Fragment wywiadu z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, abp. Józefem Michalikiem jaki ukazał się na łamach najnowszego numeru Tygodnika Katolickiego IDZIEMY.
Czy podobne zasady dotyczą tych wiernych, którzy korzystają z posługi duszpasterskiej u lefebrystów?
Niektórzy, choćby w podwarszawskim Józefowie, usprawiedliwiają się, że przecież lefebryści niedługo będą w pełnej jedności z Kościołem. Ale jeszcze nie są. I dopóki nie są, obowiązują te same zasady. Czyli ktoś, kto chodzi na Mszę Świętą do lefebrystów czy posyła tam dzieci do sakramentu bierzmowania, ten obciąża swoje sumienie, bo łamie jedność Kościoła. A do tego podtrzymuje tych biednych, zagubionych ludzi na drodze odłączenia. Rola świeckich jest tu bardzo ważna, bo żaden to Kościół i wspólnota wiary, która nie ma wierzących świeckich. Jeśli ksiądz zostaje w błędzie sam, to jest nadzieja, że obudzi się w nim jakaś refleksja. Ale jeśli znajdzie wyznawców i zwolenników, to sprawa się komplikuje. Dlatego potrzeba lepszej formacji religijnej świeckich. Księdzu, który się sprzeniewierzył, nie należy okazywać niechęci, nienawiści czy agresji. Trzeba jednak wyraźnie mu powiedzieć, że sumienie nie pozwala mi uczestniczyć w jego praktykach.
Otwarcie Kościoła na tradycję potrydencką, czyli tę sprzed Soboru Watykańskiego II, nie jest sprawą dopiero ostatnich lat. Od dawna istnieje przecież możliwość odprawiania Mszy Świętej „trydenckiej” przez księży, którzy nie byli w stanie przyjąć nowej liturgii w języku polskim. Istnieje też Bractwo św. Piotra, które zachowuje stary ryt w liturgii, ale utrzymuje pełną jedność z Kościołem i przyjmuje całość jego nauczania. Natomiast sprowadzanie problemu z lefebrystami do samego tylko rytu liturgicznego jest albo jego spłyceniem, albo świadomym wprowadzaniem ludzi w błąd. U lefebrystów chodzi bowiem o nieprzyjęcie (w wielu kwestiach, choć nie we wszystkich), nauki Soboru Watykańskiego II. Oni w praktyce nie uznają ciągłości w tradycji i nauczania Kościoła. Weźmy choćby dialog międzyreligijny. Skąd się wzięła dzisiejsza otwartość na współczesnego człowieka? Nie wymyślił tego Paweł VI, bo już św. Paweł pisał, że niewierzący, który zachowuje prawo Boże „wpisane w jego członki” (por. Rz 2, 14n), będzie zbawiony. Zawsze i dla każdego jedynym pośrednikiem i zbawicielem jest Chrystus. Ale dojście do Chrystusa może się odbywać różnymi drogami.
Całość wywiadu do przeczytania tutaj
0 komentarze:
Prześlij komentarz