_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

wtorek, 31 stycznia 2017

Szkocja - Młoda Tradycja





LIST NR 66
______



„Jak dotąd żaden nasz parafianin nie wyrażał pragnienia, by na nowo wprowadzić mszę tradycyjną, wielu natomiast życzyło sobie czegoś wprost przeciwnego.” Oto publiczna deklaracja kanclerza archidiecezji Glasgow ze stycznia 2010 roku. W związku z nią napisała do nas pewna szkocka czytelniczka Paix liturgique, przekazując sugestię, by przeprowadzić sondaż dotyczący recepcji motu proprio Benedykta XVI. Przychyliliśmy się do tego pomysłu i w czerwcu 2010 roku w instytucie Harris Interactive zleciliśmy przeprowadzenie badań.

Wyniki zostały przedstawione w naszym polskim liście nr 5 z 7 września 2010 roku. Pokazały, że jedna czwarta katolików w Anglii, Szkocji i Walii uczestniczyłaby we mszy w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego przynajmniej raz w miesiącu, gdyby taka celebracja pojawiła się w ich parafii. Dla porównania, wśród regularnie praktykujących gotowość udziału w niej deklarowały aż 2 na 3 ankietowane osoby (66,4 %). Wynik potwierdza silną wrażliwość liturgiczną katolików po drugiej stronie La Manche. Wiemy, że dzięki niej właśnie po 1971 roku Brytyjczycy uzyskali słynny indult, tzw. indult „Agathy Christie”, który tworzył pierwszy wyłom w de facto obowiązkowym charakterze, jaki przybrało odprawianie według mszału Pawła VI. Tymczasem badanie wykazało również, że 6 na 10 brytyjskich katolików nie wie o istnieniu motu proprio Summorum Pontificum. Oto skutek informacyjnego embargo, którym hierarchia kościelna objęła ten temat. Embargo, którego wynikiem była zapewne deklaracja kanclerza archidiecezji Glasgow...


Sześć lat po motu proprio wszyscy szkoccy biskupi tytularni (w sumie ośmiu) otrzymali odnowienie misji: dwóch od Benedykta XVI i sześciu od papieża Franciszka. Stopniowo Szkocja otwiera się na liturgię tradycyjną, czego przejawem jest dynamizm wiernych z parafii NMP z Cleland, w diecezji Motherwell.





I – ABY WIERNI ZNALEŹLI DUCHOWĄ SATYSFAKCJĘ

Naszą uwagę przyciągnęło pewne wideo z Facebooka. Pokazuje odprawianą w tygodniu (w każdy czwartkowy wieczór) liturgię w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego. Celebracja ma miejsce w kościele NMP z Cleland, w miasteczku znajdującym się nieopodal Motherwell. Reportaż zmontowała grupa katolickiej młodzieży z diecezji. Są tam kadry filmowane podczas mszy świętej zmontowane z wypowiedziami celebransa, księdza Liama O’Connor, wyświęconego w roku 2011. Samo w sobie nic nadzwyczajnego – wyjąwszy oczywiście sfilmowaną liturgię – a jednak dokument zyskał w ciągu kilku dni największą oglądalność z całej listy wideo proponowanych przez młodych reporterów.


Nawiązaliśmy kontakt z jego autorem, 25-letnim Johnem Paulem Mallonem, który należy do parafii sąsiedniej, obok Cleland: „Mnie, jako młodego katolika przyciąga pokój i pogoda ducha, które emanują z cichej mszy tradycyjnej. Duchowo czuję się zanurzony w wielkiej tradycji Kościoła. Fakt, że kapłan celebruje ad orientem, że wraz ze mną zwrócony jest w kierunku Boga, pociąga mnie ku głębszemu uczestnictwu w misterium eucharystycznym.”


Ksiądz O’Connor, proboszcz odpowiadający za 1350 dusz w parafii w Cleland, w czerwcu 2016 roku zainaugurował cotygodniową mszę tradycyjną. „Mój biskup, J.E. Joseph Toal [mianowany w 2014 roku przez papieża Franciszka, red.], podszedł do mnie, by spytać, czy uszczęśliwiłoby mnie, gdybym mógł publicznie sprawować ofiarę w rycie nadzwyczajnym. Chodziło o odpowiedź na wniosek pewnej stałej grupy wiernych, której kapelana, kanonika Edwarda Glackina Pan powołał do siebie w styczniu 2016 roku. Od roku 1997 kapłan ten sprawował w diecezji liturgie tradycyjne w każdy pierwszy piątek miesiąca – w Uddingston, czyli 10 km od Cleland.”


Gdy ksiądz O’Connor przybył do Cleland w 2015 roku, chętnie przyjął zaproszenie biskupa: „Odkryłem mszę tradycyjną w wieku około 18 lat i zawsze żywiłem pragnienie, by jako ksiądz móc ją odprawiać. Po święceniach w 2011 roku nauczyłem się rubryk i zacząłem celebrować prywatnie, od okazji do okazji.”


Wspomniana regularna msza odprawiana jest o godzinie 19 i średnio uczestniczy w niej około trzydziestu osób – „a to niemało jak na mszę wieczorną”, dodaje młody proboszcz. „Dla porównania, w tygodniu we mszy porannej w formie zwyczajnej uczestniczy około czterdziestu osób. Przede wszystkim, mówi ksiądz, przyciąga wielu młodych ludzi chcących doświadczyć udziału we mszy, która na przestrzeni wieków znaczyła historię Kościoła.”


Chociaż w obecnej chwili nie ma jeszcze planów odprawiania mszy w formie nadzwyczajnej w niedzielę, to przecież ksiądz O’Connor winszuje sobie biskupa, który go wspiera i jest przekonany, „że wielu wiernych odczuwa pragnienie, by móc wziąć udział w takiej celebracji, nawet jeśli wśród szkockiego kleru motu proprio nie spotkało się ze szczególną przychylnością”.



II – UWAGI PAIX LITURGIQUE

1) Szczegółowe wyniki sondażu Harris Interactive z 2010 w Szkocji pokazują, że jedna trzecia katolików (praktykujących i niepraktykujących) zadeklarowała gotowość uczestniczenia przynajmniej raz w miesiącu we mszy w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego. Przypomnijmy, że odpowiedź, którą równocześnie odnotowano w Portugalii potwierdzała takie stanowisko wśród zaledwie 14,2 %. W tamtym czasie, jak potwierdził ksiądz O’Connor, ani biskupi, ani księża nie byli szczególnie przychylni jej popularyzowaniu. Dziś, gdy całkowicie zmieniło się ciało episkopalne i pojawili się w lokalnych parafiach młodzi księża niosący ślad nauczania Benedykta XVI, nie będzie nadmierną nieostrożnością twierdzenie, że odsetek katolików otwartych na dobro płynące z motu proprio Summorum Pontificum jeszcze wzrósł.


2) „W międzyczasie jednak okazało się z całą oczywistością, że młodsze pokolenie też może odkryć tę formę liturgiczną, poczuć jej piękno i odnaleźć w niej ten sposób spotkania z Tajemnicą Najświętszej Eucharystii, który byłby najlepiej do niego dopasowany” pisał papież Benedykt XVI do biskupów całego świata w liście z 7 lipca 2007, który towarzyszył motu proprio Summorum Pontificum. Właśnie to dzieje się dziś w Cleland, a szerzej – w całej Szkocji. W sobotę 12 listopada 2016, doroczna msza Requiem szkockiej sekcji Una Voce – w której w roku 2008 uczestniczyło 30 osób – zjednoczyła na modlitwie ponad 75 wiernych, a wśród nich wielu młodych.


Sukces wspomnianego wideo zrealizowanego przez John Paula Mallona wynika również z zainteresowania młodych Szkotów liturgią tradycyjną.


3) W roku 2010 obok 2 mszy celebrowanych przez Bractwo Świętego Piusa X w Edynburgu i Glasgow, Szkocja miała w sumie 3 coniedzielne msze odprawiane według mszału świętego Jana XXIII: jedną diecezjalną w Glasgow (Una Voce) i dwie msze Ecclesia Dei, czyli w Bractwie Świętego Piotra w Edynburgu i u Redemptorystów zaalpejskich (Synów Najświętszego Odkupiciela) na wyspach Orkadach. Dzisiaj jest jeszcze o dwie więcej: jedna u księży Najświętszego Serca Jezusowego (sercanie) w hrabstwie Ayrshire i druga w parafii pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi w Glasgow. Ta z kolei jest pierwszą w Szkocji parafią, która oferuje msze tradycyjną nie tylko w niedzielę, ale i w dni powszednie (za wyjątkiem poniedziałków i piątków). Jak brzmi odpowiedź wiernych? Obecny!


4) Wiadomością z ostatniej chwili, pokazującą dynamizm młodziutkiego szkockiego ludu Summorum Pontificum jest wybór dokonany przez księdza Niniana Doohana. Wyświęcony został 15 sierpnia 2016 roku w diecezji Dunkeld (Dundee), zaś 20 sierpnia postanowił odprawić pierwszą mszę w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego. Wydarzenie jest tym bardziej znamienne, że między 2002 i 2014 rokiem w diecezji Dunkeld nie było żadnych święceń! W Szkocji, tak jak wszędzie, młodzież w Kościele jest nadzwyczajna...



Źródło informacji: PAIX LITURGIQUE

Czy można już krytykować II Sobór Watykański?


poniedziałek, 30 stycznia 2017

Papieska Komisja Ecclesia Dei potwierdza słowa bp. Fellaya:. "Pełna komunia Bractwa z Rzymem już w zasięgu wzroku"



Andrea Tornielli, który jest uważany za nieoficjalnego rzecznika pontyfikatu papieża Franciszka, w swoim artykule na łamach dziennika La Stampa napisał:
"Pracujemy w tej chwili nad realizacją niektórych elementów struktury kanonicznej, która będzie  Prałaturą Personalna". Abp Guido Pozzo, sekretarz komisji Ecclesia Dei, zajmującej się dialogiem z Bractwem Świętego Piusa X, potwierdza słowa przełożonego Bractwa św. Piusa X. Pełna komunia Bractwa z Rzymem już w zasięgu wzroku choć czasowo może to jeszcze trochę potrwać." 
Źródło informacji: Rorate Coeli / .La Stampa

Cyfrowa Biblioteka Katolickiego Tradycjonalisty: Katechizm. Ojców Naszych Wiara Święta



Ojców Naszych

WIARA ŚWIĘTA

Katechizm przystępnie wyłożony i przykładami objaśniony

Przejrzał, poprawił i streszczeniem uzupełnił

KS. ZYGMUNT CHEŁMICKI
––––––––––



Program do otwierania plików djvu: DjVuBrowserPlugin.exe (exe, 15,4 Mb)
__________

Ojców Naszych Wiara Święta. Katechizm przystępnie wyłożony i przykładami objaśniony. Przejrzał, poprawił i streszczeniem uzupełnił Ks. Zygmunt Chełmicki. Wydanie nowe. Warszawa [1906], str. 353+III.

Bp. Bernard Fellay FSSPX: "Do porozumienia między Watykanem a Bractwem św. Piusa X pozostaje do omówienia kilku szczegółów "


Relacje z Watykanem są normalne i coraz bliżej do porozumienia, podkreślał w wywiadzie dla konserwatywnej francuskiej stacji telewizyjnej  TVLibretes przełożony generalny Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, bp Bernard Fellay.

W rozmowie tej biskup podkreślał, że relacje są poprawne, i że w istocie do porozumienia między Watykanem a Bractwem św. Piusa X pozostaje domówienia kilku szczegółów.. Zdaniem biskupa Fellaya, „porozumienie jest możliwe bez czekania na to, że sytuacja w Kościele okaże się całkowicie zadowalająca”



Źródło informacji: Rorate-Caeli / Radio Spada

sobota, 28 stycznia 2017

Święty Tomasz z Akwinu o rozwoju dogmatów



Rozwój dogmatów to zagadnienie doniosłego znaczenia w teologii nowoczesnej. Zajmują się nim dzisiaj bardzo żywo tak teologowie katoliccy, jak i teologowie z obozu protestanckiego i modernistycznego. Ewolucja to hasło naukowe doby obecnej, to zdobycz nowoczesnej wiedzy na polu biologii. Postulaty ewolucji w przyrodzie przeniesiono i zastosowano w dziedzinie religijnej do ewolucji dogmatów. Skoro więc problem rozwoju dogmatów jest problemem na wskroś nowoczesnym, czyż można mówić o rozwoju dogmatów w średniowieczu, choćby nawet w złotej erze scholastyki, w nauce św. Tomasza z Akwinu, gdzie triumfowała metoda spekulacji dogmatycznej, a nie metoda badania historyczno krytycznego? Czyż można mówić w ogóle o rozwoju dogmatów w Kościele katolickim, zwłaszcza dzisiaj, gdy Najwyższy Autorytet Nauczycielski, już od Leona XIII począwszy aż do ostatniej encykliki Piusa XI, "Studiorum Ducem" z 29 VI, 1923 r. poleca trzymać się ściśle nauki św. Tomasza, a jego Summę teologiczną podaje jako podręcznik do studiów teologicznych? Jakżeż w tych warunkach postęp jest możliwy?

I owszem – postęp nie tylko jest możliwy, ale jest wprost konieczny. Tam bowiem, gdzie nie ma postępu i rozwoju, tam nie ma życia, tam śmierć. W tym krótkim referacie zobaczymy, że w Kościele katolickim zawsze był i jest pełny rozwój i rozkwit dogmatyczny, że zarzut zastoju, skostnienia i martwoty, rzucony teologii katolickiej jest niesprawiedliwy, zobaczymy, że – chociaż temat o rozwoju dogmatów jest ulubionym tematem nowoczesnym – św. Tomasz nie tylko uznawał rozwój dogmatów, ale On jest i na tym polu mistrzem, gdyż geniuszem swego umysłu w komentarzu do Sentencyj Piotra Lombarda (III, d. 25) i w Summie teologicznej (2. 2, q. 1) podał prawidła i rozwinął zasady, na których winna się oprzeć ewolucja dogmatów, zobaczymy w końcu, że, tylko tymi zasadami się kierując, można mówić o prawdziwym postępie naukowym w dziedzinie dogmatów.

Przede wszystkim należy zauważyć, że co innego jest rozwój objawienia Bożego, a co innego jest rozwój dogmatów. Objawienie Boże wzrastało nieustannie od raju aż do śmierci ostatniego apostoła. Nie od razu otworzył Bóg ludzkości cały skarb objawienia, ale jak najlepszy pedagog i nauczyciel najmędrszy powoli i stopniowo odsłaniał ludziom tajemnice wiary zniżając się do ich rozwoju umysłowego (1). Jak słońce rano wstające nie od razu roztacza cały swój blask, bo oko, jeszcze do światła nieprzyzwyczajone, samorzutnie by się zamknęło, tak i Bóg nie od razu przedstawił system doskonały, wykończony, ale stopniowo przygotowywał rozum ludzki, rzucał zaledwie ziarna, które miały się rozwijać z biegiem wieków na niwie Kościoła. Bóg postępował z ludzkością tak, jak Pan Jezus z apostołami, do których przy ostatniej wieczerzy rzekł: "Jeszcze mam wiele wam mówić, ale teraz znieść nie możecie" (2) i kazał im czekać na przyjście Ducha Świętego, Ducha Prawdy, który ich wszystkiego nauczy.

Św. Tomasz, zastanawiając się nad wzrostem objawienia w Starym i Nowym Zakonie, rozróżnia trzy główne okresy:

1° ante legem – to okres do Mojżesza,

2° sub lege – to okres Mojżeszowy,

3° sub gratia – to okres chrześcijański (3).

Już Adamowi, przed upadkiem, objawił Bóg dwie główne tajemnice: a) że wyniósł tak jego, jak i jego potomstwo całe do stanu nadnaturalnego, b) że sprawiedliwość Boża odda każdemu należną zapłatę. W dobie patriarchalnej, od Adama do Mojżesza i w okresie Mojżeszowym, poczyna się rozwijać idea mesjańska. Nadto widzimy, jak Bóg starał się o utrzymanie głównego dogmatu, monoteizmu, w narodzie wybranym, jak go otoczył specjalną opieką, jak przepisał przeróżne ryty ceremonialne, a wszystkie one zdążały głównie do tego, by żyd na każdym kroku pamiętał o najważniejszym przykazaniu: "Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jeden jest" (4).

W okresie Mojżeszowym dokładniej i wyraźniej rozwija się idea mesjańska. "Proroctwa mesjańskie tworzą jakoby jeden łańcuch złoty, nieprzerwanie ciągnący się przez kilka lat tysięcy. A każdy prawie obraz proroczy coraz jaśniej i wyraźniej i konkretniej uwydatnia i określa te prawdy, które poprzedzające i najdawniejsze przepowiednie tylko w ogólnych i przyćmionych podawały zarysach – wszystkie zaś mówią o jasnej, kwitnącej bogactwem łask wszelkich i szczęściem pokoju, przyszłości Izraela i świata całego, o wspaniałości królestwa Bożego pod wodzą Boskiego Pomazańca, który tragicznym cierpieniem i śmiercią ma pojednać niebo z ziemią i zaprowadzić ludzkość na wyżyny Boże, kędy prawdziwa wolność i pokój i szczęście niezamącone" (5).

Objawienie Boże rozpoczęte w raju wzrastało nieustannie przez patriarchów, Mojżesza i proroków, a dosięgło swego szczytu za czasów Chrystusowych, nazwanych przez Apostoła "το πλήρωμα του χρόνου", (pełnią czasu) (6). "Gdy już wielokrotnie i w wieloraki sposób mówił Bóg dawniej do Ojców naszych przez proroków, na ostatek tymi dniami mówił do nas przez Syna", pisał Paweł do żydów (7). Ze śmiercią tedy ostatniego apostoła zamknięty został przez Boga skarbiec prawd objawionych (8). Żadnego już odtąd nie będzie objawienia publicznego, dotyczącego całego Kościoła i dlatego pisał Apostoł do Galatów: "Choćby anioł z nieba przepowiadał wam mimo to, cośmy wam przepowiadali, niech będzie przeklęctwem" (9). Objawienie Boże przestało się rozwijać, natomiast począł się rozwój dogmatów. Objawienie skończone ale poznanie objawienia nie skończone.

Odpowiedzią na objawienie Boże ma być akt wiary ze strony człowieka. Według nauki św. Tomasza jest to akt rozumu, przyjmującego prawdę objawioną, na rozkaz woli, przy pomocy łaski Bożej. "Wiara, mówi Apostoł – ze słuchania, a słuchanie przez słowo Chrystusowe" (10). To słowo Chrystusowe zawiera się w Piśmie św. w formie nader prostej. Chrystus Pan, opowiadając "dobrą nowinę", zniżał się do umysłu maluczkich i głosił im słowo Boże sposobem dla nich przystępnym, najczęściej we formie przypowieści lub porównań, wziętych z życia lub przyrody. Dalsze tłumaczenie, wyjaśnianie, obronę tego słowa Bożego, pozostawił Kościołowi, dając mu w tym celu dar nieomylności. Stróżem, obrońcą i skarbnikiem, mającym klucz do skarbca tajemnic Bożych, jest Kościół. Przy pomocy Bożej ma Kościół dalej rozwijać prawdy objawione. Rozwój ten nie jest przypadkowy i bezplanowy, ale ma swe prawa i zasady. Trzy najważniejsze zasady wskazuje nam św. Tomasz:

I. Kościół dogmatów nie stwarza, ale ze skarbnicy objawienia czerpie prawdy wiary, przyobleka je w szatę dogmatu i podaje je wiernym do wierzenia.

II. Istota artykułów wiary nie wzrasta, nie ulega żadnej zmianie ani przez pomnożenie, ani przez uszczuplenie.

III. Rozwój dogmatów dokonuje się nie przez nowe objawienie, ale przez dokładne poznanie i wyjaśnienie prawd wiary, zawartych w skarbnicy objawienia.


ZASADA I.

Kościół dogmatów nie stwarza, ale ze skarbnicy objawienia czerpie prawdy wiary, przyobleka je w szatę dogmatu i podaje je wiernym do wierzenia.

Do Kościoła odnoszą się słowa Pawłowe: "Strzeż powierzonego ci skarbu" (11). "Nie na to – mówi Sobór Watykański (12) – został obiecany Duch Święty następcom Piotra, aby nowe głosili nauki, ale by przy Jego pomocy, objawienie przez apostołów podane czyli depozyt wiary święcie zachowali i wiernie tłumaczyli". Kościół nie stwarza prawd nowych, "nie fabrykuje dogmatów", ale czerpie je ze skarbnicy słowa Bożego i wydobywa jak drogą perłę z dna morskiego i okazuje je światu.

Jednak w Piśmie św. i w Tradycji nie ma prawd wiary ułożonych systematycznie i w formie naukowej, dlatego Kościół, wyjaśniając prawdy wiary swym wiernym i broniąc je przed atakami niewiernych, musiał je koniecznie uporządkować i ująć w formę naukową, musiał szukać w terminologii filozoficznej odpowiednich wyrazów, choć żaden z nich nie może dokładnie oddać treści dogmatu, ale go wyjaśnia sposobem tylko analogicznym. I tak np. pojęcie natury i osoby, wzięte ze świata, odnosi się prawdziwie do Boga, chociaż natura i osoba Boska nieskończenie przewyższa naturę i osobę ludzką. Jest zatem między nimi analogia a nie ma tożsamości.

Tak tedy siłą faktu tworzyła się terminologia dogmatyczna, przez Kościół usankcjonowana, która stawała się hasłem dla katolika, odróżniającym go od niekatolika, np.: ομοούσιος (współistotny), Θεοτόκος (Bogarodzica), Τριάς (Trójca), transsubstantiatio (przeistoczenie).

Tą też drogą powstawały i tworzyły się dogmaty. Dogmatem więc wiary jest prawda przez Boga objawiona i przez Kościół święty do wierzenia podana. Suma prawd objawionych (a zwanych przez św. Tomasza "credibilia" albo "credenda") złączonych ze sobą logicznie i systematycznie w jedno Credo, zowie się symbolem.

Symbol składa się z poszczególnych artykułów czyli członów. Analogia wzięta z ciała ludzkiego: jak ciało ludzkie składa się z organicznie zespolonych członków, a jest ich tyle, ile jest odmiennych funkcyj życiowych, tak też całokształt wiary składa się z członów czyli artykułów, organicznie i planowo ze sobą złączonych – a jest ich tyle, ile jest tajemnic, w których rozum ludzki napotyka na specjalną trudność i wymaga specjalnego objawienia (13).


ZASADA II.

Istota artykułów wiary nie wzrasta, nie ulega
żadnej zmianie ani przez pomnożenie, ani przez uszczuplenie.

Zasadę tę rozwinął św. Tomasz w Summie teologicznej (2. 2, q. 1) w artykule siódmym, zatytułowanym: "Utrum secundum successionem temporum articuli fidei creverint". (Czy z biegiem lat wzrosły artykuły wiary?). Nawiązując do słów św. Pawła: "Bez wiary niepodobna jest spodobać się Bogu, albowiem przystępującemu do Boga potrzeba wierzyć, iż On jest, a iż jest oddawcą tym, którzy Go szukają" (14) – św. Tomasz widzi w tych słowach dwa dogmaty podstawowe, dwie zasadnicze prawdy. One to stanowią istotę artykułów wiary, bo w nich mieszczą się (implicite) wszystkie inne dogmaty, a mianowicie w pierwszym: "iż Bóg jest" mieści się to wszystko, co jest w Bogu od wieków, a w drugim: "iż jest oddawcą" mieści się to wszystko, co Bóg uczynił w czasie dla zbawienia ludzi.

Te dwa dogmaty są tym w dziedzinie wiary, czym w dziedzinie wiedzy są pierwsze zasady (principia per se nota), które są podstawą wszelkiego dowodzenia. Rozum przyjmuje je bez dowodu, są bowiem tak widoczne, że nie można ich nie uznać i są tak jasne, że nad nie nie ma prawd jaśniejszych, którymi by mogły być udowodnione. Jak tedy wszystkie prawdy naturalne dadzą się sprowadzić do tych pierwszych prawd zasadniczych, tak wszystkie dogmaty przez Boga objawione mieszczą się w tych dwóch dogmatach podstawowych. Całe objawienie o Trójcy Przenajświętszej, o jedności natury a troistości osób, o pochodzeniu Syna i Ducha Świętego, o wzajemnym stosunku osób Boskich mieści się w dogmacie "iż Bóg jest". Całe zaś objawienie Boże o stworzeniu świata, o odkupieniu go przez Syna Bożego i o uświęceniu go przez Ducha Świętego, mieści się w drugim dogmacie, "iż jest oddawcą tym, którzy Go szukają". Z tego wysnuwa św. Tomasz wniosek, że substancja artykułów wiary nie zmienia się, nie wzrasta, ale zawsze pozostaje ta sama, chociaż wzrosła liczba artykułów przez wyjaśnienie artykułów zasadniczych (15). Zauważyć tu należy, że św. Tomasz w tym artykule siódmym ma przede wszystkim na myśli rozwój dogmatów, począwszy od początku świata aż do czasów Chrystusa Pana i apostołów, ponieważ jednak na podobnych zasadach opiera się też rozwój dogmatów po Chrystusie Panu, przeto teologowie katoliccy zastosowali powyższe zasady św. Tomasza również do ewolucji dogmatów po śmierci apostołów (16). W Quaestiones Disputatae, De Veritate q. 14, a. 12 pyta św. Tomasz: "Utrum una sit fides modernorum et antiquorum". (Czy w to samo wierzono w Starym Zakonie, co w Nowym Zakonie?) i odpowiada znaną dystynkcją: co do istoty (quantum ad substantiam) była ta sama wiara w Starym Zakonie, co w Nowym Zakonie, a wzrosła tylko co do wyjaśnienia (quantum ad explicationem). Podobnie czytamy w komentarzu do Sentencyj 3, d. 25, q. 2, a. 2, q. 1. Św. Tomasz opiera się w tej kwestii na powadze św. Augustyna, który pisał, że "ta sama jest wiara i u nas i u nich (w Starym Zakonie); w to samo wierzyli, tego samego się spodziewali wszyscy sprawiedliwi i święci owych czasów" (17). Zatem, zdaniem św. Tomasza, chociaż przybywała ilość artykułów, istota wiary zawsze pozostawała niezmienna.

Św. Tomasz zgadza się tutaj zupełnie ze scholastykami XII i XIII w. Tak samo uczył Hugo od św. Wiktora: "Wiara wzrosła z biegiem lat pod każdym względem tak, iż pomnożyła się, ale nie zmieniła się na inną" (18). Piotr Lombard (19), opierając się na nauce św. Augustyna i Hugona twierdzi, że nawet w Starym Zakonie nikt się nie zbawił inaczej, jak tylko przez wiarę w przyszłego Mesjasza, a mówiąc o rozwoju dogmatów, posługuje się dystynkcją, mianowicie, że jest postęp od wiary ukrytej do wiary odkrytej (profectus a fide velata ad fidem distinctam); jest to dystynkcja podobna do fides implicita i fides explicita. Aleksander Halensis uczył, że wiara nie wzrosła sama w sobie, ale tylko pod względem poznania (20). Św. Albert Wielki również twierdził, że "artykuły wiary same w sobie się nie pomnożyły, ale wzrosło ich wyjaśnienie i objawienie" (21). Św. Bonawentura w zgodzie z poprzednimi uczył, że wzrost wiary polega na wyjaśnianiu tego, co implicite tylko było objawione (22).


ZASADA III.

Rozwój dogmatów dokonuje się nie przez nowe objawienie, ale przez
dokładne poznanie i wyjaśnienie prawd wiary zawartych w skarbnicy objawienia.

Myśl tę rozwija św. Tomasz w Summie teologicznej (2. 2, q. 11, a. 2) (23).

Skoro nie może już być nowego objawienia, skoro istota artykułów wiary nie ulega zmianie, zdawać by się mogło, że rozwój dogmatów jest niemożliwy. Tak jednakże nie jest. Wystarczy porównać Credo apostolskie z wyznaniem wiary trydenckim, wystarczy rzucić okiem na długi szereg dogmatów, określonych na soborach, począwszy od nicejskiego aż do watykańskiego, aby się przekonać o wspaniałym i wprost olbrzymim rozwoju dogmatów. Ziarno bowiem, ręką Boga zasiane, musi się rozwijać, gdyż inaczej nie miałoby życia w sobie.

Rozwój ten dokonywał się trojakim sposobem: 1. Niektóre prawdy były podane początkowo w sposób prosty i popularny, a Kościół ujął je w szatę naukową, np. ze słów prostych i krótkich: "Idąc na cały świat, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego", powstał dogmat o Trójcy Przenajświętszej. Symbol apostolski ujął go w sposób króciutki, ale już na Soborze w Nicei 325 dodano z powodu herezji ariańskiej ομοούσιος, tzn. że Syn jest współistotny z Ojcem; na Soborze Konstantynopolskim I w r. 381 dodano z powodu herezji macedoniańskiej, że Duch Święty jest Bogiem; gdy zaprzeczano pochodzeniu Ducha Świętego od Syna, dodano "Filioque"; wreszcie na Soborze Lateraneńskim IV w r. 1215 wyjaśniono dokładniej stosunek natury do osób Boskich. 2. Drugi sposób rozwoju polega na tym, że Kościół albo usuwa wątpliwości, czy jakaś nauka mieści się w objawieniu, np. nieomylność papieża, nauczającego ex cathedra – albo gdy rozstrzyga spór, jak należy rozumieć pewne słowa, np. że słowa: "to jest ciało moje" oznaczają przeistoczenie – albo gdy orzeka, że pewne wyrazy są najodpowiedniejsze do wyrażenia dogmatu, np. "transsubstantiatio". 3. Trzeci, najpiękniejszy sposób rozwoju dogmatów polega na tym, że Kościół pewną prawdę, objawioną "implicite", która dotąd pozostawała w ukryciu, wydobywa z ukrycia i podaje "explicite" wiernym do wierzenia.

Jest to rozwój podobny do rozwoju rośliny. Jak małe ziarnko mieści w sobie potencjalnie wszystko to, co do rośliny należy, ale dopiero powoli, stopniowo, pod wpływem światła, ciepła i wilgoci występują poszczególne części, liście, kwiaty i owoce, rozwijają się planowo, aż utworzą organiczną, harmonijną całość, tak podobnie rzecz się ma z dogmatem: Boski Siewca zasiał ziarno na niwie Kościoła; ziarno to oświecone, ogrzane i zroszone łaską Ducha Świętego, kiełkuje, rozwija się, przedstawia się oczom naszym zrazu mglisto, niejasno, a później coraz jaśniej, wyraźniej, występują już ogólne zarysy, powoli prawda się wyłania, dojrzewa do zdogmatyzowania, w końcu Kościół nieomylną swą powagą daną prawdę orzeka jako dogmat (24).

Porównywał Chrystus Pan swój Kościół do ziarna gorczycznego, które się rozrasta w rozłożyste drzewo. Nie trzeba mieć tu na myśli tylko wzrostu liczebnego wiernych, ale Chrystusowi Panu chodziło też o inną ewolucję, "abyśmy się wszyscy zeszli w jedność wiary i poznania Syna Bożego... abyśmy już nie byli dziećmi chwiejącymi się i nie byli unoszeni od każdego wiatru nauki przez złość ludzką... a czyniąc prawdę w miłości, żebyśmy rośli w nim we wszystkim, który jest głową Chrystus" (25), tzn. winna wzrastać cnota i wiara nasza.

Dla przykładu przypatrzmy się rozwojowi dogmatu o charakterze sakramentalnym.

W Piśmie św., u św. Pawła (26), jest małe ziarenko, a tym jest jedno słowo "σφραγίς" = pieczęć. Mówi Apostoł o jakiejś pieczęci, jaką Duch Święty naznacza dusze. I nic więcej. Z tych samych słów niczego udowodnić nie można. – Ale należy te słowa rozważać w świetle Tradycji, w nauce Ojców i teologów. Ojcowie apostolscy i ich następcy przyswoili sobie tę nazwę tajemniczej pieczęci, jako skutku sakramentalnego, nazywając go "pieczęcią dzieci Bożych", "pieczęcią mistyczną", "pieczęcią wiary", "znakiem Pana", znakiem mistycznym, niezniszczalnym, niepokalanym, – porównują go z pieczęcią na kontrakcie, z pieczęcią na skarbie, z pieczęcią na wosku, z wizerunkiem na monecie, ze znakiem na żołnierzach. Oto pierwszy stopień rozwoju. W sporze pomiędzy Cyprianem, metropolitą Kościoła afrykańskiego, a Stefanem papieżem o niepowtarzalność chrztu – jak też później w walce św. Augustyna z donatystami rozwija się znacznie zrozumienie charakteru sakramentalnego. Św. Augustyn widzi w tym znaku, w tej pieczęci tajemniczej, pewnego rodzaju konsekrację na służbę Chrystusową i asymilację do Chrystusa Arcykapłana. Ponieważ ta konsekracja jest raz na zawsze, wieczysta, nieodwołalna, więc nie należy jej ponawiać, nie wolno powtarzać tego sakramentu, który tę pieczęć wyciska. Wszelkie ponawianie byłoby wielkim świętokradztwem i zbrodnią przeciw Chrystusowi.

Znak ten jest niezniszczalny, uczy Augustyn, pozostanie i w tym i w przyszłym życiu: dla dobrych na ich większą chwałę, a dla złych na ich hańbę i potępienie. W epoce scholastycznej teologowie zgodnie uznają istnienie charakteru sakramentalnego, a wyjaśniają go pod względem spekulatywnym. Oto drugi stopień rozwoju. Gdy teologia protestancka odrzuciła naukę katolicką o charakterze, Sobór Trydencki na sesji VII zdefiniował tę naukę jako dogmat, że trzy sakramenty: chrzest, bierzmowanie i kapłaństwo wyciskają charakter, tj. znak duchowy, niezniszczalny. Oto trzeci stopień rozwoju. Zdawać by się mogło, że zdogmatyzowanie jakiejś prawdy kładzie już kres dalszemu badaniu i dalszemu rozwojowi. Tak jednakże nie jest. Dogmat to nie kajdany, to nie przymus sumienia, to nie ofiara rozumu, ale to ukoronowanie i usankcjonowanie już samej prawdy, to dojrzały owoc organicznego procesu rozwoju, to drogowskaz, wedle którego ma pójść dalsze badanie i dalszy rozwój, ale to nie koniec rozwoju. Tu jednakże samowola miejsca nie ma. Katolik wierzy w opiekę Ducha Świętego nad Kościołem i jego nauczaniem, jest więc pewny, że rozwój pójdzie we właściwym kierunku. Rozum zna wprawdzie sam fakt zdogmatyzowany, a obecnie szuka dalszego zrozumienia tegoż faktu i ma nowy bodziec do badania, do pogłębiania i zrozumienia. I tak, chociaż w XVI wieku zdefiniowano istnienie charakteru sakramentalnego, mimo to jednak rozwój dogmatu trwa po dziś dzień i ukończony nie jest. Uczeni zastanawiają się dalej nad jego naturą, właściwościami, skutkami itd., czego dowodem przebogata literatura w tej dziedzinie. Dogmaty rozwijają się podobnie jak rozwija się organizm ciała ludzkiego od wieku dziecięcego aż do wieku dojrzałego, z tą jednak różnicą, że się ani nie starzeje, ani nie umiera. Przepięknie tę analogię przeprowadził już w V wieku Wincenty z Lerynu w swym słynnym Commonitorium. Czytamy tam następujące słowa: "Lecz może powie ktoś: czyż więc w Kościele Chrystusowym nie istnieje żaden postęp religii? Owszem – i to jak największy. Któżby bowiem ludziom był tak nieprzyjazny, tak Boga nienawidzący iżby ów postęp chciał powstrzymać? Taki jednak istnieć ma postęp, aby to był wzrost wiary, a nie jej przemiana. Do wzrostu bowiem należy, aby w sobie samej każda rzecz się zwiększała – do zmiany natomiast, aby jedna rzecz przechodziła w inną. Jest tedy konieczną rzeczą, aby wzrastały i silnie się rozwijały zrozumienie, wiedza i mądrość wiary tak poszczególnych jak wszystkich (dogmatów), tak u jednego człowieka jak w całym Kościele, odpowiednio do stopni lat, jak i wieków, atoli we właściwym tylko rodzaju, mianowicie w granicach tego samego dogmatu, tego samego znaczenia i tejże samej sentencji. Niechaj religia naśladuje naturę ciała, które z biegiem czasu zwiększa się i rozwija a jednak pozostaje tym, czym było. Wielka wprawdzie istnieje różnica między kwiatem młodości a dojrzałą starością, jednakże ci sami są starcami, którzy niegdyś byli młodzieńcami, tak, że chociaż stan i układ tego samego człowieka ulega zmianie, pozostaje mimo to ta sama natura i ta sama osoba" (27).

Dogmat sam w sobie wzięty, materialnie, tzn. o ile on mieści się w skarbnicy objawienia, jest niezmienny, ale ten sam dogmat, wzięty formalnie, tzn. o ile on się znajduje w duszach wiernych, przechodzi trzy okresy: 1° stan utajony, tj. okres, w którym żyła prosta wiara co do danej prawdy; 2° stan walki, tj. okres, w którym powstały zarzuty, odbywały się rozprawy, badania, narady, wyjaśnienia, spekulacja teologów; 3° stan zdogmatyzowania danej prawdy przez Kościół.

Dla przykładu przypatrzmy się pokrótce, jak się rozwijał dogmat Niepokalanego Poczęcia. W Piśmie św. znajduje się zaledwie słów kilka, że Najświętsza Panna Maryja jest Matką Bożą i że jest łaski pełną. Do wieku XII wierzono, że Najświętsza Panna Maryja jest najczystszą, najświętszą, bez wszelkiego grzechu, – na Wschodzie obchodzono już w VII w. święto Niepokalanego Poczęcia. W epoce scholastycznej nastał okres zarzutów, walk i dysput. Nawet najtężsi teologowie albo przeczyli, albo wahali się, nie mogąc tego dogmatu pogodzić z nauką św. Pawła, że grzech pierworodny przeszedł na każde dziecię Adama i że Chrystus Pan odkupił wszystkich ludzi, a skoro Najświętsza Panna Maryja jest dzieckiem Adama i odkupioną przez Chrystusa Pana, więc musiała choćby na moment mieć grzech, oczywiście nie osobisty ale pierworodny. Przyszedł Duns Szkot i ten dopiero usunął trudność, a mianowicie, że Matka Najświętsza jest nie tylko odkupioną, ale odkupioną w doskonalszy sposób, aniżeli inni ludzie (praeredempta) tak bowiem odkupioną została, że na mocy zasług Swego Syna ani na moment w grzechu pierworodnym nie pozostawała, ale spod prawa grzechu została wyjęta. Szala zwycięstwa przechylać się poczęła na korzyść Niepokalanego Poczęcia. W r. 1483 Sykstus IV zakazuje naukę o Niepokalanym Poczęciu uważać za błędną. Sobór Trydencki mówiąc o grzechu pierworodnym, zastrzega się, że nie myśli tu o Najświętszej Pannie Maryi. W r. 1616 Paweł V zakazuje zwalczać Niepokalane Poczęcie z katedr uniwersyteckich. W r. 1621 Grzegorz V zakazuje zwalczać je w prywatnych dysputach. W r. 1661 Aleksander VII zakazuje wydawać książki przeciwne. W r. 1854 Pius IX na życzenie i prośby biskupów i ludu ogłosił Niepokalane Poczęcie jako dogmat.

Podobnemu losowi ulegały niemal wszystkie dogmaty, np. unia hipostatyczna, Boskie Macierzyństwo Najświętszej Panny Maryi, Dziewictwo N. P. M., prymat i nieomylność papieża itd. Inne prawdy są w stanie rozwoju, np. ... charakter ofiarny Mszy św., niektóre kwestie eschatologiczne, stosunek łaski do wolnej woli, predestynacja, sposób przewidzenia przez Boga przyszłych uczynków dobrowolnych itd. (*) Najrozmaitsze tu działają czynniki. Najważniejszym z nich jest działanie Ducha Świętego w Kościele, potem pobożność wiernych i badania teologów, a okazją rozwoju dogmatów są herezje, np. herezja Pelagiusza była okazją rozwoju nauki o łasce, Lutra o usprawiedliwieniu, starokatolików o nieomylności papieża.


Wniosek wypływający z powyższych zasad.

Tam tylko istnieje i może istnieć prawdziwy rozwój dogmatów, gdzie istnieją dwa niezbędne do tego warunki: Tradycja, jako źródło objawienia Bożego i Autorytet nieomylny, który może spór rozstrzygnąć i dogmat zdefiniować. A to możliwym jest tylko w Kościele katolickim. Nie ma i nie może być prawdziwego rozwoju dogmatów w modernizmie, w tym nowoczesnym kierunku filozoficzno-religijnym, który – rzecz to arcyciekawa – szczyci się ewolucją objawienia, religii i wiary, katolicyzmowi zarzuca zastój i skostnienie, a sam naprawdę popadł w martwotę. Nie ma i nie może być w modernizmie prawdziwego rozwoju, bo modernizm wyszedł z fałszywego założenia: jeżeli nie ma objawienia Bożego zewnętrznego, przedmiotowego, ale jedynie dokonywa się ono w podświadomości, w tajnikach serca ludzkiego, – jeżeli wiara nie jest aktem rozumu, ale polega na zmyśle religijnym, na uczuciu, na doświadczeniu wewnętrznym, – jeżeli dogmat nie jest prawdą niezmienną i absolutną, ale jest tylko przejściową formą uczucia religijnego, rodzi się, rozwija, zmienia, starzeje i umiera, – jeżeli to, co w pierwotnym Kościele było prawdą, dzisiaj prawdą nie jest i może być błędem – to jak można mówić o rozwoju dogmatów, które będąc prawdą niezmienną, wieczystą, nigdy nie mogą być fałszywymi i błędnymi.

Katolik, badając rozwój swego dogmatu, cofa się w przeszłość z pokolenia na pokolenie, aż dojdzie do źródła dogmatu, do Chrystusa Pana, z którego ust słyszy słowo Bożego objawienia; modernista zaś, badając rozwój swego dogmatu, dochodzi do swego immanentnego przeżycia, odczucia religijnego, czyli do stanu swej duszy, który niezmiennym nie jest, ale zmienia się stale, a zatem i dogmat jego jest stale zmienny czyli wcale nie ma dogmatu.

W nauce katolickiej dogmat narodził się z Boga, sam w sobie jest prawdą bezwzględną, absolutną i nigdy fałszem być nie może, a rozwijać się może jedynie w kierunku prawdy. Nawet prawda zdogmatyzowana nie oznacza stanu spoczynku w religijnym postępie, bo dogmaty są to niby słupy graniczne, według których ma się orientować i dalej rozwijać myśl katolicka. Katolik wierzy w fakt, zgłębia dalej jego treść, a chociaż jest mocno przekonany, że nigdy w tym życiu dogmat nie zamieni się we wiedzę filozoficzną, jak mniemał Günther, jednak silnie wierzy i w to, że kiedyś przyjdzie czas, gdy wiara w dogmaty istnieć przestanie, a zamieni się na widzenie błogosławione. (a)

X. Dr. Franciszek Lisowski.

–––––––––––

Artykuł z czasopisma: "Przegląd Teologiczny". Kwartalnik naukowy. Organ Polskiego Towarzystwa Teologicznego. Rocznik V (1924). We Lwowie, ss. 161-174.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy nienumerowane od red. Ultra montes).


PRZYPISY:

(1) Św. Tomasz 2. 2, q. 1, a. 7, ad 2.
(2) Jan 16, 12.
(3) "Si ergo de prophetia loquamur, inquantum ordinatur ad fidem deitatis, sic quidem crevit secundum tres temporum distinctiones; scilicet ante legem, sub lege et sub gratia. Nam ante legem, Abraham et alii Patres prophetice sunt instructi de his, quae pertinent ad fidem deitatis;... Sub lege autem facta est revelatio prophetica de his, quae pertinent ad fidem deitatis, excellentius quam ante... Postmodum vero tempore gratiae ab ipso Filio Dei revelatum est mysterium Trinitatis". 2. 2, q. 174, a 6.
(4) Powt. Pr. 6, 4.
(5) X. Lipke, Prorocy i ideał mesjański w Izraelu. "Przegląd Powszechny", 1908, 49.
(6) Gal. 4, 4.
(7) Żyd. 1, 1. 2.
(8) Św. Tomasz 2. 2, q. 1, a. 7, ad 4: "Ultima consummatio gratiae facta est per Christum".
(9) Gal. 1, 8.
(10) Rzym. 10, 17.
(11) I Tym. 6, 20.
(12) Sesja III, r. 4.
(13) Św. Tomasz 2. 2, q. 1, a. 6: "Est autem obiectum fidei aliquid non visum circa divina... et ideo ubi occurrit aliquid speciali ratione non visum, ibi est specialis articulus".
(14) Żyd. 11, 6.
(15) "Ita se habent in doctrina fidei articuli fidei, sicut principia per se nota in doctrina, quae per rationem naturalem habetur... omnes articuli implicite continentur in aliquibus primis credibilibus; scilicet ut credatur Deus esse et providentiam habere circa hominum salutem, secundum illud ad Hebr. 11, 6: Accedentem ad Deum oportet credere, quia est, et quod inquirentibus se remunerator sit. In esse enim divino includuntur omnia, quae credimus in Deo aeternaliter existere, in quibus nostra beatitudo consistit: in fide autem providentiae includuntur omnia, quae temporaliter a Deo dispensantur ad hominum salutem, quae sunt via in beatitudinem: et per hunc etiam modum aliorum subsequentium articulorum quidam in aliis continentur: sicut in fide redemptionis humanae implicite continentur et Incarnatio Christi et eius Passio et omnia huius modi; sic ergo dicendum est, quod quantum ad substantiam articulorum fidei, non est factum eorum augmentum per temporum successionem: quia quaecumque posteriores crediderunt, continebantur in fide praecedentium Patrum, licet implicite: sed quantum ad explicationem crevit numerus articulorum: quia quaedam explicite cognita sunt a posterioribus, quae a prioribus non cognoscebantur explicite". 2. 2, q. 1, a. 7.
(16) Zob. Schultes, Introductio in historiam dogmatum, 70-71: "Principia... servata analogia, ad explicationem fidei per magisterium Ecclesiae applicari possunt, sicut et applicata fuerunt... Unde formula scholasticorum apta est tam ad definiendam evolutionem dogmatum quam ad explicandam evolutionem revelationis".
(17) Contra Faustum l. 19, c. 14.
(18) De sacramentis christianae fidei 1, 10, 5 (PL 176, 336): "Unam tamen et eandem fuisse fidem praecedentium et subsequentium: in quibus tamen eadem cognitio non fuit... Crevit itaque per tempora fides in omnibus, ut maior esset, sed mutata non est, ut alia esset".
(19) L. 3, d. 25.
(20) Summa, 2, q. 81. m. 2.
(21) 3, d. 25, a. 1, ad 2: "Non creverunt articuli in se, sed crevit articulorum explanatio et revelatio".
(22) 3, d. 25, a. 2, q. 1: "(fides) profecit secundum processum temporis, quia quod uno tempore credebatur implicite et quasi uno articulo, processu temporis explicatum est et quasi distinctum in multa credibilia... fides profecit quantum ad credibilium multitudinem, non nova addendo, sed quodam modo implicita explicando".
(23) 2. 2, q. 11, a. 2, ad 3: "... sic ergo aliqui doctores videntur dissensisse vel circa ea, quorum nihil interest ad fidem, utrum sic vel aliter teneantur, vel etiam in quibusdam ad fidem pertinentibus, quae nondum erant per Ecclesiam determinata. Postquam autem essent auctoritate universali Ecclesiae determinata, si quis tali ordinationi pertinaciter repugnaret, haereticus censeretur". Również In Rom. 14, lect. 3 "Eorum quae sunt fidei, quaedam sunt, quae non sunt perfecte per ecclesiam manifestata, sicut in primitiva ecclesia nondum erat perfecte declaratum apud homines, quod illi, qui erant ex iudaeis conversi, non tenerentur legalia observare"...
(24) Zob. Rademacher, Der Entwicklungsgedanke in Religion und Dogma, 71.
(25) Ef. 4, 13. 14. 15.
(26) Ef. 1, 13. 14; 4, 30.
(27) Commonitorium r. 23. "... Crescat et multum vehementerque proficiat... sed in suo dumtaxat genere, in eodem scilicet dogmate, eodem sensu, eademque sententia".

(*) W zdaniu tym w oryginale z 1924 r. zamiast "..." były słowa: "Wniebowzięcie N. P. M.". Papież Pius XII w Roku Świętym 1950 ogłosił uroczystą definicję dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny w następujących słowach: "... Dlatego po wielokrotnym zanoszeniu modłów do Boga i wzywaniu światła Ducha Prawdy, na chwałę Wszechmocnego Boga, który okazał swą szczególną życzliwość Maryi Dziewicy, na chwałę Jego Syna, nieśmiertelnego Króla wieków, zwycięzcy grzechu i śmierci, dla powiększenia chwały Jego dostojnej Matki oraz ku weselu i radości całego Kościoła, powagą Pana Naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej.

Dlatego, jeśliby ktoś, czego niech Bóg broni, odważyłby się temu zaprzeczyć albo dobrowolnie poddawać w wątpliwość to, co zostało przez Nas zdefiniowane, niech wie, że odpadł od Boskiej i katolickiej wiary". (Pius XII, Konstytucja Apostolska Munificentissimus Deus).

Źródło informacji: http://www.ultramontes.pl

Kapłani na nasze czasy




Film ukazuje ideał tradycyjnego kapłaństwa katolickiego oraz codzienne życie kleryków Bractwa Św. Piusa X w seminarium duchownym Najświętszego Serca Jezusowego w Zaitzkofen. W tym bawarskim seminarium kształcą się przyszli kapłani Tradycji katolickiej z wielu krajów, również z Polski – ukończyła go większość księży Bractwa działających w naszym kraju.

Kard. Sarah o celebracji Mszy Świętej: potrzebujemy ciszy, by spotkać Pana Boga


O wadze milczenia i ciszy, które pozwalają usłyszeć Pana Boga zarówno podczas Mszy Świętej jak i w codziennym życiu, mówił w rozmowie z francuskim radiem RCF prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów kard. Robert Sarach, autor książki „Moc milczenia. Przeciw dyktaturze hałasu”. Duchowny wyraził również nadzieję, że rozpoczynający się rok będzie lepszy niż poprzedni, gdyż w 2017 obchodzimy setną rocznicę maryjnych objawień w Fatimie.

– Każdy nowy rok jest darem od Boga. Kiedy Bóg coś daje, to zawsze z nadzieją, że to przyjmiemy, że w pełni przeżyjemy ten rok, że będziemy mieć nadzieję, iż będzie to lepszy rok od poprzedniego, że będzie mniej przemocy, mniej barbarzyństwa… Całe to barbarzyństwo jest dlatego, że nie mamy czasu patrzeć na Boga. Jeśli Bóg naprawdę jest w naszym sercu, to nie można nie respektować życia drugiego człowieka. Skąd tyle zabijania? Bo hałas oddalił nas od Boga. To sprawia, że zabijamy się nawzajem, gdyż egoizm bierze górę – powiedział kard. Sarah w cytowanej przez serwis naszdziennik.pl rozmowie z RCF.

– Myślę więc, że ten rok będzie lepszy. Dlaczego będzie lepszy? Ponieważ jest to rok maryjny. W tym roku świętujemy stulecie objawień fatimskich. Matka Boża przyszła sto lat temu, gdyż na świecie działo się bardzo źle. Dzisiaj mogę powiedzieć, że na świecie też dzieje się bardzo źle. Musimy wyciągnąć wnioski z tego, co przeżyliśmy w ubiegłym roku. Nie możemy znowu zacząć tego samego. I mam nadzieję, w każdym razie przynajmniej w odniesieniu do chrześcijan, że każdy podejmie wysiłek, by przeżywać w pełni swoją wiarę katolicką – stwierdził prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

Dużą wagę hierarcha kładzie na ciszę w relacji między człowiekiem a Panem Bogiem. Syn Boży narodził się w ciszy – zauważa kard. Sarah. Jego zdaniem należy dokonać zmian w podejściu do celebracji Mszy Świętej, gdyż obecnie księża i wierni nie zauważają podczas liturgii Pana Boga.

– Myślę, że księża powinni się nauczyć trwania w ciszy. Kiedy jesteśmy na Mszy Świętej, od początku do końca słyszymy tylko księdza, który mówi i mówi, mówi, mówi… Nie zostawia czasu nawet Bogu, by przemówił do ludzi. To prawda, że ludzie milczą podczas czytań, ale poza czytaniami ludzie przez cały czas śpiewają, mówią, ksiądz przez cały czas jest przed mikrofonem… Potem wychodzimy… Czy spotkaliśmy Boga? Czy też spotkaliśmy się między sobą? Często nawet fizycznie nie przyjęliśmy takiej postawy, żeby trwać w obliczu Boga. Myślę więc, że nie tylko kontemplatorzy, ale my sami podczas Liturgii potrzebujemy ciszy – ocenił duchowny. W ubiegłym roku kardynał Sarah rozpoczął wewnątrzkościelną debatę na temat celebracji Mszy Świętej ad orientem.

Źródło: naszdziennik.pl / PolobniaChristiana

MWł

Źródło informacji: BIBULA.COM

Wpływ nauczania Lutra na moralność publiczną na podstawie jego własnych pism



Każda osoba rozumna zgodzi się ze mną, że Luter mógłby być uważany za reformatora wybranego przez Boga jedynie wówczas, gdyby skutkiem głoszonych przez niego nauk był postęp w cnocie oraz porzucanie występnego życia. O ile jednak można by wykazać ponad wszelką wątpliwość, że rezultatem jego nauczania było przeciwnie – rozplenienie się występków i zarzucenie praktykowania cnót, musielibyśmy wyciągnąć z tego wniosek, iż nie posiadał on Boskiego upoważnienia dla podjętego przez siebie swego dzieła.

W niniejszym rozdziale przedstawię 45 pogrupowanych tematycznie i pochodzących z jego własnych pism cytatów, które bez wyjątku opisują smutną kondycję moralną wyznawców „nowej Ewangelii”. W 15 z nich sam Luter stwierdza, że ludzie stali się gorszymi niż byli uprzednio pod władzą papieża. Na te właśnie ustępy pragnę zwrócić szczególną uwagę wnikliwego czytelnika.

Wzgarda dla Słowa Bożego
  1. Luter pisał: „Ludzie ubodzy czują się obecnie tak pewni siebie, że naśmiewają się z kaznodziei”. Dodaje też, iż bliski jest dzień, w którym będą szydzić z innych: „Jesteście głupcami, dlaczego przejmujecie się jakimś kazaniem?”1.
  2. „Wieśniacy i szlachta [sądzą, iż] znają Ewangelię lepiej niż św. Paweł czy doktor Marcin Luter, uważają się za mądrzejszych i lepszych od swego duchowieństwa”2.
  3. „Wieśniacy, mieszczanie i szlachta [...] chełpią się, że nie potrzebują żadnego kaznodziei [...] i nie daliby ani grosza, aby słuchać kazań”3.
  4. „Ubogi wiejski pastor jest obecnie człowiekiem najbardziej pogardzanym [...] i to do tego stopnia, że żaden wieśniak nie obawiałby się go znieważyć”4.
  5. „Można odnieść wrażenie, jak gdyby świat postanowił zagłodzić sługi Ewangelii na śmierć”5.
  6. Już w 1524 r. Luter wyjaśniał, dlaczego głosiciele nowej Ewangelii spotykali się z tak powszechnym lekceważeniem: „Prowadzą oni życie tak występne [...] że wyrządzają więcej szkody niż pożytku” („Vivuntque vitam sic pravam [...] ut plus sane offendant, quam prosint”).

Lekceważenie okazywane Eucharystii
  1. „Ludzie okazują obecnie tak mało uszanowania dla Świętego Sakramentu Ciała i Krwi naszego Pana [...] jak gdyby nie było na ziemi niczego, czego by w mniejszym stopniu potrzebowali”6.
  2. „Uprzednio, pod władzą papieża, kiedy byliśmy zmuszani i nakłaniani do przyjmowania Sakramentu, przychodziliśmy tłumnie. [...] Obecnie [...] nasz stosunek do niego jest tak oburzający i haniebny, że można odnieść wrażenie, jak gdybyśmy nie byli istotami ludzkimi [a tym bardziej chrześcijanami], ale jedynie drewnem i kamieniami, które go nie potrzebują”7.

Zanik gorliwości w troszczeniu się o potrzeby duchowieństwa, kościołów oraz szkół
  1. „Pod panowaniem papieża [...] ludzie okazywali wielką gorliwość w budowaniu kościołów [...]. Dziś, gdy jest nauczana prawdziwa religia i ludzie są właściwie pouczani w kwestii dobrych uczynków, wszyscy stali się oziębli – i to do tego stopnia, że nie przestaje nas to zadziwiać”.
  2. „Uprzednio potrafili oni wznosić klasztory i kościoły, przeznaczając na to kwoty wręcz przesadne, dziś nie są w stanie naprawić dziury w dachu, by ich pastor nie cierpiał wskutek deszczu”.
  3. „Powiedzcie mi, czy jest obecnie jakieś miasto na tyle gorliwe czy pobożne, aby zabezpieczyć potrzeby nauczyciela czy pastora?”.
  4. „Nasza umiłowana Ewangelia spotyka się z takim lekceważeniem, że [obecnie] gdy jest przepowiadana nikt nie wykazuje najmniejszej chęci, by przekazać cokolwiek na wyżywienie i utrzymanie kaznodziei i nauczycieli”.
  5. „Uprzednio, kiedy służyliśmy diabłu, [...] wszystkie sakiewki były otwarte i nie było umiaru we wspomaganiu kościołów i szkół [...]. Obecnie jednak, gdy należy wznosić właściwy rodzaj szkół i kościołów, nawet nie budować, ale jedynie zabezpieczyć ich stan [...] wszystkie sakiewki pozostają zawiązane jakby żelaznymi łańcuchami”.
  6. „Uprzednio każde miasto potrafiło – stosownie do swej wielkości – utrzymywać z łatwością kilka klasztorów [...]. Obecnie jednak, gdy w mieście jest zaledwie jedna czy dwie osoby, o których potrzeby należałoby zadbać, które nauczają Słowa Bożego, udzielają sakramentów, odwiedzają i pocieszają ubogich, nauczają młodzież [...] wszyscy uznają to za zbyt wiele, choć [pieniądze te pochodzą] nie z ich własnych kieszeni, ale z dóbr innych [tj. konfiskat – przyp. tłum.]”.
  7. „Nasi wieśniacy pożądają chrześcijańskiej wolności, która przyniosłaby im doczesne korzyści, jeśli jednak mają dać choćby grosz na swe duchowieństwo albo uczynić najdrobniejszą nawet rzecz dla Ewangelii, nawet sam diabeł nie mógłby ich do tego nakłonić”.

Zaniedbywanie ubogich
  1. Luter pisze, że jego zwolennicy mawiają: „Jeśli nie dostępujemy zbawienia ze względu na nasze dobre uczynki, dlaczego mielibyśmy dawać jałmużnę ubogim?”. Jak stwierdza, nawet ci, którzy nie mówią tego wprost, manifestują to przekonanie swym postępowaniem.
  2. „Uprzednio, pod władzą papieża, ludzie zwykli dawać naprawdę bardzo hojnie i ponad miarę dawali chętnie, gdyż oczekiwali za to [przyszłej] nagrody. Obecnie jednak, gdy w świetle Ewangelii nie mówi się nam nic o naszych zasługach, nikt nie jest chętny do dawania ani okazywania pomocy”.
  3. „Uprzednio, kiedy pod władzą papieża służyliśmy diabłu, wszyscy byli miłosierni i uprzejmi, dawali pełnymi garściami, radośni i z wielką pobożnością [...]. Obecnie, gdy powinniśmy być miłosiernymi, dawać chętnie i okazywać Bogu wdzięczność za Świętą Ewangelię [...] nikt nie jest chętny do dawania, ale jedynie do brania”.

Obojętność wobec chorych
  1. W 1527 r. w Wittenberdze wybuchła zaraza. Luter pisał: „Wybuchła tu zaraza, choć raczej w łagodnej postaci (satis pro pitia); jednakże powszechny strach i masowa ucieczka ludności sprawiają przygnębiające wrażenie”.
  2. Po raz drugi miasto zostało dotknięte zarazą w 1539 r. Donosząc o tym w liście do Wencezlausa Lincka8, Luter pisał: „Jeden człowiek ucieka przed drugim tak, że nie sposób znaleźć [...] służącego. Myślę, że to sam diabeł musiał nawiedzić ludzi prawdziwą plagą, napełniając ich tak straszliwym strachem, że brat zapomina o bracie, a syn o swych rodzicach”.
  3. I dalej pisał: „Jestem zdumiony, że im więcej nauczamy o życiu w Chrystusie, tym większy staje się wśród ludzi lęk przed śmiercią”.
  4. Luter tłumaczył to m.in. tym, iż według niego uprzednio – pod panowaniem papieża – „ze względu na fałszywą nadzieję życia [wiecznego] ludzie mniej lękali się śmierci”.

Demoralizacja młodzieży
  1. Luter pisał z oburzeniem: „To hańba, jak źle wychowujemy obecnie nasze dzieci [...]. Rodzice pozwalają swym dzieciom na wszystko [...]. Matki nie pilnują swych córek [...] i nie karzą ich, nie uczą ich jak prowadzić życie skromne i czyste”.
  2. „Wszędzie [...] słychać narzekania na nieposłuszeństwo, brak poszanowania dla prawa oraz pychę wśród młodzieży”.
  3. Jak pisze Luter, pijaństwo „rozpowszechniło się [...] wśród młodzieży [...] do tego stopnia, iż obecnie większość najzdolniejszych i najbardziej utalentowanych młodych mężczyzn (zwłaszcza wśród szlachty i na dworach magnackich) rujnuje swe zdrowie, ciało oraz życie [...]”.

Plaga pijaństwa
  1. Pisaliśmy już o tragicznych skutkach plagi pijaństwa, które rozpowszechniło się przede wszystkim wśród młodego pokolenia.
  2. Uprzednio tak nie było. Pisząc o pijaństwie, Luter stwierdza: „Pamiętam, za jak wielką hańbę uchodziło ono wśród szlachty w czasach mej młodości”. Jak jednak stwierdza, obecnie owi młodzi ludzie, z których większość oddawała się pijaństwu, „to w przeważającej części szlachta”.
  3. „Doszło do tego, iż ohydne występki, picie bez umiaru oraz burdy nie są obecnie postrzegane jako powód hańby, ale [...] przejaw wesołości”.
  4. „Z bólem muszę powiedzieć, że obecnie plaga pijaństwa zalała nas [...] niczym potop”.
  5. „Ludzie [...] postrzegają Ewangelię jako doktrynę, [...] która uczy ich jeść i pić. Takie są zapatrywania niemal wszystkich, od warstw najniższych do najwyższych”.
  6. „Ludzie stali się niczym świnie, pogrążeni w nieustannym pijaństwie”.

Wzrost liczby samobójstw

Coraz częstsze stawały się wśród jego zwolenników również samobójstwa. 25 lipca 1542 r. – na trzy i pół roku przed swą śmiercią – Luter wyraził przekonanie, że niektóre z przypadków samobójstw pośród jego zwolenników były dziełem szatana, któremu Bóg pozwolił karać w ten sposób zbór luterański za wzgardę dla Słowa Bożego.

Oto jego dokładne słowa:
Mój Antoni, to, co napisałeś w twym liście odnośnie do mocy, jaką okazał diabeł wobec owych trzech ludzi, którzy się powiesili, przepełniły mnie lękiem. Dając szatanowi tak wielką władzę nad naszym Kościołem, Bóg pozwala odczuć nam, zuchwałym i niewdzięcznym stworzeniom, przedsmak swego przyszłego gniewu. [...] Jest on [szatan] księciem tego świata i aby ściągnąć na nas pogardę, stwarza zewnętrzne pozory, że ci ludzie powiesili się sami, podczas gdy w istocie to on ich zabił, i oddziałując na ich wyobraźnię sprawił, iż uwierzyli, że sami się wieszają [...]. Ręka szatana jest tu bezsprzecznie widoczna.
Powszechny upadek moralności publicznej
  1. Luter pisał: „Skoro tylko rozpoczęliśmy głosić naszą Ewangelię [...] przyzwoitość i skromność zanikły, wszyscy zaś chcą posiadać absolutną wolność w postępowaniu wedle własnych zachcianek”.
  2. „W pełni zasługujemy na to, by los naszych ewangelików [wyznawców nowej Ewangelii] był obecnie siedmiokroć gorszy niż uprzednio. Albowiem zostawszy pouczeni o [prawdziwej] Ewangelii kradniemy, kłamiemy, oszukujemy, jemy i pijemy [ponad miarę] i dopuszczamy się wszelkich innych występków”.
  3. „Po tym jak jeden diabeł [papiestwo] został spośród nas wypędzony, wstąpiło w nas siedem gorszych, co jasno widać na przykładzie wszystkich: książąt, panów, szlachty, mieszczan i chłopów”.
  4. „Wśród przedstawicieli wszystkich stanów lekkomyślność i wszelkiego rodzaju wady, grzechy i zgorszenia są obecnie znacznie powszechniejsze niż uprzednio”.
  5. „Myślę, że po [przyjęciu nowej] Ewangelii ludzie stali się gorsi niż byli wcześniej nie z powodu samej Ewangelii, ale z powodu jej nadużywania”.
  6. „Im wytrwalej i dłużej nauczamy, tym bardziej szerzy się niemoralność”.
  7. „Ludzie są obecnie opętani przez siedmiu diabłów, podczas gdy uprzednio pozostawali pod władzą jednego; dziś złe duchy wchodzą w nich gromadami, wskutek czego stają się oni bardziej chciwi, nieczuli, nieczyści, zuchwali [...] niż byli wcześniej pod władzą papieża”.
  8. „Po tym, jak uwolniliśmy się spod panowania i władzy papieża [...] ludzie, gardząc prawdziwą nauką, zmienili się w bezrozumne zwierzęta i bestie; liczba świątobliwych i pobożnych nauczycieli nieustannie maleje”.
  9. Mniej więcej na rok przed swą śmiercią Luter wyznał: „Żyjemy w Sodomie i Babilonie [...]. Postępowanie ludzi staje się pod każdym względem z dnia na dzień coraz gorsze”.
  10. Główną sceną działalności Lutra była Wittenberga, którą obrał sobie na siedzibę. To właśnie w niej powinny więc być widoczne w sposób szczególny owoce jego nauczania. Jednakże na siedem miesięcy przed śmiercią Luter pisał do żony: „Uciekajmy z tej Sodomy [Wittenbergi] [...]. Wolę tułać się i żebrać o chleb, niż doświadczać przez ostatnie lata mego życia męki i udręczenia z powodu występków Wittenbergi”.
  11. Luter posunął się nawet do twierdzenia, iż znając z góry owe skutki swych nauk nigdy nie zacząłby ich głosić, i że nie wie, czy powinien kontynuować swe dzieło. Oto jego własne słowa: „Zobaczcie, jak bezrozumnie zachowują się wszędzie ludzie względem Ewangelii, [do tego stopnia] że nie wiem, czy powinienem kontynuować me nauczanie”.
  12. W innym miejscu pisał: „Gdyby Bóg nie zamknął moich oczu i gdybym przewidział te zgorszenia, nigdy nie zacząłbym głosić Ewangelii”.
  13. W 1538 r., ponad 20 lat po rozpoczęciu reformacji, naszła go podobna refleksja: „Kto zacząłby nauczać, gdybyśmy wiedzieli z góry iż tak wiele nieszczęść, zamieszek, zgorszeń, bluźnierstw, niewdzięczności i niegodziwości będzie tego skutkiem?”.
  14. Nowa Ewangelia nie uczyniła lepszym nawet samego Lutra. Jak pisał: „Wyznaję, [...] że jestem obecnie znacznie bardziej oziębły niż byłem pod władzą papieża, i że nie ma dziś nigdzie tak wielkiej gorliwości, jaką widzieliśmy uprzednio wśród mnichów i księży”.
  15. Gdyby nawet wszystkie te świadectwa, pochodzące w całości i bez wyjątku z własnych pism Marcina Lutra, nie zostały uznane za dowód wystarczający do wykazania, iż ogólny poziom moralności obniżył się wskutek nauczania reformatora, pozostaje jeszcze jeden argument, który jak myślę przekona najbardziej nawet uprzedzony umysł. W ciągu kilku ostatnich lat Janssen9 opublikował pięć tomów swej Historii Niemiec od końca średniowiecza (niem. Geschichte des Deutschen Volkes seit dem Ausgang des Mittelalters). Pojawieniu się tego dzieła towarzyszyły wielkie emocje w kręgach historyków niemieckich, głównie ze względu na niezrównaną erudycję autora oraz jego znajomość pism oraz działalności Lutra. Zaiste trudno jest wyobrazić sobie bardziej drobiazgowe i naukowe studium reformacji, oparte w wielkim stopniu na słowach samego reformatora. Poruszenie wywołane pojawieniem się tej książki było tak wielkie, zarówno w kręgach protestanckich, jak i katolickich, że protestanckie Niemcy nie mogły zachować milczenia. Obrony Lutra podjął się w swym dziele Luther und J. Jannsen prof. Köstlin, jednakże fakty przytoczone przez Jannsena były tak jednoznaczne i przytłaczające, że zmuszony został przyznać: „W okresie reformacji [...] istotnie można było zaobserwować pewien wzrost zepsucia [...]. Bez wątpienia uzasadnione jest też twierdzenie, że w pewnym stopniu fakt ten należy wiązać z samą reformacją”.
  16. Proszę, by czytelnik zwrócił szczególną uwagę na te dwa stwierdzenia, pamiętając, że wyszły one spod pióra najwybitniejszego obrońcy sprawy Lutra w Niemczech.
  17. To, że reformacja miała bezpośredni związek ze wzrostem zepsucia moralnego, musi być więc uznane przez każdego, kto opiera swój osąd nie na uprzedzeniach i mitach, ale na faktach historycznych.

Za: Luther’s Own Statements Concerning His Teaching and its Results (Benzinger Brothers, Nowy Jork, Cincinnati and St. Louis 1885). Tłum. Tomasz Maszczyk.

Przypisy:

(1) Erlanger Ausgabe, I, ss. 103–104.
(2) Walch, XIV, 1360.
(3) Erlanger Ausgabe, LI, s. 188.
(4) Walch, V, 577.
(5) Walch, VI, 967.
(6) Walch, X, 2666.
(7) Walch, X, 2735.
(8) Niemiecki teolog, zwolennik reformacji.
(9) Johannes Janssen, ksiądz katolicki i historyk.

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.