_____________________________________________________________________

_____________________________________________________________________

poniedziałek, 6 lutego 2012

Zapomniane prawdy c.d. - Messori o reformie liturgicznej po Vaticanum II

Nic nie było mniej demokratyczne i bardziej klerykalne od reformy liturgicznej. Nikt o nic nikogo z nas wierzących osób świeckich nie pytał. O wszystkim decydowała i wszystko realizowała grupa specjalistów z tonsurami na głowach, która uwielbiała mówić o „ludzie Bożym”. I na ten lud wszystko runęło z wysokości. Zadrwiono sobie z niego niczym z ciemnego reakcjonisty, karano niczym buntownika, który ośmiela się czemuś sprzeciwiać. Nic nie było mniej wierne II Soborowi Watykańskiemu, który nakazał zachować łacinę w obrzędach Kościoła zachodniego. Nic też, pomimo dobrych intencji, nie było mniej „pasterskie”, gdyż w świecie, który właśnie zmierzał ku ingerencji oraz globalizacji, zrezygnowano z języka jednocześnie uniwersalnego i neutralnego. Przystosowano pyłek idiomów, na którym rozwinęły się małe i często niebezpieczne, w każdym razie ograniczone nacjonalizmy. Zdarzyło mi się na przykład podróżować po Hiszpanii: w Barcelonie liturgia po katalońsku, w Walencji po walencku, w Bilbao po baskijsku, w Santiago de Compostela po galikańsku, w Madrycie po kastyliańsku. A mała Szwajcaria, w której wystarczy przemieścić się kilka kilometrów, żeby natknąć się na cztery języki i na tyle samo ksiąg liturgicznych? W znaczny sposób wzrasta rozdrobnienie, z takim rezultatem, że podróżujący katolik (a takich osób jest coraz więcej, tak jak wszystkich innych) rozumie dużo mniej niż rozumiałby, gdyby wszędzie na mszy odnajdywał te same gesty, szaty liturgiczne, słowa.

Jak to zawsze bywa z ideologiami, także ideologia tych duchownych, żeby „wszyscy zrozumieli wszystko” za każdą cenę, to znaczy tekst modlitwy słowo po słowie, doprowadziła do skutków zupełnie przeciwnych. Chaos wieży Babel zwyciężył także dzięki tym, którzy chcieli „rozpowszechnić” i „stać się zrozumiałymi”. I nie trzeba, żebyś precyzował, że nie chodzi o nostalgię tradycjonalisty, ale o doniesienia przedstawione przez Josepha Ratzingera, wtedy kardynała (mówię o „liturgicznej katastrofie”) (s. 239-240).

Vittorio Messori, "Dlaczego wierzę", Wydawnictwo św. Stanisława, Kraków 2008

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Printfriendly


POLITYKA PRYWATNOŚCI
https://rzymski-katolik.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci.html
Redakcja Rzymskiego Katolika nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy opublikowanych na blogu. Komentarze nie mogą zawierać treści wulgarnych, pornograficznych, reklamowych i niezgodnych z prawem. Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarzy, bez podania przyczyny.
Uwaga – Rzymski Katolik nie pośredniczy w zakupie książek prezentowanych na blogu i nie ponosi odpowiedzialności za działanie księgarni internetowych. Zamieszczone tu linki nie są płatnymi reklamami.