Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, konsultorem Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, rozmawia Irena Świerdzewska
Jak przyjął Ksiądz Profesor słowa redaktora naczelnego „L’Osservatore Romano” Giovanniego Marii Viana, że nazywanie Żydów naszymi „starszymi braćmi” jest już nieaktualne?
Z satysfakcją i wielką ulgą, bo to ważny element samoświadomości chrześcijańskiej. Wyrażenie Jana Pawła II „starsi bracia” wypowiedziane w 1986 r. w synagodze rzymskiej, doprecyzowane potem jako „starsi bracia w wierze”, wymagało od początku bardzo ostrożnego stosowania. Problem w tym, że wypaczono przekład tych słów z włoskiego na inne języki, w tym również na polski i wielokrotnie zafałszowywano ich rozumienie. Chociaż wiele razy w ciągu kilkunastu ostatnich lat postulowałem i prosiłem, także w rozmowie z ks. Adamem Bonieckim, ówczesnym redaktorem naczelnym polskiego wydania „L’Osserwatore Romano”, żeby te słowa papieża podawać we właściwym brzmieniu, te nawoływania pozostawały bez odzewu. Dobrze się więc stało, zwłaszcza w kontekście zapowiadanej wizyty Benedykta XVI w tej samej synagodze rzymskiej, w której przemawiał Jan Paweł II, że pojawiło się oficjalne i tak potrzebne doprecyzowanie.
Skąd wzięło się to wypaczenie?
W przemówieniu w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział: „Religia żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”. W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa „w pewien sposób”, na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. I to jest właśnie ów wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji chrześcijańsko-żydowskich.
Jakie skutki niosło bezwarunkowe określanie Żydów jako naszych „starszych braci”?
Współczesny judaizm, czyli judaizm rabiniczny bądź talmudyczny, jest traktowany przez większość chrześcijan, co gorsza przez wielu teologów chrześcijańskich, jako religia Starego Testamentu. Sądzą oni, że współczesna religia żydowska jest kontynuacją religii biblijnego Izraela. W związku z tym twierdzą, że stanowi proste przedłużenie wiary i pobożności Starego Testamentu, co sprzyja traktowaniu chrześcijaństwa jako swoistej na nim narośli. Tymczasem, o czym doskonale wiedzą Żydzi, a często nie chcą wiedzieć teologowie chrześcijańscy, współczesny judaizm nie jest zwyczajną kontynuacją religii biblijnego Izraela! Na jej glebie wyrosły dwie religie: ta, która uznała Jezusa za Mesjasza, czyli chrześcijaństwo, oraz ta, która tego nie uczyniła i w dużej mierze ukształtowała się w konfrontacji z chrześcijaństwem, czyli judaizm rabiniczny. Dość paradoksalnie judaizm rabiniczny okrzepł i rozwinął się już po zaistnieniu chrześcijaństwa, a także w opozycji do niego. Ten paradoks historyczny ma ogromne konsekwencje teologiczne. Obie religie polegają na Starym Testamencie i w równym stopniu nie mogą się bez niego obyć! Dziedzictwo biblijnego Izraela to nie tylko dziedzictwo żydowskie, lecz w najpełniejszym tego słowa znaczeniu także dziedzictwo chrześcijańskie. Bezwarunkowe uwypuklanie „starszeństwa” wyznawców judaizmu prowadzi do zupełnego wydziedziczenia wyznawców Chrystusa z tej życiodajnej gleby, jaką również dla nas stanowi Stary Testament.
W grę wchodzą też inne przesłanki. „Starsi bracia” oraz „starsi bracia w wierze” to dwa wyrażenia, które weszły do obiegu podczas pontyfikatu Jana Pawła II, lecz nie miały precedensu w wielowiekowym nauczaniu Kościoła. Powstaje pytanie: jakie są ich źródła oraz jak należy je poprawnie rozumieć? Znamienne, że im mocniej katolicy wskazywali, że wyznawcy judaizmu są naszymi „starszymi braćmi”, tym mocniej oni odżegnywali się od tej formuły. Nie znam nikogo reprezentatywnego po stronie żydowskiej, kto by głośno i z równą siłą przyznawał, że chrześcijanie są „młodszymi braćmi” żydów. Ta powściągliwość wynika przede wszystkim z utrwalonego żydowskiego spojrzenia na chrześcijaństwo, które nadal pozostaje bardzo nieprzychylne. Jednym ze skutków tego stanu rzeczy jest fakt, że w ujęciu żydowskim nie traktuje się chrześcijan jako bratnich wyznawców wiary w jedynego Boga. Tego spojrzenia nie wolno lekceważyć, bo jeżeli formuła tak chętnie powtarzana przez część chrześcijan ma istotne znaczenie teologiczne i ma służyć zbliżeniu wyznawców obu religii, to powinna być dobrze zrozumiana, zaakceptowana i upowszechniana przez obie strony.
Czy ostatnie stwierdzenia mogą osłabić dialog z judaizmem?
Zbliżenie z Żydami i ich religią nie może polegać na prawieniu tanich komplementów, ani tym bardziej na ignorancji czy wypaczaniu nauczania chrześcijańskiego. Musi polegać na prawdzie! W przeciwnym wypadku nie przynosi pożytecznych rezultatów, a tylko deformację, która w naszych czasach stanowi przejaw judaizacji chrześcijaństwa, równie niebezpiecznej jak tendencje judaizujące, które miały miejsce w pierwszych wiekach, zwalczane przez Ojców Kościoła oraz apologetów i pisarzy wczesnochrześcijańskich. W tym miejscu warto przytoczyć słowa św. Ignacego z Antiochii: Jest rzeczą bezsensowną mówić o Jezusie Chrystusie i zarazem żyć po żydowsku, ponieważ to nie chrześcijaństwo przyjęło judaizm, lecz judaizm chrześcijaństwo, w którym zgromadzili się wszyscy ludzie wierzący w Boga” („List do Magnezjan”, VIII, 3).
Myślę, że wyznawcy judaizmu usłyszeli w podanym doprecyzowaniu coś bardzo ważnego: są naszymi braćmi, podobnie jak wszyscy inni ludzie, aczkolwiek braterstwo z wyznawcami judaizmu ma dla nas aspekty szczególne i wyjątkowe. Właśnie dlatego trzeba prawidłowo ustalić, na czym dokładnie ono polega, co oznacza, a także co z niego wynika. Należy też podkreślić, że „stwierdzenie braterstwa” nie może być deklaracją jednostronną. Wtedy jesteśmy naprawdę braćmi, kiedy obie strony mówią o braterstwie, uznają je oraz wspólnie umacniają i budują.
Idziemy nr 43/2009
Źródło informacji: SANCTUS.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz