Biskup George Hay posługiwał w Szkocji w czasie, kiedy katolicyzm zwalczano, a katolików prześladowano. Sam niejednokrotnie był ofiarą – spalono jego dom, zakazano nauki, szkalowano rodzinę. Pomimo licznych przeciwności nie ustawał jednak w szerzeniu Ewangelii, a jego działalność doprowadziła do uznania katolicyzmu w Szkocji.
W swojej książce „Wrogowie zbawienia” bp Hay przygląda się trzem głównym wrogom naszego zbawienia – ciału, światu i diabłu – i wskazuje konkretne niebezpieczeństwa, z którymi wierni muszą się codziennie mierzyć. Choć książka została napisana wiele lat temu, nie traci aktualności. Dziś, w świecie, w którym katolicy są prześladowani z powodu wiary i wierności przekonaniom, nauczanie bp. Haya ponownie może być wielką duchową inspiracją.
Żyjemy na tym świecie tylko dla zbawienia. Nasz czas na ziemi to najwyżej kilkadziesiąt lat. Jesteśmy tutaj jak na wygnaniu, z dala od niebieskiej ojczyzny, naszego mieszkania wiecznego. Winniśmy więc postrzegać siebie jako pielgrzymów i obcych pozostawionych na miejscu próby, gdzie naszym największym obowiązkiem jest przygotowanie się do wiecznego szczęścia; praca w winnicy, by otrzymać obiecaną zapłatę; bieg w wyścigu po wygraną; walka z nieprzyjaciółmi naszej duszy, by na wieczność zyskać wieniec zwycięstwa. Oto nasz obowiązek, nasze wielkie zadanie.
WALCZ O ZBAWIENIE
Zbawienie to nie tylko nasza sprawa, coś, co należy wyłącznie do nas. Tak naprawdę to jedyna konieczność, jedyna rzecz, dla której zostaliśmy na ten świat powołani. Nasz Najświętszy Zbawiciel mówi o tym Marcie, która okazała niezadowolenie, widząc swoją siostrę Marię tak zajętą słuchaniem Go, że zostawiła ją samą przy obowiązkach: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10, 41–42).
Nasze zbawienie to jedyna konieczność. Jeśli tylko go dostąpimy, wszystko inne będzie błahe i bez znaczenia. To najważniejsza sprawa całej ludzkości, króla i nędzarza, bogatego i biednego, uczonego i prostaczka. Na tym świecie w żadnym razie nie trzeba być bogatym, uczonym ani wielkim. Nie ma znaczenia, gdzie pracujemy i na jakim etapie życia jesteśmy, ale absolutnie konieczne dla każdego człowieka jest to, aby zabiegał o zbawienie.
Ogromną wagę i konieczność zbawienia ukazują nam zwłaszcza konsekwencje utracenia go. Jak mówi sam Jezus Chrystus: „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mk 8, 36–37).
Załóżmy, że opanowałeś wszechświat. Jakże prędko zakończą się twoje rządy! Kiedy przyjdzie śmierć, cóż zyskasz, pochłonięty przez ognie piekielne, na wieczność wtrącony tam, gdzie robak nie umiera i płomień nie gaśnie? Gdzie będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów. Gdzie węgle ogniste i siarka, i wiatr palący będą udziałem kielicha potępionych. Gdzie będzie napełniony kielich żalu i smutku i będą zmuszeni pić z niego do dna. Gdzie ogniem będą posoleni. Gdzie nie mają spoczynku we dnie i w nocy, nie zaznają pocieszenia, pokoju, wytchnienia, nie, nawet kropla wody nie schłodzi ich języków. Gdzie będą szukać śmierci, ale jej nie znajdą, i będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich ucieknie. Gdzie z bólu będą gryźli języki. Dobry Boże!
Ileż tu niedoli! A jednak tak głosi słowo Boże – wszystko to będzie wiecznym udziałem tych, którzy nie dostąpią zbawienia. Szaleństwem i głupotą musi być lekceważenie tak wielkiej, tak ważkiej sprawy, a nawet najmniejsze narażanie jej na niebezpieczeństwo dla jakiejkolwiek rzeczy doczesnej!
WALKA ZE SŁABOŚCIAMI
To prawda, że droga do zbawienia jest zarówno trudna, jak i prosta. Osiągnięcie zbawienia najwięcej trudności przysparza tym, którzy są zniewoleni swoimi żądzami, przywiązani do uciech tego świata, pogrążeni w zmysłowości i rozkoszach doczesnych. Prosta jest jednak dla tych, którzy znają wartość zbawienia i znajdują upodobanie w Bogu oraz dobrach wiecznych. Droga ta jest trudna dla ludzkiej natury i wszystkich jej przewrotnych skłonności, ale prosta dla człowieka, który poprzez chrześcijańskie czuwanie i nieustanne zwycięstwa nad naturą naprawił swoje wewnętrzne nieuporządkowanie, a cielesność odsunął na właściwe jej miejsce.
Ci, którzy oddali się Chrystusowi, niesieni są na skrzydłach świętej miłości, a wiedząc z własne- go doświadczenia, jakie szczęście odnaleźć można w służbie Bogu, gotowi są nie tyle porzucić, ile złożyć w ofierze wszystko, co im na tym świecie bliskie i drogie. Ba, im więcej muszą wycierpieć dla Boga, tym bardziej pomnażają się ich radość i pocieszenie. Lecz ludzie skupieni na doczesności, żyjący w grzechu, a także letni chrześcijanie, którym niejako obojętne są sprawy duszy, bardzo potrzebują przebudzenia z letargu i wszelkiej zachęty, która skłoni ich do działania.
Jednocześnie niebezpieczną zachętą i zgubną ułudą byłoby zapewnianie ich, że w zabieganiu o zbawienie nie ma nic trudnego i mogą się w nie włączyć, kiedy tylko im się podoba. Dla nich wielkie dzieło zbawienia wiąże się z ciężką pracą, ogromną determinacją i niestrudzonymi wysiłkami. Im dłużej zwlekają, tym jest trudniej; złe skłonności się zakorzeniają, a żądze przybierają na sile. Lecz im owa trudność na daną chwilę większa, tym skuteczniej powinna pobudzać człowieka do natychmiastowego podjęcia wysiłków. Stawką jest wszystko; nawet jeden dzień zwłoki może sprawić, że człowiek popadnie w wieczyste ruiny! A na pewno tym większy stanie się jego trud!
Mamy za zadanie przestrzegać Bożych przykazań dla własnego dobra, ponieważ prawdziwe szczęście na tym świecie, a przede wszystkim wieczne szczęście w świecie przyszłym, całkowicie od tego zależą. Lecz czy można dawać wiarę owym prawdom, a jednocześnie obrażać Boga i łamać Jego przykazania? Ktoś pomyślałby, że to niemożliwe, by chrześcijanin, który w owe prawdy wierzy, obrażał Boga. Lecz jak to się dzieje, że chrześcijanie ci bywają tak nieszczęśliwi?
1 komentarze:
Wow, ale mocne. Dziękuję za to
Prześlij komentarz