„Cristiadę” Deana Wrighta obejrzałem, przed jej oficjalnym wejściem do dystrybucji, dwukrotnie i muszę od razu wyznać, że jest to film, do którego z pewnością będę pragnął wielokrotnie powracać (co wcale nie zdarza mi się często). Pewne nierówności dramaturgiczne czy zmienność konwencji gatunkowych, na co – jak zauważyłem – grymaszą już niektórzy recenzenci, nie zmienia ogólnego wrażenia, że jest to obraz mocny, po wielokroć wstrząsający wręcz, zachwycający rozmachem scen batalistycznych, urodą plenerów, umiejętnym operowaniem kontrastami światła i mroku, starannością detalu kostiumów i rekwizytów – i oczywiście wybornym aktorstwem takich renomowanych gwiazd, jak Andy García (gen. Enrique Gorostieta), Eva Longoria (Tulita), Peter O’Toole (Padre Cristóbal), Eduardo Verástegui (Anacleto González Flores) czy Rubén Blades (Plutarco Elías Calles). Rewelacyjny jest także debiutant Maurizio Kuri, jako najmłodszy męczennik cristiady, 14-letni José Sánchez del Río. Jego Via Crucis po ziemi posypanej solą, którą musi przemierzać stopami obdartymi ze skóry, to scena dorównująca Pasji Mela Gibsona, i trudno powstrzymać łzy, oglądając męczeństwo tego dziecka i jego heroiczną wierność do końca.
IL GLADIATORE, SIMBOLO DELL’EPOCA TRUMP
-
“America is New Rome”. Così Elon Musk ha rilanciato dei tweet di “Culture
critic” che ieri sera avevano 21 milioni e mezzo di visualizzazioni e
migliaia ...
12 godzin temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz