_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

czwartek, 18 kwietnia 2019

Cyfrowa Biblioteka Katolickiego Tradycjonalisty: Wielki i Święty Tydzień według obrządku świętego Rzymsko-Katolickiego Kościoła



WIELKI I ŚWIĘTY TYDZIEŃ

według obrządku świętego

RZYMSKO-KATOLICKIEGO KOŚCIOŁA

z dołączeniem niektórych szczegółów o ceremoniach, 
w te dni święte sprawowanych


__________

Wielki i Święty Tydzień, według obrządku świętego rzymsko-katolickiego Kościoła. Z dołączeniem niektórych szczegółów o ceremoniach, w te dni święte sprawowanych. Wilno, W DRUKARNI DIECEZJALNEJ. MDCCCXLIII (1843), str. [VI]+614+[II].

niedziela, 14 kwietnia 2019

Znaczenie obrzędów Wielkiego i Świętego Tygodnia wg Mszału św. Piusa V: NIEDZIELA PALMOWA



NIEDZIELA PALMOWA

Niedzielna Msza zaczyna się od obrzędu poświęcenia palm/gałązek, poprzedzonej aspersją.

Obrzędy dokonuje prezbiter w kapie koloru fioletowego i założonym na czas obrzędu manipularzem. Lewici zaś przywdziewają podwijane ornaty (łac. planeta plicata). Dzisiejsze święto odbywa się w fiolecie, co symbolizuje fiolet królewskich szat, w które odziany został Jezus na ośmieszenie. Czerwone szaty w to święto były używane w lokalnych rytach, lecz nie (jak sugerują reformatorzy lat 50’) jako purpura królewska, a na pamiątkę przelanej Krwi Pańskiej (tak jak sugerowane jest to w Mszale św. Pawła VI).

Obrzęd poświęcenia palm w swojej strukturze to tzw. Msza Sucha (Missa Sicca). Stanowi ona pozostałość po dawnej pierwszej Mszy na poświęcenie palem. Strukturą jest ona identyczna do Mszy Katechumenów. Antyfona na początek poświęcenia palemek odnosi się do radosnego przywitania Króla Królów przez mieszkańców Jeruzalem. Subdiakon na obrzędzie poświęcenia palm odśpiewuje lekcję z Księgi Wyjścia, w której to słyszymy historię o tym jak Bóg karmił Izraelitów na wygnaniu manną i przepiórkami w miejscu zwanym Elim, pod cieniem 12 palem.

Responsoria śpiewane po lekcji zapowiadają Mękę Jezusa. Mowa w nich zarówno o Kajfaszu, który zachęca faryzeuszy i innych kapłanów do uśmiercenia Mesjasza, by ocalić naród ongiś wybrany przed gniewem Rzymian. Kolejne responsorium przenosi nas na Górę Oliwną, do Jezusa klęczącego w krwistym pocie.

Kiedy wybrzmią responsoria, diakon założywszy stułę szeroką (łac. stola latior) śpiewa słowa Ewangelisty Mateusza z wjazdu Naszego Pana do Świętego Miasta, kończące się słowami „Hosanna synu Dawida. Błogosławiony, co idzie w Imię Pańskie” Następuje po nich prefacja wysławiająca Jezusa jako Króla całego stworzenia (zakończona Sanctusem) i 6 oracji błogosławieństwa, w których kapłan rozwija symbolikę palm/gałązek oliwnych. Gałązkę oliwną przyniósł Noe gołębiowi na znak zakończenia potopu. Mojżesz rozbił obozy pod palmami tuż po wyjściu z domu niewoli. Palmy są więc widocznym znakiem triumfu Boga nad księciem tego świata. Naród żydowski natomiast ofiarowuje palmy Jezusowi na znak uznania Go jako Króla. Gdy kapłan dokona błogosławieństwa kropi palmy i je kadzi. Następnie kapłan wręcza gałązki wiernym; w tym czasie śpiewana jest antyfona „Pueri Hebraeorum” na cześć dzieci żydowskich, które rzucały swe płaszcze przed wjeżdżającym Jezusem.

Po skończeniu dystrybucji palm, formuje się procesja. Krzyż procesyjny jest zasłonięty i przyozdobiony palmą. Podczas procesji śpiewane jest 6 antyfon. Każda z nich odtwarza wydarzenia z Niedzieli Palmowej od wysłania uczniów po osiołka, do znamienitych słów „Hosanna in Excelsis”. Nim procesja wnijdzie do kościoła, część kantorów wchodzi doń i zamyka drzwi. Są one zarówno symbolem naszych zamkniętych serc na Jezusa, jak i nowego Jeruzalem, które otworzy dla nas Zbawiciel. Subdiakon (lub krucyfer) pod koniec dialogowanego przez chór wewnątrz kościoła i chór zewnątrz responsorium wysławiające sławę, chwałę i cześć Jezusa, uderza 3-krotnie krzyżem w odrzwia, po którym następuje śpiew kantorów, wysławiające wjazd Pana Naszego do Jerozolimy

Gdy chór odśpiewa hymn, procesja wchodzi do kościoła, gdzie zgodnie z polskim zwyczajem (zapisanym w Rytuale Piotrkowskim i Rytuale dla Diecezji Polskich), kapłan uroczyście adoruje krzyż umieszczony na środku nawy na poduszce. 3-krotnie uderza on palmą w ów krzyż, śpiewając prorockie słowa Jezusa, w których rzecze, iż „Pasterza uderzą, a owce się rozpierzchną”. Następnie kapłan podnosi 3 razy krzyż śpiewając 2 razy przedostatnią, a raz ostatnią zwrotkę hymnu Vexilla Regis. Następuje adoracja krzyża i jego okadzenie.

Po powrocie do ołtarza, kapłan przywdziewa ornat i rozpoczyna Mszę Świętą. W lekcji Apostoł Paweł przypomina nam, iż na imię Jezusa zegnie się każde kolano, czego dokonujemy.

Dzisiejszego dnia zaczyna się cykl Pasji Naszego Pana. Śpiewana jest Pasja Mateuszowa przez 3 kantorów. Akcja zaczyna się od pobytu Jezusa w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, gdzie nogi Jezusa zostały namaszczone olejkiem alabastrowym przez jawnogrzesznicę. Zaś następuje opis Zdrady Judasza, Ostatniej Wieczerzy i właściwa część Pasji. Po jej odśpiewaniu, diakon w stule szerokiej uroczyście śpiewa opis złożenia Jezusa do grobu jako Ewangelię, w specjalnym, uroczystym tonie. Zgodnie ze zwyczajem lokalnym, akolici i prezbiter mogą trzymać w rękach palmy podczas śpiewu Ewangelii.

Dalsza akcja liturgiczna toczy się jak zwykle, z wyjątkiem tego, iż na rozesłanie, diakon, zwrócony nadal ku ołtarzowi, odśpiewuje „Benedicamus Domino”. Wynika to z dawnej tradycji okresów pokutnych, w czasie których po skończonej Mszy odbywały się nabożeństwa pokutne. Zwyczaj śpiewania „Benedicamus” zachował się do uproszczenia rubryk przez Piusa XII we wszystkich Mszach bez hymnu „Gloria in excelsis Deo”.

opr. Bartosz Skrzypczak & Jakub Klamecki

© Wszelkie prawa zastrzeżone 

wtorek, 19 marca 2019

Leon XIII: Encyklika "Quamquam pluries" o św. Józefie


Jego Świątobliwość papież Leon XIII

ENCYKLIKA 



QUAMQUAM PLURIES 

O opiece św. Józefa i Najświętszej Maryi Panny, 
pod którą uciekać się powinniśmy w tych trudnych czasach.
_______________

Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów i innych Biskupów trwających w pokoju i jedności ze Stolicą Apostolską!

Czcigodnym Braciom pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo!

Jakkolwiek już nie jeden raz zarządzaliśmy osobne modlitwy w całym chrześcijaństwie, aby Kościół katolicki opiece Boskiej jeszcze usilniej polecić, to jednak dziwić się nie można, jeżeli w tych naszych czasach na nowo ten sam obowiązek przypominamy. Kościół bowiem zawsze w swych utrapieniach, gdy moc ciemności wytęży wszystko celem zgnębienia chrześcijańskiego imienia, błaga jak najgoręcej i najwytrwalej swego Boskiego założyciela i Obrońcę i prosi zarazem świętych niebiańskich, mianowicie wzniosłą Dziewicę Bogarodzicę Marię, o wstawiennictwo, od którego się spodziewa najwięcej pomocy. Owoce tych pobożnych modłów i tej ufności w dobroć Bożą okazują się zawsze, prędzej czy później. Wy, czcigodni Bracia, znacie stosunki, w których żyjemy; są one dla Kościoła katolickiego tak niepomyślne jak nigdy przedtem.

Widzimy przecież, że u wielu znika wiara, która jest podstawą cnót chrześcijańskich, i oziębia się miłość, młodzież dorasta bez wiary i bez obyczajów, do Kościoła Chrystusowego ze wszystkich stron szturmuje podstęp i przemoc i toczy się gwałtowna walka przeciwko papiestwu, wreszcie widzimy, że podstawy naszej świętej religii z coraz większą bezczelnością bywają zaczepiane. Jak daleko posunięto się w ostatnim czasie i co się jeszcze ukrywa w zamiarach, to znane jest wszystkim zbyt dobrze, byśmy się nad tym dłużej musieli zastanawiać.

W tak trudnym i smutnym położeniu, w którym niedola jest tak wielka, że ludzkie środki ku jej zaradzeniu nie wystarczają, możemy się tylko od Boga spodziewać pomocy i ratunku. Dlatego postanowiliśmy zachęcić pobożność chrześcijańskiego ludu do gorliwego i wytrwałego wzywania opieki Bożej. Wobec zbliżającego się miesiąca października, który już dawniej poświęciliśmy Matce Bożej Różańcowej, napominamy wszystkich wiernych, aby i w tym roku cały ten miesiąc w sposób pobożny i uroczysty jak najliczniej obchodzili. Wiemy, że w macierzyńskiej dobroci Najświętszej Dziewicy znajdziemy zawsze ucieczkę, i pewni jesteśmy, że nie na darmo pokładamy w Niej naszą nadzieję. Jeżeli tak często pomagała Kościołowi św. w jego utrapieniach, dlaczegoż nie miałaby się okazać Jej można pomoc i teraz, gdy Ją wspólnie z pokorą i wytrwałością błagać będziemy? Co więcej, wierzymy nawet, że pomoc ta ukaże się tym cudowniejszą, im dłużej prosić się każe.

Mamy jednak jeszcze inne życzenie, które Wy, czcigodni Bracia, ze zwykłą gorliwością poprzecie i przeprowadzicie.

Aby bowiem Bóg tym prędzej wysłuchał modłów naszych i na prośby kilku orędowników Kościołowi swemu z tym rychlejszą i skuteczniejszą pospieszył pomocą, uważamy za rzecz bardzo pożyteczną, aby lud katolicki obok Przenajświętszej Dziewicy Marii wzywał także coraz częściej i ze szczególną ufnością Jej najczystszego Oblubieńca, św. Józefa; nie bez powodu bowiem przyjąć możemy, że to samej Przenajświętszej Dziewicy miłe jest i przyjemne. Jeśli idzie o oddawanie czci św. Józefowi, o której teraz po raz pierwszy mówimy publicznie, to wiemy, że pobożny zmysł ludu nie tylko odnosi się do niej z miłością, lecz że coraz większe w niej robi postępy, ponieważ już w dawniejszych czasach rzymscy papieże starali się cześć tę z biegiem czasu podnieść i rozszerzyć. Cześć ta wzrosła wszędzie szczególnie za naszych czasów, odkąd Pius IX, nasz błogosławionej pamięci poprzednik, św. patriarchę Józefa na prośby wielu biskupów podniósł do godności patrona całego Kościoła. Mimo to właśnie dlatego tak bardzo nam na tym zależy, aby to nabożeństwo w obyczajach i zwyczajach wiernych głębokie zapuściło korzenie, aby lud katolicki i przez nasze słowo i naszą powagę został do tego zachęcony.

Szczególna przyczyna tego, że św. Józef jest opiekunem Kościoła i że Kościół tak wiele się spodziewa po jego opiece i troskliwości, tkwi w tym, że był małżonkiem Marii i domniemanym ojcem Jezusa Chrystusa. W tym też tkwi przyczyna całej jego godności, świętości i chwały. Bez wątpienia godność Matki Bożej jest tak wysoka, że nic większego stworzyć nie podobna. Ponieważ jednak św. Józef połączony był z Przenajświętszą Dziewicą węzłem małżeńskim, przeto niezawodnie najbardziej zbliżył się do owej wzniosłej godności, którą Bogurodzica wszystkie stworzenia o wiele przewyższyła. Małżeństwo bowiem jest najbardziej istotną społecznością i związkiem i dlatego z natury swej domaga się wzajemnej wspólnoty wszystkich dóbr małżonków. Jeżeli zatem Bóg przeznaczył św. Józefa na małżonka Najświętszej Dziewicy, to uczynił go z pewnością nie tylko towarzyszem Jej życia, świadkiem Jej dziewictwa, obrońcą Jej cnoty, ale przez związek małżeński także uczestnikiem w Jej wzniosłej godności.

W równy sposób przewyższa on wszystkich ludzi swoim wysokim stanowiskiem, gdy z rozporządzenia Bożego był on opiekunem Syna Bożego i domniemanym Jego ojcem. Naturalnym następstwem tego było, że Słowo odwieczne z pokorą było św. Józefowi poddane i okazywało mu cześć, jaką dzieci rodzicom okazywać winny. Z tą podwójną godnością były też jednak związane ściśle pewne obowiązki, które nakłada natura ojcu, tak że św. Józef był prawnym i naturalnym stróżem, opiekunem i obrońcą tej Świętej Rodziny, której przewodził. Te obowiązki spełniał też tak długo, dopóki żył na tej ziemi. Z największą miłością i niezmordowaną wytrwałością czuwał on nad swoją Oblubienicą i nad Jej Boskim Synem. Pracą rąk własnych dostarczał obojgu wszystkiego, co potrzebne do utrzymania życia; kiedy Dzieciątku Jezus wskutek zazdrości króla Heroda groziło niebezpieczeństwo życia, wynalazł Mu bezpieczne schronienie. Wśród trudów podróży i w czasie wygnania był on nieodstępnym towarzyszem, pomocnikiem i pocieszycielem Najświętszej Panny i Boskiego Dzieciątka. Przenajświętsza Rodzina, którą św. Józef kierował jakby władzą ojcowską, była początkiem powstającego Kościoła. Najświętsza Panna, jak jest Matką Jezusa Chrystusa, tak też jest i Matką wszystkich wiernych, gdyż powiła ich na górze Kalwarii wśród najstraszliwszych mąk Zbawiciela. Toteż Jezus Chrystus jest pierworodnym wszystkich chrześcijan, którzy są Mu braćmi wskutek przybrania i wskutek Odkupienia.

To właśnie jest powód, który sprawia, iż św. Józef rozumie, że w szczególny sposób powierzono mu wszystkich wiernych, należących do Kościoła, członków owej wielkiej, aż po krańce ziemi rozprzestrzenionej rodziny, wobec której jako małżonek Maryi i ojciec Jezusa Chrystusa cieszy się niemal ojcowską władzą. Dlatego jest rzeczą słuszną i należy się św. Józefowi przed innymi, aby teraz swą niebieską potęgą strzegł i bronił Kościoła Chrystusowego tak, jak strzegł ongiś najsumienniej Rodzinę z Nazaretu, gdzie była tego potrzeba.

To wszystko, jak łatwo zrozumiecie, Czcigodni Bracia, potwierdzenie znajduje w tym, że wielu Ojców Kościoła głosiło pogląd – a popierała ich w tym liturgia – że ów dawny Józef, syn patriarchy Jakuba, uchylił odrobinę rąbka tajemnicy otaczającej osobę naszego świętego i w całej pełni ukazał jego wielkość jako stróża Świętej Rodziny. Pominąwszy już to, że obydwaj nosili tak pełne znaczenia imię, istnieją, jak to wam wiadomo, inne podobieństwa między nimi, przede wszystkim to, że Józef znalazł łaskę u swego pana i był zaszczycony szczególniejszą jego przychylnością i że kiedy go uczynił przełożonym nad swoim domem, dom ten z powodu Józefa wszelkim szczęściem i błogosławieństwem został obsypany. Dalsze podobieństwo polega na tym, że obleczony przed królem w najwyższą władzę, został postawiony na czele całego kraju i kiedy wskutek nieurodzaju powstała drożyzna i głód, on w tak znakomity sposób zaopatrzył Egipt i graniczące z nim kraje, że król go nazwał wybawicielem świata. W owym patriarsze dawnych czasów widzimy istotnie obraz naszego św. Józefa. Jak tamten w gospodarstwie swojego pana przyniósł szczęście i błogosławieństwo i w cudowny sposób kraj cały ocalił, tak temu powierzona jest opieka nad chrześcijaństwem i możemy się spodziewać, że i Kościoła, tego domu Pana i Królestwa Bożego na ziemi, którego broni i którym się opiekuje.

Istnieje też powód, dla którego wszyscy bez względu na to, gdzie żyją i jakiego są stanu, polecają się i powierzają opiece św. Józefa. Ojcowie rodzin mają w nim doskonały wzór ojcowskiej czujności i troskliwości; małżonkowie mają wspaniały przykład miłości, zgody i małżeńskiej wierności, dziewice mają w nim wzór dziewiczej nienaruszalności i równocześnie jej opiekuna. Szlachetnie urodzeni niech patrząc na obraz św. Józefa, uczą się od niego, jak zachować godność nawet wtedy, gdy się nie wiedzie. Bogaci niech się uczą, które dobra trzeba wszelkimi siłami najbardziej zdobywać. Biedacy i rzemieślnicy i ci wszyscy, którzy mniejszym cieszą się majątkiem, powinni ze swej strony także się do św. Józefa uciekać i upatrywać w nim to, co mogliby naśladować. Przecież pochodził on z rodu królewskiego, za małżonkę miał najświętszą z wszystkich niewiast, uważano go za ojca Syna Bożego, a mimo to życie spędził na pracy oraz rękami własnymi i rzemiosłem zdobywał to, co było potrzebne do utrzymania swoich bliskich. Jeśli się prawdy szuka, okazuje się, że stan biedniejszy nie jest godzien pogardy, a praca rzemieślnicza nie tylko daleka jest od hańby, lecz w połączeniu z cnotą może się uszlachetnić. Józef zadowolony był z tego, co miał na własność, choć było tego niewiele, a trudności, które z konieczności łączą się z życiem skromnym, znosił spokojnie i wielkodusznie za przykładem swego Syna, który choć był Panem wszechświata, przyjął postać sługi i dobrowolnie znosił nędzę i niedostatek. Rozmyślaniem nad tymi sprawami powinni się pokrzepiać i podnosić na duchu ludzie biedni i ci wszyscy, którzy muszą zarabiać na życie. Wolno im zgodnie z zasadami sprawiedliwości wydobywać się z niedoli i polepszać los, ale rozsądek i sprawiedliwość zabraniają obalać porządek ustanowiony przez Opatrzność Bożą. Używanie przemocy i chęć osiągnięcia czegoś przez powstanie i rozruchy jest pomysłem szalonym, bo właśnie przez to pomnaża się zło, które się pragnie usunąć.

Niech zatem ludzie biedni nie ufają podszeptom ludzi o duchu buntowniczym, lecz ufność całą niech pokładają w przykładzie i opiece św. Józefa oraz miłości Kościoła, który z dnia na dzień otacza ich coraz większą troskliwością.

Obiecujemy sobie, czcigodni Bracia, bardzo wiele po Waszej powadze i biskupiej pieczołowitości, a ponieważ z ufnością oczekujemy, że dobrzy i pobożni wierni z własnej woli więcej uczynią niż żądamy, przeto rozporządzamy, aby przez cały miesiąc październik przy odmawianiu Różańca dodawano modlitwę do św. Józefa, której formularz dojdzie do was wraz z tym listem, i ma się to w przyszłości powtarzać każdego roku. Wszystkim, którzy tę modlitwę pobożnie odmówią, udzielamy odpustu siedmiu lat i siedmiu kwadragen za każdym razem. Jest rzeczą bardzo chwalebną i zbawienną także miesiąc marzec, jak to się w niektórych miejscach dzieje, poświęcić czci św. Józefa przez codzienne nabożeństwa. Jeżeli to jest niemożliwe, to przynajmniej życzyć by sobie trzeba, aby przed uroczystością tego świętego odprawiono w głównym kościele każdego miasta trzydniowe nabożeństwo. Tam, gdzie dzień 19 marca poświęcony św. Józefowi nie jest świętem obowiązkowym, zachęcamy wszystkich wiernych, by ten dzień pod wpływem własnej pobożności i w miarę własnych możliwości obchodzili jak święto obowiązkowe ku czci świętego niebiańskiego patrona.

Tymczasem jako zapowiedź niebiańskich darów udzielamy Wam, czcigodni Bracia, waszemu duchowieństwu i ludowi płynącego z serca błogosławieństwa w Panu.

Dan w Rzymie u św. Piotra dnia 15 sierpnia 1889 roku, 
w dwunastym roku Naszego Pontyfikatu. 
Leon XIII, papież.

niedziela, 3 marca 2019

Kard. Robert Sarah: Komunia św. na klęcząco i do ust


sobota, 9 lutego 2019

Kard. Gerhard Müller: MANIFEST WIARY



Wobec coraz bardziej rozszerzającego się zamieszania w nauczaniu wiary, wielu biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich Kościoła Katolickiego poprosiło mnie o złożenie publicznego świadectwa Prawdzie Objawienia. Jest zadaniem właściwym pasterzom prowadzić ludzi im powierzonych na drodze do zbawienia, to zaś może dziać się jedynie wówczas, gdy taka droga jest znana oraz gdy oni sami jako pierwsi nią podążają. Dlatego właśnie napominał Apostoł: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem” (1 Kor 15, 3). Dziś wielu chrześcijan nie zna już nawet podstaw wiary, przy rosnącym wciąż niebezpieczeństwie, że nie znajdą już drogi, która prowadzi do życia wiecznego. Jednakowoż, podstawowym zadaniem Kościoła pozostaje prowadzić ludzi do Jezusa Chrystusa, Światłości narodów (Lumen gentium 1). W tej sytuacji powstaje pytanie, jak znaleźć właściwy kierunek. Według Jana Pawła II, Katechizm Kościoła Katolickiego stanowi „pewną normę nauczania wiary” (Fidei depositum IV). Został on napisany dla umocnienia braci i sióstr w wierze, wierze wystawionej na ciężką próbę przez „dyktaturę relatywizmu”


MANIFEST WIARY


„Niech się nie trwoży wasze serce!” (J 14,1)


Wobec coraz bardziej rozszerzającego się zamieszania w nauczaniu wiary, wielu biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich Kościoła Katolickiego poprosiło mnie o złożenie publicznego świadectwa Prawdzie Objawienia. Jest zadaniem właściwym pasterzom prowadzić ludzi im powierzonych na drodze do zbawienia, to zaś może dziać się jedynie wówczas, gdy taka droga jest znana oraz gdy oni sami jako pierwsi nią podążają. Dlatego właśnie napominał Apostoł: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem” (1 Kor 15, 3). Dziś wielu chrześcijan nie zna już nawet podstaw wiary, przy rosnącym wciąż niebezpieczeństwie, że nie znajdą już drogi, która prowadzi do życia wiecznego. Jednakowoż, podstawowym zadaniem Kościoła pozostaje prowadzić ludzi do Jezusa Chrystusa, Światłości narodów (Lumen gentium 1). W tej sytuacji powstaje pytanie, jak znaleźć właściwy kierunek. Według Jana Pawła II, Katechizm Kościoła Katolickiego stanowi „pewną normę nauczania wiary” (Fidei depositum IV). Został on napisany dla umocnienia braci i sióstr w wierze, wierze wystawionej na ciężką próbę przez „dyktaturę relatywizmu”.

Bóg Trójjedyny, objawiony w Jezusie Chrystusie

Sedno wiary wszystkich chrześcijan leży w wyznaniu Najświętszej Trójcy. Staliśmy się uczniami Jezusa, dziećmi i przyjaciółmi Boga, poprzez chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Rozróżnienie trzech Osób w Boskiej jedności (254) wyznacza fundamentalną różnicę w wierze w Boga oraz w obrazie człowieka w porównaniu z innymi religiami. Po rozpoznaniu Chrystusa, widma znikają. On jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, który wcielił się w łonie Dziewicy Maryi dzięki działaniu Ducha Świętego. Słowo, które stało się ciałem, Syn Boga, jest jedynym Zbawicielem świata (679) i jedynym Pośrednikiem miedzy Bogiem i ludźmi (846). Dlatego też Pierwszy List świętego Jana Apostoła odnosi się do tego, kto neguje Jego bóstwo, jak do Antychrysta (1 J 2, 22), albowiem Jezus Chrystus, Syn Boga, jest odwiecznie współistotny Bogu, swojemu Ojcu (663). Z wielką stanowczością należy stawić czoła pojawieniu się dawnych herezji, które w Jezusie Chrystusie widziały jedynie wybitną osobę, brata czy przyjaciela, proroka czy przykład moralności. On jest przede wszystkim Słowem, które było u Boga i które jest Bogiem, Synem Ojca, który przyjął naszą ludzka naturę, aby nas odkupić i który przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Jego samego uwielbiamy w jedności z Ojcem i Duchem Świętym, jako jedynego i prawdziwego Boga (691).

Kościół

Jezus Chrystus założył Kościół, widzialny znak i narzędzie zbawienia, który trwa w Kościele Katolickim (816). Dał swojemu Kościołowi, który „zrodził się z boku umierającego na krzyżu Chrystusa” (766), sakramentalną strukturę, która trwać będzie aż do pełnego wypełnienia się Królestwa (765). Chrystus-Głowa oraz wierni, jako członki Ciała, są jedną i tą sama osobą mistyczną (795), dlatego też Kościół jest święty, ponieważ Chrystus, jedyny Pośrednik, uczynił ją na ziemi widzialnym organizmem i nieustannie go podtrzymuje (771). Poprzez Kościół odkupieńcze dzieło Chrystusa uobecnia się w czasie i przestrzeni poprzez celebrowanie sakramentów świętych, przede wszystkim Ofiary eucharystycznej, Mszy świętej (1330). Kościół władzą Chrystusa przekazuje Boskie Objawienie, które „obejmuje także wszystkie treści nauki, łącznie z moralnością, bez których zbawcze prawdy wiary nie mogą być strzeżone, wykładane czy zachowywane” (2035).

Porządek sakramentalny

Kościół jest w Jezusie Chrystusie powszechnym sakramentem zbawienia (776). Nie świeci własnym światłem, ale odbija niejako światło Chrystusa, które lśni na Jego obliczu, a to dzieje się tylko wtedy, gdy punktem odniesienia nie są opinia większości czy też duch czasów, ale raczej prawda objawiona w Jezusie Chrystusie, który powierzył Kościołowi Katolickiemu pełnię łaski i prawdy (819): On sam jest obecny w sakramentach Kościoła.

Kościół nie jest utworzonym przez człowieka stowarzyszeniem, którego struktura mogłaby być modyfikowana przez jego członków według własnego upodobania: Kościół jest pochodzenia Bożego. „Sam Chrystus jest źródłem posługi w Kościele. On ją ustanowił, wyposażył we władzę oraz wyznaczył posłanie, ukierunkowanie i cel” (874). Także dziś pozostaje w mocy napomnienie Apostoła, według którego przeklętym jest każdy, kto głosiłby inną Ewangelię, „nawet my lub anioł z nieba” (Ga 1, 8). Przekazywanie wiary jest nierozerwalnie związane z ludzką wiarygodnością jej przekazicieli: ci zaś, w niektórych przypadkach, opuścili tych, którzy zostali im powierzeni, wstrząsając nimi i poważnie szkodząc ich wierze. W ich przypadku wypełnia się słowo Pisma: „Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli” (2 Tm 4, 3).

Zadaniem Magisterium Kościoła względem ludu Bożego jest: „chronić go przed wypaczeniami i słabościami”, aby miał „możliwość wyznawania bez błędu autentycznej wiary” (890). To odnosi się szczególnie do siedmiu sakramentów. Najświętsza Eucharystia jest „źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego” (1324). Ofiara eucharystyczna, w której Chrystus włącza nas w swoją ofiarę Krzyża, ma na celu najgłębsze zjednoczenie z Nim (1382). Dlatego też Pismo Święte udziela napomnień odnośnie warunków przyjmowania Komunii świętej: „Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej” (1 Kor 11, 27), zatem „Jeśli ktoś ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii powinien przystąpić do sakramentu pojednania” (1385). Z wewnętrznej logiki sakramentu wynika, że rozwiedzeni żyjący w związkach cywilnych, których sakramentalne małżeństwo przed Bogiem jest wciąż ważne, podobnie jak i wszyscy ci chrześcijanie, którzy nie są w pełnej komunii z wiarą katolicką, wreszcie wszyscy ci, którzy nie są odpowiednio usposobieni, nie mogą owocnie przyjąć Najświętszej Eucharystii (1457), ponieważ w ten sposób nie prowadzi ich ona do zbawienia. Wyjaśnianie tego jest uczynkiem miłosierdzia względem duszy.

Uznanie grzechów w spowiedzi świętej przynajmniej jeden raz w roku stanowi jedno z przykazań Kościoła (2042). Kiedy wierzący nie wyznają już swoich grzechów, otrzymując ich odpuszczenie, próżnym staje się zbawienie przyniesione przez Chrystusa; On przecież stał się człowiekiem, aby odkupić nas od naszych grzechów. Władza przebaczenia, którą Zmartwychwstały przekazał Apostołom i ich następcom w biskupstwie i kapłaństwie, odpuszcza grzechy ciężkie i powszednie popełnione po chrzcie. Obecna praktyka spowiedzi uwidacznia, że sumienia wierzących nie są dziś wystarczająco formowane. Miłosierdzie Boże jest nam dane, abyśmy wypełniali Jego przykazania i tak przylgnęli do Jego woli, nie zaś abyśmy unikali wezwania do nawrócenia (1458).

"Kapłan prowadzi dalej dzieło odkupienia na ziemi” (1589). Święcenia, które nadają kapłanowi „świętą władzę” (1592), są nie do zastąpienia, ponieważ poprzez nie Jezus staje się sakramentalnie obecny w swoim zbawczym działaniu. Kapłani wybierają dobrowolnie celibat jako „znak nowego życia” (1579). Chodzi o dar z siebie samego na służbę Chrystusa i Jego Królestwa, które nadchodzi. Aby udzielić ważnie święceń w trzech stopniach tego sakramentu, Kościół czuje się związany wyborem dokonanym przez samego Pana, „z tego powodu nie są możliwe święcenia kobiet” (1577). W tym kontekście, mówienie o dyskryminacji kobiety jawi się wyraźnie jako błędne rozumienie tego sakramentu, który nie dotyczy ziemskiej władzy, ale reprezentowania Chrystusa, Oblubieńca Kościoła.

Prawo moralne

Wiara i życie są nierozłączne, albowiem wiara bez uczynków spełnionych w Panu jest martwa (1815). Prawo moralne jest dziełem Bożej Mądrości i prowadzi człowieka do obiecanego szczęścia (1950). W związku z tym, „wyznacza człowiekowi drogę praktykowania dobra i osiągania jego celu” (1955). Jego przestrzeganie jest konieczne u wszystkich osób dobrej woli, aby osiągnąć wieczne zbawienie. Ten kto umiera w grzechu ciężkim bez żalu pozostanie na zawsze oddzielonym od Boga (1033). To prowadzi do praktycznych konsekwencji w życiu chrześcijan, pośród których należy wymienić te częściej dziś lekceważone (por. 2270-2283; 2350-2381). Prawo moralne nie jest ciężarem, ale jest częścią tej prawdy, która wyzwala (por. J 8, 32) i poprzez którą chrześcijanin przemierza drogę zbawienia, prawdy, która nie może być relatywizowana.

Życie wieczne

Wielu pyta się dziś, dlaczego Kościół wciąż istnieje skoro sami biskupi wolą działać jako politycy niż jako nauczyciele głosić Ewangelię. Spojrzenie nie powinno zatrzymywać się na kwestiach drugorzędnych, jednak bardziej niż kiedykolwiek jest koniecznym, aby Kościół podjął się właściwego mu zadania. Każde ludzkie istnienie ma nieśmiertelną duszę, która przy jego śmierci odłącza się od ciała, jednak w nadziei na zmartwychwstanie umarłych (366). Śmierć czyni definitywną decyzję człowieka za lub przeciw Bogu. Wszyscy muszą przejść sąd szczegółowy natychmiast po śmierci (1021): albo będzie jeszcze konieczne oczyszczenie albo człowiek pójdzie bezpośrednio ku szczęściu wiecznemu i będzie mu umożliwione oglądanie Boga twarzą w twarz. Istnieje jednak także straszna możliwość, że osoba, aż do końca, pozostanie w sprzeczności z Bogiem: odrzucając definitywnie Jego miłość, bezpośrednio potępi się na wieki (por. 1022). „Bóg stworzył cię bez ciebie, ale nie zbawia cię bez ciebie" (1847). Wieczność kary piekielnej jest straszną rzeczywistością, która – według świadectwa Pisma świętego – dotyczy tych wszystkich, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego” (1035). Chrześcijanin przechodzi przez ciasna bramę, „bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” (Mt 7, 13).

Milczenie o tych i innych prawdach wiary albo też nauczanie tego, co jest im przeciwne, jest najgorszym oszustwem, któremu Katechizm stanowczo się sprzeciwia. To jest ostatnia próba Kościoła, polegająca na „oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy” (675). To jest oszustwo Antychrysta, który nadchodzi „z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia” (2 Tes 2, 10).

Wezwanie

Jako robotnicy w winnicy Pana, nosimy wszyscy odpowiedzialność przypominania tych podstawowych prawd, trzymając się mocno tego, co sami otrzymaliśmy. Chciejmy mieć odwagę, aby przebyć drogę Jezusa Chrystusa z determinacją, tak by osiągnąć życie wieczne, idąc za Jego przykazaniami (2075).

Prośmy Pana, aby dał nam w pełni poznać, jak wieli jest dar katolickiej wiary, poprzez który otwiera się brama życia wiecznego. „Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi” (Mk 8, 38). Dlatego też wzmacniamy wiarę wyznając prawdę, którą jest sam Jezus Chrystus.

Pouczenie, które Paweł, Apostoł Jezusa Chrystusa, daje swojemu współpracownikowi i następcy Tymoteuszowi, skierowane jest w szczególny sposób do nas, biskupów i kapłanów. Pisał on: „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie! (2 Tm 4, 1-5).

Oby Maryja, Matka Boga, wybłagała nam łaskę trwania w wyznawaniu prawdy Jezusa Chrystusa bez zachwiania.


W jedności wiary i modlitwy.

Gerhard Kardynał Müller
Prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017



Źródło informacji: https://www.lifesitenews.com

wtorek, 5 lutego 2019

Wywiad z przełożonym dystryktu Francji, ks. Benedyktem de Jorna FSSPX



19 stycznia 2019 r. dziennik „Présent” opublikował wywiad red. Anny Le Pape z ks. Benedyktem de Jorna FSSPX, przełożonym dystryktu Francji, w związku z – przypadającą 24 stycznia 2009 r. – dziesiątą rocznicą wycofania przez Benedykta XVI dekretu stwierdzającego ekskomunikę czterech biskupów Bractwa, konsekrowanych w 1988 r. przez abp. Marcelego Lefebvre’a. Poniżej zamieszczamy jego polskie tłumaczenie.

1 lipca 1988 r. Rzym ogłosił ekskomunikę abp. Lefebvre’a i czterech biskupów, których konsekrował on bez zgody papieża w czerwcu tamtego roku. Czy mógłby Ksiądz przypomnieć nam kontekst tych wydarzeń?

Abp Lefebvre w 1984 r. napisał List otwarty do zagubionych katolików, który zakończył stwierdzeniem: „Mam nadzieję, że znajdzie się jakiś biskup, który podejmie dzieło, jakiego się podjąłem, i uratuje kapłaństwo dla ofiary Mszy św.”1. W 1986 r. odbyło się pierwsze spotkanie ekumeniczne w Asyżu, które stanowiło zgorszenie we właściwym tego słowa znaczeniu. Abp Lefebvre zareagował, mówiąc: „Ponieważ żaden biskup nie zareagował na ten skandal, nie mogę liczyć na nikogo. Będę więc musiał osobiście udzielić środków umożliwiających kontynuowanie dzieła powierzonego mi przez Opatrzność”. Wówczas podjął zamiar konsekracji biskupów.

Czyż abp Lefebvre nie zastanawiał się do ostatniej chwili?

Do ostatniej chwili miał nadzieję, że Rzym pozwoli na konsekracje. W międzyczasie miała miejsce w Ecône wizytacja kanonicza kard. Gagnona i prał. Perla (który zmarł 21 lipca ub.r.). Abp Lefebvre wciąż zabiegał, aby Rzym udzielił zgody. Spotkał się jednak z aprioryczną odmową, bez powodu. Niekończące się wykręty, które sugerowały, że [Rzym] czeka, aż on umrze.

Odwołanie dekretu nastąpiło 24 stycznia 2009 r. Jak Benedykt XVI uzasadnił swoją decyzję?

Ta ekskomunika nie miała po prostu żadnej mocy. Odwołano to, co było nieuzasadnione. Gdy ktoś jest ekskomunikowany, jest konieczne, aby okazał skruchę, żeby móc wycofać orzeczenie [kary]. W tym przypadku to nie nastąpiło, co świadczy o miałkości tego orzeczenia.

Czy decyzje papieża Franciszka w stosunku do Bractwa (udzielenie władzy spowiedzi i udzielania ślubów) nie zmierzają w tym samym kierunku: removens prohibens (‘znieść to, co przeszkadza’)?

Trudno się zorientować, czego chce papież Franciszek. Jednakże Rzym z pewnością postrzega to jako sposób okazania nam życzliwości.

Mówi się, że bp Huonder, ordynariusz Chur w Szwajcarii, przyjaciel Bractwa Św. Piusa X, ale także osoba bliska Franciszkowi, za jego zgodą odejdzie na emeryturę do szkoły prowadzonej przez Bractwo w Szwajcarii. Czy to znaczy, że można oficjalnie odejść na emeryturę do Bractwa jak do każdego innego zgromadzenia?

Istotnie, bp Huonder wyraził taki zamiar, na razie jednak jeszcze rządzi swoją diecezją2. Realizacja tego zamiaru należy więc do przyszłości, którą zna tylko Bóg.

W lipcu zeszłego roku został Ksiądz postawiony na czele dystryktu Francji po tym, jak zajmował Ksiądz to stanowisko w przeszłości i opuścił je, aby 22 lata spędzić w seminarium w Ecône. Jakie zmiany zauważył Ksiądz po tym czasie w dystrykcie i w kraju?

W kraju zauważam galopującą wręcz dekadencję obyczajów społecznych, politycznych itp., a dostrzegam to tym wyraźniej, że byłem nieobecny przez te wszystkie lata. Ludzie komunikują się już jedynie sami ze sobą; w pewnym sensie żyjemy w świecie autystyków.

Z drugiej strony dostrzegam odmłodzenie dystryktu. Między światem, w którym żyjemy, ale z którego nie jesteśmy, a wiernymi powstaje coraz większe rozdźwięk.

Czy wiernych jest więcej niż dwadzieścia dwa lata temu?

Więcej wiernych, więcej dzieci w szkołach; duży wzrost, który mile mnie zaskoczył. Mamy obecnie 180 kapłanów – to rekordowa liczba, której nigdy nie mieliśmy (25 lat temu było ich 100).

Czy Bractwo ma dużo [francuskich] kapłanów poza Francją, na misjach?

Zbyt dużo! Przynajmniej sześćdziesięciu kilku. Oczywiście wolałbym ich mieć we Francji. W szkołach drastycznie brakuje księży – zapotrzebowanie na nich jest jeszcze większe niż w apostolacie parafialnym.

Jako rektor seminarium w Ecône wychował Ksiądz większość kapłanów posługujących obecnie w dystrykcie Francji. Czy ułatwia to Księdzu zadanie, czy przeciwnie – komplikuje?

Ogromnie ułatwia mi to zadanie. Znajomość tych wszystkich kapłanów, których miałem jako seminarzystów, wielce mi pomaga. Im także pomaga, że mnie dobrze znają. Komunikacja jest doskonała.

Na czym według Księdza polega obecnie rola Bractwa?

To rola galeonu w armadzie Chrystusa Króla, to znaczy Królestwa łaski. Bractwo pozostaje jakby okrętem flagowym, któremu towarzyszą małe stateczki, które od czasu do czasu chciałyby go wyprzedzić z prawej lub z lewej burty. Mówię tu o zaprzyjaźnionych wspólnotach. Niemniej Bractwo zachowuje rolę galeonu i zwracają na to uwagę wspólnoty Ecclesia Dei, a nawet francuscy biskupi, choć o tym nie mówią. Mam tu na myśli niektórych z nich, którzy pozostają wobec nas uprzejmi i nawet przejawiają dobrą wolę. Spotkałem kilku z nich i zamierzam spotkać się z innymi. Podejmują nas z dużą uprzejmością, a paru z nich nie było obojętnych wobec faktu, że w pewnych okolicznościach moglibyśmy na przykład pomóc w zagospodarowaniu kościołów diecezjalnych. Burmistrzowie, którzy są za nie odpowiedzialni3, nie zawsze mają ochotę utrzymywać puste budynki, jednak biskupi niekoniecznie chcą się ich pozbywać. W takim przypadku stanowimy możliwe rozwiązanie problemu. Niektórzy z nich rozważają taką możliwość, co otwiera przed nami pewne perspektywy.

Skąd ci biskupi czerpią o Was wiedzę? Z portalu [Bractwa] „La Porte Latine”? Z „Listu do naszych braci kapłanów”4?

Raczej z portalu „La Porte Latine”, który pozostaje świetnym źródłem praktycznych informacji. Ci, z którymi się spotkałem, znają nasze kaplice, leżące na terenie ich diecezji. Zresztą relacje z naszymi kapłanami bardzo się zmieniły. 25 lat temu nasi księża nie mogli uzyskać audiencji u ordynariuszy diecezji, w których zajmowali się daną kaplicą. Dziś są przyjmowani, gdy o to proszą, tak jak wszyscy. I z życzliwością. Choć biskupi wciąż uważają, że nie jesteśmy w „pełnej jedności” i mówią nam o tym.

Jakie są Księdza cele jako przełożonego dystryktu?

Wyraźniej pokazać naszą doktrynalną i praktyczną spójność, poprzez m.in. wznowienie pisma doktrynalnego, które mogłoby zainteresować kapłanów, wiernych, ale także ludzi świata akademickiego. Zobaczymy!

Źródło: Sauver le sacerdoce : entretien avec l’abbé Benoît de Jorna au journal “Présent”

PRZYPISY: 
  1. „Mówi się również, że po mnie moje dzieło zaniknie, gdyż nie będzie biskupa, który by mnie zastąpił. Jestem pewny wręcz czegoś przeciwnego; nie martwię się o to. Jutro mogę umrzeć, ale dobry Pan rozwiąże wszystkie problemy. Na świecie znajdzie się dosyć biskupów, aby wyświęcać naszych seminarzystów: wiem o tym” – List otwarty…, Warszawa 2006, s. 157 – przyp. red. WTK. 
  2. Do kwietnia br. – przyp. red. WTK. 
  3. W 1905 r. Republika Francuska odebrała Kościołowi i upaństwowiła wszystkie jego nieruchomości, pozostawiając możliwość ich religijnego wykorzystania, a jednocześnie przejmując odpowiedzialność za ich utrzymanie. W tym samym czasie wygnano z Francji mnichów zakonów kontemplacyjnych, np. kartuzów i benedyktynów – przyp. tłum. 
  4. Rozsyłanego regularnie przez władze dystryktu do kapłanów diecezjalnych – przyp. tłum. 

poniedziałek, 4 lutego 2019

Przestańcie nas prowadzić ku potępieniu!


Od jakiej cząstki zaczyna się konsekrowane Ciało Jezusa Chrystusa? Od centymetra, milimetra? Jeżeli jest Ono jednak w każdej części, to dlaczego tak często jest poniewierane? Co dzieje się z dzisiejszym Kościołem? Czy nie wskazuje nam - coraz częściej - drogi na skróty? Posłuchajcie mocnej rozmowy Marka Miśki z Arcybiskupem Janem Pawłem Lengą, który przez 30 lat pełnił posługę w Kazachstanie. Gdy chciał się wyspowiadać, musiał pokonać 640 kilometrów - w jedną stronę! To rozmowa dobra dla wierzących i niewierzących. Wierzący będą musieli się zastanowić, niewierzący zobaczą, w co wierzymy, albo powinniśmy wierzyć – my próbujący być katolikami.

sobota, 2 lutego 2019

Na gromniczną...



Święto Ofiarowania Pańskiego, zwane jest także w ludowej pobożności jako święto Matki Bożej Gromnicznej. Dlaczego? Nazwa pochodziła od zwyczaju święcenia w tym dniu świec zwanych gromnicami, miały one bowiem chronić przed gromami, ale i innymi niebezpieczeństwami

Gromnice zapalano również w godzinę śmierci. A Matkę Bożą Gromniczną uważano za opiekunkę zagród przed napadami dzikich zwierząt, zwłaszcza wilków. Miała bowiem Madonna stawać z gromnicą w ręku, na ośnieżonych polach i zatrzymywać złowrogie watahy wilków zmierzających ku wiejskim zagrodom a ludzie szeptali: „W Twoją opiekę weźmij nas Maryjo”. Kazimiera Iłłakowiczówna, w jednym ze swoich wierszy pisała: „O Panno Prześliczna Gromniczna/Po ogień Twój święcony/Wiszący nad woskiem gromnic/Przez las kolący i wyjące wilki/Idę bez wszelkiej obrony/Nie módl się ani przyczyniaj, ale tylko wspomnij”...

Baczcie na gromnice

Świece zwane gromnicami dziś już nie są wyrabiane w domu, gdzie lano je z pszczelego wosku. Czasy się zmieniły i najczęściej kupujemy je gotowe w sklepach. Choć spotykamy jeszcze klasztory, głównie kontemplacyjne, gdzie wyrabiają je siostry, pomiędzy modlitewnymi godzinami. Wierni przynosili te świece do poświęcenia w swoich kościołach i baczyli, aby nie gasły. Komu w czasie procesji kościelnych zgasła gromnica, a pogoda była bezwietrzna, uważano to za złą wróżbę dla tejże osoby... Na ciekawym obrazie autorstwa Teodora Axentowicza, artysty o ormiańskich korzeniach, zatytułowanym: „Na Gromniczną”, z początku XX wieku widzimy jak ciepło ubrana dziewczynka ze wsi brnie w śniegu, z zapaloną świecą do kościoła. Gromnice trzyma w zmarzniętych, gołych dłoniach... Po przyjściu z kościoła zapaloną gromnicą gospodarz błogosławił swoje domostwo, zwierzęta i pola. Później przechowywano świecę w domu nad obrazami świętych.

Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni jest ostatnim świętem okresu Bożego Narodzenia... Kiedy Maria zjawi się z Dzieciątkiem w świątyni prorok Symeon zapowie Jej przyszłe cierpienia i męczeństwo Syna. Zasieje w sercu Matki niepokój... Jest więc „Gromniczna” zapowiedzią zbliżającego się nieuchronnie okresu Wielkiego Postu.

Zgodnie z prawem żydowskim kobieta przez czterdzieści dni po porodzie uznawana była za nieczystą. Nie mogła wchodzić do świątyni. Dopiero po upływie owych czterdziestu dni przybywała do świątyni, aby w tzw. przedsionku niewiast uczestniczyć w obrzędzie przebłagania. Składała wówczas ofiarę – niewiasty ubogie, których nie stać było na ofiarę z baranka, a taką zapewne była Maria, składały ofiarę z gołębi albo synogarlicy. Tak też uczyniła Maria. Jednak w pięknym kazaniu z siedemnastego stulecia, „na Gromniczną” wybitny polski kaznodzieja i jezuita – Piotr Skarga, dziwi się: „Ty Panno lekarstwo bierzesz, a niemocy nie masz, oczyszczenia zakonnego prosisz, a zmazy żadnej nie znasz”. Podaje to zachowanie Maryi jako przykład dla ludzi. I zaraz też ze wstydem przyznaje, że „my, rany i ciężkie grzechów choroby mając, do lekarstwa ochotni nie jesteśmy, i owszem je odwłóczym często i onych się głupich bardzo wstydzim”.


Zmazy żadnej nie masz...

Najstarsze opisy święta Matki Bożej Gromnicznej wspominają o procesjach ze świecami – symbolizowały one światłość jaką dla pogan miał być Chrystus; wspomniany już prorok Symeon nazwał Jezusa „światłością na objawienie pogan”. Święto – wedle pątniczki niejakiej Egerii – obchodzono w Jerozolimie w czwartym stuleciu, z procesją do Bazyliki Zmartwychwstania; kiedy w VI wieku w Konstantynopolu wybuchła dżuma cesarz zarządził świętowanie 2 lutego i procesję przebłagalną. W jednym z dwóch najstarszych, obecnie zachowanych ksiąg liturgicznych zachodniego chrześcijaństwa, sakramentarzu papieża Gelazego, z VIII wieku zawartej w manuskrypcie znajdującym się w Bibliotece Watykańskiej, również znalazła się wzmianka o święcie Oczyszczenia.

Kiedy przez wieki przekazywano wiernym obraz tej sceny, początkowo twórcy uwypuklali moment spotkania z prorokiem Symeonem, który stał zwykle u wejścia do świątyni. Tak jest do dzisiaj np. w sztuce bizantyjskiej. Natomiast w późnym średniowieczu obrzęd umiejscawiano w świątyni; Symeon ubrany w szaty kapłańskie odbiera od Marii Dziecię lub sam Je trzyma na rękach.

Arkadiusz Bednarczyk

Źródło informacji: NIEDZIELA. Edycja przemyska 5/2014, str. 8

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.