piątek, 30 grudnia 2011
List do Przyjaciół i Dobroczyńców nr 79
Autor:
Tomasz Stępień
Drodzy Przyjaciele i Dobroczyńcy!
Za kilka dni będziemy świętować Narodzenie Chrystusa Pana. Liturgia Adwentu i okresu Bożego Narodzenia jest przepojona wiarą w Bóstwo Chrystusa. Przywołuje przede wszystkim fragmenty Starego Testamentu zapowiadające Jego przyjście, przepełniając nasze serca i umysły bezkresem przywilejów i praw tego nowo narodzonego Dzieciątka.
„Przed wiekami zrodzony został przez Ojca bez matki, natomiast z końcem wieków zrodzony został z matki bez ojca” (wyznanie wiary XI Synodu w Toledo).
Przyjmując ludzką naturę od Najświętszej Maryi Panny, swej Matki, nie naruszając Jej dziewictwa, potwierdził On w ten sposób, że nie utracił niczego ze swojej Boskości. „W trawionym płomieniami, lecz niespalającym się krzewie, który oglądał Mojżesz, rozpoznajemy Twoje zachowane od skazy, chwalebne Dziewictwo” (antyfona jutrzni z 1 stycznia). Kościół raduje się, witając Jezusa Zbawiciela, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, uznając w nim Króla i tak Go nazywając.
Król pokoju, Rex pacificus. W tym miejscu chcielibyśmy napisać nieco więcej o tej prawdzie, która tkwi, można rzec, w samym sercu kryzysu wstrząsającego Kościołem i wpływającego na relacje Bractwa Św. Piusa X ze Stolicą Apostolską.
czwartek, 29 grudnia 2011
Ojciec Zakaria Boutros: Gdy chrześcijanie dowiedzą się prawdy będzie już za późno
Autor:
Tomasz Stępień
Gdy chrześcijanie dowiedzą się prawdy będzie już za późno
Pro Fide Rege et Lege nr 68
Autor:
Tomasz Stępień
PRO FIDE REGE ET LEGE
NR 2/2011 (68)
Klub Zachowawczo-Monarchistyczny, Warszawa 2011
ISSN: 0867-6771
ss. 300, oprawa miękka, cena 19,95 zł
Do nabycia w sklepie KONSERWATYZM.PL
300 stron. W numerze min.: reforma gregoriańska, Bolesław Piasecki, Napoleon, M. Zdziechowski, C.Z. Codreanu, R. Guenon
SPIS TREŚCI
Od Redakcji
Adam Wielomski: Teologia polityczna Grzegorza VII
Mariusz Matuszewski: Jan z Salisbury a idee gregoriańskie: zarys problemu
Grzegorz VII: List XXI do Herimana (Hermanna) biskupa Metzu rok 1080/1081, tł. M. Masny
Dział Idee
Artur Granacki: Ludzie i bogowie. Gradacja bytów w filozofii Platona
Maciej Zakrzewski: Idea „króla-patrioty” Henry’ego St. Johna wicehrabiego Bolingbroke’a
Kamil Eckhardt: Napoleon – rewolucjonista czy reakcjonista? - Szanse owocnego dyskursu
Grzegorz Dmitruk: Człowiek w obliczu końca. Mariana Zdziechowskiego wizja zagrożeń cywilizacji
Marek Rostkowski: Upiorne oblicze Zachodu. Refutacja egalitaryzmu w pismach René Guénona
Piotr Bukowczyk: Pojęcie wolności w myśli ks. Józefa Tischnera
Ignacy Kleszczyński, Żelazna Gwardja działa. Rozmowa z wodzem Żelaznej Gwardji Cornelio Zelea Codreanu
Wywiad z dr Patrykiem Tomaszewskim na temat polskiego ruchu korporacyjnego
Dział Religia
Marcin Ł. Makowski: Integryzm czy chrześcijański liberalizm? Wokół sporu o rolę Kościoła po upadku PRL
Artur Rumpel: Stosunek Czesława Miłosza do katolicyzmu wyrażony w „Rodzinnej Europie”
Dział Politologia i Prawo
Stanisław Niewiński: Funkcjonowanie systemu politycznego Chin. Możliwe kierunki zmian
Piotr Bukowczyk: Kara śmierci we współczesnym prawie międzynarodowym publicznym
Bartosz Olcha: Dwie szkoły realizmu wobec rzeczywistości PRL-u: realizm Bolesława Piaseckiego i Kościoła
Piotr Biegasiewicz: Liberalizm w Polsce po 1989 r. wobec problemu braku klasy średniej
Dział Filozofia
Michał Zembrzuski: Głupota i jej formy według św. Tomasza z Akwinu
Tomasz Barszcz: Ralpha McInerny’ego interpretacja św. Tomasza z Akwinu koncepcji analogii
Michał Krajski: Filozoficzne źródła cywilizacji śmierci
Dawid Lipski: Kilka uwag o historii filozofii i jej znaczeniu
Dział Recenzje
Lech Mażewski, Posttotalitarny autorytaryzm w PRL 1956–1989. Analiza ustrojowo polityczna [rec. Dawid Bunikowski]
Henry Kamen, Imperium Hiszpański. Dzieje rozkwitu i upadku [rec. Arkadiusz Meller]
Zapomniane prawdy c.d.
Autor:
Tomasz Stępień
"Dziś Kościół zmaga się z kryzysem najpoważniejszym chyba ze wszystkich dotychczasowych: sztorm rozpętany z powodu modernizmu, po upływie ponad wieku nieustanie szaleje. (...) Zamęt wśród wiernych jest totalny i bolesny, a powszechna dezaprobata sięga zenitu, kiedy słysząc z ust ludzi Kościoła przemowy, uzyskując rady, uczestnicząc w obrzędach - wierni dostrzegają postawy tak dziwne i tak gorsząc, że rodzą wręcz podejrzenie, iż chrześcijaństwo to gigantyczne oszustwo. Czy to wszystko, wraz z innymi jeszcze rzeczami, nie skłania ich wręcz do ateizmu? (...) Konsekwencje są katastrofalne. (...) Nie ma prawdy, która w jakimś aspekcie nie zostałaby sfałszowana. Niektórym się zaprzecza, inne przemilcza, jeszcze inne wyszydza albo zmienia nie do poznania."
o. Enrico Zoffoli CP, Chiesa ed uomini di Chiesa, Il Segno, Udine 1994, s. 46-48
Kard. Kurt Koch - Luter nie chciał zakładać nowego Kościoła
Autor:
Tomasz Stępień
"ostatecznie Marcin Luter nie chciał zakładać nowego Kościoła. Bardziej zależało mu na odnowie Kościoła a nie doprowadzenia go do całkowitego rozbicia”
Czy aby na pewno Ekscelencjo?
Za odpowiedź niech posłuży artykuł Pana Ryszrda Mozgola p.t. "Sola hæresis, czyli marny żywot Marcina Lutra"
bł. Pius IX - Iam Vos Omnes
Autor:
Tomasz Stępień
bł. Pius IX
IAM VOS OMNES
List apostolski do wszystkich protestantów
i innych niekatolików z okazji zbliżających się
obrad Soboru Watykańskiego I.
Już wszyscy (lam vos omnes) wiecie, żeśmy, wyniesieni bez żadnych zasług na tę katedrę św. Piotra, otrzymali od samego Chrystusa Pana obowiązek rządzenia całym Kościołem katolickim i troski o niego. Uznaliśmy też za stosowne, aby wezwać do siebie wszystkich Naszych czcigodnych braci w biskupstwie z całego świata celem odbycia Soboru Powszechnego w nadchodzącym roku. Wraz z tymi Naszymi czcigodnymi braćmi, wezwanymi do udziału w Naszych troskach, zamierzamy podjąć wszelkie wysiłki, które okażą się stosowne i niezbędne zarówno dla rozproszenia tak wielkich ciemności błędów, które z ogromną szkodą dla dusz powszechnie występują i zwyciężają, jak też dla nieustannego umacniania i powiększania wśród ludu chrześcijańskiego — powierzonego Naszej pieczy — królestwa wiary, sprawiedliwości i prawdziwego Bożego pokoju.
Pokładając głęboką ufność w mocnych i upragnionych więzach jedności, które w przedziwny sposób łączą Nas i tę Stolicę Apostolską z Naszymi czcigodnymi braćmi, którzy przez cały czas Naszego pontyfikatu dawali Nam dobitne świadectwa wierności, miłości i posłuszeństwa względem Nas i tej Stolicy Apostolskiej, mamy nadzieję, że podobnie jak w minionych stuleciach inne Sobory, tak samo obecnie ten Sobór Powszechny, przez Nas wyznaczony, przyniesie — mocą łaski Bożej — obfite i radosne owoce na większą chwałę Bożą i dla wiecznego zbawienia ludzi.
Umocnieni tą nadzieją, ożywieni zaś i pociągnięci przez miłość Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który oddał swe życie za zbawienie całego rodzaju ludzkiego, czujemy się w obowiązku, aby z okazji tego nadchodzącego Soboru Powszechnego, skierować Nasze ojcowskie i apostolskie słowa do tych wszystkich, którzy uznają tegoż Naszego Pana, Jezusa Chrystusa za Zbawiciela i noszą chwalebne imię chrześcijan, lecz nie wyznają prawdziwej wiary Chrystusowej, ani nie należą do wspólnoty Kościoła katolickiego. W tym celu z całą mocą i zapałem napominamy ich, zachęcamy i błagamy, aby poważnie rozważyli i wzięli pod uwagę, czy droga, którą postępują, została im wskazana przez samego Chrystusa Pana i czy wiedzie ona do życia wiecznego.
Nikt zaś nie może zaprzeczać, ani wątpić, że sam Chrystus Pan zbudował na ziemi swój jedyny Kościół oparty na św. Piotrze, aby wszystkie pokolenia rodzaju ludzkiego mogły otrzymać owoce Jego odkupienia. Kościół ten jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Kościołowi temu Chrystus udzielił pełni niezbędnej władzy, aby strzegł nienaruszalnie całego depozytu wiary, a wszystkim ludom, plemionom i narodom przekazywana była ta sama wiara. Chrystus polecił także, aby przez chrzest Kościół włączał wszystkich ludzi do Jego mistycznego ciała, aby w nim na zawsze byli zachowani, wzrastając w nowym życiu łaski, bez której nikt zgoła nie może wysłużyć sobie i osiągnąć życia wiecznego. Dlatego też ten Kościół, który stanowi mistyczne Ciało Chrystusa, będzie zawsze trwał, rozwijając się niezmiennie i niewzruszenie w swej własnej naturze aż do końca czasów, przynosząc wszystkim swym członkom niezbędne środki zbawienia.
Ktokolwiek zaś zwróci uwagę i pilnie rozważy warunki, w jakich znajdują się różne wzajemnie podzielone wspólnoty religijne oddzielone od Kościoła katolickiego, który od czasów Chrystusa Pana i Jego Apostołów zawsze był kierowany przez prawowitych pasterzy, a obecnie również sprawuje swą boską władzę, posiadaną od Pana Boga, ten łatwo się przekona, że żadna z tych wspólnot religijnych, ani nawet wszystkie brane łącznie, nie tworzą i nie stanowią w żadnym razie tego jednego Kościoła katolickiego, który został założony, ustanowiony i powołany do istnienia przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Ponadto nie można nawet mówić, że te wspólnoty są czy to członkami, czy też częściami tegoż Kościoła, ponieważ w sposób widoczny są odłączone od jedności katolickiej.
Skoro zaś tego rodzaju wspólnotom brakuje żywego autorytetu ustanowionego przez Boga, który naucza ludzi przede wszystkim zasad wiary i norm moralności, kieruje nimi i rządzi we wszystkich sprawach, które dotyczą wiecznego zbawienia, dlatego wspólnoty owe ciągle zmieniają swe poglądy, a zmienność ta i brak stałości jest czymś nieuniknionym. Każdy może z łatwością zrozumieć oraz jasno i otwarcie poznać, że różnią się one w tej kwestii od Kościoła założonego przez Chrystusa Pana, w którym prawda musi trwać nienaruszona i nigdy nie podlega żadnym zmianom, jako depozyt powierzony temu Kościołowi do wiernego zachowywania. W tym celu Kościołowi została wieczyście przyobiecana opieka i wparcie Ducha Świętego. Nikt zaś nie może być nieświadomy, że z powodu tak wielkiego zróżnicowania nauk rodzą się także rozłamy społeczne, a z nich biorą początek niezliczone wspólnoty i sekty, które ciągle się mnożą na tym większą szkodę wiary chrześcijańskiej i porządku świeckiego.
Stwierdziwszy zaś, że religia stanowi fundament ludzkiej społeczności, każdy musi też stwierdzić i uznać jak wielkie oddziaływanie ma w społeczeństwie tak wielka różnorodność zasad i wspólnot religijnych, które się wzajemnie zwalczają, i jak dalece zaprzeczanie autorytetowi ustanowionemu przez Boga dla kierowania poglądami, zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym, wiedzie, wspiera i rozwija nieszczęśliwe skutki i zamieszanie, które .dotykają w okropny sposób niemalże każdego człowieka.
Z tych racji ci wszyscy, „którzy nie trwają w jedności i prawdzie z Kościołem katolickim" 1, niech skorzystają z okazji, gdy Kościół katolicki, do którego należeli ich przodkowie, na tym Soborze da nowe świadectwo swej głębokiej jedności i niezwyciężonej żywotności, i niech pójdą za wezwaniem swych serc, aby wydobyć się ze stanu, w którym nie mogą być spokojni co do własnego zbawienia. Niech nie ustają w zanoszeniu do Boga miłosiernego gorących modlitw, aby rozbił mury podziałów i rozwiał zasłony błędów, przywracając ich do Świętej Matki Kościoła, w którym ich przodkowie żywili się na zbawiennych pastwiskach żywota, w którym jedynie zachowana i przekazywana jest nienaruszona nauka Jezusa Chrystusa, i w którym udzielane są tajemnice łaski niebieskiej.
My zatem, mocą najwyższego urzędu Naszej posługi apostolskiej, udzielonej nam przez samego Chrystusa Pana, starając się pilnie wypełnić wszystkie obowiązki dobrego pasterza, aby kierować się i obejmować ojcowską miłością wszystkich ludzi żyjących na całej ziemi, adresujemy ten Nasz list do wszystkich chrześcijan od Nas odłączonych, ciągle ich zachęcając i błagając, aby pospieszyli z powrotem do jedynej owczarni Chrystusowej. Z całego serca pragniemy ich zbawienia w Jezusie Chrystusie, obawiając się odpłaty od Naszego Sędziego, gdybyśmy poniechali, w tym Co do Nas należy, jakiejkolwiek możności ukazania im i przygotowania drogi do osiągnięcia wiecznego zbawienia.
W każdej Naszej modlitwie i prośbie wraz z dziękczynieniem nigdy nie ustaniemy, aby w dzień i w nocy pokornie prosić dla nich u wiecznego Pasterza dusz o niebiańskie światło i obfitość łask. Skoro zaś bez żadnych zasług pełnimy obowiązki Jego wikariusza tu na ziemi, dlatego z wyciągniętymi ramionami gorąco oczekujemy powrotu błądzących synów na łono Kościoła katolickiego, aby móc przyjąć ich do niebiańskiego domu Ojca i ubogacić ich Jego niewyczerpanymi skarbami. Upragniony zaś powrót do prawdy i jedności z Kościołem katolickim jest podstawą nie tylko zbawienia jednostek, ale także całej społeczności chrześcijańskiej i świat nie będzie mógł się cieszyć prawdziwym pokojem, dopóki nie nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz.
Dań w Rzymie, u św. Piotra, dnia 13 września 1868 roku, Naszego Pontyfikatu roku 23.
1 Św. Augustyn, List 61, [w:] Mignę, Patrologia Latina, t. 33, koi. 228.
Prorok z Taize
Autor:
Tomasz Stępień
W ciągu ostatnich pięciu lat coraz głośniej w Polsce o tzw. ekumenicznej wspólnocie z Taizé . Jej nagła popularność, zwłaszcza w środowiskach młodzieżowych osiągnęła takie rozmiary, ze zjawisko to można bez przesady określić mianem fenomenu. Tym bardziej dziwne jest, iż nie doczekało się ono dotąd wyczerpującej analizy z pozycji katolickich. Główne “dzieła” animatora tej neoprotestanckiej grupy Rogera Schutza (zwanego czasem z niewiadomych powodów “bratem” – nie otrzymał on bowiem nigdy żadnych świeceń ) ukazały się bez koniecznej zgody władz Kościoła Katolickiego. Pomimo to sprzedawane w rzekomo katolickich księgarniach wykupywane są masowo przez młodzież, pochłaniającą je bezkrytycznie z wypiekami na twarzy. Niniejsze opracowanie jest próbą analizy – pobieżnej siłą rzeczy – ideologii (używam tego słowa z pełną odpowiedzialnością ) ruchu, który wywiera rosnący wpływ na katolickie środowiska młodzieżowe w naszym kraju.
Niemcy: 80 procent katolików nie wierzy w Boga osobowego
Autor:
Tomasz Stępień
80 procent katolików nie wierzy w Boga osobowego, 70 procent w zmartwychwstanie powiedział biskup Wilhelm Schraml w wywiadzie dla Passauer Neue Presse.
Źródło informacji: http://www.piusbruderschaft.de
Książka Daniela Ropsa i abp. Shenna o Mszy św. do pobrania w plikach jpeg
Autor:
Tomasz Stępień
Henri Daniel Rops & Fulton J. Shenn
THIS IS THE MASS
This is the Mass (122 pliki graficzne w formacie jpeg)
Miłość małżeńska – towar na wagę złota
Autor:
Tomasz Stępień
Łaciński wyraz określający małżeństwo – coniugium – oznacza „być w jednym zaprzęgu” i wskazuje na wspólne podejmowanie trudów i zadań życiowych. Wielu małżonków pośród wspólnie znoszonych przeciwności losu, jak trafnie dowodzi o. Jacek Salij OP, uświadamia sobie, że ich wzajemnej wspólnoty nawet śmierć nie rozłączy. A wiara podpowiada im, że w ich miłości – dzięki łasce Bożej – wypełnia się tajemnica wielka w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła (Ef 5,32)1.
Dla wielu ludzi małżeństwo jednak wydaje się być instytucją hamowania miłości, szczęścia, seksualności. To, co najpierw było idealne, z czasem staje się normalne, nudne i obojętne. W kręgach katolickich pojawia się też stwierdzenie w rodzaju: skoro budujemy swoją miłość na Chrystusie, to automatycznie tworzymy dobre małżeństwo. Sam punkt wyjścia jest słuszny: Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus (1 Kor 3,11). Takie małżeństwa są trwałe, ale oprócz słusznego fundamentu musimy włożyć do małżeństwa jeszcze swoje 100 %.
Zapomniane prawdy c.d.
Autor:
Tomasz Stępień
Dla wielu współczesnych kaznodziejów głoszenie nauki Chrystusa i Jego Śmierci na Krzyżu nie jest aż tak istotne jak ich własna popularność wśród członków swojej wspólnoty.
Arcybiskup Fulton J. Sheen, "Old Errors and New Labels", 1950r., str. 100.
Nie uznają Soboru
Autor:
Tomasz Stępień
Sobór Watykański II jest sprzeczny z Ewangelią – zasugerował przełożony Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, bp Bernard Fellay. W liście do przyjaciół i dobrodziejów Bractwa hierarcha w ostrych słowach skrytykował wolność religijną, ekumenizm i spadek autorytetu władzy w Kościele.
Teorie konspiracji – bp. Richard Williamson FSSPX
Autor:
Tomasz Stępień
Po ostatnio napisanych uwagach na temat bogobójstwa Żydów, które przypominając odwieczne nauczanie Kościoła wywołało kolejną nagonkę środowisk żydowskich, JE biskup Richard Williamson dopowiada w swoim cotygodniowym biuletynie:
“Niektórzy czytelnicy mojego Eleison Comments mieli nadzieję, że biuletyn będzie częściej przywoływał rolę jaką Żydzi odgrywają w sprawach światowych, ale niestety muszę ich zmartwić, gdyż we wszystkich 225. wydaniach biuletynu wątpię by Żydzi byli wymienieni z nazwy więcej niż kilka razy. Bowiem bez względu na to czy reprezentują oni czy też nie jakiś problem, z pewnością nie są oni podstawowym problemem. Podstawowym problemem bowiem jest bezbożność współczesnego człowieka.[...]“
Biskup Williamson pisze dalej:
“Teorie konspiracji, takie jak Żydzi spiskujący celem dominacji nad światem są aktualne, ale mamy do czynienia z dwiema skrajnymi ich wersjami i należy mądrze – choć nie jest to takie łatwe – zachować właściwy balans. Większość ludzi w ślad za mediami utrzymuje, że wszystkie teorie konspiracji są nonsensem, a ci którzy w nie wierzą są “konspiracyjnymi czubkami”. Z drugiej strony, drobna mniejszość ludzi – ale silnie przeświadczona – wierzy, że wszystkie wydarzenia światowe mogą być wyjaśnione przy pomocy tej czy innej konspiracji, a szczególnie spisku żydowskiego.”
Esencję prawdy na ten temat – pisze Jego Eminencja – wyłożył nam najlepiej już 1800 lat temu, słynny pisarz Kościoła.
“Tertulian (160-220) powiedział, że wiara katolicka i żydowska siła są jak dwie szale jednej wagi: gdy wiara katolicka się zwiększa, żydowska siła maleje, a gdy wiara katolicka się zmniejsza, żydowska siła rośnie. Ale wiara przeważa nad siłą i dlatego głównym problemem nie są Żydzi, ale wzrost lub spadek Wiary wśród ludzi. I chociaż konspiracje istnieją i odgrywają ważną rolę i nie powinny być lekceważone, to centralnym problemem jest to, że człowiek odwrócił się od prawdziwego Boga i Jego prawdziwego Kościoła.
W skrócie – i to jest kluczowy punkt – goje mogą winić jedynie samych siebie jeśli żydowska siła jest tak wielka jak dzisiaj.
Dlatego też, ktokolwiek zaczyna widzieć to na co Disraeli czy Woodrow Wilson wskazywali (choć nie mówili tego zbyt otwarcie), mianowicie, że ciemne siły działają w ukryciu kierując wydarzeniami światowymi, niech nie straci równowagi w oskarżaniu Iluminatów czy Żydów czy Wolnomularzy czy kogokolwiek innego, lecz niech zrozumie mądrość słów Piusa X: “Niech każdy czyni to co jest jego powinnością, a wszystko będzie na właściwym miejscu”. Wynika to z tego, że naszym pierwszym i podstawowym obowiązkiem jest skierowanie się do Boga, tak jak wskazuje nam to Pierwsze Przykazanie” – wskazuje JE biskup Williamson.
“Zanim Nasza Pani objawiła się w 1917 roku w Fatimie, antykatolickie siły przejęły rząd w Portugalii, lecz gdy niemal wszyscy mieszkańcy Portugalii modlili się i czynili pokutę, tak jak przykazała nam to Nasza Pani, doprowadziła Ona do bezkrwawej rewolucji likwidującej antykatolickie siły. W XX wieku bezbożności i zwycięstw komunizmu, Portugalia stała się przykładem państwa katolickiego.” – przypomina JE bp Williamson.
“Najbardziej inteligentni wrogowie Boga zdają sobie doskonale sprawę z tego, że służą Jemu jako dopust boży zrzucany na barki niewiernego ludu bożego. Ale jeśli tylko przyjaciele Boga zrozumieliby jakim to dopustem bożym dla nich są ich wrogowie, celem pomocy wszystkim duszom by zwróciły się do Niego, to wtedy teorie konspiracji wrócą na swoje miejsce: nie mniejsze, nie większe i nie ważniejsze niż takimi jakie naprawdę są.” – kończy swój list JE biskup Williamson.
Kyrie eleison.
+ Richard Williamson
Opracowanie: Bibula Information Service (B.I.S.) - www.bibula.com - na podstawie Biuletynu J.E. biskupa Richarda Williamsona, FSSPX: Eleison Comments - Number CCXXV (225) - 5 November 2011 - 'CONSPIRACY THEORIES'
Źródło informacji: BIBULA.com
Pasterka, Kościół p.w. Ducha św w Bytomiu
Autor:
Tomasz Stępień
Msza święta o północy, "pasterska", odprawiona w Uroczystość Narodzenia Pańskiego. Msza święta sprawowana wg ksiąg liturgicznych z 1962 r. Celebrans: ks. Jarosław Steczkowski.
Krzyżowiec nr 4
Autor:
Tomasz Stępień
KRZYŻOWIEC
NR 2/2011 (4)
Warszawska Krucjata Młodych, Warszawa 2011
ss. 52, oprawa miękka, cena: pismo bezpłatne
BLASK ŚREDNIOWIECZA
Skoro Średniowiecze było tak okropne jak przedstawiają to środki masowego przekazu, to dlaczego trwało ono przeszło tysiąc lat? Czy ludzie przytłoczeni tym „niemożebnym ciężarem ucisku i wyzysku” nie mogli zrzucić jarzma dużo wcześniej? Może było tak dlatego, ponieważ duch Ewangelii przenikał wszystkie sfery życia, a cnota panowała nawet w polityce i w życiu publicznym? (...) Mamy nadzieję, że ten numer „Krzyżowca” w jakimś stopniu odpowie na częste zarzuty wobec Średniowiecza, czynione nawet przez współczesnych katolików.
W 4 numerze m.in.:
- święty Ludwik IX - Król i krzyżowiec
- wpływ katolicyzmu na rozwój cywilizacji
- czarna legenda inkwizycji
- Sainte Chapelle - skarb architektury gotyckiej
- jak być szczęśliwym w małżeństwie?
W jaki sposób otrzymać Krzyżowca?
1) Ściągnięcie wersji elektronicznej pisma (do pobrania również archiwalne numery) - http://www.krucjata.org.pl/krzyzowiec.php3
2) Na spotkaniach oraz akcjach organizowanych przez warszawski oddział Krucjaty Młodych (informujemy o nich wcześniej na stronie Krucjaty – http://www.krucjata.org.pl oraz na innych katolickich stronach www i portalach społecznościowych)
3) Odbiór osobisty w naszej siedzibie na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (prosimy wcześniej umówić się telefonicznie bądź e-mailowo)
4) Za darmo drogą pocztową. Prosimy naszych czytelników o rozpowszechnianie pisma wśród swoich znajomych, dlatego chętnie wyślemy każdej zainteresowanej osobie kilka lub nawet kilkanaście numerów pisma. W celu zamówienia prosimy o kontakt e-mailowy.
Kontakt z redakcją:
Biskup przestrzega przed symulacją Eucharystii
Autor:
Tomasz Stępień
Z apelem o większą troskę i odpowiedzialność za materię Eucharystii zwrócił się do księży nowy biskup łomżyński Janusz Stepnowski. Hierarcha przypomina, że do najcięższych przestępstw w Kościele zalicza się symulację w sprawowaniu Eucharystii.
Piękno tradycyjnej liturgii c.d.
Autor:
Tomasz Stępień
Pasterka w NFRR w Krakowie
Więcej zdjęć można znaleźć na stronie https://picasaweb.google.com/Pasterka2011
Michał Davies - Lex orandi, lex credendi
Autor:
Tomasz Stępień
Jest to kolejny fragment książki znakomitego pisarza katolickiego, Michała Daviesa, konwertyty z protestantyzmu, "Pope Paul's Mass" - (Msza papieża Pawła). Książka zostanie wydana przez Wydawnictwo Te-Deum najprawdopodobniej w 2012 roku.
Concise Oxford Dictionary definiuje „celebrację” jako „wykonywanie publicznie i w odpowiedni sposób (obrzędów religijnych etc.)” – stosowna celebracja Ofiary Mszy powinna więc zawsze cechować się godnością i dostojeństwem, choć atmosfera może się różnić w zależności od konkretnego święta czy okresu liturgicznego. Sam Kościół wprowadził tu urozmaicenie poprzez różne kolory szat liturgicznych, muzykę, pomijanie pewnych modlitw i obrzędów oraz dodawanie ich przy konkretnych okazjach, jak np. błogosławienie palm lub obnażanie ołtarza w Wielki Czwartek. Obecnie jednak słowo „celebracja” kojarzy się raczej z atmosferą przyjęcia, niż godnym publicznym sprawowaniem (religijnej zasadniczo) ceremonii. To skojarzenie z atmosferą party dominuje z pewnością wśród liturgicznego establishmentu.
Liturgiści bardzo często posługują się słowem „świąteczny” (festive), powodując w ten sposób niemałe zamieszanie semantyczne. W krajach katolickich festiwal rozpoczynała zawsze formalna celebracja liturgiczna, po której następowały celebracje o charakterze uczty, z jedzeniem, napojami, tańcami i pochodami. Współcześni liturgiści błądzą, usiłując wprowadzić atmosferę politurgicznego świętowania do samej liturgii. Ks. Fryderyk L. Miller poświęcił temu tematowi bardzo mądry artykuł opublikowany na łamach „Homiletic and Pastoral Review” z maja 1977 roku. Jak wyjaśniał:
„Jest oczywiste, że niektórzy liturgiści i kapłani nie akceptują już Mszy jako celebracji w klasycznym sensie tego słowa. Termin «celebracja» został oderwany od swego etymologicznego korzenia oraz historycznego znaczenia i skażony sensem, jaki nadaje się temu słowu współcześnie. Zdarza się, że ludzie postrzegają Mszę jako sposobność do doświadczenia wspólnotowości, braterstwa i mglistych uczuć jedności, posuwając się do lekceważenia wszelkiej transcendencji”.
Budzenie poczucia wspólnoty, będącego jednym z głównych celów współczesnej celebracji liturgicznej, odnosi stosunkowo mały skutek, poza wąską elitą entuzjastów z klasy średniej. Gdy ludziom takim powie się, że śpiewanie hymnu podczas Komunii wyraża jedność, jaką powoduje przyjęcie Eucharystii, będą śpiewać z entuzjazmem i doświadczać poczucia wspólnoty. Przeciętny parafianin, który nie należy do elity, będzie śpiewał dlatego, że każe mu się śpiewać, będzie ściskał ręce dlatego, że się go uczy. Przy przyjmowaniu Komunii będzie raczej stał niż klęczał, ponieważ każe mu się tak zachowywać, nie będzie jednak przez to czuł się dojrzałym chrześcijaninem, oświeconym dzięki Vaticanum II.
Liturgiści z klasy średniej i ich pochodzący z tej samej klasy uczniowie bez wątpienia powiedzą, że ponieważ całe zgromadzenie zachowuje się tak, jak się mu mówi, odczuwa ono to, co powinno odczuwać. Na szczęście dla ich miłości własnej są oni tak bardzo oderwani od rzeczywistości, że prawdopodobnie nigdy nie uświadomią sobie, iż liturgiczne sztuczki, które oni sami uważają za tak ważne, są dla przeważającej części wiernych zupełnie bez znaczenia. Tragizm tej sytuacji polega na tym, że wielu zwykłych katolików zostało przez błazeństwa liturgicznych entuzjastów tak wyalienowanych, że przestają oni w ogóle przychodzić na Mszę, a skoro to już nastąpi, bardzo niechętnie dają się nakłonić do powrotu. Zwykły wierny widzi sens w oddawaniu czci Bogu, który go stworzył i który będzie go kiedyś sądził, nie potrafi jednak dostrzec żadnego sensu w oddawaniu czci sobie samemu.
Ks. Miller pisze:
„Jedyną regułą wydaje się być obecnie brak jakichkolwiek reguł. Skoro twierdzi się, że istotą liturgii jest celebracja życia, wspólnoty, braterstwa czy też ucztą, w sposób oczywisty konieczne jest wprowadzenie licznych zmian. Przede wszystkim należy wprowadzić swobodną i nieformalną atmosferę – kto zachowuje się w sposób sztywny i formalny podczas radosnego świętowania? Stąd też konieczność licznych komentarzy i dialogów. Nierzadko spotkać można spontaniczną Modlitwę Eucharystyczną. Punktem kulminacyjnym wielu z tych liturgii wydaje się być moment, w którym celebrans i wierni wchodzą ze sobą w fizyczny kontakt, podczas wymieniania znaku pokoju. Kiedy znak ten uważany jest za punkt szczytowy liturgii – za jej dopełnienie – coś ewidentnie zostaje zepchnięte na dalszy plan”.
Podobne spostrzeżenie czyni – wyrażając je w słowach bardziej jeszcze dobitnych – William F. Buckley:
„Po II Soborze Watykańskim Kościół pogrążył się we wielomówstwie, do tego stopnia akcentując znaczenie relacji pomiędzy członkami zgromadzenia, że obserwator zewnętrzny odnosi wrażenie, iż punkt szczytowy Eucharystii ma miejsce wówczas, gdy kapłan wzywa zgromadzonych do przekazania znaku pokoju”. (10).
Ks. Miller zauważa, że dla niektórych liturgistów sukces celebracji zależy od stopnia, w jakim budzi ona poczucie wspólnoty:
„Dla niektórych ludzi taki sentymentalizm i manifestowanie osobistych więzi równoznaczne są z sukcesem celebracji liturgicznej. W atmosferze liturgicznej asertywności wszelkie odniesienia do transcendencji wydają się być nie na miejscu. Można by wręcz powiedzieć, że poczucie świętości i tajemnicy utrudnia wyrazistą celebrację!
Trzeba zauważyć, że swobodna atmosfera panująca podczas wielu współczesnych liturgii może być przyczyną zaniku pełnej szacunku ciszy, która dominowała niegdyś w naszych kościołach. Logiczną konsekwencją tego nowego podejścia jest traktowanie kościołów jako sal do zebrań. Nie sposób radośnie świętować w miejscu, którym panuje modlitewne skupienie (…)
Nie trzeba dodawać, że dla tak pojmowanej celebracji konieczne było dobranie zupełnie nowej muzyki. Wielu reaguje dziś szyderstwem na samą sugestię, że może istnieć jakaś różnica między muzyką świecką a sakralną. W umysłach niektórych wizjonerów najbardziej nawet świeckie utwory posiadają skojarzenia religijne, narzucają je więc siłą zdezorientowanym wiernym. Prawda jest jednak taka, że usiłuje się za wszelką cenę przypodobać gustom młodzieży. Do kościołów zawleczone zostały bębny, a w opustoszałych galeriach chórów zagnieździły się grupy rockowe, występujące pod przykrywką wykonywania muzyki folkowej”.
Skoro zaakceptuje się – nawet, jeśli nie uzna się tego formalnie – że człowiek nie ma Boga poza sobą samym, każdy rodzaj ludzkiej aktywności posiadać będzie charakter sakralny. Konsekwentnie świeckie nawet piosenki posiadać będą konotacje religijne. Słowo „świecki” wydaje się być dziś pozbawione jakiegokolwiek znaczenia, ponieważ człowiek jest bogiem, a wszystko, co czyni bóg, posiada charakter sakralny. Prof. James Hitchcock zauważył, że począwszy od Vaticanum II ruch liturgiczny dąży do przesunięcia uwagi człowieka ze „świata przyszłego”, na świat, w którym żyjemy obecnie. Dokładnie tego domagał się Karol Marks. Prof. Hitchcock pisze:
„Rewolucja z końca lat 60. odrzuciła – niekiedy w sposób zdecydowany a nawet brutalny – tradycyjne przekonanie, że kult odnosi się do świata przyszłego, że skupia ma uwagę człowieka na transcendentnym Bogu, że jest aktem, przez który człowiek wznosi się ponad ten doczesny świat, by spojrzeć na źródło, z którego pochodzi i cel, do którego zmierza. Według «teologii Wcielenia» Boga odnaleźć można w świecie i tylko w nim, a aspiracje do transcendencji, jak je pojmował tradycyjnie Kościół, są w istocie heretyckie i anty-ludzkie”. (11).
W cytowanym wcześniej artykule ks. Miller dodaje:
„Można zaobserwować, że znaczna liczba nowych «hymnów» wychwala w istocie i wielbi samo zgromadzenie. Wiele z tych piosenek skierowanych jest nie do Boga, ale do siedzących w ławkach wiernych. Jest to zresztą czymś naturalnym w sytuacji, gdy świecki humanizm współzawodniczy transcendentną religią”.
Być może najbardziej dramatycznym wyrazem skoncentrowania nowej liturgii na człowieku jest odwrócenie ołtarza, czy raczej zastąpienie go stołem. W rozdziale XIX wykażę szczegółowo, że sposób, w jaki Msza sprawowana była przed soborem, gdy kapłan i wierni znajdowali się po tej samej stronie ołtarza zwróceni ku wschodowi, był wyrazistym symbolem zorientowania tradycyjnej liturgii na Boga. Obecnie celebracja skierowana jest ku środkowi – człowiek odwrócił się od Boga, by patrzeć na swych bliźnich.
Nie wszyscy eksperci liturgiczni byliby skłonni przyznać oficjalnie, że zastępują kult Boga kultem człowieka. Dla niektórych jest to proces podświadomy. Pozostaje jednak faktem, że trend ten, nawet jeśli nie został zdefiniowany oficjalnie, posiada jednak wyraźny kierunek. Pisząc o chrześcijańskich humanistach, prof. Molnar zauważa: „Nie mówią oni wiele o tym, że obecnie człowiek zajął miejsce Boga, wysuwają jednak liczne propozycje, których logiczna konkluzja jest właśnie taka. Sugerują, że człowiek osiągnął dojrzałość i nie może obecnie akceptować mitów, którymi żyli jego przodkowie; że jego sumienie musi być respektowane jako autonomiczne, niezależne od jakichkolwiek zewnętrznych nakazów, czy to ze strony Kościoła jako instytucji, czy ze strony prawa moralnego”. (12).
Przygnębiającym dowodem na ustępstwo wobec tej idei są propria niedzielnych Mszy w zrewidowanej liturgii. Oczywiste jest, że wszelkie aluzje do grzechu, sądu czy umartwienia nie pasują do swobodnej i radosnej atmosfery wspólnotowej. Intencje, kryjące się za wprowadzonymi zmianami, odnaleźć możemy w wywodach M. Augé’a, V. Raffa oraz W. Ferrettiego.(13).
Czynią oni aluzje do poglądów współczesnego człowieka (l’uomo d’oggi). Szczegółowa analiza ich książek przeprowadzona na łamach „The Ampleforth Journal” ujawnia, że uważają oni l’u omo d’oggi za niechętnego wobec wszystkich „negatywnych” idei. Zdecydowanie bardziej odpowiadają mu modlitwy radosne (più gioscosi) i wyrażające poczucie wspólnoty (più communitari) (14). Ten sam artykuł przynosi analizę elementów, które autorzy owi postrzegają jako „negatywne” oraz sposobu, w jaki tematy te traktują.
„Autorzy reformy liturgicznej zastosowali politykę polegającą na eliminacji «negatywnych» tematów lub na przesuwaniu ich na okres Wielkiego Postu. Zagadnienie «negatywnych aspektów» w teologii, etyce czy liturgii jest prawdopodobnie jedną z kluczowych idei współczesnego Kościoła, której ogólny zarys dały doniesienia z obrad II Soboru Watykańskiego. Nie istnieje angielski odpowiednik tego pojęcia, a próby zdefiniowania go przy zastosowaniu terminów filozoficznych czy teologicznych wydają się być skazane na niepowodzenie, zwłaszcza gdy dowiadujemy się, że Kongregacja Kultu Bożego posługuje się nim nawet w odniesieniu do czegoś tak zdrowego jak Marsz Weselny z Lohengrina.
Koncepcji tej nie można wyprowadzić również z Pisma Świętego. Prawdopodobnie najlepszym wyjściem będzie więc próba sformułowania definicji w oparciu o to, co trzej wymienieni wyżej autorzy postrzegali jako elementy negatywne w starej liturgii. Chodzi tu o wszelkie aluzje do grzechu, słabości ludzkiej, zależności człowieka od Boga, gniewu Bożego, obecności zła w świecie, konwersji, pokuty, umartwienia, modlitwy, medytacji, polemik i napomnień moralnych. W tych bardzo obszernych ramach mieści się oczywiście również znaczna część samego Pisma. Nie jest oczywiście możliwe traktowanie negatywnych tematów w Biblii w sposób tak swobodny, jak postąpiono z tekstami liturgicznymi. Polityka cenzorów wydaje się więc polegać raczej na usuwaniu «niemiło brzmiących wersów» z niedzielnych Ewangelii, przy pozostawianiu ich w dni ferialne, gdy – jak się zakłada – ryzyko błędnej interpretacji jest mniejsze. Owo usuwanie i przesuwanie modlitw wywołujących «negatywne» skojarzenia było skutkiem dostosowywania ich do mentalności współczesnego człowieka”.
Typowym przykładem tego, w jaki sposób manipuluje się Pismem św., by wyeliminować z niego „negatywne pojęcia”, jest czytanie z 22. rozdziału Apokalipsy na 7. niedzielę okresu wielkanocnego w cyklu B nowego lekcjonarza. Wersy, które zostały pominięte, zaznaczyliśmy kursywą. Oficjalny tekst zawiera wersy 12–14; 16–17 i 20.
Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca.
Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec. Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała i aby bramami wchodzili do Miasta. Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje. Ja, Jezus, posłałem mojego anioła, by wam zaświadczyć o tym, co dotyczy Kościołów. Jam jest Odrośl i Potomstwo Dawida, Gwiazda świecąca, poranna». A Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!». I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie. Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym – które są opisane w tej księdze. Mówi Ten, który o tym świadczy: «Zaiste, przyjdę niebawem». Amen. Przyjdź, Panie Jezu!
Oczywiste jest, że wers 15 musiał zostać pominięty ze względu na nasuwający się wniosek, iż bynajmniej nie wszyscy ludzie muszą być zbawieni, powodem usunięcia wersów 18 i 19 było natomiast zawarte w nich twierdzenie, że ludzie, którzy odważą się wypaczać Pismo św., zostaną pozbawieni oglądania Boga.
Do koncepcji „negatywnych” zaliczono również pokutę i umartwienie – o potrzeby współczesnego człowieka zatroszczono się tu ograniczając post i abstynencję do – co zakrawa na kpinę – dwóch dni w roku: Środy Popielcowej oraz Wielkiego Piątku. Z tego samego powodu tradycyjna nauka Kościoła o poście i umartwieniu, oraz samo Pismo św., musiały zostać zmodyfikowane w taki sposób, by człowiek współczesny nie był niepokojony przez wysłuchiwanie rzeczy, który mogłyby zakłócać jego dobre samopoczucie. A jak odpowiedział na to człowiek współczesny? Miliony katolików porzuciły praktykowanie swej wiary, podczas gdy Cerkiew prawosławna może się pochwalić licznymi konwersjami, pomimo wymagających przepisów postnych i przypominania, że rolą Kościoła jest ratowanie biednych grzeszników od piekła.
Do momentu, w którym Kościół katolicki usunie kult człowieka z każdego aspektu swego życia – z katolickich szkół, college’ów, uniwersytetów, klasztorów, seminariów i zgromadzeń zakonnych, nie ma nadziei na przywrócenie katolickiej liturgii jej właściwej funkcji – jaką jest Kult Boga. W chwili obecnej większość organizacji katolickich, zwłaszcza komisje posoborowe, w sposób oczywisty nie są zainteresowane zmianą status quo. Nowa liturgia dobrze oddaje wiarę współczesnego establishmentu liturgicznego – lex orandi, lex credendi.
Przypisy:
(10) „The Courier-Journal”, 11 sierpnia 1978.
(11) J. Hitchcock, The Recovery of the Sacred, Nowy Jork 1974, ss. 18-19.
(12) Thomas Molnar, ibid., s. 133.
(13) M. Augé, Le collette del proprio del tempo del nuovo messale, „Ephem. Liturg.” 84, ss. 175-198; V. Raffa Le orazione sulle offerte del tempo del nuovo messale, „Ephem. Liturg.” 84, ss. 299-322; W. Ferretti Le orazioni post communionem de tempore nel nuovo messale romano, „Ephem. Liturg.” 84, ss. 323-341.
(14) „The Ampleforth Journal”, lato 1971, s. 59.
Źródło informacji: http://forum.piusx.org.pl
Z księgarskiej półki - Pius XII a holocaust
Autor:
Tomasz Stępień
Luigi Villa
PIUS XII A HOLOCAUST
Prawda o wielkim papieżu
Wydawnictwo ANTYK, Komorów 2011
ISBN: 978-83-87809-53-4
format A5, ss. 194, oprawa: miękka, cena 29,00 zł
do nabycia w księgarni internetowej ANTYK
Obecne wydanie książki ks. dr. Luigiego Villi (w jezyku włoskim i polskim) jest zaledwie fragmentem większego dzieła, które pod tytułem "Wielki pontyfikat - Pius XII" zostało wydane 1 czerwca 1964 roku przez Editrice Civilta, za zgodą arcybiskupa Giovanni Battisty Bosio. Nowa edycja z 2010 roku, również wydana przez Editrice Civilta Brescia, zawiera jedynie część pierwotnej wersji, tak zwany "Aneks", który przez Autora zatytułowany został i wydany w postaci książki PioXII. "Il Vicarrio" di Hochhuth e il verro Pio XII.
Fragmenty ze wstępu Tomasza Krochmala:
W dniu 2 marca 1939 r. papieżem został wybrany dotychczasowy sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Eugeniusz Pacelli, który kontynuując politykę kościelną swego poprzednika przybrał imię Piusa XII. Uroczysta koronacja nastąpiła 10 dni później, 12 marca. Pontyfikat ten, trwający do roku 1958, przypadł na okres dla Kościoła niezmiernie trudny. W tym czasie świat był podzielony na przeciwne obozy, zarówno w latach II wojny światowej, jak i w okresie tzw. „zimnej wojny”. Po obu stronach konfliktów zaangażowani byli katolicy, których problemy religijno-moralne stale miał na uwadze Biskup Rzymu. Aby łatwiej było zrozumieć postępowanie ówczesnego Namiestnika Chrystusowego przybliżyć należy jego sylwetkę oraz drogę ku tiarze. /.../
/.../ czym był dla Niemiec Watykan i kard. Pacelli: „(…) Watykan jest dla nas ważny! Możemy nawet powiedzieć, że poznanie tego odwiecznego przeciwnika jest ważniejsze dla budowy niemieckiej wspólnoty narodowej, niż poznanie jakiegokolwiek światowego mocarstwa. (…) Papież Pius XI, który nie posiada z Niemcami własnych kontaktów (…) zapewne gotów byłby cenić narodowo-socjalistyczne Niemcy, (…) gdyby Pacelli nie poinformował go błędnie i nie poradził mu fałszywie (…)” /.../
Po śmierci Piusa XI (10 lutego 1939 r.) organiza-cja Henryka Himmlera, SS, ogłosiła w swojej prasie, że z następnym papieżem - ktokolwiek nim będzie - podej-mie nieubłaganą walkę . Sądzić należy, iż brano poważ-nie pod uwagę szanse ówczesnego kardynała sekretarza stanu. Jego obioru na biskupa Rzymu nie uznał spośród przywódców państw jedynie kanclerz III Rzeszy .
Bezkompromisowe wypowiedzi kardynała Pacellego pozwalały przypuszczać konsekwencję działania tego męża stanu również po jego obiorze na biskupa Rzymu. Obawy Berlina, iż Pius XII poprowadzi politykę przeciw ich zakusom na cudze terytoria były całkowicie uzasadnione. Potwierdziła je wkrótce postawa Watykanu wobec sprawy Gdańska i korytarza pomorskiego. „L'Osservatore Romano” z 3 maja 1939 r. pisał, że „gdy Gdańsk znajdzie się w rękach niemieckich, przyjdzie kolej na Polskę oraz Rumunię” /.../
Kongregacja ds. Sakramentów i Kultu Bożego - Taniec w Liturgii
Autor:
Tomasz Stępień
Poniższy esej ukazał się w „Notitiae” 11(1975) 202-205 i został oznaczony jako wiążący i autorytatywny szkic. Zamierzeniem Kongregacji Sakramentów i Kultu Bożego (obecnie zwanej Kongregacją ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów) jest, aby ten artykuł był uważany za „autorytatywny punkt odniesienia dla wszelkich dyskusji w tym temacie”. Poleca się zatem, aby został przestudiowany przez diecezjalne komisje liturgiczne i urzędy kultu (to angielskie tłumaczenie po raz pierwszy ukazało się w „The Canon Law Digest, Vol VIII, pp. 78-82).
KONGREGACJA
ds. SAKRAMENTÓW I KULTU BOŻEGO
TANIEC W LITURGII
*****
TANIEC RELIGIJNY, WYRAZ DUCHOWEJ RADOŚCI
Taniec może być sztuką: syntezą sztuki rytmicznej (muzyka i poezja) i przestrzennej (architektura, rzeźba, malarstwo). Jako sztuka, która przez posługiwanie się ciałem wyraża ludzkie uczucia, taniec jest szczególnie dostosowany do tego, aby wyrażać radość. Tak więc wśród mistyków znajdujemy chwile tańca jako wyraz pełni miłości do Boga. Wystarczy przywołać przypadek św. Teresy z Avila, św. Filipa Neri, św. Gerarda Majelli. Kiedy Doktor Anielski chciał opisać niebo, opisał je jako taniec wykonywany przez aniołów i świętych.
Taniec może przerodzić się w modlitwę, która wyraża się przez ruch, angażujący całą istotę człowieka: duszę i ciało. Ogólnie rzecz biorąc, kiedy duch wznosi się do Boga w modlitwie, zaangażowane zostaje również ciało. Można mówić o modlitwie ciała. Może ona za pomocą ruchu wyrażać prośbę czy uwielbienie tak jak jest to napisane o gwiazdach, których bieg wielbi Stworzyciela. (Ba 3,34)
Różnorodne przykłady tego typu modlitwy podaje Stary Testament. Zjawisko tańca religijnego dotyczy szczególnie ludów pierwotnych. Wyrażają one swoje uczucia religijne przez rytmiczne ruchy. Wśród nich, jeśli chodzi o kwestię uwielbienia, słowo mówione staje się śpiewem, a ruch zwracający się czy zmierzający w kierunku bóstwa przekształca się w krok taneczny.
Pomiędzy Ojcami i Pisarzami Kościoła oraz w tekstach soborów znajdują się zarówno wzmianki na temat tańca jak i jego ocena; jest to wyjaśnienie tekstu biblijnego, zawierającego aluzję do tańca. Częściej jest to potępienie świeckich tańców i nieuporządkowania, jakie powodują.
W tekstach liturgicznych zdarzają się od czasu do czasu aluzje do tańca aniołów oraz wybranych w niebie (np.”pomiędzy liliami się pasiesz, otoczony grupami tańczących dziewic”) w celu wyrażenia „radości i triumfu”, które charakteryzują wieczność.
TANIEC I KULT
Taniec nigdy nie został zatwierdzony jako integralna część publicznego kultu w Kościele Łacińskim.
Jeśli Kościoły lokalne zaakceptowały taniec, czasem nawet wewnątrz budynku kościoła, stało się to z okazji świąt, aby okazać uczucia radości i pobożności. Ale zawsze miało to miejsce poza nabożeństwami liturgicznymi.
Decyzje soborowe często dyskwalifikowały tańce religijne, ponieważ w niewielkim stopniu sprzyjały kultowi oraz mogły prowadzić do zakłócenia porządku.
Istotnie, w obronie tańca w liturgii można posłużyć się argumentem zaczerpniętym z fragmentu Konstytucji o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium, gdzie podane zostały normy adaptacji liturgii do charakteru i tradycji różnych narodów. „W sprawach, które nie dotyczą wiary lub dobra powszechnego, Kościół nie chce narzucać sztywnych, jednolitych form nawet w liturgii. Przeciwnie, otacza opieką i rozwija duchowe zalety i dary różnych plemion i narodów, życzliwie ocenia wszystko to, co w obyczajach narodowych nie wiąże się w nierozerwalny sposób z zabobonami i błędami, i jeżeli może, zachowuje te formy nienaruszone, a nawet niekiedy przyjmuje je do samej liturgii, o ile to odpowiada zasadom prawdziwego i autentycznego ducha liturgii.” [1]
Teoretycznie, można by stąd wyciągnąć wniosek, że pewne tańce oraz pewne typy tańca mogłyby zostać wprowadzone do katolickiego kultu. Niemniej jednak, nie można pominąć dwóch zastrzeżeń:
- Po pierwsze: w takim stopniu, w jakim ciało jest odzwierciedleniem duszy, taniec we wszystkich jego przejawach musiałby wyrażać uczucia wiary i adoracji aby stać się modlitwą.
- Drugi warunek: Taniec, jako gest musiałby podlegać w liturgii tej samej dyscyplinie co wszystkie gesty i ruchy, które w niej znajdujemy, a które regulowane są przez kompetentny autorytet kościelny.
Konkretnie: istnieją kultury, w których jest to możliwe w takim zakresie, w jakim taniec ciągle odzwierciedla wartości religijne i staje się ich jasną ich manifestacją. Tak, jak choćby w przypadku Etiopczykow. W ich kulturze, nawet dziś, istnieje zrytualizowany taniec, wyraźnie różniący się od tańca wojennego, czy godowego. Wykonują go kapłani i lewici na otwartej przestrzeni przed wejściem do kościoła zanim rozpocznie się ceremonia. Taniec towarzyszy recytacji psalmów w czasie procesji. Kiedy procesja wchodzi do kościoła, kończy się śpiewanie psalmów, któremu towarzyszą ruchy ciała.
Ten sam zwyczaj znajdziemy w liturgii syryjskiej w czasie recytacji psalmów.
W liturgii bizantyjskiej, w czasie uroczystości ślubnej spotykamy niezwykle uproszczony taniec, podczas którego ukoronowani małżonkowie okrążają pulpit wraz z celebransem.
Tak też jest w przypadku Żydów: modlitwie w synagodze towarzyszy stały ruch przywołujący nakaz tradycji: „Kiedy się modlisz, rób to całym swoim sercem, i wszystkimi kościami”. I w przypadku ludów pierwotnych można zaobserwować to samo.
Wszelako to samo kryterium i osąd nie może być zastosowane do kultury zachodniej. Tutaj taniec jest związany z miłością, rozrywką, profanum, z rozbudzeniem swoich zmysłów: taki taniec ogólnie rzecz biorąc nie jest czysty.
Dla tej przyczyny nie może być wprowadzony do żadnej celebracji liturgicznej: byłoby to włączeniem do liturgii jednego z najbardziej zdesakralizowanych i desakralizujących elementów; i byłoby to równoznaczne z tworzeniem atmosfery profanum, mogącej przywoływać na myśl obecnym i uczestnikom celebracji świeckie miejsca i sytuacje.
Podobnie nie można zaakceptować propozycji wprowadzenia do liturgii tak zwanego baletu artystycznego [2], ponieważ mielibyśmy tutaj do czynienia z prezentacją spektaklu, przy którym inni by asystowali, podczas gdy jedną z niemożliwych do pominięcia liturgicznych norm jest wymóg uczestnictwa.
Tak więc pomiędzy kulturami zachodzi wielka różnica: to, co jest bardzo dobrze przyjmowane w jednej, nie może być przejęte przez inną.
Nigdy nie wolno zapominać o powadze, tradycyjnie zastrzeżonej dla religijnego kultu (zwłaszcza zachodniego).
Jeśli propozycja tańca religijnego na Zachodzie rzeczywiście miałaby zostać przyjęta trzeba byłoby zatroszczyć się, aby jego miejsce znajdowało się poza liturgią, w takich miejscach zgromadzeń, które nie mają ściśle liturgicznego przeznaczenia. Ponadto księża nie mogą nigdy brać udziału w tańcu.
Możemy tu przypomnieć, jak bardzo ubogaciła nas obecność mieszkańców wyspy Samoa w Rzymie na festiwalu misyjnym w 1971 r. Na końcu Mszy wykonali oni taniec na placu św. Piotra: niosąc radość wszystkim obecnym.
Przypisy:
[1]. Sobór Watykański II, Konstytucja o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium, 37.
[2]. Argumentując za włączeniem tańca artystycznego do liturgii można się powoływać na teksty Gaudium et spes nr 53, 57, 58. Te wskazane teksty mówią ogólnie o różnych obliczach kultury i o sztuce, która wznosi przez prawdę i piękno. Jednakże nie ma w nich w żaden konkretny sposób odniesienia do tańca. Co prawda, taniec może być także sztuką, mimo to nie można mówić, że ojcowie soborowi, kiedy mówili o sztuce podczas obrad Soboru, mieli przed oczami także rzeczywistość tańca. Punkt 62 konstytucji Gaudium et spes z pewnością nie może być odnoszony do tego przypadku. To co ten punkt mówi o formach artystycznych i o ich wadze w życiu Kościoła odnosi się do wyposażenia obiektów sakralnych. Dowód sprzeciwiający się wykorzystaniu tych słów w odniesieniu do tańca znajduje się w tekstach wskazanych w znajdującym się tam przypisie: punkt 123 Konstytucji o Liturgii oraz przemówienie Pawła VI do artystów w Rzymie w 1964 r.
Tłumaczenie: s. Małgorzata Korniluk FMM, p. Mycka
Źródło informacji: SANCTUS.pl
Zapomniane prawdy c.d.
Autor:
Tomasz Stępień
"Dosyć już nasłuchał się tłum o tym, co się zwie 'prawami człowieka', niechże usłyszy kiedyś o prawach Boga."
Leon XIII
Michał Davies - Zrozumiałość i uczestnictwo
Autor:
Tomasz Stępień
Jest to fragment książki znakomitego pisarza katolickiego, Michała Daviesa, konwertyty z protestantyzmu, "Pope Paul's Mass" - (Msza papieża Pawła). Książka zostanie wydana przez Wydawnictwo Te-Deum najprawdopodobniej w 2012 roku.
Ks. Ludwik Bouyer, jeden z najbardziej zasłużonych żyjących członków przedsoborowego ruchu liturgicznego, przytacza słowa pewnego biskupa:
„Jedyną akceptowalną Eucharystią jest dziś taka, która koncentruje się wokół postępu technologicznego, dojrzałości rodzaju ludzkiego etc. Innymi słowy, mamy do czynienia z samouwielbieniem człowieka zamiast wychwalania Bożej łaski, z modlitwą faryzeusza zamiast Eucharystii Kościoła” (7).
Oczywiście ojcowie II Soboru Watykańskiego nie przewidzieli zastąpienia kultu Boga kultem człowieka, jednak zatwierdzona przez nich konstytucja o liturgii zawierała bomby zegarowe, które radykałowie wykorzystali jako pretekst dla zainicjowania planowanych zmian. Paragraf XIV Sacrosanctum Concillium podkreśla, że „przy odnowieniu i pielęgnowaniu świętej liturgii” trzeba bardzo mieć na uwadze „pełne i czynne uczestnictwo całego ludu”.
Celem tradycyjnej liturgii było złożenie transcendentnemu Bogu ofiary ze stosowną powagą i godnością. To właśnie owo dostojeństwo i godność były celem, do którego przywiązywano największe znaczenie. W tradycyjnej Mszy znaczenie ma cześć oddawana Bogu, istotne jest więc przede wszystkim to, by ofiara sprawowana była w sposób odpowiadający majestatowi Boga, któremu ma zostać złożona. Paragraf XIV konstytucji o liturgii jest jednoznaczny: uwagę należy skupić raczej na zgromadzeniu, niż na Bogu. W swym komentarzu do nowych obrzędów Mszy ks. Peter Couglan zauważa, że główne kierunki reformy wyrazić można za pomocą dwóch haseł: „zrozumiałość” i „uczestnictwo”:
„Zrozumiałość i uczestnictwo – zasady te posiadały swój własny dynamizm, stąd raz zastosowane w praktyce dały początek procesowi, który trwa po dziś dzień” [8]. Proces ten nie może się zakończyć, gdyż jeśli Msza musi być dostosowywana, by zadowolić zgromadzenie, musi ona nieustannie ewoluować, by dotrzymać kroku stałemu rozwojowi kulturalnemu i społecznemu. To właśnie to przewidywał kard. Staffa podczas soborowej debaty o liturgii, nie przewidział on jednak tempa, z jakim będzie postępować owa permanentna ewolucja.(9).
Nie jest możliwe, by ów proces adaptacji i ewolucji polegał po prostu na dostosowaniu liturgii do wzorca kulturowego danego kraju, czy nawet konkretnej diecezji. Żadna parafia nie mogłaby dziś otrzymać od liturgicznego establishmentu czterogwiazdkowego ratingu, gdyby celebracja każdej Mszy nie była starannie przygotowana w taki sposób, by wyjść naprzeciw rzekomym potrzebom konkretnego zgromadzenia. Owe domniemane potrzeby uzależnione są od wieku, kultury i uwarunkowań etnicznych.
Niektórzy amerykańscy liturgiści twierdzą wprost, że nie są usatysfakcjonowani z używania angielskiego tłumaczenia nowego mszału – potrzebują rzekomo formy kultu, która byłaby wyrazem amerykańskiego stylu życia. Wymaga to oczywiście nowych tekstów, opracowanych konkretnie dla Stanów Zjednoczonych i napisanych w idiomatycznym dialekcie amerykańskim. „Catholic Telegraph” z 26 października 1979 roku donosił o dwudniowym seminarium liturgicznym w archidiecezji Cincinnati, podczas którego postulaty te zostały wprost wyartykułowane. Jeden z mówców, o. Thomas Reichstatter OFM, wystąpił z następującą propozycją, mającą pomóc w stworzeniu „autentycznego” amerykańskiego kultu:
„Rozwiązaniem nie jest kategoryzowanie kultu, ani odrywanie go od życia codziennego, ale celebracja w prawdziwie amerykańskim kontekście kulturowym, w której będziemy mogli wyrazić siebie samych. Obecnie posługujemy się jedynie liturgią tłumaczoną (z języków obcych – przyp. tłum)”, instrukcje z roku 1978 przyznawały, że „teksty tłumaczone z innych języków nie spełniają oczekiwań”, stąd konieczne będzie opracowanie nowych.
„Czas rozpocząć tworzenie tekstów, które uchwycą piękno i poetykę naszego języka. (…) W naszej kulturze rzeczą normalną jest mówienie do siebie po imieniu. Sprawy te odgrywają duże znaczenie w naszych celebracjach”. Dlatego Amerykanie „powinni móc podczas liturgii witać się i pozdrawiać”.
„Amerykanie uczeni byli zawsze, że Msza to coś, na co się idzie”. W rezultacie wielu ludzi musi dziś zrozumieć, że „jest to coś, co sprawujemy wspólnie”.
Mówca stwierdził dalej, że „gdy Ewangelia stanowi element naszej kultury, wówczas naprawdę znajdujemy się blisko Boga, wiemy o wiele lepiej, czego On od nas chce i mamy lepszą motywację, by to czynić”.
Z kolei siostra Renee Rust z University of Dayton mówiła o różnorodności symboli w życiu i o znaczeniu, jakie one przekazują. Podkreślała, że symbole wyrastające z naszego doświadczenia kulturalnego są w liturgii nie tylko czymś całkowicie odpowiednim, są też środkami naszego własnego duchowego ubogacenia. Warsztaty, podczas których uczestnicy mogli swobodnie wymieniać swe poglądy, zaowocowały wieloma propozycjami i spostrzeżeniami. Oto kilka z nich:
- Powinno się zaprowadzić zwyczaj wspólnego przygotowywania niedzielnej Mszy przez kapłanów oraz poszczególne rodziny. Byłaby to odpowiedź na „palącą potrzebę osobistego udziału”, pobudzająca poczucie przynależności i odpowiedzialności rodziny za parafię.
- Należy zaakceptować „pewien zakres chaosu” w kościele, w tym „możliwość okrążania ołtarza i gromadzenia się wokół niego”. Sugeruje się nawet możliwość „usunięcia ławek”.
- W naszym codziennym życiu często napotykamy na różne „przejawy świętości”, których nie potrafimy rozpoznać. Świętości doświadczamy wszędzie. Liturgia ukształtowana wedle doświadczeń wiejskiej rodziny może być nadzwyczaj głęboka, Kościół jednak musi odpowiedzieć również na doświadczenia życia miejskiego. „Przebywanie na ruchliwej miejskiej ulicy, doświadczanie różnorodności otaczających mnie ludzi oraz poczucie wolności i jedności z tym, co rozgrywa się wokół, jest intensywnym przeżyciem sacrum, jednak nasza liturgia w żaden sposób tego nie uwzględnia” – mówił jeden z uczestników.
- Silny nacisk na wolność, obecny w amerykańskiej kulturze, powinien znaleźć wyraz w liturgii.
Realizacja takich postulatów musi nieuchronnie doprowadzić do podziału w parafii. Przed soborem, gdy liturgia była skoncentrowana na Bogu, każdy członek parafii mógł uczestniczyć w każdej z licznych Mszy, z których każda sprawowana była zasadniczo w identyczny sposób – jedyna różnica polegała na tym, że we większości parafii Msza niedzielna była śpiewana. Obecnie przeciętny parafianin musi starannie wybierać Mszę, w przeciwnym razie ryzykuje, że trafi na taką, której etos jest całkowicie obcy jego własnemu wyobrażeniu o kulcie. Msze te upodobniane są do przedstawień dla dzieci, albo wypełniane pseudofolkową kakofonią mającą przyciągnąć nastolatków, którzy są rzekomo tak uzależnieni od atmosfery dyskotek, że nie sposób oczekiwać od nich uczestnictwa w liturgii, jeśli jej atmosfera nie będzie przeniknięta duchem muzyki disco.
Przypisy:
(7) T. Molnar, Christian Humanism, Chicago 1978, s. 32.
[8] P. Couglhan, The New Mass, A Pastoral Guide, Londyn 1969, s. 14.
(9) Michael Davies, Pope John’s Council, Devon 1977, s. 233.
Źródło informacji: http://forum.piusx.org.pl
czwartek, 22 grudnia 2011
Lefebryści odpowiedzieli na propozycję Watykanu
Autor:
Tomasz Stępień
Watykański rzecznik prasowy potwierdził, że Stolica Apostolska otrzymała od Bractwa św. Piusa X dokumentację, stanowiącą odpowiedź na tak zwaną preambułę doktrynalną. Chodzi tu o dokument, którego przyjęcie przez lefebrystów umożliwiłoby nadanie im misji kanonicznej w Kościele katolickim. Ks. Federico Lombardi SJ oświadczył, że zawartość dokumentacji jest analizowana przez watykańską komisję Ecclesia Dei.
środa, 21 grudnia 2011
Kościół zamieniony na warzywniak. W Belgi jak najbardziej.
Autor:
Tomasz Stępień
Ten piękny katolicki kościół p.w. św. Katarzyny w Brukseli już wkrótce zostanie zamieniony na warzywniak. Wszystko za sprawą władz miasta, które będąc jego prawnym właścicielem postanowiły zmienić jego przeznaczenie. Powodem jest coraz mniejsza frekwencja wiernych na niedzielnych mszach i coraz większe zaangażowanie budżetu miasta w jego utrzymanie. Kuria biskupia popiera pomysł władz miasta i poprzez dziekana Claude Castiau poinformowała proboszcza parafii o obowiązku opuszczeniu kościoła przez wiernych po 31 grudnia 2011 r. a jemu samemu przydzieliła nowe obowiązki duszpasterskie. Obecnie wierni zgromadzeni w komitecie "Amis de Sainte Catherine" zbierają podpisy pod protestem do władz mającym na celu zabezpieczenie świątyni przed profanacją. Aby podpisać petycję kliknij tutaj
Zapomniane prawdy c.d.
Autor:
Tomasz Stępień
Wydarzenia sprzed tysiąca sześciuset lat (kryzys ariański) powtarzają się z kilkoma różnicami w dniu dzisiejszym. Dziś Aleksandria to cały Kościół wstrząsany w posadach."
"Dlaczego tak niewiele się robi dla wzmocnienia filarów Kościoła, aby się nie zawaliły? Jeśli ktoś wciąż żywi przekonanie, że wydarzenia dziejące się w łonie Kościoła są kwestiami marginalnymi, znaczy to jedynie, iż osoba taka należy do przypadków nieuleczalnych. Większa jeszcze odpowiedzialność spoczywa na przywódcach Kościoła, którzy nie zajmują się tymi problemami albo wierzą, że potrafią zaradzić złu za pomocą jakiejś prowizorki. Nie, tu gra idzie o wszystko; tu gra idzie o Kościół. Mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju rewolucji kopernikańskiej, która wybuchła w samym sercu Kościoła, gigantycznej rewolucji w Kościele.
biskup Rudolf Graber
"Sant'Atanasio e la Ciesa del nostro tempo" Civilta, Brescia 1974, s. 28, 79
Duchowość św. Maksymiliana
Autor:
Tomasz Stępień
Konferencje i kazania podczas pielgrzymki do Częstochowy
DUCHOWOŚĆ ŚW. MAKSYMILIANA
Warszawa-Częstochowa, 4-15 VIII 2011 r.
Do pobrania i odsłuchania w formacie MP3
Archiwum 20 nagrań
ZIP (168 Mb)
Przeciąganie liny
Autor:
Tomasz Stępień
Ks. Wojciech Grygiel z Bractwa św. Piotra: Problem pojednania z lefebrystami tkwi o wiele głębiej niż w doborze argumentów do dyskusji o wolności religijnej czy ekumenizmie. To są kwestie wtórne. Rozmawiał Maciej Müller
Maciej Müller: Lefebryści odrzucili zaproponowaną przez Watykan propozycję ugody, której warunkiem jest przyjęcie doktrynalnej preambuły. Co to oznacza?
Ks. Wojciech Grygiel: Wiele mediów podało, że Bractwo św. Piusa X zerwało w ten sposób trwające od wielu miesięcy rozmowy ze Stolicą Apostolską. To błędne przekonanie – przedstawiciele lefebrystów nie przyjęli preambuły w przedstawionej im formie. Jej treści wprawdzie nie ujawniono, ale z samego faktu odrzucenia możemy się domyślić, co tam było: próba wspólnego spojrzenia na takie kwestie sporne jak wolność religijna, ekumenizm, dialog międzyreligijny czy choćby kwestia tego, czy Sobór Watykański II stanowi depozyt wiary i czy dezaprobata dla niego przekreśla możliwość porozumienia.
Printfriendly
POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.