sobota, 2 listopada 2024
Chorał gregoriański na Dzień Zaduszny: Dies irae (Dzień gniewu)
Cyfrowa Biblioteka Katolickiego Tradycjonalisty: Pociecha dla dusz chrześcijańskich czyli nabożeństwo zaduszne wraz z traktatem o Czyśćcu św. Katarzyny Genueńskiej
czyli
NABOŻEŃSTWO ZADUSZNE
poprzedzone traktatem
O CZYŚĆCU
ŚW. KATARZYNY GENUEŃSKIEJ
Pociecha dla dusz chrześcijańskich czyli nabożeństwo zaduszne poprzedzone Traktatem o czyścu św. Katarzyny Genueńskiej, przełożone na język polski przez Ks. Zygmunta Goliana, Ś. Teologii doktora. W Krakowie 1854. Nakładem Wyd. dzieł Katolic. i Naukow. przy Głównym Rynku pod L. 15, str. XVIII+174.
DZIEŃ ZADUSZNY: Nauka św. Antoniego Padewskiego
"Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam, żeć idzie godzina i teraz jest, gdy umarli usłyszą głos Syna Bożego, a którzy usłyszą, ożyją" Ew. u św. Jana r. 5, w. 25.
Święty Jan Apostoł przedstawia nam śmierć jako dług winny naturze, jako zasługę łaski i korony wiecznej. "Błogosławieni umarli – mówi – którzy w Panu umierają" (1).
Bóg nam daje trojakie życie: życie naturalne, życie duchowe, a jeśli staniemy się godnymi, chce nam dać życie wieczne. Stworzył nas, odkupił i przeznaczył do wiekuistej chwały. Lecz życie nie jest cennym i pożytecznym darem dla tych, którzy nie starają się żyć świątobliwie; cóż bowiem z tego, że człowiek żyje na tej ziemi, jeżeli nie zasłuży na wieczną szczęśliwość? Śmierć pozbawia nas naturalnego życia, grzech wydziera nam życie duchowe, piekło oddala nas na wieki od błogosławionego życia w królestwie niebieskim.
Wszyscy ludzie są dłużnikami śmierci. "Mam wierzyciela – mówi Seneka – który nie ustąpi ani na włos od praw swoich, któremu koniecznie wypłacić się muszę".
Śmierć dostała się na ziemię, naprzód przez złość szatana; po wtóre przez grzech pierwszych naszych rodziców, po trzecie przez karę Bożą. "Codziennie umieramy", mówi Paweł święty (2). W miarę jak dziecię wzrasta, liczba dni życia jego zmniejsza się.
Nic pewniejszego nie ma nad śmierć, nic zaś niepewniejszego nad dzień i godzinę śmierci. Jak nierozsądnie i nieroztropnie czynią ludzie światowi, którzy myśl o śmierci od siebie oddalają i tak żyją, jakby nigdy nie mieli umierać.
Śmierć ogałaca nas ze wszystkiego: przez nią bogacz staje się zarówno ubogim jak ostatni nędzarz. Człowiek co do ciała jest prawdziwie cieniem i prochem. Jak postać, którą Daniel oglądał w widzeniu, mamy niby to głowę złotą, lecz reszta członków naszych składa się z błota i gliny.
Są między ludźmi tacy, którzy prawdziwie w Panu umierają: ci wchodzą zaraz do wiecznej chwały. Inni choć także umierają w łasce u Pana, mają jednak na duszy pewne nie zmazane pokutą plamy: ci idą oczyszczać się w ogniu czyśćcowym. Inni umierają nie zjednoczeni z Panem, jak na przykład dzieci niechrzczone: te do osobnych otchłani idą, ponieważ ciążąca na nich wina grzechu pierworodnego nie dozwala im Boga oglądać. Wielu nieszczęsnych umiera w oddaleniu dobrowolnym od Boga, w uporze zawziętym przeciw Panu; są to ludzie dorośli, którzy umierają w grzechu śmiertelnym. Ci w piekle wiecznymi mękami dręczeni będą, nic nie zdoła ulżyć ich cierpień, nie ma dla nich wybawienia.
Pierwszą nagrodą w chwale jest błogosławieństwo; zależy ono na wolności od wszelkiego cierpienia i na używaniu wszelkiego dobra. W Królestwie Bożym sama radość będzie tylko, a będzie to radość doskonała i wieczna. Oby Bóg dał nam kiedyś wnijść do tej radości wiecznego wesela swego! Amen.
Cyt. za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kollegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. III: Czas po Zielonych Świątkach. Warszawa 1893, ss. 669-670.
PRZYPISY:
(1) Apok. 14, 13.
(2) I Kor. 15, 31.
Nota o autorze: "Św. Antoni Padewski (Antonius), Wyznawca, Doktor Kościoła; – święto 13 czerwca.
Portugalczyk, Ferdynand Bullone, ur. w Lizbonie 1195 r., wstąpił w młodym wieku jako brat Antoni do zakonu kanoników regularnych. Na studiach w Coimbrze zdobył gruntowną wiedzą teologiczną i znajomość Pisma św., o czym świadczą jego kazania. Gdy jednak sprowadzono z Marokka zwłoki pięciu pierwszych franciszkanów, którzy tam ponieśli śmierć męczeńską, uzyskał pozwolenie na przejście do zakonu braci mniejszych. Okręt, który go miał zawieźć na misję do Afryki, gnany wichrami przybił do brzegów Sycylii. Antoni udał się do Asyżu na kapitułę generalną zakonu, gdzie poznał św. Franciszka (1221). Pewien czas spędził na kontemplacji i pokucie w pustelniach apenińskich, po czym przyjąwszy święcenia kapłańskie, działał jako kaznodzieja ludowy w północnych Włoszech, od r. 1224–1227. Kazał przeciw albigensom w południowej Francji. Później wykładał teologię na uniwersytecie w Bolonii jako pierwszy profesor franciszkanin. W r. 1230 przybył do Padwy i tam stawał śmiało w obronie uciśnionych wobec tyrana Padwy, okrutnego Ezzelina. Umarł 13 czerwca 1231 r. w Arcella pod Padwą. Zwłoki sprowadzono do Padwy. Kanonizowany niespełna rok po śmierci 30 maja 1232, ogłoszony Doktorem Kościoła 1946. Antoni jest jednym z najpopularniejszych świętych, czczony jako opiekun ubogich i znalazca rzeczy zgubionych. Często przedstawiony z Dzieciątkiem Jezus na ręku według wizji, o której wspominają jego biografowie". – Biskup Karol Radoński, Święci i Błogosławieni Kościoła Katolickiego. Encyklopedia Hagiograficzna. Warszawa – Poznań – Lublin [1947], ss. 32-33. (Przyp. red. Ultra montes).
Źródło: ultramontes.pl
piątek, 1 listopada 2024
czwartek, 18 lipca 2024
Zapomniany list polskiego kapłana
Fot. Ks. Beniamin Sęktas / FB – Beniamin Sęktas |
23 maja 2024
W święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana
LIST OTWARTY POLSKIEGO KAPŁANA DO POLSKICH BISKUPÓW
Najdostojniejsi Księża Biskupi
Ja, polski kapłan pragnę wyrazić moje rozczarowanie postawą Księży Biskupów wobec Deklaracji Fiducia supplicans ogłoszonej przez Dykasterię Nauki Wiary 18 grudnia 2023 roku. Piszę te słowa w maju, miesiącu poświęconym Najświętszej Maryi Pannie, która zwracając się do świętej Elżbiety, nazywa siebie błogosławioną przez wszystkie pokolenia (Łk 1, 48). Wspominam bolesne dni, kiedy w naszej ojczyźnie był profanowany Jej wizerunek przez ludzi, którzy domagali się aprobaty państwa, narodu, a może i nawet Kościoła dla łamania przykazań Bożych. Wówczas, gdy obrażano naszą wiarę, byli i tacy, którzy malowanie barw ideologii LGBT na Jej wizerunku usprawiedliwiali prawem do ekspresji religijnej. Każdy, kto kocha Boga, nie dał się oszukać przewrotnej argumentacji, która nie dopuszcza prawa do obrony czci osób Pana Jezusa i Jego Najświętszej Matki.
O ile nieszczerość tych, których sumienia są zagłuszone trwaniem w grzechu, jest zrozumiała, o tyle niezrozumiała jest u tych, którzy mają kształtować innych w duchu Ewangelii. Postawa nieszczerości ze strony Pasterzy polskiego Kościoła ujawniła się 21 grudnia 2023 roku, kiedy to ustami rzecznika Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszka Gęsiaka zapewniano, że Deklaracja Fiducia supplicans jest tożsama w swojej treści z Notą wyjaśniającą Kongregacji Nauki Wiary z 22 lutego 2021 roku odnośnie udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci, mimo że w Nocie czytamy: „Odpowiedź na zgłoszoną wątpliwość nie wyklucza udzielania błogosławieństwa pojedynczym osobom o skłonnościach homoseksualnych, które przejawiają pragnienie życia w wierności objawionym planom Bożym, tak jak naucza Kościół, ale uznaje za niedozwoloną jakąkolwiek formę błogosławieństwa, która zmierzałaby do uznania ich związków”. Niestety prawda jest inna. Deklaracja Fiducia supplicans dopuszcza błogosławienie par w sytuacji nieregularnej i par osób tej samej płci. Mówi o tym w punkcie 39: „W celu uniknięcia jakiejkolwiek formy zamieszania lub zgorszenia, gdy o modlitwę błogosławieństwa, mimo że wyrażoną poza obrzędami przewidzianymi przez księgi liturgiczne, prosi para w sytuacji nieregularnej, błogosławieństwo to nigdy nie będzie udzielane w kontekście cywilnych obrzędów zawarcia związku lub nawet w powiązaniu z nimi. I nie w strojach, gestach i słowach właściwych dla małżeństwa. To samo dotyczy sytuacji, gdy o błogosławieństwo prosi para tej samej płci”. Zatem wspomniany punkt mówi przez zaprzeczenie również o parach uznanych formalnie przez instytucje świeckie, a nie o pojedynczych osobach podejmujących drogę nawrócenia.
W nieszczerości Rady Stałej można dostrzec strategię polegającą na uśpieniu czujności polskich katolików. W wywiadzie dla kanału „Przybądźcie Wierni” kard. Grzegorz Ryś również przekonywał, że Deklaracja Fiducia supplicans nie zezwala na błogosławienie par jednopłciowych, twierdząc, że przeczytał ją cztery razy. Kardynał utrzymywał, że błogosławieństwo, o którym mówi Deklaracja, dotyczy osób, a nie par, a pytanie o to, czy mogą prosić o nie dwie osoby, zbył apodyktycznym stwierdzeniem, że przytacza tylko to, co jest w dokumencie.
Oprócz pokrętnego rozróżnienia między parą a osobami równie kuriozalne jest rozróżnienie w samych błogosławieństwach, o które według treści Deklaracji mogą prosić pary nieregularne i homoseksualiści. Polega ono na rozróżnieniu między błogosławieństwem liturgicznym a nieliturgicznym. Deklaracja sprowadza liturgiczność błogosławieństwa do użycia przy jego udzielaniu szat i ksiąg, o czym też mówi kard. Ryś we wspomnianym wywiadzie. Jeszcze niedawno przepraszał on wszystkich, którzy poczuli się zgorszeni formą celebracji eucharystycznej na spotkaniu z młodzieżą „Arena Młodych”. Celebracja ta pomimo złamania przepisów liturgicznych była przecież ważną Mszą Świętą. Analogicznie można stwierdzić, że rozróżnianie między błogosławieństwem liturgicznym a nieliturgicznym jest jak twierdzenie, że Msza Święta na łódzkim stadionie przez nieprzestrzeganie rubryk byłaby Mszą nieliturgiczną. Błogosławieństwo udzielane przez kapłana, chociaż nie jest sakramentem, jest gestem liturgicznym. Zwrócenie się o błogosławieństwo do kapłana zawsze jest prośbą kierowaną do tego, który pełni posługę w Kościele. Nie jest on tylko bliźnim, który ma się pomodlić za drugiego. Poza tym intencja modlitwy wstawienniczej powinna być zawsze zgodna z wolą Bożą, a nie jej przeciwna przez prośbę o wsparcie we wspólnym życiu w grzechu. Chrześcijańskie błogosławieństwo wiąże się z przywoływaniem imienia Pańskiego, Trójcy Świętej i znaku krzyża. Błogosławienie par homoseksualnych ze względu na bycie przez nich takimi, a więc grzesznymi, jest łamaniem drugiego przykazania Bożego oraz szyderstwem ze Stwórcy i Odkupiciela. Nie bez znaczenia jest też zachęta zawarta w Deklaracji, by takie błogosławieństwa udzielać w sanktuariach i podczas pielgrzymek, o czym mówi punkt 28. Jest ona nawoływaniem do świętokradztwa w miejscach poświęconych Bogu.
Proponowana przez Dykasterię praktyka przez postulowanie spontanicznego charakteru może pogłębiać duchowe patologie związane z pojmowaniem religii na sposób magiczny jako metody podporządkowania sobie Boga. Autor Deklaracji, aby zabezpieczyć się przed tym zarzutem, umieścił w niej refleksję nad błogosławieństwami okazjonalnymi i ludowymi. Mowa o nich w punktach 28 i 30. Jeśli okazanie szacunku i pragnienie, by ktoś dojrzał do lepszego życia, odniesiemy do prawdziwego położenia, w którym znalazły się pary nieregularne i homoseksualiści, którym grozi wieczne potępienie, to dopiero uświadomimy sobie niegodziwość duszpasterskiej roztropności, o której mowa w punkcie 30.
Obrońcy błogosławienia pary homoseksualnej oddzielają niekiedy jej trwanie w grzechu od innych aspektów jej relacji. Twierdzą, że należy błogosławić wszystko, co pozytywne w grzesznym związku, pomimo jego grzeszności. Jest to oczywisty relatywizm. Niedopuszczalne jest także zestawianie grzechu przeciwko naturze z parami w sytuacji nieregularnej. Dotychczas Kościół towarzyszył konkubinatom i związkom cywilnym w nadziei, że po ustaniu przeszkód mogą stać się małżeństwami sakramentalnymi. Ponadto związki niesakramentalne realizują zgodnie z naturą ludzką powołanie rodzicielskie i są rodzinami. Tego nie można w żaden sposób powiedzieć o parach homoseksualnych. Proponowana praktyka błogosławienia homoseksualistów stoi w sprzeczności z nauczaniem świętego Jana Pawła II. Papież Polak zwracał uwagę na brak głębokiej więzi międzyosobowej u par homoseksualnych, w których nie jest możliwe wzajemne dopełnienie się osób na poziomie psychicznym (Przemówienie do pracowników i adwokatów Roty Rzymskiej na temat chrześcijańskiej wizji małżeństwa i miłości małżeńskiej, 21 stycznia 1999 r., nr 5). Błogosławienie przez Kościół par jednopłciowych jest negowaniem zdrowej antropologii. Skoro zgodnie z treścią Deklaracji Fiducia supplicans pary homoseksualne mogą i mają być błogosławione z tytułu bycia parami homoseksualnymi, a więc nie ze względu na to, co jest prawdziwe, dobre i po ludzku ważne w życiu i relacjach osób uznających swoją niegodność i potrzebę Bożej pomocy, to punkt 31 zawiera sprzeczność samą w sobie, czyniąc niemożliwym udzielenie takiego błogosławieństwa.
Oprócz relatywizacji pojęć w treści dokumentu zachodzi konflikt z tym, w co Kościół wierzy. Błogosławieństwo w Starym Testamencie odnosiło się do zradzania potomstwa i dziedziczenia (Rdz 27, 1-45). Nowy Testament nazywa błogosławionymi dziedziców Królestwa Bożego (Mt 5, 3-11). Święty Paweł w swoim nauczaniu wprost i dobitnie określa sprawców aktów homoseksualnych jako tych, którzy nie odziedziczą Królestwa Bożego (1 Kor 6, 9-11). Trzeci rozdział Deklaracji Fiducia supplicans jest sprzeczny z Objawieniem Bożym. Modlitwa zanoszona podczas błogosławienia pary homoseksualnej jest niezgodna z wiarą. Trwanie w stanie grzechu ciężkiego aż do śmierci powoduje wieczne potępienie. Nie można zatem błogosławić pary trwającej w grzechu ze względu na samo trwanie w grzechu. Postulat błogosławienia homoseksualistów jako współżyjących ze sobą zrywa konieczną więź, która łączy prawdy wiary, modlitwę i życie Kościoła. Deklaracja Fiducia supplicans zawiera w sobie na tyle kontrowersyjne nauczanie, że stawia pod znakiem zapytania jedność wierzących, którzy odrzucają jego treść, z tymi, którzy je przyjmują i głoszą. Deklaracja czyni Kościół wspólnotą wielu wierzeń i praktyk sprzecznych ze sobą. Taki stan Kościoła nie pozwala na urzeczywistnienie się w nim jedności, o którą modlił się nasz Zbawiciel (J 17, 20-24). Oburzający jest również trend w refleksji teologicznej i magisterialnej, który zrównuje w godności zabite dziecko nienarodzone z dyskryminowanymi homoseksualistami. Elementy tej tendencji dostrzegam w niedawno wydanej deklaracji Dignitas infinita. Takie ujmowanie rzeczywistości prowadzi do dyktatury subiektywizmu w wierze i moralności. Zrównywanie wszystkiego kosztem uczynienia nieważnym niczego jest absurdalne i przeciwne dobru dusz. Dlatego Deklaracja Fiducia supplicans oraz wszelkie fałszywe jej uzasadnienia nie mogą być przyjęte przez wierzących jako wiążące w sumieniu.
Polski Kościół ma bogate dziedzictwo rozeznawania. Dzięki udziałowi Polaków na Soborze w Konstancji potępiono nikczemność zakonu krzyżackiego. Ksiądz Paweł Włodkowic bronił praw wszystkich narodów, nie wyłączając pogańskich, do samorządności i życia w pokoju na ziemiach, które są ich własnością. Polski duch pomimo swoich słabości potrafi rozpoznać pseudochrześcijaństwo, które zamienia krzyż Chrystusa na miecz, albo i na cokolwiek, w imię ukrytych interesów i przypodobania się światu. W historii człowiek często ulegał pokusie błogosławienia grzechów, niegodziwości i zbrodni. I z tym mamy do czynienia w Fiducia supplicans. Błogosławienie par homoseksualnych wydaje się formą nowego krzyżactwa, które podobnie jak kiedyś wsparte błogosławieństwem władzy kościelnej dopuszczało się przemocy wobec pogan, dzisiaj ma być asystowaniem w prowadzeniu życia sprzecznego z zamysłem Bożym.
W momencie, kiedy dowiedziałem się o wydaniu Deklaracji, przeraziłem się. Od razu przetłumaczyłem tekst w translatorze, by samemu sprawdzić, co jest tam naprawdę napisane. Po lekturze jakby coś we mnie pękło. Odbyłem szereg rozmów z innymi kapłanami, u których zdziwienie mieszało się ze smutkiem, oburzeniem i drwiną z ducha i treści tego dokumentu. Rozmawiałem również na temat moich wątpliwości z biskupem drohiczyńskim. Spotkanie to nie rozwiało ich, a wręcz przeciwnie odkryłem, że temat ten nie jest dla niego istotny. Kiedy byłem klerykiem, dane mi było oglądać dwie kapłańskie sutanny, sutannę świętego Jana Pawła II splamioną krwią po zamachu wyeksponowaną w Krakowie i męczeńską sutannę księdza Jerzego Popiełuszki w Warszawie. Zawsze wzruszałem się, rozważając słowa świętego Maksymiliana Marii Kolbego, który stając do męczeństwa, przedstawił się słowami „Jestem polskim księdzem”. Tak ja, jak i Księża Biskupi jesteśmy duchowym potomstwem kapłanów, którzy począwszy od świętego Stanisława dali świadectwo, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 27).
Matka Najświętsza, która w Jasnogórskim Obrazie towarzyszy Waszym obradom, pragnie widzieć w Was umiłowanych uczniów jej Syna, którzy staną w obronie dzieła Stwórcy, małżeństwa i rodziny oraz Chrystusowej Oblubienicy. Dlatego zwracam się do Was z apelem, abyście tak jak inne episkopaty odrzucili Deklarację Fiducia supplicans i włączyli się w wewnątrzkościelny spór z jej tezami, broniąc objawionej prawdy Bożej i honoru polskiej sutanny.
Ks. Beniamin Sęktas
niedziela, 19 maja 2024
Ks. Marian Morawski SI: Czym jest Duch Święty w Kościele?. Kazanie na Uroczystość Zesłania Ducha Świętego
"Tom wam powiedział, u was mieszkając; lecz Pocieszyciel Duch Święty, którego
Ojciec pośle w imię moje, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko,
cokolwiek bym wam powiedział" (Jan. 14, 25-26).
Czemu dzisiejsze święto, najmilsi w Panu, obchodzi się z tak szczególnymi oznakami radości? Wierni zdobią wiosenną zielenią swe domy i ołtarze; a Kościół w swym zapale, jakoby cały świat porywając, śpiewa w Prefacji dzisiejszej: "Z wylaniem radości cały na kuli ziemskiej świat się weseli"? (Profusis gaudiis, totus in orbe terrarum mundus exsultat).
Weseli się Kościół, bo dziś obchodzi dzień, w którym życie otrzymał. Gdy Bóg tworzył człowieka, ukształcił najpierw z mułu jego ciało, i następnie, jak mówi Pismo św., "natchnął w oblicze jego dech żywota, i stał się człowiek w duszę żyjącą" (Rodz. 2, 7). W stworzeniu widać zarys odkupienia. Podobnym sposobem Bóg-Odkupiciel ulepił mistyczne ciało Kościoła z mułu ziemi, tj. z najwzgardzeńszych na świecie ludzi, z prostych i biednych rybaków; ukształcił ów przedziwny organizm, który aż do końca świata ma trwać nieskażony. A po trzech latach, ukończywszy to dzieło, tchnął weń Ducha swego – i Kościół ożył Duchem Bożym. I w tej chwili to życie Boskie objawiło się Boskimi czynami, i dało poznać światu, jaki Duch tym ciałem porusza i w tym ciele żyje. Nieprzebrane mnóstwo ludzi ze wszystkich stron świata było zgromadzone w Jeruzalem, na uroczystość żydowską w tym samym dniu przypadającą. Zdumiewają się słysząc, każdy w swym języku, mówiących Apostołów i ognistymi słowy głoszących wielkie dzieła Boskie. Wnet Apostołowie dzielą między sobą ziemię na dwanaście części, i jak aniołowie dobrej nowiny, już się rozlecieli po wszystkim świecie; już się po wszystkim świecie wiara zaszczepia i Kościół kwitnie – i już Paweł Apostoł donosi chrześcijanom w Rzymie, że wiara ich opowiadaną jest po całej ziemi (Rzym. 1, 8)
Na próżno piekło podburza cały świat przeciwko Kościołowi; na próżno mocarze ziemscy dobywają mieczy i zapalają stosy; na próżno rozum ludzki, zwodniczą nadęty filozofią, szereguje swe wywody przeciw nauce wiary; na próżno namiętności oburzają się przeciw jarzmu krzyża – Kościół wśród przeciwności i gwałtów, wśród wzgardy i męczeństw, wzrasta i rozkrzewia się – im bardziej uciskany, tym potężniejszy, im ciężej raniony, tym pełniejszy życia: bo ma w sobie pierwiastek życia nieśmiertelny: duszą Kościoła jest Duch Święty.
Ten stosunek Kościoła do Ducha Świętego jest bardzo ważnym i godnym naszego badania przedmiotem, bo w naszych czasach mało jest znany samym synom Kościoła; a tymczasem pociski niewiary są dziś głównie wymierzone przeciw temu artykułowi wiary: "Wierzę w Kościół powszechny". Uważać zatem będziemy w tym kazaniu: jaki jest ów stosunek między Duchem Świętym a Kościołem – i jakie stąd dla nas obowiązki wynikają.
Za przyczyną przeczystej Oblubienicy Ducha Świętego Maryi, którą pozdrówmy nabożnym: "Zdrowaś Maryjo".
I. Jakiż był cel Zbawiciela w ustanowieniu Kościoła? Jedynym celem, dla którego Chrystus z nieba na ten świat zstąpił, było zbawienie świata, jak to wyraża samo Jego imię Jezus tj. Zbawiciel. Ku temu celowi piastował trojaki urząd: kapłana, króla i mistrza, wyrażony w imieniu Chrystus, tj. Namaszczeniec, bo w starym Zakonie kapłanów, królów i proroków namaszczano. Był kapłanem, bo spełnił ofiarę, którą świat odkupił, i uświęcał ludzi odpuszczeniem grzechów i rozdawaniem łask Boskich: "Ty jesteś kapłanem na wieki" (Ps. 109, 4) – mówi Psalmista. Był królem, nie z tego świata wprawdzie, ale na tym świecie, bo na mocy swej najwyższej władzy stanowił prawa i kazał nimi obowiązywać wszelkie narody: "Dana mi jest wszystka władza na niebie i na ziemi; idąc tedy nauczajcie wszystkie narody... chować wszystko, com wam kolwiek przykazał" (Mt. 28, 18-20). Był mistrzem, bo opowiadał tajemnice królestwa Bożego i wskazywał drogę do żywota: "Jam jest droga i prawda i żywot" (Jan. 14, 6). Ale Zbawiciel miał tylko lat kilka te urzędy widomie na ziemi sprawować, a świat potrzebował zawsze kapłaństwa, zawsze potrzebował rządów duchownych i zawsze potrzebował nauczania o prawdzie; dlatego Pan Jezus ustanowił Kościół, któremu dał uczestnictwo w trojakim swym urzędzie. Dał mu w pewnej mierze swe kapłaństwo, aby Kościół ofiarę, raz na krzyżu spełnioną, co dzień na swych ołtarzach powtarzał, aby grzechy odpuszczał i ludzi uświęcał szafowaniem łaski w Sakramentach świętych. Dał mu swą władzę królewską, aby Kościół rządził ludzkością w rzeczach zbawienia dotyczących, aby prawa stanowił odpowiednie do tego celu i do różnych potrzeb każdego wieku. Dał mu swą władzę nauczania, aby tę prawdę Boską, którą Zbawiciel w zakątku żydowskiej ziemi opowiadał, po całym świecie głosił i wszystkie narody pod słodkie jarzmo Zbawiciela podbił: "Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelię wszemu stworzeniu" (Mk 16, 15).
II. Ale gdzież jest mądrość Twoja, o Panie? ludziom powierzasz duchowne rządy ludzkości? ludziom poruczasz nauczanie prawd zbawienia? Gdzież znajdziesz na starszych Twego Kościoła ludzi, którzy by nie byli ułomni, jak inni; którzy by nie podlegali namiętnościom i błędom, jak inni? Może kierunek, jaki nadadzą Twemu dziełu, przeciwny będzie Twoim zamiarom – a któż się temu kierunkowi podda z całego serca? Może ich nauka zboczy od prawdy, którąś opowiadał – a któż ją bezwarunkowo przyjmie? kto ujarzmi swój rozum pod słowem ludzkim? kto będzie tak wierzył w naukę przez nich głoszoną, że i krew za nią przeleje? Panie! jak się oddalisz widomie od Twych uczni, jak wstąpisz na niebiosa, Kościół Twój musi upaść, bo ludzie zawsze będą ludźmi.
Cóż na to Pan odpowiada? "Nie zostawię was sierotami" (Jan. 14, 18). Gdy odejdę, "prosić będę Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki – Ducha prawdy" (Jan. 14, 16-17); "On was wszystkiego nauczy" (Tamże, w. 26). W rzeczy samej, najmilsi w Panu, Kościół będąc tym, czym jest, mając to posłannictwo, które mu Chrystus powierzył, nie mógł być jedynie z ludzkiego materiału zbudowany. Władza nad sumieniem w rękach samych ludzi, nauka wiary samym ludziom powierzona – słowem, Kościół czysto ludzki jest to niedorzeczność. Kościół Chrystusowy, aby spełniać swe boskie posłannictwo, musi mieć w sobie Boski pierwiastek; ludzie będą ciałem Kościoła, jedni będą głową, drudzy członkami, do rozmaitych czynności przeznaczonymi, ale duszą tego ciała musi być Bóg, Duch Święty. Jak dusza ciałem włada i, niewidzialną będąc, objawia się w ciele życiem i czynami, tak ten Duch Boży musi niewidzialnie rządzić widomym Kościołem, On przezeń musi rządzić, uświęcać, nauczać ludzkość. Taki tylko Kościół da się pojąć, taki tylko Kościół jest dziełem godnym swego Założyciela, Mądrości wcielonej. Jak Chrystus jest Bogiem-człowiekiem, tak Kościół być musi Bosko-ludzkim społeczeństwem.
Tak być musiało, najmilsi w Panu, i tak jest w istocie, tak świadczy Ewangelia. Słyszeliście dopiero, że Chrystus przyrzekł dać Ducha swego Kościołowi. Posłuchajmy, na co mu tego Ducha daje? – aby w Duchu Świętym sprawował kapłaństwo: "Weźmijcie Ducha Świętego; których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone" (Jan. 20, 22-23); – aby w Duchu Świętym rządził: "Duch Święty postanowił biskupów, aby rządzili Kościół Boży" (Dz. Ap. 20, 28), czytamy w Dziejach Apostolskich; – aby w Duchu Świętym całemu światu głosił naukę Chrystusową: "Weźmiecie moc Ducha Świętego, który przyjdzie na was i będziecie mi świadkami w Jeruzalem i we wszystkiej żydowskiej ziemi i w Samarii i aż na kraj ziemi" (Dz. Ap. 1, 8). W Duchu Świętym nauczać, mieć Ducha Prawdy, znaczy prawdę przy pomocy Ducha Świętego zachowywać i głosić bez błędu, nieomylnie, taką jaką im Chrystus przekazał: "Gdy zaś przyjdzie on Duch Prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy" (Jan. 16, 13).
Gdyby Kościół nie był nieomylnym w nauczaniu prawdy wiary, na cóżby mu Chrystus dał Ducha Prawdy? Gdyby Kościół nie był nieomylnym, mogłoby piekło przywieść go do zboczenia od nauki Chrystusowej, a tym samym strącić go z tej podwaliny wiary, na której stoi. A przecież Chrystus powiada, że "bramy piekielne nie zwyciężą go" (Mt. 16, 18). Gdyby Kościół nie był nieomylny, to nie tylko nierozsądną, ale niemożliwą byłaby wiara, niezachwianie oparta na jego nauce; Chrystus by nie mógł nas obowiązać do takiego sposobu wierzenia. A przecież Chrystus mówi: "Nauczajcie wszystkie narody" (Mt. 28, 19); "kto nie uwierzy, będzie potępion" (Mk 16, 16) – i zarazem ręczy za naukę Kościoła: "Kto was słucha, mnie słucha" (Łk. 10, 16). Jednym słowem, Duch Święty dany jest Kościołowi, aby nim we wszystkim co do zbawienia należy kierował, jak świadczy dzisiejsza Ewangelia: "Pocieszyciel Duch Święty, którego Ojciec pośle w imię moje, On was wszystkiego nauczy". A dany jest nie tylko Apostołom, lecz w ich osobie wszystkim ich następcom; bo wyraźnie mówi Pan, że ten Duch Prawdy zostanie z nimi "na wieki" (Jan. 14, 16).
III. Lecz jak mamy rozumieć to działanie Ducha Świętego w Kościele? Czy papież i biskupi, ile razy nauczają, ile razy prawa stanowią, mają szczególne objawienie? Czy Duch Święty mówi przez nich, jak niegdyś przez Proroków przemawiał?
Taką naukę o działaniu Ducha Świętego chcieliby w nas wmówić nieprzyjaciele Kościoła; tak ją przedstawiają nieświadomym, aby wydrwić Kościół Boży. Ale taką nie jest nauka Kościoła. Objawienia w właściwym znaczeniu Kościół sobie nie przypisuje, ale czuwanie nad sobą Ducha Świętego, zwane "asystencją". Różnica między natchnieniem a asystencją jest, że w natchnieniu Duch Święty niejako bezpośrednio, cudownym i nadzwyczajnym sposobem, objawia człowiekowi tajemnice Boże; w asystencji zaś działanie Boskie ukrywa się za ludzkimi środkami, których człowiek używać musi, ale którymi Duch Święty kieruje, aby niepochybnie do prawdy doprowadziły. Papież, gdy ma jako namiestnik Chrystusowy przemówić, biskupi, gdy mają na soborze zagadnienia jakie rozstrzygnąć, nie czekają objawienia Ducha Świętego, ale muszą ludzkimi sposobami prawdy szukać, muszą zastanawiać się, radzić się, badać Pismo św. i podania kościelne; a gdy to czynią, Duch Święty, według najpewniejszej obietnicy Zbawiciela, czuwa nad nimi i tak kieruje ich roztropnością i ludzkimi środkami, których używają, że ostatni wynik ich badań i rozpraw, na który się godzą, nie może być błędem, z nauką Chrystusa niezgodnym – i chociaż jest płodem ludzkich rozumów, jest też zarazem dziełem Ducha Świętego: "Zdało się Duchowi Świętemu i nam" (Dz. Ap. 15, 28) – taki był wstęp orzeczeń soboru Apostolskiego w Jeruzalem.
Ten dogmat, iż Duch Święty jest w Kościele, kieruje jego nauką i rządami, i dopuścić nie może, aby Kościół powszechny w swych zbiorowych czyli społecznych czynach zbłądził, ten dogmat mówię, był zawsze podwaliną wiary katolickiej, ten dogmat jest cechą katolickiego Kościoła, głównie odróżniającą go od protestantyzmu i wszelkich sekt kacerskich, gdzie nie znają władzy uczącej i każdy wedle swej głowy wierzy. Ten dogmat sprawia tę jedność wiary, której żadna inna religia mieć nie może, boć jest własnością jedynej prawdziwej religii – jedność taką, że wszystkie wieki i wszystkie narody jedno i to samo wierzą, i za te same prawdy krew przelewają dzisiaj misjonarze w Chinach i Korei i bracia nasi od schizmy prześladowani, za które ją przelewali w pierwszych trzech wiekach męczennicy rzymscy i kartagińscy.
Dlatego też za tym dogmatem najgorliwiej obstawali dawni Ojcowie Kościoła i wszyscy obrońcy wiary. "Ktokolwiek – mówi św. Wincenty z Lerynu w V wieku – ktokolwiek gardzi zgodnym w Chrystusie zdaniem Pasterzy Kościoła, ten nie na człowieka, lecz na Boga wzgardę miota" (Commonitorium). Słuchajmy, jak wielki nauczyciel Francji Ireneusz św., w II już wieku o tym dogmacie pisze: "Wiarę zachowujemy, którąśmy od Kościoła otrzymali. W Kościele bowiem jest dar Boży, jako dusza ożywiająca ciało, z której wszystkie członki życie czerpią; jest uczestnictwo Chrystusa tj. Duch Święty: zadatek nieskazitelności i utwierdzenie wiary naszej i szczebel wstępowania do Boga. W Kościele bowiem, mówi Pismo, dał Bóg apostołów, proroków, mistrzów i wszystkie inne czynności Ducha Świętego – tego Ducha, w którym nie mają uczestnictwa ci wszyscy, co nie należą do Kościoła, lecz sami się pozbawiają żywota, przez błędne mniemania i najgorsze postępki. Gdzie bowiem Kościół, tam i Duch Boży; a gdzie Duch Boży, tam Kościół i wszelka łaska; Duch zaś jest prawdą. Którzy się oddalają od Kościoła i u piersi matki nie karmią się na żywot, ci się też od prawdy oddalają i kopią sobie cysterny, cysterny rozwalone; albowiem nie są na jednej opoce oparci, ale na piasku z mnogich kamyków złożonym" (Adversus haereses).
IV. Taka jest najmilsi, wiara katolicka. Cóż stąd za wniosek? Że kto ją odrzuci, ten nie jest katolikiem; kto nie uznaje w Kościele powagi Boskiej, ten nie jest w tym Kościele, który ma Ducha Prawdy; ten może być lutrem, ale katolikiem nie jest. Katolik nie może przeciwstawiać Kościoła Bogu, prawdy Bożej nauce kościelnej; nie może mówić: Boga czczę, a o Kościół nie dbam; w Boga wierzę, ale ludziom nie mogę się poddawać; nie chcę słyszeć o postach, o nabożeństwach w kościele i podobnych papieża wymysłach! – Boże! jak często takie mowy słyszeć się dają w naszym katolickim kraju! Nie ludziom te mowy się sprzeciwiają, ale Duchowi Świętemu, który jest duszą Kościoła. Nie chcecie słuchać Kościoła? nie Kościół was wyklina, ale sam Zbawiciel wykreśla was z liczby chrześcijan i każe was za wyklętych poczytać: "Jeśliby kto Kościoła nie usłuchał" – mówi uroczyście u Mateusza św. – "niech będzie jako poganin i celnik" (Mt. 18, 17).
My, najmilsi w Panu! poddawajmy umysł nasz Kościołowi św., wierząc niezachwianie w naukę wiary, którą nam przekazuje; z uszanowaniem, nie zaś z krytyką przyjmując prawa, jakie nam nakłada. Nie ludziom mamy rozum poddawać, bo to jest upodleniem (tak się upadlają ci, co wierzą w pierwszego lepszego samozwańca, który w zgodną z ich namiętnościami strunę uderzy); ale Duchowi Świętemu się poddajemy – co jest uszlachetnieniem i wywyższeniem ludzkiego rozumu.
Poddajmy też, najmilsi, serce nasze Kościołowi, kochając tę oblubienicę Chrystusową, którą On tak dalece umiłował, jak mówi Paweł św., że wydał samego siebie zań, aby ją poświęcił (Efez. 5, 25. 26). Kochajmy jego naukę, jego sakramenta, jego hierarchię, jego prawa – wszystko, co do niego należy, bo to wszystko krwią Zbawiciela namaszczone, to wszystko Jego łzami się promieni, w tym wszystkim wionie Duch Boży.
Umiejmy odróżnić ułomności ludzkie, znajdujące się w Kościele, od tego, co należy do Kościoła, co stanowi Kościół, jeśli sam Oblubieniec te cienie do czasu znosi, jakżeby nas grzeszników miały one odrażać? Ściskajmy tę Matkę oboma ramiony: bo czasy są złe, burzliwe; kto nie jest silnie przywiązany, tego łatwo burza oderwie. Niestety, ileż to dziś smutnych przykładów! A gdy porzucimy Kościół, gdzież pójdziemy drugiej matki szukać? Czyż na bezdroża sekt protestanckich pójdziemy? czy w racjonalizmu pustynie? czy w bagna materializmu?... Boże uchowaj!
O Duchu Święty! za Twoją łaską jesteśmy członkami mistycznego ciała, którego Ty duszą jesteś. Spajaj nas silnie z tym ciałem, abyśmy na zawsze w nim wytrwali. Ożywiaj nas życiem, którym to ciało żyje, abyśmy w Kościele zostając, nie byli martwymi członkami. Daj, abyśmy Cię czcili, czcząc Twój Kościół; abyśmy Cię słuchali, posłuszeństwo oddając Twemu Kościołowi; abyśmy Cię miłowali, kochając Twój Kościół, i tą wiernością i miłością ku Kościołowi wojującemu zasłużyli na przyjęcie do Kościoła triumfującego, który chwali Cię z Ojcem i Synem po wszystkie wieki. Amen.
Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 52-59.
Za: ultramontes.pl
poniedziałek, 1 kwietnia 2024
Bp Władysław Krynicki - Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku. Poniedziałek Wielkanocny
Trzy ważne i pełne pociechy prawdy poznajemy z rozważania dzisiejszej Ewangelii. Pierwszą, że Pan Jezus ukrzyżowany przez swe zmartwychwstanie wszedł do chwały Boga Ojca swego. Drugą, że dopełniwszy w ten sposób naszego usprawiedliwienia, wyzwala nas od smutku i udręczenia duszy, a wlewa do serc naszych prawdziwą radość i święte wesele. Trzecią wreszcie, że Boski Pan nasz chętnie się zbliża do tych, którzy Go usilnie o to proszą i radzi Go u siebie zatrzymują. Nad tymi trzema prawdami zastanówmy się pokrótce ku własnemu zbudowaniu.
A naprzód przypomnijmy sobie, co Chrystus Pan mówi do uczniów, idących do Emaus: Azali nie było potrzeba, aby to był wycierpiał Chrystus i tak wszedł do chwały swojej? Trzeba było, aby ucierpiał dla odkupienia naszego, a po sromotnej śmierci na krzyżu aby zmartwychwstał własną mocą swoją i wstąpił do nieba i okazał, że jak w ręku Jego było wyzwolenie nas od grzechu i czarta i piekła, tak również w ręku Jego jest dokonanie naszego zbawienia i domieszczenie nas tam, gdzie On zmartwychwstały króluje po prawicy Ojca swego niebieskiego. Zanim jednak wszedł do chwały sobie należnej, wprzód cierpiał Zbawiciel nasz. Więc i ty, chrześcijaninie katoliku, nie mniemaj, żebyś i tu i tam miał dóbr wszelkich zażywać, żebyś i tu ciału i tam duszy miał wygodzić, żebyś na tym świecie miał być pierwszym, na tamtym chwalebnym. Albowiem kto nie ucierpi z Chrystusem, nie będzie uwielbion z Chrystusem. Cierpiał wprawdzie za ciebie Pan Jezus, ale chce, byś i ty cierpiał. Zostawił ci swój przykład, abyś Go naśladował. Bo jeśli wespół cierpimy, wespół też z Nim uwielbieni będziemy. Jeśli kto chce za mną iść, woła Zbawiciel, niech weźmie krzyż swój, a naśladuje mię (Mt. XVI, 24). Co zaś znaczy krzyż swój nosić, uczy tego Paweł św. Apostoł, gdy mówi: Którzy są Chrystusowi, ciało swoje ukrzyżowali z namiętnościami i pożądliwościami (Gal. V, 24). Ten więc krzyż swój nosi, kto poskramia i umartwia samego siebie w żądzach swoich, w zmysłach swoich, w ciele swoim, przez posty, powściągliwość, modlitwy i inne dobre uczynki; kto cierpliwie znosi krzywdy od ludzi, nie dba o chwałę świata tego, pilnie we wszystkim spełnia wolę Bożą. Ta jest droga krzyżowa każdego wiernego chrześcijanina, ten jest prosty a pewny gościniec do nieba.
Druga prawda, którą nam dzisiejsza Ewangelia przypomina, jest, że Zbawiciel, dopełniwszy zmartwychwstaniem swoim naszego usprawiedliwienia, uwalnia nas od smutku i udręczenia duszy, a natomiast napełnia serca radością świętą. Okazuje się to na owych uczniach, idących do Emaus. Bo zanim się do nich Pan Jezus przybliżył, smutni byli, a znać było ten smutek i strapienie serca w całej ich postawie. Lecz skoro On się do ich towarzystwa przyłączył i wdał się z nimi w świętą rozmowę, chociaż Go jeszcze nie poznali, jednak serca ich coraz się bardziej zapalały, smutku coraz więcej ubywało, a natomiast przybywało wesela i dobrej nadziei; na ostatek gdy się im dał poznać Jezus zmartwychwstały, takim z tego powodu byli napełnieni weselem, iż zapomniawszy swego serdecznego smutku, co prędzej wrócili do Jerozolimy, bo się Go tam znowu spodziewali oglądać. Ta jest właśnie moc, ten skutek i pożytek Pańskiego zmartwychwstania, że nas uwesela. Albowiem, gdy nas grzechy nasze dręczyły, smutni byliśmy, a bojaźń sądów Bożych nas przejmowała; ale gdyśmy, wielkanocną spowiedź odprawiwszy, pozbyli się jarzma nieprawości i obawy kary wiecznej, gdyśmy przez zasługę niewinnej męki Jezusowej i przez moc zmartwychwstania Jego powrócili do łaski Bożej i otrzymali usprawiedliwienie, gdyśmy doczekali tej uroczystości wielkanocnej i wspomnieli sobie, że Ojciec niebieski, który Jezusa wskrzesił z martwych, i nas też kiedyś według łaskawej a niezawodnej obietnicy swojej wskrzesi do wiecznego i chwalebnego żywota: wówczas i nam się jasno robiło i robi na duszy i łatwiej nam dźwigać brzemię tego życia i weselić się nawet w utrapieniach, od których nikt z nas, póki żyje, wolnym być nie może.
Trzecią wreszcie naukę z dzisiejszej Ewangelii weźmy o tym, co czynić, aby i z nami był Pan Jezus. Okazują nam to własnym przykładem owi dwaj uczniowie. Bo czytamy, że szli pospołu, więc w zgodzie braterskiej. A chociaż byli w drodze dla załatwienia spraw swoich, przecież o rzeczach pobożnych rozmawiali, a mianowicie o tym, co się natenczas stało w Jerozolimie, więc o męce Pana swego. Potem zaś, gdy im Chrystus, przyłączywszy się do nich, Pismo święte wykładał, bardzo pilnie tego słuchali, a w końcu prośbami Go przymusili, aby do nich wstąpił i gościnę u nich przyjął. Gdy zaś Go poznali, zaraz wrócili do Jerozolimy i innym uczniom Pańskim opowiedzieli wielkie wesele swoje. Również i o innych Apostołach czytamy, że cały ów dzień o niczym innym nie myśleli ani mówili, jedno o Chrystusie, a komu z nich objawił się Jezus zmartwychwstały, ten natychmiast innym opowiadał radosną nowinę. Taką była owa pamiętna Wielkanoc świętych uczniów Pana. – Naucz się stąd, chrześcijaninie katoliku, jaką ma być i twoja Wielkanoc, uroczysta pamiątka zmartwychwstania Pańskiego. Nie na tym ona zależy, abyś się najadł i napił i obficie sobie długi post powetował, ale raczej abyś ją Panu Bogu i gorącemu nabożeństwu poświęcił, abyś przez dłuższą modlitwę, a jeśli możesz, i przez Komunię świętą, Jezusa w gościnę do serca twego zaprosił, abyś jakiego głodnego biedaka nakarmił, bo wówczas jakby samego Jezusa karmisz i częstujesz; abyś o Nim co komu ze zbudowaniem powiedział, jeśli potrafisz. Tak czyniąc, wielkiego wesela i błogosławieństwa dostąpisz i Pana swego do siebie sprowadzisz. A choć Go okiem ciała nie ujrzysz, to przecież ukaże się On przez wiarę oku serca twego. Nie ujrzysz Go pewnie, jak ujrzała Maria Magdalena, jak ujrzały inne niewiasty święte, jak ujrzał Go Piotr św. Apostoł, jak Go oglądali ci dwaj uczniowie w drodze do Emaus, a potem inni Apostołowie zebrani bez Tomasza i powtórnie z Tomaszem; nie ujrzysz Go, jako siedmiu uczniów nad morzem Tyberiadzkim, gdy ryby łowili; ani jako owych pięciuset w Galilei, ani jako Jakub św., ani wreszcie jako świadkowie Jego wniebowstąpienia; ale bądź tego pewny, że ci się da znaleźć w każdym smutku i utrapieniu swoim; będziesz Go czuł w twym sercu i w świadectwie czystego sumienia i nie będzie ci ciężka ani długa droga pielgrzymowania twego do nieba. Owszem, gdy przyjdzie wieczór twego życia, On cię nie opuści, przyjdzie do ciebie i pocieszy cię i posili żywym Chlebem Ciała swego i przeprowadzi do niebieskiej Jerozolimy.
Jest nadto inna rzecz godna uwagi w dzisiejszej Ewangelii, mianowicie, że gdy Jezus siedział z owymi dwoma uczniami u stołu w Emaus, wziął chleb, błogosławił, łamał i podawał im. Wszyscy Ojcowie święci i Nauczyciele Kościoła od najdawniejszych czasów nauczają, że "łamanie chleba" na zebraniach pierwszych chrześcijan znaczyło to samo co przyjmowanie Komunii św. pod postacią chleba. Pierwsi bowiem wyznawcy Chrystusowi mogli byli przyjmować Zbawiciela albo pod jedną postacią chleba, jak o tym czytamy w Dziejach Apostolskich, albo pod obydwiema postaciami, gdyż i Chrystus Pan niekiedy mówił o samym tylko pożywaniu Ciała swego, a niekiedy znowu i o piciu Krwi swojej (Jan, rozdz. VI) i wyraźnego pod tym względem przykazania nie zostawił, wyjąwszy powinności biskupów i kapłanów, następców apostolskich, gdy Najświętszą Ofiarę sprawują, aby pod obiema postaciami pożywali Pana Jezusa. Do Apostołów bowiem tylko powiedział: pijcie z tego wszyscy. Później dopiero Kościół nasz św. rozporządził, aby wierni, a także i kapłani nie odprawiający Mszy św., a pragnący komunikować, pod jedną tylko postacią chleba przyjmowali Najświętszy Sakrament, a uczynił to także dlatego, aby uniknąć rozlania Krwi Najświętszej, o co nietrudno przy wielkiej liczbie komunikujących. Przy tym w niektórych krajach niełatwo jest o czyste wino w takiej ilości, jaka była potrzebna dla tylu wiernych. Z tego powodu posłuszni rozkazowi Kościoła, czynimy jako nam polecił, wierząc, że Chrystus i cały i żywy jest pod każdą z osobna postacią. Obyśmy Go tylko zawsze z głęboką pokorą i gorącą miłością do serc naszych przyjmowali.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 133-137.
Za: ultramontes.pl
Printfriendly
POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.