Uzależnienie od tatuażu nie jest nowym zjawiskim w historii ludzkości. Oszpecanie własnego ciała było spotykane w wielu prymitywnych społecznościach jako znak męstwa, osiągnięć, jako prawdziwy znak honoru.
Czy jednak współczesna praktyka stosowania tatuaży jest możliwa do porównania?
Tatuaże podlegają pod pojęcie samookaleczenia. Samookalecznie jest oczywiście dopuszczalne wtedy, gdy dokonywane jest dla dobra całego ciała, zgodnie z zasadą całości, oznaczającą iż część istnieje dla całości. To zdroworozsądkowe zrozumienie podkreślone zostaje słowami Naszego Pana:
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.
(Mt. 5, 29)
W związku z tym, nikt nie podważa możliwości poddania organów czy ciała okaleczeniu, zniekształcaniu zewnętrznego wyglądu, będących skutkiem leczenia poważnej lub zagrażającej życiu chorobie, na przykład nowotworu. Jednakże tatuaże są zniekształcaniem ciała skierowanym nie dla jakiegokolwiek dobra, czy to dla dobra ciała czy też duszy. Czy dopuszczalne jest zatem przeprowadzenie takiej kosmetycznej deformacji bez jakiegokolwiek obiektywnego celu, jedynie z tego powodu, iż ktoś po prostu chce tego dokonać?
Moralność zależy od władzy człowieka nad swoim ciałem. Zgodnie ze współczesnym myśleniem, człowiek ma absolutną władzę nad swoim ciałem i może czynić z nim wszystko czego sobie zażyczy. Nie jest to jednak nauczanie Kościoła, gdyż aczkolwiek rozporządzamy naszym ciałem, to należy ono do Wszechmogącego Boga. Nasze panowanie nad naszym ciałem jest ograniczone do używania go do celów, dla jakich zostało stworzone. Było to przedmiotem wyraźnego nauczania papieża Piusa XI, który w encyklice dotyczącej małżeństw chrześcijańskich, potępił samookaleczenie sterylizacji:
Jest to zresztą nauką chrześcijańską i także wynikiem ludzkiego rozumowania, że poszczególny człowiek częściami swego ciała tylko do tych celów rozporządza, do których przez przyrodę są przeznaczone. Nie można ich niszczyć lub kaleczyć lub w jaki inny sposób udaremniać naturalnego ich przeznaczenia, chyba że tego wymaga zdrowie ciała całego.
Casti Connubii – Encyklika Piusa XI
Na zarzuty mówiące, iż tatuaże nie powodują szkody w funkcjonowaniu ciała, należy odpowiedzieć, że każde działanie człowieka musi mieć swój cel opierający się moralności. Nie ma czegoś takiego jak czyn moralnie obojętny. Czyn, który nie jest dobry, jest z konieczności zły. Jeśli nie ma celu w robieniu tatuażu, to mamy do czynienia co najmniej z próżnością, brakiem respektu dla człowieka, żądzą przyciągnięcia ku sobie uwagi lub zaszokowania innych. Ale w każdym z tych przypadków mamy do czynienia z nieuporządkowanymi motywami. Jeśli tatuaż nie jest szlachetny bądź umiarkowany, to jest zły, gorszący i grzeszny. Ten grzech może być powszedni, jeśli tatuaż nie atakuje Boga lub religii, lub nie jest niemoralny w swojej symbolice i jeśli dokonany został w akcie próżności, sam przez się jest powszednim nieuporządkowaniem. Może jednak być grzechem śmiertelnym, jeśli tatuaż jest bluźnierczy lub zaprzeczający religii, lub zastosowany jako bezpośredni atak na Boską władzę nad ciałem człowieka.
Czasami podnoszone są zarzuty, iż nawet żarliwi katolicy mają tatuaże z symbolami krzyży czy innymi symbolami świętymi. W takich przypadkach tatuaż może być wyrażeniem Wiary i zewnętrznym zademonstrowaniem świętości ciała, konsekrowanego Wszechmogącemu Bogu poprzez chrzest. Czytamy więc, że św. Jane Frances Fremiot de Chantal wycięła na swojej klatce piersiowej gorącym żelazem święte imię Jezusa Chrystusa. Jednak jest to nadzwyczajna inspiracja świętej. W naszych czasach, najczęściej te symbole są zastosowane jako forma przedrzeźniania, i są bardziej symbolem desekralizacji tej świątyni Boga, którą jesteśmy, niż w celu przeciwnym. Odnoszą się najczęściej do subkultury – ateistycznej a czasem pogańskiej. Zniżają one człowieka do poziomu zwierzęcia i mają czysto utylitarne znaczenia.
W tym właśnie tkwi prawdziwe moralne podłoże tatuaży. Stosowane są one w duchu rebelii i generalnie przedstawiają jeden lub więcej aspekt tej rebelii, czasem nieczystej, ordynarnej, brutalnej, wstrętnej, przerażającej, odrażającej, jeśli nie otwarcie bluźnierczej czy diabolicznej. To jest dokładnie ta rebelia przeciw naturalnemu porządkowi, odrzucająca podporządkowanie się człowieka swojemu Stwórcy. Rebelia ta symbolizowana jest w tatuażach, przez które człowiek udaje posiadanie pełnej władzy nad swoim ciałem, oszpeca ciało, które Bóg w swej dobroci powierzył człowiekowi. To jest ta rebelia przeciwko zasadom, przeciwko skromności, rebelia przeciwko wszystkim społecznym oczekiwaniom, przeciwko społecznemu charakterowi człowieka. Właśnie w związku z tym, ten symbol opozycji wobec naturalnego porządku, został zabroniony w przykazaniach starego prawa:
Nie będziecie nacinać ciała na znak żałoby po zmarłym. Nie będziecie się tatuować. Ja jestem Pan!
Kpł. 19, 28
Jakkolwiek prawa te nie są same w sobie wiążące dla sumienia, to jednak nie były one przypadkowe. Przykazanie aby nie „uszkadzać swojego ciała” jest wymienione razem z takimi zabronionymi czynami, jak konsultowanie się z czarownikami czy wróżbitami, wróżenie ze snów, czy hańbienie swojej córki, nakłaniając ją do nierządu.
Jest zatem aktem rebelii przeciwko nadprzyrodzonemu porządkowi, gdyż tatuowanie symbolizuje człowieka trwającego w swoich prawach do czynienia cokolwiek mu się podoba, bez oddawania czci Swojemu Zbawicielowi [...] Symbolizuje odrzucenie świętości ciała człowieka. Jest symbolem najwyższej rozpaczy tak charakterystycznym dla współczesnego społeczeństwa mówiącego, że nasze życie cielesne jest końcem samym w sobie i nic już poza nim nie ma.
ks. Peter R. Scott
The Angelus, Journal of Roman Catholic Tradition, Volume XXXII, Numer 2, luty 2009
Tłumaczył Lech Maziakowski
Źródło informacji: BIBULA.com
5 komentarze:
Tak sobie myślę, że to jednak nie jest tak do końca prawda.. wszak są chrześcijanie (np bodajże Etiopscy), którzy mają na ręce krzyż wytatuowany. I jest to tradycja :) Zależy co się tatuuje i gdzie - w którym miejscu na ciele. Np grzesznym jest krzyż na kostce, ale na ramieniu już nie. Pozdrawiam!
'Czyn, który nie jest dobry, jest z konieczności zły' W życiu nie słyszałam nic bardziej irracjonalnego.
Zastanówmy się, czy wiara ma nam ukazywać prawdy moralne, czy ingerować w osobiste odczucia.
Nadinterpretacja Słowa Bożego jest smutnym zjawiskiem, przez które wielu ludzi, szczególnie młodych od katolicyzmu ucieka jak najdalej. Fanatyzm razi, a nie przybliża do Boga. Czy Bóg nie kocha Cię takiego, jakim jesteś?
Chyba, że mamy innych Bogów...
http://dywagacja.ownlog.com/
posiadanie czegos jest osobista wola .. trzeba byc egoista samego siebie by o tym mowic ..nie jestem zwolenniczka olbrzymich tatuazy ,,sama posiadam tez jeden ktory nosze dopiero od kilku lat .. nie uwazam to za okalenienie i nierzad ,ale cos co sprawia mi zadowolenie. dobry Chrzescianin nie prawa zakazu ,to prawa milosci ..nie sieganie do zbednych i nikomu nie potrzebnych wypowiedzi i komentarzy ..pchanie sie w zycie osobiste ..pytam jakim prawem ,malo jeszcze macie innych problemow .. zajmijcie sie jak rozpedzic wiszace chmury ..nie tatuaze na rekach czy nogach ... .zajrzyjcie do zakamarkow serc tam gdzie byc powinniscie ..moze Ci ludzie przedstawiaja dla swiata wieksza wartosc niz nie jeden duchowny ..swieca lepszym przykladem.. wiec zakoncze slowami.. kazdy potrzeba jest inna i potrzebuje innych ,by zyc w wierze ze to blizni was potrzebuje i wy potrzebujecie bliznich .ta relacja i proporcja scisle sie uzupelnia ,jedni bez drugich sa niczym...
mozna podzielic sie na grupy ..jedna tych co izoluja ludzi od siebie i druga taka co zamyka sie w sobie w swych starych nawykach uzdrawia zblakane dusze ..tu istnieje nikla nadzieja na zmiane ,a raczej przypomina pingwiny zyjace w swoim stadzie...dochodzimy dzis z wielkim trudem do wszystkiego,dlatego patrzenie na swiat i przezycie w jego egzystencji nie powinno sie ograniczac i opierac o swoj punkt widzenia ( widzimisie ) bo bedziemy i zostaniemy samotni gdyz nie odnajdziemy odpowiedzi na pytania ,a zadawany sobie trud i wysilek byc moze spelznie na niczym ..czy mozna tracic ,czy lepiej ryzykowac i zyskac..oto opowiedz,by odkryc w niej siebie ...
moze przestraszysz sie jak powiem ,ze to nic nie boli i nie jest plugawe by ukrywac ,ani sie z takich czynow tlumaczyc i nie ujmuje poboznosci..kazdy wie i zna swoja droge a dotykanie jak czarodziejska wrozka stawia tych ludzi w nieruchomym miejscach,wystraszenia .i zagradza droge w poczuciu nizszosci..odchodza w kierunku gdzie sie musza z niczego przed ludzmi tlumaczyc ....powiem krotko raduj sie zyciem jakie Bog dal ci pod sloncem ,a Bog kazdego rozliczy ..
Prześlij komentarz