_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

wtorek, 11 maja 2010

Św. Grzegorz z Nazjanzu o kapłaństwie

Choćby jednak ktoś był bez grzechu, a w cnocie osiągnął doskonałość, nie wiem jaką naukę powinien posiąść, ani na jakiej mocy się oprzeć, by mieć odwagę do podjęcia takiego urzędu [kapłańskiego]. Wydaje się ona bowiem być sztuką nad sztukami i wiedzą nad wszystką wiedzą kierowania człowiekiem – istotą tak bardzo zmienną i wielokształtną. Można to zrozumieć przez porównanie troski o duszę z leczeniem ciała. Widząc, jak żmudna jest praca lekarza, można pojąć, ile żmudniejsza jest nasza praca i szlachetniejsza z natury przedmiotu, z zasięgu wiedzy i z celu działania. Lekarz bowiem zajmuje się ciałem, materią ułomną i związaną z tym światem, przeznaczoną na całkowite zniszczenie, która musi swoje przecierpieć, choćby na razie za pomocą sztuki przezwyciężyła wewnętrzną trudność. Albo choroba, albo czas ją pokona, gdyż musi ustąpić przed prawem natury i swoich granic nie przekroczy.

Nasza praca zajmuje się duszą, która pochodzi od Boga i jest boska, powołana do niebiańskiego szlachectwa i do niego dążąca, chociaż została związana z czymś gorszym.

Naszą zaś dziedziną jest ocalenie cennej duszy nieśmiertelnej, która na wieki może być potępiona lub otrzyma nagrodę w zależności od tego, czy służyła grzechowi czy cnocie. Jak nieustanna powinna być nasza walka, jak nieograniczona nasza wiedza, by skutecznie leczyć, albo doprowadzać dusze do leczenia się, do zmiany życia i do oddawania materii pod panowanie ducha! Albowiem inna jest mentalność oraz reakcja kobiety i mężczyzny, starca i młodzieńca, nędzarza i bogacza, optymisty i pesymisty, człowieka chorego i człowieka zdrowego; inaczej reaguje władca i poddany, inteligent i prostak, człowiek odważny i tchórz, złośliwiec i mąż pogodny, człowiek stały i człowiek zmienny. Wszyscy ludzie różnią się między sobą bardziej usposobieniem i charakterem niż zewnętrznym wyglądem, albo, jeśli wolisz, układem i proporcją pierwiastków, z których się składają. Dlatego nie łatwo jest nimi kierować.

W dziedzinie ciała różne leki oraz różne potrawy stosuje się, w zależności od stanu zdrowia czy rodzaju choroby. Tak samo w dziedzinie duszy różne są sposoby i metody leczenia. Znawcą zaś kuracji będzie znawca tych chorób. U jednych poskutkują słowa, inni powrócą do zdrowia pod wpływem przykładów; jedni potrzebują jakiegoś bodźca, inni hamulca. Jedni są ociężali i mało wrażliwi na dobro moralne; tych trzeba rozbudzić dobitnym słowem. Inni mają zbyt zapalczywy temperament i dają się ponieść namiętnościom, jak szlachetnej krwi źrebięta biegające z dala od mety; tych może poskromić słowo powstrzymujące i uspokajające.

Jednych zdobędziecie pochwałą, innych naganą, byleby je zastosować w pomyślnej chwili, gdyż inaczej mogą tylko zaszkodzić. Jednych zaprowadzi na właściwą drogę słowo pocieszenia, innych nagana; ale tę ostatnią dla niektórych trzeba zastosować ostro i publicznie, dla innych zaś w osobności i łagodnie. Jedni bowiem mają tendencję do lekceważenia prywatnych uwag, ale nabierają rozumu na skutek publicznej nagany; inni zaś hardo się ustosunkowują do zbyt otwartej nagany, ale ukarani w tajemnicy, dają dowód posłuszeństwa za okazane im wyrozumienie.

Sytuacja jest całkiem inna niż w dziedzinie moralnej, gdyż zawsze i dla każdego cnota jest czymś pięknym, a zło czymś brzydkim i szkodliwym. Natomiast w naszej dziedzinie jedno i to samo lekarstwo dla tych samych ludzi, raz okazuje się bardzo dobre, raz znowu niebezpieczne. Tak jest z ostrożnością i łagodnością i tak z każdym innym sposobem postępowania. Jednym to się podoba i pomaga, innym znów przeciwnie, w zależności, sądzę, od pory i stanu oraz usposobienia pacjenta. Trudno to wszystko rozpatrzyć teoretycznie i dokładnie ująć w jakąś krótką rozprawę o leczeniu dusz, nawet przy pomocy wielkiej inteligencji i w nastroju szczególnej troskliwości. Jedynie praktyka i doświadczenie wskażą lekarzowi drogę prawidłowego rozumienia.

Ogólnie rzecz biorąc wiem tylko, że [leczenie dusz] jest podobne do chodzenia po linie. Niebezpiecznie bowiem jest dla linoskoczka ćwiczącego po linie zawieszonej wysoko w powietrzu, przechylać się na jedną lub drugą stronę; najmniejsze nawet przechylenie, które wydałoby się niewielkie [jest niebezpieczne], gdyż cała sztuka polega na zachowaniu idealnej równowagi. Tak samo będzie z lekarzem dusz: niech się przechyli w jakąkolwiek stronę, czy to przez własne złe postępowanie, czy z braku kompetencji, natychmiast grozi mu niebezpieczeństwo popełnienia błędu i wprowadzenia innych w błąd. Trzeba więc podążać szeroką drogą i uważać, by nie zboczyć ani w lewo ani w prawo, jak mówi Księga Przypowieści.

Takie są choroby nam powierzone i tak poważne zadania dobrego pasterza, który ma obowiązek z cała sumiennością poznać dusze swojej owczarni i prowadzić je według zasad prawego i sumiennego pasterzowania, zgodnie z postępowaniem prawdziwego Pasterza

Eucharystia pierwszych chrześcijan, Kraków 1987, 295-299.

Własna apologia po powrocie z Pontu i rozprawa o kapłaństwie, 16n., 28-34, tł. J.M.Szymusiak, SJ, w Tenże, Grzegorz Teolog, Poznań 1965, 262-265

Źródło informacji: http://fronda.pl/siloam/blog/

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.