Czy byłoby do pomyślenia, aby w Polsce z początków pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa, biskupi, celebrując uroczyście w swych katedrach Mszę św., w czasie odmawiania wraz z ludem Wyznania Wiary wspominali imię światowida, zamiast Boga w Trójcy Jedynego ? A jednak to się dzieje dzisiaj w Kościele posoborowym w wielu krajach, zwłaszcza w Ameryce Południowej, oczywiście z ta małą różnicą, że nie chodzi w tych wypadkach o imię światowida, lecz o miejscowych pogańskich bożków.
I tak na przykład niedawno w katedrze w Sao Paulo w Brazylii, tamtejszy arcybiskup ks. kardynał Pauio Eyaristo Ams, koncelebrując Mszę św. (?) z 33 biskupami i wielu księżmi, śpiewał wraz z ludem nowe Credo: wyznanie wiary w pogańskiego bożka Tupa, o czym obszernie informuje prasa brazylijska, podając teksty i mnóstwo fotografii.
Nowa brazylijska teologia marksistowska, w pewnym stopniu oparta na bałamuctwach Karola Rahnera, widzi Objawienie Boże także i w starych pogańskich wierzeniach Indian brazylijskich i nie tylko wierzenia te z wielkim entuzjazmem sztucznie wskrzesza, lecz nawet włącza je do oficjalnej liturgii mszalnej Kościoła. Tak też i stary bożek Tupa, dawno już zapomniany w praktyce religijnej, dzięki gorliwej ewangelizacji szeregu wieków i pracy misyjnej Kościoła, choć obecny w literaturze (podobnie jak i nasz sympatyczny słowiański światowid), został ostatnio odkryty, “zrehabilitowany”,! z czcią wprowadzony do świątyń katolickich i włączony do Credo, ku uciesze gawiedzi i ku zgrozie, zgorszeniu i bólowi katolików, którzy nadal biorą na serio dogmaty katolickiej Wiary, a przede wszystkim dogmat Trójcy Przenajświętszej.
Wspomnianej ceremonii nie rozpoczęto w “Imię Ojca i Syna i Ducha świętego”- jak tego zawsze wymaga każda liturgia mszalna, tak dawna, skodyfikowana przez św. Piusa V (a obecnie zakazana), jak i ostatnia posoborowa Pawła VI (obecnie nakazana) ale “w imię ojca wszystkich ludów, Maira wszystkiego, wzniosłego Tupa” (”em nome do todos os Povos, Maira de todo, excelso Tupa”). I należy zwrócić uwagę na zwrot :”Maira wszystkiego” (Maira de todo) – gdyż Tupa jest bożkiem panteistycznym, a więc obecnym we wszystkim i wszystko ubóstwiającym, nie jest bowiem Bogiem osobowym, monoteistycznym Biblii, Bogiem Stwórcą, istniejącym poza światem i nie utożsamiającym się ze stworzeniem. Oto jeden z przykładów poganizacji chrześcijaństwa w Ameryce Łacińskiej, a zwłaszcza poganizacji tego, co w Kościele jest najświętsze: Mszy świętej.
Jak do tego doszło ?
Fakt wyżej wspomniany nie jest jakimś wyjątkiem czy nieporozumieniem; jest tylko jednym z wielu i to bardzo częstych przejawów skandalicznego synkretyzmu religijnego, jaki się świadomie i oficjalnie wypracowuje w Ameryce Łacińskiej w imię “ewangelizacji” i “ekumenizmu”. Wskrzesza się bowiem sztucznie całość starożytnych wierzeń pogańskich różnych plemion Indian z czasów przed przyjęciem przez nich chrześcijaństwa i wierzenia te i praktyki religijne w całości wciela się do oficjalnej nauki Kościoła, niszcząc w ten sposób świadomie Wiarę. A czyni się to pod pretekstem “uszanowania wartości kulturalnych” starych szczepów pogańskich.
Co więcej, u podstaw tak pojętego duszpasterstwa(?) znajduje się nowa heretycka zasada, że Objawienie nie jest, zakończone. Wiadomo, że zasada ta jest sprzeczna z tradycyjną nauką Kościoła, wyrażoną na wielu soborach, a zwłaszcza na Soborze Trydenckim i ostatnio przypomniana przez Drugi Sobór Watykański (Konstytucja Dei Verbum i inne). Wbrew tej tradycyjnej i niezmiennej nauce Kościoła utrzymują, że Duch święty jest obecny wszędzie, a więc i w religiach pogańskich i opatrznościowo czuwa, dozwalając aby w religiach tych – pod Jego natchnieniem – człowiek także dochodził do poznania całkowitej prawdy. W ten sposób przeciwstawia się całkowicie dotychczasowej nauce Kościoła o Objawieniu i o niezbędności dla zbawienia poznania nauki Chrystusa Pana, zapominając o słowach Chrystusa Pana: “Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha świętego”(Mt.28,19).
Błędnie interpretując postawę Drugiego Soboru Watykańskiego o “wolności religijnej”, usiłuje się nie tylko pomijać starą zasadę “poza Kościołem nie ma zbawienia”, ale nawet utrzymuje się, że wszystkie religie mają tę samą wartość, a nawet, co gorsza, że w religiach pogańskich, tak w dawnych, jak i w dzisiejszych, Duch święty objawia jedyną prawdę i że Objawienie nie jest zamknięte, lecz nadal jest udzielane człowiekowi poprzez współczesne religie pogańskie. Stąd wiara chrześcijańska powinna być otwarta na te nowe prawdy i włączać je w skład swojego Credo. A wielu biskupów Ameryki Łacińskiej nie tylko nie widzi w tym żadnej herezji, ale nawet sami są głosicielami i obrońcami tej postawy. Utrzymują oni, że dzisiejsi chrześcijanie powinni uczyć się od pogan nie tylko moralności, lecz także i wiary, czyli przejmować od pogan pojęcia o Bogu. Tą droga dochodzą om do przeświadczenia, że to nie chrześcijanie mają obecnie ewangelizować pogan, lecz odwrotnie, poganie powinni być naszymi nauczycielami w sprawach wiary. Z zachwytem odkrywają, że Ewangelia, choć nieświadomie, jest głębiej i autentyczniej przeżywana przez barbarzyńskich pogan, którym jest nieznana, niż przez cywilizowanych chrześcijan. Zwłaszcza zachwyca ich życie Indian we wspólnotach i w systemie komunizmu prymitywnego, gdzie wszystko jest wszystkich, gdzie nie ma małżeństwa ani rodziny, gdzie w nagości gromadnie przeżywa się wyuzdanie seksualne w naiwnej nieświadomości zwierzęcia. I ten właśnie zachwyt nad zwierzęcością życia barbarzyńskich szczepów Indian znajduje pełny wyraz w liturgii mszalnej(?), o której była mowa na początku artykułu, czyli o uroczystości celebrowanej w katedrze Sao Paulo. Jej autorem jest znany hiszpański komunista, ks. biskup Casadaliga, który w swym herbie biskupim, zamiast Krzyża, ma sierp i młot, symbol bolszewickiej rewolucji. W tekście tym liturgicznym jest pochwała życia w nagości, pochwała wyuzdania seksualnego, pochwała życia gromadno-komunistycznego, pochwala walki klas i walki ras i nienawiści, a przede wszystkim pochwała życia barbarzyńskiego, czyli poza cywilizacją. I takie życie barbarzyńsko-pogańskie stawia się jako wzór dla katolików cywilizowanych i wychowanych przez wieki kultury chrześcijańskiej (4). W tekstach tych nie tylko powtarza się ciągłe wyznania wiary w bożka Maira: Eu adorava a Deus,maira em toda coisa.Tupa de todo gęsto…Eu conhecia a Ciencia do Bem e o Mai primeiros, ale także utrzymuje się, że ten stan życia w pogaństwie był stanem doskonałości, a więc że ludy te nie potrzebują Chrztu św., którego udzielanie przez misjonarzy porównuje się do piętnowania bydła: Quando nos te ferramos com um Batismo imposto, marca do humano gado… Wychwala się życie nieświadomej zwierzęcości : Eu vivia na pura nudez, brincando, plantando, amando,gerando,cretsctndo, na pura nudez da Vida… Żyłem w czystej nagości, pląsając, tańcząc, miłując, płodząc, wzrastając, w czystej nagości Życia… Natomiast używanie odzienia ta liturgia mszalna (?) uważa za hipokryzję: E nos te revestimos com roupade malicia Te demos por morał a nossa Hiezazchia.Także poprzez tę liturgię dzisiejsza ierarchia Kościoła w Brazylii (koncelebrowało 34 biskupów) potępia cztery wieki pracy misyjnej Kościoła: E nos te dizimamos, portadores da Morte, rmssionarios do Nada… A myśmy cię dziesiątkowali, zwiastuni śmierci, misjonarze Nicości. Czy nie są to zbyt surowe słowa dzisiejszej hierarchii kościelnej o swych poprzednikach? Kto nieco zna bohaterska prace tysięcy misjonarzy męczenników za Wiarę, te wypowiedzi biskupów marksistów uznać musi za bezczelne oszczerstwo. To nie hierarchia wczorajsza, ale właśnie dzisiejsza jest w Brazylii głosicielem śmierci i Nicości bolszewickiej rewolucji
Tak więc niektórzy biskupi brazylijscy nie ograniczają się już tylko do zachwycania się komunizmem Marksa, czyli ustrojem gospodarki całkowicie upaństwowionej, lecz będącej bądź co bądź na poziomie cywilizacji dwudziestego wieku, ale także zachwycają się komunizmem barbarzyńskim ludów niecywilizowanych, żyjących w ciemności i na poziomie zwierzęcymi to taki komunizm stawiają jako wzór swoim wiernym, mieszkającym w najnowocześniejszych miastach. Zaczęło się od komunizmu Marksa, a kończy się na komunizmie ludożerców. A czyni się to wszystko w imieniu Drugiego Soboru Watykańskiego i Puebla. Jakże dalecy są oni od starych zasad szerzenia Wiary i cywilizacji, których zawsze wymaga Kościół od swych misjonarzy i których przykładem jest dekret papieża Pawła V z roku 1596, skierowany właśnie do ówczesnych biskupów w Brazylii, gdzie czytamy : “duszpasterzować z gorliwością i ostrożnie, używając wszelkich środków, aby nawróceni na Wiarę opuścili dzikie zwyczaje i przyjęli obyczaje cywilizowane , przekonywując ich, aby zarzucili zwyczaj chodzenia nago, ubierając się jak przystoi chrześcijańskiej wstydliwości i ludom cywilizowanym”.
Najgorsze jest to, że ta garstka(5) biskupów marksistów usprawiedliwia swoje duszpasterstwo(?) i liturgię(?), (poprzez które świadomie powraca do barbarzyńskiego poganizmu), zarządzeniami samego Episkopatu Brazylijskiego, powołując się na dokument “Zarządzenie w sprawie Mszy grup ludowych” (Directorio para Misas con grupos populares(ó), który to dokument zachęca do “uludowienia” całej liturgii mszalnej i upoważnia do usuwania wielu tekstów oficjalnych (jak np. Credo, Gloria itp.) i zastępowanie ich “elementami kultury ludowej”, które w wypadku Indian-dzikusów są pogańskimi. A z kolei rzeczy ,wspomniany dokument Episkopatu Brazylii jest oparty na różnych instrukcjach Stolicy Apostolskiej, jak np. instrukcje w sprawie Mszy św. dla dzieci(z l listopada 1973), Instrukcja Ogólna Mszału Rzymskiego, instrukcja Musicam Sacram, a także na niektórych ustępach encykliki Evangelii Nuntiandi i innych dokumentach .
Otóż okazuje się, że wiele tych urzędowych postanowień Kościoła w tej sprawie interpretuje się niezgodnie z ich duchem i celowością. Oto jeden przykład: kiedy encyklika Evangelii Nuntiandi zaleca, aby Depositum Fidei “przekładać na wszystkie języki i kultury”, w tymże samym paragrafie(6)kładzie nacisk “na wielką odpowiedzialność zachowania wartości niezmiennych katolickiej wiary”. Tymczasem w praktyce, jak widzieliśmy, wspomniana “moda na trybalizm”(plemienność) właśnie całkowicie zmienia “zawartość katolickiej wiary”, gdyż w jej miejsce wprowadza wierzenia pogańskie. Dodajmy także, że -jak wiadomo z socjologii religii i etiologii – prawie wszystkie religie pogańskie ludów prymitywnych są ześrodkowane na kulcie życia biologicznego. Człowiek pierwotny jest prawie całkowicie “zahipnotyzowany” przyrodą i życiem biologicznym roślin i zwierząt, a więc i płodnością i rozrodczością. Co więcej, ta płodność rozrodczość przyrody jest – jako pokarm – czynnikom przedłużania własnego życia. Stąd też prymitywne religie pogańskie ubóstwiają życie, ale w sensie niemal wyłącznie biologicznym, a więc płodność i dla tego rytuały, śpiewy, tańce, a zwłaszcza muzka rytmiczna tych kultur pogańskich wyraża tę płodność i to co ją symbolizuje, a więc organy seksualne, a przede wszystkim phalus.
Należy także pamiętać i o tym, że w wielu wypadkach te pogańskie religie, tak dawne jak i dzisiejsze, to po prostu kult szatana .To tylko bardzo naiwni teolodzy całkowicie oderwani od rzeczywistości i zupełnie nie obeznani z wynikami studiów antropologii kulturalnej, socjologii, religii i etnologii, a zwłaszcza z doświadczeniami misjonarzy, naiwnie sobie wyobrażają, że wszystkie pogańskie wierzenia i kulty to resztki pierwotnego Objawienia, czyli danego przez Boga pierwszej parze ludzkiej( zob. Drugi Sobór Watykański, Dei Verbum, p3) i, a priori, dopatrują się w nich “zarodków Słowa” (zob. Drugi Sobór Watykański, Ad gentes divinitus, p. 11). Rzeczywistość jest niestety, bardziej prozaiczna, gdyż w większości wypadków spotykamy się bądź to z wyraźnym kultem szatana, bądź to z kultem zwyrodniałych słabości ludzkich, a zwłaszcza chuci, co też jest pewną formą kultu szatana.
Bezkrytyczne i nieroztropne wprowadzanie elementów tych kultur pogańskich do liturgii kościelnej, a zwłaszcza mszalnej jest po prostu świętokradztwem, zbrodnią i przestępstwem(7). Obecnie w wielu wypadkach autentyczne, “czarne msze”, czyli kult szatana, to właśnie tak splugawiona liturgia mszalna, celebrowana uroczyście przez biskupów publicznie w świątyniach katolickich. Stąd okropny ból, troska i cierpienie tych rzetelnych katolików, wiernych Chrystusowi Panu i świętej wierze katolickiej, którzy bezsilnie na to wszystko patrzą i w wielu parafiach boją się iść do kościoła, aby nie stać się uczestnikami tych niegodziwości, błazeństw i cynicznych świętokradztw.
Ograniczyliśmy się tylko do poinformowania o sytuacji w Brazylii, ale trybalizm jest obecnie prawie we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej, gdzie jeszcze znajdują się poważne grupy szczepów Indian-dzikusów, a więc w Paragwaju, Boliwii, Peru, Kolumbii, Wenezueli, Meksyku i wielu innych krajach Ameryki Centralnej. Bogaty materiał informacyjny na ten temat można znaleźć w plugawym, marksistowskim czasopiśmie Pastorał Popular, które od trzydziestu lat zatruwa życie religijne katolików kontynentu amerykańskiego. Jest też faktem bardzo wymownym, że głównie, jeśli nie wyłącznie, duchowieństwo związane z rewolucją marksistowską, szerzy tę nową zarazę w Kościele.
Za: ks.Michał Poradowski, Zródła współczesnego ekumenizmu i Trybalizm, Wrocław 1995, ss.27-33
Źródło informacji: BIBULA.com
2 komentarze:
Jak powiedział pewien polski misjonarz (głosił kazanie w mojej parafii) który pracuje w Kongo Brazzaville, że na świcie jest trochę ponad miliard katolików a pozostałych ludzi trzeba przyprowadzić do Kościoła.
Mówił również, że jego celem pobytu w Kongo jest uwalnianie ludzi z niewoli pogaństwa,żeby ci ludzie nie bali się czarowników którzy są sługami diabła, aby porzucili pogański zwyczaj wielożeństwa. W miarę możliwości również pomaga materialnie tym ludziom.
Bardzo dobry wpis, ale przestrzegałbym przed nazywaniem Indian "dzikusami". Niejeden "dziki" katolik-Indianin (tzn. ortodoksyjnie wierzący w Jezusa, a nie kult synkretyczny) ma wiarę lepszą niż zadufani w sobie Europejczycy.
Prześlij komentarz