Umiłowani synowie i córki, kierownictwo i przedstawiciele Stowarzyszeń Dużych Rodzin Rzymu i Włoch! Wasza wizyta należy do tych, które przysparzają Naszemu sercu najgłębszej radości. Dobrze wiecie, że żywo interesujemy się problematyką rodzinną, że nigdy nie zaniedbujemy okazji, aby wskazać na godność rodziny w jej wielorakich aspektach, aby podkreślić jej prawa i bronić ich, aby wpajać znajomość obowiązków, jakie niesie ze sobą życie rodzinne. Jednym słowem, czynimy rodzinę kluczowym punktem naszego duszpasterskiego nauczania.
To właśnie szczere zainteresowanie tematyką rodzinną sprawia, że zgadzamy się tak chętnie spędzić choć kilka chwil z grupami rodzinnymi, które odwiedzają nasz dom (zawsze kiedy pozwalają na to obowiązki naszego Urzędu) i to właśnie z powodu tego zainteresowania zgadzamy się czasami na wspólne zdjęcie, aby pozostawić jakiś trwały ślad naszej i ich radości.
Papież pośrodku rodziny! Czy nie tu właśnie jest jego miejsce? Czyż nie jest on (w najbardziej wzniosłym, duchowym sensie tego określenia) Ojcem całej ludzkiej rodziny odrodzonej w Chrystusie i Kościele? Czy to nie przez niego, ziemskiego Wikariusza Chrystusa, zostaje wdrożony wspaniały plan twórczej Mądrości – plan, który wszelkiemu ziemskiemu ojcostwu powierza zadanie przygotowania wybranej rodziny dla nieba, gdzie miłość Trójjedynego Boga połączy ich w wiecznym uścisku i da im Jego Samego jako w pełni uszczęśliwiające dziedzictwo?
Jednakże wy nie jesteście przedstawicielami po prostu zwykłych rodzin – reprezentujecie duże rodziny, te najbardziej błogosławione przez Boga oraz szczególnie kochane i cenione przez Kościół jako jego najcenniejsze skarby. Te właśnie rodziny dają wyjątkowo przejrzyste świadectwo trzech wartości, przez co zapewniają świat o prawdziwości nauczania Kościoła i mądrości jego praktyki i przysparzają, poprzez dawanie dobrego przykładu, wielkich korzyści wszystkim innym rodzinom oraz całemu społeczeństwu.
Gdziekolwiek można znaleźć wiele dużych rodzin, wskazują one na: fizyczne i moralne zdrowie ludu chrześcijańskiego; żywą wiarę w Boga i Jego Opatrzność; owocną i radosną świętość małżeństwa katolickiego.
Chcielibyśmy powiedzieć kilka słów o każdym z tych punktów.
Z całą pewnością jednym z najbardziej szkodliwych zaburzeń, które pojawiły się we współczesnym społeczeństwie wraz ze wzrostem tendencji pogańskich jest pogląd tych, którzy z zapałem klasyfikują owocność małżeństwa jako “bolączkę społeczną” i którzy utrzymują, że każdy naród borykający się z tym problemem powinien dołożyć wszelkich starań i użyć wszelkich środków, aby tę chorobę wyleczyć. Jest to założenie propagandy, która posługuje się terminem „planowane rodzicielstwo”. Niekiedy jest ona wspierana przez osoby i organizacje, które cieszą się szacunkiem ze względu na swoje osiągnięcia w innych dziedzinach, ale które niestety zajęły w tej sprawie stanowisko godne potępienia.
Choć smutkiem napawa fakt rozpowszechniania się tego typu doktryn i praktyk nawet wśród tradycyjnie zdrowych klas społecznych, otuchy dodają wskaźniki zdrowej reakcji w waszym kraju, zarówno w dziedzinie prawa jak i medycyny. Jak wiecie, artykuł 31 obecnej Konstytucji Republiki Włoskiej, który zacytujemy jako tylko jedno ze źródeł, zwraca „szczególną uwagę na duże rodziny”, a przeważająca większość włoskich lekarzy opowiada się coraz mocniej przeciwko stosowaniu środków kontroli urodzeń. To nie oznacza, że niebezpieczeństwo minęło i że udało się nam pokonać mentalność skłaniającą się do podporządkowywania małżeństwa i jego mądrych praw indywidualnemu i społecznemu egoizmowi. Szczególnie potępiamy tę część prasy, która wciąż na nowo podnosi te kwestie z oczywistym celem siania zamętu w umysłach dobrych ludzi i wprowadzania ich w błąd za pomocą fałszywych dowodów, niewiarygodnych sondaży a nawet sfałszowanych świadectw przypisywanych osobom duchownym.
Ze strony katolików musimy postulować szerokie rozpowszechnianie się zasady, mocno ugruntowanej na prawdzie, że jedynym sposobem ochrony fizycznego i moralnego zdrowia rodziny i społeczeństwa jest płynące z głębi serca posłuszeństwo prawom natury, albo raczej Stwórcy, a przede wszystkim pielęgnowanie świętego szacunku dla tych praw.
W tej dziedzinie, wszystko zależy od intencji. Można mnożyć prawa i narzucać coraz cięższe kary, można przedstawiać niezaprzeczalne dowody tego, jak pozbawione podstaw są teorie kontroli urodzeń i jak szkodliwe jest wprowadzanie ich w życie, ale tak długo jak nie ma szczerej determinacji, aby pozwolić Stwórcy prowadzić Jego dzieło wedle Jego Woli, tak długo ludzki egoizm zawsze znajdzie nowe sofizmaty i wymówki, aby uciszyć głos sumienia (tak daleko jak jest to możliwe) i kontynuować nadużycia.
Wartość świadectwa dawanego przez rodziców dużych rodzin leży nie tylko w ich jednoznacznym i stanowczym odrzuceniu jakiegokolwiek świadomego kompromisu między prawem Bożym a ludzkim egoizmem, ale również w ich gotowości, aby z radością i wdzięcznością przyjmować te bezcenne dary Boże – ich dzieci – niezależnie od tego, jak licznie spodobałoby się Bogu im je zesłać.
Takie podejście uwalnia pary małżeńskie od dręczących sumienie obaw i wyrzutów i, w opinii wybitnych lekarzy, stwarza idealne warunki psychologiczne dla zdrowego rozwoju dzieci zrodzonych z tego małżeństwa. Dzieje się tak dlatego, że już od powstania nowego życia, postawa rodziców eliminuje wszystkie te obawy i niepokoje, które tak łatwo mogłyby zostawić fizyczne albo psychiczne rany na matce albo na dziecku.
Poza wyjątkowymi przypadkami, o których mieliśmy okazję mówić wcześniej, prawo natury jest prawem harmonii i prowadzi do niezgody i sprzeczności tylko w tych przypadkach, w których normalny bieg zdarzeń jest zakłócony przez szczególne okoliczności, z reguły wyjątkowe, albo przez celowe działanie człowieka. Nie istnieje eugenika zdolna naprawić naturę: zachowuje ona wartość jako nauka jedynie wtedy, gdy stawia sobie za cel zdobycie dogłębnej znajomości praw natury i gdy przestrzega tych praw – choć w niektórych przypadkach może być mądrym podejściem próba odwiedzenia od małżeństwa osoby cierpiące z powodu poważnych wad. (vide Enc. Casti connubii, 31.12.1930: A.A.S 22 (1930) s. 565.
Wracając do poruszonego wcześniej tematu – zdrowy rozsądek traktował zawsze i wszędzie duże rodziny jako znak, dowód i źródło zdrowia fizycznego a historia nie myli się, kiedy wskazuje na pogwałcenie i nadużycie praw rządzących małżeństwem i prokreacją jako na naczelną przyczynę psucia się społeczeństw.
Duże rodziny, dalekie od bycia “chorobą społeczną” – są gwarantem moralnego i fizycznego zdrowia społeczeństwa. Cnoty kwitną samoistnie w domach, gdzie z kołyski dobiega zawsze płacz dziecka, a wszelka słabość i wada jest zmuszana do ucieczki, tak jakby przepędzało ją dziecięctwo, odnawiane w tych rodzinach jak świeży i napełniający je energią powiew wiosny.
Pozwólcie więc słabym i samolubnym wziąć z was przykład – niech naród dalej kocha was i docenia za wszystkie wyrzeczenia, które ponosicie aby wychować i wykształcić jego obywateli. Także Kościół cieszy się z waszego powodu, ponieważ dzięki wam i z wami może ofiarować uświęcającemu działaniu Ducha Bożego coraz liczniejsze i zdrowsze dusze.
We współczesnym świeckim świecie duża rodzina jest zazwyczaj, nie bez powodu, postrzegana jako dowód na życie zgodne z wiarą chrześcijańską, ponieważ egoizm który wskazaliśmy jako główną przeszkodę dla powiększenia rodziny nie może być przezwyciężony bez odwołania się do zasad etycznych i religijnych.
W ostatnim czasie obserwowaliśmy, że tak zwana “polityka ludnościowa” nie przynosi istotnych efektów, ze względu na to, że zbiorowy egoizm, którego często jest wyrazem, prawie zawsze dominuje nad jednostką lub dlatego, że cele i metody tej polityki deprecjonują godność rodziny i osoby umieszczając je na tym samym poziomie co niższe gatunki.
Jedynie boskie i wieczne światło chrześcijaństwa nadaje pełnię życia i znaczenia rodzinie. Twierdzenie to jest tak bardzo prawdziwe, że już od początków chrześcijaństwa i przez całą jego historię, terminy „duża” i „chrześcijańska” rodzina były uważane za synonimiczne. Szacunek jaki żywią dla Bożych praw sprawia, że przepełnione są życiem, wiara w Boga daje rodzicom siłę i energię potrzebną, aby sprostać poświęceniom i rezygnacji z samego siebie – niezbędnych, aby wychować dzieci. Chrześcijańskie zasady służą im za przewodnika i pomoc w trudnej pracy kształcenia. Chrześcijański duch miłości strzeże ich wewnętrznego pokoju i porządku i zdaje się dobywać z natury i obdarowywać ich najgłębszymi rodzinnymi radościami, które należą do rodziców, do dzieci, do braci i sióstr.
Nawet z zewnątrz, duża, pełna ładu rodzina jest jak widzialna świątynia. Sakrament Chrztu nie jest dla nich wyjątkowym wydarzeniem, ale czymś co wciąż odnawia radość i łaskę Boga. Nie skończyła się jeszcze seria szczęśliwych pielgrzymek do zdroju chrzcielnego, kiedy zaczyna się nowa – seria Bierzmowań i Pierwszych Komunii, wszystkich promieniejących tą samą niewinnością. Najmłodsze z dzieci dopiero co odłożyły białe sukienki do skarbca najdroższych wspomnień życia, a tu pojawia się pierwszy ślubny welon, aby przywieść rodziców, dzieci i nowych krewnych razem do stóp ołtarza. Kolejne małżeństwa, kolejne chrzty, kolejne pierwsze komunie podążają jedne za drugimi jak wciąż nowe wiosny, sprawiając że Bóg wciąż na nowo nawiedza ich dom ze swoją łaską.
Bóg nawiedza jednak duże rodziny również ze swoją Opatrznością i rodzice, zwłaszcza ci ubodzy, dają temu jasne świadectwo, pokładając w Nim cała swoją ufność gdy ludzkie wysiłki nie wystarczą. Ufność ta ma solidne podstawy i nie jest próżna! Opatrzność – aby ująć to w ludzkich słowach i wyobrażeniach – nie jest sumą wyjątkowych aktów Bożej litości, to raczej zwyczajny efekt harmonijnego działania nieskończonej mądrości, dobroci i wszechmocy Stwórcy. Bóg nigdy nie odmówi środków do życia tym, których powołuje do istnienia.
Boski Mistrz nauczał wyraźnie, że „ życie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie” (Mt 6,25). Jeśli zdarzają się przypadki, małe albo wielkie, które zdają się zaprzeczać tej tezie, jest to znak, że człowiek zakłócił boski porządek poprzez jakąś przeszkodę lub też, w wyjątkowych przypadkach, że Bóg planuje jakieś większe dobro. Opatrzność jest czymś realnym, czymś niezbędnym, ponieważ Bóg jest Stwórcą.
Tak zwany problem przeludnienia Ziemi jest po części prawdziwy, a po części niesłusznie przywoływany w kontekście katastrofy zagrażającej współczesnemu społeczeństwu. Bez wątpienia jednakże narastanie tego problemu i ciągły brak sposobów na jego rozwiązanie nie są wynikiem jakiejś omyłki albo bezczynności ze strony Bożej Opatrzności, ale raczej wynikają z nieuporządkowania po stronie człowieka – szczególnie z jego egoizmu i zachłanności.
Wziąwszy pod uwagę postęp, który dokonuje się w dziedzinie technologii, łatwość transportu i nowe źródła energii, które dopiero co zaczynamy odkrywać, Ziemia może zaoferować dostatnie życie wszystkim ludziom, którzy będą ją zamieszkiwać jeszcze przez długi czas.
Jeśli chodzi o przyszłość, któż może przewidzieć jakie nowe i niespodziewane zasoby zostaną być może odkryte na naszej planecie i jakie niespodzianki czekają na nas poza nią dzięki cudownym naukowym osiągnięciom, które dopiero się rozpoczęły? Któż może z całą pewnością stwierdzić, że naturalny rytm prokreacji będzie w przyszłości wyglądał tak samo jak dzisiaj? Czyż nie jest możliwym, że uaktywni się jakiś mechanizm wewnętrzny ograniczający tempo ekspansji populacji od środka? Opatrzność sprawuje kontrolę nad przyszłym losem świata.
Dziwnym jest obserwować jak obawy pewnych osób są w stanie zastąpić dobrze uzasadnione nadzieje na dobrobyt katastroficzną wizją dokładnie w momencie, kiedy nauka sprawia, że pomocną człowiekowi rzeczywistością staje się to, co było do tej pory uważane za wykwity bujnej wyobraźni. Tak więc przeludnienie nie stanowi wystarczającego uzasadnienia dla szerzenia niedozwolonych praktyk kontroli urodzeń. Jest ono po prostu pretekstem używanym przez tych, którzy chcą usprawiedliwić swoją zachłanność i egoizm – przez te narody, na przykład, które obawiają się że ekspansja innych narodów zagrozi ich pozycji politycznej i spowoduje obniżenie ogólnego poziomu życia albo przez jednostki, szczególnie te lepiej sytuowane, które wyżej cenią sobie maksymalne czerpanie radości z ziemskich dóbr niż chwałę i zasługę powoływania na świat nowych osób. Ostateczny rezultat jest taki, że łamią oni ustalone i pewne prawa Stwórcy pod pretekstem korygowania rzekomych błędów ze strony Jego Opatrzności.
Bardziej użyteczne i rozumne byłoby, gdyby współczesne społeczeństwo podjęło bardziej zdecydowany, szeroko zakrojony wysiłek mający na celu poprawę własnego postępowania i usunięcie przyczyn głodu w przeludnionych albo dotkniętych kryzysem rejonach. Należy zaangażować współczesne wynalazki dla osiągnięcia celów pokojowych, wdrożyć bardziej otwartą politykę współpracy i wymiany, dążyć do bardziej dalekowzrocznej i mniej nacjonalistycznej polityki gospodarczej, a przede wszystkim odpowiadać na wszelkie sugestie egoizmu większą miłością, na wszelkie zarzuty chciwości – konkretnym wdrożeniem zasad sprawiedliwości
Bóg nie zażąda od ludzi zdania sprawy z doprowadzenia realizacji ogólnego przeznaczenia ludzkości – to Jego sprawa – ale zażąda On zdania sprawy z każdego pojedynczego czynu świadomie podjętego w zgodzie z sumieniem albo wbrew jego nakazom.
Jeśli chodzi o was, rodzice i dzieci z dużych rodzin, nie przestawajcie dawać spokojnego i pewnego świadectwa waszego zaufania w boską Opatrzność. Bądźcie pewni, że On nie zapomni odpłacić wam świadectwem swojej codziennej pomocy i, kiedykolwiek miałoby to okazać się konieczne, nadzwyczajnymi łaskami, których wielu z was miało już szczęście doświadczyć.
A teraz kilka słów o trzecim rodzaju świadectwa, jakie dajecie – słów, które mogą dodać nowej siły i pocieszenia tym, którzy odczuwają lęk.
Duże rodziny są najwspanialszymi rabatami w ogrodzie Kościoła. Szczęście kwitnie w nich a świętość dojrzewa w żyznej glebie. Każda rodzina, nawet najmniejsza, ma być w zamyśle Boga oazą pokoju duchowego. Jest jednakże ogromna różnica: tam gdzie liczba dzieci niewiele przekracza jedno, ta spokojna intymność, która nadaje wartości życiu, zawiera w sobie domieszkę melancholii i braku witalności. Nie trwa tak długo, może być bardziej niepewna, często bywa zatruta ukrywanymi obawami i wyrzutami sumienia.
Jakże różna jest ona od pogody ducha, którą znaleźć można u rodziców otoczonych bogatą obfitością młodego życia. Radość, która pochodzi od licznych Bożych błogosławieństw, wybucha na tysiąc różnych sposobów i nie ma obawy, że się kiedyś skończy. Brwi tych ojców i matek mogą marszczyć się pod ciężarem trosk, ale nie znajdzie się nigdy na ich obliczach nawet śladu tego wewnętrznego cienia, który zdradzałby niepokój sumienia lub strach przed nieuniknionym powrotem samotności. Ich młodość zdaje się nigdy nie przemijać, tak długo jak w domu unosi się słodki zapach kołyski, tak długo jak ściany ich domu odbijają srebrne głosiki dzieci i wnuków.
Ich ciężka praca pomnożona po wielekroć, ich zdwojone poświęcenia i wyrzeczenie się kosztownych rozrywek są hojnie wynagrodzone nawet tutaj w ziemskim życiu przez niewyczerpywalny skarbiec słodkich uczuć i nadziei, które zamieszkują ich serca nigdy ich nie nużąc i im nie wadząc.
A nadzieje te wkrótce stają się rzeczywistością kiedy najstarsza córka zaczyna pomagać matce opiekować się niemowlęciem oraz w dniu kiedy najstarszy syn wraca do domu z twarzą promieniejącą radością z powodu pierwszej samodzielnie zarobionej pensji. Ten dzień będzie dla rodziców szczególnie szczęśliwy, usunie bowiem w cień widmo starości spędzonej w nędzy i da im pewność, że ich poświęcenia zostaną wynagrodzone.
Kiedy w rodzinie jest wiele dzieci, najmłodszym oszczędzona zostaje nuda samotności i ograniczenia wynikające z konieczności spędzania całego dnia w towarzystwie dorosłych. To prawda, że czasami żywotność dzieci może działać nam na nerwy, a ich kłótnie mogą przypominać burzliwe zamieszki, ale nawet ich kłótnie odgrywają istotną rolę w formowaniu charakteru, tak długo jak pozostają krótkie i powierzchowne. Dzieci w dużych rodzinach prawie automatycznie uczą się uważać na to co robią i brać za to odpowiedzialność, szanować się i pomagać sobie nawzajem, być szczodrym i mieć otwarte serca. Dla nich, rodzina jest jak mały poligon, na którym trenują zanim wyruszą w świat, który okaże się wobec nich trudniejszy i bardziej wymagający.
Wszystkie te cenne korzyści staną się bardziej trwałe i mocne, bardziej intensywne i owocne jeśli duża rodzina przyjmie za swoją przewodnią zasadę i podstawę życia nadprzyrodzonego ducha Ewangelii, która uduchawia wszystko i czyni wiecznym. Doświadczenie uczy, że w przypadku takich rodzin, Bóg często wychodzi poza zwykłe dary Opatrzności, takie jak radość i pokój, aby złożyć w ręce takiej rodziny specjalne wezwanie – powołanie do kapłaństwa, do życia zakonnego, do najwyższej świętości.
Nie bez powodu, często zwraca się uwagę na fakt, że duże rodziny przewodziły zawsze jako kolebki świętych. Możemy przytoczyć przykłady, obok wielu innych, rodzin takich jak ta św. Ludwika, króla Francji, składającą się z dziesięciorga dzieci, rodzinę św. Katarzyny Sieneńskiej, która była jednym z dwadzieściorga pięciorga dzieci, św. Roberta Bellarmina, który pochodził z rodziny z dwanaściorgiem dzieci i rodzinę św. Piusa X, który miał dziewięcioro rodzeństwa.
Każde powołanie jest tajemnicą Opatrzności, ale te przykłady stanowią dowód, że duża liczba dzieci nie przeszkadza rodzicom w zapewnieniu im wyróżniającego się i doskonałego wychowania, a ilość potomstwa nie przekłada się negatywnie na jego jakość, tak jeśli chodzi o wartości duchowe jak i fizyczne.
Ostatnie słowo do was, kierownictwo i przedstawiciele Stowarzyszeń Dużych Rodzin Rzymu i Włoch. Dołóżcie starań, aby przyłożyć pieczęć coraz czujniejszego i owocniejszego dynamizmu do wszelkich działań jakie macie zamiar podjąć w trosce o godność i ochronę ekonomiczną dużych rodzin.
Jeśli chodzi o pierwszy z tych dwóch celów, trzymajcie się wskazówek Kościoła, jeśli chodzi o drugi, musicie wybudzić z letargu tę część społeczeństwa, która nie zdaje sobie jeszcze sprawy ze swoich zobowiązań wobec innych jego członków. Opatrzność jest prawdą boską i rzeczywistością, ale ma zwyczaj posługiwać się ludzkimi współpracownikami. Zazwyczaj wkracza w grę i przybywa nam na pomoc wezwana i praktycznie prowadzona za rękę przez człowieka – kocha kryć się za ludzką działalnością. Trzeba uczciwie przyznać, że włoskie ustawodawstwo może słusznie być chwalone za najdalej posunięte rozwiązania w dziedzinie ochrony rodzin, a szczególnie dużych rodzin. Tym niemniej nie powinniśmy zamykać oczu na fakt, że wciąż znacząca ich liczba bez własnej winy znajduje się na granicy uciążliwego bytowania a bycia pozbawionym podstawowych środków do życia. Wasze działania muszą mieć za cel przywrócenie tych ludzi pod opiekuńcze skrzydła prawa, a w bardziej naglących przypadkach – pomoc charytatywną. Każde pozytywne osiągnięcie na tym polu jest jak masywny głaz wbudowany w strukturę narodu i Kościoła – to najlepsze co możecie zrobić jako katolicy i jako obywatele.
Wzywając Bożej opieki nad waszymi i wszystkimi włoskimi rodzinami, powierzając was raz jeszcze niebiańskiej opiece Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa, udzielamy wam z całego serca naszego ojcowskiego apostolskiego błogosławieństwa.
To właśnie szczere zainteresowanie tematyką rodzinną sprawia, że zgadzamy się tak chętnie spędzić choć kilka chwil z grupami rodzinnymi, które odwiedzają nasz dom (zawsze kiedy pozwalają na to obowiązki naszego Urzędu) i to właśnie z powodu tego zainteresowania zgadzamy się czasami na wspólne zdjęcie, aby pozostawić jakiś trwały ślad naszej i ich radości.
Ojciec rodziny ludzkiej.
Papież pośrodku rodziny! Czy nie tu właśnie jest jego miejsce? Czyż nie jest on (w najbardziej wzniosłym, duchowym sensie tego określenia) Ojcem całej ludzkiej rodziny odrodzonej w Chrystusie i Kościele? Czy to nie przez niego, ziemskiego Wikariusza Chrystusa, zostaje wdrożony wspaniały plan twórczej Mądrości – plan, który wszelkiemu ziemskiemu ojcostwu powierza zadanie przygotowania wybranej rodziny dla nieba, gdzie miłość Trójjedynego Boga połączy ich w wiecznym uścisku i da im Jego Samego jako w pełni uszczęśliwiające dziedzictwo?
Potrójne świadectwo.
Jednakże wy nie jesteście przedstawicielami po prostu zwykłych rodzin – reprezentujecie duże rodziny, te najbardziej błogosławione przez Boga oraz szczególnie kochane i cenione przez Kościół jako jego najcenniejsze skarby. Te właśnie rodziny dają wyjątkowo przejrzyste świadectwo trzech wartości, przez co zapewniają świat o prawdziwości nauczania Kościoła i mądrości jego praktyki i przysparzają, poprzez dawanie dobrego przykładu, wielkich korzyści wszystkim innym rodzinom oraz całemu społeczeństwu.
Gdziekolwiek można znaleźć wiele dużych rodzin, wskazują one na: fizyczne i moralne zdrowie ludu chrześcijańskiego; żywą wiarę w Boga i Jego Opatrzność; owocną i radosną świętość małżeństwa katolickiego.
Chcielibyśmy powiedzieć kilka słów o każdym z tych punktów.
Z całą pewnością jednym z najbardziej szkodliwych zaburzeń, które pojawiły się we współczesnym społeczeństwie wraz ze wzrostem tendencji pogańskich jest pogląd tych, którzy z zapałem klasyfikują owocność małżeństwa jako “bolączkę społeczną” i którzy utrzymują, że każdy naród borykający się z tym problemem powinien dołożyć wszelkich starań i użyć wszelkich środków, aby tę chorobę wyleczyć. Jest to założenie propagandy, która posługuje się terminem „planowane rodzicielstwo”. Niekiedy jest ona wspierana przez osoby i organizacje, które cieszą się szacunkiem ze względu na swoje osiągnięcia w innych dziedzinach, ale które niestety zajęły w tej sprawie stanowisko godne potępienia.
Kontrola urodzeń.
Choć smutkiem napawa fakt rozpowszechniania się tego typu doktryn i praktyk nawet wśród tradycyjnie zdrowych klas społecznych, otuchy dodają wskaźniki zdrowej reakcji w waszym kraju, zarówno w dziedzinie prawa jak i medycyny. Jak wiecie, artykuł 31 obecnej Konstytucji Republiki Włoskiej, który zacytujemy jako tylko jedno ze źródeł, zwraca „szczególną uwagę na duże rodziny”, a przeważająca większość włoskich lekarzy opowiada się coraz mocniej przeciwko stosowaniu środków kontroli urodzeń. To nie oznacza, że niebezpieczeństwo minęło i że udało się nam pokonać mentalność skłaniającą się do podporządkowywania małżeństwa i jego mądrych praw indywidualnemu i społecznemu egoizmowi. Szczególnie potępiamy tę część prasy, która wciąż na nowo podnosi te kwestie z oczywistym celem siania zamętu w umysłach dobrych ludzi i wprowadzania ich w błąd za pomocą fałszywych dowodów, niewiarygodnych sondaży a nawet sfałszowanych świadectw przypisywanych osobom duchownym.
Posłuszeństwo prawom natury.
Ze strony katolików musimy postulować szerokie rozpowszechnianie się zasady, mocno ugruntowanej na prawdzie, że jedynym sposobem ochrony fizycznego i moralnego zdrowia rodziny i społeczeństwa jest płynące z głębi serca posłuszeństwo prawom natury, albo raczej Stwórcy, a przede wszystkim pielęgnowanie świętego szacunku dla tych praw.
W tej dziedzinie, wszystko zależy od intencji. Można mnożyć prawa i narzucać coraz cięższe kary, można przedstawiać niezaprzeczalne dowody tego, jak pozbawione podstaw są teorie kontroli urodzeń i jak szkodliwe jest wprowadzanie ich w życie, ale tak długo jak nie ma szczerej determinacji, aby pozwolić Stwórcy prowadzić Jego dzieło wedle Jego Woli, tak długo ludzki egoizm zawsze znajdzie nowe sofizmaty i wymówki, aby uciszyć głos sumienia (tak daleko jak jest to możliwe) i kontynuować nadużycia.
Wartość świadectwa dawanego przez rodziców dużych rodzin leży nie tylko w ich jednoznacznym i stanowczym odrzuceniu jakiegokolwiek świadomego kompromisu między prawem Bożym a ludzkim egoizmem, ale również w ich gotowości, aby z radością i wdzięcznością przyjmować te bezcenne dary Boże – ich dzieci – niezależnie od tego, jak licznie spodobałoby się Bogu im je zesłać.
Takie podejście uwalnia pary małżeńskie od dręczących sumienie obaw i wyrzutów i, w opinii wybitnych lekarzy, stwarza idealne warunki psychologiczne dla zdrowego rozwoju dzieci zrodzonych z tego małżeństwa. Dzieje się tak dlatego, że już od powstania nowego życia, postawa rodziców eliminuje wszystkie te obawy i niepokoje, które tak łatwo mogłyby zostawić fizyczne albo psychiczne rany na matce albo na dziecku.
Poza wyjątkowymi przypadkami, o których mieliśmy okazję mówić wcześniej, prawo natury jest prawem harmonii i prowadzi do niezgody i sprzeczności tylko w tych przypadkach, w których normalny bieg zdarzeń jest zakłócony przez szczególne okoliczności, z reguły wyjątkowe, albo przez celowe działanie człowieka. Nie istnieje eugenika zdolna naprawić naturę: zachowuje ona wartość jako nauka jedynie wtedy, gdy stawia sobie za cel zdobycie dogłębnej znajomości praw natury i gdy przestrzega tych praw – choć w niektórych przypadkach może być mądrym podejściem próba odwiedzenia od małżeństwa osoby cierpiące z powodu poważnych wad. (vide Enc. Casti connubii, 31.12.1930: A.A.S 22 (1930) s. 565.
Zdrowie fizyczne i moralne
Wracając do poruszonego wcześniej tematu – zdrowy rozsądek traktował zawsze i wszędzie duże rodziny jako znak, dowód i źródło zdrowia fizycznego a historia nie myli się, kiedy wskazuje na pogwałcenie i nadużycie praw rządzących małżeństwem i prokreacją jako na naczelną przyczynę psucia się społeczeństw.
Duże rodziny, dalekie od bycia “chorobą społeczną” – są gwarantem moralnego i fizycznego zdrowia społeczeństwa. Cnoty kwitną samoistnie w domach, gdzie z kołyski dobiega zawsze płacz dziecka, a wszelka słabość i wada jest zmuszana do ucieczki, tak jakby przepędzało ją dziecięctwo, odnawiane w tych rodzinach jak świeży i napełniający je energią powiew wiosny.
Pozwólcie więc słabym i samolubnym wziąć z was przykład – niech naród dalej kocha was i docenia za wszystkie wyrzeczenia, które ponosicie aby wychować i wykształcić jego obywateli. Także Kościół cieszy się z waszego powodu, ponieważ dzięki wam i z wami może ofiarować uświęcającemu działaniu Ducha Bożego coraz liczniejsze i zdrowsze dusze.
II
We współczesnym świeckim świecie duża rodzina jest zazwyczaj, nie bez powodu, postrzegana jako dowód na życie zgodne z wiarą chrześcijańską, ponieważ egoizm który wskazaliśmy jako główną przeszkodę dla powiększenia rodziny nie może być przezwyciężony bez odwołania się do zasad etycznych i religijnych.
W ostatnim czasie obserwowaliśmy, że tak zwana “polityka ludnościowa” nie przynosi istotnych efektów, ze względu na to, że zbiorowy egoizm, którego często jest wyrazem, prawie zawsze dominuje nad jednostką lub dlatego, że cele i metody tej polityki deprecjonują godność rodziny i osoby umieszczając je na tym samym poziomie co niższe gatunki.
Światło chrześcijaństwa.
Jedynie boskie i wieczne światło chrześcijaństwa nadaje pełnię życia i znaczenia rodzinie. Twierdzenie to jest tak bardzo prawdziwe, że już od początków chrześcijaństwa i przez całą jego historię, terminy „duża” i „chrześcijańska” rodzina były uważane za synonimiczne. Szacunek jaki żywią dla Bożych praw sprawia, że przepełnione są życiem, wiara w Boga daje rodzicom siłę i energię potrzebną, aby sprostać poświęceniom i rezygnacji z samego siebie – niezbędnych, aby wychować dzieci. Chrześcijańskie zasady służą im za przewodnika i pomoc w trudnej pracy kształcenia. Chrześcijański duch miłości strzeże ich wewnętrznego pokoju i porządku i zdaje się dobywać z natury i obdarowywać ich najgłębszymi rodzinnymi radościami, które należą do rodziców, do dzieci, do braci i sióstr.
Nawet z zewnątrz, duża, pełna ładu rodzina jest jak widzialna świątynia. Sakrament Chrztu nie jest dla nich wyjątkowym wydarzeniem, ale czymś co wciąż odnawia radość i łaskę Boga. Nie skończyła się jeszcze seria szczęśliwych pielgrzymek do zdroju chrzcielnego, kiedy zaczyna się nowa – seria Bierzmowań i Pierwszych Komunii, wszystkich promieniejących tą samą niewinnością. Najmłodsze z dzieci dopiero co odłożyły białe sukienki do skarbca najdroższych wspomnień życia, a tu pojawia się pierwszy ślubny welon, aby przywieść rodziców, dzieci i nowych krewnych razem do stóp ołtarza. Kolejne małżeństwa, kolejne chrzty, kolejne pierwsze komunie podążają jedne za drugimi jak wciąż nowe wiosny, sprawiając że Bóg wciąż na nowo nawiedza ich dom ze swoją łaską.
Ufność w Bogu
Boski Mistrz nauczał wyraźnie, że „ życie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie” (Mt 6,25). Jeśli zdarzają się przypadki, małe albo wielkie, które zdają się zaprzeczać tej tezie, jest to znak, że człowiek zakłócił boski porządek poprzez jakąś przeszkodę lub też, w wyjątkowych przypadkach, że Bóg planuje jakieś większe dobro. Opatrzność jest czymś realnym, czymś niezbędnym, ponieważ Bóg jest Stwórcą.
Przeludnienie
Tak zwany problem przeludnienia Ziemi jest po części prawdziwy, a po części niesłusznie przywoływany w kontekście katastrofy zagrażającej współczesnemu społeczeństwu. Bez wątpienia jednakże narastanie tego problemu i ciągły brak sposobów na jego rozwiązanie nie są wynikiem jakiejś omyłki albo bezczynności ze strony Bożej Opatrzności, ale raczej wynikają z nieuporządkowania po stronie człowieka – szczególnie z jego egoizmu i zachłanności.
Wziąwszy pod uwagę postęp, który dokonuje się w dziedzinie technologii, łatwość transportu i nowe źródła energii, które dopiero co zaczynamy odkrywać, Ziemia może zaoferować dostatnie życie wszystkim ludziom, którzy będą ją zamieszkiwać jeszcze przez długi czas.
Jeśli chodzi o przyszłość, któż może przewidzieć jakie nowe i niespodziewane zasoby zostaną być może odkryte na naszej planecie i jakie niespodzianki czekają na nas poza nią dzięki cudownym naukowym osiągnięciom, które dopiero się rozpoczęły? Któż może z całą pewnością stwierdzić, że naturalny rytm prokreacji będzie w przyszłości wyglądał tak samo jak dzisiaj? Czyż nie jest możliwym, że uaktywni się jakiś mechanizm wewnętrzny ograniczający tempo ekspansji populacji od środka? Opatrzność sprawuje kontrolę nad przyszłym losem świata.
Dziwnym jest obserwować jak obawy pewnych osób są w stanie zastąpić dobrze uzasadnione nadzieje na dobrobyt katastroficzną wizją dokładnie w momencie, kiedy nauka sprawia, że pomocną człowiekowi rzeczywistością staje się to, co było do tej pory uważane za wykwity bujnej wyobraźni. Tak więc przeludnienie nie stanowi wystarczającego uzasadnienia dla szerzenia niedozwolonych praktyk kontroli urodzeń. Jest ono po prostu pretekstem używanym przez tych, którzy chcą usprawiedliwić swoją zachłanność i egoizm – przez te narody, na przykład, które obawiają się że ekspansja innych narodów zagrozi ich pozycji politycznej i spowoduje obniżenie ogólnego poziomu życia albo przez jednostki, szczególnie te lepiej sytuowane, które wyżej cenią sobie maksymalne czerpanie radości z ziemskich dóbr niż chwałę i zasługę powoływania na świat nowych osób. Ostateczny rezultat jest taki, że łamią oni ustalone i pewne prawa Stwórcy pod pretekstem korygowania rzekomych błędów ze strony Jego Opatrzności.
Bardziej użyteczne i rozumne byłoby, gdyby współczesne społeczeństwo podjęło bardziej zdecydowany, szeroko zakrojony wysiłek mający na celu poprawę własnego postępowania i usunięcie przyczyn głodu w przeludnionych albo dotkniętych kryzysem rejonach. Należy zaangażować współczesne wynalazki dla osiągnięcia celów pokojowych, wdrożyć bardziej otwartą politykę współpracy i wymiany, dążyć do bardziej dalekowzrocznej i mniej nacjonalistycznej polityki gospodarczej, a przede wszystkim odpowiadać na wszelkie sugestie egoizmu większą miłością, na wszelkie zarzuty chciwości – konkretnym wdrożeniem zasad sprawiedliwości
Bóg nie zażąda od ludzi zdania sprawy z doprowadzenia realizacji ogólnego przeznaczenia ludzkości – to Jego sprawa – ale zażąda On zdania sprawy z każdego pojedynczego czynu świadomie podjętego w zgodzie z sumieniem albo wbrew jego nakazom.
Jeśli chodzi o was, rodzice i dzieci z dużych rodzin, nie przestawajcie dawać spokojnego i pewnego świadectwa waszego zaufania w boską Opatrzność. Bądźcie pewni, że On nie zapomni odpłacić wam świadectwem swojej codziennej pomocy i, kiedykolwiek miałoby to okazać się konieczne, nadzwyczajnymi łaskami, których wielu z was miało już szczęście doświadczyć.
III
A teraz kilka słów o trzecim rodzaju świadectwa, jakie dajecie – słów, które mogą dodać nowej siły i pocieszenia tym, którzy odczuwają lęk.
Duże rodziny są najwspanialszymi rabatami w ogrodzie Kościoła. Szczęście kwitnie w nich a świętość dojrzewa w żyznej glebie. Każda rodzina, nawet najmniejsza, ma być w zamyśle Boga oazą pokoju duchowego. Jest jednakże ogromna różnica: tam gdzie liczba dzieci niewiele przekracza jedno, ta spokojna intymność, która nadaje wartości życiu, zawiera w sobie domieszkę melancholii i braku witalności. Nie trwa tak długo, może być bardziej niepewna, często bywa zatruta ukrywanymi obawami i wyrzutami sumienia.
Szczęście w dużej rodzinie.
Jakże różna jest ona od pogody ducha, którą znaleźć można u rodziców otoczonych bogatą obfitością młodego życia. Radość, która pochodzi od licznych Bożych błogosławieństw, wybucha na tysiąc różnych sposobów i nie ma obawy, że się kiedyś skończy. Brwi tych ojców i matek mogą marszczyć się pod ciężarem trosk, ale nie znajdzie się nigdy na ich obliczach nawet śladu tego wewnętrznego cienia, który zdradzałby niepokój sumienia lub strach przed nieuniknionym powrotem samotności. Ich młodość zdaje się nigdy nie przemijać, tak długo jak w domu unosi się słodki zapach kołyski, tak długo jak ściany ich domu odbijają srebrne głosiki dzieci i wnuków.
Ich ciężka praca pomnożona po wielekroć, ich zdwojone poświęcenia i wyrzeczenie się kosztownych rozrywek są hojnie wynagrodzone nawet tutaj w ziemskim życiu przez niewyczerpywalny skarbiec słodkich uczuć i nadziei, które zamieszkują ich serca nigdy ich nie nużąc i im nie wadząc.
A nadzieje te wkrótce stają się rzeczywistością kiedy najstarsza córka zaczyna pomagać matce opiekować się niemowlęciem oraz w dniu kiedy najstarszy syn wraca do domu z twarzą promieniejącą radością z powodu pierwszej samodzielnie zarobionej pensji. Ten dzień będzie dla rodziców szczególnie szczęśliwy, usunie bowiem w cień widmo starości spędzonej w nędzy i da im pewność, że ich poświęcenia zostaną wynagrodzone.
Kiedy w rodzinie jest wiele dzieci, najmłodszym oszczędzona zostaje nuda samotności i ograniczenia wynikające z konieczności spędzania całego dnia w towarzystwie dorosłych. To prawda, że czasami żywotność dzieci może działać nam na nerwy, a ich kłótnie mogą przypominać burzliwe zamieszki, ale nawet ich kłótnie odgrywają istotną rolę w formowaniu charakteru, tak długo jak pozostają krótkie i powierzchowne. Dzieci w dużych rodzinach prawie automatycznie uczą się uważać na to co robią i brać za to odpowiedzialność, szanować się i pomagać sobie nawzajem, być szczodrym i mieć otwarte serca. Dla nich, rodzina jest jak mały poligon, na którym trenują zanim wyruszą w świat, który okaże się wobec nich trudniejszy i bardziej wymagający.
Powołania
Wszystkie te cenne korzyści staną się bardziej trwałe i mocne, bardziej intensywne i owocne jeśli duża rodzina przyjmie za swoją przewodnią zasadę i podstawę życia nadprzyrodzonego ducha Ewangelii, która uduchawia wszystko i czyni wiecznym. Doświadczenie uczy, że w przypadku takich rodzin, Bóg często wychodzi poza zwykłe dary Opatrzności, takie jak radość i pokój, aby złożyć w ręce takiej rodziny specjalne wezwanie – powołanie do kapłaństwa, do życia zakonnego, do najwyższej świętości.
Nie bez powodu, często zwraca się uwagę na fakt, że duże rodziny przewodziły zawsze jako kolebki świętych. Możemy przytoczyć przykłady, obok wielu innych, rodzin takich jak ta św. Ludwika, króla Francji, składającą się z dziesięciorga dzieci, rodzinę św. Katarzyny Sieneńskiej, która była jednym z dwadzieściorga pięciorga dzieci, św. Roberta Bellarmina, który pochodził z rodziny z dwanaściorgiem dzieci i rodzinę św. Piusa X, który miał dziewięcioro rodzeństwa.
Każde powołanie jest tajemnicą Opatrzności, ale te przykłady stanowią dowód, że duża liczba dzieci nie przeszkadza rodzicom w zapewnieniu im wyróżniającego się i doskonałego wychowania, a ilość potomstwa nie przekłada się negatywnie na jego jakość, tak jeśli chodzi o wartości duchowe jak i fizyczne.
Czuwanie i działanie.
Ostatnie słowo do was, kierownictwo i przedstawiciele Stowarzyszeń Dużych Rodzin Rzymu i Włoch. Dołóżcie starań, aby przyłożyć pieczęć coraz czujniejszego i owocniejszego dynamizmu do wszelkich działań jakie macie zamiar podjąć w trosce o godność i ochronę ekonomiczną dużych rodzin.
Jeśli chodzi o pierwszy z tych dwóch celów, trzymajcie się wskazówek Kościoła, jeśli chodzi o drugi, musicie wybudzić z letargu tę część społeczeństwa, która nie zdaje sobie jeszcze sprawy ze swoich zobowiązań wobec innych jego członków. Opatrzność jest prawdą boską i rzeczywistością, ale ma zwyczaj posługiwać się ludzkimi współpracownikami. Zazwyczaj wkracza w grę i przybywa nam na pomoc wezwana i praktycznie prowadzona za rękę przez człowieka – kocha kryć się za ludzką działalnością. Trzeba uczciwie przyznać, że włoskie ustawodawstwo może słusznie być chwalone za najdalej posunięte rozwiązania w dziedzinie ochrony rodzin, a szczególnie dużych rodzin. Tym niemniej nie powinniśmy zamykać oczu na fakt, że wciąż znacząca ich liczba bez własnej winy znajduje się na granicy uciążliwego bytowania a bycia pozbawionym podstawowych środków do życia. Wasze działania muszą mieć za cel przywrócenie tych ludzi pod opiekuńcze skrzydła prawa, a w bardziej naglących przypadkach – pomoc charytatywną. Każde pozytywne osiągnięcie na tym polu jest jak masywny głaz wbudowany w strukturę narodu i Kościoła – to najlepsze co możecie zrobić jako katolicy i jako obywatele.
Wzywając Bożej opieki nad waszymi i wszystkimi włoskimi rodzinami, powierzając was raz jeszcze niebiańskiej opiece Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa, udzielamy wam z całego serca naszego ojcowskiego apostolskiego błogosławieństwa.
20 stycznia 1958 r.
Źródło informacji: Stowarzyszenie Rodzin im. bł. Mamy Róży
0 komentarze:
Prześlij komentarz