Pewna młoda mężatka w czasie dorocznych rekolekcji powiedziała
piszącemu te słowa, że ona może zaakceptować w naszej wierze
wszystko, ale nie Eucharystię. Gdy zapytałem o jej męża, okazało
się, że służy on w marynarce na Pacyfiku. Gdy padły następne
pytania, kobieta wspomniała, że piszą do siebie listy co drugi
dzień i że w domu ma wciąż przed sobą fotografię małżonka.
Stwierdziłem,
że właściwie nie potrzeba niczego więcej do pełni szczęścia.
Czego więcej może pragnąć kobieta niż ciągłej pamięci o mężu
dzięki jego fotografii i zapisanym na papierze słowom płynącym
wprost z serca do serca? Ona jednak zaprotestowała; powiedziała, że
nigdy nie osiągnie pełni szczęścia, jeśli nie będzie razem z
mężem. Zapytałem wtedy: skoro ludzka miłość dąży do
zjednoczenia, to dlaczego nie miałoby być tak samo z miłością
boską? Jeśli mąż i żona pragną stać się jednym ciałem, to
czy chrześcijanie i Chrystus nie mogą dążyć do tego samego?
Wspominanie Chrystusa, który żył dwadzieścia wieków temu,
przywoływanie w pamięci Jego miłosierdzia i cudów, których
dokonał, korespondencja z Nim przez czytanie Pisma Świętego – to
wszystko przynosi zadowolenie, ale nie nasyci miłości. Do tego
potrzeba czegoś z poziomu łaski, co jednoczy z boską miłością.
Każde serce szuka szczęścia na zewnątrz, a ponieważ doskonałą
miłością jest Bóg, to serce człowieka i serce Chrystusa muszą
się w jakiś sposób jednoczyć. W ludzkiej przyjaźni jeden kocha
drugiego jako kogoś innego od siebie albo jako drugą połówkę
swojej duszy. Boska przyjaźń musi być wzajemnym „zamieszkaniem”
w sobie: „kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim”
(1 J 4, 16). To pragnienie duszy, by wyjść na zewnątrz, pragnienie
ekstazy spełnia się w sakramencie Eucharystii.
Eucharystia
– ofiara i sakrament
Eucharystia
ma dwa aspekty – jest zarówno ofiarą, jak i sakramentem. Jako że
życie ziemskie jest jedynie przebłyskiem, echem i cieniem życia
boskiego, w porządku przyrody możemy odnaleźć analogie dla
boskiego piękna. Czy natura sama w sobie nie ma tego podwójnego
aspektu: ofiary i sakramentu? Warzywa, które stawiamy na naszych
stołach, mięso, które kładziemy na półmiskach, to naturalne
sakramenty dla ludzkiego ciała. Dzięki nim człowiek żyje. Gdyby
nasze pożywienie wyposażyć w mowę, powiedziałoby: „Jeśli nie
będziesz w komunii ze mną, nie będziesz żył”.
Jeśli
więc zapytamy o to, jak niższe stworzenia – związki chemiczne,
rośliny albo mięso – stają się sakramentem albo komunią dla
człowieka, zostaniemy wprowadzeni w ideę ofiary. Czy warzywa nie są
wyrywane z ziemi wraz z korzeniami, poddane prawu śmierci, i nie
muszą przejść przez ogień, zanim staną się sakramentem życia
fizycznego albo wejdą w komunię z ciałem? Czy mięso leżące na
półmisku nie było wcześniej istotą żywą, która trafiła pod
nóż, i czy krew tego stworzenia nie spłynęła na glebę Getsemani
i Kalwarii natury, zanim trafiło ono na stół? Natura wskazuje, że
ofiara musi poprzedzać sakrament; śmierć to preludium komunii.
Jeśli coś nie umrze, to nie zacznie żyć w wyższym królestwie.
Komunia bez poniesienia ofiary byłaby w porządku naturalnym jak
jedzenie nieugotowanych warzyw albo surowego mięsa. Spójrzmy
prawdzie w oczy: żyjemy dzięki temu, co zabijamy. Gdy przeniesiemy
tę refleksję na poziom nadnaturalny, widzimy, że tu też żyjemy
dzięki temu, co zabijamy. To nasze grzechy zabiły Chrystusa na
Kalwarii – ale On mocą Boga powstał z
martwych i siedzi po prawicy Ojca w niebie. Teraz jest naszym życiem
i pozostaje w komunii z nami, a my z Nim. W porządku boskim musi
nastąpić ofiara albo konsekracja we Mszy Świętej, zanim będzie
możliwy sakrament albo komunia duszy i Boga.
Relacja
chrztu i Eucharystii
Chrzest
jest inicjacją w życie chrześcijańskie i w porządku natury
odpowiada narodzinom. Początek boskiego życia następuje jednak
tylko dzięki śmierci; zanurzenie w wodzie mistycznie symbolizuje
umieranie i bycie pogrzebanym z Chrystusem. Eucharystia jest ofiarą
– ona również włącza nas w śmierć Chrystusa. Chrzest jest
bardziej pasywnym urzeczywistnieniem śmierci, szczególnie gdy
dotyczy dziecka, ponieważ ono nie wyraża woli przyjęcia
sakramentu; czynią to za nie jego rodzice. Eucharystia jest znacznie
bardziej aktywnym urzeczywistnieniem się śmierci Chrystusa,
ponieważ Msza Święta jest bezkrwawą pamiątką ofiarnej śmierci
Chrystusa poza murami otaczającymi Jerozolimę. Ojcowie Kościoła
byli pod wielkim wrażeniem więzi łączącej chrzest i Eucharystię.
Krew i woda, które wypłynęły z boku Chrystusa na krzyżu, kryją
wielką głębię znaczenia. Woda to symbol naszego odrodzenia,
dlatego była znakiem chrztu; krew, cena naszego Zbawienia, to
natomiast znak Eucharystii. Powstaje zatem pytanie: co odróżnia te
sakramenty, skoro w obydwu kryje się tajemnica śmierci Chrystusa?
W
chrzcie i innych sakramentach – z wyjątkiem Eucharystii –
jednoczymy się z Chrystusem przez samo uczestnictwo w Jego łasce. W
Eucharystii natomiast Chrystus istnieje substancjalnie – jest
obecny rzeczywiście i prawdziwie – w swoim Ciele, swojej Krwi,
Duszy i Boskości. Przez Eucharystię pełniej niż przez chrzest
człowiek uświadamia sobie uczestnictwo w śmierci i
zmartwychwstaniu Chrystusa. W porządku naturalnym nowo narodzone
dziecko jest
podobne do rodziców, a gdy matka pielęgnuje maleństwo, powstaje
nowa więź między nimi. Również przez chrzest uczestniczymy w
boskiej naturze przez podobieństwo do niej, jako że stajemy się
„drugimi Chrystusami”. W Eucharystii z kolei otrzymujemy
prawdziwą substancję samego Chrystusa. Z powodu więzi łączącej
te dwa sakramenty w 1549 roku Sobór Trydencki nakazywał księżom,
by udzielali chrztu rano, w czasie sprawowania Mszy, a przynajmniej
zaraz po jej odprawieniu. Związek między chrztem a Eucharystią
jest podobny do relacji między wiarą a miłosierdziem lub miłością
doskonałą. Chrzest jest sakramentem wiary, ponieważ jest
fundamentem życia duchowego. Eucharystia jest sakramentem
miłosierdzia lub miłości, ponieważ jest odtworzeniem doskonałego
aktu miłości Chrystusa – Jego śmierci na krzyżu i oddania się
nam w Komunii Świętej.
*Fragment
pochodzi z książki „Sakramenty” abp Fultona Sheena, wydanej
nakładem Wydawnictwa EspritKsiążka można nabyć klikając w link https://bit.ly/3mwNc6g
0 komentarze:
Prześlij komentarz