x. Karol Stehlin FSSPX
CEL I DUCH TRZECIEGO ZAKONU
Trzeci Zakon Bractwa został założony 1 listopada 1980 roku przez arcybiskupa Marcelego Lefebvre dla tych wiernych, którzy wypełnieni pragnieniem własnego uświęcenia, chcą w szczególny sposób dołączyć do Bractwa Św. Piusa X oraz wspierać pracę apostolską jego kapłanów. Dzięki temu członkowie Trzeciego Zakonu, zwani tercjarzami, uczestniczą w łaskach uzyskiwanych przez modlitwy i zasługi członków Bractwa. „Tercjarze starają się żyć w duchu Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, który jest niczym innym niż duch Kościoła katolickiego: Duch żywej Wiary ukazywanej w całej Tradycji, w nieomylnym magisterium, wyrażanej i przedstawianej w katechizmie Soboru Trydenckiego, w Wulgacie, w nauczaniu Doktora anielskiego św. Tomasza z Akwinu i w liturgii wszechczasów. Duch prawidłowo rozumianego posłuszeństwa wobec władz Kościoła, o ile są one wierne ostatecznemu celowi ich urzędu, mianowicie rozszerzeniu katolickiej Wiary i Królestwa Chrystusa Pana. Duch czujności wobec wszystkiego, co może skazić Wiarę. Ożywiony tym duchem, III Zakon razem z Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X broni społecznego królowania Pana naszego Jezusa Chrystusa i walczy przeciw liberalizmowi i modernizmowi jako plagom spółczesności, wydającym Kościół jego wrogom. Duch odkrycia zasadniczego znaczenia Ofiary Mszy św. i jej tajemnic. W niej znajduje się sens i źródło życia chrześcijańskiego, życia ofiary i współodkupienia. Duch czułego i synowskiego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny według duchowości św. Ludwika Marii Grignon de Montfort, do św. Józefa i do św. Piusa X” (Reguła III Zakonu).
Sposób życia duchowego dla wiernych świeckich
Ponieważ jesteśmy ludźmi mającymi duszę i ciało, nasze życie religijne składa się z aktów wewnętrznych i zewnętrznych. Nasza dusza jest nieskończenie wyższa od ciała, dlatego wewnętrzne życie duszy jest nieskończenie ważniejsze od aktów zewnętrznych. Ponieważ nasze ciało żyje tylko wtedy, gdy jest ożywiane przez duszę, nasze akty zewnętrzne również byłyby martwe, gdyby nie były ożywiane wewnętrznym życiem. Jednak te akty zewnętrzne są ważne, niezmiernie ważne, ponieważ człowiek składa się nie tylko z duszy, ale dusza jego żyje w ciele, wyraża się w ciele, działa przez ciało. Również członkostwo Trzeciego Zakonu zawiera te dwa istotne aspekty: „duszą” jest ideał, duchowość i wynikająca z niej reguła życia, „ciałem” są konkretne zewnętrzne obowiązki. Im bardziej są one ożywione i natchnione duchowością, tzn. miłością do Boga, do Chrystusa Pana, do Matki Bożej, do Mszy świętej, do kapłaństwa – tym bardziej są one wartościowe, uświęcające i apostolskie: uświęcają własną duszę i dusze innych, zwłaszcza kapłanów, których współpracownikami jesteśmy. Obowiązki te stanowią formę, ramę, szkielet, który utrzymuje, kształtuje i harmonizuje nasze życie duchowe. Życie nasze składa się z kolejnych dni, wszystko inne albo minęło i już nigdy nie wróci, albo tego jeszcze nie ma. Dlatego tzw. Obowiązki codzienne są najbardziej konkretne, jasne, a także wymagające.
Msza święta: fundament – droga – cel
„W kapłańskim dziele wszystko odnosi się do Ofiary Mszy świętej. Msza święta nadaje kapłanowi sens istnienia, jest ona jego tożsamością, jego racją bytu. Zatem tercjarze starają się, przez odpowiednią lekturę i przede wszystkim przez czynne uczestnictwo, coraz bardziej cenić oraz zgłębiać wielką tajemnicę Mszy świętej. Między duszą a odwiecznym i najwyższym Kapłanem Jezusem Chrystusem powinno powstawać zażyłe zjednoczenie w miłości, zjednoczenie woli i zamiarów. Uczestnictwo we Mszy świętej uzdalnia dusze do naśladowania naszego Pana na Jego drodze krzyżowej aż do Golgoty. Z Nim mają poświęcać się i oddawać dla zbawienia wielu. Kto życie swe ofiarowuje za kapłanów, którym zlecono właściwe zadanie uświęcenia dusz, ten spoczywa w samym Sercu Jezusowym i jednoczy się z Nim w tym, co Jemu leży najwięcej na Sercu i z powodu czego przyjął On naturę ludzką i stał się kapłanem. Znaczy to odpowiadać bardziej skutecznie oczekiwaniu naszego boskiego Odkupiciela, który jest trawiony nieskończonym pragnieniem dusz. Chociaż kielich Jego ofiary jest doskonały i obfity, udziela On nam wzniosłego zaszczytu dodawania do Jego cierpienia i ofiary naszej malutkiej kropli wody, uzależniając zbawienie wielu dusz od naszego współdziałania. Wybranym i wyróżnionym sługą, przez którego Bóg daje się ludziom, jest kapłan. Przez modlitwę i ofiarę współpracować nad tym, żeby kapłan coraz lepiej odpowiadał swojemu wzniosłemu powołaniu, jest aktem najwyższej miłości. W taki sposób wierni mają najpiękniejszy udział w wielkości i piękności Kościoła i jego rozszerzeniu. Oto zadanie, które Boża Opatrzność wyznaczyła III Zakonowi Bractwa Św. Piusa X” (List Przełożonego Generalnego Bractwa Św. Piusa X do tercjarzy). Członkowie III Zakonu starają się zatem – w miarę możliwości i o ile obowiązki na to pozwalają – codziennie uczestniczyć we Mszy świętej Wszechczasów. Statuty III Zakonu podkreślają uczestnictwo we Mszy świętej według tradycyjnego obrządku, „a nie w Novus Ordo Missae z powodu niebezpieczeństwa utraty wiary i nabycia ducha protestanckiego”. Msza święta jest przecież głównym środkiem uświęcenia i nie może stać się środkiem utraty wiary i prawdziwego wewnętrznego życia. Novus Ordo Missae natomiast, oprócz poważnych niejasności i błędów doktrynalnych, skłania uczestnika do niestosownego zachowania się wobec ieskończonego majestatu Bożego (komunia na stojąco, opuszczenie przyklękania, gesty i śpiewy rozpraszające i często niegodne etc.) i do zapomnienia najważniejszych prawd Wiary potrzebnych do wytrwania na drodze do Nieba. „Członkowie nie będący kapłanami (…) będą mieć cześć dla miejsc i przedmiotów służących liturgii. Dołożą starań dla podniesienia blasku liturgii przez muzykę, śpiew i wszystko, co zgodnie z prawem może przyczynić się do wzniesienia się dusz ku rzeczywistościom niebiańskim, ku Trójcy Świętej, ku Aniołom i Świętym” (Statuty Bractwa II, 4). Jest to wielki zaszczyt, jeśli możemy pomagać i służyć Bogu w Jego świątyni: ozdabiać ołtarze kwiatami, sprawować funkcję zakrystiana, śpiewać w chórze, grać na organach, a zwłaszcza służyć do Mszy świętej. Każdy według swoich możliwości i talentów w uzgodnieniu z odpowiedzialnym kapłanem niech przyczynia się do upiększania i rozprzestrzeniania prawdziwego kultu Bożego. Miłość do źródła naszego zbawienia, do Kalwarii obecnej na ołtarzu, rodzi pragnienie, by jak najwięcej dusz pociągnąć do Mszy świętej Wszechczasów. Nieraz chcielibyśmy jak najwięcej dusz do nieba wprowadzić, ale nie wiemy jak. Otóż zbliżanie kogoś do tego ogniska Boskiej miłości jest najskuteczniejszym czynem apostolstwa, ponieważ Msza święta „wynosi nas ponad ziemię i ponad samych siebie; i otacza nas obłokiem mistycznej słodyczy i wzniosłości liturgii więcej niż anielskiej; sama nas oczyszcza i oczarowuje swym niebiańskim urokiem tak, że wszystkie nasze zmysły zdają się widzieć, słyszeć, czuć, smakować i dotykać czegoś, czego ta ziemia dać nie może” (o. Faber).
Modlitwa – początkiem i końcem dnia
Ponieważ najważniejszymi momentami każdego aktu są jego rozpoczęcie i zakończenie, dzień nasz zaczyna i kończy się odpowiednią modlitwą: przez modlitwę poranną daję orientację, perspektywę, intencję, w której wszystkie czynności mają być dokonane; staję na właściwej drodze, której nie chcę opuścić, przewiduję krytyczne chwile, a szczególnie przypomnę sobie, że jestem w rękach Boga, Początku i Celu wszystkiego. Modlitwa wieczorna jest dziękczynieniem za otrzymane dobrodziejstwa, za odbytą drogę, która nas zbliżyła do celu, jest także duchowym bilansem zysków i strat z przeproszeniem za niewierności i postanowieniem poprawy. Ważne jest, że nasz dzień zaczyna i kończy się modlitwą, to znaczy z jednej strony, że cała noc jest pod znakiem modlitwy (znakomity sposób na wiele grzechów popełnianych najczęściej nocą), z drugiej zaś, że człowiek coraz bardziej żyje w atmosferze wiary i obecności Boga. Z tego względu jest oczywiste, że w życiu tercjarza nie ma miejsca na telewizję: przeszkadza ona właśnie w tych najważniejszych chwilach dnia, rzuca nas w światowość w momencie, gdy Bóg woła nas do siebie i chce nas wypełnić swoimi darami. Wtedy, gdy wreszcie moglibyśmy poświęcić trochę czasu dla rzeczy najważniejszych i najpożyteczniejszych, telewizja wypełnia nasz umysł, przede wszystkim wyobraźnię i pamięć, tysiącami bezsensownych, a nawet szkodliwych obrazów.
Sakrament pokuty
Tercjarze, chcąc otrzymać obfite owoce każdej Mszy świętej oraz pragnąc nieustannie żyć w przyjaźni z Bogiem, korzystają „co dwa tygodnie, jeśli to możliwe, z sakramentu pokuty, a przynajmniej raz na miesiąc”. Kościół usilnie zachęca do częstej i regularnej spowiedzi, przez którą nie tylko „odpuszcza grzechy, ale także pomnaża łaskę uświęcającą, pomaga unikać grzechów na przyszłość i skuteczniej zmazuje dług kary doczesnej za grzechy” (Katechizm kard. Gasparriego, pytanie 460). „Idę do Krwi” – mawiała św. Katarzyna Sieneńska, przystępując do cotygodniowej spowiedzi; pragnęła stać się całkowicie czystą świątynią Pana Jezusa, a tylko Jego Krew może zmyć wszelki brud i oczyścić naszą duszę. Comiesięczna spowiedź potrzebna jest też, by korzystać z obietnic Najświętszego Serca Pana Jezusa objawionych św. Małgorzacie Marii Alacoque oraz z obietnic Matki Bożej Fatimskiej przez nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca. Jest więc świętą wolą Pana Jezusa i Matki Niepokalanej, abyśmy spowiadali się przynajmniej raz na miesiąc. Arcybiskup Lefebvre często mówił, że przez częstą, szczerą spowiedź ciągle zachowujemy stan łaski i w ten sposób zawsze jesteśmy przygotowani na śmierć. Św. Maksymilian Kolbe często zachęcał Rycerzy Niepokalanej do spowiedzi co dwa tygodnie: „Jest to wola Niepokalanej!”.
Rekolekcje
Żyjemy w świecie bardzo hałaśliwym i niespokojnym, gdzie praktycznie nie ma miejsca na skupienie i ciszę. Nasze zmysły wypełnia nie tylko nieustanny hałas wydawany przez pojazdy i różne maszyny, ale także rozpraszająca muzyka wątpliwej wartości oraz miliony obrazów (reklamy, środki masowego przekazu i liczne podróże). Wyobraźnia jest dla naszego myślenia jak magazyn dla przedsiębiorstwa. Jeśli magazyn jest wypełniony niewłaściwymi przedmiotami, robi się bałagan, a dla dobrego towaru nie ma miejsca; z tego powodu maleje wydajność i może powstać wielka strata. Jeżeli chce się powrócić do normalnego funkcjonowania, potrzebne jest gruntowne sprzątanie, remanent i ustalenie dokładnego regulaminu po to, by uniknąć strat w przyszłości. Podobnie dzieje się z naszą duszą: nawet unikając światowego życia, jesteśmy ciągle wystawieni na zalew fal bezbożnego świata, które przenikają nas, brudzą pamięć i wyobraźnię, wywołują pokusy. W teorii doskonale wiemy, że znajdujemy się nieustannie w stanie walki duchowej, a jednak nie można ciągle tylko walczyć, nie czyszcząc i nie naprawiając broni, nie uzupełniając zapasu amunicji i nie regenerując sił. Zauważamy więc, że mimo regularnej modlitwy i częstego uczestnictwa we Mszy świętej, przychodzą nam do głowy dziwne myśli wzrastają pokusy, rzeczy światowe stają się bardziej powabne. Równocześnie słabnie staranie o skupienie, a przyzwyczajenie w ćwiczeniach religijnych rodzi z początku małe, a potem coraz większe zaniedbania. Szybko wtedy odkładamy to, co najtrudniejsze: rozważanie i czytanie duchowne, a po jakimś czasie następuje całkowity zanik najpierw jednego, potem drugiego duchowego obowiązku. Do tego dochodzą jeszcze troski i udręki rodzinne, wychowawcze, zawodowe i społeczne. Zdając sobie sprawę z tego powolnego a nieuchronnego upadku, zaczynamy się denerwować, często tracimy pokój wewnętrzny, grzechy powszednie gromadzą się w sercu, a nierzadko kończy się to wszystko zniechęceniem albo całkowitym upadkiem. Z tego właśnie powodu praktykujący katolik, gorliwy czciciel Niepokalanej, szczególnie rozumie potrzebę prawdziwych rekolekcji. Nasz Założyciel zobowiązuje członków III Zakonu do rekolekcji przynajmniej co dwa lata. żaden właściciel dbający o samochód nie będzie jednak czekać dwóch lat, aby poddać swój pojazd gruntownemu przeglądowi, szczególnie wówczas, jeśli często z niego korzysta. Ci, którzy już uczestniczyli np. w rekolekcjach ignacjańskich, są pod wrażeniem niesamowitej duchowej potęgi takich dni: ich moc oczyszczenia i duchowego uzdrowienia, przekształcenia i odnowienia całego duchowego życia jest ogromna – bez przesady można rzec, że Pan Bóg wylewa w tych dniach nie tylko strumienie, ale oceany łask. Dlaczego tak jest? Ponieważ nadobficie wynagradza On nasz mały wysiłek poświęcenia Mu kilku dni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz