
Ewa Polak-Pałkiewicz - Wodzirej w sutannie, czyli "ksiądz z pasją"
Ukazuje się ich jako rodzaj atrakcji, przeciwstawiając siłą rzeczy zwykłym, "szarym" kapłanom. Ich kapłaństwo nuży, jeśli nie denerwuje. Jest takie nieefektowne. Natomiast ksiądz ćwiczący skoki spadochronowe, pielgrzymujący do Rzymu na rolkach, ksiądz malarz lub poeta, namiętny fotografik, modelarz, hodowca egzotycznych zwierząt, przyprawia o dreszczyk emocji. To dopiero dobry ksiądz! We Włoszech wydawane są kalendarze z księżmi, którzy prezentują najmodniejsze fryzury, okulary w eleganckich oprawkach lub owo nieuchwytne, a elektryzujące "coś" - w minie, geście - co ma inspirować nabywców. Inspirować, tylko do czego? Pomysł, by twarz księdza stanowiła wizualną atrakcję, by osoby duchowne troszczyły się o swój "wizerunek" niczym gwiazdy popkultury, by zastanawiały się, czy są, czy nie są "medialne", jest czystym szataństwem. Nawet czasopisma uchodzące za katolickie wpadają niekiedy w tę prymitywną pułapkę i zamiast ukazywać wielkość, unikalność samego kapłaństwa, zaczynają lansować "księży z pasją". Być może także jako rzekome remedium na obniżenie prestiżu społecznego kapłanów. Pytanie: co ma uczynić taki zwykły ksiądz, gorliwy kapłan, którego jedyną pasją jest Pan Bóg i tak nieefektowne zajęcie jak prowadzenie do Niego biednych grzeszników? Spalić się ze wstydu, że jest jakiś taki niewydarzony, niedzisiejszy...?
O wychowaniu katolickim
Wykład x. Jana Jenkinsa FSSPX p.t.
O WYCHOWANIU KATOLICKIMSzczecin, 31 V 2009 r.
Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
MP3, 24 MB
sobota, 26 lutego 2011
Le Concile Vatican II et l'herméneutique de la continuité / Sobór Watykański II i hermeneutyka ciągłości
czwartek, 24 lutego 2011
Katolicka tożsamość dzisiaj
Wykład J.E. x. bpa Bernarda Fellaya FSSPX
KATOLICKA TOŻSAMOŚĆ DZISIAJ
Lublin, 15 X 2007 r.Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
MP3, 118 MB
środa, 23 lutego 2011
Szkoła katolicka czy laicka?
Zapis konferencji p.t.
SZKOŁA KATOLICKA CZY LAICKA?
Lublin, 29 XI 2007 r.
Konferencję zorganizowała Fundacja Pomocy Szkole „Auxilium Scholae”
Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
MP3, 55 MB
Liberalizm największym wrogiem Kościoła
Wykład p. x. Karola Stehlina FSSPX pt.
LIBERALIZM NAJWIĘKSZYM WROGIEM KOŚCIOŁA
Przemyśl, 12 X 2006 r.
Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
MP3, 33 MB
poniedziałek, 21 lutego 2011
Ekumenizm grzechem przeciwko miłości
Wykład p. x. Karola Stehlina FSSPX pt.
EKUMENIZM GRZECHEM PRZECIWKO MIŁOŚCI
Lublin, 17 I 2007 r.
Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
MP3, 70 MB
niedziela, 20 lutego 2011
Biskup Atanazy Schneider - Czas na nowy Syllabus?
Nagrania video z sesji naukowej p.t. "Jak sobór pastoralny mógł przerodzić się w sobór „superdogmatyczny?"
***
Kanonicy Regularni św. Jana Kantego
Wywiad z założycielem i przełożonym Kanoników Regularnych Świętego Jana Kantego, x. Frankiem Phillipsem przeprowadzony przez redakcję portalu Paix Liturgique
piątek, 18 lutego 2011
Lekarze dusz — książka pt. „Kapłan katolicki: wizerunek Chrystusa na przestrzeni 1500 lat sztuki”
Zamieszczamy recenzję ks. Michaela Browna na temat książki wydanej przez duńskiego konwertytę Steena Heidemanna pt. „Kapłan katolicki: wizerunek Chrystusa na przestrzeni 1500 lat sztuki”. Książkę wydano we współpracy z Instytutem Chrystusa Króla z okazji roku kapłańskiego (2009-2010). Recenzja pochodzi z listopadowego numeru brytyjskiego kwartalnika Mass of Ages. Książka będąca swoistym kapłańskim albumem zawiera także wizerunki polskich świętych kapłanów (np. św. Maksymiliana Marii Kolbego) i została opatrzona homilią papieża Benedykta do duchowieństwa warszawskiego z maja 2006 roku.
Seminaria tradycyjne są przepełnione. Bractwo Kapłańskie św. Piotra i Instytut Chrystusa Króla rozbudowują swoje obiekty. Coraz więcej kleryków i nowo wyświęconych kapłanów w Anglii i Walii wykazuje zainteresowanie formą nadzwyczajną Mszy świętej. Ks. Michael Brown przedstawia recenzję książki ukazującej ideał kapłaństwa, do którego powinni dążyć młodzi klerycy i księża.
Kilka lat temu byłem na wakacjach w Hiszpanii i zobaczyłem w galerii sztuki pocztówkę z obrazem „Mszy św. prymicyjnej na wyspie Capri” pędzla José Alcázara Tejedora, który również znajduje się w omawianej książce. Artysta namalował go w roku 1887. Obraz przedstawia siedzącego nowo wyświęconego kapłana trzymającego objęciach klęczącą matkę i stojącego nieopodal ojca płaczącego w chustkę. Obraz tak bardzo mi się spodobał, że kupiłem kilka pocztówek, rozmyślając o tym, jak ogromną rolę odgrywał Kościół Katolicki w życiu rzesz ludzi i dlaczego nie widujemy więcej obrazów przedstawiających katolickie życie. Zatem polecam książkę, która pomoże odkryć ów skarb.
Książka jest głównie dziełem kapłanów z Instytutu Chrystusa Króla (ICKSP). Jej niezaprzeczalnym walorem jest precyzja i piękne wydanie, jakość jakiej spodziewamy się po Instytucie. Gdy się ją otworzy czytelnika uderza mnogość ilustracji, zupełnie jakby był to album z obrazami. Obrazy obejmują okres 1500 lat, a co ciekawe wiele z nich to prace współczesne, które też są bardzo piękne. Tymczasem książka jest czymś więcej niż tylko albumem. Zawiera teksty dotyczące istoty kapłaństwa. Rozpoczyna się homilią papieża Benedykta do duchowieństwa warszawskiego z maja 2006r. i składa się z tematycznie uporządkowanych rozdziałów, zatytułowanych m. in. „Co czyni kapłan”? i „Kim jest kapłan? Rozdział pt. „Droga ku świętości” przedstawia życiorysy wielkich świętych kapłanów; inny z kolei traktuje o „Powołaniu”, a jeszcze inny zawiera kilka refleksji na temat roli sztuki chrześcijańskiej. Poza tekstami opracowanymi przez Instytut książka zawiera wypowiedzi kard. Mediny Estéveza, ks. Ronalda Creightona-Jobe’go, abp Malcolma Ranjitha, kard. Cañizaresa Llovery oraz abp Raymonda Burke’a - prefekta Sygnatury Apostolskiej.
Teksty te przedstawiają bardzo pożyteczne treści i ponadczasowe niezmienne nauczanie o życiu kapłańskim. Rozdział zatytułowany „Lekarz dusz”, „Utracony prawdziwy wizerunek” autorstwa ks. Gillesa Wacha, przełożonego ICKSP, omawia potrzebę wyraźnej tożsamości kapłańskiej i wyjaśnia nam, że „kapłan nie jest ‘drugim Chrystusem’ z powodu sprawowanej przez siebie funkcji, lecz ze swojej istoty”. Kapłan jest człowiekiem ofiary. Mons. Wach pisze, że kapłan zbyt szykowny – kapłan świecki bez ducha ofiary, jest karykaturą, bowiem pozbawił swe życie istoty, którą jest Chrystus – Ofiara.”
Książka jest bardzo aktualna i porusza problem obecnej sytuacji w wielu miejscach na ziemi, w których jest coraz mniej księży. Ks. kan. Paul-Antoine Lefèvre pisze o tej kwestii tak: „biorąc pod uwagę kurczącą się liczbę kapłanów nie wolno nam zapominać, że natchnienie do powołania do kapłaństwa pochodzi głównie z wpatrywania się w piękny i odprawiany z nabożeństwem akt kultu”.
Mons. Michael Schmitz w swoim rozdziale czyni refleksje nt. istoty rozróżnienia pomiędzy kapłanem a biskupem i przypomina nam, że nawet w dzisiejszych czasach problem ten nie został rozwiązany – co do zasadniczej różnicy. Przypomina nam, że kapłani mogą otrzymać władzę nakładającą obowiązki podobne do obowiązków biskupich i że „Kościół zna pewne przypadki święceń kapłańskich udzielanych przez księży za zezwoleniem Namiestnika Chrystusowego”.
Choć kolejny rozdział poświęcony kapłanom-męczennikom traktuje zaledwie pobieżnie o kapłanach-męczennikach doby reformacji i może rozczarować brytyjskich czytelników, to na str. 227 znajdziemy 5 ilustracji różnych męczenników z Wysp Brytyjskich, które pokazują ich wkład w męczeństwo. Rozdział przypomina nam, że ewentualność męczeństwa nie straciła na aktualności.
Podsumowując, książka jest znakomitym prezentem dla kapłana lub osób rozważających powołanie do tego stanu. Dobór ilustracji jest iście mistrzowski i w połączeniu z tekstami stanowi znakomitą rzecz do zabrania na rekolekcje. Święta Teresa z Avila w swojej autobiografii opisała swój stosunek do obrazów, by jej pomagały w modlitwie i tym, co nazywała jedynie „nędznym wyobrażeniem” [Zbawiciela]. Napisała tak: „Z tego też powodu tak się kochałam w obrazach świętych. O jakże są nieszczęśni ci, którzy z własnej winy takiego wielkiego dobra siebie pozbawiają! Jasny to dowód, że nie kochają Pana, bo gdyby Go kochali, cieszyliby się na widok wyobrażenia Jego, tak jak i w stosunkach ludzkich każdy rad ogląda podobiznę tego, kogo miłuje”. [„Księga życia rozdz. IX.]
Ci, którzy prawdziwie miłują kapłaństwo katolickie, będą się radować wpatrywaniem w obrazy kapłańskiego życia. Jak stwierdził się kard. Cañizares Llovera: „Książka jest hymnem o kapłańskiej świętości i wołaniem o powołania”. Nie można nic więcej dodać.
Książkę pt. „Kapłan katolicki: Wizerunek Chrystusa na przestrzeni 1500 lat sztuki” (ang. The Catholic Priest: Image of Christ Through Fifteen Centuries of Art) wydał Steen Heidemann hb. Gracewing; kosztuje 40 funtów.
Źródło informacji: NOWY RUCH LITURGICZNY
CISI SPRZYMIERZEŃSCY REFORM
o. Seraphim Rose - „Odnowa charyzmatyczna” jako znak czasów
Okładka książki o. Serafina Rose "Prawosławie i religia przyszłości", z której pochodzi zamieszczony tekst. |
Sześć miesięcy po opisanym tutaj wydarzeniu, które miało miejsce na międzywyznaniowym spotkaniu „charyzmatycznym” w Seattle, prawosławni chrześcijanie rzeczywiście usłyszeli, że „duch charyzmatyczny” zaczął działać w Greckiej Cerkwi Prawosławnej. Zaczynając od stycznia 1972 roku "Logos" ojca Euzebiusza Stephanou zaczął donosić o pojawieniu się tego ruchu, który już wcześniej objął kilka parafii greckiej i syryjskiej Cerkwi w Ameryce, a teraz przy aktywnym poparciu samego o. Euzebiusza dotarł już do wielu następnych parafii. Kiedy czytelnik zapozna się z opisem tego „ducha”, według relacji głównych przedstawicieli tego ruchu zamieszonych poniżej, nie powinien mieć najmniejszej wątpliwości, że dokładnie poprzez to właśnie wydarzenie, poprzez takie natarczywe błagania „międzywyznaniowych chrześcijan”, ten „duch” został wezwany i skierowany do świata prawosławnego. Jeżeli coś ma wynikać z tego opisu, to chyba jedynie to, że spektakularne dzisiejsze „odrodzenie charyzmatyczne” jest nie tylko wyłącznie zjawiskiem niewątpliwego rozchwiania emocjonalnego i protestanckiej „odnowy” – pomimo, że te elementy są również stale obecne – ale właściwie są dziełem „ducha”, którego można wywołać i który działa „cuda”. Pytanie na które powinniśmy poszukać odpowiedzi na tych stronach jest następujące: co albo kto jest tym duchem? Jako prawosławni chrześcijanie wiemy, że tylko Bóg działa cuda; diabeł zaś ma swoje własne „cuda”; w rzeczywistości jest on w stanie jedynie małpować każdy prawdziwy cud zdziałany przez Boga. Dlatego też powinniśmy na tych stronach wnikliwie badać duchy, czy pochodzą od Boga (1 J 4:1).
czwartek, 17 lutego 2011
Aberracje liturgiczne cz. 34
Czy to aby na pewno Duch Boży?
środa, 16 lutego 2011
Vaticanum II - Sobór ekumeniczny
poniedziałek, 14 lutego 2011
LITURGIA – ŹRÓDŁO DUCHOWOŚCI KAPŁANA. Rozważanie filozoficzno-teologiczne.
Dzisiaj potrzebna jest kapłanowi świadomość
wielkości Sacrum, która może go ustrzec
przed obecną chęcią uwolnienia się od niego,
jak od ciężaru, przez sprowadzanie misterium
do wymiarów tylko ludzkich.
Joseph kard. Ratzinger
Obecna sytuacja egzystencjalna człowieka–kapłana.
Mahatma Gandhi - indyjski przywódca narodowy, wskazując na istnienie trzech życiowych przestrzeni kosmosu oraz na to, jak każda z nich określa sposób istnienia stworzeń żyjących wewnątrz niej, mówił: W morzu żyją ryby, które milczą. Zwierzęta naziemne krzyczą; ptaki natomiast, których przestrzenią życiową jest niebo, śpiewają. Morzu właściwe jest milczenie, ziemi krzyk, a niebu śpiew. Człowiek zaś ma udział we wszystkich trzech sferach: nosi w sobie głębię morza, ciężar ziemi i wysokość nieba, i dlatego też łączy w sobie wszystkie trzy właściwości: milczenie, krzyk i śpiew. I właśnie z tego, co wyróżnia człowieka spośród innych stworzeń, wypływa prawda o potrzebie odnalezienia transcendencji, w której będzie on mógł w pełni egzystować. Sam krzyk ziemi nie wystarcza, ponieważ wyrywa on jeszcze bardziej z całości, burzy integralność ludzką, czego świadkami jesteśmy dzisiaj.
Błogosławiony John H. kard. Newman w dziele Apologia pro vita sua, zauważywszy tendencję do odsuwania od człowieka wszystkiego, co odnosiłoby go do rzeczywistości będącej „ponad” nim, napisał: Świat zdaje się po prostu zadawać kłam tej wielkiej prawdzie, która wypełnia całe moje jestestwo. Skutek tego, z konieczności, jest taki, że czuję się równie zagubiony, jak gdyby zaprzeczono mojemu własnemu istnieniu. Gdybym spojrzał do lustra i nie zobaczył w nim swojej twarzy, odczuwałbym to samo, co czuję teraz, gdy spoglądam na ten żyjący, zabiegany świat i nie widzę w nim żadnego odbicia Stwórcy.
W kontekście takiej rzeczywistości żyje i formuje się dzisiejszy kapłan – człowiek z ludu wzięty i do ludu posłany. Już w momencie przyjścia do seminarium, rozpoczyna się etap ścierania się tych dwóch rzeczywistości: sacrum i profanum, etap przywracania człowiekowi jego całości, wyrażającej się w przywołanych przez Gandhiego przestrzeniach: milczenia, krzyku i śpiewu.
Duchowość kapłana przeniknięta sferą sacrum.
Odwołam się tutaj do słów, które uczyniłem mottem niniejszego artykułu: Dzisiaj potrzebna jest kapłanowi świadomość wielkości Sacrum (…). W zetknięciu z całą rzeczywistością profanum, czyli tego, co utrudnia człowiekowi – kapłanowi zanurzanie się w Bożym życiu, stanowiącym o życiu duchowym, wewnętrznym, odczuwa się pewien niepokój, który burzy tę wewnętrzna harmonię, konstytuującą człowieka, narzucając mu niejako wyłączne obcowanie ze światem, z owym krzykiem ziemi. Nie jest to nic dziwnego – wręcz przeciwnie – potwierdza to jeszcze wyraźniej tezę o potrzebie zachowania integralności życia cielesno-duchowego człowieka. Nie przynależy bowiem do naszej natury ograniczenie się do udziału w tylko jednym jej aspekcie – do doczesności, a jeśli nawet dokonalibyśmy tak radykalnego wyboru, skutkiem tego będzieciągłe oczekiwanie na uzupełnienie „czegoś”, czego nie potrafimy nazwać, a co poszukując, będziemy się starali uzupełniać jakimiś doraźnymi środkami.
Poszukiwanie owej sfery sacrum w życiu kapłana, a wcześniej kleryka, jest pracą, która wymaga odnalezienia, pośród wielu spraw tego świata, fundamentu stanowiącego źródło kapłańskiej duchowości. Jest to zatem potrzeba odnalezienia czegoś, co przywróci człowieka człowiekowi, przywróci mu całość, nauczy go na nowo milczenia i śpiewu, rozprzestrzeniając przed nim głębiny morza i uzdalniając go do lotu. Jest to także poszukiwanie czegoś, co wzniesie ku górze jego serce, w którym zamilkła już dawno pieśń sursum corda – w górę serca – odezwie się w nim na nowo. Dzisiejszemu człowiekowi, a w sposób szczególny kapłanowi, potrzeba tego, co wyzwoli go od powszechnego aktywizmu, a przywróci mu pełnię: głębię i wysokość, ciszę i śpiew, tak, aby mógł śpiewać z zastępami aniołów oraz milczeć z głębią wszechświata.
Ten poetycki opis rzeczywistości, o której chcę powiedzieć, że stanowi on źródło duchowości kapłana, odnosi się w sposób bezpośredni do chrześcijańskiej liturgii, w szczególności zaś do liturgii eucharystycznej, która bez wątpienia jest najwyższą jej formą.
Liturgia miejscem spotkania człowieka-kapłana z Bogiem.
Benedykt XVI w homilii wygłoszonej podczas Mszy Krzyżma Świętego, w Wielki Czwartek 2008 roku, zwrócił uwagę na to, że (…) musimy uczyć się coraz lepiej rozumieć świętą liturgię w jej istocie, rozwijać żywą z nią relację, tak by stała się ona duszą naszego życia na co dzień. Cóż znaczą dzisiaj dla każdego z nas słowa, że liturgia jest święta? Oznacza to, że poprzedza nas ona jako miejsce żywej obecności tajemnicy Chrystusa zbawiciela, powierzone Kościołowi, aby strzegł jej wiernie i z szacunkiem. Święte jest w niej samo działanie Boga, obecnego w każdym akcie liturgicznym. Owa świętość liturgii, w którą zagłębia się całkowicie kapłan, daje mu prawdziwą przystań, przy której, podejmując odpowiednie ku temu środki, będzie mógł zakotwiczyć łódź swego powołania i budować bezpieczny port, który stanie się przestrzenią dla pełnienia dzieła jego posługiwania wśród ludu. To właśnie oznacza świętość liturgii, świętość, w której uczestniczy kapłan, prowadząc ku niej i włączając w nią wszystkich wiernych.
Widzimy zatem, jak wiele zależy od odpowiedniego budowania kapłańskiej duchowości na fundamencie świętej liturgii Kościoła, tak aby poprzez udział w niej, doprowadzić do zbawienia siebie i powierzony lud. W tym właśnie duchu poczynię krótką refleksję, która ukaże istotę liturgicznej duchowości kapłana, a w którą włączeni są także wszyscy wierni.
Św. Tomasz z Akwinu w Summie Teologicznej, w traktacie o Prawie, stwierdza: (…) kult zewnętrzny odnosi się do kultu wewnętrznego. Otóż kult wewnętrzny polega na tym, że dusza łączy się z Bogiem myślą i sercem. I dlatego zależnie od różnych sposobów, którymi myśl i serce czciciela Boga łączy się należycie z Bogiem, istnieją różne sposoby, którymi zewnętrzne czynności człowieka wprzęgają się w kult Boga (S. Th. I-II, 101 q. 2). To tomistyczne sformułowanie, mówi o istocie czynnego uczestnictwa w liturgii, którego fundamentem jest zanikanie rozróżnienia pomiędzy działaniem Boga a naszym, w taki sposób,abyśmy mogli stać się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie, aby Jego Ofiara, składana Ojcu, stawała się także naszą ofiarą. Weryfikacją tego, czy kapłan rzeczywiście daje się wprowadzić w głębię liturgii jest moment, w którym zauważa on wzrost osobistej więzi z Chrystusem, sakramentalnego utożsamienia się z Nim (w pełni świadomego działania in Persona Christi), kiedy to zostaje on ogarnięty przez dynamikę tej miłości ofiarowywanej a wola jego przekształca się w wolę samego Boga.
Doszliśmy zatem do momentu, w którym dostrzec możemy zastosowanie owego tryptyku Gandhi’ego, mówiącego o milczeniu morza, krzyku ziemi i śpiewie nieba, w celebrowaniu liturgii chrześcijańskiej. W niej to bowiem, realizuje się harmonia tych dźwięków, dzięki którym człowiek, tak bardzo spragniony odnalezienia sfery sacrum, pośród wzburzonych fal świata, staje w pełni zintegrowany z Bogiem i z samym sobą. Istnieje przy tym jednak niebezpieczna pokusa – zbanalizowania a czasem nawet zinfantylizowania tego daru, którego z jednej strony człowiek poszukuje, z drugiej jednak pragnie się od niego uwolnić, jak od ciężaru, sprowadzając misterium do wymiarów czysto ludzkich.
Odkryć na nowo Ducha Liturgii.
Obecny Mistrz Papieskich Ceremonii Liturgicznych – ks. prał. Guido Marini, w wygłoszonym przez siebie referacie podczas Dni Formacji Liturgicznej dla Kleru i Laikatu w Rizziconi (rzymska diecezja Oppido - Palmi), w styczniu 2010 roku, podjął się próby zinterpretowania istoty liturgii, jako prawdziwego źródła kapłańskiej duchowości, w odniesieniu do niepokojącego zjawiska jej desakralizacji.
Papieski ceremoniarz, jako punkt wyjścia dla własnej refleksji, stawia słowa tego, u którego boku obecnie służy, a które współbrzmią z mottem nadanym przeze mnie niniejszemu artykułowi. W 2001 roku kard. Ratzinger nawoływał: Potrzebujemy nowej świadomości liturgicznej, aby zniknął ten konstrukcyjny duch. Sprawy zaszły tak daleko, że kręgi liturgiczne majstrują dla siebie liturgię niedzielną. Rzecz, którą się nam tu oferuje, z pewnością jest produktem paru bystrych, sprawnych ludzi. I widzę, że nie tego szukałem. Że to za mało – i nie z tej półki. Dzisiaj najważniejsze jest, abyśmy znów poczuli szacunek dla liturgii, którą nikt nie ma prawa manipulować. Abyśmy znów nauczyli się ją widzieć jako żywo rosnący twór i jako dar, poprzez który uczestniczymy w liturgii niebiańskiej. Abyśmy w liturgii nie szukali naszej samorealizacji, lecz należącego do nas daru. Po pierwsze, musi zniknąć to, co osobliwe czy samowolnie konstruowane, musi się przebudzić wewnętrzny zmysł sacrum!Zmysł ten wypływa niejako z samej struktury Mszy Świętej, który odpowiednio zinterpretowany i zinterioryzowany (uczyniony swoim), odnosi człowieka-kapłana do pojmowania chrześcijańskiego życia w kategoriach zstępowania i wstępowania.
Otóż, mowa tutaj o liturgii słowa i liturgii eucharystycznej, które stanowiąc fundamentalną jedność, różnią się zasadniczymi elementami. W liturgii słowa Bóg zwraca się ku człowiekowi poprzez Pismo Święte oraz kapłana, wyjaśniającego Jego słowo. W liturgii eucharystycznej natomiast, to lud Boży, niosąc do ołtarza owoc ziemi i pracy rąk, sam siebie ofiarowuje Panu, aby stanowić z Nim jedno. Te dwa momenty jednej liturgii posiadają przynależną jej dynamikę: zstępującą (katabatyczną) w pierwszym, a wstępującą (anabatyczną) w drugim przypadku.Podobnie całe nasze życie oscyluje między zstępowaniem a wstępowaniem – Bożym wezwaniem i naszą odpowiedzią, a czego istotą i wymagającym szczególnego podkreślenia jest fakt, że to nie człowiek wykonał pierwszy krok w kierunku Pana, lecz On sam zwrócił się ku niemu pierwszy, umożliwiając mu danie odpowiedzi.Zatem zwrócenie się ku Panu, skierowanie ku Niemu całego życia, myśli i woli, stanowi fundament do budowania kapłańskiej (i nie tylko) świadomości, której źródło bije z uczestnictwa w liturgii Kościoła. Dzisiejszy kryzys kapłańskiej duchowości liturgicznej (a w konsekwencji także kryzys liturgii) polega na tym, iż zaprzestano prowadzenia wewnętrznego dialogu między owymi rzeczywistościami: tym, co katabasis i tym, co anabasis. Ograniczono się do „promowania” wyłącznie jednego nurtu - wstępującego, z marginalnym uwzględnieniem drugiego, co doprowadziło do tego, że kapłańska (i nie tylko) duchowość przestała być aktem uwielbienia, misją chwalenia Boga, czynienia Go centrum własnej ortodoksji, a stała się miejscem do tworzenia przestrzeni dla subiektywnych przekonań, wśród których błędną tezą są kreacjonistyczne słowa: Moje działanie sprawia – Boże uzdalnia.
Hermeneutyka znaku liturgicznego.
Aby zatem liturgia stała się miejscem czerpania siły dla duchowości kapłańskiej, powinna ona przemawiać do duchownego prawdziwością i wymownością znaków. To właśnie od hermeneutyki znaku w dużym stopniu zależy przekaz liturgicznej treści, który przyczynia się do głębokiego zrozumienia i przeżywania sacrum w liturgii. W odniesieniu do tej rzeczywistości, która, jak się wydaje, coraz częściej jest deprecjonowana czy nawet wprost negowana, Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zwróciła uwagę na fakt, że w formie celebracji należy być uważnym, by nie zmienić jej teologii i topografii, szczególnie w momentach, gdy kapłan znajduje się przy ołtarzu. Tylko w dialogach od ołtarza kapłan mówi do ludu. Cała reszta jest modlitwą do Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym. Teologia ta musi być widoczna. W tym kontekście ks. prał. Guido Marini zaleca (podobnie jak czyni to Benedykt XVI), aby zastanowić się ponownie nad istotą liturgii rzymskiej w jej zwyczajnej formie, czyniąc konkretną dygresję: Właściwym jest, że podczas liturgii słowa celebrans i wierni znajdują się naprzeciwko siebie, twarzami zwróceni ku sobie nawzajem, słuchając Pana, który objawia się w Słowie i w dialogu modlitewnym. Nie można jednak powiedzieć, że do końca właściwym jest, aby celebrans i wierni pozostali w tej samej pozycji podczas liturgii eucharystycznej, kiedy, przeciwnie, razem powinni zwracać się do Pana i kierować się ku Niemu wzrokiem i sercem. Papieski ceremoniarz zaznacza przy tym, że nie jest konieczne w obecnej sytuacji, aby na powrót przebudowywać ołtarze w nowych świątyniach, ich rozmieszczenie wcale nie musi ulegać zmianie. Podobnie jak Ojciec Święty, wyraża jednak życzenie, aby krzyż został umieszczony w centrum ołtarza, aby wspólne zwrócenie się ku Panu – kapłana i wiernych – przez przyjętą wewnętrznie orientację modlitwy (versus Deum), znalazło swoje uzewnętrznienie w znaku krzyża. Bowiem odpowiednie nastawienie duchowe, wyrażone przez ten znak, przyczynia się do głębszego zrozumienia tego, w czym człowiek uczestniczy; z większą świadomością wkracza wtedy w relację zsacrum, które go ogarnia, kierując ku Bogu swoje serce, odpowiadając na wezwanie: sursum corda!
Wybierając powyższy przykład dla opisania istotnej funkcji znaku w przeżywaniu kapłańskiej duchowości, świadom jestem niewyczerpania tego tematu. Należałoby bowiem podać więcej przykładów dla zobrazowania potrzeby ponownego przyjrzenia się hermeneutyce znaku, ale wydaje mi się, iż potrzebne by było osobne opracowanie na ten temat. Sygnalizuję tylko istotę problemu, przed którym staje dzisiejszy kapłan i wierni, którzy zbliżając się do Bożego ołtarza, sami nie potrafią odnaleźć punktu odniesienia, który kierowałby ich serca, myśli i wolę ku Bogu, ku sakralności wydarzeń, w których mają uczestniczyć. Dzieje się niestety tak, że znak krzyża, nierozdzielnie złączony z Ofiarą dokonującą się na ołtarzu, ulatuje ich oczom, ginąc bądź to ponad horyzontem spojrzenia wiernych, bądź za plecami tego, który spełnia Bożą służbę…
Potrzeba głębszej refleksji teologiczno-liturgicznej.
Można by teraz, w tym miejscu, rozpocząć rozważanie dotyczące rozumnego spełniania służby Bożej w Kościele (logiké latreiá), o którym w 12 rozdziale Listu do Rzymian mówi św. Paweł. Można by także podjąć temat hermeneutyki ciągłości, odnosząc się do liturgii Kościoła. Jednakże ilość wątków, które domagałyby się jeszcze podobnego omówienia, sprawiłyby, iż obszerność artykułu wzrosłaby wielokrotnie i zakrawałaby o poważniejszą rozprawę. Nie to jest moim celem. Jeśli nawet drogi Czytelnik stwierdzi, że poruszane tutaj kwestie przedstawiłem w sposób wymagający sięgnięcia po słownik czy specjalistyczny komentarz, to zapewniam, że wyjdzie to na dobre temu, komu leży na sercu sprawa liturgii w tym konkretnym jej aspekcie, jakim jest kapłańska duchowość. Odnosi się to szczególnie do tych, których Bóg obdarzył darem święceń, jak i do całego zgromadzenia Bożego. Zamiarem moim było więc sprawić, by poważne podejście do kwestii liturgii Kościoła, skutkowało autentyczną troską o integralny rozwój całego człowieka-kapłana, szczególnie ten duchowy. Trzeba nam dzisiaj zwrócić większą uwagę na niebezpieczną skłonność do pomniejszania wartości samej liturgii, na „tworzenie” jej wedle własnego zamysłu bądź idei, jaka przyświeca grupie osób, wśród których jest ona sprawowana. To wszystko bowiem negatywnie wpływa na odnalezienie w niej cech trwałości, niezmienności, ponadczasowości, których tak bardzo spragniony jest współczesny człowiek, w szczególności zaś kapłan. To właśnie on, bardziej niż inni, narażony jest na poczucie monotonii, znudzenia, co skutkuje pokusą bezpodstawnego urozmaicania świętych obrzędów, (które stanowią przecież depozyt całego Kościoła) wedle własnej kreatywności.
Zamiast pomysłowości na „udoskonalenie” liturgii, która sama w sobie jest już doskonała (jest bowiem zadatkiem doskonałej liturgii niebieskiej), skupić się należy na jej szlachetności, prostocie, pięknie, harmonii, na wszystkim, co przyczynia się do pogłębienia w niej – a oddziałującej na nas – sfery sacrum. I źle postąpi ten, który uzna te sprawy za kwestie drugorzędne, niewymagające dalszego zastanowienia nad ich istotą i znaczeniem; który zaliczy tę refleksję do zbyt emocjonalnej, odnoszącej się tylko do zewnętrznych przejawów ducha. Jeżeli bowiem w czasie czytania tych stron, poczułeś, drogi Czytelniku, potrzebę zwrócenia uwagi na własną postawę względem tych świętych rzeczywistości, znaczyć to będzie, że nie stałeś się już tylko tym, który obracając się wśród bytów przynależących do sfery owego krzyku ziemi – jej ciężaru, zatracił potrzebę wyjścia dalej, poza siebie, lecz poszukujesz jeszcze możliwości zatopienia się w milczeniu morskich głębin i wzniesienia się ku płynącemu z wysokości nieba śpiewie anielskich zastępów…
Bibliografia:
Marini G., Liturgia jako źródło duchowości kapłańskiej, w: http://www.nowyruchliturgiczny.pl
Marini G., Wprowadzenie w Ducha Liturgii, w: http://www.nowyruchliturgiczny.pl
Ratzinger J., Bóg i świat. Wiara i życie w dzisiejszych czasach. Z kard. J. Ratzingerem rozmawia Peter Seewald, Kraków 2005.
Ratzinger J., Duch liturgii, Poznań 2002.
Ratzinger J., Nowa pieśń dla Pana, Kraków 2005.
Ratzinger J., Teologia liturgii, w: Christianitas 35 (2007).
niedziela, 13 lutego 2011
czwartek, 10 lutego 2011
Liturgiczna Wieża Babel czyli o gorszącym i dzielącym języków pomieszaniu
O dziwo, wersje grecką i łacińską napisano od prawej do lewej. To, co jest prawidłowe w języku hebrajskim, wydaje się wyjątkowo dziwaczne w dwóch kolejnych napisach. Zachowały się, co prawda, starożytne teksty etruskie i greckie inskrypcje, gdzie słowa lub litery napisano od prawej do lewej, nie ma jednak żadnego ówczesnego lub przynajmniej zbliżonego wiekiem całego tekstu zapisanego w taki sposób. Uważamy, że jest to kolejny poważny argument przeciwko tezie, iż Titulus z Santa Croce jest fałszerstwem. Żaden rzemieślnik pracujący dla Heleny lub Makarego bądź dla jakiegoś średniowiecznego kardynała nie zaryzykowałby czegoś tak rzucającego się w oczy, jeżeli polecono mu, żeby nadał pozory autentyczności swemu dziełu. Gdyby ktokolwiek polecił wykonanie Titulusu, to po pierwsze, na pewno nie poprosiłbyo fragment takiej tablicy. Bez wątpienia zamawiający dostarczyłby rzemieślnikowi jakiś model i tekst do skopiowania. Nie do pomyślenia jest, żeby jakikolwiek późniejszy tekst lub jego kopię napisano z prawej do lewej. Znacznie bardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że człowiek, który napisał oryginalny tekst na Titulusie – na rozkaz Piłata i może pod jego dyktando – zrobił to właśnie w taki sposób i że było już za późno, aby poprawić błąd, gdy go zauważono. I tutaj zbliżamy się do sedna sprawy: kto wówczas mógł zauważyć ten błąd, w 30 roku n.e.? Na pewno nie osoby czytające po hebrajsku, gdyż pierwszy wiersz zapisany w ich języku był prawidłowy – litery biegły z prawej do lewej. Po prostu nie zawracałyby sobie głowy dalszym czytaniem i nie zwróciłyby uwagi na błędy w obcojęzycznej wersji tekstu. Naturalnie ludzie czytający po grecku i po łacinie byliby skonsternowani, ale tekst pozostawałby dla nich czytelny i zrozumiały, chociaż wyjątkowo dziwaczny. Innymi słowy, przesłanie, które Piłat chciał przekazać, odstraszająca causapoenae, trafiło do gapiów. Możemy nawet zaproponować charakterystykę osoby, która wyryła litery w drewnie. Był to Żyd, od dziecka mówiący po hebrajsku lub aramejsku. Zapewne służył u Piłata jako niewolnik lub wolny urzędnik sądowy i znalazł się pod ręką akurat wtedy, gdy należało napisać Titulus w krótkim czasie między ostatecznym wyrokiem a ukrzyżowaniem. Piłat podyktował treść napisu po łacinie, w oficjalnym języku administracji rzymskiej. Ponieważ jednak podstawową grupę ludności, do której ten napis był skierowany, stanowili Żydzi, namiestnik polecił skrybie zacząć od wersji hebrajskiej. I pisarz tak zrobił. Później spisał pośpiesznie z prawej do lewej następne wiersze. Może próbował nieco zakpić z żydowskiego sposobu pisania? Niewykluczone też, że po prostu był zdezorientowany. Wydaje się w każdym razie bardziej prawdopodobne, że gorzej znał łacinę i grekę niż hebrajski i chociaż umiał pisać w obu językach i wykonał polecenie, zapisał litery w odwrotnym porządku. Zapewne zawahał się po napisaniu ostatniego wiersza. Mógł poczuć, i słusznie, że jeśli skończy tak, jak zaczął, tekst na Titulusie będzie przynajmniej wyglądał w miarę estetycznie i harmonijnie.
Spytałby kto: dlaczego Msza Święta nie pospolitym się językiem sprawuje, ale niezrozumiałym łacińskim? Msza Święta i ofiara nie jest dla nauki i ćwiczenia rozumu, na które są kazania, czytania, upominania i katechizmy; ale jest dla pokłonu, który oddajem Panu Bogu, wdzięczni będąc dobrodziejstw Jego; jest dla ubłagania gniewu Jego i dla zjednania i uproszenia nowych dobrodziejstw i darów. Z Panem Bogiem samym jest zajęcie, a nie z ludźmi. To wszystko językiem niezrozumiałym odprawiać się może, bo lud patrząc, rozumie, iż kapłan i słudzy kościelni za niego i z nimi Pana Boga chwalą, i od nich Jemu ofiary oddają i Pana Boga przepraszają i błagają. (…) Odmienia się też pospolity ludziom język: ledwie nie w każde sto lat, inaczej rzeczy zowią niektóre, a te trzy języki: łaciński, grecki, żydowski (hebrajski) iż na pismach są i swoje gramatyki i Kalepiny mają, nigdy się nie mienią. (…)
Na koniec nie byłaby taka do jedności z narody obcymi przyczyna, gdyby Włoch albo Niemiec, albo Francuz, w Polsce służyć Panu Bogu i ofiarować nie mógł. Teraz i z końca świata każdy kapłan po łacinie się nauczywszy, w Polsce i wszędzie Mszę Świętą mieć może.
Printfriendly
POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.