_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

wtorek, 23 stycznia 2024

Biskup zakazuję wszystkim księżom w katolickiej diecezji Wote błogosławienia par w związkach nieregularnych oraz par jednopłciowych.


Jest prawdą, że deklaracja Fiducia supplicans nie zmienia doktryny katolickiej na temat małżeństwa i seksualności. Otwiera jednak nowe niebezpieczne drzwi, co jest całkowicie nieakceptowalne. Daje możliwość aprobowania quasi-rytualnych formuł błogosławieństw, które w przyszłości doprowadzą Kościół katolicki do błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych oraz par homoseksualnych w kontekście liturgii. 

Proszę mi pozwolić nawiązać do słów arcybiskupa Światosława Szewczuka z Ukrainy, który powiedział, że błogosławieństwo kapłana zawsze ma ewangeliczny i katechetyczny wymiar, a stąd nie może w żaden sposób przeczyć nauczaniu Kościoła katolickiego. Arcybiskup Szewczuk potwierdza, że rozwaga duszpasterska wzywa nas do unikania dwuznacznych gestów, wyrażeń i pomysłów, które mogłyby zaburzać czy błędnie prezentować słowo Boże i nauczanie Kościoła. 

Idea i myśl kardynała Victora Manuela Fernándeza z Dykasterii Nauki Wiary, zgodnie z którą kardynałowie i biskupi nie mogą zakazać tego, na co zezwolił papież Franciszek w Fiducia supplicans, jest błędna. My biskupi, jak święci Piotr i Jan, powiemy: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga?» (Dz 4, 19). 

Jako że omawiana deklaracja całkowicie przeczy temu, co zatwierdził sam papież Franciszek w 2021 roku względem związków homoseksualnych, a mianowicie że żadną miarą nie mogą być błogosławione, bo Kościołowi nie wolno prosić Boga o błogosławienie grzechu, niniejszym zakazuję wszystkim księżom w katolickiej diecezji Wote błogosławienia par w związkach nieregularnych oraz par jednopłciowych. 

Błogosławienie par w związkach nieregularnych oraz par jednopłciowych, które nie są gotowe do nawrócenia, bezpośrednio i w sposób poważny zaprzecza Pismu Świętemu oraz zdrowemu Magisterium. Co więcej, w XXI stuleciu oznaczałoby to tylko wsparcie dla propagandzistów globalizmu i bezbożnej ideologii gender. 

Konkludując, deklaracja Dykasterii Nauki Wiary Fiducia supplicans powinna zostać całkowicie odrzucona. 

Paul Kariuki Njiru 
Biskup katolickiej diecezji Wote w Kenii

środa, 17 stycznia 2024

Kard. Gerhard Müller: "Trzeba bronić sakramentu Eucharystii. Cóż wobec tego znaczą koronki!!!"

W ostatnich latach w Rzymie doszło do rozłamu. „Tradycjonaliści” znaleźli się po drugiej stronie barykady. Benedykt XVI zdołał znaleźć rozwiązanie, które dawało nadzieję na integrację, jednakże decyzje Franciszka dotyczące zakazu odprawiania Mszy Świętej po łacinie udaremniły tamte wysiłki. Jeśli nie liczyć nadzwyczajnych przypadków, w których kompetentny biskup udzieli zgody na tego rodzaju celebrację, w kościołach parafialnych nabożeństwa nie będą już sprawowane w obrządku trydenckim, przez kapłana zwróconego w stronę ołtarza. Dla czego ten zakaz, z pozoru mało istotny, wywołał takie poruszenie?

