_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

sobota, 15 kwietnia 2023

Zapomniane prawdy - Kard. Siri: "Mamy mnóstwo sloganów, podczas gdy nie naucza się już katechizmu"

 

Mamy mnóstwo sloganów, podczas gdy nie naucza się już katechizmu; ciągle wspomina się o „duszpasterstwie”, podczas gdy stopniowo odchodzi się od świętych posług; mówi się o Słowie Bożym – a jednak naucza się go tak, jakby było bajką. Pojawiają się rozprawy o bliskości z Bogiem, a jednocześnie wyśmiewa się i drwi z Najświętszej Eucharystii. Przynajmniej w praktyce. I to wszystko jest (niby) postępem!

Abp Giuseppe kard. Siri w 1975 r. na łamach Rivista Diocesana Genovese.
*Tłumaczenie AJ.

środa, 12 kwietnia 2023

Różaniec. Tajemnice - które postaramy się wyjaśnić

Zdjęcie autorstwa Freepik

Różaniec jest tradycyjną modlitwą katolicką, która ma swoje korzenie w średniowieczu. Składa się z różnych modlitw, a podczas odmawiania różańca, wierni medytują nad tajemnicami z życia Jezusa i Maryi. Tajemnice te, są podzielone na cztery części: tajemnice radosne, bolesne, chwalebne i światła. W tym artykule skupimy Państwa uwagę na tajemnicach bolesnych oraz chwalebnych. Przytoczymy wydarzenia, jakie miały miejsce oraz ukształtowały późniejszy charakter modlitwy. Artykuł dla łatwości poruszania się w nim, został przez nas rozbity na każdą z części tajemnicy Bolesnej oraz Chwalebnej.

Tajemnice bolesne

Związane są cierpieniem Jezusa Chrystusa podczas Jego męki, mają na celu pomoc wiernym w głębszym zrozumieniu miłości Boga i zbawienia, jakie przyniósł Jezus przez swoje cierpienie. Jest pięć tajemnic, pokrótce opiszemy każdą z nich:

I Modlitwa w Ogrójcu

Pierwsza tajemnica bolesna dotyczy modlitwy Jezusa w Ogrójcu, gdzie prosił Ojca, aby oddalił od Niego kielich cierpienia, ale jednocześnie był gotów spełnić Jego wolę. To wydarzenie pokazuje głębię modlitwy Jezusa, Jego ból i zaufanie do Ojca.

II Biczowanie

Drugą tajemnicą bolesną jest biczowanie, którego doświadczył Jezus na podwórzu Pretorium. Rzymianie biczowali Jezusa ze szczególnym okrucieństwem, zadając Mu niewyobrażalne cierpienie. Biczowanie uświadamia nam, jak bardzo Jezus cierpiał z miłości do nas. Podkreślmy raz jeszcze, powtarzając, z miłości do nas. Biczowanie uzmysławia również, jak ważne jest, abyśmy oczyszczali się z grzechów, które Go ranią.

III Cierniem ukoronowanie

Trzecia z naszych tajemnic dotyczy ukoronowania Jezusa cierniem, które miało na celu jego poniżenie oraz upokorzenie. Żołnierze szydzili, prześmiewali się z Jezusa, króla Żydów, nakładając cierniową korone. Tajemnica ta przypomina nam o tym, że Jezus przyjął wszelkie zniewagi i poniżenia dla naszego zbawienia.

IV Droga Krzyżowa

Czwarta tajemnica bolesna opowiada o Drodze Krzyżowej Jezusa, który niosąc ciężki krzyż na ramionach, zmierzał ku Golgocie. To wydarzenie ukazuje ogrom miłości Jezusa do ludzi, a także skłania do refleksji o naśladowaniu Jezusa przez wytrwałość w cierpieniu, a dla nas pokorę w próbie.

V Śmierć na Krzyżu

Ostatnią z tajemnic jest piąta która, mówi o śmierci Jezusa na krzyżu. Zmęczony, poraniony i porzucony przez większość swoich, Jezus umiera na krzyżu, ofiarując swoje życie za zbawienie ludzkości. Ta tajemnica przypomina nam o niezmierzonej miłości Boga, która doprowadziła Go do oddania swojego Syna na śmierć za nasze grzechy.

Tajemnice chwalebne

Przyjrzyjmy się tym z tajemnic, które są nazwane chwalebnymi, są one związane z zmartwychwstaniem Jezusa oraz chwałą, jaką otrzymał od Ojca. Te tajemnice odnoszą się do nadziei na życie wieczne i triumfu Chrystusa nad śmiercią. Oto pięć tajemnic chwalebnych:

I Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Pierwsza tajemnica chwalebna dotyczy zmartwychwstania Jezusa, które miało miejsce trzy dni po Jego śmierci na krzyżu. Zmartwychwstanie to triumf życia nad śmiercią i potwierdzenie prawdziwości Jego nauk. Przez zmartwychwstanie, Jezus otworzył drzwi do życia wiecznego dla wszystkich, którzy wierzą.

II Wniebowstąpienie

Druga tajemnica chwalebna opowiada o wniebowstąpieniu Jezusa do nieba, gdzie zasiadł po prawicy Ojca. Wniebowstąpienie oznacza zakończenie misji Zbawiciela na ziemi i przyjęcie godności. Ta tajemnica wzywa nas, abyśmy dążyli do nieba i tęsknili za spotkaniem z naszym Panem.

III Zesłanie Ducha Świętego

Trzecia tajemnica przekazuje historię o zesłaniu Ducha Świętego na apostołów i Maryję w dniu Pięćdziesiątnicy. Duch Święty przyszedł, aby napełnić ich mocą i odwagą do głoszenia Ewangelii. Ta tajemnica przypomina nam o obecności Ducha Świętego w naszym życiu, który daje nam siłę i prowadzi do świętości.

IV Wniebowzięcie Maryi

Czwarta tajemnica dotyczy wniebowzięcia Maryi, matki Jezusa. Maryja, będąc bez grzechu, została wyniesiona do nieba ciałem i duszą. Wniebowzięcie Maryi jest dowodem na to, że Bóg chce naszego zbawienia i pokazuje, jak wielka jest rola Maryi jako Matki Kościoła i naszego orędownika.

V Ukoronowanie Matki Bożej na Królową nieba i ziemi

Piąta tajemnica chwalebna opowiada o ukoronowaniu Maryi na Królową nieba i ziemi. Maryja, jako Matka Boża, została wyniesiona do najwyższego miejsca w niebie, gdzie wstawiennictwem swoim wspiera nas w naszym życiu duchowym. To wydarzenie ukazuje nam, jak wielką miłość Bóg ma dla swojej Matki, a także zachęca nas do oddania się pod jej opiekę i nawiązania głębszej więzi z Maryją.

Podsumowanie

Różaniec jest nie tylko modlitwą, ale także medytacją nad życiem Jezusa i Maryi, która prowadzi nas do głębszego zrozumienia Bożej miłości i Jego planu zbawienia. Tajemnice bolesne uczą nas o wartości cierpienia i ofiary, podczas gdy tajemnice chwalebne wypełniają nas nadzieją i radością płynącą ze zmartwychwstania i chwały Jezusa oraz Jego Matki.

Odmawiając różańce, pomagamy wzmocnić naszą więź z Bogiem, pogłębić naszą wiarę oraz uzyskać łaski i wsparcie potrzebne w życiu duchowym. Niezależnie od tego, czy jesteśmy początkującymi, czy doświadczonymi w modlitwie, warto poświęcić czas na medytowanie nad tajemnicami różańca, aby odkryć bogactwo mądrości i duchowego wzrostu, jakie niesie ze sobą ta starożytna modlitwa. A jeżeli szukacie różańca, który oddawałby część Matce Bożej, polecamy sklep Rosaropoly, znajdziecie Państwo w nim takie, które przyozdobione zostały obliczem Maryji, aby jej wizerunek mógł towarzyszyć podczas modlitwy.


Zdjęcie autorstwa Freepik
Tajemnice bolesne

Modlitwa w Ogrójcu - zgodne z Ewangelią wg św. Mateusza 26,36-46 oraz Ewangelią wg św. Łukasza 22,39-46.

Biczowanie - zgodne z Ewangelią wg św. Mateusza 27,26 oraz Ewangelią wg św. Marka 15,15.

Cierniem ukoronowanie - zgodne z Ewangelią wg św. Mateusza 27,27-31 oraz Ewangelią wg św. Jana 19,2-3.

Droga Krzyżowa - zgodne z Ewangelią wg św. Mateusza 27,31-34, Ewangelią wg św. Marka 15,20-23, Ewangelią wg św. Łukasza 23,26-32 oraz Ewangelią wg św. Jana 19,16-17.

Śmierć na Krzyżu - zgodne z Ewangelią wg św. Mateusza 27,45-56, Ewangelią wg św. Marka 15,33-41, Ewangelią wg św. Łukasza 23,44-49 oraz Ewangelią wg św. Jana 19,25-37.

Tajemnice chwalebne

Zmartwychwstanie Pana Jezusa - zgodne z Ewangelią wg św. Mateusza 28,1-10, Ewangelią wg św. Marka 16,1-8, Ewangelią wg św. Łukasza 24,1-12 oraz Ewangelią wg św. Jana 20,1-18.

Wniebowstąpienie - zgodne z Ewangelią wg św. Marka 16,19-20, Ewangelią wg św. Łukasza 24,50-53 oraz Dziejami Apostolskimi 1,6-11.

Zesłanie Ducha Świętego - zgodne z Dziejami Apostolskimi 2,1-13.

Wniebowzięcie Maryi - choć nie ma bezpośredniego opisu tego wydarzenia w Pismach Świętych, to wniebowzięcie Maryi jest dogmatem Kościoła katolickiego ogłoszonym przez papieża Piusa XII w 1950 roku.

Ukoronowanie Matki Bożej na Królową nieba i ziemi - podobnie jak w przypadku wniebowzięcia, nie ma dosłownego opisu tego wydarzenia w Biblii, ale jest to tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego, mające swoje podstawy m.in. w Objawieniu.


TEKST SPONSOROWANY

sobota, 8 kwietnia 2023

Exultet / Orędzie Wielkanocne

„Exsultet”, czyli Orędzie wielkanocne. Pieśń ta przypisywana jest św. Ambrożemu.Hymn „Exsultet” (co po łacinie oznacza „Niech się weseli”) po raz pierwszy pojawia się w liturgicznych księgach obrządku gallikańskiego, w VII i VIII wieku. W księgach tych przypisuje się jego autorstwo św. Augustynowi, ale jest to prawdopodobnie skutek ogromnego autorytetu tego świętego w Galii. Nasz „Exsultet” powstał w samej Galii, w kręgach monastycznych, choć podobno za jego autora należy uważać św. Ambrożego z Mediolanu, który skomponował wiele hymnów kościelnych. Do liturgii rzymskiej „Exsultet” został włączony na początku IX wieku. Nazwa „Orędzie paschalne” (praeconium paschale) w odniesieniu do „Exsultet” jest stosunkowo niedawna i po raz pierwszy figuruje w neogallikańskich mszałach francuskich z XVIII wieku. Wcześniejsze nazwy to: „Błogosławieństwo świecy” (benedictio cerei) lub „Pochwała świecy” (laus cerei). Nazwa „Błogosławieństwo świecy” jest oczywiście zrozumiała w kontekście ceremonii sprzed reformy Piusa XII, gdzie obrzęd ten miał miejsce w trakcie śpiewu orędzia.

piątek, 7 kwietnia 2023

Chorał gregoriański na Wielki Piątek

 


Ks. Marian Morowski SI: Kazanie na Wielki Piątek


Treść: Widok Pana Jezusa podniesionego na krzyżu leczy w nas – a) pożądliwość ciała, b) pożądliwość oczu, – c) pychę żywota.

––––––––––––

"Ja zaś, gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie". Jan XII, 32.

Gdy Zbawiciel nasz Jezus wstępował na górę Kalwarii pod brzemieniem krzyża, szło za Nim wielkie mnóstwo ludzi. Ale bardzo różne były ich uczucia i zamiary. Szli za Jezusem oprawcy, niosąc okrutne narzędzia, aby Go ukrzyżować. Szli faryzeusze i starszyzna żydowska, aby nasycić swą nienawiść widokiem śmierci Jezusa i konającemu urągać. Szły tłumy obojętnych, ciekawością wiedzione. Szła i nieliczna garstka przyjaciół Jezusa: niewiasty pobożne, Jan święty i Matka Jezusa, siedmioma boleści mieczami przeszyta; wszyscy zanurzeni w morzu boleści, ale miłością Zbawiciela ciągnieni.

I my, najmilsi w Panu, przyłączmy się w duchu do tego żałosnego orszaku i zdążajmy za Jezusem na Golgotę. Ufam w Panu, że przynajmniej w tym dniu, najświętszym w roku, nie masz między nami ludzi krzyżujących Jezusa, tj. chrześcijan, którzy, trwając w grzechu, nie przestają – jak mówi Pismo św. – krzyżować w sercu swoim Syna Bożego (2). Niechaj też nie będzie obojętnych i oziębłych. Że takimi byli Żydzi i poganie – nic dziwnego; ale czyż może chrześcijanin, który wierzy, iż to Bóg z miłości ku niemu wcielony, dźwiga drzewo krzyża grzechami jego obciążone, i ma na tej górze umrzeć ofiarą dla jego zbawienia – czyż może suchym okiem na to patrzyć i z zimnym sercem wstępować po krwawych śladach swego Zbawiciela?

Na szczycie góry staniemy z Maryją i Janem u stóp krzyża i, patrząc na Pana umierającego, oglądając Jego rany, słuchając obelg, które na Niego miotają, nie tylko współboleć z Nim będziemy, ale zastanowimy się, dla jakiej przyczyny tyle cierpień i obelg znosić raczy. Czyż nie dosyć było Synowi Bożemu jedną kroplę Krwi, jedną łzę ofiarować dla zgładzenia wszystkich grzechów świata? Czemuż tyle rozmaitych mąk podejmuje, czemuż na krzyżu umiera? Zaiste jedna łza Boga wcielonego mogła świat odkupić, bo była wartości nieskończonej. Ale inną nam podał Pan Jezus przyczynę, dla której tak bolesny obrał sposób odkupienia: Ja zaś – rzekł – gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie. – "A mówił to – dokłada Ewangelista – oznajmując, jaką śmiercią miał umrzeć". Taką więc śmiercią, na krzyżu podwyższony, umrzeć chciał Jezus w tym celu, aby wszystko do siebie pociągnąć.

Te Boskie słowa rozważymy, najmilsi w Panu, lecz wprzódy prośmy o łaskę zrozumienia ich, rzućmy się do nóg Ukrzyżowanego, jako nas Prorok wzywa: Pójdźcie, pokłońmy się i upadajmy i płaczmy przed Panem, który nas stworzył; albowiem On jest Panem Bogiem naszym, a my ludem pastwiska Jego i owcami ręki Jego (3). Jezu, Boże nasz ukrzyżowany, otośmy u stóp Twego krzyża, Twoje stworzenia, dla których stałeś się człowiekiem i przyszedłeś do tej gorzkiej śmierci! Ojcze dusz naszych, oto Twe dziatki, któreś synaczkami swymi zwać raczył, którym Krwią swoją okupiłeś dziedzictwo niebieskie! Pasterzu dobry, oto owieczki ręki Twojej, któreś szukał po manowcach tego świata i cierniami poranione dopiero na tej górze je znalazłeś i chcesz je na ramionach swych do owczarni zanieść. Boski Oblubieńcze dusz naszych, oto te dusze, w których się tak rozmiłowałeś, że dla nich ostatnią kroplę Krwi wylewasz, aby je tą Krwią obmyć i ozdobić. Otośmy wszyscy u nóg Twoich zranionych, Jezu! Przyszliśmy płakać za grzechy nasze i rozpamiętywać cuda Twej nieogarnionej miłości. Spuść na nas łaskawie Twe gasnące oczy; daj nam zrozumieć, czego żądają od nas Twoja miłość i Twe cierpienia i daj nam uczynić u stóp Twego krzyża niezłomne postanowienie wypełnienia tych obowiązków miłości.

Matko bolesna, wstaw się za nami! Zdrowaś Maryjo, boleści pełna...

Ja zaś, gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie – mówi Pan Jezus. – Czym jest ta ziemia, od której Pan jest podwyższon? Czym jest ten świat, od którego krzyż Go odłącza? Wszystko, co jest na świecie – mówi Apostoł – jest pożądliwość ciała, i pożądliwość oczu, i pycha żywota (4). Te trzy namiętności, tj. żądza dogadzania ciału, żądza marnych dóbr ziemskich, pycha – oto cała istota tego świata. Tymi trzema łańcuchami serce ludzkie było do ziemi przykute i nie mogło ich skruszyć, albowiem, jak mówi Pismo, troisty sznurek trudno się zrywa (5).

Cóż więc uczynił Zbawiciel? Podwyższony na krzyżu, oddzielił się od świata i przyciągając nas do siebie, zerwał, skruszył te trojakie pęta. Rozważmy to szczegółowo. Najpierw jakim sposobem Chrystus ukrzyżowany pokonał pożądliwość ciała?

I. Podnieśmy tylko oczy duszy, a patrzmy, oglądajmy Jezusa od stóp do głowy. Od stopy nogi aż do wierzchu głowy nie masz w Nim zdrowia – woła zdziwiony Prorok – rana i siność i spuchły raz, nie jest zawiązany ani lekarstwem opatrzony ani oliwą namaszczony (6). Głowa znękana, cierniem pokłuta, to się na krzyż, to na ramiona skłania, a nie znajduje spoczynku. Oczy Krwią zaszłe; twarz od razów sina, oplwana i smutna aż do śmierci; po brodzie i włosach starganych Krew najświętsza się sączy. Ramiona okrutnie naciągnięte, stawy kości rozerwane; ręce i nogi wielkimi gwoździami przebite, coraz bardziej, coraz okrutniej się rozdzierają. Całe to panieńskie ciało, razy krwawymi, głębokimi posiekane i poorane, jako ta księga u Proroka z obu stron zapisana, na której tylko biady i lamenty czytać (7). Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje (8). Opuszczony od Ojca, odepchnięty od ludzi, których się stał bratem, wisi na trzech gwoździach, wobec niewdzięcznej Jerozolimy, pomiędzy niebem zaćmionym a ziemią nienawistną – wisi Bóg-człowiek, obnażony, zbolały, milczący; niczym się ziemi, jak tylko krzyżem, nie dotyka.

Cóż znaczy ta krwawa postać? na cóż postawiony jest przed nami – według proroctwa Symeona – ten znak, któremu się tak okrutnie przeciwią? (9) Myśmy Go poczytali – mówi Prorok – jako trędowatego a od Boga ubitego i uniżonego; lecz On zranion jest za nieprawości nasze, starty jest za złości nasze; karność pokoju naszego na Nim, a sinością Jego jesteśmy uzdrowieni (10). Rany więc i siności Zbawiciela są – według słów Proroka – Boskim lekarstwem na rany duszy naszej, osobliwie na pożądliwość ciała; gdyż na to został ukrzyżowany Jezus – mówi Apostoł – aby było zepsowane ciało grzechu (11).

Uważmy, jakim to sposobem? Pożądliwość ta, najmilsi, nie jest jak rana ciału zadana, bo taką i ludzkie leki uzdrowią; takie rany i słabości Chrystus jednym słowem, dotknięciem zwykł był leczyć; ale jest to rana w najgłębszych tajnikach duszy naszej ukryta, jest to jad w samą wolną wolę wpojony, który ją w tak opłakany stan wprawia, iż zdaje się, że już nie może iść za rozumem i za prawem Bożym, i jakby gwałtem związana poddaje się jarzmu namiętności. Jakżeż więc Zbawiciel mógł wolną wolę uleczyć? jakże miał jej wydrzeć to dążenie do zmysłowości, a gwałtu jej nie zadać i wolności jej nie naruszyć? Otóż najmilsi, jeden środek wynalazła odwieczna Mądrość, a miłość nieskończona do skutku go przywiodła. Zstąpię z mego majestatu, rzekł Bóg-Zbawiciel, stanę się ich bratem, wezmę serce jak oni, ukażę im przez lat 33 w różnych tajemnicach moją słodycz, łaskawość, poświęcenie, miłość; a tak – pociągnąwszy wszystkie serca do siebie – aby obrzydła tym sercom pożądliwość ciała, aby im obmierzły te grzechy ohydne, dam się za nie biczować, aż policzą wszystkie kości moje; dam się cierniem ukoronować, na krzyżu przybić. I wtedy przecież ich zwyciężę, albowiem mocna jako śmierć miłość. I wtedy oderwę ich od ziemi, od pożądliwości ciała i pociągnę wszystko do siebie. Ja zaś, gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie.

Panie mój najwyższy, czyż Twa mądrość nie zawiodła się w swych zamiarach? Czy nie darmo takie męki zniosłeś? czyś oderwał serca ludzkie od pożądliwości ciała? A jakżebyś mógł zbłądzić. Ty Wszechwiedzący? Oto za Tobą dwa miliony Męczenników z radością na katusze najokropniejsze biegną; tysiące świętych pokutników, począwszy od Magdaleny, która Cię jeszcze na krzyżu widziała, zaludniają pustynie i tam tak krwawo z pożądliwością walczą, że ich długie żywoty są tylko długim męczeństwem; tysiące świętych dziewic świata i jego uciech wyrzekają się ślubem i przez posty, niespania, włosienice Tobie niewinne swe ciało jako całopalenia poświęcają. We wszystkich stanach, we wszystkich wiekach niezliczone mnóstwo wybranych, nie tylko od grzechu bardziej jak od śmierci stronią, ale nawet, jak naucza Apostoł, członki swoje umartwieniem Chrystusowym krzyżują. I cóż tym wszystkim takiej odwagi i takiej miłości dodaje? cóż do takiej walki, powiem do takiego męczeństwa zachęca, jeśli nie ta miłość jak śmierć mocna, która z krzyża promienieje. O, nie zawiodły Cię Panie, zamiary Twej miłości; nie darmoś tak cierpiał na krzyżu; prawdziwieś wyrzekł, że gdy będziesz podwyższon od ziemi, pociągniesz serca do siebie.

Ale jakimże sposobem nie wszystkieś serca pociągnął? Czyś o nas zapomniał, lub czyś nas do swoich nie liczył, gdyś mówił, że wszystko ku sobie pociągniesz? Bracia najmilsi! skąd ta różnica pomiędzy nami a miłośnikami krzyża? Wszak i przed nami, jako przed onymi Świętymi, stoi ten krzyż krwawy – zachęta i pobudka i osłoda dla wszystkich, którzy wierzą w Chrystusa. Wszak i my co rok w tym świętym czasie oglądamy oczami wiary Mistrza naszego na krzyżu, jak okazuje nam swe rany, które Mu grzechy nasze zadały i czeka rozkrzyżowany w najsroższych katuszach. A na cóż czeka? Aż usłyszy z ust naszych to, czego żąda – to, dlaczego się narodził i dlaczego umiera. A czegóż to żąda? – Abyśmy się wyrzekli przed konającym Zbawicielem, wyrzekli na zawsze pożądliwości ciała, znienawidzili ją, obrzydzili ją sobie i odtąd, za przykładem Świętych, w samym tylko Ukrzyżowanym się kochali.

Bracia, czy ludzkie serca mamy? albo trzebaż jak onego dziecka Proroka nazwać imię nasze bez serca (12). Cóż więcej mógł uczynić Bóg ukrzyżowany, aby nas oderwać od ziemi, od ciała, od grzechu – i do siebie pociągnąć? Czy coś więcej jeszcze ma czynić? czyż więcej jeszcze cierpieć dla nas? On i na to gotów; nieraz objawił, że gdyby to możliwym i pożytecznym było, z radością by drugi raz całą swą mękę ponowił, aby jedną duszę wyratować i do siebie pociągnąć.

Najmilsi! naprawdę mówię, i w imieniu Pana Jezusa proszę: pomyślmy i powiedzmy szczerze, co więcej miał czynić Pan Jezus, aby nam obrzydzić pożądliwość ciała i skruszyć jej pęta i zagrodzić nam drogę do grzechu? Czyście wspomnieli kiedy o tym, gdy was zwodnicze ponęty ciała ciągnęły, że krzyż, Krwią Boską skropiony, zagradza wam drogę? Nie możecie się tam dostać, jak tylko depcąc po krzyżu; nie możecie tego grzechu się dopuścić, jak tylko zelżywszy i podeptawszy Jezusa ukrzyżowanego. Wybierajcie! Ach, drodzy moi, to nie są marne wymysły; to nie moje słowa, ale Ducha Świętego, który mówi u św. Pawła, że chrześcijanin, który grzeszy, Syna Bożego depta i krew testamentu, którą poświęcony jest, za pokalaną uważa i lży Ducha łaski (13). Ha! już nigdy, o Panie ukrzyżowany, już nigdy więcej, nigdy Cię tak nie obrazimy, nigdy nie zapomnimy o Twej miłości. Zwyciężyłeś pożądliwość ciała! A jeśli w kim jeszcze jej nie zwyciężyłeś, jeśli się jeszcze kto waha, czy ma podeptać Ciebie, czy podeptać szkaradną namiętność, ten nie ma serca ludzkiego, na tym niech się spełni wyrok straszny Pisma św.: Jeśli kto nie miłuje Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęctwem (14).

II. Ale tu nie koniec miłości, walki i zwycięstwa Chrystusowego. Pokonawszy pożądliwość ciała, stacza On jeszcze bój krwawy z pożądliwością oczu, czyli żądzą dóbr ziemskich. Stójmy wciąż u stóp krzyża! Kto to wisi na tej sromotnej szubienicy? Wisi Bóg-Zbawiciel, Król chwały, Stwórca wszechświata, źródło wszelakiego dobra. Dziwujesz się, ludzki rozumie, aż ci wierzyć trudno; sądziłbyś, że Bóg, stając się człowiekiem, powinien był inaczej się urodzić, inaczej żyć, nie umrzeć, a przynajmniej nie w ten sposób umrzeć. I zaprawdę, gdyby nie grzech, może by też inaczej Pan Jezus był uczynił, może by w chwale i majestacie był się objawił. Ale wiedząc, jak namiętność posiadania, żądza tych dóbr stworzonych opanowała serca ludzkie i od Boga je odrywa, postanowił i ten łańcuch potęgą miłości skruszyć i tę ranę duszy naszej balsamem miłości uleczyć. Patrzmy, jak tego zamiaru dokonał.

Już, gdy na świat przychodził, taka Go otaczała nędza, że od wszystkich drzwi Go odpychano, i swoi Go nie przyjęli (15). Narodził się tak ubogi, że nie miał innego przytułku, jak opuszczoną stajenkę – innej kolebki, jak żłób i siano – innego towarzystwa, jak dwoje bydląt. Czyż jest na świecie żebrak, któryby tak ubogo się narodził? Żył przez lat trzydzieści tak ubogi, że własnymi rękami na chleb zarabiał. Potem przez trzy lata nie miał ani domu, ani kawałka ziemi Ten, który ziemię stworzył; z jałmużny swych stworzeń się żywił; głód, zimno, zmęczenie, rozmaite nędze i biedy znosił. Liszki mają jamy i ptaki powietrzne gniazda, a Syn człowieczy nie miał, gdzie by głowę skłonił (16). A wreszcie, jakby tym wszystkim nie dosyć wymownie nas był uczył wzgardy i wyrzeczenia się dóbr doczesnych, oto w ostatniej chwili swego życia ostatnią, najszczytniejszą naukę ducha ubóstwa nam daje. Wisi na trzech gwoździach obnażony, ze wszystkiego odarty – bo nie chce, żeby i jeden człowiek pod słońcem był od Niego uboższy; nie chce, żeby kto mógł się na Niego żalić, że go zanadto ubóstwo doświadcza. – O mój Jezu, jakżeś ubogi! Cóż jeszcze posiadasz na świecie? Szaty Twoje od Matki uszyte? oto je przed chwilą oprawcy między sobą podzielili; Matkę Twoją? jużeś ją Janowi i nam odstąpił i dlatego nie zowiesz Jej więcej matką Twoją, ale niewiastą; uczniów, krewnych, przyjaciół? ale Cię zaprzedali, wyrzekli się Ciebie, opuścili Cię; cześć Twoją, honor Twój? aleś go na największą sromotę, na szyderstwa bezbożne wydał; Ojca Twego wszechmogącego? ale i Ten Ci się zdaje ukrywać i wołasz, że Cię opuścił; Krew Twoją? oto jużeś ją za nas przelał i za chwilę, gdy Ci bok otworzą, ostatnia kropla wypłynie; duszę Twoją? oto ją Ojcu za nas oddajesz; ciało Twoje na krzyżu nam zostawisz, abyśmy je wzięli i pochowali. O Jezu, cóż jeszcze posiadasz na ziemi? Nic nie masz, sameś się podzielił, darował, na okup nasz wydał; nic nie masz, o Boże dla nas ubogi, i sam nawet nie swój, ale nasz jesteś!

Najmilsi! czy się nie rumienimy za naszą chciwość, za nasze łakomstwo marnych dóbr ziemskich, podłą i głupią namiętność, która nas może nieraz do grzechu i niegodziwości przywiodła i o utratę zbawienia przyprawiła? czy się jej choć teraz nie wyrzekniemy? Komu jaka krzywda bliźniego jeszcze na sumieniu cięży, niechaj czym prędzej u nóg Ukrzyżowanego złoży jej wynagrodzenie. Kto zaś nic takiego sobie nie wyrzuca, niech daje dowody, że za przykładem Jezusa ubogiego gardzi dobrami tego świata, niech przynosi wedle możności swojej ofiary z tych dóbr do nóg Ukrzyżowanego; Jezus je przeznacza dla biednych, dla braci swoich, którzy mają szczęście być do Niego podobnymi w ubóstwie. Żal ci Jezusa na krzyżu nagiego – okryj bliźniego; żal ci Jezusa na krzyżu wynędzniałego i pragnącego – posil bliźniego; żal ci Jezusa od wszystkich opuszczonego – przytul, pociesz i pielęgnuj bliźniego. Jezus to wszystko przyjmie, jakbyś to Jemu samemu uczynił: Cokolwiek byście jednemu z tych uczynili, mnieście uczynili (17).

Lecz niektórzy z was, bracia najmilsi, nie tylko nie mają co dawać, ale nawet życie ciężkie wiodą. Wielu cierpi ubóstwo, gorzkie ubóstwo. Wiem, że to bolesna rana i nie chcę jej niemiłymi pocieszeniami rozjątrzać; lecz jedno tylko wam powiem: jeśliście ubodzy, Chrystus był jeszcze uboższym; jeśli już nic nie macie, jeszcze Chrystusa macie. Ale na miłość Bożą, na rany, na ubóstwo Jezusa zaklinam was, nie narzekajcie na Boga, nie skarżcie się na Niego przed światem; trwajcie we wierze, w nadziei, w miłości. Jeśli wam nędza łzy wyciska, płaczcie, najmilsi, płaczcie u nóg Ukrzyżowanego, płaczcie w objęciach, na Sercu Ukrzyżowanego. Ten jest Bóg wszelkiej pociechy. Ten jest, który ociera łzy Świętych swoich (18). Ten jest, który i czasem i wiecznością rządzi i nic nie ma w nienawiści z tego, co uczynił (19), ale wszystkich tajemniczymi drogami do szczęścia i do miłości swojej prowadzi.

III. Jeszcze słówko o ostatnim wrogu, z którym Chrystus na krzyżu walczy – o ostatniej ranie serca naszego, którą Chrystus ranami swymi leczy – o pysze żywota. Pycha jest wielkim i niebezpiecznym złem, bo się tak głęboko w sercu zakorzenia, że nie tylko wyrwać ją, ale nawet poznać trudno. Objawia się ona wprawdzie na zewnątrz pogardliwym traktowaniem bliźnich, obraźliwością, mściwością za najmniejsze urazy. Ale tłumaczy sobie pyszny te wszystkie złości pięknymi pozorami, obowiązkiem bronienia swej godności, swej sławy, prawem karcenia drugich itd. Chcemy wiedzieć, co znaczą w świetle prawdy te racje i wykręty? stańmy z nimi u stóp krzyża. Patrzmy na tę twarz zsiniałą od policzków, na tę głowę szyderczym cierniem ukoronowaną. Patrzmy, jak z obu stron dwaj łotry wiszą, a pod krzyżem nie tylko zgraja zbirów, ale i lud niezliczony, i kapłani i piśmienni i starszyzna Izraela, a wszyscy drwią, wszyscy głową potrząsają i miotają obelgi: Hej, co rozwalasz kościół Boży, a za trzy dni go znowu budujesz, zachowaj sam siebie! Jeśliś Syn Boży, zstąp z krzyża. Innych zachował, sam siebie zachować nie może. Dufał Bogu, niech go teraz wybawi, jeśli chce (20). Patrzmy a uczmy się, jak cenić należy mniemanie ludzkie, jak chrześcijanin ma się mścić za obelgę i co w takim razie miłość Ukrzyżowanego od niego wymaga.

Ach, najmilsi, złóżmy u stóp Pana konającego na krzyżu i porzućmy wszelką pychę! Wszelką pychę – mówię – i tę wielką niebezpieczną pychę, która przed nikim, ani przed władzą, karku ugiąć nie chce, która, o sobie wysoko trzymając, swoich największych błędów nie widząc, twardo sądzi bliźniego i z góry go traktuje. I tę małą, podłą i śmieszną próżność, która pochwał tylko ludzkich szuka i brak wewnętrznej wartości zastępuje blichtrem, chwaleniem się, strojeniem się. Czy to nie wstyd, żeby chrześcijanin gonił za tymi marnostkami, kiedy Chrystus wisi przed nim na krzyżu między dwoma łotrami? Czy może być człowiek pyszny, pyta św. Hieronim, pod głową cierniem ukoronowaną? Zrzućmy, najmilsi, z obrzydzeniem wszelką pychę, złóżmy ją u stóp Pana Ukrzyżowanego! A żeby to nie było tylko łudzenie się, bezskuteczne tęsknienie do pokory, powiedzmy sobie, przyrzeknijmy Panu umierającemu za nas, że odtąd upokorzenia, jakie zsyła i zsyłać będzie na nas dla zwalczania naszej pychy, znosić będziemy cierpliwie i pokornie; że urazy wielkie i małe, o których nam się zdaje, że krzywdzą nasz honor, a one właściwie tylko naszą pychę ranią, nie mścić – uchowaj Boże! – ale darowywać będziemy dla miłości Ukrzyżowanego. Tak jest, Panie! dla miłości Twojej darujemy, składamy u stóp krzyża Twego te wszystkie urazy, przyjmujemy z miłościwych rąk Twoich upokorzenia, jakie na nas dopuścisz; a Ty, Panie, zwyciężysz w nas pychę, ustrzeżesz nas aż do śmierci od niebezpieczeństwa tego węża, tającego się w sercu!

Pan już nie żyje – Ojciec nam umarł – opuścił nas Pasterz nasz, wszelkie dobro i kochanie nasze! Skłonił głowę, jakby nam chciał dać pocałunek pokoju; – ramiona jeszcze wyciągnięte ku nam – bok otwarty szeroką raną, aby dać przystęp do Boskiego Serca, gdzie powinno być nasze wieczne mieszkanie. Usta Jego już martwe, ale ranami swymi jeszcze do duszy przemawia: Synu, moje ciało poranione, a ty byś swemu ciału dogadzał? Ja wiszę obnażony na twardym krzyżu, a ty byś szukał wygód i zbytków w odzieży, mieszkaniu, dostatkach? Jam od wszystkich opuszczony, a ty byś chciał, aby cię ludzie miłowali? Ja wzgardzony, jako robak a nie człowiek, między łotrami wiszę, a ty byś się ubiegał za czcią świata? Synu, synu, jam sobie Serce dał włócznią otworzyć dla ciebie, a ty mógłbyś zamykać mi twe serce, być oziębłym dla mnie, leniwym w mej służbie?

Ach, Panie! Tyś dla mnie umarł – ja dla Ciebie odtąd żyć będę, a sobie i światu codziennie umierać. W Twe Boskie ręce na życie i na śmierć się oddaję. Lecz i Ty, o Jezu, racz mi się dać: pozwól, że Cię z krzyża zdejmę i w sercu mym złożę, i pomny na Twą przytomność, dzień i noc w sercu cześć Ci oddawać będę. A krzyż mi zostaw, jako najdroższy od Ciebie upominek. Nigdy się nie chcę od niego odłączyć; z nim chcę żyć i na nim umierać. Amen.

INNY WSTĘP DO TEGO SAMEGO KAZANIA

"Ja zaś, gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie". Jan XII, 32.

Gdy Izrael, pielgrzymując na puszczy, począł narzekać na Boga i sługę Jego Mojżesza, i brzydzić się cudownym chlebem, którym go Opatrzność karmiła, Bóg, zagniewany ich niewdzięcznością, zesłał na nich węże ogniste, od których ukąszenia wielu ginęło. I przyszli do Mojżesza i rzekli: Zgrzeszyliśmy, żeśmy mówili przeciw Panu i tobie; proś, aby oddalił od nas węże. I modlił się Mojżesz za lud, i rzekł Pan do niego: Uczyń węża miedzianego, a wystaw go na znak; który ukąszony wejrzy nań, żyć będzie. Uczynił tedy Mojżesz węża miedzianego, i wystawił go na znak: na którego gdy ukąszeni patrzyli, byli uzdrowieni (21).

To zdarzenie, najmilsi w Panu, było figurą, której dopełnienie wykonało się na górze Kalwarii. Nie naród Izraelski, ale cały rodzaj ludzki, poraniony przez węża piekielnego, umierał z tych ran. My też wszyscy jesteśmy zranieni, nie tylko grzechem pierworodnym, ale i własnymi bez liczby; od stopy nożnej aż do wierzchu głowy nie masz w nas zdrowia (22). Osobliwie trzy jadowite rany zostawiło w nas ukąszenie węża piekielnego w Raju. Jest to potrójna skłonność grzeszna, którą Pismo i Ojcowie zowią pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą żywota – skłonność do pożądania nie Boga, który jest przecież właściwym człowieka szczęściem, ale rzeczy niższych, które człowieka upadlają, przywodzą do grzechu, odciągają od Boga, wreszcie gubią na wieki. Otóż, aby nas od tych ran uleczyć, wziął Syn Boży postać węża, tj. ciało na podobieństwo ciała grzechu (23), stał się robakiem ziemskim, dozwolił się zawiesić na drzewie krzyża, aby każdy, który z wiary nań spojrzy, ozdrowiał z tych ran i nie umarł śmiercią wieczną. A jako Mojżesz podwyższył węża na puszczy, tak potrzeba, aby podwyższon był Syn człowieczy (24), powiedział Pan Jezus do Nikodema. A innym razem rzekł do Apostołów: Ja zaś, gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie. Jest w tych słowach głęboka tajemnica, którą teraz rozważać będziemy.

Patrzmy więc na Jezusa rozpiętego na drzewie krzyża, na ten Boski znak, wywieszony na uzdrowienie nasze; patrzmy, nie tak, jak Żydzi z fałszywym sercem, jak żołdactwo z obojętnością, ale jak Jan z wiarą, jak Magdalena ze skruchą, jak Maryja z miłością. Patrzmy tak, aby ten widok nas uzdrowił od owej potrójnej rany, zadanej nam ukąszeniem węża piekielnego, tj. od pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pychy żywota.

Użycz nam, Matko bolesna, swego błogosławieństwa do tego rozważania. Zdrowaś Maryjo.

I. Podnieśmy tylko oczy duszy... itd. (jak na str. 243).

–––––––––––

O Męce Pana Jezusa. Kazania i szkice księży Towarzystwa Jezusowego. Zebrał X. J. M. Zatłokiewicz T. J., Wydanie drugie. Kraków 1923. Wydawnictwo Księży Jezuitów, ss. 241-251.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

PRZYPISY:


Przypisy:

(1) Miane w Krakowie d. 29 marca 1872 r..

(2) Żyd. VI, 6.

(3) Ps. XCIV, 6-7.

(4) 1 Jan II, 16.

(5) Ekl. IV, 12.

(6) Izaj. I, 6.

(7) Ezech. II, 9.

(8) Ps. XXI, 17.

(9) Łk. II, 34.

(10) Izaj. LIII, 4-5.

(11) Rzym. VI, 6.

(12) Oze. I, 6.

(13) Żyd. VI, 6.

(14) 1 Korynt. XVI, 22.

(15) Jan I, 11.

(16) Mt. VIII, 20.

(17) Mt. XXV, 40.

(18) Apok. VII, 17; XXI, 4.

(19) Mądr. XI, 26.

(20) Mt. XXVII, 40-43.

(21) Liczb. XXI, 7-9.

(22) Izaj. I, 6.

(23) Rzym. VIII, 3.

(24) Jan III, 14.


za ultramontes.pl

czwartek, 6 kwietnia 2023

Ks. Piotr Ximenes: Wykład Ewangelii na Wielki Czwartek

Ford Madox Brown. Jezus umywa nogi Piotrowi, WIKIMEDIA COMMONS

Ewangelia u Jana
św. w rozdz. 13

Wiedząc Jezus, iż przyszła godzina Jego, aby przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował. Dla wyrażenia wielkości Ofiary Jezusa Chrystusa w poddaniu się Męce i śmierci tak straszliwej dla zbawienia narodu ludzkiego i wielkości dobrodziejstw, którymi go obdarzył, położył Jan św. te słowa na początku Ewangelii swojej: umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował.

Umiłował swoich jak siebie samego, a nawet więcej jak własne życie swoje, wydawszy za nich ukochaną duszę swoją. Umiłował ich stale aż do końca, póki żył na świecie i aż na wieki. Umiłował nad wszelkie pojęcie, czyniąc i cierpiąc dla nich rzeczy wielkie, niepojęte. Umiłował aż do końca, dając im coraz nowe dowody swej miłości ku nim, aż do wynalezienia sposobu łączenia się jak najściślejszego z sercami ich, w ustanowieniu Najświętszego Sakramentu ciała i krwi swojej, stając się pokarmem dla dusz ich, zakładem życia wiecznego. Te dowody miłości Boskiej ku nam są tak wielkie, iż pojęcie rozumu ludzkiego przechodzą, i co tylko doskonale z przekonania wiedzieć możemy jest to, iż mimo wszelkiego wytężenia sił dusz naszych, mimo wszelkich usiłowań naszych w jak najwierniejszym służeniu Bogu, nigdy byśmy się za nie dostatecznie Bogu wywdzięczyć nie zdołali.

A odprawiwszy wieczerzę, gdy już był diabeł wrzucił w serce Judasza Symona Iskarioty, żeby Go wydał; wiedząc, iż Mu wszystko dał Ojciec w ręce, a iż od Boga wyszedł i do Boga idzie: wstał od wieczerzy i złożył szaty swoje, a wziąwszy prześcieradło przepasał się.

Ach! uważmy sobie godność Tego, który się upokarza i jakiej niepojętej wartości jest Jego upokorzenie. Ten Bóg, którego czczą pułki Anielskie, ten Pan świata całego skłania się ku ziemi dla mycia nóg lichym rybakom. Przybrany w piękność, i przepasany mocą według słów psalmisty; stworzywszy wszystko jednym słowem swoim, składa szaty swoje i przepasawszy się prześcieradłem, zniża się do nóg stworzenia rąk swoich. O jakiż przykład głębokiej pokory zostawia nam w tym postępku swoim Zbawiciel Jezus Chrystus, i jakże się człowiek przed Nim dostatecznie upokorzyć zdoła.

Dla wyrażenia dokładniej Boskiej godności Jezusa Chrystusa, Jan św. używa tych słów w Ewangelii swojej: wiedząc, iż Mu wszystko dał Ojciec w ręce, a iż od Boga wyszedł i do Boga idzie. Wiedział Jezus Chrystus wszystko co się stać miało, gdyż przyszłość jak przeszłość równo Mu wiadome były; władza też Jego wyrównywała władzy samego Boga Ojca z którego pochodził, i nie przyszedł był na świat stając się człowiekiem, jak tylko aby wkrótce wrócić do Ojca i usiąść na prawicy Majestatu Jego. Ten więc Bóg i Człowiek Jezus Chrystus, wstaje od wieczerzy, składa szaty swoje i przepasuje się prześcieradłem. Uważmy sobie z jaką miłością, pokorą i pilnością czyni to wszystko bez niczyjej pomocy; a naśladując ten przykład Jego, miejmy upodobanie w usługach podłych i upokarzających, gdyż Chrystus Pan mówi nam wyraźnie słowy i przykładem: uczcie się ode mnie co czynić macie.

To umywanie nóg przez Jezusa Chrystusa, ma znaczenie duchowne, nad którym zastanowić się powinniśmy. Złożył Pan Jezus szaty chwały niebieskiej, którymi był przyodziany; biorąc na siebie postać niewolnika według słów Pisma świętego, wylał wszystką krew swoją dla obmycia nas, a za pomocą człowieczeństwa swego, które by niejako do prześcieradła, którym przepasany był przyrównać można, otarł zmazy i plamy, którymi dusze nasze skalane były. Za pomocą tego to człowieczeństwa, w którym tak nikczemnym się być wydawał, iż w nim żadnego prawie znaku piękności widać nie było.

Potem nalał wody w miednicę, i począł umywać nogi Uczniom i ucierać prześcieradłem, którym się był przepasał. Ta woda, którą Pan Jezus nogi swych Apostołów przed ustanowieniem Najświętszego Sakramentu umywał, ma także swoje duchowne znaczenie. Jest ona figurą Sakramentu Spowiedzi, i łez pokutnych żalu serdecznego, którymi dusze nasze z największych grzechów przed przystąpieniem do Komunii św. obmyte być powinny.

Przyszedł tedy do Szymona Piotra. I rzekł Mu Piotr: Panie, Ty mnie nogi umywasz? Nie chciał Piotr dozwolić na to upokorzenie się przed nim Pana swojego, gdyż zanadto był przenikniony uszanowaniem ku godności osoby Jego, aby nie być wprowadzonym w niejakie zadurzenie, na widok niepojętego uniżenia się Jego. Pan Jezus daje mu tę odpowiedź: Co ja czynię ty teraz nie wiesz: ale dowiesz się potem. Niezaspokojony Piotr tą odpowiedzią Pana, rzekł Mu: Nie będziesz mi umywał nóg na wieki. To sprzeciwianie się Piotra woli Pana Jezusa, nie pochodziło wprawdzie jak tylko z uczucia pokory. Jednakże nie podoba się Panu wszelkie nieposłuszeństwo, mające nawet pretekst cnoty, i dlatego przywodzi go do grożenia mu. Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał części ze mną. Te słowa Jezusa Chrystusa dają nam jeszcze do rozumienia, jako nikt z siebie samego, czystym być nie może, i że jest tylko w mocy samego Boga uczynić nas doskonale czystymi. Uważmy teraz odpowiedź Piotra; Panie, rzekł on, nie tylko nogi moje, ale i ręce i głowę. O jakże się lękał być oddalonym od Chrystusa Pana. Jakże ta święta i zbawienna bojaźń serce jego przejmowała. Zapytajmy się też siebie samych, czy i my tę bojaźń w sobie czujemy, i czy ona nas od grzechu wstrzymać, do cnoty zachęcać jest w stanie. A Pan Jezus mu rzekł: Kto omyty jest, nie potrzebuje, jeno żeby nogi umył. Ale jest czysty cały i wy jesteście czystymi, ale nie wszyscy. Oddał Pan Jezus to świadectwo Piotrowi jako był czystym, a przez to samo w stanie łaski jako i inni Uczniowie Jego wyłączając jednak jednego Judasza tymi słowy: ale nie wszyscy. Albowiem wiedział, kto był co Go miał wydać. "Kto omyty jest, nie potrzebuje, jeno żeby nogi umył". W tych słowach naucza nas Pan Jezus jako i najczystsi potrzebują omywać nogi, które tak łatwo kurzem ziemi przyprószone być mogą, to jest jako i najświętsi z grzechów powszednich przez Sakrament Pokuty oczyszczać się powinni, gdyż i z nich nie mogą jak tylko krwią Chrystusa Pana być obmyte dusze nasze, a nie obmyte przeszkodziłyby nam mieć część w Niebie z Chrystusem Panem, i koniecznie by nam w tym lub w przyszłym życiu odpokutować za nie przyszło. – Umył Pan Jezus nogi wszystkich a nawet i Judasza, a to w celu zmiękczenia tego skalistego serca szczególniejszymi oznakami dobrotliwości swojej. Ach! uczmy się z tego przykładu miłować nieprzyjaciół naszych, i starać pozyskiwać ich sobie dobrodziejstwy naszymi i łagodnym obchodzeniem się naszym z nimi. Uważmy też sobie przy tym w postępku Judasza, którego dobroć i łaskawość Zbawiciela do odstąpienia od szkaradnego przedsięwzięcia jego, wydania Go na śmierć, nie przywodzi, straszliwe skutki zatwardziałości serca. Bezbożnik, który raz wpadnie w przepaść bezprawia pogardza wszystkim, a nikt nie jest mocen poprawić tego, którego Bóg odrzucił.

Gdy tedy umył nogi ich, i wziął szaty swoje, siadłszy potem, rzekł im: wiecie co wam uczyniłem? Pan Jezus czyni to zapytanie dla przeświadczenia nas jako nikt bez pomocy i łaski Ducha Świętego tajemnic Boskich rozumem swoim dosięgnąć nie zdoła i jako jeden Bóg wyrozumienie dzieł Boskich człowiekowi dać może.

I rzekł Uczniom swoim: Wy mnie zowiecie Nauczycielem i Panem, a dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeśli tedy ja Pan i Nauczyciel umyłem nogi wasze, i wy powinniście jeden drugiego nogi umywać. Albowiem dałem wam przykład, abyście jakom ja czynił, tak i wy czynili. Oto w tych słowach wyraża nam Pan Jezus, jako główna przyczyna upokorzenia Jego, była chęć zostawienia Uczniom swoim przykładu ze siebie, jako się między sobą obopólnie miłować, jeden drugiemu usługiwać mieli. I wy powinniście jeden drugiego nogi umywać. To jest i wy powinniście się w pokorze ćwiczyć, w upokorzeniach upodobanie znajdować, dla miłości Boskiej ludziom podległym i posłusznym się stawać. Albowiem dałem wam przykład, abyście jakom ja uczynił, tak i wy czynili. Oto wyraźny rozkaz Jezusa Chrystusa, abyśmy na przykład Jego się wpatrując, Jego cnoty naśladując w ślady Jego wstępowali. Powinnością dobrych chrześcijan, jest okazywać światu, w czynnościach swych, jakiego Pana są Uczniami, i nauki Jego w postępkach swoich ogłaszać. Gdyż te są wyraźne słowa Jezusa Chrystusa: Mocno karany będzie sługa, któren zna, a nie wykonywa woli Pana swojego.

Krótki wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom I. Stanisławów 1848, ss. 94-98.

Za: ultramontes.pl

niedziela, 2 kwietnia 2023

Chorał gregoriański na Niedzielę Palmową

BP WŁADYSŁAW KRYNICKI: Kazanie na Niedzielę Palmową

 

Pośrednik pomiędzy Bogiem i ludźmi, Pan nasz, Jezus Chrystus, Bóg i człowiek prawdziwy, gdy się już przybliżał czas męki Jego niewinnej, chciał się też w spo­sób niezwykły przybliżyć do miejsca, na którym za nas postanowił cierpieć, aby się stąd okazało, iż nie z przy­muszenia, ale z dobrej woli podjął śmierć krzyżową. Z wielkim tryumfem, w uroczystej procesji wjechał do Jerozolimy na pięć dni przed żydowską Wielkanocą, aby jako prawdziwy Baranek wielkanocny, na tęż uroczystość był ofiarowany i zabity i aby odtąd wiernym swoim słu­żył za pokarm w Najświętszym Sakramencie. Żydowski bowiem baranek, którego każda rodzina osobno miała sobie na pięć dni przed świętami przysposobić, a przy zaczęciu uroczystości ofiarować, zabić i pieczonego spożyć, był wyobrażeniem umęczonego Pana Jezusa, którego Krwią wszyscy jesteśmy odkupieni, nie już jak Żydzi, z nie­woli egipskiej, ale ze stokroć gorszej niewoli czarta prze­klętego. Przypatrzmy się pokrótce okolicznościom owego uroczystego wjazdu Zbawiciela dla naszego zbudowania. A naprzód, jaka była przyczyna tak niezwyczajnej pro­cesji? Ta niewątpliwie, aby się spełniło proroctwo Zachariasza, który ją przepowiedział (w rozdz. 9). To prze­cież nie tak ma się rozumieć, że Chrystus Pan musiał uczynić, co prorok z dawna był przyobiecał; ale owszem dlatego prorok był oznajmił, iż tak Pan Jezus miał uczy­nić. Albowiem nie chciał Syn Boży dla nas nic cierpieć, ani czynić, czego by na wiele czasów przedtem w Piśmie św. przez proroków nie przepowiedział. Pomiędzy innymi sprawami przepowiedziane było o Nim to, że jako król, z pokolenia Dawida zwycięży nieprzyjacioły swoje, za­łoży wielkie królestwo, zapanuje nad wszystkimi naro­dami, a panowaniu Jego końca nie będzie. A chociaż proroctwo powyższe nie miało na myśli królestwa ziem­skiego (gdyż sam Chrystus oświadczył, iż królestwo Jego nie jest z tego świata), ale Kościół katolicki ze wszystkich narodów zebrany, tu rozpoczęty, a w niebie na wieki trwać mający, to przecież Zbawiciel i tak jest królem, królem wyższym nad wszystkich monarchów ziemi. Żeby tedy okazać swą godność królewską, przed­sięwziął uroczysty wjazd do Jerozolimy, w dzisiejszej Ewangelii opisany. Lecz Jezus to król cichy, pokorny i ubogi, więc wjeżdża nie w złocistej zbroi, nie na dziel­nym rumaku, nie w orszaku wspaniałych rycerzy, ale na oślicy i oślęciu, aby podeptał wszelką okazałość świa­tową i nauczył nas nie pysznić się, nawet w wywyższe­niu. – Tu może niejednemu dziwnym się wyda, czemu Zbawiciel użył do jazdy dwojga owych bydląt kolejno? Lecz i ta okoliczność nie jest bez znaczenia. Bo przez oślicę, już dawniej jarzmem uskromioną i objeżdżoną, rozumie się lud żydowski, prawem starego zakonu zwią­zany, a przez oślę, jeszcze nie ogłaskane, na którym ża­den człowiek dotąd nie siedział, wyrażone są narody po­gańskie, aż do czasów Chrystusowych jarzma Pańskiego nie znające. Żydzi bowiem, nie pełniąc zakonu przyję­tego, i poganie, nigdy go nie przyjmując, pobłądzili; prawdziwie też nie było różnicy pomiędzy Żydem a po­ganinem, bo wszyscy zgrzeszyli i potrzebowali odkupienia i łaski Bożej. Dopiero Chrystus, opanowawszy ze­psute a bydlęce serca grzeszników, trzymając je na wo­dzy bojaźni Bożej, a powściągając uździenicą swego przykazania od złej i szkodliwej swawoli, prowadzi do niebieskiej Jerozolimy, do wiecznego a błogosławionego pokoju.

Cały przeto ów wjazd uroczysty odbył się według przepowiedni Zachariasza proroka, który tak mówił: Raduj się wielce, córko Syjońska, wykrzykuj, córko Jeruzalem: Oto Król twój przyjdzie tobie sprawiedliwy i Zbawiciel (Zach. 9, 9). Oto Król Twój, Jerozolimo; oto Król twój, rodzaju ludzki. Nie tyran i okrutnik, ale Król, którego panowa­nie wieczne, którego królestwu końca nie będzie, któ­remu dana jest wszystka moc na niebie i na ziemi. Oto Król twój, bo dla twego dobra i szczęścia przycho­dzi. Oto Król twój przyszedł tobie. Inni królowie czę­stokroć nie poddanym, ale sobie przychodzą: nie ze swego dawać, ale cudze brać; nie służyć, ale rozkazywać. Lecz Syn Boży w ludzkim ciele przyszedł szukać i zbawiać, co było zginęło; przyszedł grzechy nasze gładzić, rany leczyć, łaskę, sprawiedliwość i żywot wieczny rozdawać. Nie przyszedł aby sądził, lecz aby zbawiał; nie aby so­bie służyć kazał, lecz aby sam służył. Przyjmijże Go tedy, córko Syjońska, każdy człowiecze, jeśli ci miłe zba­wienie twej duszy; przyjmij Go za Króla i Pana umiło­wanego, aby ci potem, gdy drugi raz z mocą i majesta­tem przyjdzie na ziemię, nie stał się sędzią nieubłaganym. Albowiem ten Król twój sprawiedliwy jest, a spra­wiedliwy nie tylko dlatego, iż sam jest bez najmniej­szego grzechu, iż poddanych swoich czyni sprawiedli­wymi i świętymi, daje im uczestnictwo w zasługach i sprawiedliwości swojej, aby się mogli ostać przed są­dem Bożym, przed którym żadna ludzka sprawiedliwość wytrzymać nie może; sprawiedliwy jest i dlatego, że żadnego złego bez karania, a żadnego dobrego bez na­grody nie zostawi, a będzie oddawał każdemu według uczynków Jego. Przyjmij Go, bo ten Król twój Zbawi­cielem jest, gdyż swoich nie ciśnie, ale wynosi; nie traci, ale wybawia od śmierci wiecznej, od grzechu, od przy­gody tak cielesnej, jak i duchowej. Przyjmij Go, bo cichy i pokorny jest; cichy dla złych i dobrych: jednych miłościwie do pokuty wzywa, drugich obficie łaską obdarza. Miłuje wszystko, a nie ma w nienawiści żadnej rzeczy, którą stworzył. Trzciny nadłamanej nie zetrze, a lnu kurzącego się nie przygasi; nikogo, choć ułomnego i niedoskonałego, nie odrzuci, nikogo od siebie nie odpę­dzi, owszem wzywa do siebie wszystkich pracujących i obciążonych, obiecując im ochłodę i odpocznienie.

Oto jakim jest Król twój, chrześcijaninie katoliku. Córka Jerozolimska, to jest Żydzi, nie przyjęli Go, albo­wiem nie takiego czekali. Oni spodziewali się po ludzku bogatego i potężnego, a Ten był ubogi i pokorny. Ale ty, bracie miły, takiego powitaj, jakiego ci tu prorok opisuje, bo ten jest Król nad królami, Pan nad pany, Bóg i człowiek prawdziwy. A jak Go masz powitać, uczy cię rzesza ludu, w dzisiejszej Ewangelii wspomniana. Oto zwlecz naprzód stare odzienie złych nałogów twoich i grzesznych obyczajów, a rzuć je przez prawdziwą pokutę pod stopy Pana twego, aby On podeptał wszyst­kie ułomności twoje i przyoblókł cię w piękne szaty ła­ski, sprawiedliwości, niewinności i doskonałości chrze­ścijańskiej. Następnie staraj się o to, abyś nie chodził przed Nim z gołymi rękoma, ale abyś nosił ku czci Jego zielone gałązki cnót świętych i uczynków. Na koniec wołaj wraz z rzeszą: Hosanna, cześć i chwała Synowi Dawidowemu, potomkowi Dawida wedle ciała, a razem Bogu i Zbawicielowi naszemu. Błogosławiony, któryś przyszedł w imię Pańskie, od Ojca niebieskiego nam ze­słany, Panie nasz. Hosanna na wysokości! W ten spo­sób, chrześcijaninie miły, chwal Jezusa przez życie całe, dziękuj Mu za niewymowne dobrodziejstwa Jego, aż cię Ten Pan i Odkupiciel twój doprowadzi do niebieskiej Jerozolimy. – A choć się nie potrafisz na wielkie rzeczy zdobywać dla Pana Jezusa i w prostocie twojej nie umiesz Go wielbić, ani śpiewać Mu, jakbyś tego pragnął: tedy bądź przynajmniej osiołkiem Jego, oddaj Mu się z duszą i ciałem na służbę, weźmij na się jarzmo Jego i ucz się od Niego pokory i cichości. Albowiem jarzmo Jego słodkie jest, a brzemię Jego lekkie. Pamiętaj na to, że On cię sobie kupił okupem wielkim, więc służ Mu wiernie i ochotnie. O szczęśliwy i błogosławiony ten, kto Chrystusowi służy! Chrystusa dźwiga i piastuje, bo Pan Jezus kieruje nieumiejętnego, pogania leniwego, karze występnego, podnosi upadłego, leczy niemocnego. Co takiemu zaszkodzić może? Jeśli Bóg z nim, czego miałby się obawiać? Nigdy by ów osiołek z takim try­umfem nie wkroczył do Jerozolimy, gdyby na nim Chry­stus Pan nie raczył siedzieć. Przeto i ty, chrześcijani­nie katoliku, jeśli chcesz wnijść z Panem Jezusem do Jerozolimy niebieskiej, zdaj się wszystek na wolę Jego, niech On sam tobą rządzi, niech tobą kieruje, a nie za­błądzisz na wieki. On cię doprowadzi do wiecznych ra­dości, których oko nie widziało, o których ucho nie sły­szało, o których serce ludzkie nie pomyślało, a które Pan Bóg nagotował wiernym sługom swoim w niebiesiech.

_____________________ 

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek 1912, ss. 123-127.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Źródło informacji: ultramontes.pl

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.