_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

wtorek, 29 maja 2007

W poszukiwaniu głębi tożsamości kapłańskiej

Od pewnego czasu podejmuje na nowo głębszą refleksję nad kapłaństwem szczególnie w perspektywie Tradycji. Wdzięczny jestem Bogu za łaskę jaką mnie niegodnego sługę swego obdarzył iż przeznaczył mnie do „składania ofiary za żywych i umarłych w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” (Sobór Florencki, Dekret dla Ormian). Podejmując refleksję nad kapłaństwem ogarniam umysłem wszystkie sprawy trudne jakie wewnątrz stanu kapłańskiego się rodzą. Zauważam desakralizację, mocny pęd do upodabniania się do świata, do bycia bardziej świeckim jak duchownym, tendencje, wedle której wielu kapłanów przenosi akcent swej posługi ze sprawowania Najświętszej Eucharystii i innych sakramentów na pole społeczne, czyniąc swoją posługę medialnie głośną wykraczającą poza granice katolickości, choćby sprawa ks. Marcelo z Brazylii, który czyni show z Mszy Św. uważając, że tą metodą przyciągnie młodzież. Pytanie pozostaje otwarte: do czego przyciągnie na show czy na Mszę św. (można o tym przeczytać w Gościu Niedzielnym 2007/21). Dewiacje posługi kapłańskiej (oczywiście, że są one w małym procencie) uwidaczniają się szczególnie w zetknięciu z duszpasterstwem młodzieży – Msze św. na rajdach bez strojów liturgicznych, na plecakach, rockowe uderzenia „mszalne”, rozszerzanie funkcji kapłańskich na świeckich, bycie „księdzem kumplem” dla powierzonego środowiska itp., nie wspominając już o zachowaniu długiego stroju duchownego (sutanny czy habitu) co przechodzi już powoli w praktyce do lamusa. (wiele można przeczytać na www.breviarium.blogspot.com ).

Gdzie tkwi przyczyna takiego stanu rzeczy, co pozwala dewaluować istotę kapłaństwa katolickiego, gdzie podziała się świętobliwa karność kleru. Próbą odpowiedzi niech będzie analiza reformy obrzędu święceń w odniesieniu do formy tradycyjnej. Nie absolutyzuję tej odpowiedzi, przyczyn jest jeszcze wiele, niniejsza refleksja jest jedynie subiektywnym wynikiem obserwacji kapłaństwa „od kuchni”.

Tradycyjna droga przygotowania do kapłaństwa prowadziła przez świecenia niższe i wyższe, wszystko zaś poprzedzone tonsurą. Niższe święcenia obejmowały: ostiariat (kleryk otrzymuje klucze kościelne i dzwonek), lektorat (kleryk otrzymuje Księgę Pisma Świętego), egzorcysta (kleryk otrzymuję moc małych egzorcyzmów) i akolita (kleryk otrzymuje piecze nad kielichem i świecą). Świecenia niższe poprzedzała tonsura jako pierwszy stopień formacji. Są to postrzyżyny, udzielane poza Mszą św, w których biskup obcina trochę włosów na kształt krzyża kandydatowi przyjętemu do seminarium i przyodziewa go w komżę. Obrzęd ten oznacza przyjęcia kandydata do stanu duchownego. Święcenia wyższe obejmowały święcenia subdiakonów, diakonów i kapłanów. Odbywały się zawsze podczas Mszy św., po odśpiewaniu Litanii do Wszystkich Świętych. Święcenia niższe, tonsura i subdiakonat zostały zniesione w 1972 przez papieża Pawła VI w Motu Prioprio Ministeria Quaedam i został ustanowiony skrócony tok formacyjny podzielony na posługi (lektorat i akolita) i świecenia ( diakonat i prezbitera). Istotną zmianą było dopuszczenie do zarezerwowanych przez wieki dla stanu duchownego posługo lektora i akolity osób świeckich. Zmiana ta otwarła furtkę dwuznacznej interpretacji kapłaństwa nawet jako czysto administracyjnej funkcji. Brak całego etapu formacji a także otwarcie posług dla świeckich (także i święceń diakonatu) powoduję, iż może się rodzić pokusa bycia świeckim kapłanem, oddalenia się od stanu duchownego. Nadto w ogóle w dzisiejszej formacji nie zwraca się uwagi na strój duchowny. Kapłana w sutannie można już tylko zobaczyć w kościele, rzadko kiedy gdzie indziej. Podczas obłóczyn wielu kleryków nie posiada swoich biretów. Są pożyczane od innych a w kapłaństwie wcale nie używane. Ponadto w formacji połączonej z Wydziałem Teologicznym brakuje wyraźnego rozróżnienia między studentem świeckim a klerykiem (brak tonsury, stroju duchownego). Więc często dochodzi do sytuacji kiedy świecki student przenosi się do seminarium do trzeciego roku w ogóle nie uzupełniając formacji kapłańskiej.

Bardzo wyraźnie, obecny system formacji, obrzęd świeceń i mentalność kapłańska podobne są do tych, które starał się wprowadzić niejaki Marcin Luter, główny ideolog schizmy zachodniej. W roku 1520 Luter napisał odezwę Do szlachty chrześcijańskiej narodu niemieckiego odnośnie do reformy państwa chrześcijańskiego, atakując katolicyzm i domagając się zwołania wolnego soboru:

„Pierwszym murem wzniesionym przez Kurię Rzymską jest rozróżnienie pomiędzy klerem a świeckimi. Jest czystym wymysłem (...) oszustwem i hipokryzją, że papież czy biskup namaszcza, nadaje tonsurę, udziela święceń, konsekracji i przepisuje strój różny od stroju świeckiego (...) Ktokolwiek wychodzi z wody chrztu, może się szczycić, że jest już wyświęconym kapłanem, biskupem i papieżem (...)” (Tappert, ibid., t. 1, str. 265).

Dzisiaj jesteśmy świadkami, że ów mur niegdyś wzniesiony przez Kurię Rzymską powoli zaczyna się walić wedle postulatu Marcina Lutra – tonsura, świecenia, strój duchowny. Zresztą katolicki obrzęd święceń niczym nie różni się od protestanckiego. Aby nie być gołosłownym powołam się na autorytet w dziedzinie protestantyzmu, mianowicie ks. radca Jan Gros w publikacji Urząd posługiwania kościelnego, opisuje:

Nasza najnowsza Pragmatyka Służbowa z r. 1999 przyjęta przez Synod Kościoła ustaliła, że: na diakona, diakonisę, diakonkę święci (ordynuje) biskup diecezjalny w asyście innych księży (conajmniej dwóch), na prezbitera (księdza) kandydatów święci (ordynuje) Biskup Kościoła w asyście miejscowego biskupa diecezjalnego, lub na zlecenie Biskupa Kościoła każdy biskup diecezjalny, w której ma miejsce ordynacja, w asyście pozostałych księży (conajmniej dwóch), na biskupa święci zawsze Biskup Kościoła w asyście wszystkich biskupów (conajmniej jednak dwóch jako współkonsekratorów).

W ten sposób zostaje zachowana starokościelna i staroluterańska tradycja i porządek odnośnie ordynacji duchowieństwa w naszym Kościele.

Cóż więc poradzić na taki stan rzeczy. Stwierdzić, że święcenia są nieważne – BROŃ BOŻE! Modlić się o powrót katolickich stopni święceń dla przyszłych pokoleń kapłańskich – JAK NAJBARDZIEJ. Ale co dla nas kapłanów. Nic innego jak tylko wyrzucić z siebie ducha świata, zagłębić się w Najświętszą Ofiarę, rozpoznać na nowo swoje kapłańskie przeznaczenie – składania bezkrwawej Ofiara Jezusa Chrystusa jako Alter Christus, uczynić z Niej najważniejszy punkt KAŻDEGO dnia. Dla wielu kapłanów poznanie Tridentiny mogłoby stać się przełomem. Od kiedy poznałem celebrację Mszy Św. Wszechczasów, od kiedy modo privato ją sprawuję od tego czasu inaczej także patrzę na NOM. Staram się go sprawować jak najbardziej tradycyjnie, zachowując NOMowe rubryki. Msza Św. staje się dla mnie niebem kiedy jako Alter Christus staje na Kalwarii i pochylony na świętymi postaciami dokonuję cudu transsubstancjacji.

Jeśli tylko kapłan chce to może wyjść z płycizny borykania się między stanem świeckim a duchownym, może odkryć swoją tożsamość kapłańską, duchowną. Potrzeba więcej pracy, bo my nie mamy tyle łaski (brak niższych świeceń, tonsury, klasycznej karności) ale można i warto! Na sam koniec pozwolę sobie przytoczyć fragment artykułu o tradycyjnej formacji kapłanów z FSSPX (także i FSSP, IBP, wszystkich bractw tradycyjnych) zamieszczony w Zawsze Wierni nr. 35.

Po pierwszym semestrze, w święto Matki Boskiej Gromnicznej, seminarzyści otrzymują sutanny. Na to wielkie święto przybywa do seminarium, oprócz gości nowo obłóczonych, także wielu wiernych.

Rok drugi i trzeci to studium rozmaitych dyscyplin filozoficznych: ontologii, teorii poznania, kosmologii, psychologii filozoficznej, logiki, teodycei i etyki. Do tego dochodzi apologetyka i teologia fundamentalna. Na początku drugiego roku w święto Niepokalanego Poczęcia NMP seminarzyści wstępują do Bractwa Św. Piusa X. Dokładnie rok po swych obłóczynach przyjmują tonsurę, przez co stają się osobami poświęconymi Bogu – członkami hierarchii Kościoła. Biskup obcina im włosy na głowie w pięciu miejscach. Jest to symbol całkowitego oddania się Bogu, jak też korony cierniowej.

Na trzecim roku klerycy otrzymują pierwsze święcenia niższe – ostiariat i lektorat. Lektor czyta lekcję w czasie uroczystej Mszy śpiewanej oraz może błogosławić potrawy.

Kolejne niższe święcenia – egzorcystat i akolitat – otrzymują seminarzyści czwartego roku. Egzorcysta posiada szczególną władzę przy odmawianiu małego egzorcyzmu (duży egzorcyzm zarezerwowany jest dla kapłanów), natomiast akolita otrzymuje szczególne łaski przy służeniu do Mszy św.

Niższe świecenia, swoją historią sięgające jeszcze okresu pierwszych prześladowań chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim, zostały zlikwidowane przez rewolucję liturgiczną roku 1969. Święcenia te, choć jeszcze nie sakramentalne, przybliżały seminarzystę stopniowo do ołtarza, dając mu zadania coraz bardziej ukierunkowane na istotę Mszy św. W ten sposób stanowiły one doskonałe przygotowanie do święceń kapłańskich. Sam Kościół posoborowy dostrzegł ten brak i nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku uzależnia święcenia diakonatu od poprzedzających je tzw. posług lektora i akolity.

Na piątym roku sprawa staje się poważniejsza. Dwa tygodnie przed Wielkanocą klerycy otrzymują święcenia subdiakonatu, z którymi związany jest już na zawsze obowiązek odmawiania brewiarza i zobowiązanie celibatu. Jak się to żartobliwie mówi, od tej pory seminarzysta może odmawiać brewiarz i nie musi się już żenić.

W wigilię Zesłania Ducha Świętego biskup udziela święceń diakonatu. Diakon może już udzielać uroczyście chrztu świętego, rozdawać Komunię św., a także głosić kazania.

Zajęcia z teologii to przede wszystkim wykłady z dogmatyki i teologii moralnej. Do nich dochodzą prawo kanoniczne, historia Kościoła, liturgika i teologia pastoralna.

Szósty rok kończy się, jak wspomniałem na początku, święceniami kapłańskimi. Nałożenie rąk biskupich wyciska niezatarte znamię na nowo wyświęconych, będące udziałem w wiecznym kapłaństwie i unii hipostatycznej Jezusa Chrystusa. Teraz mogą odnawiać w bezkrwawy sposób na ołtarzu krzyżową śmierć Pana Jezusa. Teraz mogą swymi rękoma dotykać Jego Przenajświętszego Ciała i rozdawać Je wiernym. Teraz mogą słowami rozgrzeszenia czynić z grzeszników dzieci Boże, których dziedzictwem jest Niebo. Teraz mogą przez święte olejem namaszczenie przygotowywać wiernych na spotkanie z Bogiem w wieczności. Teraz mogą błogosławić związek małżeński, którego celem jest przysporzenie Kościołowi nowych członków, a Niebu nowych mieszkańców.

x. Wojciech Grzesiak

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.