Od kilku lat mam zaszczyt i łaskę uczestniczyć we Mszy Św. Trydenckiej. Spełniam na niej swój niedzielny obowiązek, ale też uczestniczę w niej kiedy tylko mogę w tygodniu, jeżdżąc do kaplicy FSSPX w Warszawie. Zachowanie księży i ministrantów na Tridentinie było na początku, dla takiego nowicjusza jak ja, kompletnym zaskoczeniem. Ta pełna Boskiej czci postawa, zachowanie w kościele pełne namaszczenia, pokory i uwielbienia Pana Boga W Trójcy Świętej Jedynego. Bez niepoważnych uśmieszków i porozumiewawczych mrugnięć do wiernych. Wszystko jest tam skierowane na Boga i oddane Jemu. Dusze, serca, umysły, uczucia, postawy ciała. Dominującym dźwiękiem na Tridentinie jest cisza. Ona buduje nastrój, skłania do skupienia i modlitwy. Większość wiernych korzysta z mszalików śledząc tok Mszy Św. i modląc się jego słowami, ale niektórzy klęczą całą Mszę Św., niektórzy odmawiają pobożnie Różaniec. Nie zauważyłam przez te kilka lat żadnych niestosownych zachowań. Rodziny z małymi dziećmi skutecznie i bez problemu radzą sobie z niektórymi wybrykami milusińskich. Dzieci zresztą zachowują się w kościele zupełnie „nienormalnie” – są po prostu grzeczne…
Człowiek „zmanierowany” Tridentiną idzie czasem na nową Mszę Św. do swego parafialnego kościoła i doznaje szoku. Oczywiście nie samą Mszą Św. ale jej oprawą, często luźną i zbyt swobodną nie licującą z godnością Przenajświętszej Ofiary Krzyżowej Pana Jezusa. Kolejny szok – to zachowanie służby liturgicznej. Młodsi ministranci już nie klękają przed Tabernakulum, a tylko pośpiesznie i bardzo niedbale skłaniają przed Panem Jezusem głowę. Nie wiem czy istnieją na ten temat jakieś nowe przepisy kościelne, w każdym razie mnie to zachowanie zawsze tak samo zaskakuje i gorszy. No i wreszcie rzecz, która zainspirowała mój artykuł – dyganie księży przed Tabernakulum. Dyganie, które ma zastąpić klękanie; dyganie, które ma sugerować cześć dla Pana Jezusa w Tabernakulum albo cześć dla Pana Jezusa obecnego na Ołtarzu… Dyganie, a nie klękanie. To budzi zgorszenie i zadziwienie…tym bardziej, że księża, o których mówię są ludźmi w średnim wieku i nie wygląda, żeby mieli jakieś poważne problemy ze stawami kolanowymi czy biodrowymi…
Nowa ewangelizacja idzie w niektórych parafiach w kierunku nadmiernej, świeckiej aktywności, której odpryskiem są gorszące oznaki braku oddawania należnej czci Panu Bogu. Taka ewangelizacja, jeśli nie zwróci się przede wszystkim do Boga i nie postawi Go na pierwszym miejscu, jest skazana na niechybne niepowodzenie. Nihil novi, ale serce krwawi…
Elżbieta Połomska/blogpubliki.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz