_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

czwartek, 3 lipca 2014

o. prof. J.P.M. van der Ploeg OP: BOSKA TRADYCJA



Sobór Trydencki, będący Dziewiętnastym Soborem Ekumenicznym (1546- 1563), ustalił że nie tylko Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu jest źródłem Objawienia, które zechciał dać człowiekowi Bóg, ale że Kościół uznaje za źródło objawienia także Boskie przekazy (zwane razem „Tradycją”). Te przekazy mają swoje źródło w Bogu, w Chrystusie lub są „podyktowane przez Ducha Świętego” i dlatego posiadają taki sam autorytet co Pismo Święte (DS. 1501). W Kościele istniała potrzeba wytłumaczenia tego ze względu na zbliżającą się Reformację, która nie chciała znać dwóch źródeł Objawienia, ale wyznawała jako główną zasadę: sola scriptura - sama Biblia. Było to spowodowane tym, że Luter, Kalwin i inni reformatorzy odrzucali autorytet Kościoła katolickiego, a z nim także przekazywane jego wiernym nie biblijne objawienie.

Dwa źródła objawienia

Po wypowiedzi Trydentu nauka o dwóch źródłach objawienia była uznawana w Kościele katolickim aż do ostatniego soboru. Podczas Vaticanum II zabrali głos teologowie, którzy nie chcieli słyszeć o nauce Trydentu, mówiącej o dwóch źródłach Objawienia, wychodząc z założenia, że zlały się one w jedno. Sobór uściślił wtedy naukę Trydentu i uczył między innymi, że w sprawach dogmatów Pismo Święte musi być w Kościele wyjaśniane według obowiązującej w nim Tradycji (Dei Verbum, 8). Sobór powołał się na Drugi List do Tesaloniczan 2, 15, w którym Apostoł pisze: „Tak więc, bracia, stójcie, a trzymajcie się podań, których się nauczyliście, czy to przez mowę, czy przez list nasz.” Nauczanie pawłowe było przekazywane tak ustnie jak i na piśmie, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dlatego Dei Verbum 9 mówi, że Kościół przyznaje status nauki objawionej nie tylko Pismu Świętemu. Za Trydentem Sobór wyznaje, że Pismo i Tradycję „należy z równym uczuciem czci i poważania przyjmować i mieć w poszanowaniu” (Dei Verbum, 9), tak jak też uczył Sobór Trydencki.

Przekaz ustny

Przekazu ustnego nie należy sobie wyobrażać jako sekretnej nauki trzymanej latami w tajemnicy, chociaż tak musiało być przez jakiś czas z sakramentami. Pisarze kościelni i Ojcowie Kościoła wspomnieli o niej dosyć szybko, wyraźnie lub implicite, w wyjaśnieniach tekstów biblijnych. W ten sposób nauka ustna stała się także nauką pisaną. W szczególności działo się tak w Kościele Grecko-Prawosławnym, który za normę swych nauk przyjął 7 pierwszych soborów (według ich rachuby) dołączając do nich kilka małych, miejscowych soborów. Także Kościół katolicki uznaje autorytet tych soborów, ale przyznaje sobie także prawo ich autentycznego wyjaśniania.

Żydzi

„Tradycja” w kontekście religijnym znana jest nie tylko w Kościele. Znali ją także Żydzi. Jezus zgłosił poważne zastrzeżenia co do niektórych praktyk przekazywanych przez Żydów. Uczeni w Piśmie dodali pewną liczbę praktyk do Prawa Mojżeszowego, co do których przyjęto, że zostały przepisane przez Mojżesza, ale nie ujęte w Prawie. Także w innych narodach znają coś na kształt Tradycji. Gdy kapitan Cook i inni odkrywali wyspy na Oceanie Spokojnym, pytali ich mieszkańców, dlaczego spełniają takie czy inne praktyki religijne, często otrzymywali odpowiedź: robiono tak zawsze przed nami!

Przykładem żydowskiej praktyki, która przetrwała tylko mocą tradycji jest obchodzenie świat przez dwa następujące po sobie dni, podczas gdy w Prawie wyznaczono na to tylko jeden dzień. Święta żydowskie ustalono według żydowskiego kalendarza. Były one każdorazowo ustalane poprzez obserwację sierpa księżyca. To wskazywało pierwszy dzień miesiąca, ale pojawiały się wątpliwości czy widoczny sierp jest już wystarczająco cienki czy jeszcze nie. Aby uciąć wątpliwości ustalono, że do święta zostanie dodany jeszcze jeden dzień, co miało pogodzić wszystkich mających zastrzeżenia. Dzisiaj da się łatwo stwierdzić pojawienie się sierpa księżyca co do sekundy w związku z czym pojawiają się w judaizmie głosy, aby to wykorzystać. Ale tradycja, podanie, opiera się temu.

U Greków mamy do czynienia z czymś innym. Dla ustalania dat swoich świąt trzymają się (przynajmniej po części) starego kalendarza Juliusza Cezara, nie chcąc uznać reformy kalendarza dokonanej przez papieża Grzegorza XIII (1582). Świętują swoje święta kościelne w tych samych dniach, w których robili to ich ojcowie. Gdy po I Wojnie Światowej przeprowadzono w Grecji częściową reformę kalendarza, niektórzy biskupi, księża i świeccy wzięli to za „herezję” i nie przyjęli zmian. Tradycja jest potężnym czynnikiem w życiu ludu. Kto chce dokonać rewolucji, odrzuca tradycje.

Różne rodzaje tradycji
    
Teologowie rozróżniają różne rodzaje tradycji: boską, apostolską i kościelną. Pierwsza obejmuje wszystko, co Bóg objawił w ponadnaturalny sposób ludziom dla ich zbawienia. Druga sięga do apostołów, ale nie wiadomo jak ją otrzymali lub jak powstała. Trzecia jest nauką lub wiedzą, wyrosłą w Kościele i nie wywodzącą się z boskiego Objawienia. Wiele tradycji sięga do starych kościelnych zwyczajów i należą do kościelnej Tradycji. Święta kościelne także są jej częścią. Tylko boską tradycję Kościół uznaje za nieomylną, a apostolską tylko na tyle, na ile czerpie z boskiej. Tradycja kościelna jest godna szczególnego szacunku, ale może wymagać ulepszenia. Dlatego przez wieki brano dosłownie opis stworzenia w sześć dni, jak to jest opisane w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju. Myślano także, że ziemia jest punktem centralnym, wszechświata, czego już dzisiaj nie przyjmujemy. W tym artykule chodzi tylko Tradycję, która bierze początek z boskiego Objawienia.

Święty Paweł

To, że św. Paweł nazywał swoją ustną naukę „Tradycją” wynika najwyraźniej ze słynnego tekstu Pierwszego Listu do Koryntian 11, 23: „Ja bowiem otrzymałem od Pana, co wam też przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, w której był wydany, wziął chleb…” itd. Powyżej cytowaliśmy już Drugi List do Tesaloniczan 2, 15. W Liście do Kolosan 2, 8 apostoł mówi o tradycjach ludzkich i innych, które opierają się na Chrystusie. W Drugim Liście do Tymoteusza 2, 2 Apostoł mówi do swego ukochanego ucznia: „I co słyszałeś ode mnie przez wielu świadków, to przekazuj wiernym ludziom, którzy będą zdolni i innych nauczać.” Czwarty Sobór w Konstantynopolu, ósmy z rzędu Sobór Ekumeniczny (869-870) mówił o dogmatach itd. „które przekazane są świętemu, katolickiemu i apostolskiemu Kościołowi zarówno przez świętych i sławnych apostołów jak i przez prawowierne ogólne i lokalne sobory, a nawet przez Ojca lub Doktora Kościoła (DS 652). Sobór roku 787 określił miedzy innymi: „Jeśli ktoś odrzuca Tradycję kościelną czy to pisaną czy niepisaną… niech będzie wyklęty” (DS. 609).

Trydent i Vaticanum I

Na korzyść istnienia ustnej Tradycji obok Pisma Świętego wypowiedział się wyraźnie Sobór Trydencki, jak już wcześniej wspomniano. Pierwszy Sobór Watykański powtórzył te słowa i powtórnie stwierdził, że należy wierzyć w to, co „zawiera się w tradycjach pisanych lub niepisanych” (DS. 3006).

Ojcowie Kościoła

Obok Pisma Świętego o istnieniu boskiej Tradycji zaświadczają także ojcowie Kościoła. W swoim dziele Przeciw heretykom św. Ireneusz z Lyonu (140-202) stwierdza, że ustna Tradycja jest pierwszym i głównym sposobem przekazywania nauki Kościoła z pokolenia na pokolenie. Św. Augustyn (354-430) mówi w swojej rozprawie przeciwko herezji donatystów, wywodzącej się z Afryki Północnej herezji jego czasów, że, chociaż św. Paweł mówi „Sercem bowiem wierzy się ku sprawiedliwości, ustami zaś wyznaje się ku zbawieniu.” (1 Rz 10, 10), to przecież zwyczajem Kościoła jest chrzcić nowonarodzone dzieci, które jeszcze nie mogą wierzyć, ani wiary wyznawać. (o. c., IV 23). Przez porównanie ze Starym Testamentem, mówi on, możemy przypuszczać, ponieważ w Izraelu obrzezano chłopców w ósmym dniu życia. Co do chrztu, jesteśmy pewni dzięki Tradycji Apostolskiej, że Kościół udzielał go małym, nowonarodzonym dzieciom (o. c., IV 24). Nieco dalej naucza on z naciskiem: „Jest wiele spraw, które Kościół przyjmuje i o których wierzy, że zostały przepisane przez apostołów chociaż nie istnieją na piśmie” (o.c., V 23).

To prawda, że Ojcowie Kościoła, chcąc udowodnić jakąś prawdę wiary, najchętniej powoływali się na Pismo Święte. To samo czynił w XIII wieku wielki Doktor Kościoła i teolog św. Tomasz z Akwinu. To czego uczy Pismo Święte jest przecież o wiele łatwiejsze do stwierdzenia niż to czego uczy Tradycja!

Przytoczmy w końcu jeszcze tekst św. Jana Chryzostoma, słynnego greckiego Ojca Kościoła (354-407), który w swoim kazaniu o Drugim Liście do Tesaloniczan mówi między innymi: „Stąd jest jasne, że oni (Apostołowie) przekazywali wszystko listami, ale także wiele nie zapisując, a to także jest godne wiary. To Tradycja! Nie musisz pytać dalej.”

Kościół i Tradycja

Kościół pozostawał w spokojnym posiadaniu Tradycji do powstania protestantyzmu na początku XVI wieku. Od wieków nauczano, że istnieje niezapisane w Piśmie Świętym Objawienie boże, ale protestanci nagle to odrzucili.

Wyraźnym przykładem Objawienia bożego jest sposób w jaki Kościół, zawsze i wszędzie, przyjmował, że w Świętej Ofierze Mszy chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Pańską. Tę naukę i żadną inną można odnaleźć w całym starym Kościele i w najstarszych tekstach. Ale gdy teologowie zaczęli rozważać tę wielką Tajemnicę zaczęły pojawiać się poglądy teologicznie nieprawidłowe. W liturgii Kościoła nestoriańskiego, który już w 424 roku ogłosił niezależność od patriarchów „Zachodu” (tzn. na zachód od ówczesnej Persji), znajdujemy starą naukę, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Nestorius wyznawał pogląd, że Chrystus nie posiadał dwóch natur w jednej (boskiej) Osobie, ale dwie natury w dwóch osobach (jakkolwiek by to rozumieć). Boskość „mieszkała” według niego w człowieczeństwie Chrystusa i nic więcej. Za analogicznym poglądem opowiedzieli się późniejsi teologowie nestoriańscy w związku ze Świętą Eucharystią: Chrystus, razem ze swoją Boskością „mieszka’ w chlebie. Ale w liturgii, której tekst jest o wiele starszy niż ta teologia jest mowa jedynie o „Ciele” i „Krwi”. Konsekrowana Hostia jest Ciałem Chrystusa, i nie jest tak, że On w niej tylko mieszka. Kościół nestoriański został założony w najdalej na wschód wysuniętej części chrześcijaństwa i nazywa się „Kościołem Wschodu”, chociaż dla wygody mówimy o „nestorianach”.

Chrześcijaństwo było głoszone w Persji, która była wroga Grecji, już bardzo wcześnie i musiało tam być obecne już w III wieku, jeśli nie wcześniej. Katolicka nauka o Eucharystii jest „nie do wiary” tzn. jest wspaniałą tajemnicą. Spotykamy ją, jeszcze nieukształtowaną przez teologów, w pierwotnym chrześcijaństwie. Dlatego niemożliwością jest, aby nie pochodziła z Tradycji Apostołów, którzy zrozumieli literalnie słowa Chrystusa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy. Nauka Kościoła o Eucharystii sięga do słów Chrystusa i do Tradycji apostolskiej zapisanej w Piśmie Świętym (Ewangelie i Listy św. Pawła).

Posiadamy wystarczająco dużo dowodów na istnienie obok Pisma Świętego boskiej Tradycji. Najważniejszym jest fakt, że nigdzie w Piśmie Świętym Nowego Testamentu nie znajdujemy nakazu Jezusa, aby spisać Jego słowa. Nakazał nauczać wszystkie narody (Mt. 28, 29; M. 16, 15), a to działo się początkowo poprzez ustne przepowiadanie. Naturalnie, także protestantyzm uznaje to ostatnie, dzięki czemu jeszcze wyraźniej widać, że nauka „tylko Biblia” nie opiera się na Biblii, niegdzie jej nie można przeczytać. Dlatego ktoś taki jak Kalwin, który myślał bardzo logicznie, powołuje się na Ducha Świętego, który mówi w sercu wierzącego czytającego Pismo Święte, że jest ono słowem bożym. Mahomet chciał i (po części) to zamierzenie spełnił, aby objawienia, które twierdził, że ma i naukę, którą szerzył, spisano w książce. Początek drugiego rozdziału Koranu (pierwszym jest bardzo krótki wstęp) brzmi: „To jest Księga - nie ma, co do tego żadnej wątpliwości - droga prosta dla bogobojnych”. W Nowym Testamencie niczego takiego nie znajdziemy, jest on od tego daleki.

Święty Ireneusz stwierdza w swojej książce Przeciw herezjom, że ustna Tradycja jest pierwszym i ważniejszym sposobem przekazywania nauki Kościoła z pokolenia na pokolenie. Polikarp, uczeń apostoła Jana, nauczał innych tylko tego, czego dowiedział się od Apostołów; „świadkiem tej Tradycji jest Kościół w Efezie”. Przeciwko heretykom powoływał się najpierw na Tradycję, a później dopiero na Ewangelię. Dla rozstrzygnięcia sporów, mówi, należy spytać w najstarszych kościołach, które zachowały Tradycję apostolską. Zauważamy przy tym, że wśród różnych starych ludów, gdzie pismo nie było powszechne, słowo mówione było uważane za bardziej godne zaufania niż pisane. Przy przepisywaniu, mówili, można wszystko pozmieniać, ale przy tekście znanym wielu z zewnątrz, nie da się tego zrobić bez bycia natychmiast zdemaskowanym przez innych, którzy także znają ów tekst z zewnątrz.

Ireneusz mówi nawet: „Prawda nie może zostać przez nie (tj. Pismo Święte) poznana przez tych, którzy nie znają Tradycji.” (o. c. III, 2, 1).

Istnienie Tradycji, tym razem w tym szerszym znaczeniu, wynika z powszechnych zwyczajów chrześcijan. Wszyscy uważają niedzielę, która zastąpiła żydowski szabat, za dzień odpoczynku. Św. Paweł pisze, że przestrzeganie szabatów nie jest już obowiązkowe dla chrześcijan (Kol. 2, 16), ale nigdzie w Nowym Testamencie nie jest napisane, że pierwszy dzień tygodnia zastąpił ostatni. Przez wieki to, co dla Żydów było zakazane w szabat, nie było dozwolone dla chrześcijan w niedzielę. Dopiero ostatni kodeks prawa kanonicznego (z roku 1989) wniósł tutaj zmianę i odrzucił na przykład stary zakaz „prac służebnych”, jako że w tych czasach nie istnieje już wśród chrześcijan prawdziwe niewolnictwo i zrozumienie znaczenia tego określenia mogłoby sprawiać trudności. Jednak wielu protestantów świętuje niedzielę jako pewien rodzaj nakazanego przez Boga szabatu.

Księgi Pisma Świętego

Z Tradycji wynika, które księgi Starego i Nowego Testamentu należą do inspirowanego przez Boga, Pisma Świętego. Co do Starego Testamentu to wszyscy protestanci uznają Kanon ( tj. niezmienną listę ksiąg), który powstał w judaizmie i, jak się zdaje, ukształtował się definitywnie około 100 roku po Chrystusie. Teksty z Qumran uczyniły tę datę bardzo prawdopodobną, pomimo że wcześniej w nią powątpiewano. Tradycja zawsze należała do życia Kościoła. To jest w pewnym sensie prawda także w protestantyzmie: wielu „ortodoksów” przez całe życie trzyma się tego, czego nauczono ich w młodości. To samo zjawisko, pojmowane psychologicznie, można zauważyć także poza Kościołem katolickim, nawet w całej ludzkości.

Organ Tradycji

Jeśli już ustalono, że w Kościele istnieje Tradycja, powstaje pytanie co jest jej organem, tzn. jak i przez kogo została powołana? Jest to dostatecznie wyjaśnione następującymi słowami: jest to żywy urząd nauczycielski Kościoła, przez co rozumie się żywe instytucje i osoby ten urząd sprawujące. Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy powiedział do Piotra, którego ustanowił głową Kościoła (Mt. 16, 18-19): „Szymonie, Szymonie ! Oto szatan pożądał, aby was przesiał jako pszenicę. Ale ja prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja ; a ty kiedyś, nawróciwszy się, utwierdzaj braci twoich.” (Łk. 22, 31-32). Dalej, w Dziejach Apostolskich, Piotr występuje za każdym razem jako ich głowa. On jest także tym, który przyjmuje do Kościoła pierwszych „pogan” (tj. nie - żydów) bez żydowskich ceremonii. Do Korneliusza mówił: „Jego to Bóg wskrzesił dnia trzeciego, i sprawił, że się objawił, nie całemu ludowi, ale świadkom przedtem przygotowanym przez Boga: nam, którzyśmy z nim jedli i pili, gdy powstał z martwych. I rozkazał nam opowiadać ludowi i świadczyć, że on jest tym, który postanowiony jest od Boga sędzią żywych i umarłych.” (Dz. Ap. 10, 40-42). A do swojego ucznia, ustanowionego biskupem, Tymoteusza Apostoł pisał: „I co słyszałeś ode mnie przez wielu świadków, to przekazuj wiernym ludziom, którzy będą zdolni i innych nauczać.” (2 Tym. 2, 2).

Piotr i apostołowie zostali zastąpieni przez innych, którzy przejęli ich zadanie. Ci „inni” są hierarchią Kościoła katolickiego. Wierzymy, że następca Piotra, biskup Rzymu, papież, jest głową kościelnej hierarchii. Kiedy ta hierarchia pod przewodnictwem papieża zbierze się na soborze, posiada ten sam autorytet „związywania i rozwiązywania” (Mt. 16, 19) co Piotr i jego następcy. Sobór Watykański I (1870) nauczał, że dogmatyczne wypowiedzi papieża są „nieomylne”, tzn. zawsze prawidłowe i nie można ich odwołać. Ale należy przy tym spełnić kilka warunków. Dla nieodwołalnej wypowiedzi potrzeba, aby dotyczyła ona wiary i obyczajów, aby papież ogłosił ją jako głowa Kościoła na ziemi i wyraźnie zaznaczył, że jest ona nieodwołalna i obowiązująca wszystkich, innymi słowy „nieomylna”.

Od Vaticanum II utarło się w Kościele, aby nie wydawać nieomylnych wypowiedzi, nawet na Drugim Soborze Watykańskim, na którym jednak powtórzono wypowiedzi dogmatyczne należące do wiary takie, jak: obydwa stare Credo. Mimo to, wielu czyni z Vaticanum II, aby użyć słów kard. Ratzingera, jakiś super-sobór, szczególnie w sprawach nauczania. „Sobór duszpasterski” nie może zrezygnować z ustalonej nauki kościoła, ale nie można z niego robić reguły, która zastępuje lub czyni zbędnym wszystkie wcześniejsze sobory. Od Vaticanum II Kościół popadł w stan kryzysu. Jest on przede wszystkim skutkiem zwołania soboru i pozwolenia, aby nieortodoksyjni (i niedouczeni) teologowie uczestniczyli w nim jako członkowie rad i periti (uczeni). Jan XXIII myślał, że jego wielki sobór potrwa tylko kilka miesięcy i że jego uczestnicy wrócą na Boże Narodzenie do domów, po rozpoczęciu obrad 11 października 1962 roku. Przez lata niezliczeni uczeni z wielu krajów tworzyli teksty, które miały zostać przedstawione do zatwierdzenia ojcom soboru. Wcześniej papież zwołał „synod rzymski”, specjalny synod dla diecezji Rzym. Teksty gotowe były już wcześniej. W ciągu kilku tygodni zostały przyjęte przez uczestników z niewielkimi poprawkami. Wyglądało to na rodzaj ogólnej powtórki małych rozmiarów, która później miała zostać zamieniona w wielką. Wśród zebranych ojców, papież, oglądany w telewizji na całym świecie, klęcząc na klęczniku złożył wyznanie wiary obecne we Mszy św., trydenckie. Dawało to wrażenie gwarancji ciągłości z poprzednimi soborami, a zwłaszcza Trydenckim.

Ale wszystko poszło inaczej niż zakładał papież. Wyglądało na to, że Jan XXIII zapomniał, że jego poprzednicy Pius XI i Pius XII także myśleli o dokończeniu przerwanego przez zbrojne zajęcie Rzymu w 1870 roku, Pierwszego Soboru Watykańskiego. Wiadomo, że kilku rzymskich kardynałów mocno odradzało Piusowi XI i XII zwołanie soboru ekumenicznego. Wiedzieli, że potępiony przez Piusa X modernizm, zszedł do podziemi, ale nie zniknął; na soborze ogólnym ukazałby się znowu i eksplodował. Jan XXIII nie usłuchał tej rady, która musiała mu być znana i to przed czym ostrzegano, stało się. Kościół od czasu Vaticanum II popadł w modernistyczny kryzys, jakiego nigdy wcześniej nie zaznał.

Moderniści, na początku zwani „progresistami” mieli w czasie soboru, szczególnie w różnych komisjach mających przygotowywać teksty, wolność wypowiedzi. Skutkiem tego nie mało tekstów zostało sformułowanych niejasno, a czasem dwuznacznie. Po soborze moderniści powoływali się na swoje interpretacje jego nauki, i ze spokojem wprowadzali je w Kościele.

To jasne, że w ostatnim czasie próbowano odnowić jedność wiary. Aby to osiągnąć powstawał w Rzymie jeden dokument za drugim. Jak długo jednak nie wyda się żadnych zarządzeń przeciw modernistom, strumień rzymskich dokumentów pozostanie bez echa. W naszym kraju zaznaczyło się to bardzo wyraźnie. To co u nas pozostało po Kościele katolickim to ruina, na której chorągwie biskupów łopoczą na huraganowym wietrze.

Ojcowie Kościoła

Ojcowie Kościoła zajmowali w historii pierwsze miejsce wśród biskupów Kościoła. Jezus powiedział w Ewangelii, że nie można nadawać ludziom tytułu „ojca” (Mt. 23, 9). A to z powodu, że mamy tylko jednego ojca: niebieskiego. Fakt, że biskupi, księża i mnisi otrzymywali tytuł „ojca” wskazuje na potrzebę prawidłowej interpretacji Mt. 23,9; aby nie pysznić się z bycia nazywanym „ojcem” i nie zapomnieć przez to, że Bóg jest naszym Ojcem w niebie! Przede wszystkim nazywamy tak biskupów i starych „ojców Kościoła”.

Późniejsza teologia obwarowała tytuł „ojca Kościoła” czterema warunkami: 1. Starożytność, tylko żyjący w siedmiu pierwszych wiekach chrześcijaństwa mogą być nazywani ojcami Kościoła; 2. Świętość życia; 3. Czystość i ortodoksja w wierze; 4. Uznanie przez Kościół. Imiona najważniejszych z nich wypisałem poniżej:

Drugi wiek: Klemens Rzymski, Ignacy Antiocheński, Polikarp, Ireneusz, Teofil Antiocheński, (pierwszych trzech, będących uczniami apostołów lub następujących bezpośrednio po nich nazywa się też „ojcami apostolskimi”).

Trzeci wiek: Grzegorz Cudotwórca, Cyprian.

Czwarty wiek: Ambroży, Atanazy, Bazyli, Grzegorz z Nazjanzu, Jan Chryzostom, Hilariusz, Cyryl Jerozolimski, Efrem (diakon), Grzegorz z Nyssy, Epifaniusz.

Czwarty/piąty wiek: Hieronim, Augustyn.

Piąty wiek: Piotr Chryzolog, Leon Wielki, Cyryl Aleksandryjski.

Szósty wiek: Grzegorz Wielki.

Szósty/siódmy wiek: Izydor z Sewilli.

Siódmy/ósmy wiek: Jan Damasceński.

Czterech największych ojców Kościoła zachodniego to: Ambroży, Hieronim, Augustyn i Grzegorz Wielki. Do czterech wielkich Kościoła wschodniego zalicza się: Atanazego, Bazylego, Grzegorza z Nazjanzu i Jana Chryzostoma.

Obok ojców Kościoła jest także cały szereg pisarzy kościelnych, którzy nie spełniają jednego z warunków bycia „ojcem Kościoła”. Odróżnia się też pisarzy „kościelnych” i „chrześcijańskich”. Ci ostatni, nie byli uważani w starożytności za wystarczająco ortodoksyjnych, aby zasługiwać na wyższy tytuł. Żaden z nich nie żył później niż w czwartym wieku, a najważniejszym z nich był wielki kościelny uczony swych czasów: Orygenes z Aleksandrii (185-253/4). Był on wielkim twórcą tzw. alegorycznych lub też symbolicznych objaśnień Biblii. Jednak rozumiał też Biblię dosłownie i wyjaśniał słowa Jezusa: „Albowiem są rzezańcy, którzy z żywota matki tak się narodzili, i są rzezańcy, których ludzie uczynili, i są rzezańcy, którzy się sami otrzebili dla królestwa niebieskiego.” (Mt. 19, 12). Odniósł te słowa do siebie i własnoręcznie pozbawił się męskości. Był duchownym i to spowodowało jego konflikt z biskupem (Aleksandrii w Egipcie), który przypomniał mu, że wykastrowani lub inaczej okaleczeni nie mogą sprawować funkcji kościelnych. Orygenes wyruszył więc do wielkiego miasta – Cezarei w Palestynie nad brzegiem Morza Śródziemnego, gdzie kontynuował swoją wielką pracę duchową i zmarł. Po ostatniej wojnie światowej, uczeni jak Daniélou i De Lubac zwrócili na niego ponownie uwagę teologów. Niektórych z jego poglądów Kościół nie przyjął i dlatego cześć jego pism przepadła.

W ciągu wieków Kościół ustanawiał ważnych i świętych teologów doktorami Kościoła. Znani są Efrem Syryjczyk (ojciec Kościoła) zwany też Aprem (306-373), Bellarmin, Piotr Kanizjusz, Albert Wielki, Antoni z Padwy. Ostatni był wielkim kaznodzieją, ale nie pozostawił żadnych pism. Do niedawna kobiety nie mogły należeć do tego grona zgodnie z 1Kor 14, 34: „Niewiasty niech milczą w kościołach”. Paweł VI jednak nie widział sprzeczności z tymi słowami w podniesieniu do godności doktora Kościoła Teresy z Avila. W rzeczy samej: czemu Antoni Padewski tak, a wielka Teresa nie?

Wśród prawosławnych Greków autorytet ojców Kościoła jest bardzo duży, jak już to widzieliśmy. Ich nauka jest przez nich postrzegana jako niezmienna nauka Kościoła. Kościół katolicki ma inne zdanie na temat urzędu nauczycielskiego: pełnią go biskupi w łaczności z papieżem rzymskim.

Ojciec S. Tromp SJ, wielki teolog, a przy tym i mariolog, który wspierał Piusa XII w kwestii ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny (1950), powiedział mi kiedyś, że w Rzymie przez pewien czas nie dało się pójść dalej z ogłoszeniem dogmatu ponieważ nie był on wyprowadzony z Pisma Świętego. Wtedy robiono odniesienia do Tradycji Kościoła tzn. do nauki biskupów. Pytano wszystkich biskupów o ich pogląd i gdy otrzymano wszystkie odpowiedzi, okazało się, że wszyscy poza małymi wyjątkami byli zwolennikami dogmatu. Pius XII niczego więcej nie potrzebował i przeszedł do uroczystego ogłoszenia.

Powyższa sytuacja nie zmienia jednak faktu, że z biegiem czasu nie mała liczba biskupów odeszła od wiary szarpiąc jedność chrześcijaństwa. W dzisiejszej sytuacji Kościoła ich konferencje nie mają zbyt wielkiego wkładu w podtrzymanie wiary (delikatnie mówiąc). Tę sytuację zawdzięczamy po części także im. Ale gdy już do nich dochodzi to także mozna tam znaleźć Tradycję.

Podczas, a przede wszystkim po Vaticanum II mówi się o „żywej tradycji” Kościoła i niektórzy przy tej okazji wprowadzają jakieś nowe poglądy. Dotąd trzymano się tego, że sens nauki Kościoła może być lepiej wytłumaczony i w ten sposób „rozwijać się” bez dodawania nowych prawd. Niektórzy idą nawet dalej i twierdzą, że Duch Święty tak oświecił ojców Vaticanum II, że (w istocie) dodali do starych prawd nowe, będące z nimi w organicznym związku. I tak nie zniesiono prawd objawionych, a jedynie „harmonijnie je rozszerzono”. Ten pogląd stoi w sprzeczności z tym czego dotąd w Kościele uczono: po śmierci ostatniego Apostoła boskie Objawienie zostało zakończone. Nic nowego już nie doszło. Tak jak kwiat, rozchyliwszy płatki pozostaje takim, tak dogmat może się rozwinąć jednocześnie nie zmieniając znaczenia.

Rozpoznawalność

Wincenty z Lerynu (zmarł przed 450 rokiem), mnich i ksiądz na wysepce pod Nice na Morzu Śródziemnym, przeciwnik nauki o łasce św. Augustyna i nestorianizmu, zawarł w jednym ze swych znanych pism słynną zasadę, że w Kościele należy trzymać się tego, co zawsze, wszędzie i przez wszystkich było zaliczane do wiary katolickiej. Sobór trydencki określił, że przy wykładaniu Pisma Świętego należy trzymać się unanimus consensus patrum, „jednogłośnego zdania ojców” (DS 1507). Łatwo powiedzieć, ale nie tak łatwo wykonać: ojcowie napisali tak dużo i na tak wiele tematów, że jest to ni mniej, ni więcej jak niewykonalne wyznaczyć jeden pogląd wszystkich o każdym zagadnieniu. Należy jednak dodać, że to co w całym Kościele zawsze przyjmowane było jako prawda wiary, nią właśnie jest. Nie da się jej znaleźć w Piśmie Świętym lub jest niejasna, należy więc do Tradycji Kościoła. W tej sytuacji trzeba rozumieć słowo „Kościół” w jego ścisłym i wyłącznym znaczeniu Kościoła katolickiego: „zbiorowości wiernych, która pod zwierzchnictwem papieża rzymskiego, wyznaje prawdziwą wiarę Chrystusową”.

Tradycja, jeśli chce być dla nas wiążąca, musi jasno dotyczyć prawd wiary, żadnych innych. Ojcowie byli, tak jak my, dziećmi swoich czasów. Myśleli na przykład, że słońce, księżyc i gwiazdy obracają się wokół ziemi, ponieważ był to ogólnie znany pogląd starożytnych oraz ludzi z ich czasów. Ale Bóg nie dał nam swojego Objawienia dla poznawania zasad natury, ale drogi, która ma nas zaprowadzić do wiecznej szczęśliwości. W razie wątpliwości, katolik zwraca się do swojej Matki, Świętego Kościoła.

Poglądy protestanckie

Protestantyzm odrzuca zgodnie autorytet Kościoła katolickiego oraz to z Tradycji, co nie wynika jasno z Pisma Świętego. Zamiast tego, przyznają zazwyczaj Pismu Świętemu trzy fundamentalne cechy: jest samo z siebie godne wiary, jasne i wystarczające. Co do pierwszego (zwanego też autopsją) Kalwin powołuje się na Ducha Świętego, który mówi w sercach wiernych i uczy ich, że ta Księga, Biblia, jest natchnionym słowem Bożym. Przez jasność rozumie się dziś najczęściej, że wszystko, co powinniśmy wiedzieć dla zbawienia, jest zapisane w Biblii. Wystarczające: poza Biblią, protestant nie zna żadnego innego źródła objawienia. Nie ma tu miejsca na przytoczenie zastrzeżeń Kościoła katolickiego wobec wspomnianych poglądów. Chcemy jedynie zaznaczyć, że nie ma ich w Biblii! Protestant powołuje się więc na zasady, których nie może udowodnić. Ogromne podziały w nauce, które powstawały i wciąż powstają w protestantyzmie są najlepszym ludzkim argumentem, że należy się przeciwstawić protestanckiej nauce o autopsji, jasności i wystarczalności. Dlatego też tylko nauka katolicka zwycięża w ludzkich umysłach: Pismo i Tradycja uzupełniają się nawzajem i są, jak uczy Vaticanum II, nierozłącznie ze sobą połączone.

[Dla uzupełnienia zachęcam do przeczytania mojego tekstu „Pismo i Tradycja”, Utrecht 1938, część 34 wydanej przez Spectrum serii „Kościół katolicki, Nauczanie i Apologia” wydane ponownie po wojnie na cienkim papierze].

Za: Katholiek Maandblad, listopad 1998.

Tłumaczenie z niderlandzkiego: Karol Kilijanek

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.