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że wbrew temu, co mogłoby się wydawać, tak zwani tradycjonaliści wcale nie tworzą zwartego obozu. Istnieją różne grupy, których członkowie podają w wątpliwość i zajadle krytykują postanowienia Soboru Watykańskiego II, nie zgadzając się z soborową doktryną. Nie da się ukryć, że współżycie z takimi grupami bywa problematyczne, na szczęście nie jest ich zbyt dużo. Istnieją jednak i tacy, którzy wprawdzie opowiadają się za mszą w języku łacińskim, w formie przewidzianej przez Sobór Trydencki i mszał Pawła VI z 1962 roku, ale nie kwestionują Soboru Watykańskiego II. Nie podają w wątpliwość postanowień doktrynalnych, a jedynie te dotyczące dyscypliny liturgicznej. To bardzo istotne rozróżnienie. Decyzja Franciszka pociągnęła za sobą poważne konsekwencje. Spadła jak grom z jasnego nieba i tradycjonaliści odebrali ją jak policzek. Zakaz celebrowania nabożeństw w takiej formie pogłębił podziały i spowodował ból. Właściwiej byłoby dokonać rozróżnienia pomiędzy istotą sakramentów, które otrzymaliśmy od Chrystusa za pośrednictwem apostołów i które mają kluczowe znaczenie, a liturgiczną formą istniejących w Kościele rytów. A tych ostatnich jest aż dwadzieścia trzy: ryt malabarski, ryt Świętego Chryzostoma, ryt Świętego Bazylego, ryt ambrozjański i tak dalej. Zmienia się jedynie forma. Gwoli przykładu powiem, że przed rokiem 1000 w ramach Mszy Świętej nawet nie odmawiano Credo. Zakaz narzucony tak zwanym tradycjonalistom nikomu nie przyniósł pożytku. Wydaje się, że papież Franciszek poczynił te kroki za namową grupy doradców. Najwyraźniej nie przyszło mu do głowy, że takie rozporządzenie zostanie odebrane jako demonstracja siły.

To nie papież podjął decyzję?

Oczywiście, że papież, ale nie sposób nie zauważyć ingerencji wąskiego grona doradców, w szczególności kilku profesorów z Papieskiego Instytutu Liturgicznego Świętego Anzelma, którzy odwiedzili Franciszka i wpłynęli na niego w trosce o własny interes. Znam osoby, według których jedyną prawomocną formą liturgiczną jest ta soborowa, wszystkie pozostałe powinny zniknąć. Tymczasem Sobór, zachowując jednomyślność co do podstawowych spraw, poszerzył horyzonty. Osoby, o których mówię, dowiodły, że przedkładają ideologię nad kwestie czysto teologiczne. Niestety, za pontyfikatu Franciszka teologia dogmatyczna jest traktowana po macoszemu, jako rzecz mało istotna. To dlatego zakaz sprawowania liturgii według porządku trydenckiego okazał się ważniejszy niż sama istota Eucharystii, która dla wszystkich (powtarzam: wszystkich) powinna być sprawą priorytetową. Niedawno miałem sposobność być we Francji. Nowy ordynariusz jednej z tamtejszych diecezji nie zgodził się udzielić bierzmowania grupie młodych ludzi tylko dlatego, że Msza Święta miała zostać odprawiona w tradycyjnej formie i w języku łacińskim. Zdumiewałem się, widząc, że ów biskup zdaje się przywiązywać większą wagę do języka liturgii niż do sakramentu. Jak gdyby forma była ważniejsza niż treść.

Czy możemy powiedzieć coś więcej na temat tego rozróżnienia?

Benedykt XVI zdecydował, że należy oddzielić ryt soborowy od starego rytu trydenckiego, który, jak stwierdził, pozostał prawomocny, ale miał charakter nadzwyczajny. Ratzinger musiał, rzecz jasna, stawić czoła silnej opozycji wewnętrznej, mimo że jego celem było budowanie jedności i stopniowa integracja tradycjonalistów. Po latach, już za pontyfikatu urzędującego papieża, doradcy Franciszka zaczęli się skarżyć. Perswadowali, że rozporządzenie Benedykta XVI było niefortunnym posunięciem, które tylko pogłębiło podziały, i że dla przywrócenia równowagi należałoby powrócić do dawnego porządku. Krótko mówiąc, manipulowali papieżem. Wkrótce potem Franciszek unieważnił Summorum Pontificium (list apostolski Benedykta XVI regulujący sprawę dawnego mszału, opublikowany 7 lipca 2007 roku w formie motu proprio). Złośliwe języki twierdzą, że obecny papież nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do liturgii, preferując inne sposoby na zmodernizowanie Kościoła, i że napotkawszy na sceptycyzm wobec forsowanych przez siebie reform, wrzuca wszystkie grupy „tradycjonalistów” do przysłowiowego jednego worka. Nie wiem, jaka jest prawda, ale taka postawa z pewnością nie sprzyja budowaniu jedności i powoduje niepotrzebne waśnie.

Nie rozumiem… 

Mówię o tendencji do reformowania Kościoła na protestancką modłę. O protestantyzacji, która dokonuje się w sposób ukradkowy. O liberalnej wizji, która lekceważy tradycję. Kardynał Carlo Maria Martini twierdził, że licząc od epoki oświecenia, Kościół jest spóźniony o dwa stulecia. Jeżeli ma się zmodernizować, musi nadrobić stracony czas. To oznacza, że aby dotrzymać kroku współczesności, Kościół potrzebuje innowacji – tak w kwestii rodziny, jak i życia. Protestanci (którzy już w czasach Lutra zainicjowali proces zmian) cieszą się opinią najbardziej postępowych. Katolicyzm, wprost przeciwnie, uchodzi za niebywale zacofany. Kościół katolicki zwykło się uważać za przestarzałą, skostniałą instytucję, która nie podąża z duchem czasu. Protestanckie nabożeństwa coraz bardziej przypominają sympozja, zbawcza ofiara krzyża i Eucharystia są tam spychane na margines. Oto kontekst, w jakim za pontyfikatu obecnego papieża upowszechnił się pogląd, jakoby „tradycjonaliści” byli przeciwnikami toczącego się procesu modernizacji, spowalniającymi reformy Franciszka. Ta sytuacja powinna nas skłaniać do refleksji.

Niedawno zdarzyło mi się sprawować we Francji Mszę Świętą trydencką. Odprawiłem ją po łacinie, ale nie czuję się z tego powodu heretykiem. Sobór Trydencki uznał istnienie rozmaitych rytów, jednak istota pozostaje niezmienna. Jezus ustanowił Eucharystię i to ona jest dla katolików najważniejszym z sakramentów.

Czy w bazylice Świętego Piotra nie odprawia się już nabożeństw po łacinie?

Zakaz sprawowania w bazylice Świętego Piotra nabożeństw w języku łacińskim, według mszału Pawła VI, był błędem. To nie tylko arbitralna decyzja, lecz także przejaw duszpasterskiej niefrasobliwości. Prowadzimy na oczach świata wewnętrzne dysputy, które nie mają żadnego sensu. O pewne rzeczy nie można się spierać. Przychodzi mi do głowy to, co działo się w epoce podboju Konstantynopola. Tureckie oddziały oblegały miasto, a teolodzy w chwili największego zagrożenia wiedli spory o kolor oczu Matki Bożej. Dzisiaj historia się powtarza. Ludzie sprawiają wrażenie ślepych. W tej niełatwej sytuacji zadaniem duszpasterzy jest łączyć, a nie dzielić. Czy zamiast kruszyć kopie o sprawy liturgii nie powinniśmy walczyć z tymi, którzy utrzymują, że Kościół jest czymś na kształt organizacji pozarządowej, a kwestie społeczne są dla niego ważniejsze niż ewangelizacja? Zastanawiam się, czy kogokolwiek obchodzi kolor sutanny lub koronek. Albo to, czy na ołtarzu jest wystarczająco dużo kwiatów. To kwestia gustu bądź lokalnych tradycji. Jest rzeczą oczywistą, że prawdziwy problem tkwi gdzie indziej: trzeba bronić sakramentu Eucharystii. Cóż wobec tego znaczą koronki!!! Wszechobecna sekularyzacja sprawiła, że ten aspekt wiary stopniowo się zatarł. Widzimy, że w niedzielę tłumy ludzi zbierają się na placu Świętego Piotra, aby w południe otrzymać papieskie błogosławieństwo i wziąć udział w modlitwie Anioł Pański. Jednakże większość z tych osób nie chodzi na Mszę Świętą. Być może nie są świadome faktu, że liturgia w jakiejkolwiek parafii, sprawowana przez jakiegokolwiek kapłana, jest ważniejsza niż błogosławieństwo papieża, które pomimo całej swojej doniosłości nie ma wymiaru sakramentalnego.

Wydaje się, że równowaga została zaburzona, i to powinno nas skłonić do przemyśleń. Struktura budynku ma dla architekta większą wagę niż kolor ścian.


Jest to fragment książki "W dobrej wierze. Co będzie z Kościołem w XXI wieku.", która ukazała się w krakowskim wydawnictwie ESPRIT w 2023 roku. 


Ks. prof. Stanisław Koczwara - "Nigdy dotąd fałszywa nauka nie płynęła z Rzymu" -

 


niedziela, 14 stycznia 2024

Biskupi Togo przeciwko błogosławieniu par homoseksualnych


 

Usługi funeralne - zadbaj o właściwą usługę

 


Organizacja pochówku to niezwykle trudny czas dla rodziny i bliskich zmarłego. W obliczu żałoby konieczne jest dopełnienie należytych formalnoci, jak i zachowanie właściwej powagi i elegancji w trakcie pochówku. Chcąc z właściwym szacunkiem pożegnać krewnego, warto wziąć pod uwagę współpracę z renomowanym zakładem pogrzebowym. Na jakie usługi można liczyć i jakie koszty wziąć pod uwagę? Na te i inne pytania postaramy się odpowiedzieć.  

  • Usługi pogrzebowe Bielsko — profesjonalna organizacja pogrzebu

  • Przebieg organizacji pogrzebu — co oferuje zakład pogrzebowy?

  • Usługi funeralne czynne całą dobę 

Usługi pogrzebowe Bielsko — profesjonalna organizacja pogrzebu  

Kompleksowe usługi pogrzebowe organizowane przez profesjonalny zakład pozwalają zdjąć z żałobników ciężar, jakim jest organizacja tak niezwykle ważnej i jakże smutnej ceremonii. Warto wiedzieć, że zakład pogrzebowy zajmuje się transportem zmarłego z do kostnicy oraz organizacją wszelkich najważniejszych elementów, przygotowujących ciało do pogrzebu. 

Co więcej, w tych trudnych chwilach pracownicy zakładu dbają również o umieszczenie stosownych powiadomień w formie klepsydry we wcześniej ustalonych miejscach. Wszystko po to, by odciążyć rodzinę w konieczności osobistego informowania poszczególnych osób o tragicznych wydarzeniach. Pogrzeb Bielsko i jego organziacja wymaga wielu przemyślanych dzialań, dlatego warto oddać tę kwestię profesjonalistom.

Przebieg organizacji pogrzebu — co oferuje zakład pogrzebowy?

Zakład pogrzebowy zlokalizowany w Bielsku, w swojej ofercie ma nie tylko dopełnienie wszelkich niezbędnych formalności. To również miejsce, które proponuje bogaty wybór trumien oraz urn do pochówku. Pozwoli to na dobranie modelu, który w sposób elegancki będzie podkreślał powagę ceremonii i dopełni wizualnie uroczystość ostatniej drogi. 

Podczas pożegnania osoby zmarłej niezwykle istotny element stanowią kwiaty. W tym przypadku do państwa dyspozycji jest szeroki katalog obejmujący wiązanki pogrzebowe, stroiki wystawiane na trumnie oraz dodatkowe zdobienia. Bogata kolorystyka oraz szeroka gama kwiatów pozwoli bez problemu na dobranie najwłaściwszej tonacji, która podkreśli charakter uroczystości i odda emocje najbliższych osób. 

Usługi funeralne czynne całą dobę

Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego jak trudnym czasem jest moment, gdy nadejdzie ta najgorsza wiadomość. Usługi pogrzebowe Bielsko proponują realizację transportu i opiekę nad klientem 24/7. Takie rozwiązanie znacząco ułatwia szybką organizację najważniejszych spraw. 

Zachęcamy, by zadbać odpowiednio o uroczystości pogrzebowe, jednocześnie zdejmując ze swoich barków szereg obowiązków. 

__________________________________________________________________


ARTYKUŁ SPONSOROWANY

 

 

 




sobota, 13 stycznia 2024

Biskup Robert Mutsaerts: Znowu ta diaboliczna dwuznaczność


Znowu ta diaboliczna dwuznaczność

"Wraz z deklaracją Fiducia supplicans Dykasterii Doktryny Wiary, zatwierdzonej przez papieża Franciszka, możliwe będzie błogosławienie par tej samej płci". Tak brzmi nagłówek artykułu na stronie internetowej Watykanu. Trzeba przyznać, że takie błogosławieństwo powinno być wykonywane bez żadnej rytualizacji, ani nie powinno sprawiać wrażenia małżeństwa. "Doktryna dotycząca małżeństwa nie ulega zmianie, a błogosławieństwo nie oznacza zatwierdzenia związku" - czytamy dalej na oficjalnej stronie Watykanu.

Problemem nie jest błogosławienie grzeszników. Logicznie rzecz biorąc, zawsze było to możliwe. Kościół zawsze zapraszał ludzi do przyjęcia Bożego błogosławieństwa. Deklaracja powtarza to raz jeszcze. To, że nie może być małżeństwa sakramentalnego, oświadczenie jest również jasne. Małżeństwo kościelne par tej samej płci jest i pozostanie niemożliwe. Pozostaje ono zarezerwowane dla związku mężczyzny i kobiety. Nie może też istnieć żadna formalna forma rytualizacji (jaką znajdujemy w benedykcjonale). Uwaga ta może być uważana za reakcję na formalne błogosławieństwo par homoseksualnych w Niemczech, gdzie konferencja biskupów sformalizowała ten rodzaj błogosławieństwa. Jest jeszcze trzeci rodzaj błogosławieństwa, zwany błogosławieństwem spontanicznym. Tutaj można pomyśleć o pielgrzymie proszącym o błogosławieństwo kapłana obecnego w miejscu pielgrzymki. Albo o błogosławieństwie o które prosi wierny kapłana podczas rozdawania komunii, ponieważ nie jest on (jeszcze) ochrzczony, albo o osobie ochrzczonej, która uważa się za niegodną przyjęcia komunii i zamierza przystąpić do sakramentu spowiedzi. Kto może otrzymać to błogosławieństwo? Każdy. Jak dotąd, nic nowego.

Ale potem pojawiają się mylące fragmenty w oświadczeniu. Dlaczego ktoś prosi o błogosławieństwo? Aby usunąć zepsucie w swoim życiu. W końcu prosi się o Boże błogosławieństwo. Pierwszym pytaniem, które należy zadać, jest: Czy Bóg chciałby udzielić swojego błogosławieństwa? Bóg, który nie kocha niczego bardziej niż ludzi, którzy przychodzą do pokuty, aby dzielić się Bożą miłością. Czy Bóg może udzielić błogosławieństwa grzesznikowi? Jak już wspomniano, oczywiście, że tak. Skruszeni grzesznicy, którzy przychodzą do pokuty, otrzymują serdeczne przebaczenie. Zupełnie inne pytanie brzmi: Czy Bóg może udzielić błogosławieństwa grzechowi? Oczywiście, że nie! Kochamy grzesznika, ale nienawidzimy grzechu. We wszystkich trzech formach błogosławieństwa (sakramentalne, formalne, nieformalne) obowiązuje dokładnie ta sama zasada. I tu pojawia się problem z Fiducia Supplicans. Chrześcijanin homoseksualista może być błogosławiony indywidualnie. Nie można jednak pobłogosławić związku homoseksualnego, ponieważ Kościół określa go jako nieuporządkowany lub grzeszny. Ten nieuporządkowany charakter jest potwierdzony, ale mimo to deklaracja mówi, że błogosławienie takich związków jest możliwe. Innymi słowy, błogosławienie grzesznego związku jest możliwe. Bóg udzielający błogosławieństwa grzechowi, to parodia!

Na czym to wszystko się opiera? Nie ma odniesienia do Ojców Kościoła, dokumentów papieży, pism teologów, ale prawie wyłącznie do wcześniejszych dokumentów samego papieża Franciszka. Fiducia Supplicans chce być dokumentem o duszpasterskim charakterze, ale to, co deklaracja rozumie przez błogosławieństwo, jest całkowicie rozproszone. Nie jest jasne, dlaczego ktoś miałby prosić o błogosławieństwo księdza i dlaczego ksiądz chciałby udzielić błogosławieństwa. Zwykle chodzi o to, aby życie człowieka było bardziej zgodne z wolą Bożą. Jest to wezwanie do świętości. Ale nigdzie w deklaracji nie ma wezwania do pokuty, nie ma odniesienia do prawdy. Nie zawiera wezwania dla par LGTBQ do życia w abstynencji zgodnie z Bożym planem, w którym seksualność jest zarezerwowana dla związku mężczyzny i kobiety.

To powtarzający się refren tego pontyfikatu: brak jasności, sianie zamętu. Papież, który mówi, aby nie zmieniać doktryny Kościoła, ale jednocześnie stwarza możliwości dla praktyki przeciwnej. Nie można utrzymać doktryny i zapewnić innych kryteriów.

Podstawowym problemem jest to, że w związkach homoseksualnych człowiek zaczyna utożsamiać grzech i grzesznika. Identyfikujemy się jako chrześcijanie homoseksualiści. Nie ma czegoś takiego. Nie ma też czegoś takiego jak chrześcijanin alkoholik. Nie, jesteś chrześcijaninem z problemem alkoholowym, jesteś chrześcijaninem o orientacji homoseksualnej. Kiedy grzech staje się twoją tożsamością, nie ma wyjścia. Zachowujemy się tak, jakby osoby LGTBQ były wyjątkowym rodzajem grzeszników, których musimy traktować oddzielnie. Ale to samo odnosi się do nich, co do każdego innego grzesznika.

Geje czują się wykluczeni ze społeczności Kościoła. Ale Kościół nikogo nie wyklucza. Nikt nie jest na tyle zły, by nie zostać do niego dopuszczonym. I nikt nie jest wystarczająco dobry, by go pominąć. Z jednym wyjątkiem (ci, którzy czują, że niczego im nie brakuje, mogą zostać w domu), wszyscy są mile widziani. Ale coś jest od ciebie wymagane: pokuta, wezwanie do pokuty. I to jest właśnie dwuznaczność Fiducia Supplicans: nie chce się nazywać grzesznej natury. Tego też nie chce społeczność LGTBQ. Żąda się, aby nie oni, ale Kościół musiał się zmienić.

Każde błogosławieństwo jest przeznaczone dla grzeszników. Ale nie dla tych, którzy wierzą, że tak nie jest w ich przypadku. Ale wtedy po co w ogóle prosić o błogosławieństwo. Z definicji błogosławieństwo jest dla grzeszników, którzy uznają swoje wady i potrzebują Bożej pomocy, aby się poprawić. Deklaracja oferuje możliwość otrzymania błogosławieństwa, ale nie wspomina ani słowem o poprawie, a kapłan jest proszony o udzielenie błogosławieństwa na nieuporządkowany stan, który trwa. Nie jest to duszpasterskie ani miłosierne, ale raczej niemiłosierne. Zadaniem kapłana jest wskazanie na ich sytuację, jego zadaniem jest przybliżenie ludzi do Boga, a nie prowadzenie ich dalej w kierunku otchłani. Ponieważ to właśnie robisz. Udzielę błogosławieństwa każdemu, kto o nie poprosi. Ale pod żadnym pozorem nie udzielę błogosławieństwa grzesznej sytuacji. I nie ma to nic wspólnego z dyskryminacją. To samo dotyczy związku między mężczyzną a kobietą, w którym dochodzi do cudzołóstwa.

Ojcze Święty, proszę o jasność! Nikomu tym nie pomagasz! Nikomu!

+Robert Mutsaerts

biskup pomocniczy diecezji 's-Hertogenbosch


Źródło: https://www.lifesitenews.com/news/diabolical-ambiguity-dutch-bishop-pleads-for-clarity-from-francis-regarding-homosexual-blessings/

sobota, 6 stycznia 2024

Chorał gregoriański na Uroczystość Objawienia Pańskiego

 


Tak jak Kościół poucza w dniu dzisiejszym na drzwiach mego domu napiszę pierwsze litery imion śś. Trzech Króli: K † M † B




Jeśli myślisz, że K+M+B, które piszemy na drzwiach naszych domów oznacza imiona Trzech Króli, to masz rację.

TRADYCYJNY OBRZĘD BŁOGOSŁAWIEŃSTWA KREDY

K. Wspomożenie nasze w Imieniu Pana.

W. Który stworzył niebo i ziemię.

K. Pan z wami.

W. I z duchem twoim.

K. Módlmy się. Pobłogosław, Panie Boże, tę stworzoną przez Ciebie kredę, aby była zbawienna dla rodzaju ludzkiego, i udziel przez wezwanie Twego Świętego Imienia, aby ci, którzy ją zabiorą lub napiszą na drzwiach swoich domów imiona Twoich świętych: Kacpra, Melchiora i Baltazara, przez ich wstawiennictwo i zasługi otrzymają zdrowie ciała i opiekę dla duszy. Przez Chrystusa Pana naszego.

W. Amen.





HOMILIA NA UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTYCH TRZECH KRÓLI 
Na pamiątkę darów, które święci Trzej Królowie złożyli, dzisiaj kapłan poświęca złoto, kadzidło i mirrę. Imiona świętych Trzech Króli podług podania są: Kasper, Melchior, Baltazar. Poświęca kapłan na dniu dzisiejszym także kredę, którą pobożni piszą na drzwiach swych domów pierwsze litery imion śś. Trzech Króli: K † M † B † dodając rok, którego to piszą, ufni, że śś. Trzej Królowie za to ich uczczenie wyproszą u Boga błogosławieństwo ich domom. Zwyczaj to zbożny, chwalebny, prawdziwie w duchu katolickim, w duchu nauki Kościoła o czci i wzywaniu Świętych, – zwyczaj, który daj Boże, by się u nas zawsze zachowywał. 

Jego Ekscelencja x. bp. Karol Józef Fisher


TRADYCJE I OBYCZAJE LUDU POLSKIEGO ZWIĄZANE Z UROCZYSTOŚCIĄ OBJAWIENIE PAŃSKIEGO POTOCZNIE ZWANĄ TRZECH KRÓLI

"Święto 6 stycznia zwie się właściwie Epifanią, co znaczy Objawienie Zbawiciela świata. „...Mnóstwo poganów przyjdzie do Ciebie - zapowiadał prorok Izajasz. - Wielbłądowie prędcy Madian i Epha, wszyscy z Saby przyjdą, przynosząc złoto i kadzidło, a chwałę Panu opowiadając..."

Mesjasz przyszedł na świat nie tylko dla narodu wybranego, którego jest synem, ale dla całej ludzkości. Epifania oznacza uniwersalizm chrześcijański narodzony u progu Stajenki.

W TYM DNIU KMIEĆ POLSKI PISZE ŚWIĘCONĄ KREDĄ NA DOMU INICJAŁY TRZECH KRÓLI K.M.B - PRZEDZIELONE KRZYŻYKAMI.

Kacper, Melchior, Baltazar. Imiona zaczerpnięte z apokryfu, nie poparte autorytetem Pisma Świętego, lecz wrosłe w chrześcijaństwo nie mniej mocno, jak obecność osła i wołu przy żłobku. Niewprawną, spracowaną ręką nakreślone litery będą przez cały rok chronić obejście od szkody. Na równi z poświęconymi w czasie sumy szczyptami kadzidła i mirry, z gromnicą, palmą i wodą święconą stanowią dzielną obronę przeciw wszelkiemu złu, linę łączącą chatę bezpośrednio z niebem."

Zofia Kossak-Szczucka, Rok Polski. Obyczaj i wiara, Warszawa 1987

To chrześcijańskie święto w pełni ukształtowało się dopiero w XII wieku i nie było zbyt głęboko osadzone w naszej tradycji kulturowej. W tym dniu w kościołach święcono jałowiec, mirrę (żywicę z sosny), złoto (złote i srebrne monety lub pierścionki) oraz kredę. Poświęcone przedmioty miały magiczną moc i w takim kontekście się nimi posługiwano. Kredą wypisywano na drzwiach domów, a niekiedy także obór i stajni, inicjały trzech króli wraz z aktualną datą, co miało chronić obejście idom przed złymi mocami. Praktykowano również zwyczaj określania kredą całego gospodarstwa, co miało również zabezpieczyć je przed dostępem złych mocy.

Adamowski Jan, Tymochowicz Mariola, Obrzędy i zwyczaje doroczne z obszaru województwa lubelskiego, Lublin 2001

W kościołach w tym dniu święci się kredę i kadzidło na pamiątkę darów, jakie królowie ofiarowali Dzieciątku. Najpopularniejszą praktyką powszechnie stosowaną i wciąż żywą jest pisanie na drzwiach wejściowych do domu poświęconą kredą inskrypcji K+M+B wraz datą aktualnego roku. Powszechnie tłumaczy się, że są to inicjały Trzech Króli kreślone na pamiątkę ich pokłonu w Betlejem. Gest ten ma zatem charakter apotropeiczny, ma zapewnić ochronę domu, ale nie tylko. W niektórych regionach poświęconą kredą magiczny krąg kreślili młodzieńcy, którzy wyruszali w noc świętojańską w poszukiwaniu kwiatu paproci. Szczególną moc natomiast przypisywano tzw. "siedmiokościołówce" (kredzie święconej przez siedem kolejnych lat). Kreślono nią krzyże na głowach krów, co według wierzeń miało moc leczenia wrzodów, a także chorych wymion krów.

Katarzyna Kraczoń, Święto Trzech Króli – między tradycją a współczesnością, http://www.kulturaludowa.pl/widok/191/2969

W kościele święcono wtedy kredę oraz kadzidło z jałowca, ziół i żywicy. Okadzano nim chorych ludzi i zwierzęta. Kredą zaś pisano na drzwiach chat i stajen K+M+B – pierwsze litery imion Trzech Króli, Kacpra, Melchiora i Baltazara. Miało to chronić przed złymi mocami. W Woli Obszańskiej święcono niewielki bochenek chleba z miodem, czosnkiem i opłatkiem, przygotowany w czasie świąt. Dawano go krowom po ocieleniu, aby były zdrowe i mleczne. W Łopienniku Dolnym, Żurawcach i Ulhówku ludność ruska stawiała w oknach słomiane krzyże. W okolicach Sawina Rusini jedli postną wieczerzę – póśnyk.

Ogrodowska Barbara, Święta polskie. Tradycja i obyczaje, Warszawa 2000

Kredę święci się "dopiero" od 400 lat. Taką kredą właśnie pisało się na drzwiach inicjały "K+M+B" i cyfry danego roku. Co to oznacza? Kacper, Melchior i Baltazar. Kredą znaczone też były pozostałe budynki gospodarstw i dworów, znacząc krzyżykami ich naroża, by uchronić się od złych duchów.

Hanna Szymanderska, Polskie tradycje świąteczne, Warszawa 2003

W święto Trzech Króli, 6 stycznia, w kościołach świecono kredę, mirrę (żywicę sosny), złoto (złote monety lub pierścionki) i jałowiec. W tym dniu, po powrocie z kościoła, święconą kredą wypisywano na drzwiach domów inicjały trzech króli wraz z cyframi danego roku. Zwyczaj ten praktykowany jest nadal. Poświęcony jałowiec służył natomiast do okadzenia domostwa, obejścia oraz inwentarza żywego. Czasami okadzano też chorą osobę wierząc, że to przyczyni się do polepszenia jej zdrowia. W tym celu rozsypywano pachnące ziarenka jałowca na rozgrzaną blachę trzonu kuchennego, przez co w pomieszczeniach wytwarzał się charakterystyczny zapach.

T. Mazur, Wichry nad strzechami, Olsztyn 1998

Ostatni ze „świętych wieczorów” był wieczór szczodry – wigilia Trzech Króli. Szczodry, to tyle co hojny, nazwany tak na pamiątkę hojności trzech Mędrców, którzy przybyli do żłóbka do dzieciątka Jezus do Betlejem i ofiarowali dary. Z dniem Trzech Króli wiąże się wiele obyczajów na ziemi łowickiej. W kościołach do urządzonych wcześniej szopek dokładano postaci trzech egzotycznych Mędrców, którym towarzyszyły orszaki sług i wielbłądów. Spotykano się na mszy świętej, na której święcono mirrę, kadzidło i kredę.

Gospodarze wierzyli, że poświęcona mirra i kadzidło ma zbawienny wpływ na niektóre choroby, pomagają zarówno ludziom jak i zwierzętom domowym. Kadzidłem z dodatkiem suszonych ziół z wianków z oktawy Bożego Ciała okadzano dom w celu wypędzenia „złego”, a wprowadzenia szczęścia i błogosławieństwa. W gospodarstwach w Dąbkowicach kadzono dzieci chore na świnkę oraz spuchnięte wymię krowy po wycieleniu. Tak samo czyniono w Różycach i Zabostowie Dużym, nie tylko okadzono krowę, ale również opisywano całą kredą, ażeby „czarownica nie zabrała mleka, czy tłuszczu z mleka”. We wszystkich wsiach po śmierci członka rodziny kadzidłem wykadzono całe mieszkania.

Na początku XIX wieku kredą wypisywano na drzwiach domów pierwsze litery imion Trzech Króli łącząc je krzyżami, a pod spodem rok:

C + M + B

1898


W XX wieku zapis zmieniono na: K+M+B + 1924 miało to bronić dom przed złymi duchami. W niektórych wsiach np. Zielkowicach i Arkadii opisywano cała futrynę drzwi wypowiadając przy tym słowa: „żeby szatan nie wszedł do naszego domu przez te progi, żeby połamał ręce i nogi”. Po tych wszystkich zabiegach spożywano obiad, podczas którego podawano pierogi i na którym nie mogło zabraknąć wypiekanych w przeddzień bułek zwanych „scodrokami”. Przygotowano je z ciasta takiego jak na chleb z tą różnicą, że dodawano do nich wcześniej ugotowane, ostudzone i starte buraki cukrowe.

Michał Zalewski, „Święte wieczory” i Święto Trzech Króli w łowickiej tradycji ludowej, http://www.lowiczturystyczny.pl/Swiete-wieczory-i-Swieto-Trzech-Kroli-w-lowickiej-tradycji-ludowej,30

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.