_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

niedziela, 2 lutego 2025

Ks. Marian Morawski SI: O Kościele jako znaku, któremu się sprzeciwiają (Kazanie na uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej)

  

"Oto Ten położon jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą; i duszę Twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wielu serc były objawione" (Łk. 2, 34-35).

Słyszeliśmy z Ewangelii św., jako sędziwy Symeon, piastując Zbawiciela świata, hymn radości i chwały nucił. Lecz oddając Boskie Niemowlątko na ręce Najświętszej Matki, inaczej już do Niej przemówił; zamiast wesela i chwały smutek i boleści prorokował, i wyrzekł te zatrważające słowa: "Oto Ten położon jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą; i duszę Twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wielu serc były objawione". Dziwne przeciwstawienie. Ten, którego dopiero radośnie witał jako światłość narodów, jako chwałę Izraela, Ten sam ma być znakiem, któremu przeciwić się będą – ma być powodem przekłucia duszy swej Matki mieczem boleści! Ten, który dany jest na powstanie wielu, jest też położon na upadek wielu!

Najmilsi w Chrystusie! jest to właściwą cechą darów Bożych, zwłaszcza głównych, najcenniejszych, darów Bożych, że położone są razem na upadek i na powstanie wielu, i to dlatego, aby myśli z wielu serc były objawione. Bóg żąda od nas służby dobrowolnej, odpowiedniej do naszej natury rozumnej (Rationabile obseqium vestrum. Rom. 12, 1). Ofiarując nam swe dary, chce, abyśmy dobrowolnie je obierali, tj. mogli je przyjąć albo odrzucić dobrowolnie. I dlatego podaje one pod zasłoną tajemnic wiary i różnych trudności, ucząc nas o ich wartości, ale nam jej na oko nie ukazując. Albowiem te dary, należące do porządku nadnaturalnego, są tak wielkie, tak nieoszacowane, tak nieskończenie przewyższające dobra tego świata, że gdybyśmy je ujrzeli w ich właściwej postaci, tak by nas swą pięknością zachwyciły, tak by zaćmiły dobra ziemskie, żebyśmy już nie byli wolnymi w wyborze, podobnie jak Święci w niebie nie są wolni w miłowaniu i chwaleniu Boga. Ale to życie jest czasem próby i zasługi, i dlatego jest czasem wiary i trudu. Dlatego też dary nadnaturalne podaje nam Bóg, iż tak powiem, w łupinie rozmaitych trudności: trudności dla rozumu, bo wymagają pokornej wiary w tajemnice przewyższające rozum; trudności dla woli, bo wymagają poddania jej pod jarzmo przykazań, poskramiania namiętności. W ten sposób dary Boże położone są na upadek i na powstanie wielu; albowiem ludzie zostając wolni w ich wyborze, jedni pokonują z pomocą łaski te trudności i kosztują słodyczy tych niebieskich owoców; drudzy zaś, zrażając się trudnościami, pomiatają Boskimi dobrodziejstwy. W ten sposób myśli z wielu serc są objawione, tj. odróżniają się ludzie dobrej woli od ludzi złej woli.

Takim więc był, wedle proroctwa Symeona, ów pierwszy i najdroższy ze wszystkich darów Bożych, sam Zbawiciel nasz Jezus Chrystus. Takim też jest drugi, najdroższy po Chrystusie dar Boży, czyli raczej zebranie wszystkich darów nadnaturalnych – Kościół święty. Jeden i drugi położon jest na upadek i na powstanie wielu, jeden i drugi jest znakiem, któremu się sprzeciwiają, i wobec którego objawiają się myśli z wielu serc. Nad tym zastanowimy się w tej nauce, najmilsi w Chrystusie, i pouczymy się z przykładu Najświętszej Dziewicy, jak mamy być wiernymi tym Boskim dobrodziejstwom, choćby nawet miecz boleści, który przeniknął duszę Maryi, miał i nasze zranić serca. – "Zdrowaś Maryjo".

I.

Największym z darów, które kiedy rodzaj ludzki od Stwórcy otrzymał, dar już pierwszym rodzicom w raju obiecany, oczekiwany przez czterdzieści wieków, a wreszcie w pełności czasów nam dany, jest Zbawiciel nasz, Syn Boży, który z woli Ojca, za sprawą Ducha Świętego stał się ciałem, i mieszkał między nami, aby nas nauczyć drogi zbawienia i śmiercią swoją wykupić nas z niewoli grzechu i z wiekuistego zatracenia. Przeto Pan Jezus sam siebie nazywa darem Bożym: "Gdybyś znała dar Boży" (Jan 4, 10) – mówi do Samarytanki. A Nikodemowi wysławia nieskończoną tego daru cenę: "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby wszelki, kto wierzy weń, nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3, 16).

W jakiż więc sposób dany nam jest ten najwyższy dar Boży? Gdyby Bóg Syna swego posłał na świat w wielkiej chwale i majestacie odpowiednim Jego Boskiej godności, jawnie otoczonego legionami aniołów, któżby był mógł odrzucić Jego naukę, odmówić Mu wiary i posłuszeństwa? Ale byłażby wielkiej nagrody godna taka wiara? byłożby to wielce zasługujące posłuszeństwo? Przeto więc posłał Pan Bóg Syna swego w postaci sługi, w ubóstwie, wzgardzie, cierpieniu, poniżonego, jak robak ziemny. Ukazuje Go ludziom, nie jak niegdyś Ezechielowi, na tronie chwały pośród Cherubinów, wołających ze drżeniem: Święty, Święty, Święty – ale pośród złoczyńców, wśród szyderstw i pośmiewiska ludu na sromotnym krzyżu rozpiętego.

I tak Chrystus ukrzyżowany stał się znakiem sprzeciwiania, położon na upadek i na powstanie wielu. Wobec Chrystusa ukrzyżowanego objawiły się i po dziś dzień się objawiają myśli serc wielu. "Albowiem słowo krzyża" – jak pisze św. Paweł – "tym którzy giną, jest głupstwem; lecz tym, którzy zbawienia dostępują jest mocą Bożą" (1 Korynt. 1, 18). Mędrcy świata pogańskiego spodziewali się też, że Bóg z nieba przyjdzie i nauczy ich prawdy, ale wystawiali sobie tego Boskiego Mistrza rozprawiającego o tajnikach natury, nadętego tą próżną mądrością świata, za którą się sami ubiegali. Żydzi też oczekiwali Mesjasza, ale według swego cielesnego sposobu widzenia wystawiali Go sobie jako potężnego monarchę, który miał podbić narody pogańskie pod ich panowanie, i zapewnić im na wieki dostatki i wygody doczesne. Gdy zaś przyszedł Oczekiwany narodów, ten Mistrz prawdy, ten Mesjasz przyobiecany, Jezus Nazareński ukrzyżowany, natychmiast stał się znakiem sprzeciwiania, opoką zgorszenia, na upadek ludzi złej woli. Dla mądrości światowej Bóg ukrzyżowany był głupstwem, niedorzecznością, dla cielesności był odrazą; sami tylko ludzie dobrej woli poznali mądrość Krzyża, doznali potęgi Krzyża i umiłowali Ukrzyżowanego. Dla nich Chrystus położon jest na powstanie. Jak świadczy słowo w słowo Apostoł narodów. "Żydowie" – mówi – "cudów się domagają, i Grekowie mądrości szukają, a my przepowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego, Żydom wprawdzie zgorszeniem, a Grekom głupstwem, lecz samym wezwanym i Żydom i Grekom Chrystusa – moc Bożą i mądrość Bożą" (1 Korynt. 1, 22-24).

Jakże się to stało, że dla jednych Chrystus był zgorszeniem i głupstwem, a dla drugich mądrością i mocą Bożą? Wszak dla wszystkich zarówno ta moc i mądrość Boża pokryta była zasłoną wzgardy, cierpienia, szaleństwa krzyża? Tak jest; ale jedni umieli uniżyć swój rozum przed świętym szaleństwem krzyża, poskromić swoje namiętności słodkim jarzmem Ukrzyżowanego – i tym dar Boży był na powstanie; drudzy zaś przeciwko temu się zbuntowali, i tym dar Boży był na upadek, obrócił się na ich zatracenie. Gdy Jezus wisiał na krzyżu, jako znak sprzeciwiania, Najświętsza Jego Matka stała pod krzyżem, i dała się raczej przeszyć mieczem boleści, aniżeli odstąpić od Ukrzyżowanego. Stał pod krzyżem i wierny uczeń, przedstawiciel wszystkich wiernych krzyża – a zazdrośni faryzeusze, okrutni Rzymianie, lud płochy, odstąpili od krzyża i z daleka obelgi miotali. I tak myśli wielu serc były objawione. Tak samo i nadal po wszystkie wieki, krzyż czyni ten rozdział: jedni łączą się z Maryją i Janem pod krwawym i wzgardzonym krzyżem; drudzy, w daleko większej liczbie, przystają do ciżby miotającej obelgi na krzyż i na stojących pod krzyżem. Aż wreszcie ten rozdział dokonanym będzie, także przez krzyż, w dniu sądu Bożego. Ukaże się na niebie krzyż promienisty, i wierni krzyża wzniosą się ku niemu do niebieskiej ojczyzny; a przeciwnicy krzyża strąceni będą jego mocą tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów na wieki.

II.

Podobną w tej mierze do Chrystusa jest Jego oblubienica, ozdobiona wszystkimi klejnotami, które jej Chrystus krwią swą zakupił: hierarchią, prawami, nauką wiary, sakramentami świętymi. Podobnie jak w Chrystusie ukryte było Bóstwo pod postacią sługi, pod wzgardą krzyża, tak i boskość Kościoła ukryta jest dla cielesnych oczu pewną zasłoną, która obraża hardy rozum, oburza swawolną wolę; i dlatego Kościół, tak samo jak Chrystus, jest znakiem, któremu się sprzeciwiają. I jak niegdyś wobec Chrystusa na krzyżu wiszącego, tak dziś wobec Kościoła objawiają się myśli z wielu serc.

Obraża wielu w Kościele ta najwyższa powaga, z jaką naucza, to bezwarunkowe poddanie rozumu, którego wymaga dla swoich wyroków; obraża ich to, że Kościół swą władzę nauczania zatwierdza, że ogłasza swoją Głowę za nieomylną w nauczaniu wiary – znak, któremu sprzeciwiać się będą, aby myśli wielu serc były objawione. Tak samo w Chrystusie obrażała faryzeuszów powaga, z jaką uczył i bezwzględnej wiary wymagał. "Albowiem je (tj. rzesze) uczył" – mówi Ewangelia – "jako władzę mający, a nie jako doktorowie ich i faryzeuszowie" (Mt. 7, 29).

Obraża się wielu tym, że Kościół uczy tajemnic niedostępnych rozumowi, upokarzających hardość rozumu ludzkiego – znak, któremu sprzeciwiać się będą. Tak samo Chrystus, opowiadając o zmartwychwstaniu ciała, obrażał saduceuszów, racjonalistów ówczesnych; mówiąc o tajemnicy Najświętszego Sakramentu, oburzał zmysłowych Kafarnajczyków i własnych nawet uczniów od siebie odstręczał. "Twarda jest ta mowa", mówili, "i któż jej słuchać może?" (Jan 6, 61) i odstępowało wielu swego Mistrza, aby myśli z wielu serc były objawione.

Obraża się wielu prawami i przepisami Kościoła, tymi zwłaszcza, które się przeciwią miłości własnej, zmysłom, lenistwu. Obraża ich spowiedź, post, słuchanie Mszy św., bezżeństwo stanu duchownego. Jedni narzekają na ciężkość tych praw; drudzy, czyniąc się sędziami Ducha Świętego, krytykują je jako nieroztropne, niepożyteczne, głupie. Oburzają się na zakony, z łona Kościoła wykwitłe i czyniące publiczną profesję rad ewangelicznych, które Kościół zaleca; miotają na nie szyderstwa i potwarze – znak, któremu się sprzeciwiają, który objawia myśli z wielu serc. Tak samo słowa Boskiego Mistrza, Jego przepisy i rady, Jego cuda i wszystkie postępki od wielu były lekceważone, wyśmiewane, za diabelskie sztuki poczytane; słowem, położone były na upadek dla wielu.

Obraża też wielu ludzi w Kościele jego ludzka strona i ułomności, od ludzkiej natury nierozdzielne. Widzą we wszystkich stanach Kościoła, w jego kapłanach, w całej jego hierarchii wiele niedoskonałości, liczne usterki, niedbalstwa, nieraz nieokrzesanie, brak nauki a nawet zgorszenia. I to jest dla nich kamieniem obrażenia. Nie chcą wierzyć, aby w tak ludzkiej hierarchii mieszkało Bóstwo Ducha Świętego. Jakżeż – mówią – uznawać boski autorytet w tych zwierzchnikach kościelnych, w których tyle przez ciąg wieków i dzisiaj ułomności się objawia? Nigdy – mówią – nigdy nasz rozum, poczucie naszej godności na to nie pozwoli! Oto kamień probierczy, położony na to, według powszechnego prawa Opatrzności, aby się objawiły myśli wielu serc – znak na upadek i na powstanie wielu. Otóż tak samo i Żydzi dlatego nie chcieli uznać w Chrystusie Boga, że widzieli człowieka. Patrząc na ciało, potrzebujące pokarmu i spoczynku, podległe cierpieniom, gorszyli się, gdy im mówił o swoim Bóstwie; porywali kamienie, aby Go jako bluźniercę stracić; a gdy ich Jezus łagodnie pytał: "za co mię kamienujecie?" odpowiadali: "za bluźnierstwo, iż ty, będąc człowiekiem, czynisz się sam Bogiem" (Jan 10, 32-33).

Ale najwięcej odstręcza od Kościoła wzgarda i nienawiść świata. Przepowiedział wprawdzie Pan, że świat będzie nienawidził i prześladował Jego Kościół, tak samo jak i Jego nienawidził i prześladował; i dodał przyczynę: "Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jego jest, ale skoro nie jesteście ze świata, ale ja was ze świata wybrałem, dlatego was świat nienawidzi" (Jan 15, 18-19). Lecz mimo tego ostrzeżenia, tak przemożna jest potęga względu ludzkiego, że ani trudność zachowania przykazań, ani niepojętość tajemnic wiary nie odstręcza tyle ludzi od Kościoła, ile nienawiść świata, wzgarda i drwinki świata. Tu głównie objawiają się myśli wielu serc; w tym głównie Kościół jest znakiem, któremu się sprzeciwiają. Gdy Chrystus w cierniowej koronie wisiał na krzyżu, w tym niezliczonym tłumie, który Go otaczał, było wielu z Jego dawnych uczniów, wielu, których Jego cuda przekonały, wielu, których On od czarta uwolnił, z ciężkich chorób i kalectw zleczył; mnóstwo z tych, którzy przed pięcioma dniami, gdy w triumfie wjeżdżał do Jerozolimy, szatami swymi drogę Mu słali, śpiewając: "Hosanna Synowi Dawidowemu!". Ale w tej chwili, widząc Go prześladowanym od możnych i uczonych, wyśmianym od ludu, sami z zapamiętałą tłuszczą, nie tak z serca jak z bojaźni ludzkiej, urągali Mistrzowi i dobroczyńcy swemu. Tak samo, najmilsi moi w niezliczonym tłumie ludzi sprzeciwiających się Kościołowi, i w liczniejszym jeszcze tłumie ludzi obojętnych dla Kościoła, jak wiele znajduje się jego dawnych dzieci, mlekiem jego nauki i Sakramentów wykarmionych! jak wielu wnętrznie przekonanych o prawdzie jego wiary, poważających w głębi serca świętość jego prawa, którzy by najgłośniej uwielbiali Kościół, gdyby mu świat "Hosanna" śpiewał! Ale ponieważ prąd czasu przeciwny, przeto nędznicy dają się porwać wichrom opinii, łączą się z ludźmi, których przekonań nie podzielają, i z nimi ciskają obelgi na Kościół Chrystusowy – znak, któremu się sprzeciwiają!

Wreszcie jak około krzyża Zbawiciela najwięcej było takich, którzy ani wiedzieli, kto wisi na krzyżu i za co Go prześladują, ale tylko za przykładem drugich złorzeczyli Ukrzyżowanemu – tak i między tymi, którzy na Kościół powstają, wieluż go zna? wieluż ma inny powód do szkalowania Kościoła, jak tylko opinię publiczną? "O Boże, gdyby Cię poznali ludzie!" – mówił w zachwyceniu do Zbawiciela św. Ignacy. Tak i ja powiem: O, gdyby cię poznali ludzie, święty Kościele, o gdyby cię poznali, któżby cię nie kochał?! kogóż by nie zachwyciły twe boskie wdzięki, oblubienico Chrystusowa? Ale te rzeczy zakryte są przed mądrymi i roztropnymi świata, a objawione maluczkim: na upadek jednych a powstanie drugich, aby myśli wielu serc były objawione.

Słychać po świecie: uznalibyśmy Kościół, gdyby nie uczył takich rzeczy, jak nieomylność papieską; gdyby nie nakazywał takich rzeczy jak posty itp., gdyby miał godniejszych i uczeńszych kapłanów, gdyby chciał postępować z wiekiem, bratać się z jego zasadami... Cóż to za głosy? Czy to nie powtarzające się głosy Żydów mówiących: My przyjmiemy Mesjasza, ale według naszego ideału, z świecką potęgą – i królestwem i jeszcze przed skonaniem wołali: "Niechaj zstąpi z krzyża a uwierzymy jemu" (Mt. 27, 42). To głosy pogańskich filozofów mówiących: My chcemy mistrza prawdy, ale takiego, któryby się stosował do naszej mądrości; takiego zaś Chrystusa, który w żłobie się urodził i na krzyżu umarł, ani jedni ani drudzy nie chcemy. My zaś, najmilsi moi, którzy nie chcemy się przeciwić znakowi od Boga postanowionemu, aby nam nie był na upadek, jak tylu nieszczęśliwym, ale na powstanie i zbawienie – my przyjmujemy Chrystusa, jakiego nam Ojciec niebieski w swej nieskończonej miłości posłał, wzgardzonego od świata, ukrzyżowanego. My przyjmujemy Kościół, jaki nam Chrystus zostawił: wyśmiany od świata, prześladowany, cierniem uwieńczony, ukrzyżowany. Przyjmujemy ten Kościół ze wszystkimi jego artykułami wiary, począwszy od Bóstwa Chrystusowego, zatwierdzonego na pierwszym soborze, aż do nieomylności papieskiej, ogłoszonej na ostatnim; i w niewolę podbijamy wszelki rozum, jak każe Duch Święty, pod posłuszeństwo Chrystusowe. Przyjmujemy ten Kościół z wszystkimi jego prawami, poddając im własną wolę, mimo oporu i buntów namiętności. Przyjmujemy go nawet z wszystkimi ułomnościami, które się podobało Zbawicielowi do czasu w nim zostawić; nie iżbyśmy je pochwalali, gdyż przeciwnie, całym sercem nad nimi bolejemy, ale ponieważ uznajemy w tym Kościele oblubienicę Chrystusową, świątynię Ducha Świętego. Czcimy jego hierarchię, jego kapłaństwo, jego zakony, mimo przywar, które w nich spostrzegamy; bo jeśli Boski Oblubieniec je znosi i mimo tych usterek tak miłuje swą oblubienicę, jakże my grzesznicy nie mamy ich znosić, i mimo nich miłować i czcić tej matki naszej? Nie chcemy należeć do tych, którym ten dar Boży położony jest na upadek; lecz przeciwnie, wobec tego znaku, któremu się sprzeciwiają, objawimy myśli serc naszych, pokażemy Bogu naszą wierność i ludziom nasze przekonanie.

Czasy ciężkie nadeszły. Kościół cierpi w swojej głowie i w wielu członkach, cierpi gwałt i potwarze, widzi swą naukę podkopywaną, widzi się od wielu synów niecnie zdradzonym. Może i cięższe jeszcze nadchodzą przygody. Ale cokolwiek nastąpi, my wiernie przy nim wytrwamy; może miecz boleści przeszyje dusze nasze, ale my nie odstąpimy od tego krzyża. Niechaj nas jak na Golgocie cały świat prześladuje, wyśmiewa, palcem wytyka, my nie odstąpimy od krzyża Kościoła.

O Matko ukrzyżowanego Jezusa, Matko cierpiącego Kościoła, któraś pośród urągania całego ludu, mieczem boleści przeszyta, stała niezachwiana pod krzyżem Jezusowym! przyjm to postanowienie, które dziś za Twym przykładem czynimy, i ofiaruj je konającemu Synowi, a uproś nam od Niego łaskę dotrwania aż do skonu w tej wierności ku Niemu i ku Jego świętemu Kościołowi. Uproś nam, o Matko, aby ten znak nie był dla nas położon na upadek ale na zmartwychwstanie. Amen.

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 130-137. 

Źródło: ultramontes.pl

poniedziałek, 6 stycznia 2025

Chorał gregoriański na Uroczystość Objawienia Pańskiego

 

Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz - Kazanie na Uroczystość Trzech Króli

Oto Mędrcy przybyli mówiąc: gdzie jest który się narodził, przyjechaliśmy pokłonić się Jemu. Mt. 2, 1. 2.

Uroczystość dzisiejsza kończy szereg uroczystości, które przedstawiając nam wzniosłe i rozrzewniające pamiątki, tak bliski mają związek z przeznaczeniem i nadziejami naszymi. Dzień bowiem dzisiejszy, przypomina nam zjawienie się owej przez proroków przepowiedzianej gwiazdy, zwiastującej światu Zbawiciela! Dziś to jest pamiątka dnia, w którym Królowie z Saby oddali hołd wcielonemu Przedwiecznemu Słowu! Sięgając myślą do owego dnia i owej chwili, co za wspaniały widok uderza nasze zmysły! przed słabym dziecięciem padają na kolana poważni starcy i witając w Nim Zbawcę Narodów, składają przepowiedziane przez Proroka Ageusza dary: mirę, kadzidło i złoto, których mistyczne znaczenie przedziwnie wielkość i godność przeznaczenia Chrystusa wyjaśnia. Jaka przemiana w niewielu dniach! Ten dla którego nie było gospody w Betleem – owo ubogie w żłobie złożone dziecię, – jakkolwiek oznajmione przez Aniołów, niepoznane! dziś odbiera hołd Królów, a w ich osobie od wszystkich narodów! – dziś publicznie wobec zaślepionego ludu uznane Królem narodów, – najwyższym Kapłanem nowego zakonu – człowiekiem wreszcie który dla odkupienia świata spełni śmiertelną ofiarę! takie bowiem jest mistyczne znaczenie złożonych Mu darów. Zbawiennym więc jest zamiar Kościoła; w obchodzie dzisiejszej uroczystości, chce on z przykładu Mędrców nauczyć nas oddawać hołd Jezusowi i składać Mu dary które by Go były godne. A jako Chrystus nie leży już w żłobie ubogim dzieciątkiem, ani Go czeka ucieczka do Egiptu, nie idzie tu więc o składanie darów zmysłowych, ale o dary trwalsze i szacowniejsze, o dary umysłowe, duchowne, idzie tu o nasze dusze, serce i uczucia. Na dwa więc punkta zwróćmy w dzisiejszej uroczystości uwagę: na znaczenie darów jakie Chrystusowi złożono, i na uczucia jakie Mędrcami kierowały przy złożeniu darów, a z obu tych uwag poznamy co nam za przykładem przez Mędrców wskazanym, czynić należy. Wy tylko o święci Królowie! coście pierwsi uznali i powitali Zbawiciela, uczyńcie waszym wstawieniem naszą ofiarę przyjemną Bogu.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Ktokolwiek pilnie rozważy dzieje Ewangeliczne, uderzające w nich dostrzeże piętna mądrości, wszechmocności Boskiej. Wszystko co od wieków obiecanym i przepowiedzianym było dla naszego zbawienia spełnia się z kolei. Ta sama Wszechmocna ręka, która nakreśliła znamiona przyszłego Mesjasza, przyprowadziła z dalekich krajów pierwszych Jego czcicieli. Boskie natchnienie i wyższe światło nauczyło ich w Chrystusie uznać Króla Królów, bo słusznie wnieśli, że Ten który gwiazdom na niebie zajaśnieć rozkazał i kieruje nimi, musi być Panem nieba i Władcą Stworzeń! i dlatego też, u nóg Jego słusznie korony, berło i złoto złożyli, – a tym sposobem w słabości moc, a w pokorze dziecięcia Majestat Boski uczcili. To w co Mędrcy Królowie wierzyli tylko, my Pobożni Słuchacze na własne oczy widzimy. – Królestwo Mesjasza po całym rozszerza się świecie, obejmuje wszystkie narody – a królestwem tym jest Jego święty Kościół. – On jest Królem tego królestwa, a tronem Jego chwały jest krzyż, to znamię zbawienia, a księga Ewangelii księgą praw dla ludów. Na niewzruszonej zbudowane opoce, królestwo to trwa niewzruszenie! Tak więc spełniły się słowa Archanioła wyrzeczone do Maryi: "Dziecię którego Ty będziesz Matką, będzie nazwane Synem Najwyższego i da Mu Pan dziedzictwo Ojca Jego Dawida i panować będzie w domu Jakubowym na wieki, a królestwu Jego nie będzie końca" (Łk. 1, 32-33).

Ale Jezus Chrystus, ta przedwieczna prawda, chociaż na zapytanie Piłata pytającego się czy jest Królem, odpowiedział ty mówisz, oświadczył w nauce swojej, że królestwo Jego nie jest z tego świata; bo w istocie trwa ono na świecie, ale nie tak jak królestwo światowe, nie powstało i nie utrzymuje się mocą, nie potrzebuje zewnętrznego blasku. – Ale założone i ugruntowane słowem Boskiej mądrości przez posłańców pokoju, trwa i utrzymuje się mocą Ducha Świętego który w nim przebywa, a bogactwem jego są skarby miłosierdzia i łaski! Dzięki niebu jesteśmy członkami tego królestwa – możemyż więc wymawiać się od hołdu jaki się Chrystusowi należy? Nie potrzeba nam Go szukać daleko, mamy Go wpośród siebie wszakże, w Sakramencie Ołtarza! – Oddajmy Mu więc hołd jak owi Mędrcy, oddajmy Mu serce nasze, czyste jak złoto, wolne od namiętności – oczyszczone w ogniu miłości Boskiej od wszelkiej skazy. – A nawet pomni na słowa Chrystusa, który powiedział, iż wszystko co się ubogim uczyni, On tak uzna jakby Jemu było uczynione, według możności składajmy Mu na ręce ubogich dary.

Między złożonymi Chrystusowi darami, Ewangelia wymienia po wtóre kadzidło. Dar ten słusznie przynależał Chrystusowi jako symbol najwyższego Kapłaństwa nowego zakonu. Do godności Kapłańskiej, należy nauczanie, modlitwa i ofiara. Tego wszystkiego dopełnił Jezus Chrystus, bo jak obficie z ust Jego płynęła Boska nauka, zaświadcza o tym kościół Jerozolimski, góry i pagórki Judei, jezioro Genesareth, wioski i miasta Galilei. Jak ze zdroju żywota, napawały się nauką Jego tysiące, z ust tego Kapłana nowego zakonu usłyszano pocieszające prawo, co tak silnie zobowiązuje, że dotąd powtarzamy z Piotrem: "Panie do kogóż innego pójdziemy, Ty masz słowa żywota!". – Cóż powiem o modlitwach Chrystusa i ofierze? całe ziemskie Jego życie było nieustanną modlitwą. Z jakimże wzruszeniem czytamy w Ewangelii św. Jana (r. 17) Jego modlitwę w słowach: "nie tylko za tych błagam Cię Ojcze, ale i za tych wszystkich którzy we mnie uwierzą"? Ostatnie nawet Jego słowa na krzyżu były modlitwą o przebaczenie mordercom! – Cóż gdy oprócz tej ofiary serca widzimy w ręku Jego ofiarę czystą, która zastąpiła wszystkie dawniejsze ofiary krwawe, która stała się pokarmem dusz naszych, a którą jako Kapłan w porządku Melchizedechowym z chleba i wina ofiarował Najwyższemu. Korzystajmy więc z przykładu świętych Królów i oddajmy cześć temu Najwyższemu Kapłanowi, a słuchając nauki św. Pawła danej Hebreom: przystępujmy (jak się wyraża) pełni ufności do tronu łaski, abyśmy miłosierdzie i łaskę znaleźli (r. 4, 16), niech modlitwa nasza w czasie świętych ofiar, jako wonne kadzidło wznosi się do Boga, a błogosławieństwo spłynie na pokornych uczestników najświętszej Syna Jego ofiary.

Jak dwa poprzedzające dary, złoto i kadzidło, widomy mają związek z wielkością i wspaniałością Jezusa Chrystusa, tak trzeci dar ofiarowany przez Królów, Jego upokorzenie się i uniżenie aż do śmierci wyraża; bo mirra służąc do zachowania ciał śmiertelnych od zepsucia, przypomina nam śmierć i pogrzeb Chrystusa. Gdyby kto tego daru mirry jako symbolu śmiertelności zaprzeczał Chrystusowi, niech sobie przypomni słowa Jego, które wyrzekł gdy Go Maria siostra Łazarza namaszczała: dozwólcie, ona to na dzień mego pogrzebania uczyniła (Jan 12, 7). W tym więc darze i Królowie i my czcimy człowieczeństwo Chrystusa, a zarazem przypominamy sobie losy całej ludzkości. – Dla uczynienia bowiem zadosyć sprawiedliwości Boskiej, obrażonej grzechem ludzi, potrzeba było ofiary wielkiej, ofiary czystej; tej żaden z śmiertelnych dopełnić nie mógł, bo wszyscy byli winnymi, tylko więc sam Chrystus który opuściwszy chwałę jaką miał u Ojca, z czystej dziewicy stał się czystym człowiekiem, mógł sam jeden godnie za całą ludzkość złożyć czystą ofiarę. Ale gdyby nie był zarazem Bogiem, ofiara Jego nie byłaby nieskończonej ceny, niemiałaby zbawiającej mocy. Tę to prawdę wiary naszej, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, Kościół święty szczególniej w dzisiejszej uroczystości przypomina wiernym i publiczne czyni tego wyznanie, bo w dzisiejszej prefacji powtarza te słowa: "Twój jednorodzony Syn, który nam śmiertelnym we wszystkim podobny, objawił się na ziemi i naszego zaciemnionego ducha nowym i nigdy niegasnącym światłem oświecił" a w kanonie dzisiejszej Mszy wyraża się: "My co wspólnie obchodzimy świętą ofiarę, z serdecznym współczuciem uroczyście obchodzimy święty dzień, w którym Twój jednorodzony i od wieków Tobie równy Syn, w naszym ciele prawdziwie i widocznie objawił się". – Jakże to więc nauczający przykład zostawili nam Mędrcy, oddając hołd człowieczeństwu Chrystusa, w którym On dla nas znosił wszystkie niewygody życia, cierpiał i śmierć za nas podjął! ileż tu powodów miłości i czci! A kiedy według nauki Apostoła Pawła (1 Kor. 6, 15) członkami jesteśmy tego ciała Chrystusa, mogęż wam Pobożni Słuchacze lepiej wytłumaczyć obowiązki z dzisiejszej uroczystości wynikające, jak odzywając się do was słowy tegoż Apostoła: "Bracia, proszę was przez miłosierdzie Boże, abyście wydawali ciała wasze, ofiarą żyjącą, świętą, przyjemną Bogu – rozumną służbą waszą!" (do Rzym. 12, 1). Tak wyrozumiawszy znaczenie darów ofiarowanych Chrystusowi przez Mędrców – zobaczmy teraz, jaki wzór uczuć i wiary w nich znajdziemy.

CZĘŚĆ DRUGA

Nigdy Opatrzność nie dała światu doskonalszego wzoru tej prawdziwej mądrości zależącej na szukaniu i znalezieniu Boga, jak w owych trzech Mędrcach, których uroczystość dziś obchodzimy. Ich uczucia, ich wiara, ich mądrość, oto przymioty godne rozważania i naśladowania; bo Chrześcijanin nie może być doskonałym jeśli w postępowaniu jego nie te same nim kierują uczucia, jeżeli wiara jego nie jest taką samą. Zobaczmy to pokrótce.

Pierwszym przymiotem znamionującym owych Mędrców, a godnym aby go naśladował każdy Chrześcijanin, jest ich ochota jak najprędszego znalezienia Chrystusa. – Zaledwie zobaczyli zwiastującą gwiazdę, natychmiast bez wahania, bez namyślania, puszczają się w drogę. Z tej ich ochoty św. Chryzostom wyprowadza zbawienną dla nas naukę mówiąc: Jeśli dusza prawowierna chce znaleźć i uczcić swojego Stwórcę, niechże się nie namyśla, nie waha, nie zwłóczy, bo w sprawie zbawienia, wszystko zależy na tym, aby niezwłocznie pójść za światłem łaski. W jakiej to więc sprzeczności i jak gorzkim wyrzutem dla nas jest ta ochota Mędrców, z jaką oni śpieszyli oddać cześć Chrystusowi, a z jaką my Go szukamy. Dzień za dniem, rok za rokiem upływa, a niejeden nie idzie za natchnieniem i światłem łaski – chociaż nam nie jedna gwiazda, jak Mędrcom, ale tysiące dowodów, tysiące przykładów, wskazuje drogę i zachęca – chociaż tylu nauczycielów i tyle pism oświeca i nagli. Uroczystość więc dzisiejsza, przypominając tę naszą niebaczność, ostrzega że skwapliwie korzystać należy z światła Boskiej nauki i łaski, żeby nie zagasło dla nas na zawsze. O to woła doświadczenie – o to woła na nas przykład uroczystujących dziś Mędrców, którzy poszedłszy za natchnieniem łaski, na żadne nie zważali przeszkody, owszem, dla znalezienia Boga, opuścili wszystko co człowieka najwięcej wiąże: kraj, rodzinę, dom własny; a jeśli oni poganie tak uczynili, jakże daleko bardziej my wychowani na łonie Chrystianizmu, my wyznawcy Chrystusa, który do uczniów swoich mówił: Kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie.

Drugi przykład godny w Mędrcach naśladowania, jest ich gorliwość i wytrwałość z jaką szukają Chrystusa. Gwiazda która w nich obudzała chęć i która ich przyprowadziła do Jeruzalem, zniknęła nagle z przed oczu ich; wypadek ten nie zachwiał jednak ich wiary, nie zmienił ich zamiaru; owszem obudził tym większą pilność i gorliwość; wypytują się kapłanów o miejsce urodzenia! Ach ileż razy w podobnym położeniu znajduje się Chrześcijanin, a czemuż przykład Mędrców nie uczy go co mu czynić należy? Wychowaniem, przykładem, nauką, łaską Boską powołani na drogę zbawienia, czemuż pierwszą przeszkodą i trudnością zniechęceni, chcemy się cofać? – dlaczegóż kiedy umilkł w nas na chwilę głos świętych natchnień odstępujemy sami zbawiennie rozpoczętego dzieła? nie ucząż nas święci trzej Królowie jak w takim razie postąpić? Jak oni mamy równie łatwy sposób, aby się oświecić w wątpliwości i wyjść z niepewnego położenia. Jest Pismo Święte, są Kapłani postanowieni dla tłumaczenia go i przewodniczenia nam na drodze zbawienia, udajmy się do nich, oni nauczą nas co mamy czynić, gdzie i jak szukać Zbawcy naszego. Więcej nawet powiem, wytrwałość i odwaga Mędrców, z jaką się wypytują o Chrystusa, wobec nieprzychylnej Synagogi i chytrego Heroda, z narażeniem bezpieczeństwa swojego, ogłaszając zatrważającą ich wiadomość, jakże bardzo zawstydza wielu Chrześcijan, którzy nieraz, nie śmią wyznać swego sposobu myślenia, swych uczuć, którzy swoją wiarę stosują do tych z którymi muszą przestawać, którzy przed tym samym Chrystusem, którego Mędrcy pogańscy uczcili, wstydzą się upaść na kolana, żeby za nabożnych i sług Jego nie byli poczytani!

Na koniec wejdźmy z Mędrcami do stajenki Betleemskiej. – Jakiż tam uderzył ich widok? dziecię złożone w żłobie, uwinięte w pieluszki, a jednak owi królowie, pod tak ubogą postacią, w takiej nędzy, w takim upokorzeniu, uznają w tym dziecięciu Króla nad królami – i przenikając wielką tajemnicę zbawienia, uznają w tym ubogim dzieciątku Zbawiciela świata, Ojca przyszłego wieku, władcę serc ludzkich! kiedy ich serca tak cudownie natchnął, oświecił i wzruszył. A w tym wszystkim jakże to powinniśmy podziwiać ich wiarę! Żydzi mieli wpośród siebie Mesjasza, a nie uznali Go; a Magowie z dalekiej krainy przyszli Mu hołd oddać. Żydzi ukrzyżowali Go później, chociaż czynił wpośród nich cuda; a Magowie chociaż ubogie tylko dziecię widzieli, w upokorzeniu jednak upadli przed Nim na kolana. – Jakże przeciwny obraz przedstawia nasza obojętność. – Wpośród nas jest ten sam Chrystus, i my jesteśmy ludem Jego wybranym, a jednak nie znamy Go, lub znając nie myślimy o Nim, ani się troszczymy o Jego chwałę. Lękać się więc należy, aby się i na nas nie spełniło owo odrzucenie jakiego doznali Izraelici za podobne nieuznanie. Jakże to więc pożądanym jest! i to niech będzie tej mojej nauki owocem, aby przykład dziś uroczystujących Mędrców, powiększył naszą gorliwość, zapalił miłość Zbawiciela i umocnił naszą wiarę, bo ta wiara jest naszą gwiazdą zbawienia, idźmy więc za nią aż do żywota wiecznego. AMEN.

Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz

Kazania na wszystkie w roku Niedziele i Święta X. Józefa Kalasantego Mętlewicza, magistra nauk i sztuk pięknych, kanonika h. kaliskiego, proboszcza łęczyckiego. Tom III. (Kazania świąteczne i przygodne). Petersburg. NAKŁADEM B. M. WOLFFA. 1853, ss. 28-39.

Za: ultramontes.pl

środa, 1 stycznia 2025

Cyfrowa Biblioteka Katolickiego Tradycjonalisty: Praktyczne objaśnienie zasad wiary i obowiązków moralnych

PRAKTYCZNE OBJAŚNIENIE ZASAD WIARY
I OBOWIĄZKÓW MORALNYCH

Opracował
KS. IGNACY MIODUSZEWSKI

Program do otwierania plików
 djvu: DjVuBrowserPlugin.exe (exe, 15.4 Mb)
__________

Praktyczne objaśnienia zasad wiary i obowiązków moralnych. Opracował Ks. Ig. Mioduszewski. Warszawa 1907. WYDAWNICTWO "KRONIKI RODZINNEJ", str. 387+XVII. 


Szopka? Jestem zszokowany

 

Ktoś to musiał w końcu księżom powiedzieć… Kicz, tandeta oraz „chińszczyzna” – to wszystko obecne jest w naszych kościołach. Szczególnie uderzające jest to w starych, czcigodnych świątyniach. A już niektóre szopki to prawdziwy festiwal antyestetyki.


Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz: Kazanie na Uroczystość Nowego Roku



Gdy się spełniło dni ośm, nazwane jest imię jego Jezus. Łk. 2, 21.

Kiedy dziś w całym chrześcijańskim świecie, a osobliwie w tutejszej świątyni, z szczególną uroczystością obchodzimy pamiątkę tajemnicy dopełnionej na Jezusie Chrystusie po spełnieniu się dni ośmiu od Jego narodzenia, tajemnicy kończącej stary, a zaczynającej nowy zakon, nie może co innego zajmować myśli i uczuć naszych, jak wspomnienie na bieg czasu, i na zachowanie się nasze! I dla nas spełniły się dni! upłynął znowu rok jeden, i powiększył przeciąg życia naszego! a prosty rozsądek i wiara pytają nas dziś, czyli dni które nam opatrzność pozwoliła dopełnić do lat życia naszego, powiększają tylko ciężar win – czy też owoce zasług! W dzisiejszej tajemnicy widzimy Jezusa poddającym się woli Ojca Przedwiecznego, a wasza tu liczna obecność, oddaje publiczny, uroczysty hołd temu poddaniu się. – Kościół więc Święty ma prawo zapytać się, czyli będąc uczniami Chrystusa, naśladujemy Jego zachowanie się względem Ojca niebieskiego, czy dążymy za Nim do zbawienia, które nam przygotował? Bo ten jest cel podwójny dzisiejszej uroczystości, aby wspomnieniem upływu lat, przypomnąć zbliżającą się wieczność, a wspomnieniem Jezusa, nauczyć sposobu osiągnienia szczęśliwej wieczności. – Dzień więc dzisiejszy, jest dla nas dniem zbawienia, bo dniem nadziei i radości, bo każdy nowy rok, zbliżając nas do wieczności, zbliża do urzeczywistnienia nadziei, jakie w niej mieć powinniśmy – i każdy nowy rok przypominając nam, że przez Jezusa dokonane zostało nasze odkupienie, napełnia serca nasze duchowną radością. Mogęż więc lepiej z wami rozpocząć rok nowy, jak życząc abyście pamiętając na upływające co rok lata, zrozumieli potrzebę i nagłość starania się o zbawienie? – mogęż wam korzystniejsze wynurzyć życzenia, jak życząc aby imię Jezus, stało się wam zadatkiem wszelakiej łaski potrzebnej do zbawienia! Tak Pobożni Słuchacze! krótkość czasu i łaska Boska, oto dwie korzystne uwagi do rozważenia w dzisiejszej tajemnicy, i dwa główne punkta mojej do was nauki. Dzień dzisiejszy nie może być lepiej rozpoczęty i użyty, jak rozważaniem tych prawd, dla których żyjemy na ziemi i żyć mamy w wieczności – to więc co stanowi doczesną i wieczną szczęśliwość naszą, godne jest pilnej uwagi.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Chociaż czas zawsze jednakowo i bez przerwy upływa, ludzie jednak dla swojej potrzeby podzielili bieg jego na pewne oddziały, dni, miesiące, lata i wieki! Ale dni i miesiące zbyt krótkie, a wieki zbyt długie, nie tyle nas obchodzą – tylko więc lata głównie zajmują uwagę naszą! Nikomu też nie przychodzi na myśl mówić: żyłem tyle miesięcy, ani nikt się nie może pochwalić: żyłem tyle wieków! – ale pospolicie mówimy: żyję tyle a tyle lat, i to jest dla nas stanowczym! Rozpoczęcie więc nowego roku, przypomina nam nasze życie i naszą przyszłość, a tym samym zbawienie; a przypomina je jako najważniejszą, najnaglejszą i najtrudniejszą sprawę.

Tak! dzień to dzisiejszy, nowy rok, najbardziej nam przypomina, że zbawienie jest naszą najważniejszą sprawą – bo upłynienie przeszłego roku, z wszystkimi w nim uciechami i rozkoszami, jest nowym dowodem niestałości i próżności rzeczy ludzkich, a tym samym jest nową przestrogą o potrzebie myślenia o zbawieniu. Bo przekonawszy się o niemożności ochronienia przed potęgą i wpływem czasu, naszego majątku, zdrowia, ciała i życia, przynajmniej duszę naszą zachować widzimy ostateczną potrzebę. – A więc z rozpoczęciem i dzisiejszego nowego roku uznajmy tę potrzebę i zrozumiejmy wołanie Psalmisty: "czemuż miłujecie marność i szukacie kłamstwa" (Ps. 4, 3) bo próżnością i kłamstwem są wszystkie rzeczy ludzkie – kłamstwo to jest, że dobra ziemskie są stałe, kłamstwo że zaspakajają człowieka! kłamstwo że prawdziwie są dobrymi te dobra! Wszakże to własnymi widzicie oczyma, że nic nie masz stałego na świecie, że wszystko upływa i kończy się z czasem! że zatem nie na ziemi cel i szczęście człowieka – że przyszłość i wieczność do której co rok, co dzień, co chwila się zbliżamy, są naszym ostatnim przeznaczeniem!

Nowy rok prócz tego ostrzega nas, że zbawienie jest potrzebą nagłą, nie cierpiącą zwłoki; bo ostrzega, że kiedy życie nasze z upływem roku, o rok już jest krótsze i bliższe kresu, tym mniej nam zostaje czasu do starania się o zbawienie. "To tedy powiadam wam bracia, mówi św. Paweł, że czas krótki jest" (1 Kor. 7, 29). Tak! krótki jest, bo na miarę lat, miesięcy i dni dozwolony nam; a im dłużej żyjemy, tym bliżej jest kres tej miary! Był już i tak krótkim, gdyśmy zaczęli żyć – a cóż kiedy już większa część życia upłynęła? wszakże tego roku i dziś, krótszy jest jak roku zeszłego i wczoraj – krótkim jest, dodaje tenże Apostoł: "bo kształt tego świata przemija" (ibid.) Przemija, zmienia się postać świata i my z nim co godzina! gdzież są uciechy, rozkosze, nadzieje i przyjaciele lat przeszłych? gdzie troski, zmartwienia i zabiegi lat dawniejszych? wszystko przeszło! z upływem czasu upłynęło! Na dowód tego oczywistszy, przypomnijcie sobie zdarzenie, w Piśmie Świętym opisane. Kiedy Mojżesz policzył lud w drugim roku na puszczy, znalazł 603,550 mężów zdolnych do oręża, mających więcej nad 20 lat (Num. 1, 45. 46), a gdy w trzydzieści lat potem, przybywszy na równinę Moab, obliczył ich powtórnie, małą znalazł różnicę co do liczby, bo tylko o dwa tysiące mniej, ale rzecz osobliwa! z owych sześciukroć stu trzech tysięcy mężów z pierwszego policzenia, dwóch tylko pozostało: Kaleb 78-letni i Jozue 83-letni! wszyscy inni pomarli lub poginęli, (Num. 26, 65) i sam Mojżesz czyniący to policzenie, umarł tegoż roku! To więc i wy Pobożni Słuchacze! uczyńcie podobne obliczenie; obejrzyjcie się wkoło siebie, obliczcie waszych znajomych, przyjaciół, krewnych i współmieszkańców przynajmniej od lat trzydziestu – obliczcie kapłanów, którzy z tego samego miejsca przemawiali do was i przy tych samych ołtarzach sprawiali ofiarę świętą, – gdzież są ci wszyscy? co się z nimi stało? i co się stanie z nami, którzyśmy ich zastąpili? ach! jak przed trzydziestu laty nie wiedziano o nas, tak i po trzydziestu zapomną! bo: "zmienia się postać świata i czas jest krótki!" i jeszcze krótszym będzie, im się bardziej zestarzejemy, im nam więcej lat przybędzie! – Czas więc co ciągle postępuje, – nagli, pędzi nas do kresu naszego, a tym samym ostrzega, że potrzeba starania się o zbawienie nie cierpi zwłoki!

Ale sprawa zbawienia tak ważna i nagła, z upływem każdego roku staje się trudniejszą dla nas – bo nie wiecież tego z doświadczenia, że więzy grzechu z każdym dniem pomnażają się i ścieśniają – że namiętności stają się gwałtowniejsze, okazje do grzechu częstsze, a bojaźń Boża słabszą! Przypomniawszy sobie teraz swoją przeszłość, nieprawdaż że żałujecie teraz wielu okoliczności, że poznajecie iż wiek młodości był skłonniejszym i łatwiejszym do cnoty, że niewinność wasza ozdobioną była kwiatami wszystkich cnót! – A teraz gdy minął ten błogi wiek, czujecie że każdy krok w życiu oddala was coraz bardziej od Boga, że stan któryście obrali, urząd któryście pozyskali, małżeństwo któreście zawarli, są dla was nowymi zawadami, nowym sidłem i źródłem zepsucia! A w tym wszystkim ileż to zawad do zbawienia! ile przeszkód, które tego roku są większe jak przeszłego, a w przeszłym były większe jak dawniej. – Tak więc stopniami ubywa nam niewinności, prostoty, pobożności, nadziei, wiary, tak że wreszcie prawie już nic nam nie zostało do stracenia? ach! jeżeli więc nam została jeszcze aby iskierka rozumu – aby odrobina wiary, użyjmy ich na nabycie tego przekonania, że jeżeli się teraz nie nawrócimy, jeżeli nam teraz trudno starać się o zbawienie, tym trudniej będzie z każdym rokiem, z każdym dniem!

I niech nam Pobożni Słuchacze, stanie w myśli i pamięci owa bezowocna figa, o której gospodarz ewangeliczny na próżno długo oczekujący owocu, powiedział: "wytnijże ją, na co próżno ziemię zastępuje!" a ogrodnik prosi za nią: "Panie, daruj jeszcze ten rok, okopię ją, obłożę gnojem, może da owoce – jeżeli nie, więc ją potem wytniesz" (Łk. 13, 7-9).

Obraz to jest nasz najwyraźniejszy, i najwymowniej nauczający! – bo powiedzcie, moi bracia! ile to lat na próżno ziemię zastępujemy, – ile to lat gospodarz niebieski – Bóg – oczekuje z nas owoców! – dla niepłodnej figi, po trzech latach przeznacza siekierę i ogień. – Ach cóż nas czeka po trzech, pięciu, dwudziestu, kilkudziesięciu bezowocnych latach? siekiera i ogień – śmierć i piekło! – Dziś więc zawołajmy z owym litościwym ogrodnikiem: Panie, jeszcze ten rok daruj! miej litość, my przyłożymy starań, żeby przynieść owoce zbawienia; jeżeli i ten rok upłynie daremnie . . . ach boję się powiedzieć, bo ta okropna myśl! straszne wspomnienie! quid restat nisi securis? woła święty Augustyn (Serm. 72), cóż zostanie jeśli nie siekiera, – śmierć i potępienie!

Widzimy więc najoczywiściej potrzebę starania się o zbawienie, zobaczmy teraz gdzie i jak go szukać.

CZĘŚĆ DRUGA

Grzesznicy zrodzeni z grzeszników, nie możemy nic zasłużyć i otrzymać sami przez siebie; potrzeba nam pośrednika, któryby dla nas wyjednał łaskę i pomoc potrzebną do zbawienia. – Takiego mamy w Zbawicielu, który nie tylko wziął dziś imię Jezusa, ale spełniając swoje posłannictwo, ofiarował za nas Bogu pierwiastki krwi swojej. To imię więc Jezus, jest dla nas źródłem łaski i zasadą zbawienia, bo nad to imię, jak mówi Pismo Święte: "nie jest pod niebem inne imię, dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni" (Act. 4, 12). – Na mocy więc tych słów, i ja dziś w uroczystość imienia Jezusa zbawienie w tym imieniu wskazuję, i wołam dziś do was z Dawidem: (Psalm 145, 2) "nie ufajcie w synach człowieczych, w których nie masz zbawienia". – Jest w ludziach wielkość, potęga, blask i znaczenie; – są łaski, względy i obietnice, ale zbawienia nie masz, tylko w imieniu Jezus – bo łaska zbawiająca tylko od Niego pochodzi! Nie mógł zaś Jezus dać nam większej łaski, jak kiedy dał nam z siebie przykład umacniający nas w staraniach o zbawienie i gdy wewnętrzne daje usposobienie do zwalczenia przeszkód.

Wielka to zaiste jest łaska, że nam Jezus zostawił z siebie przykład, który nam dodaje męstwa i ochoty w trudnościach starań o zbawienie! – I tak, jeżeli idzie o zniesienie niewygód życia, a nam się to trudnym wydaje – wnet wspomnienie że Jezus to znosił, łagodzi przykrość! jeżeli potrzeba abyśmy przebaczyli, pościli, umartwiali ciało, a nam to przykro! wnet przykład Jezusa, że On przebaczał, pościł, w pokorze i cierpliwie znosił umartwienia, usuwa wszelką trudność. Bo możemyż powiedzieć do Jezusa: Zbawicielu nasz, Ty sam tylko przebaczaj, pość, umartwiaj ciało, bądź pokornym i cierpliwym, my chcemy z Tobą podzielić chwałę i dostąpić zbawienia, ale cierpieć z Tobą i iść za Tobą tą samą drogą umartwień, pokory i cierpliwości, nie możemy i nie chcemy! O! zapewnie nie możemy tak powiedzieć, bo byłoby to szyderstwo i nierozsądek. – A tak jednak czynimy! pod cieniem krzyża szukamy ochrony – chcemy korzystać z Jego zasług, ale nic dla Niego nie poświęcić. Nierozsądni, nikczemni, fałszywi wyznawcy i czciciele Jezusa! możecież pochlebiać sobie, że osiągniecie korzyści z krzyża i tajemnic na Jezusie dopełnionych, nie naśladując w niczym Jezusa, który w dniu dzisiejszym, w tajemnicy dzisiaj na Nim dopełnionej, tak wymowny zostawił nam przykład pokory, zgadzania się z wolą Boga, poświęcenia dla dobra ludzi? – Ośm dni zaledwie życia ziemskiego liczył, a już krew swoją za nas poświęca i szuka naszego zbawienia, a my! – po upływie tylu lat życia naszego, postarzawszy się nawet, pomyślcie cóżeśmy uczynili dla zbawienia? Ach jeżeliście chrześcijanami, jeżeli wierzycie w Jezusa, poznajcie niebaczność i niedbałość swoją; On wam dziś szczególniej przykładem swoim przypomina potrzebę starania o zbawienie, – czemuż więc ociągacie się, jeśli wam idzie o natchnienie i wewnętrzne usposobienie – i to wam Jezus dziś daje. Wszakże tę wewnętrzną łaskę natchnienia, dał Jezus męczennikom różnego wieku, płci i stanu! bo bez tej pomocy nie potrafiliby byli znieść tyle prześladowań i mąk – dał tę łaskę tylu pustelnikom i pokutnikom, że umartwienia, posty i surowość przenieśli nad rozkosze! Nie łudził nas więc Prorok kiedy mówi: a ja będę się weselił w Bogu Jezusie moim! (Habak. 3, 18). Nie oszukiwali nas Apostołowie, gdy ze zgromadzenia żydów wychodzili radując się, iż się stali godnymi dla imienia Jezusowego zelżywość odnieść (Act. 5, 41). I święci następnych wieków nie byli w błędzie, że w Imieniu Jezus, szukali złagodzenia wszelkiej przykrości! Jesteśli smutnym, mówi św. Bernard, niech tylko Jezus wstąpi do twego serca, a radość i pokój powrócą do ciebie (Serm. 15 in cant.). Świat pełnym jest goryczy, mówi święty Augustyn, ale Imię Jezus najsłodsze jest (in Psal. 15). Uważcie tylko dobrze te wyrazy, Pobożni Słuchacze! jakaż to w nich pociecha! Na wszystkie nędze, uciski, gorycze i niesprawiedliwości świata, słodkie imię Jezusa, jest lekarstwem! ono wszystkie przykrości łagodzi! To imię natchnęło męstwem i wytrwałością tylu świętych i pobożnych, miałożby na nas tylko nie mieć żadnego wpływu? myż tylko nie znalibyśmy dla niego żadnej wdzięczności, uszanowania i miłości? także to nasze serca byłyby oschłe, twarde, nieczułe, i tak do ziemskości przywiązane? Ach! serca nasze umieją kochać sławę, piękność, dostatki! każda namiętność ma swoich w nas czcicielów, Tyż tylko sam Jezu będziesz dla nas obojętnym? Ale wszakże imię Jezus ciągle jest w ustach naszych, ono mimowolnie wyrywa się nam z głębi serca uciśnionego boleścią i dotkniętego smutkiem, we wszystkich ważniejszych okolicznościach tym to imieniem zastawiamy się. – Jeżeli więc powtarzamy je bez znaczenia i bez uczucia, do nas się tyczą słowa Pisma: nie ujdzie karania, któryby na próżną rzecz wziął Imię Boga (Deut. 5, 11). Ach Pobożni Słuchacze! pomyślcie tylko, że to Imię tak często przez was i nadaremnie powtarzane w ciągu życia, będzie wam potrzebne w godzinę śmierci! To to imię będzie wam wtedy ostatnią nadzieją! ono z ostatnim tchnieniem ulatującego życia, będzie ostatnim hołdem wiary, miłości i nadziei! – Skądże więc wtedy zdobędziecie się na tę miłość i czułość, z jakimi ono powtarzane być wtedy powinno, jeżeli teraz, w ciągu życia, nie przyzwyczaicie się do tego? Teraz więc, teraz póki czas, tym imieniem przywitajcie dzisiaj nowy rok, i tym imieniem uświęcajcie wszystkie chwile życia – a imię Jezus zjedna wam zbawienie. AMEN.

Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz

Za: ultramontes.pl 

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.