piątek, 28 maja 2010
czwartek, 20 maja 2010
REWOLUCJA Z DUCHA - Paweł Milcarek o pontyfikacie Jana Pawła II
REWOLUCJA Z DUCHA
Tomasz Terlikowski rozmawia z dr Pawłem Milcarkiem
Audycja została wyemitowana w Radiu Wolność w czerwcu roku 2009 z okazji 30 rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski
W pierwszej części możemy usłyszeć o międzynarodowym i ideologicznym kontekście, a także o sytuacji wewnętrznej Kościoła w latach poprzedzających wybór Jana Pawła II. Rozmówcy starają się także zrekonstruować splot tendencji wśród hierarchów kościelnych, który wyniósł Karola Wojtyłę na Stolicę Apostolską.
Część pierwsza od odsłuchania tutaj
W drugiej części rozmowy Tomasza Terlikowskiego z Pawłem Milcarkiem usłyszymy o dziejach recepcji nauczania Soboru Watykańskiego II w latach 70. XX wieku, a także o sporze Jana Pawła II z zakonem jezuitów i teologią liberalną (przypadek Hansa Kunga). Dyskusję zamyka omówienie wątków apokaliptycznych w myśli i nauczaniu Jana Pawła II.
Część druga do odsłuchania tutaj
poniedziałek, 17 maja 2010
wtorek, 11 maja 2010
Św. Grzegorz z Nazjanzu o kapłaństwie
Naszą zaś dziedziną jest ocalenie cennej duszy nieśmiertelnej, która na wieki może być potępiona lub otrzyma nagrodę w zależności od tego, czy służyła grzechowi czy cnocie. Jak nieustanna powinna być nasza walka, jak nieograniczona nasza wiedza, by skutecznie leczyć, albo doprowadzać dusze do leczenia się, do zmiany życia i do oddawania materii pod panowanie ducha! Albowiem inna jest mentalność oraz reakcja kobiety i mężczyzny, starca i młodzieńca, nędzarza i bogacza, optymisty i pesymisty, człowieka chorego i człowieka zdrowego; inaczej reaguje władca i poddany, inteligent i prostak, człowiek odważny i tchórz, złośliwiec i mąż pogodny, człowiek stały i człowiek zmienny. Wszyscy ludzie różnią się między sobą bardziej usposobieniem i charakterem niż zewnętrznym wyglądem, albo, jeśli wolisz, układem i proporcją pierwiastków, z których się składają. Dlatego nie łatwo jest nimi kierować.
W dziedzinie ciała różne leki oraz różne potrawy stosuje się, w zależności od stanu zdrowia czy rodzaju choroby. Tak samo w dziedzinie duszy różne są sposoby i metody leczenia. Znawcą zaś kuracji będzie znawca tych chorób. U jednych poskutkują słowa, inni powrócą do zdrowia pod wpływem przykładów; jedni potrzebują jakiegoś bodźca, inni hamulca. Jedni są ociężali i mało wrażliwi na dobro moralne; tych trzeba rozbudzić dobitnym słowem. Inni mają zbyt zapalczywy temperament i dają się ponieść namiętnościom, jak szlachetnej krwi źrebięta biegające z dala od mety; tych może poskromić słowo powstrzymujące i uspokajające.
Jednych zdobędziecie pochwałą, innych naganą, byleby je zastosować w pomyślnej chwili, gdyż inaczej mogą tylko zaszkodzić. Jednych zaprowadzi na właściwą drogę słowo pocieszenia, innych nagana; ale tę ostatnią dla niektórych trzeba zastosować ostro i publicznie, dla innych zaś w osobności i łagodnie. Jedni bowiem mają tendencję do lekceważenia prywatnych uwag, ale nabierają rozumu na skutek publicznej nagany; inni zaś hardo się ustosunkowują do zbyt otwartej nagany, ale ukarani w tajemnicy, dają dowód posłuszeństwa za okazane im wyrozumienie.
Sytuacja jest całkiem inna niż w dziedzinie moralnej, gdyż zawsze i dla każdego cnota jest czymś pięknym, a zło czymś brzydkim i szkodliwym. Natomiast w naszej dziedzinie jedno i to samo lekarstwo dla tych samych ludzi, raz okazuje się bardzo dobre, raz znowu niebezpieczne. Tak jest z ostrożnością i łagodnością i tak z każdym innym sposobem postępowania. Jednym to się podoba i pomaga, innym znów przeciwnie, w zależności, sądzę, od pory i stanu oraz usposobienia pacjenta. Trudno to wszystko rozpatrzyć teoretycznie i dokładnie ująć w jakąś krótką rozprawę o leczeniu dusz, nawet przy pomocy wielkiej inteligencji i w nastroju szczególnej troskliwości. Jedynie praktyka i doświadczenie wskażą lekarzowi drogę prawidłowego rozumienia.
Ogólnie rzecz biorąc wiem tylko, że [leczenie dusz] jest podobne do chodzenia po linie. Niebezpiecznie bowiem jest dla linoskoczka ćwiczącego po linie zawieszonej wysoko w powietrzu, przechylać się na jedną lub drugą stronę; najmniejsze nawet przechylenie, które wydałoby się niewielkie [jest niebezpieczne], gdyż cała sztuka polega na zachowaniu idealnej równowagi. Tak samo będzie z lekarzem dusz: niech się przechyli w jakąkolwiek stronę, czy to przez własne złe postępowanie, czy z braku kompetencji, natychmiast grozi mu niebezpieczeństwo popełnienia błędu i wprowadzenia innych w błąd. Trzeba więc podążać szeroką drogą i uważać, by nie zboczyć ani w lewo ani w prawo, jak mówi Księga Przypowieści.
Takie są choroby nam powierzone i tak poważne zadania dobrego pasterza, który ma obowiązek z cała sumiennością poznać dusze swojej owczarni i prowadzić je według zasad prawego i sumiennego pasterzowania, zgodnie z postępowaniem prawdziwego Pasterza
Eucharystia pierwszych chrześcijan, Kraków 1987, 295-299.
Własna apologia po powrocie z Pontu i rozprawa o kapłaństwie, 16n., 28-34, tł. J.M.Szymusiak, SJ, w Tenże, Grzegorz Teolog, Poznań 1965, 262-265
Źródło informacji: http://fronda.pl/siloam/blog/
niedziela, 9 maja 2010
Ty jesteś kapłanem na wieki
czwartek, 6 maja 2010
Czy sedewakantyzm jest katolicki?
W tym czasie nasz duszpasterz rozprowadzał taśmę z wykładem pewnego tradycyjnego księdza, który twierdził, że my, jako katolicy nie mamy prawa sądzić papieża. Pomimo, że dwukrotnie przesłuchałem kasetę i znałem treść wykładu, nie stałem się przeciwnikiem sedewakantyzmu. Nie zdecydowałem się na gruntowne przestudiowanie problemu i przemyślenie własnych poglądów aż do momentu, kiedy przeprowadziliśmy się do miasta, w którym znajdowała się kaplica Bractwa Św. Piusa X, gdzie ksiądz był bardzo negatywnie nastawiony do sedewakantyzmu. Po przeprowadzeniu wielu rozmów zauważyłem, że początki sedewakantyzmu są u wszystkich bardzo podobne.
Stanąwszy w obliczu konieczności wyboru właściwej postawy, rozpocząłem studia nad tym zagadnieniem. Nie było to łatwe, gdyż w literaturze katolickiej sprzed Vaticanum II termin sedewakantyzm nie pojawia się ani razu. Dlatego też dla tzw. tradycjonalisty przyjęcie postawy tradycyjnej określanej jako sedewakantystyczna wydawało się cokolwiek dziwne, skoro nie udało się odnaleźć chociażby wzmianki na temat takiego określenia. Postawa sedewakantystyczna (tj. taka według której Stolica Piotrowa jest pusta, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy Kościół Wojujący) znajduje swoje odzwierciedlenie w historii w czasie wielkiej schizmy zachodniej, będącej owocem sedewakantyzmu, jak również w okresie bezpośrednio ją poprzedzającym.
Po przeczytaniu wielu różnych artykułów posiadających imprimatur, jak również takich, które sprzyjają sedewakantyzmowi stało się dla mnie jasne, że wokół całej sprawy narosło wiele nieporozumień i istnieje potrzeba napisania artykułu, który cytowałby dokumenty i książki wydane z aprobatą Władzy kościelnej, które odnalazłem podczas moich studiów. Niniejszy artykuł jest próbą podsumowania tych badań i w przeważającej części składa się z cytatów.
środa, 5 maja 2010
x. prof. Michał Poradowski - Trybalizm i duszpasterstwo misyjne
wtorek, 4 maja 2010
Aberracje liturgiczne cz. 19
Une messe entièrement composée et jouée par P.U.S.H. pour le Frat de Jambville 2007, rassemblement de 13000 collégiens d'Ile-de-France
poniedziałek, 3 maja 2010
sobota, 1 maja 2010
Piotr Jan Fulton Sheen - Kapłan według Serca Jezusowego
W każdy wtorek o godz. 20.00 miliony Amerykanów gromadziły się przed telewizorami, aby oglądać program „Życie warte życia”. Audycję nadawano na żywo z nowojorskiego Adelphi Theater. „30 sekund!” – oznajmiał głos z reżyserki. Publiczność milkła i po chwili na scenie pojawiał się wysoki, dostojny biskup w czarnej sutannie, z piuską na głowie i krzyżem biskupim, z fioletową peleryną narzuconą na ramiona. Kłaniał się, rozbrzmiewały oklaski. Patrząc prosto do kamery, rozpoczynał: „Przyjaciele, dziękuję za to, że pozwoliliście mi przyjść znowu do waszego domu…”. Program Sheena w niczym nie przypominał występów dzisiejszych telewizyjnych kaznodziejów, którzy bazują na emocjach i często oferują „ewangelię” w wersji „lajt” (głównym źródłem "lajtowego katolicyzmu" w naszej telewizji są obecnie programy Redakcji Katolickiej TVP, z indyferentystycznym "Ziarnem" na czele - Dextimus). (...) Bp Sheen wiedział, że przemawia nie tylko do katolików. Unikał teologicznego żargonu (zaraz mi się przypominają te wszystkie "diakonie", "kairosy", "koinonie", "kerygmaty", odmianą których przez wszystkie przypadki tak lubują się posoborowe "nowe ruchy" w Kościele - Dextimus), nie cytował nigdy z kościelnych dokumentów (należy przypomnieć, że 50 lat temu krajowe Konferencje Episkopatów nie emitowały swoich nudnych okólników raz na dwa tygodnie, tylko dwa razy na rok - Dextimus). Wychodził od konkretnych ludzkich pytań i rozterek. Pokazywał, w jaki sposób wiara odpowiada na te problemy i prowadzi do życiowej mądrości. Odwoływał się do zdroworozsądkowej argumentacji, w czym pomagało mu filozoficzne wykształcenie. Mówił zrozumiałym językiem. Co kilka minut rozluźniał atmosferę anegdotą wtrąconą jakby mimochodem. (...) Był tytanem pracy. Przez 16 lat stał na czele amerykańskiego Stowarzyszenia Rozkrzewiania Wiary (powtórzmy: Rozkrzewiania Wiary, Wiary Katolickiej, a nie Dialogowania Ekumenicznego!!! - Dextimus), które dostarczało 2/3 środków finansowych na cele misyjne Kościoła katolickiego (a ludzie byli ponoć biedniejsi niż dzisiaj - z tym, że rozkrzewianie Wiary jest celem zbożnym - któżby wrzucił dzisiaj złamanego ojrocenta na rozkrzewianie Dialogu Akukumenicznego? - Dextimus) . Jego biuro prowadziło korespondencję ze stu tysiącami misjonarzy, wydawało dwa pisma o misjach. (...) Przez całe swoje życie był wierny dwóm postanowieniom: w każdą sobotę odprawiał Mszę św. (oczywiście trydencką, Nowej Mszy starał się nie odprawiać - Dextimus) ku czci NMP z prośbą o opiekę nad jego kapłaństwem; każdego dnia spędzał godzinę na adoracji Najświętszego Sakramentu (ile sekund dziennie przeznacza na adorację Pana Jezusa w Naświętszym Sakramencie przeciętny dzisiejszy kapłan? - Dextimus). Przez 40 lat prowadził kursy dla konwertytów na katolicyzm (gdyby chciał je organizować dzisiaj, zapewne zostałby przykładnie potępiony przez Komisję Ekumeniczną Konferencji Episkopatu. Kto to widział organizować jakieś "kursy" dla "naszych braci chrześcijan innej tradycji wyznaniowej"? Przecież to afront, policzek dla dialogu ekumenicznego i "odrzucanie Soboru"! - Dextimus). Dzięki jego ewangelizacyjnej pasji drogę do Kościoła znalazło wielu ludzi, w tym wiele postaci publicznych: politycy, liberalni myśliciele, komuniści, aktorzy, muzycy, pisarze, milionerzy, złodzieje, szpiedzy. (...)
Proszę zwrócić uwagę: Biskup Fulton Sheen nie "dialogował" w marynarce i z krzyżem pod pachą. On, ubrany w mundur "generała' Kościoła walczącego, nauczał jak ten, który ma władzę i autorytet. Wychodził po zbłąkane, sparszywiałe owieczki, swoją pasterską lagą chwytał je i przyprowadzał do Chrystusowej Owczarni. I nie posługiwał się wyważonymi, okrągłymi zdaniami, jak dzisiejsi "garniturkowi" elokwentni jezuici w "Między ziemią a Niebem", tylko walił 100% katolicką nauką po oczach i uszach.
W internecie można znaleźć wiele nagrań kazań i konferencji wygłoszonych przez abpa Fulton Sheena konferencji. choćby taką z 1978 r.:
(...) Ostatnia z pokus diabelskich, która będzie pokusą dla Kościoła przez najbliższe sto lat... a nawet już ją zaczyna być czuć... Szatan mówi: teologia to polityka. Po co sobie zaprzątać głowę jakąś tam teologią? Bogiem... sprawami transcendentnymi... tajemnicą Odkupienia... Jedyne, co się dzisiaj liczy to polityka. I trzymając kulę ziemską, ten jasny glob w swoich rękach, Szatan mówi: wszystkie te królestwa... Są MOJE... Są MOJE. I ja dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Czy Szatan kiedykolwiek w swoim życiu powiedział komuś prawdę? Wszystkie królestwa są jego... To było trzecie kuszenie naszego Pana - aby nie troszczyć się o to, co Boskie, a za to zajmować się sprawami społeczno-politycznymi... Powróćmy teraz do sytuacji, gdy nasz Pan nazywa Szymona Piotra "Szatanem". Stało się tak dlatego, że Szatan kusił Pana Jezusa, aby nie dał się ukrzyżować, a słowa Piotra "Panie, nie przyjdzie to na Ciebie" były niczym innym jak tylko właśnie szatańską pokusą... Uznajemy Twoje Bóstwo, ale nigdy nie uznamy Twojego Krzyża! I od tamtego czas po dziś dzień to właśnie jest biblijną esencją satanizmu. Mamy to... Tego ducha... w naszym Kościele... Zauważcie, ile spraw ulega zmianie: zaparcie się samego siebie, dyscyplina w szkołach, w seminariach, próby wprowadzania nieporządków, zakłóceń... książki choćby tylko opisujące zło, prawdziwe lub fikcyjne... są takie w naszych szkołach... to są elementy zaburzające porządek, diaboliczne... Ale zanikanie ducha dyscypliny, posłuszeństwa... to się dzieje z nienawiści do Krzyża.
Warto posłuchać i innych konferencji jednego z największych kaznodziei XX wieku.
W 1972 r. przemawiając z ambony Abp Fulton Sheen widząc, co się zaczyna wyrabiać w Kościele posoborowym, w krótkich, żołnierskich słowach pozostawił nam swój testament: Na kogo można liczyć, aby uratować nasz Kościół? Nie na naszych biskupów, naszych kapłanów ani członków zakonów. To wasze zadanie, ludu wiernego! Pan Bóg dał wam rozum, oczy i uszy, abyście uratowali Kościół. Wasza misja to pilnować, aby wasi kapłani zachowywali się jak kapłani, biskupi jak biskupi, a zakonnicy jak zakonnicy!
Niech sługa Boży Piotr Jan Fulton Sheen wstawia się za nami u Boga, szczególnie w sprawach powrotu porządku, świętości, dyscypliny i ofiary z siebie - do społeczności świętego Kościoła katolickiego, niech oręduje za kapłanami, aby uświęcając siebie mogli uświęcać powierzony sobie lud, co daj Panie Boże, Amen.
Źródło informacji: KRONIKA NOVUS ORDO
Kapłan Jezusa Chrystusa
Film przedstawia aresztowanie x. Normana Weslina na terenie katolickiego Uniwersytetu Notre Dame. Więcej na stronie FRONDA.pl
Printfriendly
POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.