O świcie wyszły ze swego domu, zmierzając w stronę grobu. Wcześniej nakupiły wonności, aby namaścić ciało Jezusa. Zajmując się przygotowaniami, noc spędziły właściwie na czuwaniu, czekając, aż rozjaśni się na tyle, by mogły wyruszyć, gdy tylko wzejdzie słońce.
My też tej nocy czuwamy, ale nie po to, by namaścić ciało Pana, tylko wspominając Boże cuda w dziejach ludzkości. Przede wszystkim przypominamy sobie, że tamtej nocy wielkiego cudu On czuwał: „Tej nocy czuwał Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej” (Wj 12, 42). Wigilia ta jest odpowiedzią na nakaz wyrażenia wdzięczności: „Dlatego noc ta winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich Izraelitów po wszystkie pokolenia” (ibid.).
Ucieczka od grobu
Możliwe, że nasze dzieci, nasi przyjaciele spytają podobnie do Izraelitów, dlaczego obchodzimy tę wigilię. Odpowiedź powinna płynąć z najgłębszych zakamarków naszej pamięci narodu wybranego przez Pana: „Pan ręką mocną wywiódł nas z Egiptu, z domu niewoli” (Wj 13, 14). Tak było: „Właśnie tej nocy Pan wyzwolił z Egiptu naszych ojców, synów Izraela i sprawił, że przeszli oni przez środek Morza Czerwonego po suchej ziemi” (Wj 14, 22). „A Pan szedł przed nimi podczas dnia, jako słup obłoku, by ich prowadzić drogą, podczas nocy zaś jako słup ognia, aby im świecić, żeby mogli iść we dnie i w nocy” (Wj 13, 21).
Noc, podczas której my, grzesznicy, jesteśmy obdarowani łaską. „Noc, kiedy Chrystus zerwał więzy śmierci i wyszedł zwycięsko z przepaści”. To właśnie jest noc umocnienia wolności. Dlatego też „noc ta jest jasna jak dzień”.
Dzięki światłu płynącemu od Tego, którego w tę wigilię czcimy, życie nasze będzie podążało naprzód, a to, co przydarzyło się naszym ojcom na pustyni, przydarzy się również nam. Bardzo często trudności lub to, co nas rozprasza w czasie drogi, bóle i smutki, mogą przysłonić radość, a nawet pewność otrzymanej wolności, i może dojść do tego, że będziemy z rozrzewnieniem wspominać „piękne rzeczy”, którymi się cieszyliśmy w czasie niewoli, „czosnkiem i cebulą” w Egipcie (Wj 11, 4-6); łącznie z tym, że możemy stać się niecierpliwi i będziemy natychmiast żądali bożków (Wj 32, 1-6).
W tamtych momentach wydawało się, że słońce zaszło i zapadła noc, a otrzymana wolność uległa zaćmieniu. Dla Marii Magdaleny, Marii z Santiago i Salomei wraz z nowym dniem zapadła inna noc, noc strachu, „one wyszły i uciekły od grobu” (Mk 16, 8).
Pan czuwa
Wyszły i uciekły, nikomu nic nie mówiąc. Strach sprawił, że zapomniały o tym, co przed chwilą usłyszały: „Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu”.
Strach sprawił, że zaniemówiły i nie mogły rozpowiadać nowiny. Strach sparaliżował ich serca i zamknęły się jak ślimak w swej muszli w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa, zamiast otworzyć się na nadzieję, tę, która im mówiła: idźcie do Galilei, tam Go zobaczycie.
To samo przydarza się nam: tak samo jak one boimy się nadziei i wolimy zamykać się we własnych ograniczeniach, chciwości i grzechu, wątpliwości i zaprzeczeń, którym, na dobre czy na złe, pozwalamy, aby nami kierowały. Kobiety przybyły, żałobnie zawodząc, przybyły, aby namaścić ciało… i tak już pozostały. Tak jak uczniowie z Emaus zamknęli się w rozczarowaniu (Łk 24, 13-24). W głębi bali się radości (Łk 24, 41).
Historia się powtarza. W naszych nocach, nocach strachu, nocach kuszenia i próby, nocach, podczas których chce powrócić pokonana niewola, Pan w dalszym ciągu czuwa, tak jak to czynił tamtej nocy w Egipcie.
Posługując się słodkimi i ojcowskimi słowami, mówi do nas: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się” (Łk 24, 39), lub czasami z większą energią: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (Łk 24, 25-26). Pan Zmartwychwstały zawsze jest przy nas.
Głosić Chrystusa innym
Za każdym razem, kiedy Bóg objawiał się Izraelicie, starał się rozproszyć jego obawy: „Nie obawiaj się”, mówił. Tak samo czyni Jezus: „nie obawiaj się”, „nie bój się”. Tymi słowami zwraca się anioł do tych trzech kobiet, które ze strachu zdecydowały się na czuwanie.
Tej nocy wigilijnej powiedzmy jedni do drugich: nie bój się, nie obawiajmy się. Nie unikajmy pewności, która jest nam dana, nie odrzucajmy nadziei. Nie wierzmy w bezpieczeństwo grobu, gdyż w tym przypadku nie chodzi o pusty grób, tylko o grób pełen natrętnych śmieci naszych grzechów i naszego egoizmu. Otwórzmy się na dar nadziei. Nie bójmy się cieszyć ze zmartwychwstania Chrystusa.
Tej samej nocy Ona, Matka, również czuwała. W głębi czuła bliskość tamtego życia, które poczęła w Nazaretcie, a wiara wzmacniała Jej przeczucie. Prosimy Ją, pierwszą uczennicę, by nauczyła nas, jak przeżyć wigilię, by nam towarzyszyła w cierpliwości, aby umocniła naszą nadzieję. Prosimy Ją także, aby doprowadziła nas do spotkania ze swym Zmartwychwstałym Synem. Prosimy Ją o to, aby uwolniła nas od strachu, tak abyśmy mogli usłyszeć wieści od anioła i również wyjść i uciec… ale nie ze strachu, tylko aby głosić nowinę innym, w tym Buenos Aires, które tak bardzo tego potrzebuje.
Tłumaczenie Piotr Jaroszyński
0 komentarze:
Prześlij komentarz