Chcę zwrócić uwagę, że wielu teologów po Soborze Watykańskim II popełniło pewne błędy co do potrzeby obrony Kościoła i jego nauki, a stało się to pod wpływem skrajnego liberalizmu. Otóż idąc za daleko z transformacją Kościoła, chcieli go zbytnio dostosować do niszczącej mentalności liberalistycznej w tym duchu, żeby porzucił poczucie prawdy i szczególnej misji zbawczej, a zrównał się z innymi wyznaniami chrześcijańskimi, a nawet częściowo i z niektórymi innymi wyższymi religiami, i przyznał im wszystkim taką samą moc zbawczą (pluralizm soteriologiczny). Ponadto mniej lub bardziej otwarcie sugerowali: żeby Kościół katolicki wyrzekł się kultu Maryi jako Matki Boga, żeby porzucił swoje misje i apostolstwo, które miałyby godzić w godność i wolność człowieka, żeby usunął się z forum publicznego do prywatności, żeby przyjął ustrój demokratyczny bez prymatu papieskiego i episkopatu i albo żeby dopuścił kobiety do wszystkich stopni kapłaństwa, albo zgodził się na to, by świeccy przejęli władzę w Kościele łącznie ze sprawowaniem Eucharystii bez święceń, a tylko na podstawie chrztu i bierzmowania, i wreszcie, żeby Kościół przestał dowodzić swojej wiarygodności, porzucając m.in. taką dyscyplinę teologiczną, która nazywa się "apologetyką" lub "teologią fundamentalną", i żeby zamiast tej teologii wprowadził szeroki samokrytycyzm za całą swoją przeszłość i za ustrój obecny. Słowem, nie powinien się bronić przed atakami, nawet najbardziej niedorzecznymi, bo jeśli będzie się bronił, to straci wszelką rozumną wiarygodność. I wszystkie te postulaty wielu uznaje za "teologię nowoczesną". Przede wszystkim coraz częściej teologowie liberalni przyjmują, że w ogóle Kościoła nie założył w żadnej mierze Jezus Chrystus, a założyli go sami ludzie wyznający swą wiarę w Chrystusa i grupujący się wokół Pisma Świętego.
Nawet bardzo wielu teologów prawomyślnych założyło, że po Soborze, zbliżającym Kościół do współczesnego świata, wszyscy ludzie i spoza Kościoła będą mu jak najbardziej życzliwi i pełni dobrej woli wobec niego tak, iż nie potrzebuje już się bronić, polemizować i dochodzić swoich praw. Słowem, dzisiejszy świat stał się doskonały: nastały pokój, miłość, sprawiedliwość, współpraca wszystkich ze wszystkimi, nie ma też już nienawiści, piekła, szatana, grzechu ani wrogów. W ślad za tym przyszło też założenie, że wszyscy katolicy są szlachetni, miłujący siebie nawzajem, rozsądni, mądrzy i nie będzie już ani herezji, ani schizmy, ani buntu, ani odstępców, ani błądzących, ani wojujących przeciwko sobie. Kościół będzie klubem dyskusyjnym, instytucją charytatywną, ubezpieczalnią życiową i azylem dla grzeszników
ks. prof. Czesław Bartnik, NASZ DZIENNIK, 2 lutego 2012, Nr 27 (4262)
0 komentarze:
Prześlij komentarz