Są tacy, którzy Sumę Teologiczną chca postawić obok średniowiecznej zbroi, jak eksponat. Pomysł na takie rozwiązanie w ustawieniu księgozbioru znajdują czasem fizycy i chemicy, którzy ze swoim aparatem poznawczym, siatką pojęć i narzędziami zabierają się za czytanie Summy Teologicznej. I chyba dobrze, że ustawiają tam to średniowieczne dzieło. Zapewne rzadko przywdziewają średniowieczną zbroję, może wcale – niechże podobnie czynią z Sumą teologiczną.
Bowiem fizyk, chemik, matematyk, biolog czy medyk nie znajdą w dziele Akwinaty niepowątpiewalnych i niekwestionowalnych informacji ze swej dziedziny. Św. Tomasz, choć posiadał wiedzę rozległą, w tamtym czasie rewolucyjną, to jednak gdy uczestniczył w uniwersyteckich dysputach albo swym pracowitym sekretarzom dyktował kolejne kwestie swych dzieł to czynił to jako mnich i magister świętej teologii, a nie matematyk, fizyk czy medyk. Choć prawdą jest, że w tamtym czasie zakresy tych dziedzin pokrywały się ze sobą, a i granice metod przebiegały inaczej niż dziś.
Jednakże wartość twierdzeń z dziedziny teologii i metafizyki nie jest w żaden sposób uzależniona od twierdzeń nauk szczegółowych. Wiedza o stworzeniu świata, o przymiotach Boga, o relacjach między Bogiem a światem, a także sposób wyjaśniania tych rzeczywistości nie jest w żaden sposób zależny od hipotez nauk szczegółowych. Podobnie jak wiedza o metafizycznych złożeniach bytu z formy i z materii, substancji i przypadłości, aktu i możności a także istoty i istnienia – nie jest obalalna przez wiedzę, jaką o „strukturze materii” wnoszą nauki szczegółowe.
Trzeba pamiętać, że zarówno przedmiot nauk szczegółowych jak i ich metoda jest inna niż przedmiot i metoda filozofii. Obie dziedziny są autonomiczne i odrębne jeżeli fizyk wygłasza tezy filozoficzne, czyni to jako fizyk, nie jako filozof.
Owszem, osiągnięcia nauk szczegółowych mogą być inspiracją dla teologa czy filozofa i skłaniać go do twórczych poszukiwań. Tak działo się w czasach św. Tomasza z Akwinu i sam Tomasz wiele tez arystotelesowskiej fizyki poddawał metafizycznej obróbce, niektóre odrzucając, niektórych używając do mądrościowego tłumaczenia świata.. Takimi zagadnieniami były choćby te o wieczności materii czy granice kosmosu. Zresztą, zagadnienia te, mimo występowania licznych hipotez wyjaśniających (spośród których wiele uległo obaleniu) są frapujące poznawczo i dziś, ale hipotezy te nie niweczą dorobku Tomasza jako metafizyka. To, co Tomasz powiedział o naturze Absolutu, konieczności jego istnienia i przygodności wszystkiego innego – nic nie traci na swej aktualności. Podobnie jest w dziedzinie antropologii filozoficznej i filozofii moralności. To, co Tomasz czy, szerzej, filozofia, mówi o naturze ludzkiej, o jego celu ostatecznym i środkach do tego celu prowadzącym – nie jest weryfikowalne w istotnym stopniu przez psychologię czy inne nauki szczegółowe. Można oczywiście lepiej poznawać mechanizm dramatu ludzkich wyborów, ale kryteria odróżniania dobra od zła, nawet jeśli są dziś opisane – nie zmieniły się od czasów napisania przez Tomasza Pars Prima Secundae. Te zaś opisane w częściach Summy odnoszących się do ludzkiego działania wciąż są miarą, bez której dziś nie można się obejść. I nie unieważni ich najszybciej galopujący postęp innych nauk o człowieku.
Twierdzenia nauk fizykalnych w żaden sposób nie unieważniają trafnych twierdzeń z dziedziny filozofii i teologii, a filozofia i teologia nie starzeje się tak samo, jak starzeją się nauki fizykalne. Te dwie pierwsze zachowują wieczną młodość, choć powstają i upadają kolejne modele kosmosu.
Dlatego nie warto Summy Teologicznej skazywać na niedzielne odkurzania ściereczką, tylko czytać jako dzieło duchowego mistrza, który potrafił w zmieniających się teoriach, koncepcjach i naukowych wizjach odczytywać to, co wiecznotrwałe. Jeżeli ktoś odkłada Summę jako naukowy zabytek – to znaczy że nie odczytał z niej tego, co w niej naprawdę cenne
Arkadiusz Robaczewski
Źródło informacji: http://arkadiuszrobaczewski.salon24.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz