_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

środa, 25 października 2017

Recenzja książki: "Historia polityczna Polski. Nowe spojrzenie"




"Nareszcie! Jest zgrabna książka, którą śmiało polecić można (i stanowczo należy) każdemu, kto chce w parę godzin przyswoić historię Polski w jednej pigułce – wolną zarówno od demo-liberalnego załgania, jak i hurra-patriotycznej złudy. (...)"

Co niektórych czytelników bloga może zdziwić recenzja książki o historii politycznej Polski na blogu poświęconym katolickiemu tradycjonalizmowi. Ta sprzeczność jest pozorna bo autor ukazując polityczne dzieje naszej Ojczyzny bardzo wiele miejsca poświęca roli Kościoła w jej historii. A ponieważ jest to "nowe spojrzenie" na nasze dzieje, pozbawione politycznej poprawności to i czytelnik znajdzie tutaj inne, ciekawe - a przede wszystkim prawdziwe oblicze historii Polski. Omawiany tutaj tom pierwszy - przedstawia kulisy powstania Polski, jej wielkości i upadku zakończonego rozbiorami. 

Ponieważ blog katolicki :) to i tym tematem zajmiemy się w recenzji książki. Autor już na początku pisze, że przyjęcie przez Polskę chrztu było tak doniosłe, że na następne 1000 lat zadecydowało o kodzie kulturowym rodzącego się Narodu Polskiego i dziś usiłowanie oddzielenia katolicyzmu od polskości, oderwanie narodu od religii i Kościoła jest niszczeniem samej istoty narodu. 

Choć poprzez te 1000 lat historii różnie bywało, bo mamy przecież i świętego męczennika biskupa Wojciecha zabitego przez pogan ale i męczennika świętego biskupa Stanisława, zamordowanego przez króla. To także nasze wojny z zakonem krzyżackim, to i bp Muskata zdrajca w czasach króla Wacława, ale jest także biskup Świnka, biskup Oleśnicki wspaniali obrońcy sprawy polskiej. Mamy i królową Jadwigę, która aby Litwinów wprowadzić na łono Kościoła Chrystusowego poślubia wielkiego księcia litewskiego Jagiełłę.To właśnie On w 1410 roku rozgromił krzyżaków w bitwie pod Grunwaldem. To wszystko autor pięknie opisał w książce zatem nie ma sensu aby się głębiej nad tym rozwodzić.Warto natomiast wspomnieć o wydarzeniach, których nie znajdziemy w większości podręczników. Czy wiecie drodzy czytelnicy, że  ze względu na wojnę informacyjną jaką Zakon Krzyżacki toczył z Polską nie wpuszczono naszej delegacji na II sesję Soboru w Konstancji? Zajrzyjcie do książki aby dowiedzieć się co zrobili nasi delegaci :)

W książce także historia tzw. Kalimacha, człowieka, która w Rzymie targnął się na życie Ojca Świętego a w Polsce król Kazimierz Jagielończyk powierza mu kształcenie swoich synów. Czym to się skończyło przeczytacie w książce Patlewicza. Znajdziecie tam także historię polskiego protestantyzmu oraz króla Zygmunta Starego, katolika :), który przyczynił się do powstania pierwszego protestanckiego państwa na świecie. 

Czym był katolicka Polska dla protestanckiej Europy pokazują spiski knute przeciwko niej przez Państwa protestanckie. Już w XVII wieku planowano rozbiory Polski a Szwedzi w sojuszu w Holendrami, Anglikami i Turkami co rusz atakowali nasze ziemie. Najbardziej znaną wojną szwedzko-polską jest tzw. "Potop Szwedzki" z 1655 r. i obrona Jasnej Góry. Zniszczenie a przynajmniej osłabienie katolickiej Rzeczypospolitej leżało w interesie rewolucji protestanckiej.  

W książce znajdziemy także informacje o wielkiej niewdzięczności cesarza Leopolda wobec króla Jana III Sobieskiego, po bitwie pod Wiedniem a także o kolejnych spiskach przeciwko Bogu, Kościołowi i katolickim państwom, tym razem tworzonych w lożach różokrzyżowych a potem masońskich. Efektem tego było kasata zakonu jezuitów, rewolucja we Francji a w Polsce Komisja Edukacji Narodowej, która w imię postępowych idei niszczyła katolickie szkolnictwo i wprowadziła przymus szkolny i programy opracowane na modłę rewolucjonistów światowych. Na czele tego ruchu stali księża Kołłątaj i Konarski. Dopełnieniem tego była Konstytucja Trzeciego Maja napisana w lożach. Czy wiecie, drodzy czytelnicy że twórcy Konstytucji 3 Maja oraz główni targowiczanie, zasiadali w tych samych lożach masońskich? I to członkowie tych lóż doprowadzili do rozbiorów i powstań.

Oprócz tych opisanych powyżej zdarzeń w książce znajdziecie całą masę innych nieznanych, bądź znanych ale zakłamanych wydarzeń z dziejów Polski.

Książka zresztą pisana była z zamysłem podręcznika dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Ale przecież również nasze pokolenie, karmione kłamstwami, może tu znaleźć odtrutkę na propagandę reżimu komunistycznego i demokratycznego. Ponadto, przez pokazanie niewygodnych i przemilczanych faktów, tej książki napewno MEN nie poleci nikomu. I to chyba najlepsza rekomendacja!

"Po wielokroć znajdując się w prawdziwym kłopocie, wobec prostego pytania o konkretną lekturę, jaką podsunąłbym rodakowi, który chce wykonać przynajmniej pierwszy krok na drodze ewakuacyjnej z „matrixa” post-peerelowskiej polityki historycznej – miałem niezmiennie ten sam problem ze wskazaniem jednego tytułu na dobry początek. (...) Otóż niniejszym Patlewicz wybawia mnie z kłopotu." - GRZEGORZ BRAUN

"Książka ukazała się nakładem wydawnictwa 3DOM (fridom ;-)) i można ją kupić na stronie https://www.3dom.pro/Radoslaw-Patlewicz-Historia-polityczna-Polski-nowe-spojrzenie-p95


Przedmowa Grzegorza Brauna


Nareszcie! Jest zgrabna książka, którą śmiało polecić można (i stanowczo należy) każdemu, kto chce w parę godzin przyswoić historię Polski w jednej pigułce – wolną zarówno od demo-liberalnego załgania, jak i hurra-patriotycznej złudy. Kto szuka skutecznej odtrutki na kłamstwa postępackiej propagandy (do dziś dominujące w szkolnym i akademickim wykładzie) czy soli trzeźwiącej z rocznicowych omamów (którymi wciąż tak chętnie egzaltują się plemienni patrioci) – znajdzie skuteczne antidotum w pasjonującym wykładzie Radosława Patlewicza. Proponowane przezeń „nowe spojrzenie” (zawarty w podtytule anons, zaiste najlepszy, bo w pełni adekwatny do oferowanej zawartości) po przyswojeniu przez Sz. Czytelnika zadziała niczym szkła korekcyjne – niwelujące przynajmniej w części tę chroniczną wadę wzroku, jakiej nabawiliśmy się przez lata wypaczania narodowej optyki przez monopol edukacyjny systemu kołłątajowsko-stalinowskiego. Bez rytualnego samobiczowania (w duchu pedagogiki wstydu) i bez samo-ubóstwienia (w duchu trybalistycznego tryumfalizmu), Patlewicz systematycznie odrabia za nas tak długo i tak fatalnie zaniedbane lekcje z dziejów ojczystych. Na coś takiego od dawna czekałem! Po wielokroć znajdując się w prawdziwym kłopocie, wobec prostego pytania o konkretną lekturę, jaką podsunąłbym rodakowi, który chce wykonać przynajmniej pierwszy krok na drodze ewakuacyjnej z „matrixa” post-peerelowskiej polityki historycznej – miałem niezmiennie ten sam problem ze wskazaniem jednego tytułu na dobry początek. Regularnie występując z przydługą listą lektur zalecanych – na dodatek nie zawsze druków zwartych, bo to co najciekawsze często pozostaje rozsiane w przyczynkach częstokroć nie wznawianych od dziesiątków lat, a nawet stuleci (sic) – mogłem obserwować wzbierające rozczarowanie słuchacza, który choćby chciał, to przecież nie przeprowadzi się na stałe do jakiejś biblioteki. Wszak większość z nas, mając nawet szczerą i nieprzymuszoną wolę samokształcenia, nawet okładając się stosami źródłowych publikacji, w toku niekończących się kwerend i indywidualnych studiów szczegółowych (nawet gdybyśmy wszyscy mieli na nie czas i rutynę warsztatową) i tak nie zdoła przeprowadzić na własną rękę finalnej rewizji dziejów ojczystych. Nie jeden raz musiałem więc gęsto tłumaczyć się z tych zaległości (niewyłącznie własnych przecież) – i wyjaśniać, że taka poręczna, a treściwa, poprawna warsztatowo, a jednocześnie „niepoprawna” ideowo książka jeszcze nie została napisana. Otóż niniejszym Patlewicz wybawia mnie z kłopotu. Owszem, nie brak przecież w polskiej historiografii ujęć „reakcyjnych” w najlepszym tego słowa znaczeniu – korzystnie odbiegających od postępackiej normy, wyznaczanej przez przesądy kolektywistyczne (propagowane zwłaszcza przez loże z lewa), mity republikańskie (propagowane przez loże z prawa), legendy insurekcyjne i haggady judeo-idealistyczne (obowiązkowo propagowane przez loże wszelakie). Problem w tym, że najciekawsi (bo najbardziej ciekawscy) z naszych „rewizjonistów” zostali wyeliminowani z głównego nurtu akademickiego, najczęściej wprost zepchnięci do piekła antysemitów, przez co ich przekaz został trwale wyeliminowany z „poważnej” historiografii i publicystyki – czego dobrym przykładem dorobek Kazimierza Mariana Morawskiego czy Jędrzeja Giertycha. Mało kto z patentowanych akademików ryzykuje dziś bodaj tylko umieszczenie ich nazwisk w swoich bibliografiach, bo wszak loże nigdy nie wybaczają prób łamania uzurpowanego przez nie monopolu na wykładanie Polakom sensu (czy bezsensu) ich dziejów. Z drugiej strony nawet giganci, najwspanialsi, niestrudzeni kustosze narodowej pamięci miewali poważne trudności z zachowaniem trzeźwego osądu – zwłaszcza w konfrontacji z okrzepłymi mitami, które mimo ewidentnych
felerów konserwowano „ku pokrzepieniu serc”. W końcu sam Feliks Koneczny wmurował jedną z okazalszych cegieł do kapliczki fałszywego kultu Kościuszki. I ostatecznie nie tylko pogrobowcy jawnej bolszewii, ale nawet poczciwi katolicy (i to nie tylko ci ze szczętem zmodernizowani) popadają wprost w histerię, kiedy się im dziś proponuje rozstanie z ewidentnie trucicielskimi legendami, np. „złotego wieku” Jagiellonów czy „oświeceniowych reform” stanisławowskich, już o „wielkich projektach” Bolesława Chrobrego czy Kazimierza Wielkiego nie mówiąc – na próby rzeczowej weryfikacji tych legend polski patriota reaguje jak dziecko, któremu ktoś zabiera ulubionego misia-przytulankę. Patlewicz szczęśliwie już wyrósł z bajek i nie ciągnie Sz. Czytelnika do dziecinnego pokoju – w panteonie naszych łże-bohaterów dokonuje drastycznych przewartościowań bez skrupułów, niczym metodyczny asenizator w narodowej „stajni Augiasza”. A nie jest to bynajmniej „obalanie mitów” dla perwersyjnej przyjemności, ani dekonstrukcja dla sportu, czy Boże broń, publicystyczna chuliganeria, sado-masochistyczne „szarganie świętości”, które zostawia odbiorcę, z poczuciem, że z całej narodowej historii nic zgoła nie da się ocalić. W żadnym wypadku – historiozofia Patlewicza jest przede wszystkim pozytywna, a więc plasuje się na antypodach nihilizmu, anarchizmu czy imposybilizmu. Bo przecież w tym marszu na skróty, przez meandry naszej historii, nie gubi zasadniczego punktu odniesienia i właściwej perspektywy. A to jest ni mniej, ni więcej: perspektywy Kościoła katolickiego – jako generatora cywilizacji, której reguł i dorobku stali się nasi pra-pradziadowie niegodnymi i niedoskonałymi z pewnością, ale jednak pełnoprawnymi depozytariuszami w roku 966. Ta daleka od wszelkich pretensji książka nie jest efektem prywatnego objawienia, nie epatuje Sz. Czytelnika wieszczym uniesieniem, nie obfituje w polemiczne tyrady – autor po prostu inkorporuje do głównego nurtu historiografii to, co dawno już zapisane, dowodnie stwierdzone, ale przez jedynie słuszny wykład szkolny i akademicki uparcie ignorowane. Bo przecież Patlewicz prochu nie wymyśla; w ogóle niczego nie wymyśla, tylko bez kompleksów i pełnymi garściami czerpie z dorobku polskiej (i nie tylko polskiej) historiografii; notuje fakty – zapomniane, nieznane, albo też znane doskonale, lecz rozumiane opacznie, notorycznie manipulowane lub przemilczane. Rzecz oczywista, Patlewicz nie jest ani pierwszym eksplorerem terra incognita, ani samotnym szermierzem prawdy, ani jedynym sprawiedliwym w postępackiej Sodomie, czy w jaskini zbójców (i.e. polit-poprawnych rozbójników intelektualnych). Wkracza na pole minowe nieźle oznaczone już przez poprzedników – zawdzięcza im ogrom rewelacyjnego materiału, który poddaje oryginalnej selekcji. Sporządza na nasz użytek rzeczowy raport – z jedenastu wieków cywilizowanej polskiej państwowości wyciąga na światło dzienne to, co najżywsze – zapewne najbardziej nieoczekiwane dla Sz. Czytelnika, bo najmniej zgodne z potocznymi wyobrażeniami i mitotwórczymi narracjami. Rzecz czyta się wyśmienicie m.in. dzięki temu, że na tło szerokiej syntezy rzucane są konkretne kazusy, źródłowo potwierdzone przypadki. Popularny charakter publikacji nie oznacza, że mamy tu do czynienia z „brykiem” – z zasady wtórnym co do meritum, byle jakim w formie. W tym przypadku już sama systematyzacja materiału, wyważenie proporcji wykładu – to praca, która musi imponować każdemu, kto kiedykolwiek podejmował próbę syntetycznego ujęcia tak przeogromnego materiału. Ale przecież właśnie w swej dezynwolturze graniczącej z bezczelnością (któż porywa się na wielkie syntezy przed trzydziestką?), jest prawdziwym pionierem. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Radosław Patlewicz ze swym „nowym spojrzeniem” na „Historię polityczną Polski” dołącza do nowej polskiej szkoły historycznej, której filarów próżno szukać w stalinowskich kołchozach dla profesorów w rodzaju Polskiej Akademii Nauk, czy na wydziałach uniwersyteckich, gdzie poprawność polityczna jest głównym wymaganym standardem. Zresztą pamięć przeszłości to sprawa zbyt ważna, by zostawiać ją utytułowanym akademikom i utytłanym politykom, specjalistom od prowadzenia „polityki historycznej” (co w praktyce znaczy: dostosowywania propagandowej wersji przeszłości do aktualnych mądrości etapu). Tego nowego otwarcia w polskiej historiografii dokonują więc raczej magistranci-pasjonaci i lustratorzy-amatorzy, lekceważeni blogerzy z prowincji i niedotowani wydawcy w rodzaju nieocenionego „3DOM” (czytaj: „Fridom :-)), któremu zawdzięczamy niniejszy tom. Wielkie złudzenia historyczne, starannie pielęgnowane przez specjalistów od „strategicznego zarządzania percepcją”, są jednym z narzędzi nowoczesnej wojny. Jeśli mamy wyjść z niej cało – trzeba najpierw wyjść ze stanu arystotelesowskiej „hamartii” (tj. fatalnego w skutkach błędnego rozpoznania i fałszywej oceny własnej sytuacji – wg „Poetyki” Stagiryty). Innymi słowy – czas najwyższy zacząć orientować się, co nas właściwie trafiło. W procesie odzyskiwania narodowej świadomości – właściwego rozeznania, co było ożywczym źródłem, a co trupim jadem w naszych dziejach – ta właśnie książka Radosława Patlewicza będzie nieocenioną pomocą.

Grzegorz Braun


Wstęp autora


Kto nie pamięta historii,
skazany jest na jej ponowne przeżycie.
George Santayana

Od autora

„Historia Polityczna Polski – nowe spojrzenie” stanowi kompleksową pracę, opisującą dzieje polityczne Polski i Narodu Polskiego. Nie jest to książka mająca na celu dzielenie się teoriami spiskowymi czy deklaratoryjne odkłamywanie historii przez kolejne jej fałszowanie, tym razem po innej linii partyjnej. Wręcz przeciwnie – jej celem jest przedstawienie wydarzeń i procesów historycznych w sposób obiektywny, w oderwaniu od panującej obecnie (2017 rok) poprawności politycznej. Poprawność ta cechuje się inteligenckimi przesądami demokratyzmu, etatyzmu, socjalizmu, indyferentyzmu, pacyfizmu, judeoidealizmu, fałszywego sentymentalizmu i abstrakcjonizmu historycznego. Ten ostatni przesąd jest wyjątkowo szeroko rozpowszechniony wśród wychowanych w duchu kołłątajowsko-stalinowskim historyków akademickich. To oni niejednokrotnie w swoich pracach gloryfikują klęski, niektóre – konstytutywne dla dziejów Rzeczpospolitej wydarzenia pomniejszają lub wręcz pomijają, a inne niesłusznie powiększają. Przykładowo książka „Smoleńsk 1632-1634” profesora Dariusza Kupisza, wprawdzie w sposób ciekawy opisuje przyczyny, przebieg i konsekwencje wojny smoleńskiej, lecz nie sposób znaleźć w niej choćby wzmianki o montowanej przez posła holenderskiego w Stambule koalicji rosyjsko-tureckiej oraz spotkaniu w Piszu, którego celem była protestancka dywersja na tyłach walczących z Rosją wojsk polskich. Na podobnej zasadzie w wielu pracach (m.in. profesora Andrzeja Nowaka) pomija się jeden z celów wyprawy kijowskiej z 1018 roku, cenę sukcesów wojskowych Bolesława Chrobrego poniesionych przez społeczeństwo piastowskie, kwestię testamentu Kazimierza Wielkiego, katastrofalne następstwa gospodarcze przywileju warckiego, polityczne konsekwencje unii lubelskiej, skutki utworzenia pierwszego państwa protestanckiego w Prusach w 1525 roku, protestanckie i różokrzyżowe źródła potopu szwedzkiego czy brytyjską propozycję rozbiorową z roku 1790 roku. Wszystko to stanowi przykład wydarzeń, które nawet po kilku wiekach, wciąż podlegają cenzurze i autocenzurze historyków komunistycznych oraz postkomunistycznych.„Naukowcy” ci wolą nie poruszać niewygodnych tematów, gdyż np. wskazując na protestanckie, żydowskie i masońskie spiski przeciwko Polsce, narażają się na zarzut braku profesjonalizmu, śmieszności oraz antysemityzmu. Zwykle powoduje to wykluczenie ich z politycznie poprawnych salonów, a niejednokrotnie wiąże się też z utratą dobrze płatnej pracy na państwowym etacie. Wszystko to bowiem działa na zasadzie podobnej do domku z kart – wyciągnięcie jednego elementu może zburzyć całą misternie tworzoną konstrukcję. W przypadku tzw. polityki historycznej ma ona na celu przede wszystkim utrzymanie Narodu Polskiego w miłej nirwanie spoglądania na historię jedynie w perspektywie wierzchołka góry lodowej. Działania te utrudniaj. Polakom zrozumienie swoich dziejów i wyciągnięcie z nich właściwych wniosków na przyszłość. Do napisania książki skłoniła autora banalna konstatacja, że dzieje Polski zostały zafałszowane i niezbędne jest spisanie ich na nowo. Proces zakłamywania trwa zresztą ustawicznie. Typowy współczesny badacz uznaje, że ogólna historia została już spisana, więc brnie w tworzenie prac coraz bardziej szczegółowych typu „rodzaje klamer do pasa średniowiecznych wojów”, itp. Jednocześnie czynniki oficjalne już nawet nie owijają w bawełnę, że kreują historię na potrzeby bieżącej polityki (np. ustawiczne pomniejszanie znaczenia rzezi wołyńskiej z 1943 roku w celu przypodobania się Ukrainie). Celem niniejszej pracy jest próba wyjścia naprzeciw powyższym praktykom: poprzez rzetelne przedstawienie najważniejszych faktów z historii Polski, z równoczesnym nadaniem im odpowiedniej wartości i wskazaniem konsekwencji, jakie za sobą niosły. Z tego też powodu autor często wyciąga na plan pierwszy wydarzenia, których trudno szukać nie tylko w podręcznikach szkolnych, ale też literaturze fachowej. Co do faktów powszechnie znanych, zostały one przedstawione w szerszym kontekście geopolitycznym, a często także w nowym świetle, zmuszając czytelnika do przemyślenia, a być może gruntownej rewizji jego dotychczasowej wiedzy na dany temat. Autor zdaje sobie sprawę, że jeśli „Historia Polityczna Polski – nowe spojrzenie” dotrze do szerszej publiczności, to za zawarte w niej informacje zostanie nazwany przez Żydów – antysemitą, przez turbosłowian – agentem watykańskim, przez protestantów – papistowskim inkwizytorem, przez narodowych socjalistów – korwinowcem i antypolakiem, a przez ignorantów – Żydem, jezuitą, agentem Opus Dei lub New World Order. Praca jest skierowana zarówno do uczniów i studentów, jak też osób dorosłych, czyli dla wszystkich tych, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę i wyjść poza ramy polskich przesądów inteligenckich. Może być używana jako pomoc naukowa we wszystkich typach szkół. Autor jednak przestrzega, że zawarte w niej informacje prawdopodobnie poskutkują konfliktami z nauczycielami, posiadającymi wiedzę czysto akademicką, ponieważ w wielu miejscach jej treść rażąco kłóci się z oficjalnym przekazem tzw. podstawy programowej. Praca ta natomiast nie jest skierowana do osób gardzących Polską i Polakami, czyli wszystkich tych, którzy swoją stolicę widzą w Berlinie, Moskwie, Waszyngtonie, Tel Awiwie, Brukseli lub gdziekolwiek indziej, oprócz Warszawy. „Historia Polityczna Polski – nowe spojrzenie” została napisana w formie popularnonaukowej. Publikację podzielono na rozdziały i podrozdziały, w obrębie których opisywane są w sposób chronologiczny poszczególne wydarzenia historyczne od pierwszych Piastów do ostatniego rozbioru Polski. Każdy rozdział został opatrzony podsumowaniem, w którym autor pozwolił sobie na ocenę danego okresu oraz zwrócił uwagę na następstwa danych decyzji politycznych i gospodarczych, często ukazując je w szerszym kontekście (także w odniesieniu do czasów współczesnych). Praca skupia się na wydarzeniach z historii politycznej Polski, dlatego ograniczone są w niej do minimum elementy kultury, sztuki i filozofii. Pojawiają się za to często elementy historii powszechnej, które są niezbędne dla zrozumienia ówczesnej sytuacji w naszym kraju. Koncentrując się na faktach historycznych, nie sposób pominąć kwestii nie do końca jasnych i ocierających się o teorie spiskowe, dlatego też wydarzenia słabo udokumentowane lub dorozumiane, są w niniejszej pracy zwykle opatrzone zwrotem „prawdopodobnie”. W wielu miejscach pojawia się też zwrot sugerujący, że dana kwestia wymaga dalszych badań – dotyczy to sytuacji, w których autor zdał sobie sprawę, że uchwycił koniec rozwijającego się kłębka i liczy na to, że inni badacze zainteresują się niuansami tej publikacji i skierują swoją uwagę na sprawdzenie tego, co może kryć się głębiej. Być może odkryją drugie, a i nawet trzecie dno danego zagadnienia. Książka została wzbogacona o słownik pojęć – niezwykle pomocny w pełnym zrozumieniu lektury.

Radosław Patlewicz






3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dzień dobry.

Akurat autor popelnił błąd w 55 min mowiąc o sprawie torunskiej z 1724r. Król August II potwierdził ostre wyroki nie po to by uderzyć propaganodowo w Rzeczypospolitą (jaki to mialoby sens?) ale by przypodobać się katolickiej szlachcie.

Tumulty były poza tym obustronne ;)

Plus dla P. Brauna za obronę dobrego imienia Zygmunta III, ktory nieslusznie ma zła opinię.

Z kolei zupelnie nie rozumie problemu 1525 roku czyli sekularyzacji Zakonu w Prusach - korzystne ze wszech miar, miało doprowadzić do właczenia tej ziemi w przyszlości do Rzeczypospolitej.
Pozdrawiam

Sigillum Authenticum pisze...

Pragnę nie zgodzić się z tym tekstem.Rozumiem dobre intencje autora, jednak w gruncie rzeczy książka zawiera masę błędów i bzdur historycznych, kilka z nich wykazałem w recenzji, do lektury której serdecznie zachęcam: https://sigillumauthenticum.blogspot.com/2017/10/radosawa-patlewicza-synteza-dziejow.html

Kamil pisze...

Dla mnie to bardzo ciekawy artykuł... Dziękuję za podzielenie się swoim stanowiskiem...

Prześlij komentarz

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.