Sobór Watykański II nie należy do najbardziej udanych soborów z punktu widzenia Tradycji Kościoła. Dowodzi tego nowe ważne studium pióra ostatniego przedstawiciela wielkiej „rzymskiej szkoły teologicznej” ks. Brunera Gherardiniego, będące głęboką refleksją teologiczną nad naturą ostatniego soboru powszechnego i jego konsekwencjami w historii dzisiejszego Kościoła.
Historyczna mowa wygłoszona w kurii rzymskiej 22 grudnia 2005 roku, w której papież Benedykt XVI zaproponował „ciągłość” Tradycji jako hermeneutyczne kryterium interpretacji Soboru Watykańskiego II, stanowiła punkt wyjścia dla nowego etapu historyczno-krytycznej refleksji nad soborem i jego konsekwencjami.
Ponownie na temat ostatniego soboru wypowiedział się Ojciec Święty 10 marca 2009 roku w liście dotyczącym zdjęcia ekskomuniki z biskupów wyświęconych przez abp. Marcela Lefebvre’a, stwierdzając, że niektórym z określających się mianem wielkich obrońców soboru trzeba też przypomnieć, że Vaticanum II zawiera w sobie całą doktrynalną historię Kościoła. Ten, kto chce być posłuszny soborowi, musi przyjmować wiarę wyznawaną w ciągu wieków i nie może podcinać korzeni zapewniających drzewu życie.
W mowie wygłoszonej podczas odbytego 16 marca 2009 roku plenarnego zgromadzenia Kongregacji ds. Duchowieństwa papież zwrócił uwagę na konieczność powrotu do nieprzerwanej Tradycji kościelnej oraz umożliwienia księżom, a zwłaszcza ich młodemu pokoleniu, właściwego odczytywania tekstów powszechnego Soboru Watykańskiego II i interpretowania ich zgodnie z bogatym bagażem doktrynalnym Kościoła. Papież Benedykt XVI, będąc jeszcze kardynałem, utrzymywał, że jedynym sposobem na nadanie Vaticanum II wiarygodności jest przedstawienie go jako części jedynej i ciągłej Tradycji Kościoła i jego wiary.
W sprzeczności z jednoznacznym stwierdzeniem Benedykta XVI, wedle którego sobór należy interpretować w kategoriach ciągłości z Tradycją Kościoła, a nie zerwania z nią, stoi postawa osób utrzymujących, iż sobór był rodzajem nowego zesłania Ducha Świętego, wydarzenia charyzmatycznego, które doprowadziło do odnowy w Kościele, uwalniając go od ciężaru Tradycji. Ważność soboru nie wynikałaby więc z wydanych przezeń dokumentów, ale z samego faktu, że został zwołany i się odbył. Boloński historyk Giuseppe Alberigo uważa, iż ważne jest, by uznać jakościowe pierwszeństwo soboru także przed wydanymi przez niego decyzjami, które nie powinny być odczytywane jako abstrakcyjne nakazy normatywne, lecz jako wyraz i przedłużenie samego soboru.
Sobór pastoralny, nie dogmatyczny
W debatę tę wpisuje się nowa książka ks. prałata Brunero Gherardiniego, Concilio ecumenico Vaticano II. Un discorso da fare, opublikowana nakładem wydawnictwa Zgromadzenia Franciszkanów Niepokalanej Casa Mariana Editrice we Frigento. O jej wartości, oprócz samej treści, stanowi także osoba autora, dziekana Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, postulatora procesu kanonizacyjnego bł. Piusa IX, redaktora naczelnego czasopisma „Divinitas” oraz ostatniego przedstawiciela wielkiej „rzymskiej szkoły teologicznej”. Ponadto, znaczenie publikacji podnosi przedmowa pióra Maria Olivierego, biskupa Albengi oraz wstęp autorstwa arcybiskupa Alberta Malcolma Ranjitha, sekretarza Kongregacji ds. Kultu Bożego.
Główny temat tej pracy stanowi duszpasterska (pastoralna) natura soboru – kwestia, co do której zwolennicy różnych interpretacji są zasadniczo zgodni. Sobór Watykański II był soborem pastoralnym, jak zawsze nazywał go zarówno Jan XXIII, jak i Paweł VI oraz ich następcy, łącznie z obecnym papieżem. W sposób jasny i obiektywny autor wskazuje, co wynika z „pastoralności” Vaticanum II oraz w jaki sposób owa „pastoralność” – która zgodnie z ostatnią analizą stanowi relację Kościoła ze światem – odróżnia go od poprzednich soborów.
Sobór Watykański II, jako sobór pastoralny, pozbawiony był charakteru normatywnego w zakresie doktryny. Brak aspiracji normatywnych kłóci się jednak z przymiotnikiem „dogmatyczny”, którym sobór określił swe dwie ważne konstytucje: Lumen Gentium i Dei Verbum. W rzeczywistości – wyjaśnia ks. Brunero Gherardini – „konstytucjami dogmatycznymi” nazywa się je wyłącznie dlatego, że ponownie przyjmują one dogmaty przedstawione podczas poprzednich soborów jako prawdy wiary (str. 50-51). Fakt, iż jedynie dwa dokumenty Vaticanum II określono mianem „dogmatycznych”, wskazuje wyraźnie na to, że pozostałe dokumenty soboru nie miały takiego charakteru. Vaticanum II głosi oczywiście konkretną, niepozbawioną autorytatywności naukę, ale – jak tłumaczy ks. prałat Gherardini, jego nieporównywalne do wcześniejszych rozstrzygnięć doktryny nie są ani nieomylne, ani ostateczne, więc co za tym idzie, nie są również wiążące. Jeśli ktoś negowałby je z innych powodów, formalnie stałby się heretykiem. Natomiast jeśli ktoś narzucałby je jako nieomylne i ostateczne, sprzeciwiłby się samemu soborowi (str. 51).
Dozwolone jest przyznawanie Soborowi Watykańskiemu II charakteru dogmatycznego jedynie w zakresie, w którym uznaje on dogmaty zatwierdzone przez poprzednie sobory za prawdy wiary. Natomiast w żadnej mierze nie można uznać doktryn opracowanych przez Vaticanum II za dogmatyczne, ponieważ nie spełniają wymagań formalnych, więc są też pozbawione koniecznej voluntas definiendi (str. 51).
Nie chodzi jednak o to, aby ostatni sobór odrzucić lub go zdyskredytować. Chodzi jedynie o to, żeby poszanować jego naturę, nakazy, cele oraz duszpasterskość, czego domaga się sam sobór (str. 24).
Benedykt XVI jest zdania, że Sobór Watykański II powinno się interpretować w kategoriach Tradycji, abstrahując od intencji i konsekwencji samego soboru jako „wydarzenia”, i domaga się powrotu do prawdy tekstu. Tym niemniej, ks. prałat Gherardini uważa, że dokumenty soborowe zawierają niejasności i mogą być przedmiotem historycznej i teologicznej krytyki.
Typowego przykładu dostarcza konstytucja (nazwana „duszpasterską”) o Kościele w świecie współczesnym, Gaudium et Spes, z 7 grudnia 1965 roku. Słowo „duszpasterska” odnosi się do jej „humanistycznego”, opartego na sympatii, otwartości i zrozumieniu, podejścia do człowieka, jego historii i aspektów współczesnego życia i społeczeństwa ludzkiego, ze szczególnym uwzględnieniem problemów, które wydają się dziś najważniejsze.
Dokument ten przenika dziewiętnasto- i dwudziestowieczny mit Postępu – postępu kultury i instytucji (GS 53), postępu gospodarczego i społecznego (GS 66), postępu technicznego (GS 23) oraz ogólnie pojętego rozwoju ludzkiego (GS 37, 39, 53, 72). Chodzi tu o nowe pojmowanie chrześcijaństwa, które rozszerza swój zasięg, obejmując także „anonimowych chrześcijan” Karla Rahnera oraz „wierzących implicite” E. Schillebeeckxa, a ponadto chrześcijan dojrzałych zgromadzenia soborowego (str. 72).
Gaudium et Spes, mimo iż zawiera domyślnie doktrynę, jest jednak dokumentem duszpasterskim, a jego oddalające się od Tradycji Kościoła fragmenty pozbawione są charakteru wiążącego. Kiedy sam sobór mówi o sobie oraz o treści własnych dokumentów w kategoriach duszpasterskości, wyklucza w ten sposób jakiekolwiek intencje normatywne. I dlatego nie może uważać się za dogmatyczny, ani ktokolwiek inny nie może go takim uczynić (str. 23).
Paradoks soboru
Vaticanum II, w odróżnieniu od wszystkich innych soborów powszechnych w historii Kościoła, nie ma znaczenia doktrynalnego, a tym bardziej dogmatycznego, cechuje się natomiast nowością, jeśli chodzi o ruch i aktywność, jaką wniósł do życia Kościoła. I właśnie owo „podejście duszpasterskie” pragną uświęcić zwolennicy progresywizmu, przekształcając je w „dogmat”. Paradoks polega na tym, że pragną oni podnieść do rangi niepodważalnego dogmatu sobór, który w wyraźny sposób potwierdził, że nie miał zamiaru ogłaszać żadnych prawd absolutnych.
Tego, co duszpasterskie, nie rozpatruje się w kategoriach prawd, lecz konkretnych rezultatów. Bilans okresu posoborowego przedstawił po raz pierwszy właśnie kardynał Joseph Ratzinger, sprawujący ówcześnie funkcję Prefekta Kongregacji Nauki Wiary, pisząc w słynnym już Raporcie o stanie wiary:
Bezsprzecznie ostatnie dwudziestolecie było dla Kościoła katolickiego niefortunne. Skutki tego, co nastąpiło po soborze, są przeciwne oczekiwaniom wszystkich, także oczekiwaniom papieży Jana XXIII i Pawła VI. (…) Oczekiwano skoku w przód, a tymczasem nastąpiła dekadencja spod znaku rzekomego „ducha soboru”, natomiast jego prawdziwy duch został w ten sposób zdyskredytowany. (…) Kościół po soborze przypomina wielki plac budowy. (…) na tym placu zagubiono projekt budowy i każdy teraz ją kontynuuje wedle swego upodobania (str. 25).
Ks. Gherardini uważa podobnie, że destrukcja Kościoła, od Vaticanum II do dzisiaj, przybrała monstrualne rozmiary i dalej się pogłębia. Uważny obserwator, a przede wszystkim dojrzały katolik dostrzeże z łatwością tę klęskę, nawet w falach zalewającego nas relatywizmu, który porównałbym do błotnistego i niszczycielskiego tsunami (str. 93).
W zamykającej książkę Prośbie do Ojca Świętego autor wyjaśnia, jak ważna jest dogłębna i naukowa analiza zarówno pojedynczych dokumentów soboru, jak i ich całości, a także ich odległych i bliższych źródeł – analiza porównawcza względem pozostałych dwudziestu soborów, pozwalająca stwierdzić, czy Vaticanum II podąża za Tradycją w sposób mniej lub bardziej ewolucyjny, czy też częściowo lub w całości z nią zrywa. Sobór Watykański II nie należy bowiem do najbardziej udanych soborów w historii Kościoła i jego Tradycji.
Roberto de Mattei
Tekst ukazał się w nr. 11 dwumiesięcznika "Polonia Christiana".
Źródło informacji: http://www.pch24.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz