- To wierność Chrystusowi, Prawdzie Jedynej, rodzi pokój, a nie deklaracje i mityngi - dzisiejsze zgromadzenie w Asyżu komentuje dla portalu Fronda.pl Arkadiusz Robaczewski, prezes Instytutu Summorum Pontificum.
Żyjemy w świecie, który jest przesycony relatywizmem i który wyrugował spośród swoich pojęć prawdę i dobro, jako stałe punkty odniesienia i drogowskazy ludzkiego działania. Właśnie w takim świecie żyjemy i musimy stawiać sobie pytanie, czy tego rodzaju inicjatywy, jak zwoływanie przywódców religijnych do Asyżu, nie umacniają tego relatywizmu i tego chaosu, który nam towarzyszy i który jest bez wątpienia przyczyną współczesnego kryzysu moralnego. Dlatego katolik stawia sobie pytanie: czy Kościół, będąc depozytariuszem jedynej prawdy, i Ojciec Święty, będąc Wikariuszem Jezusa Chrystusa - przez Którego jedynie pokój na świat przychodzi - zwołując takie wydarzenie, nie rezygnuje z szansy ukazania Chrystusa, jako tej jedynej Prawdy, prowadzącej do pokoju i do zbawienia?
Mam nadzieję, że tak nie będzie tym razem, bo niewątpliwie wydarzenia sprzed 25 lat, do których nawiązaniem jest to dzisiejsze zgromadzenie, taki skutek przyniosły - tzn. w wielu katolikach zasiały bardzo zatrute ziarno indyferentyzmu, w wielu ludziach, i tak obojętnych religijnie, utwierdziły przekonanie, że to w zasadzie wszystko jedno, w co się wierzy, byleby tylko być dobrym człowiekiem i pragnąć pokoju. Istnieje zatem obawa, czy dzisiejsze wydarzenie nie będzie umocnieniem tych bardzo złych dla świata i zapewne przez Kościół niechcianych skutków, które zrodził Asyż sprzed 25 lat.
Nie znam jeszcze szczegółów tegorocznego spotkania, ale liczę na to, że Benedykt XVI - którego pontyfikat, co widać wyraźnie, bardzo różni się od pontyfikatu jego poprzednika i który sam niejednokrotnie deklarował, że trzeba unikać wszelkich pozorów synkretyzmu religijnego oraz, jeszcze jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, inicjował dokumenty dające nadzieję na powrót do jasności doktrynalnej, utraconej po Soborze Watykańskim II - jednak stał się w jego trakcie autorem jakiegoś gestu czy wyraźnej wypowiedzi, podkreślającej, że to Kościół katolicki jest depozytariuszem prawdy, że tylko w nim jest zbawienie oraz że tylko Chrystus i wierność Jego nauce, której Kościół strzegł przez wieki, może zawrócić świat z drogi do otchłani i uratować dusze, które dziś się zatracają. Bez tego na pewno będziemy świadkami dalszego rozmywania jasności doktrynalnej, jasności przekazu, które prowadzi do kompletnej dezorientacji i analfabetyzmu religijnego pośród wiernych. To wierność Chrystusowi, Prawdzie Jedynej, rodzi pokój, a nie deklaracje i mityngi.
Papież Benedykt XVI - dowodzą tego jego dotychczasowe gesty, takie jak przywrócenie praw tradycyjnej liturgii czy postawa wobec Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X - takiemu Chrystusowemu pokojowi chce służyć. Tym bardziej dziwi jego udział w inicjatywie asyskiej. Pozostaje pytanie, na które trudno dziś dać odpowiedź, na ile on sam jest jej inicjatorem?
Not. MO
Źródło informacji: FRONDA.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz