Rusell Shaw, były doradca ds. publicznych episkopatu amerykańskiego zauważa, że rosnąca z dnia na dzień grupa katolików tradycjonalistów w USA, to nadzieja dla przyszłości Kościoła. Obawia się jednak, że jeśli zamknie się ona w sowim gronie i zarzuci szerszą ewangelizację, może stać się karykaturą katolicyzmu.
Shaw przypomina, że podobnie jak papież Jan Paweł II, Benedykt XVI uznał za priorytetową tzw. "nową ewangelizację." W zeszłym roku powołał specjalny urząd w Kurii Rzymskiej w celu jej promowania. Kwestia „nowej ewangelizacji” ma być tematem najbliższego walnego zgromadzenia Synodu Biskupów świata.
Benedykt XVI wyjaśnia, że „nowa ewangelizacja” jest szczególnie potrzebna, gdyż „narody niegdyś bogate w wiarę i powołania tracą swoją tożsamość pod wpływem kultury sekularyzacji” (Verbum Domini, 96). Wyraźnie odniósł się do krajów europejskich takich jak Francja, Niemcy, Hiszpania i Irlandia. Ale z pewnością miał na myśli także takie państwa jak Kanada, Australia, czy Stany Zjednoczone, gdzie sytuacja katolików stale się pogarsza.
Trzy lata temu amerykański ośrodek badawczy PewResearch ujawnił, że jeden na trzech Amerykanów, którzy zostali wcześniej ochrzczeni i wychowywani w duchu katolickim, opuściło Kościół, albo przyłączyło się do protestantów lub zwyczajnie pozostają niezrzeszeni z żadną religią. Grupa niezwiązanych z żadnym wyznaniem obywateli wynosi obecnie aż 22 miliony osób.
W Ameryce, podobnie jak iw innych krajach zachodnich, postępuje sekularyzacja, która nie jest nowym zjawiskiem. Idee oświeceniowe przywieźli na ląd amerykański imigranci z Europy, którzy odegrali istotna rolę w czasie wojny o niepodległość.
Show zauważa, że wielu Amerykanów chociaż stykało się z wiarą bardzo wcześnie, to jednak rzadko kiedy ją zgłębiało. Byli deistami, którym łatwo było zarzucić skrupulatnie niegdyś wypełniane praktyki religijne. Przez długi czas to subkultury imigrantów katolickich skutecznie przeciwstawiały się sekularyzacji, ale w pewnym momencie, zwłaszcza w latach 50., 60. i 70.ubiegłego stulecia zaczęły się one zamykać, tworząc swoiste getta. Z kolei prowadzona przez władze propaganda na uniwersytetach i w mediach, do której wykorzystywano intelektualistów i polityków katolickich, a niekiedy nawet duchownych sprawiły, że getta świadomych swej wiary katolików izolowano, a coraz więcej osób wierzących rezygnowało ze swojej katolickiej tożsamości .
W efekcie następował demontaż subkultury katolickiej, pogłębiała się sekularyzacja i kryzys wiary. W ostatnich latach, jednak obserwuje się zjawisko powstawania coraz liczniejszej grupy świadomych wyznawców Chrystusa, którzy odwracają się od niemoralnego świata.
Wielu rodziców, zniesmaczonych permisywną edukacją seksualną prowadzoną w szkołach zarówno publicznych, jak i prywatnych, decyduje się na tzw. edukację domową. Rezygnują także z posiadania odbiorników telewizyjnych w domu i instalują specjalne programy, chroniące dzieci przed złym wpływem Internetu. Jeszcze inni wyprowadzają się z dużych aglomeracji do małych miasteczek, tworząc tam bardziej jednorodną wspólnotę osób podobnie myślących.
Pojawia się coraz więcej dumnych ze swojej tożsamości katolickiej stacji telewizyjnych, radiowych, portali internetowych, wydawnictw i czasopism, organizacji prawniczych i ruchów, promujących tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego. Zachęcają one osoby świeckie do dumnego świadczenia o swojej wierze. Często zachęty płyną także ze strony nowej generacji biskupów i kapłanów.
To wszystko – pisze Shaw jest dobre do pewnego momentu. Obawia się on bowiem, że grupa tradycyjnych katolików wciąż za bardzo zamyka się w swoim własnym gronie, unikając odgrywania większej roli w życiu publicznym. Chciałby, by ci katolicy byli bardziej dalekowzroczni i zaangażowali się w „nową ewangelizację,” tworząc „szerszą dynamiczną subkulturę katolicką, by móc głosić Ewangelię daleko i szeroko. Ze szczególnym uwzględnieniem byłych katolików i katolików nominalnych, którzy balansują na krawędzi.”
Catholic Reporter, AS.
Źródło informacji: http://www.piotrskarga.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz