Zapewne wielu osobom znana jest już strona internetowa o nazwie Kronika Novus Ordo. Jej autorzy przez kilka lat śledzili najróżniejsze nadużycia, przede wszystkim liturgiczne, w Kościele doby posoborowej. Część uwagi poświęcali również dewastacjom i desakralizacji katolickich świątyń.Dewastacja starych kościołów to nie tylko zamienianie je na magazyny, kawiarnie, kwiaciarnie czy domy mieszkalne jak to ma miejsce na zachodzie Europy. To także radykalne zmienianie ich wnętrz, przesiąkniętych mistyką i zbudowanych na chwałę Bożą. Zmiany takie mają na celu przystosowanie ich do „ducha Soboru”. Kończy się to zwykle wyniesieniem starych ołtarzy, usunięciem balasek, ściągnięciem obrazów, skuciem ozdób, zamalowywaniem fresków, niszczeniem ambon, wynoszeniem ław i stalli.
Foto: msza.net |
Tego typu praktyki są nagminne, jednak ostatnie zmiany we wrocławskiej kaplicy klasztornej sióstr karmelitek jakoś szczególnie we mnie uderzyły. Pod pretekstem konieczności remontu kaplicy zdemontowano stuletni ołtarz dębowy. Agata Combik, redaktor „Gościa Niedzielnego” z aprobatą pisze o dokonanych zmianach: „1 maja odbyło się uroczyste jej poświęcenie po gruntownym remoncie, jaki przeszła w ostatnich czasie. Był on konieczny ze względu na niebezpiecznie uginający się strop, ale przy okazji prowadzonych prac radykalnie zmieniono wystrój wnętrza. Stało się jasne, pogodne; w kaplicy znalazł się m.in. nowy, posoborowy ołtarz, nowe tabernakulum, a także obraz św. Józefa autorstwa Ewy Walczak-Jackiewicz.” Jak rozumiem powodem remontu był zły stan stropów, a nie ołtarza. Po co zatem zdecydowano się na demontaż wiekowego altare Dei? Jeszcze pod koniec 2010 roku służyłem w tej karmelitańskiej kaplicy do tradycyjnej Mszy Świętej, dla której ten ołtarz został wzniesiony. Przez ponad 40 lat celebrowano przy tym ołtarzu przede wszystkim nową, posoborową mszę i nikomu jak dotąd nie przeszkadzało. Zatem powód radykalnych zmian wnętrza kaplicy jest inny, tj. wspomniany na wstępie „duch Soboru”. Sobór miał być obliczony na to, aby pojednać Kościół ze współczesnym światem i jego „wartościami”. Pojednanie to niestety nastąpiło i przynosi tragiczne skutki. Świat nieustannie zmienia się na gorsze, a więc aggiornamento dokonane 50 lat temu już się zdezaktualizowało. Konieczna zatem jest taka formuła, która pozwoli przeprowadzać aggiornamento nieustannie, tak aby móc przystosowywać religię do coraz bardziej laickiego świata. I tak właśnie trwa nieustanna rewolucja, której celami są: „wolność, równość i braterstwo” we wnętrzu Kościoła. Wolność to wolność religijna, która odmawia prawdzie katolickiej prawa do jej szczególnej ochrony ze strony państwa. Równość to sprowadzenie wszystkich wyznań do jednego mianownika, to powszechne kapłaństwo, kapłaństwo kobiet, to wreszcie zatarcie różnic między duchowieństwem, a laikatem. Braterstwo to ekumenizm: bezcelowe, bezowocne dialogowanie dla samego dialogowania. Dziś tylko to się liczy, tylko to warte jest zachodu.
Tak jak dla jakobinów jedynym, bezwzględnym celem było ustanowienie panowania „wolności, równości i braterstwa”, tak dla fanatyków „ducha Soboru” jedynym celem, bez względu na ofiary, jest nieustanne aggiornamento, nieustanne nowinkarstwo religijne, które demoluje tradycję katolicką wszystkich wieków. Jak widać, nie omija także architektury. Jedynym celem zmian we wrocławskim karmelu jest nieokiełznana chęć dostosowanie jej wnętrza do soborowych ideałów. Dla modernistów ołtarz jest zbędny, bo ,nawet przy celebracji posoborowej mszy, dokonuje on rozróżnienia (choćby tylko wizualnego) między kapłanem, a znajdującym się za nim ludem. Zatem musi on zostać zastąpiony nowym ołtarzem, a raczej stołem, tak aby wokół niego mogło stanąć kilkunastu kapłanów i koncelebrować mszę w plastikowych, tandetnych i kiczowatych szatach liturgicznych; aby dochować zasady równości i nie oddzielać celebransa od ludu; aby wreszcie uczynić zadość wymaganiom ekumenizmu i upodobnić mszę to protestanckiego nabożeństwa. Odwrócenie celebransa przodem do ludu jest wszakże pomysłem samego Kalwina.
Dziś nie tylko buduje się obiekty sakralne, które z sakralnością nie mają nic do czynienia. Nie tylko wynosi się na piedestał niczym niepohamowane nowości, które wprost zaprzeczają prawdzie, pięknu i dobru. Dziś niszczy się także to co wiele pokoleń naszych przodków zostawiło nam w spadku. Demoluje się ołtarze i pali szlachetne szaty liturgiczne, ewentualnie przeznacza się je na użytek świecki, najczęściej rozrywkowy, a wprowadza się kicz, plastik i brzydotę. Z resztą zmiany w architekturze najlepiej ukazują jałowość i szkodliwość zmian soborowych. Najlepiej unaoczniają jak daleko posunięte szkody wyrządził cywilizacji katolickiej II Sobór Watykański. „Walące się ołtarze są siedliskiem demonów” – stwierdził niemiecki pisarz, Ernst Junger. I tak walą się ołtarze świata, tabernakula chowa się w bocznych kaplicach, aby nie razić niekatolickich turystów. Chrystus stał się powodem do wstydu dla jego upadłych żołnierzy. Nawet sam Paweł VI, współautor i rzecznik modernistycznych zmian grzmiał, że dym szatana wtargnął do Kościoła. Za kilkaset lat katolicy będą pisać o wielkiej apostazji, o herezjach, które niszczyły Kościół na przełomie XX i XXI wieku tak bardzo, że pokolenie tych wieków nie tylko nic duchowego i wzniosłego nie zostawiło w spadku, ale i zniszczyło to co w spadku od poprzednich, wielkich pokoleń dostało. Oto owoce Vaticanum II – zagłada cywilizacji zachodniej i nowoczesne barbarzyństwo.
Bartłomiej Gajos
Źródło informacji: http://www.ngopole.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz