Zdjęcie: Br. Ken Homan SI, Katolicka kaplica jogi |
Nazwy poszczególnych rodzajów jogi zależą od jakości technik w nich stosowanych. System jogi zaliczany jest do „darśan” hinduizmu. Darśana to jedna z kilku interpretacji Wed. Według pierwszej księgi wedyjskiej (Rigvedy) 1/4 odwiecznego Bytu (zwanego Brahmą) rozszczepiła się na rozmaite energie, z których powstał zróżnicowany świat materialny, natomiast jego 3/4 pozostało w kosmosie w stanie nierozproszonym. Zmaterializowana energia jest w ciągłym ruchu i ulega zmianie, której podlegają również istoty żywe posiadające duszę uznawaną za energię życia. Dusza ma się udoskonalać przez reinkarnację, wcielając się w coraz wyższy rodzaj żywego organizmu: roślinnego, zwierzęcego i ludzkiego, aż w końcu uwolni się z materii i zleje się w jedno z kosmiczną częścią Brahmy.
Wierzący w reinkarnację szukali więc sposobów skrócenia sobie ilości rodzenia się i umierania. Właśnie systemy jogi mają ukazać różne sposoby i techniki wyzwolenia się z reinkarnacji. Dlatego mistycy Wschodu mówią, że joga to ścieżka do samozbawienia, czyli do wolności od materii, wprowadzająca w stan błogości zwany „ananda” lub „nirwana”…
W kontakcie chrześcijan z hinduistami dochodzi do nieporozumień, gdyż niektórzy próbują do listy różnych form jogi dodać jeszcze „jogę chrześcijańską”, błędnie nazywając „jogą” medytację chrześcijańską poprzedzaną jakimiś ćwiczeniami. Doznania chrześcijanina zjednoczonego z Bogiem w miłości nie można mylić z egocentryczną mistyką jogina skoncentrowanego na kontemplowaniu siebie. „Charakterystyczną cechą tego rodzaju mistyki jest doświadczenie tożsamości: mistyk tonie w oceanie »całkowitej jedności«, obojętne, czy w teologii negatywnej jest to wyraźnie przedstawione jako »nic« lub pozytywnie jako »wszystko«. Na ostatnim stopniu tego przeżycia mistyk nie powie do swojego Boga: »Jestem Twój«, lecz jego formuła będzie brzmiała: »Ja to Ty«”.
Medytacja chrześcijańska nie ma nic wspólnego z dążeniem do przeżywania własnej energii lub innego rodzaju psychicznych czy fizycznych doznań, bo jej celem jest wejście w kontakt z Osobami Przenajświętszej Trójcy. Natomiast jogini szukają doznawania tajemnicy własnej natury czy kosmosu. Stąd inne są skutki jednej i drugiej medytacji.
Profesor dr med. Stanisław Grochmal w swej naukowej pracy pt. „Teoria i metodyka ćwiczeń relaksowo-koncentrujących”, w rozdziale poświęconym systemowi jogi, podaje, że u wielu joginów, zwłaszcza u tych, którzy miesiącami siedzą w swoich pustelniach, daje się zauważyć objawy, jakie występują w epilepsji, schizofrenii i w histerii. Autor wyjaśnia, że objawy epilepsji o różnym nasileniu występują także przy hiperwentylacji podczas praktykowania specjalnej techniki pogłębionych oddechów, które powodują stan alkalozy krwi. Również obraz schizofrenii – jego zdaniem – przypomina niektóre zachowania joginów. Wykazuje on, że osoby dotknięte schizofrenią mogą wpływać na postępowanie całych grup ludzi ze swojego środowiska, ponieważ tacy chorzy nie tracą inteligencji, a mają zwykle wysokie wyobrażenie o swoim „posłannictwie” i swoje postępowanie najczęściej motywują kierownictwem przez jakieś siły z zaświatów. Doktor Grochmal przeprowadza także ścisłe porównanie między niektórymi objawami histerii i jogizmu, zwłaszcza objawów zaburzeń czucia z całkowitym jego zniesieniem w niektórych okolicach ciała. Twierdzi on, że popisy joginów przekłuwających sobie różne części ciała występują również w histerii.
Inni naukowcy, którzy badając systemy jogi, interesowali się nie tylko zmianami cielesnymi, ale i duchowymi, stwierdzają, że: „z jogą zawsze wiąże się pewne spekulowanie sprawami okultystycznymi i ezoterycznymi, i już za czasów Patańdżalego związek ten był zupełnie otwarcie potwierdzony. Trzecia część »Jogasutr« (traktaty o jodze) zajmuje się mocami okultystycznymi, zwanymi shiddhi, które powinny być wynikiem stosowania siódmego i ósmego stopnia radża jogi.
Badając duchowe skutki jogi, John Allan twierdzi, że joga jest bramą okultyzmu. Według niego, jedynie w hata jodze, opartej tylko na ćwiczeniach fizycznych, są możliwości uzyskania korzystnych efektów relaksacyjnych, bez większego niebezpieczeństwa ulegania wpływom demonicznym, pod warunkiem, że ćwiczący potrafi zdystansować się od monistycznej duchowości joginów oraz ich filozofii i nie przejdzie do innych technik jogi, które pobudzają tzw. kundalini i otwierają czakramy.
W związku z nieporozumieniem dotyczącym ćwiczeń rzekomo „chrześcijańskiej jogi”, zobaczmy, co na ten temat mówi francuski uczony o. Verlinde, który sam przez wiele lat praktykował jogę i inne wschodnie formy mistyki. Pisze on: „Joga umożliwia zagłębienie się w sobie i odrzucenie trosk w większym stopniu niż jakakolwiek inna metoda (…). Jest to mistyka doznania siebie, do którego joga faktycznie skutecznie przygotowuje. Twierdzimy jednak, że techniki wschodnie prowadzące do rozmycia świadomości nie przygotowują do osobowego spotkania z Bogiem, stanowiącego istotę doznania ze sfery mistyki nadprzyrodzonej”.
Dalej autor ukazuje bardziej negatywne strony jogi, pisząc, że: „Joga wysysa wszystkie siły fizyczne i umysłowe (…). W ten sposób zapomina się o konieczności, a nawet o samym pojęciu »Prawdy« – liczy się tylko doświadczenie. Odmowa stawiania pytań. Ucieka przed problemami (…). Przyzwyczajenie do obywania się bez Boga (…). Joga jest ateistycznym pragmatyzmem (…) silnie przesiąknięta tantryzmem; subtelna seksualność przenikająca nawet funkcje umysłowe (…). Poszukuje się mocy cudotwórczej lub jej pozorów (…). Joga to całkowite oddanie wobec guru, bezbronność; mieszanka sugestii i autosugestii”…
Niestety, niektórzy katolicy uwierzyli w rzekomą „mądrość” wschodnich guru i w mistyce Wschodu szukają analogii do mistyki chrześcijańskiej. Zapominają oni o jednej – na pozór drobnej – różnicy, że prawdziwi mistycy chrześcijańscy nigdy nie wymagali przestrzegania określonych fizycznych ćwiczeń zwanych asanami, ani nie wywoływali sobie przeżyć duchowych metodami joginów, jakimi są:
1) patologiczne oddychanie,
2) stosowanie diety niepokrywającej zapotrzebowania organizmu,
3) ograniczenie godzin snu poniżej niezbędnego minimum,
4) wielogodzinne powtarzanie mantry,
5) niekiedy dodatkowo stosowane środki halucynogenne.
Oddech
Najbardziej powszechną techniką osiągania zmienionych stanów psychicznych stosowaną nie tylko przez joginów jest nieprawidłowe oddychanie, które powoduje zachwianie równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie, uzależnionej od poziomu CO2 we krwi. Jednostką określającą stopień zakwaszenia i alkalizacji płynów naszego organizmu jest pH. Prawidłowe pH naszego ustroju utrzymuje się w granicach 7,35-7,45. Nieprawidłowe oddychanie powoduje zbyt duże nagromadzenie się CO2, wskutek czego pH się zmniejsza (podczas wstrzymywania oddechu), lub też nadmierny spadek CO2 (bardzo szybkie oddychanie) podnoszący pH we krwi i innych płynach krążących wewnątrz naszego ciała.
Patologiczne oddychanie prowadzi do zmian metabolicznych organizmu (więc mózgu też), w którym kwasica lub alkaloza oddechowa wywołuje zaburzenia w prawidłowym jego funkcjonowaniu.
Na przykład przy kwasicy oddechowej wskutek zbyt zwolnionego oddechu pH spada poniżej 7,35. Wówczas (zależnie od stopnia wzrostu CO2 i okresu jego trwania) mogą wystąpić: duszność, lęk, niepokój, apatia, drażliwość, senność, zmiany osobowości, zaburzenia elektrolitowe – wzrost stężenia wodorowęglanów, fosforu, potasu, spadek stężenia chlorków i mleczanów, zaburzenia koncentracji, halucynacje, różne objawy psychotyczne, upośledzona kurczliwość mięśnia sercowego i zaburzenia rytmu serca, skurcze mięśni szkieletowych, bóle głowy, wzmożone ciśnienie śródczaszkowe i obrzęk tarczy nerwu wzrokowego.
Przy alkalozie oddechowej (wskutek zbyt szybkiego oddychania) pH podnosi się powyżej 7,45. Wówczas (zależnie od stopnia spadku CO2 i okresu jego trwania) mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – spadek jonów wapnia, fosforu i potasu, a wzrost jonów chloru, zaburzenia świadomości, skurcze naczyń mózgowych, stan dezorientacji, omdlenia, drgawki, parestezje, zaburzenia mowy, zaburzenia widzenia, zaburzenia rytmu serca, depresja, stany płaczliwości, stan ogólnego wyczerpania, zlewne poty (por. Wielka interna, Warszawa 2011, t. I, s. 108-122).
Sen
W praktyce jogi ilość snu ogranicza się niejednokrotnie do czterech godzin. Człowiek w takiej sytuacji przechodzi w stan przewlekłego przemęczenia. Brak odpowiedniej ilości snu wpływa na zwiększenie wydzielania endomorfiny w mózgu. Zwiększona jej produkcja przez dłuższy czas powoduje wypaczony odbiór świata otaczającego, zmieniony sposób odczuwania wrażeń zmysłowych i przeżyć człowieka. Nadmierne ograniczenie snu może być nawet przyczyną śmierci!
Mantry
Osobom dążącym do „mistycznych” przeżyć radzi się, by całymi godzinami powtarzali mantrę „wzmocnioną” – w razie potrzeby – środkiem halucynogennym. Mantra hamuje działanie kory mózgowej. Oto co na ten temat pisze o. Verlinde, który mantrę osobiście praktykował.
„Mantra może się zmieniać: wydłużać, skracać, modyfikować. Nadchodzi moment, kiedy mantra rozmywa się (…), prowadzi do wyraźnego odprężenia cielesnego. Mantra może także po prostu zniknąć, pozostawiając nas na kilka chwil w stanie wstrzymania aktywności intelektualnej, zawieszenia władz umysłowych. (…) Cała moja wewnętrzna uwaga koncentruje się na powtarzaniu dźwięku pozbawionego zawartości semantycznej mogącej angażować moją inteligencję (…). Gdy doszedłem do kilku godzin praktyki dzienne, zacząłem odczuwać: bezsenność, trudności z koncentracją i z prowadzeniem rozmowy, malało moje zainteresowanie otoczeniem (…). Ogarnęło mnie wówczas coś w rodzaju »fascynacji pustką«, zanurzeniem się w stan radości z samego faktu istnienia, ponad świadomością indywidualną (…) faktycznie mamy tu do czynienia z doświadczeniem w pełni zasługującym na miano regresji psychicznej (…), zacząłem powoli tracić kontakt z rzeczywistością, aż wreszcie stałem się niezdolny do pełnienia obowiązków zawodowych”.
Jogini twierdzą, że osiągają stany paranormalne, jak np.: lewitacja, czytanie cudzych myśli, znajomość przeszłości, rozpoznawanie i uwalnianie od chorób, utrzymywanie się przy życiu przez dłuższy czas bez jedzenia czy bez oddychania, telepatyczne przekazywanie myśli, wizjonerskie i hipnotyczne zdolności itp. Te same zdolności wykazują również okultyści, jak: szamani, magicy, wróżbici, czarownicy. Jedni i drudzy powyższe stany osiągają drogą manipulowania swym ciałem, w połączeniu z praktyką różnych rytuałów, dzięki którym – jak sami określają – wchodzą w łączność ze światem duchowym i zdobywają „tajemne moce”.
Zmiana biochemii i elektroniki wewnątrz organizmu prowadzi do zmiany doznań psychicznych, a w pewnych miejscach ciała daje odczuwanie wirowania energii, określane jako „otwieranie się czakramów” lub „tygle”. Według joginów, czakramy otwierają się pod wpływem uaktywnionego przez odpowiednie techniki węża zwanego „kundalini”, który rzekomo mieści się u podstawy kręgosłupa. Kolejność otwierania się czakramów jest od dołu wzwyż. Pierwszy czakram to miejsce położenia gruczołów płciowych. Następne czakramy występują w miejscach położenia nadnerczy, trzustki, serca, tarczycy, przysadki mózgowej i szyszynki. Czyli wirowanie czakramów odczuwane jest w miejscach, gdzie znajdują się gruczoły produkujące hormony, więc przy ich pobudzeniu zwiększy się także poziom hormonów we krwi.
Jest jasne, że wspomniane sposoby manipulowania własnym ciałem prowadzą do patologicznego funkcjonowania całego organizmu, szczególnie systemu nerwowego, z mózgiem włącznie! A to z kolei wywołuje złudne doznania: wizje, wrażenia rozpływania się w przestrzeni, zlewania się w jedno z naturą, kosmiczne podróże, wrażenie wszechobecności albo poczucie stawania się „bogiem”. Ojciec Verlinde twierdzi, że podczas otwierania się czakramów człowiek otwiera się na wpływ ducha ciemności… ducha wrogiego człowiekowi. Argumentuje on, że przez długotrwałe ćwiczenia jogi człowiek zatraca swoją osobowość.
Tak więc efekt mistyki joginów i chrześcijan jest całkowicie przeciwstawny. To nie są różne drogi prowadzące na ten sam szczyt – jak mówią niektórzy. To osiągnięcie całkiem przeciwnych szczytów: szczytu pokory i szczytu pychy! Jedni dochodzą do Prawdy, drudzy do iluzji. Mistyk chrześcijański faktycznie dochodzi do kontaktu z Bogiem, gdy mówi: Bóg jest wszystkim, ja jestem niczym – jest to prawdą. Czym jest człowiek wobec Boga? Dlatego niemożliwe jest, by ktoś, kto rzeczywiście Boga poznał, mógł się z Nim utożsamiać! Ale ktoś, kto Boga realnie nie doświadczył, będąc w złudnej euforii, mówi: jestem wszystkim, przenikam wszystko, jestem bogiem!… Jakże to wielkie złudzenie!
Tego typu złudzenia występują nie tylko w jodze, ale również podczas różnych ćwiczeń parapsychicznych i praktyk okultystycznych. Wysiłki człowieka, by „być jak Bóg”, to rajska pokusa, która dziś powraca wraz z okultyzmem, ezoteryzmem, jogizmem itp. Żeby człowiek nie padł ofiarą swoich lub cudzych złudzeń, Bóg zakazał uprawiania okultystycznych praktyk, mówiąc: „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, przepowiednie, magię i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów, wywoływał zmarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Jahwe każdy, kto to czyni” (Pwt 18, 10-12).
S. Michaela Pawlik OP
Autorka jest znawcą religii Wschodu, zagrożeń płynących z sekt oraz różnych ruchów religijnych.
Źródło informacji: http://www.radiomaryja.pl/
1 komentarze:
Od lat cierpię na bezsenność. Chciałbym spać aż po 4 h/d. Śpię 0-6 h, mediana to 3,5. Joga pomogłaby mi w bezsenności. :)
Mariusz Aleksander Kalita (Chełm)
Prześlij komentarz