22 czerwca 2015, podczas pobytu w Turynie, papież Franciszek odwiedził tamtejszą świątynię Waldensów. Wygłosił wówczas przemówienie, w którym zawarł ważną deklarację. Mówił m.in.:
"Ze smutkiem stwierdzamy, że zdarzyło się i trwa nadal, że dwóch braci [Katolicy i Waldensi] nie akceptuje dzielących ich różnic i podsyca wojnę między sobą. Spoglądając na dzieje relacji między nami nie sposób nie odczuć smutku z powodu pełnych przemocy czynów, popełnionych w imię naszej własnej wiary. Proszę Boga, by udzielił nam łaski pozwalającej uznać, że wszyscy jesteśmy grzeszni, a także, wybaczyć sobie nawzajem".
Dalej papież konkluduje:
"W imieniu Kościoła Katolickiego proszę o Wasze wybaczenie naszej postawy i niechrześcijańskich zachowań, często wręcz nieludzkich, jakich na przestrzeni dziejów dopuściliśmy się przeciwko Wam. W imię Naszego Pana Jezusa Chrystusa, wybaczcie nam".
Poza samą symboliką wizyty w tej heretyckiej świątyni i niezwykle uniżoną postawą względem tamtejszych pastorów, Bergolio posunął się do ucałowania kopii biblii Waldensów, którą mu zaprezentowano.
By odpowiednio ocenić powagę tych wypowiedzi oraz gestów, musimy zadać pytanie o to, kim są owi – nieco dziś zapomniani – Waldensi i o co chodzi w ich herezji. Wówczas dopiero będziemy w stanie poprawnie zrozumieć przesłanie, jakie światu katolickiemu chce przekazać swoją wizytą papież Franciszek.
Błędy Piotra Walda i jego "ubogich z Lyonu"
Przywołam tu informacje, jakie na omawiany temat podaje Dictionnaire de Théologie Catholique.
Sekta została założona przez niejakiego Piotra Waldo (Pietro Valdo, Pierre Valdes lub Pierre Vaudois), zamożnego kupca z Lyonu we Francji, który zdecydował się na oddanie wszystkiego, co miał, ubogim i przyjęcie w zamian ewangelicznego ubóstwa. Przypuszczalnie podążał za radą Naszego Pana, udzieloną młodemu bogaczowi, który chciał dążyć do doskonałości (Mt 19:21).
Działania Walda wznieciły spory zamęt w Lyonie roku 1176, a jego uliczne kazania sprawiły, że wielu prostych ludzi podążyło za nim. Owi rzemieślnicy i chłopi znani są dziś pod nazwą "ubogich z Lyonu" lub Waldensów. Jakkolwiek byli niepiśmienni, przy wstępowaniu do sekty wymagano od nich pamięciowego opanowania sporych fragmentów Biblii, która stawała się dla nich odtąd najwyższym prawem.
Na samym początku Waldo wraz z kilkoma zwolennikami udał się do Rzymu celem uzyskania pozwolenia na głoszenie kazań, którego jednak nie otrzymał. Powodem był brak teologicznego przygotowania. Niestety odmowa doprowadziła Waldensów do wypowiedzenia posłuszeństwa autorytetowi Kościoła i podjęcia decyzji o kontynuacji nauczania w oparciu o własny. Pozwolenia na nauczanie udzielili oni również kobietom.
Pomimo oczywistych braków Waldo zachęcał do tłumaczenia Biblii na języki lokalne, co doprowadziło do licznych przeinaczeń. Sam uważał się za uprawnionego do interpretacji Pisma bez pomocy lub ryzyka popełniania błędów. Przekonanie to doprowadziło go do opartego na własnym badaniu Biblii wniosku, że Bóg działając w sposób bezpośredni, uczynił go najpierw kapłanem, a następnie biskupem – tak, jak miało to miejsce w przypadku świętego Pawła. Pod koniec swojego życia Waldo uzurpował sobie pozycję należną papieżowi.
Już jako "biskup", w miarę potrzeby "wyświęcał" kolejnych kapłanów, a także biskupów. Niezbędne było w tym celu uzyskanie przyzwolenia zgromadzenia – communa. Waldensi uważali przy tym władzę Kościoła Katolickiego za pozbawioną ważności z powodu grzesznego przywiązania kleru do dóbr ziemskich oraz brak powszechnego "ewangelicznego ubóstwa". Z tego samego powodu oskarżali Rzym o bycie "ladacznicą babilońską" i odrzucali katolickie sakramenty, zwłaszcza Eucharystię i przeistoczenie.
Do innych błędów / herezji waldensów zaliczyć można m.in: głoszenie, że Szatan był zły od samego początku, a nie w wyniku dokonania moralnego wyboru; odrzucanie katolickich modlitw i nabożeństw za dusze zmarłych; zaprzeczanie istnieniu Czyśćca i odrzucanie wartości odpustów; roszczenie sobie prawa do unieważniania małżeństw osób obiecanych "doskonałym".
Istnieje wiele pokrewieństw między waldensami a herezją katarów lub albigensów, które w tamtym czasie szerzyły się we Francji i północnych Włoszech. Między innymi: założenie dualistycznego charakteru stworzenia; przypuszczenie, że dobro i zło współistniały od samego początku; odrzucenie możliwości dobra w kontekście dóbr materialnych; brak uściślenia wytycznych w kwestii małżeństwa; potępienie kary śmierci i służby wojskowej.
Poza Francją Waldensi rozprzestrzeniali się we Włoszech, gdzie ich centrum stał się Mediolan. Przyjęli tam nazwę humiliati – pokorni. Z Włoch przedostali się do wielu miast w południowych Niemczech. Swoją obecność zaznaczyli ponadto w Hiszpanii i we Flandrii.
Później, w wieku XV, z uwagi na doktrynalne pokrewieństwo wielu waldensów związało się z husytami. W wieku XVI niemal w całości zasymilowali się z różnymi sektami protestanckimi. Kilka niezależnych grup pozostało w dolinach Alp, we Włoszech przetrwały pojedyncze wspólnoty w Lombardii, Toskanii i na Sycylii. W roku 1975 włoscy Waldensi dołączyli do Metodystów.
W bulli Ad abolendam z 4 listopada 1184 r. papież Luciusz III ekskomunikował Waldensów za uzurpowanie sobie prawa do nauczania bez zezwolenia, co zostało potem potwierdzone w trakcie obrad Soboru Laterańskiego IV. W liście Eius exemplo z 18 grudnia 1206 r. papież Innocenty III sformułował pogląd, że Waldensi chcący wrócić na łono Kościoła muszą najpierw zaakceptować hierarchiczny porządek. Jest to jasne potępienie głównych herezji sekty.
Papieża Franciszka odraza względem katolickiej waleczności
Biorąc pod uwagę przeszłość Waldensów widzimy, że oświadczenie Franciszka, wygłoszone w świątyni sekty w Turynie, musi być interpretowane jako próba podważenia dotychczasowego nauczania Kościoła na ten temat.
Jest to zawoalowana akceptacja herezji Waldensów, zniewaga papieży i świętych, którzy zwalczali to fałszywe nauczanie, a także – ponad wszystko inne – próba wymazania bojowego charakteru Rzymskiego Katolicyzmu.
Jorge Bergolio stara się wymusić na katolikach per viam facti (drogą faktów dokonanych) akceptację wszystkiego, czego nauczają heretycy, Żydzi i poganie – dla niego doktryna nie ma bowiem znaczenia. Uważam, że idzie zbyt daleko i za szybko. Nie istotne, jak popularny będzie w mediach, szybko traci zaufanie katolików. Prawdziwi katolicy są już mocno zniesmaczeni tą przesłodzoną miłością do ekumenizmu, zwłaszcza, gdy dochodzi do negacji podstaw naszej Świętej Wiary.
Dostrzegamy też, że papież Franciszek zupełnie przyswoił sobie heretycką utopię ubóstwa w jej bardziej radykalnej wersji: tej implementowanej przez Katarów, Albigensów, Waldensów, a także innych "braci", dążących do narzucenia nam "Kościoła miernoty", nie mającego nic wspólnego z Kościołem Katolickim, jaki znamy od dwudziestu z górą wieków.
Tłum. Mariusz Matuszewski
____________________________
0 komentarze:
Prześlij komentarz