fot. http://www.laportelatine.org/
Gdy już sobie przypomnimy prawdy z Historii naszego Zbawienia, jest łatwo zrozumieć, iż te rożne sztuki, przeciwko którym protestujemy od wielu miesięcy, nie zostały stworzone przypadkiem, że połączenie pogardy, ośmieszania i nienawiści wobec jedynej Osoby Chrystusa nie jest trywialną rzeczą. Te spektakle nie mają za jedyny cel wyśmiania katolików, wywołania ich złości i czekania na to, aż się zmęczą po wielkiej ilości obelg na nich rzucanych.
Ich autorzy, dyrektorowie teatrów, aktorzy, ci, którzy je oglądają, pysznią się, ze są ludźmi o niezależnych umysłach, wolnych od starych złudzeń religii, zdolnymi mówić otwarcie o wszystkim. Oświadczają głośno i wyraźnie, że chcą mówić swobodnie na każdy temat, również o Chrystusie i religii, nie prosząc o pozwolenie kogokolwiek. Mówią, że są dumni ze swojego wolnego myślenia.
Ale ja zadaję pytanie: czy to jest rzeczywistość? Wolność tworzenia i wyrazu, której jak mówią bronią jest rzeczywiście ostatecznym przekonaniem, które nimi kieruje? Nie wierzymy w to; jeśli kiedykolwiek wierzyliśmy, to już w to nie wierzymy. Ale być może oni, ci ludzie, uważają się za ludzi wolnych?
My im mówimy, z naszej strony, iż tak, jak oni nas uważają za otumanionych dogmatami Katolicyzmu, my myślimy, że są pariasami i sługami, z mniejszą lub większą świadomością, nie wolności myślenia, ale satanizmu. Będą się przed tym powiedzeniem zapewne bronić i się tego zapierać.
Ale jeśli się będą bronić i zapierać, wówczas znajdą się w konieczności, by wytłumaczyć się ze spektakli, które proponują, gdyż nietrudno nam będzie dowieść, że to istotnie religia, której nazwa brzmi "satanizm", jest inspiracją tych sztuk. Wolna myśl, ta wolna myśl, którą się szczycą, zamiast czynić z nich wolnych ludzi, czyni z nich wasali piekła. Powinno się nazwać takie myślenie "myśleniem wasali", albo "poddaną myślą", nie wolną myślą.
Pospieszymy się. Pokażemy znaki, przykłady i dowody na ten wymiar religijny zupełnie odwrócony, który jest prawdziwym źródłem inspiracji anty-sztuki współczesnej. Na waszych scenach celebrujecie kult diabła, kultywujecie na nich prawdziwy satanizm, satanizm, do którego otwarcie się przyznajecie. Tego wieczora chcemy zerwać maskę tego wolnego myślenia, którą się zakrywacie, i oskarżyć o obecność subwencjonowanego satanizmu, który znajduje się w waszych teatrach, a one, przy tej okazji, stały się satanistycznymi świątyniami.
W istocie, za całkowicie przepełnioną hipokryzją fasadą słów Serrana, Castelluciego, którzy mówią, że są poszukującymi chrześcijanami, czy Garcii, rzekomego rozczarowanego chrześcijanina, kryje się zupełnie coś innego. Jedni i drudzy zarzekają się, że nie chcieli obrażać chrześcijan i lamentują nad brakiem poziomu intelektualnego i artystycznego katolików hiszpańskich czy francuskich, a zapewne niedługo belgijskich, ograniczonych, którzy pozostają podobno zamknięci na ich dzieła. (To ci sami katolicy, o których kardynał Vingt-Trois, ze znaną sobie zgodnością, powiedział, iż są « sympatycznymi idiotami ») - Prawda jest całkiem inna. Przypomnijmy sobie pewne fakty i pewne zdania.
Ze względu na liczne obecne tu dzieci, nie zagłębię się nad wyborem, jakiego dokonał Serrano, uwięziwszy i zanurzywszy Chrystusa w naczyniu ze swoim moczem. Wystarczy przypomnieć ten fakt. Czy wierzycie, ze to, na co nie zgodziłby się dla siebie żaden człowiek, ani na co nie zgodziłby się wobec innego, zostało zarezerwowane tylko dla Chrystusa przez przypadek?
Przejdę również szybko przez nieznośnie gwałtowne sceny sztuki Castelluciego, gdzie posłużono się dziesięcioletnimi dziećmi, rzucającymi sztucznymi granatami w oblicze Chrystusa, po czym to oblicze zostaje pokryte fekaliami. Czy myślicie, że taka zjadliwość wobec oblicza Chrystusa, zjadliwość jakiej nie spotkano wobec żadnej innej twarzy, wyszła po prostu z serca człowieka? Dlaczego ta nienawiść? Skąd pochodzi ta złość? To są prawdziwe pytania! Czy wierzycie, że ta niechęć, która się wlewa w serca dzieci od najmłodszych lat, przeciwko samemu Jezusowi Chrystusowi, jest po prostu z tej ziemi?
Castelluci wiele razy zupełnie otwarcie mówił o swoich źródłach inspiracji. Jego umysł został zatruty odwróconą lekturą Genesis, lekturą, której zresztą nie wymyślił. Ta lektura, inspirowana Gnoza i Kabala oraz różokrzyżowcami pokazuje po prostu, w scenie upadku naszych pierwszych rodziców, że Bóg Stworzyciel jest w rzeczywistości diabłem a diabeł jest Bogiem. Ten, który prześladuje naszych pierwszych rodziców i zakazuje im zjeść owocu z drzewa dobra i zła to miałby być ten zły i diabeł.
Natomiast wąż, który uspokaja Adama i Ewe, że mogą przekroczyć zakaz i zjeść ten owoc, jest Bogiem. To on przychodzi uwolnić naszych pierwszych rodziców od tego zakazu (niezgodnego z godnością człowieka), który padł, broniąc im zjedzenia tego owocu. Oto myśli, które znajdują się w duchu Castelluciego. Ten autor, bez żadnej trudności oświadcza, a propos swojej sztuki o Genesis, że ten, który go inspiruje, to Lucyfer: « Aniołem sztuki jest Lucyfer. » Przynajmniej rzeczy są nazwane po imieniu!
Jeśli chodzi o sztukę Garcii - tę, która jest grana dziś wieczorem w tym teatrze - jej lucyferyczna inspiracja jest wszechobecna w tym spektaklu. Centralnym tematem tej sztuki jest upadek: « Cieszcie się upadkiem i niech nikt wam w tym nie przeszkodzi. » Widać również kobietę, która rzuca się z samolotu w nicość. Na jej piersi jest taki napis: « upadły anioł ». Słychać aktora, który mówi: « Imitujcie mnie w upadku, czyńcie to, co ja ». Potem ukazuje się pisane wielkimi literami zdanie: « wiara w każdy grzech ». Temat upadku jest dokładnie tematem pobudzania do grzechu, jak to udowadnia, kilka chwil później, ekran, na którym świecą się słowa: « Wiara w samobójstwo ». Garcia również oświadcza: « Oto słowa upadłego anioła: szczęśliwi ci, którzy się rozbijają (...), którzy kończą pod kolami tramwaju. » Poza namawianiem do samobójstwa, apologią upadku i grzechu, słowa i zachowania, które się potem pojawiają, przeciwko Chrystusowi na krzyżu są tak straszne, ze nie mogę o nich mówić! Niedługo będziemy mogli dowieść, jak ta sztuka jest w rzeczywistości inspirowana lucyferycznymi rytuałami!
Oto jaka jest rzeczywistość. Posłuchajcie zresztą sloganów kontrmanifestantów. Po wykrzyczeniu « Wolność wyrazu », co skandują? Wołają: « Neron, wróć, są jeszcze chrześcijanie! » Oto więc ich słynna wolność myślenia? Co jeszcze mówią? « Trzy gwoździe, dwie deski, oto rozwiązanie! » Co za przykład tolerancji, neutralności i braku przemocy! A cytujemy jedynie najdelikatniejsze slogany, które wychodzą z ich ust! Zrozumcie: ta wolność wyrazu jest tylko złudzeniem. Jest fałszywą zasadą i jej głosiciele kryją się przed tym sofizmem, aby przemycić dosłownie piekielne przesłanie.
Źródło informacji: http://katoliktradycjionline.blogspot.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz