W Regula monachorum św. Fruktuoza z Bragi (+ ok. 665) znalazłem bardzo ciekawe zalecenie, co robić w przypadku przyłapania mnicha na efebo-, albo pedofilii. Pisze on:
"Mnich zachowujący się namiętnie wobec dzieci lub młodzieńców, czy też przyłapany na ich całowaniu, albo w jakiejkolwiek wstydliwej sytuacji, po udowodnieniu mu z całą pewnością winy przez oskarżycieli lub świadków, będzie publicznie wychłostany i straci tonsurę, którą ma na głowie. Po ostrzyżeniu zostanie wystawiony na obelgi i upokorzony. Z twarzą oplutą przez wszystkich, musi przyjąć w pokorze wszelkie zniewagi. Związany kajdanami z żelaza, będzie zamknięty w ciasnym więzieniu na sześć miesięcy. Otrzyma na posiłek trzy razy w tygodniu, po zapadnięciu zmroku, małą porcję jęczmiennego chleba. Po tych sześciu miesiącach, kolejne sześć spędzi pod dozorem ojca duchowego, żyjąc w oddzielnej celi, nieustannie spędzając czas na pracy i modlitwie. Niech zasłuży sobie na przebaczenie przez ciągłe czuwania, łzy, upokorzenia i okazywanie żalu. Zawsze jednak winien chodzić po klasztorze pod opieką dwóch odpowiedzialnych ojców duchowych. Nie będzie miał też w przyszłości żadnej możliwości prowadzenia rozmowy, czy samotnego przebywania z młodzieńcami" (Fruktuoz, Reguła mnichów XV, tłum. P. Wygralak).
Czy powrót do tej praktyki nie byłby wielką korzyścią dla Kościoła?
Źródło informacji: http://www.liturgia.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz