_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

sobota, 18 października 2025

Tradycyjni Redemptoryści z Papa Stronsay zrywają z "synodalnym Kościołem"

 

Synowie Najświętszego Odkupiciela, tradycyjna wspólnota katolicka z siedzibą w Papa Stronsay w Szkocji, po swojej Kapitule Generalnej wydali list otwarty „do katolickich biskupów, księży, zakonników i wiernych” w którym zadeklarowali, że zrywają z wspólnotę wiary z tym co nazywają "nowym, synodalnym Kościołem."

Zakon znany jest jako Redemptoryści z Papa Stronsay w Szkocji. „Papa Stronsay” oznacza „Wyspę Kapłańską Stronsay”. Wspólnota jest właścicielem szkockiej wyspy i wiedzie tam surowe życie w tym odległym miejscu. Wspólnota została założona przez o. Michaela Mary Sima w 1987 roku pod auspicjami arcybiskupa Marcela Lefebvre’a i Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X, za namową kardynała Édouarda Gagnona. W 2007 roku zakon rozszerzył swoją działalność i założył nową fundację w Christchurch w Nowej Zelandii. Proces pojednania z Watykanem rozpoczął się w 2008 roku za pontyfikatu papieża Benedykta XVI, a w 2012 roku wspólnota opuściła FSSPX, aby stać się instytutem kleryckim w diecezji Aberdeen w Szkocji. W lipcu 2024 roku biskup Michael Gielen nakazał redemptorystom opuszczenie diecezji Christchurch w ciągu 24 godzin. Wspólnota zaprzeczyła oskarżeniom wysuniętym przez Gielena i podjęła kroki kanoniczne przeciwko nakazowi eksmisji. Po latach trudności z diecezją Christchurch, wspólnota przegrała ostateczną apelację w Watykanie w 2025 roku i otrzymała zakaz pozostania w Nowej Zelandii.

Na zakończenie obecnej Kapituły Generalnej, 16 października, redemptoryści stwierdzili w liście otwartym, że „pogodzenie wiary naszych Ojców z nową religią promowaną przez współczesny Kościół nie jest już możliwe”. „Doszliśmy do bolesnego przekonania, że ​​instytucja, która obecnie zajmuje struktury Kościoła katolickiego, odeszła od wiary Ojców”. List potępia „Kościół posoborowy” i jego „drogę synodalną” za „błędy w doktrynie, liturgii i nauczaniu moralnym”.

W liście otwartym nie sprecyzowano, czy zamierzają powrócić do współpracy z Bractwem Świętego Piusa X, czy też obrać inną drogę. Oświadczenie znajdują się poniżej.

ZGROMADZENIE SYNÓW NAJŚWIĘTSZEGO ODKUPICIELA

REDEMPTORYSTÓW ZAALPEJSKICH

List otwarty do biskupów katolickich, kapłanów, zakonników i wiernych

Kapituły Generalnej Zgromadzenia

Synów Najświętszego Odkupiciela,

która odbyła się w Papa Stronsay w Szkocji.

3 października we wspomnienie liturgiczne Św. Teresy od Dzieciątka Jezus, 


 16 października 2025 r.

Wspomnienie liturgiczne Św. Gerard Majella,

Drodzy Wierni,

Żyj Jezusem, naszą miłością i Maryją, naszą nadzieją!

Piszę do Was z ciężkim sercem i wielkim smutkiem. Łączy nas wielka miłość do naszej Matki Świętej, Kościoła katolickiego i Oblubienicy Jezusa Chrystusa, za którą męczennicy przelali krew, a święci oddali życie. To właśnie ta miłość zmusza nas do wyrażenia prawdy trudnej, choć istotnej. (Łk 12, 4-9)

Podobnie jak Wy, my również przez wiele lat żywiliśmy wielką nadzieję. Wierzyliśmy, że możliwe jest życie jako wierne dzieci Tradycji w strukturach współczesnego Kościoła. Wierzyliśmy, że stare i piękne tradycje naszej Wiary, a zwłaszcza Msza łacińska wszech czasów, zostaną nam należnie zwrócone. To dawało nam nadzieję, zwłaszcza w czasach Benedykta XVI. Z ufnością oczekiwaliśmy, że będziemy mogli swobodnie praktykować Wiarę naszych Ojców w Kościele. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo się myliliśmy!

Po latach prób i doświadczeń doszliśmy do niefortunnego wniosku, że Tradycyjna Wiara Katolicka, Wiara wszystkich czasów i wiara świętych, jest nie do pogodzenia z nowym, współczesnym Kościołem, owocem Soboru Watykańskiego II. Po prostu nie mogą one współistnieć w jednym ciele.

Ponieważ głęboko cenimy i szanujemy tradycyjną mszę łacińską i nie możemy porzucić Mszy Świętej i świętych, ten nowy Kościół nas nie chce. Z powodu naszej wierności byliśmy uważani za upartych, trudnych i buntowniczych; nękanych i okłamywanych w niekończącej się goryczy.

Ten list apeluje do wszystkich, którzy czują, że w Kościele dzieje się coś bardzo złego lub którzy uważają, że nowy Kościół i niezmienna Wiara mogą pokojowo współistnieć. Niestety! Pozwólcie nam przedstawić smutną prawdę, że nasze doświadczenie wyraźnie pokazuje, że jest to niemożliwe. Z pewnością ten nowy Kościół zaszokowałby wszystkich świętych papieży, którzy wielokrotnie deklarowali, że indyferentyzm religijny jest wielkim złem, absolutnie niezgodnym z wiarą katolicką.

Mówimy wam, nie będziemy współwinni milczenia w tym ciągłym niszczeniu Kościoła. Musimy kiedyś przemówić, a jaki lepszy moment niż teraz? Po 17 latach jako wspólnota w strukturach Kościoła jesteśmy nieustannie izolowani i nękani. Zwłaszcza w ostatnich latach biskup Christchurch uczynił nas niczym śmieci i szumowiny ziemi. Licznymi dekretami i odwołaniem się do Rzymu usiłował wydalić naszych mnichów z diecezji. Chce, aby piętnaście lokalnych powołań zostało na zawsze wygnanych z dala od rodzin i ojczyzny. Mówimy wam teraz, wyższy obowiązek tego zabrania. Dopóki jest choć jedna dusza, która prosi nas o Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej, sakramenty lub pomoc duchową, z Bożą łaską nie opuścimy jej. Dobry Pasterz wzywa nas, abyśmy oddali życie za Jego owce i trzymali głodnego wilka na dystans. Jest to nasz obowiązek w miłości, w teologii i w prawie kanonicznym.

Dlaczego? Ponieważ łańcuch dowodzenia został zerwany. Władza w Kościele jest służebna (służenie Panu naszemu), a nie absolutna (robienie, co jej się podoba): wiąże nas, ponieważ sama jest związana z Chrystusem, z depozytem Wiary, z nieustającym Magisterium. Kiedy przełożony odstępuje od własnego posłuszeństwa Chrystusowi Królowi, jego rozkaz nie jest już ramieniem Chrystusa, ale gestem człowieka. (ST, IIa IIæ, q. 104, a. 5) Ci duchowni nie są posłuszni Bogu. A potem, roztrzaskawszy łańcuch Bożego przykazania, próbują powoływać się na religijne posłuszeństwo w sprawach, które wyczerpują Kościół i zabierają Mszę Świętą. Tolle Missam, Tolle Ecclesiam – Zabierz Mszę, zniszczysz Kościół (Luter). Nie! Musimy być posłuszni Bogu przed Człowiekiem.

Dlatego też, trzymając się z całą mocą i stanowczością naszej głębokiej komunii z naszą Świętą Matką Kościołem, nasz obowiązek przed Panem naszym Jezusem Chrystusem i wobec dusz wymaga, aby:

  • Odrzucić Amoris Laetitia zezwalającą na Komunię Świętą parom żyjącym w grzechu.
  • Odrzucić prześladowanie Mszy Świętej i katolików przez Traditionis Custodes
  • Odrzucić Fiducia Supplicans zezwalające na błogosławieństwo parom jednopłciowym.
  • Odrzucić „Dokument o Ludzkim Braterstwie” stwierdzający, że Bóg chce wszystkich religii.
  • Odrzucić fałszywą teologię „kościołów siostrzanych” i „częściowej komunii”.
  • Odrzucić fałszywych pasterzy, którzy triumfalnie przeprowadzili procesję bożka Pachamamy w Bazylice św. Piotra.
  • Odrzucić Franciszka przepraszającego za bohaterskiego katolika, który wrzucił tego bożka do Tybru.
  • Odrzucić plagę religijnej obojętności w Nowej Zelandii i w całym Kościele.
  • Odrzucić działania biskupów Nowej Zelandii polegające na zamykaniu kościołów i odmawianiu sakramentów w tchórzliwym poddaniu się uciskowi Covid-19.
  • Odrzucić biskupa Christchurch, który pozwolił aby jego głowę posypał popiołem w Środę Popielcową anglikański biskup Christchurch.
  • Odrzucić zepsucie dzieci i zgorszenie wyrządzane niewinnym poprzez niegodziwe programy katechetyczne.
  • Odrzucić nauczanie Franciszka, że ​​wszystkie religie są jak różne języki, i pytanie: „Czy mój Bóg jest ważniejszy od twojego?”.
  • Odrzucić milczenie tych biskupów, którzy nie sprzeciwili się tej zdradzie Wiary.
  • Odrzucić Kościół Synodalny jako odrębny od ustanowionego przez Boga Kościoła Katolickiego.
  • Odrzucić ciągłe niszczenie i upokarzanie naszej Świętej Matki, Kościoła.
  • Odrzucić tych, którzy atakują lub podważają Kościół w jego dogmatach, moralności, sakramentach lub dyscyplinie, wprowadzając nowy kult człowieka.

Do wszystkich, którzy to czytają: Jak długo jeszcze będzie trwał ten nonsens?

Bez względu na cenę, jaką będziemy musieli za to zapłacić, musimy wraz z Apostołem powiedzieć: Anatema!

„Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!” (Gal. 1:8-9).

Nie milczcie! Brońcie wiary naszych Ojców!

Jeżeli nawet wszystkie narody, które mieszkają w państwie podległym królewskiej władzy, na znak posłuszeństwa swemu królowi odstąpiły od kultu swych ojców i zgodziły się na jego nakazy, to jednak ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali zgodnie z przymierzem, które zawarli nasi ojcowie. ” (1 Mch 2:19-20)

„Wręcz przeciwnie, napisano (Dz 5,29): Powinniśmy być bardziej posłuszni Bogu niż ludziom. Niekiedy bowiem nakazy przełożonego są sprzeczne z Bogiem. Dlatego nie należy we wszystkim słuchać przełożonych”. Św. Tomasz z Akwinu (ST, IIa IIæ, q. 104, a. 5)

Oczekuj Dominum, Viriliter Age et Confortetur cor tuum.

Ufaj Panu, bądź mężny, niech się twe serce umocni, ufaj Panu!. (Ps 26:14)

Gaude, Maria Virgo… Raduj się, Panno Maryjo, bo Ty jedna zniszczyłaś wszystkie herezje na całym świecie.

Podpisy:

O. Michael Mary. F.SS.R.

Ks. Anthony Mary, F.SS.R.

Br. Nikodem Mary, F.SS.R.

Br. Paul Mary, F.SS.R.

Br. Dominic Mary, F.SS.R.

O. Magdala Maria, F.SS.R.

O. Martin Mary, F.SS.R.

Br. Xavier Maria, F.SS.R.

Br Alfonso Maria, F.SS.R.

O. Seelos Maria, F.SS.R.

O. Celestyn Maria, F.SS.R.

Br. Raphael Maria, F.SS.R.

Br Maksymilian Maria, F.SS.R.

Br Charles-Marie, F.SS.R.

Br Damasus Maria, F.SS.R.

Br Bogumił Maria, F.SS.R.

Br Francisco Maria, F.SS.R.

Br Ernest Maria, F.SS.R.

Br. Hiacynt Maria, F.SS.R.

Br. Gabriel Maria, F.SS.R.

Br Dysmas

Br George Marie

Brat Ignacy Maria

Br. Alojzy Maria

Brat Zacheusz Maria

Brat Gerardo

Br William


niedziela, 15 czerwca 2025

Chorał gregoriański na Uroczystość Trójcy Przenajświętszej

 

Chorał gregoriański o Trójcy Przenajświętszej. Msza święta i Nieszpory o Trójcy Przenajświętszej w wykonaniu Scholi Liturgicznej kleryków Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Paulinów w Krakowie.


niedziela, 27 kwietnia 2025

WAŻNE: Profesor Seifert popiera abp Vigano i wzywa do rozpatrzenia przed konklawe oskarżenia o herezję wobec papieża Franciszka

 


List otwarty

Profesora dr hab. filozofii Josefa Marii Seiferta
Kartäuserstraße 16/6
3292 Gaming, N.Ö.
Austria

Gaming, 24 kwietnia 2025 r.

Do Jego Eminencji Kardynała Dziekana Gian Battisty Re

List otwarty o potrzebie zbadania przed następnym konklawe formalnego oskarżenia o herezję wysuniętego przez Arcybiskupa Viganò (i popartego przez wielu wybitnych teologów, prawników i filozofów na całym świecie) przeciwko Papieżowi Franciszkowi

Wasza Eminencja, drogi Kardynale Dziekanie Giovanni Battista Re,

Najserdeczniejsze pozdrowienia w Chrystusie. Zwracam się do Ciebie, drogi i wielce szanowny Kardynale Dziekanie Re, ponieważ tylko Ty posiadasz teraz władzę, aby pozwolić na przeprowadzenie dochodzenia w sprawie oskarżenia o herezję wysuniętego przeciwko Papieżowi Franciszkowi, przed nadchodzącym konklawe.

Do czasu wyboru następnego Papieża sprawujesz najwyższą władzę w Kościele Katolickim, zaprosisz, w jedności z kardynałem kardynałem Kevinem Josephem Farrellem, wykwalifikowanych kardynałów z całego świata poniżej 80 roku życia, aby wybrali nowego Papieża i mogli ustalić datę następnego Konklawe.

Czynię mój list do Ciebie otwartym z powodu krótkiego czasu, który pozostał na rozstrzygnięcie kwestii o wyjątkowej wadze i pilności.

Odkryłem poprzez tekst J'accuse of... arcybiskupa Viganò dwa – uroczyste dokumenty Stolicy Apostolskiej z ich deklaracją ważności po wsze czasy – prawdopodobnie dogmatyczne i z pewnością najbardziej autorytatywne dokumenty papieskie w sprawie „heretyckich biskupów, kardynałów i papieży” autorstwa papieża Pawła IV i św. Piusa V.

Teksty te wydają mi się mieć najwyższe znaczenie dla Kościoła w chwili obecnej.

Uroczyście domagają się, aby Kościół przystąpił do zbadania oskarżeń o herezję papieską.

Samo ekskomunikowanie arcybiskupa, ponieważ działał on dokładnie tak, jak wybitny i święty papież zażądał uroczyście, aby działać w obliczu papieża, który trzymał się herezji przed, w trakcie i po wyborze na papieża, jest, moim zdaniem, poważnie błędne i niesprawiedliwe. Te zarzuty powinny zostać najpierw zbadane, a jeśli są prawdziwe, absolutnie żadna kara nie jest właściwa za ich wysunięcie.

Myślę, że Kościół jest winien ekskomunikowanemu arcybiskupowi i co najmniej czterem innym osobom ekskomunikowanym z tego samego powodu, dwóm papieżom i wiernym, aby odpowiedzieć na stanowcze naleganie papieża Pawła IV, że papież, który wyznaje herezję, nie jest już papieżem i nie może żądać żadnego posłuszeństwa, tak jak powiedział arcybiskup Viganò, że niewłaściwość jakiejkolwiek władzy osądzającej papieża nie dotyczy heretyckiego papieża, który po prostu uzurpuje sobie Stolicę Piotrową, ale z racji swojej herezji nie jest prawdziwym papieżem i ma mniejszy autorytet w Kościele niż jakikolwiek prawowierny kardynał lub biskup.

Kluczowe znaczenie zlecenia i przeprowadzenia tego dochodzenia przed zwołaniem następnego Konklawe, polega na tym:

Wynik następnego wyboru papieża zależy w dużej mierze od wyniku tego dochodzenia, ponieważ św. Pius V i papież Paweł IV orzekają, że wszystkie nominacje kardynałów dokonane przez heretyckiego papieża są nieważne. Tak więc, jeśli oskarżenie o herezję przed wyborem papieża Franciszka, w trakcie i po nim okaże się słuszne, dwie trzecie obecnego kolegium kardynałów zostanie wykluczone z udziału w Konklawe. Dlatego wniosek w tej kwestii musi zostać osiągnięty przed następnym Konklawe, ponieważ w przeciwnym razie następny wybór papieża jest a priori nieważny, jeśli nie zostanie ustalone przedtem, czy większa część członków Kolegium Kardynałów jest prawowitymi elektorami, czy nie, i czy przyszły wybrany papież należy do Kolegium Kardynałów, czy nie. 

Również dwa kolejne ściśle powiązane pytania powinny zostać wyjaśnione przed nadchodzącym konklawe:

1. czy zmiany wprowadzone przez papieża Franciszka do zasad rządzących wyborami papieskimi, ogłoszone przez św. papieża Jana Pawła II, są ważne, czy (jeśli nie był ważnym papieżem) nie, i

2. czy którykolwiek z dokumentów papieskich papieża Franciszka ma pozostać w Acta Apostolica Sedis, czy też zostać z nich usunięty (jak papieże św. Pius V i Paweł IV ogłosili w odniesieniu do dokumentów wydanych przez heretyckiego papieża).

Papieże św. Pius V i Paweł IV ogłosili i ustalili na wieczność: że wszystkie decyzje, nominacje i wyniesienia biskupów i kardynałów oraz wszystkie pisma heretyckiego papieża powinny zostać uznane za nieważne.

Zgodnie z tymi dokumentami papieskimi i zgodnie z prawem naturalnym, kardynałowie, których wybrał papież Franciszek, nie mogą pozostać elektorami, jeśli oskarżenie o herezję lub apostazję okaże się prawdziwe.

Zwracam się do Ciebie, drogi i wielce czcigodny Kardynale Re, ponieważ Ty sam, w jedności z Kamerlingiem Kevinem Josephem Kardynałem Farrellem, posiadasz teraz władzę, aby pozwolić na przeprowadzenie tego dochodzenia przed nadchodzącym Konklawe.

Ponieważ Ty, drogi Kardynale, teraz, do czasu wyboru nowego Papieża, rozporządzasz najwyższą władzą w Kościele, możesz podjąć działania natychmiast, określić członków sądu spośród Kardynałów nominowanych przez Papieży przed Papieżem Franciszkiem, którzy wydaliby osąd w kwestii herezji i ważności Papieża Franciszka.

Z tego powodu pokornie namawiam Cię, drogi Kardynale Dziekanie, do skorzystania ze swojej władzy w tak dramatycznym momencie w historii Kościoła i do działania na podstawie autorytetu dwóch Papieży, którzy domagają się takiego działania.

Myślę, że obecnie tylko ty mógłbyś być porównywalny ze św. Atanazym, który, będąc nadal diakonem, gdy stanął w obliczu kryzysu ariańskiego i chwiejnego papieża, był w stanie (pomimo 2 ekskomunik w trakcie procesu) przygotować drogę dla niektórych soborów, które potępiły herezję ariańską, która, gdyby została zaakceptowana, byłaby zabójcza dla wiary chrześcijańskiej. Ale herezja, że ​​Bóg chce pluralizmu religii, w tym niechrześcijańskich, i inne przypisywane papieżowi Franciszkowi są jeszcze bardziej sprzeczne z prawdziwą wiarą chrześcijańską niż arianizm.

Dlatego sugeruję i pokornie błagam cię, abyś przed zbliżającym się konklawe nakazał sprawiedliwe i uczciwe zbadanie licznych oskarżeń o herezję i (w świetle deklaracji z Abu Zabi, że Bóg chciał pluralizmu religii od Stworzenia, i kultu Pacha Mama w Watykanie) również możliwej apostazji papieża Franciszka.

Myślę, że dzięki temu działaniu mógłbyś uratować Kościół przed historycznie rzecz biorąc wyjątkowym zamieszaniem o katastrofalnych rozmiarach.

Stanąłbyś na twardym gruncie dokumentów Pawła IV i św. Piusa V, którzy obaj uroczyście nauczali, że nawet gdyby WSZYSCY KARDYNAŁOWIE WYBRALI PAPIEŻA WOLNO, JEGO WYBÓR ZOSTAŁBY UNIEWAŻNIONY przez herezje, których bronił przed i po swoim wyborze.

Nie ma to nic wspólnego z twoim działaniem przeciwko Kościołowi lub przeciwko Papieżowi: wręcz przeciwnie, jest to akt najwyższej miłości do Kościoła i Franciszka: bo JEŚLI oskarżenie o herezję, formalnie i nieformalnie wniesione przez wysokie autorytety doktrynalne i teologiczne przeciwko Franciszkowi, zostanie uznane za prawdziwe w należytym procesie kościelnym, Kościół skonfrontuje wiernych z prawdą (i już Sokrates powiedział w Gorgiaszu), że nie można udzielić człowiekowi cenniejszego daru niż uwolnienie go od błędu. Szansa na uwolnienie Franciszka od błędów za jego życia została teraz, biorąc pod uwagę jego śmierć, zmarnowana. Ale gdyby papież Franciszek miał nadzieję odwołać jakiekolwiek błędy przed śmiercią i z pewnością uznał je teraz, potępienie ich i uwolnienie od nich doktryny Kościoła, nadal byłoby aktem miłości do papieża Franciszka, a przede wszystkim do oblubienicy Jezusa, Kościoła, uwalniając go od straszliwego zła herezji.

Myślę, że jeśli oskarżenie o herezję jest prawdziwe, ważny oficjalny werdykt, że Franciszek jest heretykiem, a zatem nie był ważnym papieżem, jak to miało miejsce w przypadku kilku papieży wcześniej, również pośmiertnie, byłby największą korzyścią dla przyszłości Kościoła. Bo nawet gdyby papież Franciszek zrezygnował ze swojego urzędu, tak jak zrobił to papież Benedykt XVI, to wcale nie wystarczyłoby to, aby uleczyć straszną ranę heretyckiego papieża, ponieważ destrukcyjne elementy i trujące owoce jego pontyfikatu pozostałyby:

1. Acta Apostolica Sedis nadal zawierałyby nieskazane herezje.

2. Heretyckie nauki moralne, takie jak te wyrażone w Amoris Laetitia, pozornie pozostałyby oficjalnym nauczaniem Kościoła i zwodziłyby wiernych do popełniania ciężkich grzechów.

3. Wiele innych heretyckich uwag Papieża, które bezpośrednio przeczą uroczystym słowom Chrystusa i dogmatom Kościoła, nie zostałoby wykreślonych z korpusu nauczania Kościoła, takich jak:

a. (prywatne, ale powtarzane) „nauczanie” Franciszka o pustym piekle i nieistnieniu wiecznej kary,

b. potwierdzenie unicestwienia zamiast wiecznej kary nieuleczalnie ciężkich grzeszników, typowa nauka Świadków Jehowy niezgodna z kilkoma dogmatami.

c. Zdanie w deklaracji z Abu Zabi o Bogu chętnym od stworzenia w odniesieniu do pluralizmu religii (w tym tych, które zaprzeczają boskości Chrystusa, Świętej Trójcy, odkupieniu przez samego Chrystusa itd.), które jest bardziej odstępcze niż po prostu heretyckie, nie zostałoby usunięte z Acta Apostolica Sedis, ale pozostałoby przepisane wszystkim biskupom i rektorom seminariów na świecie, aby nauczali w seminariach w una, sancta, catholica et apostolica Ecclesia jako część przygotowania seminarzystów do święceń kapłańskich. To zdanie odstępcze pozostałoby w oczach wiernych „nauczających Kościoła”, ale w rzeczywistości jest nie tylko nie- lub nawet antykatolickie, ale także antychrześcijańskie i wyrządziłoby ogromną szkodę wierze i moralności, gdyby zostało pozostawione w Acta Apostolica Sedis.

3. Poza tym, tylko gdyby Franciszek, po tym jak Kościół zbadał i potępił jego herezje, które są o wiele, wiele gorsze od herezji każdego poprzedniego papieża, takiego jak Jan XXII, został pośmiertnie uznany za nieprawdziwego papieża, wiele działań podejmowanych przez papieża (papieska pochwała i obchody dnia reformacji, pomnik, pieczęć i pochwała Lutra; kult Pacha Mamma w bazylice św. Piotra; błogosławieństwo par homoseksualnych i cudzołożnych, fałszywe twierdzenie, że poprzez swoje sumienie pary cudzołożne i ponownie poślubione mogą wiedzieć, że Bóg chce, aby trwały w grzechu cudzołóstwa, zamiast postępować zgodnie z wieczną nauką Kościoła o małżeństwie wyrażoną w Familiaris Consortio 83 itd., itd.) nie mogłoby być już uważane za prawowite działania i nauki katolickie, a jego dokumenty nie byłyby nadal akceptowane jako część prawdziwej nauki katolickiej.

W konsekwencji, według Pawła IV i św. Papieża Piusa V, w mojej ocenie, nieomylne nauczanie papieskie, podobnie jak nominowanie przez Franciszka 80% kardynałów-elektorów (którzy, mówiąc po ludzku, prawdopodobnie wybiorą Papieża, który mógłby nadal nauczać herezji Franciszka) zostanie odwołane i przestanie stanowić straszne zagrożenie dla nadchodzącego konklawe i wyboru nowego Papieża.

Z tych wszystkich powodów, drogi Kardynale Gianbattista Re, błagam Cię w imię Jezusa Chrystusa, jego i naszej ukochanej Matki, która niszczy wszelkie herezje, i w imię św. Józefa, pogromcy duchów pieklielnych, abyś rozważ, czy nie zostałbyś powołany do pomocy w uwolnieniu Kościoła od wspomnianych złych rzeczy.

Proszę cię na kolanach, abyś zbadał, czy Bóg nie wzywa cię, w jego imieniu i w imieniu Jezusa Chrystusa, abyś stał się ludzkim narzędziem ratowania Kościoła z otchłani, ku której zdaje się on zmierzać.

Ten krok wydaje mi się jedynym słusznym, a negatywne skutki, jakie mógłby wywołać, faktyczne zaistnienie podziału w Kościele między Kościołem Bergoglio a prawdziwym Kościołem byłoby o wiele mniejszym złem niż spokojny kościół nieporządku pogrążony w błędzie; w rzeczywistości byłoby to prawdziwe błogosławieństwo, ponieważ doprowadziłoby do odrodzenia prawdziwej UNA, SANCTA, CATOLICA ET APOSTOLICA ECCLESIA założonej NA PRAWDZIE. Jestem również pewien, że niezliczeni katolicy powitaliby ten krok z zadowoleniem.

Modlę się, abyś Ty, drogi Kardynale, w tym niezwykle ważnym punkcie Historii Kościoła, otrzymał najpełniejszą łaskę Ducha Świętego i miał pełną siłę, która uczyni Cię zdolnym do podjęcia każdej niebezpiecznej misji, jakiej ON od Ciebie chce, czy to będzie to, co myślę, czy coś zupełnie innego, czego nauczysz się od Ducha Świętego bezpośrednio w modlitwie i medytacji.

Dlatego, drogi Kardynale Gian Batista Re, naśladuj na ile to możliwe, chwalebnego św. Michała i walcz na ziemi z diabłem tak jak On czynił to w niebie.

Na koniec: bez świętego dostojnika Kościoła chroniącego doktrynę Kościoła przed zbrukaniem przez papieską herezję, obawiam się, że tylko bezpośrednia interwencja Jezusa lub jego Błogosławionej Matki może uratować statek Świętego Kościoła przed zatonięciem w piekielnej otchłani błędu, zamętu i zniszczenia, na które Bóg przysiągł nigdy nie pozwolić.

Ale myślę, że jak powiedział św. Ignacy, Bóg chce, abyśmy wierzyli, że wszystko zależy od Boga, ale działali tak, jakby wszystko zależało od nas. Wspomagani Jego łaską, weźmy zbroję Ducha Świętego i walczmy z mocami ciemności, ze św. Michałem i jego niebiańskim zastępem świętych aniołów, Maryją, Królową wszystkich Świętych, pod opieką św. Józefa, terror daemonum.

W miłości Jezusa, który oddał swoje życie za Kościół i przelał swoją świętą krew za nas wszystkich, i któremu chcę służyć całym sercem i jako pokorny sługa twojej o wiele doskonalszej służby dla Niego i Kościoła Świętego,

Twój w Chrystusie
Josef Seifert

Jak na ironię, żadne z licznych wezwań różnych grup teologów i filozofów do rezygnacji Franciszka, z wyjątkiem J'accuse, nie cytuje tych dwóch najbardziej autorytatywnych dokumentów papieskich w sprawie „heretyckich biskupów, kardynałów i papieży”.

Chociaż myślałem „a priori”, że takie dokumenty muszą istnieć i szukałem ich przez kilka lat, moją wiedzę o tych dwóch prawdopodobnie dogmatycznych i w każdym razie niezwykle ważnych dokumentach Kościoła zawdzięczam wyłącznie arcybiskupowi Viganò.

Istnieje całkowity (i w obecnej sytuacji tragiczny) brak w PRAWIE KANONICZNYM, o ile mogę stwierdzić, konkretnego stosowania nauk tych dwóch papieży. Ale teraz, po jego śmierci, nie ma żadnego problemu, ale jasny obowiązek Kościoła zbadania, czy te oskarżenia o herezję i (w roszczeniu, którego Bóg chciał od stworzenia w odniesieniu do wielości religii, w tym tych, które zaprzeczają najbardziej centralnym prawdom Objawienia Chrystusa) apostazję są uzasadnione, czy nie.

Później wyślę swój artykuł na ten temat.

tłum. google translator 

niedziela, 2 lutego 2025

Ks. Marian Morawski SI: O Kościele jako znaku, któremu się sprzeciwiają (Kazanie na uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej)

  

"Oto Ten położon jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą; i duszę Twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wielu serc były objawione" (Łk. 2, 34-35).

Słyszeliśmy z Ewangelii św., jako sędziwy Symeon, piastując Zbawiciela świata, hymn radości i chwały nucił. Lecz oddając Boskie Niemowlątko na ręce Najświętszej Matki, inaczej już do Niej przemówił; zamiast wesela i chwały smutek i boleści prorokował, i wyrzekł te zatrważające słowa: "Oto Ten położon jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą; i duszę Twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wielu serc były objawione". Dziwne przeciwstawienie. Ten, którego dopiero radośnie witał jako światłość narodów, jako chwałę Izraela, Ten sam ma być znakiem, któremu przeciwić się będą – ma być powodem przekłucia duszy swej Matki mieczem boleści! Ten, który dany jest na powstanie wielu, jest też położon na upadek wielu!

Najmilsi w Chrystusie! jest to właściwą cechą darów Bożych, zwłaszcza głównych, najcenniejszych, darów Bożych, że położone są razem na upadek i na powstanie wielu, i to dlatego, aby myśli z wielu serc były objawione. Bóg żąda od nas służby dobrowolnej, odpowiedniej do naszej natury rozumnej (Rationabile obseqium vestrum. Rom. 12, 1). Ofiarując nam swe dary, chce, abyśmy dobrowolnie je obierali, tj. mogli je przyjąć albo odrzucić dobrowolnie. I dlatego podaje one pod zasłoną tajemnic wiary i różnych trudności, ucząc nas o ich wartości, ale nam jej na oko nie ukazując. Albowiem te dary, należące do porządku nadnaturalnego, są tak wielkie, tak nieoszacowane, tak nieskończenie przewyższające dobra tego świata, że gdybyśmy je ujrzeli w ich właściwej postaci, tak by nas swą pięknością zachwyciły, tak by zaćmiły dobra ziemskie, żebyśmy już nie byli wolnymi w wyborze, podobnie jak Święci w niebie nie są wolni w miłowaniu i chwaleniu Boga. Ale to życie jest czasem próby i zasługi, i dlatego jest czasem wiary i trudu. Dlatego też dary nadnaturalne podaje nam Bóg, iż tak powiem, w łupinie rozmaitych trudności: trudności dla rozumu, bo wymagają pokornej wiary w tajemnice przewyższające rozum; trudności dla woli, bo wymagają poddania jej pod jarzmo przykazań, poskramiania namiętności. W ten sposób dary Boże położone są na upadek i na powstanie wielu; albowiem ludzie zostając wolni w ich wyborze, jedni pokonują z pomocą łaski te trudności i kosztują słodyczy tych niebieskich owoców; drudzy zaś, zrażając się trudnościami, pomiatają Boskimi dobrodziejstwy. W ten sposób myśli z wielu serc są objawione, tj. odróżniają się ludzie dobrej woli od ludzi złej woli.

Takim więc był, wedle proroctwa Symeona, ów pierwszy i najdroższy ze wszystkich darów Bożych, sam Zbawiciel nasz Jezus Chrystus. Takim też jest drugi, najdroższy po Chrystusie dar Boży, czyli raczej zebranie wszystkich darów nadnaturalnych – Kościół święty. Jeden i drugi położon jest na upadek i na powstanie wielu, jeden i drugi jest znakiem, któremu się sprzeciwiają, i wobec którego objawiają się myśli z wielu serc. Nad tym zastanowimy się w tej nauce, najmilsi w Chrystusie, i pouczymy się z przykładu Najświętszej Dziewicy, jak mamy być wiernymi tym Boskim dobrodziejstwom, choćby nawet miecz boleści, który przeniknął duszę Maryi, miał i nasze zranić serca. – "Zdrowaś Maryjo".

I.

Największym z darów, które kiedy rodzaj ludzki od Stwórcy otrzymał, dar już pierwszym rodzicom w raju obiecany, oczekiwany przez czterdzieści wieków, a wreszcie w pełności czasów nam dany, jest Zbawiciel nasz, Syn Boży, który z woli Ojca, za sprawą Ducha Świętego stał się ciałem, i mieszkał między nami, aby nas nauczyć drogi zbawienia i śmiercią swoją wykupić nas z niewoli grzechu i z wiekuistego zatracenia. Przeto Pan Jezus sam siebie nazywa darem Bożym: "Gdybyś znała dar Boży" (Jan 4, 10) – mówi do Samarytanki. A Nikodemowi wysławia nieskończoną tego daru cenę: "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby wszelki, kto wierzy weń, nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3, 16).

W jakiż więc sposób dany nam jest ten najwyższy dar Boży? Gdyby Bóg Syna swego posłał na świat w wielkiej chwale i majestacie odpowiednim Jego Boskiej godności, jawnie otoczonego legionami aniołów, któżby był mógł odrzucić Jego naukę, odmówić Mu wiary i posłuszeństwa? Ale byłażby wielkiej nagrody godna taka wiara? byłożby to wielce zasługujące posłuszeństwo? Przeto więc posłał Pan Bóg Syna swego w postaci sługi, w ubóstwie, wzgardzie, cierpieniu, poniżonego, jak robak ziemny. Ukazuje Go ludziom, nie jak niegdyś Ezechielowi, na tronie chwały pośród Cherubinów, wołających ze drżeniem: Święty, Święty, Święty – ale pośród złoczyńców, wśród szyderstw i pośmiewiska ludu na sromotnym krzyżu rozpiętego.

I tak Chrystus ukrzyżowany stał się znakiem sprzeciwiania, położon na upadek i na powstanie wielu. Wobec Chrystusa ukrzyżowanego objawiły się i po dziś dzień się objawiają myśli serc wielu. "Albowiem słowo krzyża" – jak pisze św. Paweł – "tym którzy giną, jest głupstwem; lecz tym, którzy zbawienia dostępują jest mocą Bożą" (1 Korynt. 1, 18). Mędrcy świata pogańskiego spodziewali się też, że Bóg z nieba przyjdzie i nauczy ich prawdy, ale wystawiali sobie tego Boskiego Mistrza rozprawiającego o tajnikach natury, nadętego tą próżną mądrością świata, za którą się sami ubiegali. Żydzi też oczekiwali Mesjasza, ale według swego cielesnego sposobu widzenia wystawiali Go sobie jako potężnego monarchę, który miał podbić narody pogańskie pod ich panowanie, i zapewnić im na wieki dostatki i wygody doczesne. Gdy zaś przyszedł Oczekiwany narodów, ten Mistrz prawdy, ten Mesjasz przyobiecany, Jezus Nazareński ukrzyżowany, natychmiast stał się znakiem sprzeciwiania, opoką zgorszenia, na upadek ludzi złej woli. Dla mądrości światowej Bóg ukrzyżowany był głupstwem, niedorzecznością, dla cielesności był odrazą; sami tylko ludzie dobrej woli poznali mądrość Krzyża, doznali potęgi Krzyża i umiłowali Ukrzyżowanego. Dla nich Chrystus położon jest na powstanie. Jak świadczy słowo w słowo Apostoł narodów. "Żydowie" – mówi – "cudów się domagają, i Grekowie mądrości szukają, a my przepowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego, Żydom wprawdzie zgorszeniem, a Grekom głupstwem, lecz samym wezwanym i Żydom i Grekom Chrystusa – moc Bożą i mądrość Bożą" (1 Korynt. 1, 22-24).

Jakże się to stało, że dla jednych Chrystus był zgorszeniem i głupstwem, a dla drugich mądrością i mocą Bożą? Wszak dla wszystkich zarówno ta moc i mądrość Boża pokryta była zasłoną wzgardy, cierpienia, szaleństwa krzyża? Tak jest; ale jedni umieli uniżyć swój rozum przed świętym szaleństwem krzyża, poskromić swoje namiętności słodkim jarzmem Ukrzyżowanego – i tym dar Boży był na powstanie; drudzy zaś przeciwko temu się zbuntowali, i tym dar Boży był na upadek, obrócił się na ich zatracenie. Gdy Jezus wisiał na krzyżu, jako znak sprzeciwiania, Najświętsza Jego Matka stała pod krzyżem, i dała się raczej przeszyć mieczem boleści, aniżeli odstąpić od Ukrzyżowanego. Stał pod krzyżem i wierny uczeń, przedstawiciel wszystkich wiernych krzyża – a zazdrośni faryzeusze, okrutni Rzymianie, lud płochy, odstąpili od krzyża i z daleka obelgi miotali. I tak myśli wielu serc były objawione. Tak samo i nadal po wszystkie wieki, krzyż czyni ten rozdział: jedni łączą się z Maryją i Janem pod krwawym i wzgardzonym krzyżem; drudzy, w daleko większej liczbie, przystają do ciżby miotającej obelgi na krzyż i na stojących pod krzyżem. Aż wreszcie ten rozdział dokonanym będzie, także przez krzyż, w dniu sądu Bożego. Ukaże się na niebie krzyż promienisty, i wierni krzyża wzniosą się ku niemu do niebieskiej ojczyzny; a przeciwnicy krzyża strąceni będą jego mocą tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów na wieki.

II.

Podobną w tej mierze do Chrystusa jest Jego oblubienica, ozdobiona wszystkimi klejnotami, które jej Chrystus krwią swą zakupił: hierarchią, prawami, nauką wiary, sakramentami świętymi. Podobnie jak w Chrystusie ukryte było Bóstwo pod postacią sługi, pod wzgardą krzyża, tak i boskość Kościoła ukryta jest dla cielesnych oczu pewną zasłoną, która obraża hardy rozum, oburza swawolną wolę; i dlatego Kościół, tak samo jak Chrystus, jest znakiem, któremu się sprzeciwiają. I jak niegdyś wobec Chrystusa na krzyżu wiszącego, tak dziś wobec Kościoła objawiają się myśli z wielu serc.

Obraża wielu w Kościele ta najwyższa powaga, z jaką naucza, to bezwarunkowe poddanie rozumu, którego wymaga dla swoich wyroków; obraża ich to, że Kościół swą władzę nauczania zatwierdza, że ogłasza swoją Głowę za nieomylną w nauczaniu wiary – znak, któremu sprzeciwiać się będą, aby myśli wielu serc były objawione. Tak samo w Chrystusie obrażała faryzeuszów powaga, z jaką uczył i bezwzględnej wiary wymagał. "Albowiem je (tj. rzesze) uczył" – mówi Ewangelia – "jako władzę mający, a nie jako doktorowie ich i faryzeuszowie" (Mt. 7, 29).

Obraża się wielu tym, że Kościół uczy tajemnic niedostępnych rozumowi, upokarzających hardość rozumu ludzkiego – znak, któremu sprzeciwiać się będą. Tak samo Chrystus, opowiadając o zmartwychwstaniu ciała, obrażał saduceuszów, racjonalistów ówczesnych; mówiąc o tajemnicy Najświętszego Sakramentu, oburzał zmysłowych Kafarnajczyków i własnych nawet uczniów od siebie odstręczał. "Twarda jest ta mowa", mówili, "i któż jej słuchać może?" (Jan 6, 61) i odstępowało wielu swego Mistrza, aby myśli z wielu serc były objawione.

Obraża się wielu prawami i przepisami Kościoła, tymi zwłaszcza, które się przeciwią miłości własnej, zmysłom, lenistwu. Obraża ich spowiedź, post, słuchanie Mszy św., bezżeństwo stanu duchownego. Jedni narzekają na ciężkość tych praw; drudzy, czyniąc się sędziami Ducha Świętego, krytykują je jako nieroztropne, niepożyteczne, głupie. Oburzają się na zakony, z łona Kościoła wykwitłe i czyniące publiczną profesję rad ewangelicznych, które Kościół zaleca; miotają na nie szyderstwa i potwarze – znak, któremu się sprzeciwiają, który objawia myśli z wielu serc. Tak samo słowa Boskiego Mistrza, Jego przepisy i rady, Jego cuda i wszystkie postępki od wielu były lekceważone, wyśmiewane, za diabelskie sztuki poczytane; słowem, położone były na upadek dla wielu.

Obraża też wielu ludzi w Kościele jego ludzka strona i ułomności, od ludzkiej natury nierozdzielne. Widzą we wszystkich stanach Kościoła, w jego kapłanach, w całej jego hierarchii wiele niedoskonałości, liczne usterki, niedbalstwa, nieraz nieokrzesanie, brak nauki a nawet zgorszenia. I to jest dla nich kamieniem obrażenia. Nie chcą wierzyć, aby w tak ludzkiej hierarchii mieszkało Bóstwo Ducha Świętego. Jakżeż – mówią – uznawać boski autorytet w tych zwierzchnikach kościelnych, w których tyle przez ciąg wieków i dzisiaj ułomności się objawia? Nigdy – mówią – nigdy nasz rozum, poczucie naszej godności na to nie pozwoli! Oto kamień probierczy, położony na to, według powszechnego prawa Opatrzności, aby się objawiły myśli wielu serc – znak na upadek i na powstanie wielu. Otóż tak samo i Żydzi dlatego nie chcieli uznać w Chrystusie Boga, że widzieli człowieka. Patrząc na ciało, potrzebujące pokarmu i spoczynku, podległe cierpieniom, gorszyli się, gdy im mówił o swoim Bóstwie; porywali kamienie, aby Go jako bluźniercę stracić; a gdy ich Jezus łagodnie pytał: "za co mię kamienujecie?" odpowiadali: "za bluźnierstwo, iż ty, będąc człowiekiem, czynisz się sam Bogiem" (Jan 10, 32-33).

Ale najwięcej odstręcza od Kościoła wzgarda i nienawiść świata. Przepowiedział wprawdzie Pan, że świat będzie nienawidził i prześladował Jego Kościół, tak samo jak i Jego nienawidził i prześladował; i dodał przyczynę: "Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jego jest, ale skoro nie jesteście ze świata, ale ja was ze świata wybrałem, dlatego was świat nienawidzi" (Jan 15, 18-19). Lecz mimo tego ostrzeżenia, tak przemożna jest potęga względu ludzkiego, że ani trudność zachowania przykazań, ani niepojętość tajemnic wiary nie odstręcza tyle ludzi od Kościoła, ile nienawiść świata, wzgarda i drwinki świata. Tu głównie objawiają się myśli wielu serc; w tym głównie Kościół jest znakiem, któremu się sprzeciwiają. Gdy Chrystus w cierniowej koronie wisiał na krzyżu, w tym niezliczonym tłumie, który Go otaczał, było wielu z Jego dawnych uczniów, wielu, których Jego cuda przekonały, wielu, których On od czarta uwolnił, z ciężkich chorób i kalectw zleczył; mnóstwo z tych, którzy przed pięcioma dniami, gdy w triumfie wjeżdżał do Jerozolimy, szatami swymi drogę Mu słali, śpiewając: "Hosanna Synowi Dawidowemu!". Ale w tej chwili, widząc Go prześladowanym od możnych i uczonych, wyśmianym od ludu, sami z zapamiętałą tłuszczą, nie tak z serca jak z bojaźni ludzkiej, urągali Mistrzowi i dobroczyńcy swemu. Tak samo, najmilsi moi w niezliczonym tłumie ludzi sprzeciwiających się Kościołowi, i w liczniejszym jeszcze tłumie ludzi obojętnych dla Kościoła, jak wiele znajduje się jego dawnych dzieci, mlekiem jego nauki i Sakramentów wykarmionych! jak wielu wnętrznie przekonanych o prawdzie jego wiary, poważających w głębi serca świętość jego prawa, którzy by najgłośniej uwielbiali Kościół, gdyby mu świat "Hosanna" śpiewał! Ale ponieważ prąd czasu przeciwny, przeto nędznicy dają się porwać wichrom opinii, łączą się z ludźmi, których przekonań nie podzielają, i z nimi ciskają obelgi na Kościół Chrystusowy – znak, któremu się sprzeciwiają!

Wreszcie jak około krzyża Zbawiciela najwięcej było takich, którzy ani wiedzieli, kto wisi na krzyżu i za co Go prześladują, ale tylko za przykładem drugich złorzeczyli Ukrzyżowanemu – tak i między tymi, którzy na Kościół powstają, wieluż go zna? wieluż ma inny powód do szkalowania Kościoła, jak tylko opinię publiczną? "O Boże, gdyby Cię poznali ludzie!" – mówił w zachwyceniu do Zbawiciela św. Ignacy. Tak i ja powiem: O, gdyby cię poznali ludzie, święty Kościele, o gdyby cię poznali, któżby cię nie kochał?! kogóż by nie zachwyciły twe boskie wdzięki, oblubienico Chrystusowa? Ale te rzeczy zakryte są przed mądrymi i roztropnymi świata, a objawione maluczkim: na upadek jednych a powstanie drugich, aby myśli wielu serc były objawione.

Słychać po świecie: uznalibyśmy Kościół, gdyby nie uczył takich rzeczy, jak nieomylność papieską; gdyby nie nakazywał takich rzeczy jak posty itp., gdyby miał godniejszych i uczeńszych kapłanów, gdyby chciał postępować z wiekiem, bratać się z jego zasadami... Cóż to za głosy? Czy to nie powtarzające się głosy Żydów mówiących: My przyjmiemy Mesjasza, ale według naszego ideału, z świecką potęgą – i królestwem i jeszcze przed skonaniem wołali: "Niechaj zstąpi z krzyża a uwierzymy jemu" (Mt. 27, 42). To głosy pogańskich filozofów mówiących: My chcemy mistrza prawdy, ale takiego, któryby się stosował do naszej mądrości; takiego zaś Chrystusa, który w żłobie się urodził i na krzyżu umarł, ani jedni ani drudzy nie chcemy. My zaś, najmilsi moi, którzy nie chcemy się przeciwić znakowi od Boga postanowionemu, aby nam nie był na upadek, jak tylu nieszczęśliwym, ale na powstanie i zbawienie – my przyjmujemy Chrystusa, jakiego nam Ojciec niebieski w swej nieskończonej miłości posłał, wzgardzonego od świata, ukrzyżowanego. My przyjmujemy Kościół, jaki nam Chrystus zostawił: wyśmiany od świata, prześladowany, cierniem uwieńczony, ukrzyżowany. Przyjmujemy ten Kościół ze wszystkimi jego artykułami wiary, począwszy od Bóstwa Chrystusowego, zatwierdzonego na pierwszym soborze, aż do nieomylności papieskiej, ogłoszonej na ostatnim; i w niewolę podbijamy wszelki rozum, jak każe Duch Święty, pod posłuszeństwo Chrystusowe. Przyjmujemy ten Kościół z wszystkimi jego prawami, poddając im własną wolę, mimo oporu i buntów namiętności. Przyjmujemy go nawet z wszystkimi ułomnościami, które się podobało Zbawicielowi do czasu w nim zostawić; nie iżbyśmy je pochwalali, gdyż przeciwnie, całym sercem nad nimi bolejemy, ale ponieważ uznajemy w tym Kościele oblubienicę Chrystusową, świątynię Ducha Świętego. Czcimy jego hierarchię, jego kapłaństwo, jego zakony, mimo przywar, które w nich spostrzegamy; bo jeśli Boski Oblubieniec je znosi i mimo tych usterek tak miłuje swą oblubienicę, jakże my grzesznicy nie mamy ich znosić, i mimo nich miłować i czcić tej matki naszej? Nie chcemy należeć do tych, którym ten dar Boży położony jest na upadek; lecz przeciwnie, wobec tego znaku, któremu się sprzeciwiają, objawimy myśli serc naszych, pokażemy Bogu naszą wierność i ludziom nasze przekonanie.

Czasy ciężkie nadeszły. Kościół cierpi w swojej głowie i w wielu członkach, cierpi gwałt i potwarze, widzi swą naukę podkopywaną, widzi się od wielu synów niecnie zdradzonym. Może i cięższe jeszcze nadchodzą przygody. Ale cokolwiek nastąpi, my wiernie przy nim wytrwamy; może miecz boleści przeszyje dusze nasze, ale my nie odstąpimy od tego krzyża. Niechaj nas jak na Golgocie cały świat prześladuje, wyśmiewa, palcem wytyka, my nie odstąpimy od krzyża Kościoła.

O Matko ukrzyżowanego Jezusa, Matko cierpiącego Kościoła, któraś pośród urągania całego ludu, mieczem boleści przeszyta, stała niezachwiana pod krzyżem Jezusowym! przyjm to postanowienie, które dziś za Twym przykładem czynimy, i ofiaruj je konającemu Synowi, a uproś nam od Niego łaskę dotrwania aż do skonu w tej wierności ku Niemu i ku Jego świętemu Kościołowi. Uproś nam, o Matko, aby ten znak nie był dla nas położon na upadek ale na zmartwychwstanie. Amen.

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 130-137. 

Źródło: ultramontes.pl

poniedziałek, 6 stycznia 2025

Chorał gregoriański na Uroczystość Objawienia Pańskiego

 

Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz - Kazanie na Uroczystość Trzech Króli

Oto Mędrcy przybyli mówiąc: gdzie jest który się narodził, przyjechaliśmy pokłonić się Jemu. Mt. 2, 1. 2.

Uroczystość dzisiejsza kończy szereg uroczystości, które przedstawiając nam wzniosłe i rozrzewniające pamiątki, tak bliski mają związek z przeznaczeniem i nadziejami naszymi. Dzień bowiem dzisiejszy, przypomina nam zjawienie się owej przez proroków przepowiedzianej gwiazdy, zwiastującej światu Zbawiciela! Dziś to jest pamiątka dnia, w którym Królowie z Saby oddali hołd wcielonemu Przedwiecznemu Słowu! Sięgając myślą do owego dnia i owej chwili, co za wspaniały widok uderza nasze zmysły! przed słabym dziecięciem padają na kolana poważni starcy i witając w Nim Zbawcę Narodów, składają przepowiedziane przez Proroka Ageusza dary: mirę, kadzidło i złoto, których mistyczne znaczenie przedziwnie wielkość i godność przeznaczenia Chrystusa wyjaśnia. Jaka przemiana w niewielu dniach! Ten dla którego nie było gospody w Betleem – owo ubogie w żłobie złożone dziecię, – jakkolwiek oznajmione przez Aniołów, niepoznane! dziś odbiera hołd Królów, a w ich osobie od wszystkich narodów! – dziś publicznie wobec zaślepionego ludu uznane Królem narodów, – najwyższym Kapłanem nowego zakonu – człowiekiem wreszcie który dla odkupienia świata spełni śmiertelną ofiarę! takie bowiem jest mistyczne znaczenie złożonych Mu darów. Zbawiennym więc jest zamiar Kościoła; w obchodzie dzisiejszej uroczystości, chce on z przykładu Mędrców nauczyć nas oddawać hołd Jezusowi i składać Mu dary które by Go były godne. A jako Chrystus nie leży już w żłobie ubogim dzieciątkiem, ani Go czeka ucieczka do Egiptu, nie idzie tu więc o składanie darów zmysłowych, ale o dary trwalsze i szacowniejsze, o dary umysłowe, duchowne, idzie tu o nasze dusze, serce i uczucia. Na dwa więc punkta zwróćmy w dzisiejszej uroczystości uwagę: na znaczenie darów jakie Chrystusowi złożono, i na uczucia jakie Mędrcami kierowały przy złożeniu darów, a z obu tych uwag poznamy co nam za przykładem przez Mędrców wskazanym, czynić należy. Wy tylko o święci Królowie! coście pierwsi uznali i powitali Zbawiciela, uczyńcie waszym wstawieniem naszą ofiarę przyjemną Bogu.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Ktokolwiek pilnie rozważy dzieje Ewangeliczne, uderzające w nich dostrzeże piętna mądrości, wszechmocności Boskiej. Wszystko co od wieków obiecanym i przepowiedzianym było dla naszego zbawienia spełnia się z kolei. Ta sama Wszechmocna ręka, która nakreśliła znamiona przyszłego Mesjasza, przyprowadziła z dalekich krajów pierwszych Jego czcicieli. Boskie natchnienie i wyższe światło nauczyło ich w Chrystusie uznać Króla Królów, bo słusznie wnieśli, że Ten który gwiazdom na niebie zajaśnieć rozkazał i kieruje nimi, musi być Panem nieba i Władcą Stworzeń! i dlatego też, u nóg Jego słusznie korony, berło i złoto złożyli, – a tym sposobem w słabości moc, a w pokorze dziecięcia Majestat Boski uczcili. To w co Mędrcy Królowie wierzyli tylko, my Pobożni Słuchacze na własne oczy widzimy. – Królestwo Mesjasza po całym rozszerza się świecie, obejmuje wszystkie narody – a królestwem tym jest Jego święty Kościół. – On jest Królem tego królestwa, a tronem Jego chwały jest krzyż, to znamię zbawienia, a księga Ewangelii księgą praw dla ludów. Na niewzruszonej zbudowane opoce, królestwo to trwa niewzruszenie! Tak więc spełniły się słowa Archanioła wyrzeczone do Maryi: "Dziecię którego Ty będziesz Matką, będzie nazwane Synem Najwyższego i da Mu Pan dziedzictwo Ojca Jego Dawida i panować będzie w domu Jakubowym na wieki, a królestwu Jego nie będzie końca" (Łk. 1, 32-33).

Ale Jezus Chrystus, ta przedwieczna prawda, chociaż na zapytanie Piłata pytającego się czy jest Królem, odpowiedział ty mówisz, oświadczył w nauce swojej, że królestwo Jego nie jest z tego świata; bo w istocie trwa ono na świecie, ale nie tak jak królestwo światowe, nie powstało i nie utrzymuje się mocą, nie potrzebuje zewnętrznego blasku. – Ale założone i ugruntowane słowem Boskiej mądrości przez posłańców pokoju, trwa i utrzymuje się mocą Ducha Świętego który w nim przebywa, a bogactwem jego są skarby miłosierdzia i łaski! Dzięki niebu jesteśmy członkami tego królestwa – możemyż więc wymawiać się od hołdu jaki się Chrystusowi należy? Nie potrzeba nam Go szukać daleko, mamy Go wpośród siebie wszakże, w Sakramencie Ołtarza! – Oddajmy Mu więc hołd jak owi Mędrcy, oddajmy Mu serce nasze, czyste jak złoto, wolne od namiętności – oczyszczone w ogniu miłości Boskiej od wszelkiej skazy. – A nawet pomni na słowa Chrystusa, który powiedział, iż wszystko co się ubogim uczyni, On tak uzna jakby Jemu było uczynione, według możności składajmy Mu na ręce ubogich dary.

Między złożonymi Chrystusowi darami, Ewangelia wymienia po wtóre kadzidło. Dar ten słusznie przynależał Chrystusowi jako symbol najwyższego Kapłaństwa nowego zakonu. Do godności Kapłańskiej, należy nauczanie, modlitwa i ofiara. Tego wszystkiego dopełnił Jezus Chrystus, bo jak obficie z ust Jego płynęła Boska nauka, zaświadcza o tym kościół Jerozolimski, góry i pagórki Judei, jezioro Genesareth, wioski i miasta Galilei. Jak ze zdroju żywota, napawały się nauką Jego tysiące, z ust tego Kapłana nowego zakonu usłyszano pocieszające prawo, co tak silnie zobowiązuje, że dotąd powtarzamy z Piotrem: "Panie do kogóż innego pójdziemy, Ty masz słowa żywota!". – Cóż powiem o modlitwach Chrystusa i ofierze? całe ziemskie Jego życie było nieustanną modlitwą. Z jakimże wzruszeniem czytamy w Ewangelii św. Jana (r. 17) Jego modlitwę w słowach: "nie tylko za tych błagam Cię Ojcze, ale i za tych wszystkich którzy we mnie uwierzą"? Ostatnie nawet Jego słowa na krzyżu były modlitwą o przebaczenie mordercom! – Cóż gdy oprócz tej ofiary serca widzimy w ręku Jego ofiarę czystą, która zastąpiła wszystkie dawniejsze ofiary krwawe, która stała się pokarmem dusz naszych, a którą jako Kapłan w porządku Melchizedechowym z chleba i wina ofiarował Najwyższemu. Korzystajmy więc z przykładu świętych Królów i oddajmy cześć temu Najwyższemu Kapłanowi, a słuchając nauki św. Pawła danej Hebreom: przystępujmy (jak się wyraża) pełni ufności do tronu łaski, abyśmy miłosierdzie i łaskę znaleźli (r. 4, 16), niech modlitwa nasza w czasie świętych ofiar, jako wonne kadzidło wznosi się do Boga, a błogosławieństwo spłynie na pokornych uczestników najświętszej Syna Jego ofiary.

Jak dwa poprzedzające dary, złoto i kadzidło, widomy mają związek z wielkością i wspaniałością Jezusa Chrystusa, tak trzeci dar ofiarowany przez Królów, Jego upokorzenie się i uniżenie aż do śmierci wyraża; bo mirra służąc do zachowania ciał śmiertelnych od zepsucia, przypomina nam śmierć i pogrzeb Chrystusa. Gdyby kto tego daru mirry jako symbolu śmiertelności zaprzeczał Chrystusowi, niech sobie przypomni słowa Jego, które wyrzekł gdy Go Maria siostra Łazarza namaszczała: dozwólcie, ona to na dzień mego pogrzebania uczyniła (Jan 12, 7). W tym więc darze i Królowie i my czcimy człowieczeństwo Chrystusa, a zarazem przypominamy sobie losy całej ludzkości. – Dla uczynienia bowiem zadosyć sprawiedliwości Boskiej, obrażonej grzechem ludzi, potrzeba było ofiary wielkiej, ofiary czystej; tej żaden z śmiertelnych dopełnić nie mógł, bo wszyscy byli winnymi, tylko więc sam Chrystus który opuściwszy chwałę jaką miał u Ojca, z czystej dziewicy stał się czystym człowiekiem, mógł sam jeden godnie za całą ludzkość złożyć czystą ofiarę. Ale gdyby nie był zarazem Bogiem, ofiara Jego nie byłaby nieskończonej ceny, niemiałaby zbawiającej mocy. Tę to prawdę wiary naszej, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, Kościół święty szczególniej w dzisiejszej uroczystości przypomina wiernym i publiczne czyni tego wyznanie, bo w dzisiejszej prefacji powtarza te słowa: "Twój jednorodzony Syn, który nam śmiertelnym we wszystkim podobny, objawił się na ziemi i naszego zaciemnionego ducha nowym i nigdy niegasnącym światłem oświecił" a w kanonie dzisiejszej Mszy wyraża się: "My co wspólnie obchodzimy świętą ofiarę, z serdecznym współczuciem uroczyście obchodzimy święty dzień, w którym Twój jednorodzony i od wieków Tobie równy Syn, w naszym ciele prawdziwie i widocznie objawił się". – Jakże to więc nauczający przykład zostawili nam Mędrcy, oddając hołd człowieczeństwu Chrystusa, w którym On dla nas znosił wszystkie niewygody życia, cierpiał i śmierć za nas podjął! ileż tu powodów miłości i czci! A kiedy według nauki Apostoła Pawła (1 Kor. 6, 15) członkami jesteśmy tego ciała Chrystusa, mogęż wam Pobożni Słuchacze lepiej wytłumaczyć obowiązki z dzisiejszej uroczystości wynikające, jak odzywając się do was słowy tegoż Apostoła: "Bracia, proszę was przez miłosierdzie Boże, abyście wydawali ciała wasze, ofiarą żyjącą, świętą, przyjemną Bogu – rozumną służbą waszą!" (do Rzym. 12, 1). Tak wyrozumiawszy znaczenie darów ofiarowanych Chrystusowi przez Mędrców – zobaczmy teraz, jaki wzór uczuć i wiary w nich znajdziemy.

CZĘŚĆ DRUGA

Nigdy Opatrzność nie dała światu doskonalszego wzoru tej prawdziwej mądrości zależącej na szukaniu i znalezieniu Boga, jak w owych trzech Mędrcach, których uroczystość dziś obchodzimy. Ich uczucia, ich wiara, ich mądrość, oto przymioty godne rozważania i naśladowania; bo Chrześcijanin nie może być doskonałym jeśli w postępowaniu jego nie te same nim kierują uczucia, jeżeli wiara jego nie jest taką samą. Zobaczmy to pokrótce.

Pierwszym przymiotem znamionującym owych Mędrców, a godnym aby go naśladował każdy Chrześcijanin, jest ich ochota jak najprędszego znalezienia Chrystusa. – Zaledwie zobaczyli zwiastującą gwiazdę, natychmiast bez wahania, bez namyślania, puszczają się w drogę. Z tej ich ochoty św. Chryzostom wyprowadza zbawienną dla nas naukę mówiąc: Jeśli dusza prawowierna chce znaleźć i uczcić swojego Stwórcę, niechże się nie namyśla, nie waha, nie zwłóczy, bo w sprawie zbawienia, wszystko zależy na tym, aby niezwłocznie pójść za światłem łaski. W jakiej to więc sprzeczności i jak gorzkim wyrzutem dla nas jest ta ochota Mędrców, z jaką oni śpieszyli oddać cześć Chrystusowi, a z jaką my Go szukamy. Dzień za dniem, rok za rokiem upływa, a niejeden nie idzie za natchnieniem i światłem łaski – chociaż nam nie jedna gwiazda, jak Mędrcom, ale tysiące dowodów, tysiące przykładów, wskazuje drogę i zachęca – chociaż tylu nauczycielów i tyle pism oświeca i nagli. Uroczystość więc dzisiejsza, przypominając tę naszą niebaczność, ostrzega że skwapliwie korzystać należy z światła Boskiej nauki i łaski, żeby nie zagasło dla nas na zawsze. O to woła doświadczenie – o to woła na nas przykład uroczystujących dziś Mędrców, którzy poszedłszy za natchnieniem łaski, na żadne nie zważali przeszkody, owszem, dla znalezienia Boga, opuścili wszystko co człowieka najwięcej wiąże: kraj, rodzinę, dom własny; a jeśli oni poganie tak uczynili, jakże daleko bardziej my wychowani na łonie Chrystianizmu, my wyznawcy Chrystusa, który do uczniów swoich mówił: Kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie.

Drugi przykład godny w Mędrcach naśladowania, jest ich gorliwość i wytrwałość z jaką szukają Chrystusa. Gwiazda która w nich obudzała chęć i która ich przyprowadziła do Jeruzalem, zniknęła nagle z przed oczu ich; wypadek ten nie zachwiał jednak ich wiary, nie zmienił ich zamiaru; owszem obudził tym większą pilność i gorliwość; wypytują się kapłanów o miejsce urodzenia! Ach ileż razy w podobnym położeniu znajduje się Chrześcijanin, a czemuż przykład Mędrców nie uczy go co mu czynić należy? Wychowaniem, przykładem, nauką, łaską Boską powołani na drogę zbawienia, czemuż pierwszą przeszkodą i trudnością zniechęceni, chcemy się cofać? – dlaczegóż kiedy umilkł w nas na chwilę głos świętych natchnień odstępujemy sami zbawiennie rozpoczętego dzieła? nie ucząż nas święci trzej Królowie jak w takim razie postąpić? Jak oni mamy równie łatwy sposób, aby się oświecić w wątpliwości i wyjść z niepewnego położenia. Jest Pismo Święte, są Kapłani postanowieni dla tłumaczenia go i przewodniczenia nam na drodze zbawienia, udajmy się do nich, oni nauczą nas co mamy czynić, gdzie i jak szukać Zbawcy naszego. Więcej nawet powiem, wytrwałość i odwaga Mędrców, z jaką się wypytują o Chrystusa, wobec nieprzychylnej Synagogi i chytrego Heroda, z narażeniem bezpieczeństwa swojego, ogłaszając zatrważającą ich wiadomość, jakże bardzo zawstydza wielu Chrześcijan, którzy nieraz, nie śmią wyznać swego sposobu myślenia, swych uczuć, którzy swoją wiarę stosują do tych z którymi muszą przestawać, którzy przed tym samym Chrystusem, którego Mędrcy pogańscy uczcili, wstydzą się upaść na kolana, żeby za nabożnych i sług Jego nie byli poczytani!

Na koniec wejdźmy z Mędrcami do stajenki Betleemskiej. – Jakiż tam uderzył ich widok? dziecię złożone w żłobie, uwinięte w pieluszki, a jednak owi królowie, pod tak ubogą postacią, w takiej nędzy, w takim upokorzeniu, uznają w tym dziecięciu Króla nad królami – i przenikając wielką tajemnicę zbawienia, uznają w tym ubogim dzieciątku Zbawiciela świata, Ojca przyszłego wieku, władcę serc ludzkich! kiedy ich serca tak cudownie natchnął, oświecił i wzruszył. A w tym wszystkim jakże to powinniśmy podziwiać ich wiarę! Żydzi mieli wpośród siebie Mesjasza, a nie uznali Go; a Magowie z dalekiej krainy przyszli Mu hołd oddać. Żydzi ukrzyżowali Go później, chociaż czynił wpośród nich cuda; a Magowie chociaż ubogie tylko dziecię widzieli, w upokorzeniu jednak upadli przed Nim na kolana. – Jakże przeciwny obraz przedstawia nasza obojętność. – Wpośród nas jest ten sam Chrystus, i my jesteśmy ludem Jego wybranym, a jednak nie znamy Go, lub znając nie myślimy o Nim, ani się troszczymy o Jego chwałę. Lękać się więc należy, aby się i na nas nie spełniło owo odrzucenie jakiego doznali Izraelici za podobne nieuznanie. Jakże to więc pożądanym jest! i to niech będzie tej mojej nauki owocem, aby przykład dziś uroczystujących Mędrców, powiększył naszą gorliwość, zapalił miłość Zbawiciela i umocnił naszą wiarę, bo ta wiara jest naszą gwiazdą zbawienia, idźmy więc za nią aż do żywota wiecznego. AMEN.

Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz

Kazania na wszystkie w roku Niedziele i Święta X. Józefa Kalasantego Mętlewicza, magistra nauk i sztuk pięknych, kanonika h. kaliskiego, proboszcza łęczyckiego. Tom III. (Kazania świąteczne i przygodne). Petersburg. NAKŁADEM B. M. WOLFFA. 1853, ss. 28-39.

Za: ultramontes.pl

środa, 1 stycznia 2025

Cyfrowa Biblioteka Katolickiego Tradycjonalisty: Praktyczne objaśnienie zasad wiary i obowiązków moralnych

PRAKTYCZNE OBJAŚNIENIE ZASAD WIARY
I OBOWIĄZKÓW MORALNYCH

Opracował
KS. IGNACY MIODUSZEWSKI

Program do otwierania plików
 djvu: DjVuBrowserPlugin.exe (exe, 15.4 Mb)
__________

Praktyczne objaśnienia zasad wiary i obowiązków moralnych. Opracował Ks. Ig. Mioduszewski. Warszawa 1907. WYDAWNICTWO "KRONIKI RODZINNEJ", str. 387+XVII. 


Szopka? Jestem zszokowany

 

Ktoś to musiał w końcu księżom powiedzieć… Kicz, tandeta oraz „chińszczyzna” – to wszystko obecne jest w naszych kościołach. Szczególnie uderzające jest to w starych, czcigodnych świątyniach. A już niektóre szopki to prawdziwy festiwal antyestetyki.


Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.