_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

piątek, 22 kwietnia 2016

Kazanie bp. Fellaya podczas pielgrzymki do Puy



W niedzielę 10 kwietnia 2016 r., podczas pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej w Le Puy-en-Velay we Francji, bp Bernard Fellay, przełożony generalny Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X, wygłosił kazanie, mówiąc w nim m.in. o postsynodalnej adhortacji Amoris laetitia, ogłoszonej dwa dni wcześniej, oraz o swoim spotkaniu z papieżem Franciszkiem, które miało miejsce 1 kwietnia br. Poniżej fragment tego kazania (w tłumaczeniu starano się zachować mówiony styl wypowiedzi).

Radość mieszająca się ze łzami. Pozwólcie, że nawiążę do bieżącego wydarzenia, bardzo niedawnego wydarzenia: adhortacji apostolskiej zatytułowanej Radość miłości, która doprowadza nas do łez. Adhortacja jest podsumowaniem dwóch synodów poświęconych rodzinie. Jest bardzo długa, zawiera wiele stwierdzeń prawdziwych i pięknych, jednak po przedstawieniu czegoś, co nazwałbym piękną konstrukcją, piękną łodzią, Najwyższy Pasterz wywiercił dziurę w dnie, poniżej linii wodnej, a sami wiecie, jakie są tego skutki. Co to za różnica, jeśli dziurę wywiercono zachowując najwyższą ostrożność? Co z tego, że dziura jest bardzo mała? Łódź nabiera wody.

Nasz Pan zakazał zmienić choćby jotę: „jedna jota albo jedna kreska nie odmieni się w Zakonie” (Mt 5, 18). Kiedy Bóg mówi, Jego słowa nie pozwalają na żadne wyjątki. Kiedy On rozkazuje – a wszak jest On nieskończenie mądry i przewidział wszystkie okoliczności – nie ma wyjątków od Jego praw. I oto nagle oni udają, że prawo odnoszące się do małżeństwa zostało potwierdzone przez stwierdzenie, że więź małżeńska jest nienaruszalna – bo owszem, podtrzymują to – ale następnie dodają, że jednak mogą być tu pewne wyjątki: tzw. powtórnie zaślubieni rozwodnicy, żyjąc w grzechu, mogą znajdować się w stanie łaski, a zatem mogą przystępować do komunii św. To jest coś niezwykle doniosłego. Myślę, że niedostatecznie doceniamy wagę tego, co właśnie zostało powiedziane. Co z tego, że są to małe wyjątki gdzieś z dala od centrum spraw? To w ten sposób wprowadzili udzielanie komunii na rękę. I, jak mówiłem, małe dziury w dnie łodzi wystarczą. Łódź nabiera wody!

Miscens gaudia fletibus (‘radość mieszająca się ze łzami’, tytuł hymnu nieszpornego ku czci św. Józefa – przyp. tłum.). Jest więcej [powodów do] radości i łez, także świeżych. Wiecie, że niedawno spotkaliśmy się z papieżem Franciszkiem. Wyjawił nam, że pod koniec swego pontyfikatu Benedykt XVI wyznaczył konkretną datę i gdyby do tej daty Bractwo nie zaakceptowało propozycji z Rzymu, podjąłby decyzję o obłożeniu go ekskomuniką. Franciszek mówił dalej: to prawdopodobnie Duch Święty natchnął Benedykta XVI i na kilka dni przed jego rezygnacją skłonił go do porzucenia tego planu, gdyż papież powiedział: pozostawię tę kwestię mojemu następcy.

Tak więc zostało to przekazane następcy, papieżowi Franciszkowi. Położyli mu na biurku dokument z naszą ekskomuniką, mówiąc: „Wystarczy, że Wasza Świątobliwość wpisze datę i złoży podpis”, jednak Franciszek powiedział: „Nie, nie ekskomunikuję ich, nie potępię ich”. Powiedział do mnie: „Nie potępię was”. Dodał następnie: „Jesteście katolikami…” i, po chwili: „na drodze do pełnej łączności”. Tak więc uważa on nas za katolików. Powiedział też: „Wiecie, mam z wami mnóstwo problemów; ludzie utrudniają mi życie, ponieważ jestem dla was miły, ale mówię im: słuchajcie, uściskałem patriarchę Cyryla, jestem dobry dla anglikanów, jestem dobry dla protestantów, czemu nie miałbym być dobry dla tych katolików?”. Tak to opisał. Następnie dodał: „Jeśli ja mam problemy, wtedy wy też macie problemy, a zatem nie wolno nam naciskać, nie wolno nam tworzyć kolejnych podziałów, więc będziemy działać powoli”.

Później powiedział: władza słuchania spowiedzi, co oczywiste, nie zniknie po zakończeniu [Roku Miłosierdzia], a także udzielania ostatniego namaszczenia, a także rozgrzeszania z aborcji – to wszystko zostaje. W tym momencie zapytałem: czemu zatem nie inne sakramenty? Był otwarty na ten pomysł. Zobaczymy, jak te sprawy się rozwiną. To wszystko oczywiście daje nam nadzieję. Ale pewnego dnia widzimy rzeczy, które dają nam trochę nadziei i radujemy się nimi, a następnego przychodzi ta zatrważająca adhortacja, wyrządzająca tyle szkody Kościołowi.

Następnego dnia spotkaliśmy się z abp. Pozzo, sekretarzem Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, rzymskiej dykasterii, która zajmuje się kontaktami z Bractwem. Abp Pozzo powiedział nam: „Uważamy” – tzn. Kongregacja Nauki Wiary, a nie tylko on sam – „że powinniśmy prosić was tylko o to, czego się domagamy, czego wymagamy od każdego katolika, nic więcej”. Rozwinął tę myśl, mówiąc: „Większość [dokumentów] II Soboru Watykańskiego nie ma charakteru doktrynalnego, zatem nie trzeba tego od was wymagać”. Wyraził się jeszcze jaśniej, gdy powiedział: „Macie prawo do obrony swojego zdania nt. wolności religijnej, ekumenizmu, relacji z innymi religiami wyłożonymi w Nostra aetate”. Było to tak zaskakujące, że powiedziałem: „Całkiem możliwe, że zaproszę Ekscelencję do odwiedzin w naszych przeoratach i powtórzenia tych słów”.

Nie uważam, że powinniśmy z tego powodu triumfować, drodzy wierni katolicy. Myślę, że jest to głęboka zmiana, bardzo ważna; dokonała się z powodu okropnej sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół. Można by powiedzieć, że częściowo jest to wynik chaosu, który opanowuje Kościół. Panuje takie zamieszanie, są takie ataki przeciwko wierze, przeciwko moralności w każdym możliwym aspekcie, że w końcu Kongregacja Nauki Wiary zdecydowała: nie mamy prawa, żeby traktować w ten sposób ludzi, którzy powtarzają i nauczają tego, czego Kościół zawsze nauczał… nie mamy prawa uważać tego, co oni robią, za bardzo ciężki grzech, gdy dokoła tyle się ich popełnia – łącznie z prałatami i kardynałami; można by wręcz powiedzieć, że łącznie z papieżem – którzy wygadują nie tylko nonsensy, ale rzeczy wprost heretyckie, które otwierają drogę do grzechu.

Są jednak takie osoby w Kościele, którzy reagują, myślą, którzy mówią: nie powinno tak się dziać. I to pośrodku tego zamieszania, pośród łez daje się słyszeć szept: nie, nie możemy zmusić was do zaakceptowania soboru. Być może nie powiedzą tego jasno, jednak w istocie właśnie tak do nas mówią. Oczywiście, podchodzimy do tego ostrożnie, prosimy Boga, by nas oświecił, żebyśmy zrozumieli, co to wszystko znaczy, czy to istotnie prawda, czy jutro sprawy nie potoczą się od nowa w zupełnie innym kierunku. Mimo wszystko, drodzy bracia, wszystko to czegoś dowodzi: że wierność temu, czego Kościół zawsze nauczał, naprawdę się opłaca. Musimy pozostać nieugięci. Te przesiąknięte nowoczesnością osoby nie mogą temu zaprzeczyć, ta sprawa jest oczywista: jesteśmy katolikami, i chcemy nimi pozostać.

Zatem nasza pierwsza prośba skierowana dziś do Najświętszej Maryi Panny, tu w Puy, jest właśnie taka, abyśmy mogli zatrzymać i przechować wszystkie te skarby, abyśmy pozostali katolikami, tak po prostu, i kontynuowali nasze dzieło, aby mogło się znowu rozrosnąć i abyśmy mogli, po trochu, zawojować dusze, aby te dusze zostały uratowane i powróciły do naszego Pana, do wiary, do Jego przykazań, do Bożych przykazań.

Źródło informacji: http://news.fsspx.pl/

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.